Witam.
Odkryłam tego bloga kilka dni temu. Ja też mam problem, nie
wiem jak go rozwiązać, więc postanowiłam napisać. Mam nadzieję, że postaracie
się mi pomóc...
Mam na imię Karolina, lat 15. Nigdy nie miałam chłopaka.
Uwielbiam za to zawierać zagraniczne znajomości. Interesuję się Rosją, tam też
mam wielu "ziomków". Jeden z nich, Valentin, który jest niecałe 2
lata starszy, nie interesował mnie jakoś szczególnie. Poznałam go 2 lata temu,
co jakiś czas rozmawialiśmy przez telefon. Wszystko uległo zmianie parę
miesięcy temu. Sama nie wiem kiedy i jak, ale znalazłam w nim powiernika, nie
obawiałam się opowiadać mu o moich problemach, choć do takich znajomości z internetu
trzymam się na dystans i to naprawdę mocno. Po jakimś czasie pierwszy raz
zobaczyłam go na Skype. Rozmawialiśmy jednego dnia 7 godzin, drugiego - 4.
Wtedy wyznał niespodziewanie mi miłość, a świadkiem tego była jego siostra,
która tylko te słowa potwierdziła...
Było mi z tym ciężko. Długo się zastanawiałam, czy taki
związek na ogromną odległość (1600 km) ma sens, ale doszłam do wniosku, że chcę
żeby był dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Po długich przemyśleniach
zgodziłam się... I jestem szczęśliwa, mimo tej odległości, choć momentami mam
"doła" i mi go brakuje, ale on poświęca mi każdą wolną chwilę,
codziennie dzwoni, pyta się czy wszystko w porządku, jak tam moja mama czy
brat...
Ostatnimi czasy Valentin powiedział o mnie swoim rodzicom.
Wiadomość przyjęli ciepło. Chłopak ostatnio zaczął pracować, nie miałam pojęcia
po co. Nie chciał powiedzieć, ale w końcu zaproponował mi, że przyśle zarobione
pieniądze, żebym pojechała do niego, bo bardzo chce mnie zobaczyć, a ja zawsze
marzyłam o podróży do Rosji... Niestety nie wiem jak powiedzieć o tym mojej
mamie (z tatą nie mieszkam). Uważałam to za żart, ale on codziennie pyta się
mnie, czy byłaby taka możliwość...
Mam świadomość tego, że moja mama bardzo się martwi i na
pewno nie puści "swojej ukochanej córeczki na obcą ziemię". Ja też
bardzo, ale to bardzo ją kocham i rozumiem jej troskę. Jednak z drugiej strony,
wręcz pragnę tego wyjazdu i nie mogę przestać o tym myśleć, mimo, że w 90
procentach jest to niemożliwe do wykonania... Ale może jednak da się przekonać
mamę, żeby się zgodziła? Co jej powiedzieć? Jakimi argumentami
"poruszę" jej serce? Dodam, że ona wie o moim chłopaku...
Z góry dziękuję za jakąkolwiek odpowiedź i ciepło,
serdecznie pozdrawiam.
Moja droga!
Gdy tylko przeczytałam Twoją wiadomość, było dla mnie oczywiste, że rozmowa z mamą to jedyne rozwiązanie. Dobrą wieścią jest to, że wie o Twoim chłopaku, to sporo ułatwia. Pomyśl, co przyszło jej do głowy, gdy po tym jak jej powiedziałaś o Valentinie, znalazła chwilę, by spokojnie porozmyślać. Sądzę, że zauważyła, że nie traktujesz tej znajomości pobłażliwie. A co z tego wynika: dopuściła do głowy myśl, że prędzej czy później zechcecie się spotkać i to zrobicie. Wierz mi, gdyby to doszło to skutku, Twoja mama pomimo troski o Ciebie, też byłaby szczęśliwa - bo Ty byś była. :)
Dlatego porozmawiaj z nią szczerze. Znajdź odpowiednią chwilę i zagadaj delikatnie. Przypomnij jej o swoim chłopaku, poinformuj, że znalazł pracę, że Cię zaprasza do siebie, że nawet zaoferował się opłacić Ci podróż... Podsumowując, powiedz mamie to, co napisałaś mi. Jeśli uświadomisz ją, jak bardzo by Cię to uszczęśliwiło i poprosisz o pomoc w tej sytuacji, myślę, że wszystko powinno pójść dobrze.
Nie gwarantuję Ci, że za miesiąc będziesz już w pociągu. Może to pierwsza, lecz nie ostatnia z Twoich próśb o pozwolenie mamy. Ale myślę, że masz powody, by być dobrej myśli.
Na koniec chciałabym życzyć Ci i Valentinowi, by między Wami zawsze wszystko układało się jak najlepiej, a Tobie powodzenia w rozmowie z mamą! :)
Kwaskowa
ahh... historia jak z jakiegos filmu romantycznego :) zycze powodzenia!
OdpowiedzUsuńAww... uwielbiam takie romantyczne historie, powodzenia ;u;
OdpowiedzUsuńNiech on przyjedzie do Ciebie skoro jest taki odważny ;)
OdpowiedzUsuńTo skomplikowane :) Odważny jest, jednak okoliczności nie pozwalają mu opuszczać domu na ok. tydzień. Nie jest to zależne ani od niego, ani ode mnie. Szczerze, wyjazd do Rosji dałby mi satysfakcję, ponieważ mam w sobie duszę podróżniczki :D
UsuńPozdrawiam ciepło :)
Gdybym była Twoją mamą to raczej bym się nie zgodziła puścić Cię samą. Masz dopiero 15 lat i chociaż jesteś odpowiedzialna i godna zaufania, to nie każdy jest taki. Wszędzie roi się od degeneratów i psychopatów, a dziewczyna w Twoim wieku to mimo wszystko łatwy łup dla zboczeńców... Nie miej pretensji do mamy, jeśli powie "nie". To naprawdę nie będzie oznaczało, że jest przeciwna Twojemu szczęściu, po prostu nie chce, żeby coś Ci się stało :)
UsuńJa pretensji mieć nie będę. Doskonale rozumiem jej troskę, choć mam już za sobą wyjazd do Holandii w wieku 11 lat, ale to była inna sytuacja, bo jechałam do rodziny. A ci zboczeńcy - tego obawiam się najbardziej :(
UsuńNa wschodzie jest ich wręcz miliony. Jednak dla mnie najważniejsza jest mama i jej spokój, niż chłopak, który jeśli naprawdę mu zależy, to poczeka.
Dokładnie, jak kocha to poczeka. Rozumiem, że bardzo chciałby Cię zobaczyć, ale Twoje bezpieczeństwo jest pewnie dla niego priorytetem. Jeśli uczucie między Wami jest naprawdę poważne, to pokonacie wszystkie przeszkody - odległość, tęsknotę i czas, który upłynie do Waszego upragnionego spotkania. Ja trzymam za Was mocno kciuki i mam nadzieję, że wkrótce nadarzy się okazja do zobaczenia siebie twarzą w twarz - ale w jakiś bezpieczny dla Ciebie sposób :)
UsuńCzy poważne - nie wiem, w tym wieku nie można jednoznacznie tego nazwać. Mimo wszystko fakt, że zakochał się po raz pierwszy daje mi do myślenia i pomimo różnicy czasu, języka czy narodowości, on stara się za wszelką cenę okazać mi bliskość, choć to bardzo trudne.
UsuńRozmawiałam z nim już na temat wyjazdu, wyznałam wprost, że się boję wyjazdu. On przyjął to ze smutkiem, ale zrozumiał i odpowiedział, że jeśli ja nie mogę, to on się postara pomimo przeciwności, które nie pozwalają mu opuścić kraju :(
Mam nadzieję, że mimo wszystko się uda i to spotkanie będzie taką jakby nagrodą za to czekanie, które trochę już trwa, ale tylko utwierdza w nadziei, że ten dzień jest coraz bliżej :)
Dziękuję cieplutko i pozdrawiam :)
nooo, dobry materiał na powieść :) Nic tylko Wam dopingować. Ciężko będzie poruszyć matczyne serce, bo to bardzo daleko, niebezpieczna wyprawa... Ona musi mieć świadectwo, że wy się naprawdę, naprawdę kochacie :) Jezu, jak pięknie. Valentin... :3
OdpowiedzUsuńDż.
Romantyczki, romantyczki... :>
OdpowiedzUsuńŻycie pisze takie historie, niestety i stety :)
A "kolega" ma bardzo walentynkowe imię. Dziękuję serdecznie za słowa otuchy, ciepłe słowa, które dają mi wiarę i nadzieję na to, że się uda. Spasiba :)
Mam nadzieje ze wam sie ułożyło ^~^
OdpowiedzUsuńW tym momencie jestem w podobnej sytuacji :/