Długo zastanawiałam się gdzie powinnam zgłosić swój problem ale uznałam
wreszcie, że pasuje do działu przyjaźń. Do miłości w sumie też, ale
chyba to bardziej przyjaźń...
9 dni temu, w walentynki
postanowiłyśmy ,,po szlajać" się z dziewczynami. Wychodząc ze sklepu
zwrócili uwagę na nas jacyś chłopcy, którzy czekali na autobus.
Koleżanki skądś ich tam znały, ja nie, ponieważ mieszkam tu dopiero od
kilku miesięcy. Jeden był w pierwszej klasie a starszy w drugiej.
Chodzili za nami, wymieniliśmy kilka machań i zdań ale jako takiej
rozmowy nie było. Po tym spotkaniu nie mogłam o nich zapomnieć...
szczególnie o pierwszoklasiście. Zakochałam się, boże. Dzień po tym
wyjechałam do ciotki na 5 dni ale siedziałam na Facebooku często bo
bardzo mi się nudziło. Zaprosili mnie. Obaj. Nie wiem skąd znali moje
nazwisko, może przez Karolinę, ale no nie ważne. Z tym który mi się
podoba nie pisałam (nazwijmy go K), ale z drugim (M) przepisałam
godziny. Tak świetnie nam się pisało. Zaprzyjaźniliśmy się, pisaliśmy
codziennie, poznawaliśmy się. W końcu jak przyjechałam udało nam (z
koleżanką) się z nim spotkać, tylko z M. Niestety speszył się i mamrotał
coś że pójdzie może po K, ale domyślałyśmy się że kłamał więc dałyśmy
sobie spokój. Ale jak wracałyśmy spotkałyśmy go znowu, jak kupował
gazetę. Zaproponowałyśmy wyjście do McDonalds ale powiedział że musi
odnieść gazetę dla dziadka. Poszłyśmy z nim i potem po drugiego z nich,
K. No i w tym McDonalds było super. Następnego dnia spotkałyśmy się z
nimi znowu, tylko zamiast K był taki jeden i z nim mi sie nie podobało.
Wczoraj znów było spotkanie. Dodam, że każdy wie, że podoba mi się K,
ale twierdzą też że ja mu także. No i często z tego żartują. Wczoraj
byliśmy tylko w trójkę: Ja, K i M. Koleżanka nie mogła, ale było
świetnie ! M często twierdził że musi nas zostawić samych, co było
denerwujące ale cóż, na koniec jakieś 2 h siedzieliśmy pod mostem i
rozmawialiśmy... Nie wiem ale serio uwierzyłam że podobam mu się.
Rozmawiał więcej ze mną niż z kolegą, łaskotał mnie, ciągle mówił że
jestem chuda, bo ja upierałam się że jestem gruba. Na koniec musieli iść
na autobus, niestety. M się ze mną nie pożegnał, tylko pomachał a K
mnie przytulił, pożegnał się normalnie. Już myślałam, że lepiej być nie
może a jednak popsuło się po rozmowie z M. Odniosłam wrażenie że mnie
nie lubi, albo że nie podoba mu sie takie spędzanie czasu, To znaczy,
dokładnie napisał że ,,jest mu to obojętne, czy się spotykamy czy nie"
co mnie zabolało, bo ja np. nie mogłabym się teraz z nimi nie spotkać,
nie wyobrażam sobie tego. No i pisał że dzisiejszy dzień też nie był
fajny, bo ,,nic się nie działo" Przykre.
Zastanawiam się czy K. też
tak sądzi. Co jeśli M. nie będzie już przyjeżdżał, a wtedy nie ważne co
czuje do mnie K on też nie przyjedzie. Wiem to i boję się tego. ;/
Pomocy.
~ Zrozpaczona
Droga Zrozpaczona!
Przepraszam, że to powiem, ale muszę: nie cierpię facebooka. Gdy rozmawia się na żywo, to wszystko jest jasne, a to, to jeszcze większe komplikacje. No dobrze, przejdę do rzeczy. Mocno mnie zaskoczyło to jak nazwałaś M. Znasz go kilkanaście dni, jak nie mniej, a już uważasz go za przyjaciela? Może mnie ktoś oświecić... czy tylko dla mnie przyjaźń to coś, co się rodzi powoli, a nie z dnia na dzień? Rozumiem, że się dobrze dogadujecie, ale to trzeba czasu, aby sprawdzić czy ta osoba naprawdę jest Twoim przyjacielem. Zastanawiam się, skąd wszyscy wiedzą, że podoba Ci się K? Tak to okazujesz czy wszystkim powiedziałaś? W każdym razie to chyba nie ma znaczenia. Trochę wystąpiło nieścisłości u Ciebie w pytaniu, bo nie wiem z jakieś klasy jesteście. Znaczy ja rozumiem "pierwsza, druga", ale czego? Gimnazjum, liceum, technikum? Podstawówkę, jednak odrzuciłam. To ma jakieś niewielkie znaczenie, bo wtedy można mniej więcej przystosować radę do wieku, do mentalności tej osoby. Chociaż z drugiej strony, to każdy jest inny. Wydaję mi się, że skoro pisałaś z M, jemu poświęcałaś swój czas to chyba trochę mu się zrobiło przykro, kiedy`potem K stał się tym najważniejszym. M pewnie zdaje sobie sprawę z tego, że to jego kolega jest dla Ciebie ważniejszy pod względem urody, ale nie jestem pewna czy też do Ciebie czegoś nie czuje. Jego zachowanie można właśnie interpretować, że nie poświęcasz mu czasu. Tylko właśnie nowemu, dobremu znajomemu trzeba. Tak samo osobie, która Ci się podoba. Nie ma jakichś większych oznak, że M coś do Ciebie czuje, więc pozostańmy na etapie kolegi.
Spróbuję Ci trochę naświetlić sytuacje M.
Zamknij oczy i wyobraź sobie, że jesteś z koleżanką w parku na ławce. Nagle podchodzi Wasz nowy znajomy, którego Ty też lubisz, ale on interesuje się bardziej nią. Nie poświęca prawie w ogóle Tobie uwagi. Nudzisz się, a też nie chcesz im przeszkadzać. Potem po całym zajściu on się Ciebie pyta, jak Ci się podobało spotkanie... Co powiesz? "Bawiłam się doskonale." czy raczej "Było nudno"? Wprawdzie ktoś może nie być szczery i odpowiedzieć to pierwsze, ale jednak postawmy na odwagę i brak kłamstwa. Potem ta osoba się chcę z Tobą spotkać... jakie więc to ma znaczenie, kiedy sytuacja się może powtórzyć, a ta osoba czuję się jak przyzwoitka? Czy nawet nie... po prostu ktoś niepotrzebny do tej pary ludzi.
Nie wiem, jaki jest K, bo za bardzo się o nim nie rozwodzisz. Wydaję mi się, jednak, że nie ma powodu do niepokoju o niego. Chyba, że przyjmiemy opcje nastawiania K przez M przeciw takim spotkaniom. Wydaję mi się, że powinnaś rozdzielić takie spotkanie; te przyjacielskie i te trochę bardziej związane z uczuciami. O ile ktoś nie ma pary i nie jest mu poświęcona zbyt duża uwaga w czasie spotkania, to się nudzi. Dlatego najlepiej, abyście się spotykali wszyscy w czworo albo nawet w trójkę, ale staraj się wtedy rozdzielić swój czas na obu chłopaków, bo choć M może być kolegą, to jemu też należy się czas, prawda? W końcu kiedyś może być przyjacielem. Jeżeli chcesz to, zaproponuj mu rozmowę, ale na żywo. Tylko Ty i on. Wytłumacz mu tą sytuację, że zajęłaś się K, bo jak pewnie M wie, on Ci się podoba, dlatego chciałaś zadziałać w tej sprawie, a kompletnie zapomniałaś o nim. Przeproś za to i przyjmij tą winę na siebie. Możesz nawet w ramach takich przeprosin dać mu coś małego, jak lizak czy coś, jeżeli będzie się wahał nad wybaczeniem. Mi by to poprawiło humor i trochę jednak zmiękłoby mi serce. Wracając jeszcze do M i tego, co on czuje; nie powiedziałaś tego, ale jeżeli widzisz, że dziwnie reaguje na to, że podoba Ci się K, to pewnie się w Tobie zauroczył, ale to już nie moja działka.
Możesz oczywiście nic nie robić, ale co Ci to da? Pewnie jeszcze pogorszy sprawę.
Pozdrawiam, Olka
Dobra porada. Naprawdę, ukłony w stronę autorki, za rzeczowe podejscie do sprawy i szczerość. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ;), aż mi się miło zrobiło ;D
OdpowiedzUsuń