piątek, 12 września 2014

Nie chcę iść na studniówkę

Nie wiem gdzie dać to pytanie więc piszę tu... Mój problem leży w przyszłym roku szkolnym który zacznie się już w poniedziałek. Jestem w klasie maturalnej i oczywiście w tym orku będzie studniówka. Nie chcę na nią iść ponieważ po pierwsze nie mam z kim (może jeden taki chłopak by się zgodził ale on już pracuje i nie wiem czy miałby czas). Po drugie nie lubię swojej klasy i oni mnie za bardzo też więc nic przyjemnego "bawić się" w ich towarzystwie. Zresztą będą tam nauczyciele itp. Nawet jak była robiona lista kto idzie na studniówkę to mnie nikt nie zapytał czy idę i w ogóle mi nie dali listy żebym się mogła wpisać. Pewnie pomyśleli że nie pójdę bo szczerze mówiąc nie chodzę prawie na żadne nasze wspólne imprezy czy inne wydarzenia (nie byłam na połowinkach, nigdy nie poszłam z nimi na kebaba czy coś takiego, czasem tylko idę z nimi do kina albo inne wyjścia klasowe). No to dobrze możesz pomyśleć co mam za problem, nie pójdę i tyle. Ale wszyscy wokół tak strasznie naciskają, nauczyciele, rodzina, przyjaciele nikt nie potrafi zrozumieć "jak to?! nie idziesz na studniówkę?! ma się ją przecież RAZ W ŻYCIU!". I co z tego, o wiele więcej jest lepszych imprez na które chętnie bym poszła. Jak im wytłumaczyć (ew. czym się wykręcić) że po prostu nie idę i tyle. Mama mi nawet kupiła sukienkę (drogą) specjalnie na studniówkę. A ja nie chcę iść tam z musu i siedzieć całą imprezę sama przy stoliku. 
Proszę pomóż...
— Oleńka


Droga Oleńko!
Studniówka zawsze mi kojarzyła się z kłopotami. Może przez to, że moja klasa w liceum liczyła, łącznie ze mną, siedem osób, a więc studniówka w takim przypadku była rzuceniem pieniędzy w błoto i płacenie za zabawę nauczycieli. Przez to nasza klasa podzieliła się na dobre, ale studniówki w końcu nie było. Nie wiem, jak jest z Tobą, czy to klasa mała czy większa. Przyjmę jednak tą drugą opcję, bo jest wygodniejsza pod względem kosztów.
Pamiętaj, że na każdy argument znajdzie się jakiś kontrargument. Nauczyciele i rodzina zawsze będą naciskać, no bo studniówka w końcu jest „raz w życiu” i zaprzepaścić coś takiego to potworna strata. Dla osoby, która chciała iść, ale się rozchorowała. Nie dla kogoś, kto źle się czuje w towarzystwie własnej klasy. Jeśli nie masz partnera, tym bardziej nie warto zawracać sobie tym głowy. W końcu to jest Twoje „raz w życiu” i Ty powinnaś zdecydować czy chcesz to „raz w życiu” przesiedzieć z naburmuszoną miną przy stole z telefonem w ręku czy po prostu wolisz uznać, że tego wydarzenia po prostu nie ma i zrobić sobie coś zastępczego, na przykład seans filmowy z koleżankami, rodziną albo z samą sobą.
Nauczyciele i rodzina zawsze będą naciskać. Dokładnie tak samo było w moim przypadku. I mama, i babcia, i wychowawczyni, i trzy osoby z klasy sprawiały, że wahałam się niemal do końca, dopóki nie stwierdziłam, że nie. To moje życie i ja będę decydować, jak mam je wykorzystywać. I to moja decyzja, czy pójdę na studniówkę czy też nie. Powiedziałam mamie prosto w twarz, że wolę żałować własnej decyzji, że nie poszłam niż żałować tych pieniędzy wydanych na darmo, tylko po to, aby siedzieć przed talerzami pełnymi jedzenia, bo i tak się dobrze nie będę bawić.
Mimo że mama kupiła Ci już sukienkę musisz postawić na swoim. Ale swoją drogą – jakiś ładny ciuch zawsze się przyda, czy to na niezapowiedziane wesele czy inną imprezę. Nigdy nie wiadomo, czego się można spodziewać. Musisz być po prostu twarda i robić to, co Ty chcesz. Nikt za Ciebie nie umrze, więc nikt niech za Ciebie też nie decyduje, jak żyć.
Trzymam kciuki za Twój upór i mam nadzieję, że przekonasz przynajmniej mamę.
Pozdrawiam,
Luna

14 komentarzy:

  1. Dzięki za odpowiedź! Na pewno jak się uprę to nikt mnie wołami nie ruszy na tą studniówkę jeszcze ten przymusowy polonez... Moja klasa jest dość liczna w dodatku studniówka będzie z różnymi innymi klasami. Nie lubię takich tłumów. Nie chodzę na imprezy poza jakimiś weselami w rodzinie czy urodzinami znajomych. Po prostu nie pójdę ale jak wszyscy tak dopytują i naciskają to aż zaczynam się zastanawiać czy nie będę żałować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy pójść czy nie - to jest Twoja decyzja i każdy powinien ją szanować. W takiej sytuacji trzeba być po prostu twardym i z kamienną twarzą powtarzać to, co zawsze. ;)
      Doskonale Cię rozumiem, ja również nienawidzę tłumów. Wolę mieć większą przestrzeń dla siebie i nie czuć wzroku innych ludzi na sobie.

      Usuń
  2. A mnie zawsze dziwi to "raz w życiu". Przepraszam, raz w życiu co? Sto dni przed maturą? Jeden raz zatańczę a może jeden raz się najem? Nie rozumiem, co w tym takiego niezwykłego. Ja na swoją nie idę, ale to m.in. dlatego, że u mnie cena za jedną osobę wyniosła 370zł, co dla mnie jest trochę za drogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie było podobnie, a do tego trzeba doliczyć jeszcze cenę za sukienkę, trzeba znaleźć podwiązkę, buty jakieś (chyba że się już ma), fryzjera, kosmetyczkę i ceny wychodzą z kosmosu. Moja klasa była taka 'wspaniała', że wymyśliła, że przecież ja i mój chłopak możemy przyjść z innymi partnerami, żeby było więcej osób.
      Myślę, że chodzi o to, że raz w życiu zdarza się taka impreza z własną klasą i nauczycielami. Ja myślę, że trzeba ich jeszcze lubić, żeby cokolwiek działać, a w dodatku fundować im jedzenie.
      Osobiście od takich imprez wolę wesela. Atmosfera jest, moim zdaniem, zdecydowanie lepsza, bo i człowiek bawi się w zaufanym gronie, czyli wśród rodziny i najbliższych znajomych.

      Usuń
  3. 370zl to jak na stodniowke nie tak drogo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już wspomniałam wyżej: trzeba doliczyć jeszcze do tego nową sukienkę, buty, fryzjera i kosmetyczkę. ;) Same paznokcie u rąk, nóg, brwi i wąsik kosztują 106zł (ostatnio aż sama się zdziwiłam), a gdzie tu jeszcze makijaż.
      No chyba że komuś na wyglądzie nie zależy i idzie w tym co ma, bez zbędnych przygotowań.

      Usuń
    2. Ja tam bym policzyła tylko sukienkę i może jakieś buty ;P. No jak poprzednie propozycja była za 220zł to jest różnica, ale to było na wsi, aczkolwiek naprawdę ładne miejsce: http://www.robertwroblewski.com/zdjecia/2009/18.07/fotografia_slubna01.jpg. Ale mój rocznik widocznie tak bardzo lubi Warszawę i to ujmuje im godności aby mieś studniówkę na wsi. I nie było problemu z dojazdem, bo naprawdę niedaleko jest od Warszawy.

      Usuń
    3. Wow, ten dworek jest naprawdę ładny.

      Usuń
    4. Tak patrzę teraz to się wyświetla co innego, w każdym razie chodzi mi o Venecia Palace w Michałowicach ;). I tak jest naprawdę ładny ;P

      Usuń
  4. Hej dziewczyny. Wybaczcie, że piszę bezpośrednio pod pierwszą notką, ale nie mam pojęcia, gdzie o to zapytać. Co się dzieje z działem ,,Kolumna Kulturalna"? Ostatnia notka z niego była notabene na początku marca.... został on zawieszony czy coś innego się może wydarzyło? Pytam, bo bardzo mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądzę, że jest on zawieszony. Pewnie nikt nie ma pomysłu, co napisać czy coś takiego. ;)

      Usuń
    2. Przede wszystkim to nie mamy autorki do tego działu ;)

      Usuń
    3. Powiem szczerze, że z KK jest ten problem, iż zajmuje ona bardzo dużo czasu, a ostatnio mi go po prostu brak. Innej autorki obecnie brak, więc zapraszam do zgłoszeń :)

      Usuń
  5. To nie jest raz w życiu. Zawsze można isć na cudzą studniówkę. Ja byłam na 3 i na cudzych bawiłam się lepiej niż na własnej

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x