Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przyjaźń. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Przyjaźń. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 marca 2015

Nazywają mnie puszczalską

Dziewczyny mam problem. Koleżanki, z którymi się nie zadaje (w szkole mam tylko 2 dobre koleżanki, jedna chodzi ze mną do klasy, druga jest dwa lata młodsza) nazywają mnie puszczalską, bo dobrze rozmawia mi się z chłopakami. Od zawsze lepiej dogaduje się z chłopakami niż inne dziewczyny, dlatego że mam dwóch starszych braci, no i jakoś tak łatwiej jest mi rozmawiać z chłopakami niż z dziewczynami, a mam tylko dwie koleżanki jak pisałam wyżej. W klasie siedzę na większości lekcji z moim przyjacielem, a na niektórych z tą koleżanką. Na przerwach siedzę z tymi koleżankami albo chłopakami.
Ale nie chodzi o to. Wiem że kilku dziewczynom z mojego roku podoba się mój przyjaciel (ogólnie w szkole jesteśmy 'popularni') no i są zazdrosne o to, że ja spędzam z nim dużo czasu a one nie. Mój przyjaciel Radek mówił mi, że tak na prawdę to trochę podoba mu się taka jedna z tych dziewczyn (ja uważam że jest dość dziwna) z którą akurat chodzimy do klasy. Na Matematyce, gdy siedziałam z Radkiem w ostatniej ławce i czekaliśmy na Panią, Anka (dziewczyna która według Radka jest fajna i wiem że on się jej bardzo podoba) i Justyna (dziewczyna która ma obsesje na punkcie Radka) siadły przed nami, gadaliśmy sobie, było fajnie. Radek wziął marker i i chciał mnie pomazać ale przypadkiem maznął mi w koszule. Wtedy Anka powiedziała że ma koszulkę i może mi pożyczyć. Jak skończyła się lekcja poszłam z nią do toalety na górze (ta toaleta jest wspólna ale nikt tam nie przychodzi) i chciałam założyć koszulkę ale była za mała, wtedy wszedł Radek i powiedział że może dać mi swoją, chciałam ją wziąć, więc wychyliłam się trochę z za drzwi kabiny zasłaniając się koszulka Anki ale przypadkiem koszulka mi spadła, szybko weszłam do kabiny a Anka górą podała mi koszulkę. Potem wyszłam a Radek powiedział mi że mam ładny stanik (xD) pytał się czy jest w krowy (akurat miałam taki wzorek) ale ja powiedziałam żeby się nie interesował. Widziałam że Anka była zazdrosna, cały czas chciała z nami na przerwie siedzieć, blisko Radka, to samo na lekcji. Potem mieliśmy lekcję na siłowni ale ja, Radek i Anka nie ćwiczyliśmy więc musieliśmy iść do szkolnej biblioteki. Jak zaszliśmy i zaczęliśmy gadać, Radek zaczął gadać o moim staniku, pytał się czy jest on w krowy, ja że mu nie powiem (ciągle się śmialiśmy, Anka też) i Radek powiedział, że jak mu nie powiem to sam sprawdzi i wtedy włożył mi głowę w koszulkę (od dołu) ja powiedziałam mu że jest zbok, i chciałam go wypchnąć spod koszulki, on mnie łaskotał żebym go nie wypchnęła. Potem wyjął głowę i powiedział, że miał rację, że w krowy, ale ten różowo jasny jest ładniejszy (kiedyś był u mnie i akurat weszła mama z praniem i rzuciła w niego przypadkiem moim stanikiem). Wtedy Anka powiedziała że lubi takich chłopaków, a Radek powiedział że lubi odważne dziewczyny które wiedzą czego chcą, ja wtedy zaczęłam się śmiać (bo to na pewno nie opis Anki, tylko mnie, bo kiedyś napisał mi że taka jestem) a Anka zrobiła się taka dziwna. Radek następnego dnia powiedział mi że Anka do niego napisała no i się o mnie pytała, czy ja się mu podobam, czy jestem tylko przyjaciółką i czy kiedyś mógłby być ze mną, i jaka jestem, potem te same pytania zadawała o sobie. On wtedy uświadomił sobie że Anka jest dziwna i nie chce z nią być. Anka powiedziała o tym co działo się tamtego dnia wszystkim i stąd wzięło się, że niby jestem puszczalska. Potem zaczęłam udawać że chodzę z Radkiem, Anka zaczęła mnie wyzywać, namawia wszystkie dziewczyny przeciwko mnie. Strasznie mnie wkurza to, że ona próbuje zniszczyć moje życie bo jest zazdrosna. o Radka.
Przepraszam, za tak obszerny komentarz ale chciałam wszystko dokładnie opisać. Z góry dziękuje za pomoc.
   Co zrobić żeby te dziewczyny nie oceniały mnie i moich znajomych? Co zrobić żeby nie nazywały mnie puszczalska, bo nie jestem prostytutką?
Trochę teraz dopowiem. Bo Radek rozmawiał z nimi i powiedział im żeby nie nazywały mnie dziwka itp. bo przecież nią nie jestem. One tylko go wyśmiały i się pogorszyło. Teraz piszą do mnie SMS-y i dzwonią jacyś mężczyźni. Mówią że mój numer został podany na stronie i ogłaszałam się jako prostytutka. Wiem ze to te dziewczyny.
Chciałam zgłosić to na policje ale jedna z mam tych dziewczyn przyszła do mnie i przepraszała za córkę. Potem było okej ale od jakiego czasu się pogorszyło.
Powiedz Olka co mam zrobić żeby przestały?
~ Olga, 17lat.



 Droga Olgo!

   Połączyłam drugą część Twojego pytania, którą na szczęście dopisałaś za moją prośbą. Tak na wstępie to to nic złego, że napisałaś obszernie swój problem, a raczej to dobrze, bo łatwiej mi doradzić Ci, co zrobić.
   
   Z pewnością wkurzyłaś Anię tym wyśmianiem jej zachowania, ale to nie usprawiedliwia tego, co robi. Również myślę, że udawanie, że jesteście parą było cholernie głupim pomysłem i nie widzę jego sensu. Skoro Radek to Twój przyjaciel, to z przyjacielem nie przekracza się tej granicy, za którą jest już miłość. Jasne, jeżeli oboje tego chcecie i zrodzi się jakieś uczucie, to czemu nie, ale nie rozumiem powodu, dla którego zrobiłaś to teraz. Dałaś dziewczynom pretekst, że może Wasza przyjaźń jednak jest bujdą, skoro rozpoczęłaś z nim związek... udawany związek. Według mnie do pewnego momentu płeć żeńska ma straszny problem z zaakceptowaniem u swojej koleżanki, męskiego kumpla. Jak zwykle gadanie, że to pewnie związek a nie przyjaźń itp. Dobrze wiemy, że chłopaki potrafią być zboczeni szczególnie w wieku dorastania, bo często nie mają nawet zahamowań. Nawet w takiej sytuacji jak opisałaś, że zajrzał Ci pod bluzkę, chociaż jednak miałaś bieliznę.
   Tak jak mówisz, nie zasłużyłaś sobie na takie miano, którym Cię niestety obdarowują, chociaż pogorszyłaś sytuacje tym, o czym już wspomniałam. Próbowałaś rozmawiać z tymi dziewczynami? Spytać je czemu niby tak uważają i czy potrafią to uzasadnić? Tamta sytuacja była zwykłym żartem, chociaż i lekką nachalnością Twojego przyjaciela, ale na pewno nie pozwalała na takie wyzwiska kierowane w Twoją stronę. Możesz również troszkę zagrać Ani na uczuciach i namówić przyjaciela nie do obrony Ciebie, a właśnie do tego, żeby jej wyjawił, że mu się podobała, ale teraz widzi, że ślepo się zakochał, bo roznosi plotki, które o niczym nie świadczą, a jedynie o jej zazdrości, a takich ludzi, którzy nie mają własnego życia, to on nie lubi. Oczywiście to nie ma na celu, żeby ona przystopowała i z nim była, nie. Przystopować tak, ale na drugie nie powinna liczyć po tym, co zrobiła. Może to do niej trafi, może nie, ale zwykle coś tam do ludzi trafia nawet jeżeli od razu tego nie pokazują.
  Niestety problem jest taki, że do ludzi ciężko trafić, bo niektórzy czasem lubią kogoś nękać. Wiesz co ich cieszy? Jak się tym interesujesz, jak Ci to sprawia przykrość. Masz przyjaciela, znasz prawdę, wiesz że taka nie jesteś jak mówią, dlatego nie przejmuj się tym, co słyszysz i co robią. Nieznanych numerów możesz nie odbierać albo od razu się zwyczajnie rozłączać. Radek powinien Cię wesprzeć, bo przecież to Twój przyjaciel i u niego powinnaś szukać wsparcia. Nie rezygnuj z kontaktów z przyjacielem tylko dlatego, że jakieś zazdrosne dziewczyny, których kontakty z płcią przeciwną są nikłe, wygadują jakieś bzdury o Tobie. To czasem trudne do wytrzymania, ale wtedy nie bój się wygadać Radkowi, bo wierzę w niego, że jest w stanie poprawić Ci humor. Nigdy nie dostosujemy się do wszystkich, a co więcej, nie warto tego robić. Masz kogoś, kto jest dla Ciebie bliski i jeżeli miałby być jedynym przyjacielem, którego będziesz mieć, to chyba lepszy jeden niż cała zgraja fałszywych. Na przykład takich koleżanek z klasy, które obgadują i uprzykrzają komuś życie.

  Jeżeli sytuacja wciąż się będzie powtarzała, to moim zdaniem dobrym pomysłem jest pójście z tym na policję. Takie zachowanie już wyszło poza nieszkodliwe zaczepianie. To już nie jest zwykłe nieradzenie sobie z problemami, bo owy problem rozrósł się już do przestępstwa. Jeżeli chcesz mieć dowód, to przecież możesz zapytać któregoś z mężczyzn, jaka to była strona, jeśli jeszcze tego nie zrobiłaś. To nie matka dziewczyny powinna Cię przepraszać, tylko właśnie Twoja koleżanka. Piszesz, że to ustało, ale jeżeli nadal się będzie powtarzać to nie wahaj się, aby to zrobić.

Pozdrawiam i trzymaj się ciepło,
Olka

PS Jeżeli chciałabyś pogadać od tak, to możesz pisać na mój numer GG, który jest podany na blogu.

Źródło obrazka: http://www.tubapulaw.pl/blogi/czytaj/65/Przytulanie-dziala-jak-tabletka-przeciwbolowa

wtorek, 13 stycznia 2015

Wyśmiewa mnie - to wciąż przyjaciółka?

Witam :) Może opowiem wszystko od początku. Z Klarą przyjaźnię się już od przedszkola - jesteśmy takimi typowymi papużkami-nierozłączkami (aktualnie mam 13 lat). Na początku roku zaczęłyśmy się kolegować z Olą, którą wcześniej zostawiła jej przyjaciółka. Z czasem wszystkie trzy zaprzyjaźniłyśmy się i zaczęłyśmy wszystko robić razem. Jakiś czas temu Ola obraziła się na nas, a ja, jako baaardzo szczera osoba, napisałam jej, co o tym myślę. Ona zaczęła mnie wyzywać, przeklinać na mnie, ale później i tak przeprosiła. Jednak od tamtego momentu Klara i Ola zaczęły mnie ignorować, coś się między nami popsuło. Wyśmiewają się ze mnie (głównie z mojej cery, z którą mam problemy), obgadują między sobą, a poza tym mają mnie w głębokim poważaniu. Jestem raczej cierpliwą osobą i myślałam, że im przejdzie, że się opanują, ale niestety. Dalej tak się dzieje, a mi momentami chce się po prostu płakać. Jest mi przykro, że moje najlepsze przyjaciółki w ogóle mnie nie szanują. Wszystkie inne dziewczyny z klasy też zauważyły ich wredne i chamskie zachowanie i radzą mi, żebym zakończyła przyjaźń z nimi. Popieram ten pomysł, bo już naprawdę mam po dziurki w nosie ich humory. Przestałam im ufać i krępuję się, kiedy one (osobno) usiłują ze mną normalnie rozmawiać. Mimo wszystko żal mi trochę, ponieważ Klara to moja pierwsza najlepsza przyjaciółka i się waham, chociaż wiem, że nie zachowuje się w stosunku do mnie w porządku. Co mam zrobić - wybaczyć im gnębienie, czy to zakończyć?
~Nessa laime

Droga Nesso laime!

   Jesteś w dość młodym wieku, ale to nie oznacza, że nie można mieć wtedy przyjaciela. Jednak dopiero tak naprawdę zaczynasz nabierać doświadczenia w przyjaźni i w innych kategoriach życia. W wieku dorastania zmienia się niektóre poglądy, może nawet zachowania. W każdym jednak etapie życia znajdą się ludzie, którzy do tej przyjaźni nie dorośli. Nie wiedzą, co ona oznaczy, a może nawet nie chcą wiedzieć. Brną na łatwiznę, nie myśląc, że w końcu mogą się na tym przejechać. Cóż o przyjaźni warto walczyć, ale tylko o tą prawdziwą. Rozumiem, że Klara jest Twoją najlepszą przyjaciółką, ale to co teraz robi wcale o tym nie świadczy. Przeciwnie, zachowuje się prędzej jak wróg. Nie wymagam od niej dojrzałości, bo nie jest jeszcze w tym wieku, aby już ją mieć, ale nie znaczy to, że można tolerować jej zachowanie. Nie należy brnąć w relacje na siłę. Nie warto. Jeżeli będziesz się cały czas starać o to, aby mieć kontakt, to ona nie zmieni swojego zachowania i nadal będzie Cię obgadywać i Cię wyśmiewać. Chyba nie tego oczekuje się od przyjaciela, prawda? Wiem, że może być Ci trudno, bo to właśnie pierwsza przyjaźń, ale wygasła, zwyczajnie się zachwiała i to nie Ty jesteś winna. Nie widzę sensu dalej prowadzenia tej relacji. Może Klara zrozumie, że źle zrobiła, ale to ona powinna wystawić rękę. Ona, nie Ty. Zdarzają się ludziom błędy, a zwłaszcza w tak młodym wieku, ale oni sami muszą je zrozumieć. Przyznać się, że nie powinni tak robić, bo nie na tym polega przyjaźń.

   Zastanawia mnie ich zachowanie, bo dlaczego od tak zmieniły swoje nastawienie do Ciebie? Może któraś z nich coś drugiej nagadała? Mogę wywnioskować, że to chyba prędzej Ola coś nagadała Klarze, może jakoś przestawiła ją, nagadała głupot. Ciekawi mnie, czemu też tę dziewczynę zostawiła przyjaciółka. Powód nie był zależny od niej? Czy też może Ola wpłynęła na to, że nie warto się z nią kolegować? Chyba, że wiesz na pewno, że to nie dziewczyna zawiniła. Nawet jeżeli Klara uwierzyła Oli, gdyby ta coś o Tobie powiedziała, to dziewczyna po prostu pokazała, że komuś kogo mniej zna ufa bardziej niż przyjaciółce od przedszkola.

   Jedna ważna zasada. Jeżeli widzisz, że komuś na Tobie nie zależy i to Ty tylko dążysz do utrzymywania kontaktu, to druga osoba nie jest warta tej relacji. W dodatku, jeżeli jeszcze się z Ciebie naśmiewa. Chyba nic więcej nie mam do powiedzenia w tym temacie. 

Pozdrawiam, Olka

Źródło obrazka:Akademia zoo mar, http://www.zoo-mar.pl/images/stories/porady/papugi.jpg

wtorek, 11 listopada 2014

Cierpi przez niedopowiedzialnego chłopaka

Hej!
Od razu przepraszam że tak długo ale chce żeby wszystko było jasne.
Moja bardzo dobra koleżanka nazwijmy ją O ma chłopaka nazwijmy go X. Więc nie są oni tak do końca ze sobą, tak nie oficjalnie ale niby są. Ja i O mieszkamy w tej samej miejscowości, tyle że O przeprowadziła się tu rok temu w wakacje, a znam ją lepiej jakoś od połowy wakacji i chodzimy teraz do tego samego gimnazjum, ona do 1klasy ja do 3. X ma tyle samo lat co ja, mieszka w większej miejscowości jakieś 30km od nas, ale w naszej miejscowości ma dziadków do których przyjeżdża na wakacje, ferie, święta etc i wtedy widuje się z O i mimowolnie ze mną, znam go dość długo (ponad 7lat) i wiem że jest typem podrywacza, macanie dziewczyn to dla niego praktycznie codzienność.
W te wakacje gdy X był u swoich dziadków na wakacjach, zbliżyliśmy się do. siebie, on wtedy pokazywał że czuje do mnie coś więcej, codziennie chciał się ze mną zobaczyć etc, codziennie gadaliśmy trochę i pisaliśmy na fb, raz napisał też, że lubi mnie, nawet bardzo i chciałby mnie przytulić/połaskotać ale nie wie jak ja zareaguje, napisałam mu że musi się przekonać i następnego dnia połaskotał mnie a trochę później nawet przytulił, mimo tego że wtedy niby był z O i pisał jej że ją kocha.
Jakieś 2 dni przed wyjazdem X do domu zapoznałam się bardziej z O, bo ona napisała, bo była zazdrosna o moje relacje z X i jakoś tak nasza znajomość się rozwinęła, dzień przed wyjazdem X chciałam abyśmy zrobili konfe na fb ja, X i O i wtedy zauważyłam jakie są relacje X i O, i zrobiło mi się głupio, bo jeszcze jakieś 3-4dni wcześniej 'macałam' się z X a teraz czytam jak X i O piszą sobie że się kochają.
Codziennie pisze mi jak bardzo kocha X i kurde, nie wiem co jej poradzić, bo wiem że X bawi się O, jak lalką która ma do macania gdy jest u nas. X na konfie dość często pisze że kogoś 'przypadkiem' pomacał. W szkole ma koleżankę nazwijmy ją H, z która kiedyś był a teraz są dobrymi znajomymi i wiem że pomiędzy nimi też coś było,bo raz wysłał O jego zdjęcie z H i napisał 'dobre stare czasy', nie wiedziałam jak zareagować. Potem była jeszcze W którą poznał na weselu i utrzymał z nią znajomość, wiem że się całowali bo sam przyznał się O i że nie wie co więcej mogło się tam zdarzyć bo film mu się urwał (za dużo wypił a rodzice pozwalają mu na to).
O bardzo często płacze przez niego. ona mówi że to nie przez X ale ja wiem że tak jest. Bardzo lubię O i traktuje ją jak przyjaciółkę i nie chce żeby cierpiała ale wiem że to przez X.
Ona jest nim zaślepiona i nie widzi jak on ją źle traktuje.
Co zrobić? Jak jej pomóc? Bo wiem że on nie jest z nią szczery i ją zdradza jeśli zdradą można to nazwać. Już nie wiem co robić, co jej napisać/powiedzieć żeby z nim skończyła.
Proszę o szybką,pomoc.
Z góry dziękuje.
~Wikol

 Droga Wikolu!

   Problem jest trochę podobny, do tego na który odpowiadałam tydzień temu. Skoro piszesz ze swoim problemem, to chyba nie znalazłaś nic interesującego w poprzednim moim poście.

  Chciałam znaleźć jakiś argument, przy którym mogłabym się trzymać, że X może chce być tylko Twoim przyjacielem, ale niestety po innych sytuacjach nie mogę tego powiedzieć. W przyjaźni też jest dozwolone przytulenie i łaskotki. To pierwsze większości wspiera na duchu, a kto jak nie przyjaciel ma to robić? To jest dotyk, ale przyjaciel ma do tego prawo. Do póki nie przechodzi to w macanie. Łaskotki są od zawsze taką formą dokuczania. Występują w rodzinie, w przyjaźni, a czasem jako taki element końskich zalotów. Trudno jest, więc je definiować i mówić, co oznaczają. Zazwyczaj jednak osoba, która nas łaskoczę, lubi nas. To wywołuje uśmiech na twarzy, choć często zdenerwowanie, bo dla niektórych jest to cholernie nieprzyjemne uczucie. Ale zwykle reagujemy śmiechem. Czyli osoba chcę spowodować, abyśmy się śmiali, czyli byśmy byli zadowoleni. A tego nie tylko by chciał człowiek, któremu się podobamy. Natomiast kwestia całowania innej dziewczyny, chłopaka zdecydowanie nie stawia go w dobrym świetle. O ile tamto można wytłumaczyć, to całować raczej się z przyjacielem nikt nie całuje. Chociaż kto wie, mamy takie czasy, że za kilkanaście lat może do tego dojść i mało kogo będzie to dziwić. Miejmy nadzieję, że jednak do tego nie dojdzie.

 Ale jak to z nimi jest?

  Mówisz, że oficjalnie ze sobą nie są. Jednak widzisz, jak na siebie działają. Może należałoby ustalić, co X do niej czuje? Skoro znasz go już 7 lat, to czemu nie spytasz go o to? Zawsze należy mieć jasność sytuacji, żeby móc o co go oskarżyć. Czasem ktoś, coś czegoś nie widzi. Wydaję mu się, że skoro z kimś nie jest oficjalnie, to może uganiać się za każdą inną. Nie powinno być tak, bo jeśli zależy mu na jednej, nawet gdy ze sobą nie są, to uganianie się za inną w tym czasie brane jest dla mnie jak:"Nie ta, to inna. Może będzie szybciej.". Tylko jak takie podejście może być poważne? Chłopak jest młody, ale nieważny. Nie wie, że kogoś rani. Gorzej jeżeli robi to świadomie i uważa, że jest o sprawiedliwe. Pogadaj z nim o tym czy on o tym w ogóle wie. To co dla nas jest oczywiste, dla innych może nie być. Szczególnie jeżeli nie jest powiedziane wprost.

Niestety inni cierpią

  To, że ktoś może być zaślepiony, pisałam już ostatnio. U osoby, którą kochamy, nie patrzymy na wady. Są one dla nas niewidoczne. To samo u przyjaciół, i dlatego właśnie można się nazwać przyjacielem, bo dla nas nie istotne są wady bliskiej nam osoby. Właśnie dlatego o wiele trudniej zerwać przyjaźń czy miłość niż zwykłą znajomość. Czasem nie widzimy wad lub zmniejszamy je u innych. Tylko niektóre są tak istotne, że nie powinny być tolerowane. Jedną z nich jest zdrada. To po trochu nie szanowanie bliskiej nam osoby. Trudno jest wytłumaczyć komuś, że robi źle kochają go. Z własnego doświadczenia wiem, że prędzej ta osoba sama dojdzie do tego, że to jest złe, niż my ją do tego przekonamy. Zaboli wtedy, ale innej opcji nie ma. Możesz tylko próbować ją do tego przekonać, ale nie rób tego usilnie, bo osiągniesz odwrotny efekt. Ona dobrze może wiedzieć o tym, że robi źle, ale nie potrafić z tym skończyć. To tak jak z nałogiem. A pierwszym krokiem do rzucenia tego jest zrozumienie przez osobę, że to, co robi jest złe i jej szkodzi. Tak jak pisałam wcześniej, możesz tylko próbować jej pokazać, że nie powinna się  nim tak interesować. Nie zmuszać itd. Wiem, że to trudne, bo ona cierpi, ale osobiście nie znam innego sposobu. Możesz ją wspierać i pocieszać. Wiedzieć, że zawsze może się do Ciebie zwrócić. Jeżeli ktoś ma inny sposób, to niech napisze pod spodem.

Trudno mi w tej sytuacji pomóc, bo nie mam dla Ciebie dobrego rozwiązania. Może autorki od "chłopcy" coś poradzą. 

Pozdrawiam, Olka

wtorek, 4 listopada 2014

Przyjaciółka kocha nieodpowiedniego chłopaka

Mam kłopot. Zaczęło się kilka miesięcy temu, w dzień kobiet. Pewien kolega z klasy flirtował ze mną przez fb, później w szkole unikał mnie, jak ognia. Trzy miesiące później pojechałam z nim i kilkunastoma osobami do Londynu, flirtował ze szkolną pięknością (rozmowy, spacery itd.) Dwa tygodnie później kręcił z moją najlepszą przyjaciółką. Teraz prawie ze sobą chodzą. Przyjaciółka przez to ma dla mnie mniej czasu. Po za tym zawsze jest w JEGO towarzystwie i czuję się niezręcznie. Jestem strasznie zazdrosna, wolałabym żebyśmy miały takie relacje jak dawniej, a przez moją wypracowaną niechęć do niego (nie kłamię, w poprzedniej szkole chodził z dwoma dziewczynami, nie ufam mu). Martwię się o nią, a jednocześnie chcę jej szczęścia i jestem strasznie zazdrosna. Co mam robić?

~Lena M


Droga Leno M!

  Pominę ten fakt flirtowania przez fb, bo ja nawet nie mam na to słów. Zastanawia mnie tylko to, dlaczego unikał Cię jak ognia? Co się tam takiego stało?

  W każdym razie nie lubisz tego chłopaka. Widać, że jest niegodny zaufania, bo szuka tego szczęścia wszędzie. Woli się zabawić niż oddać się uczuciu tylko dla tej jednej osoby. Mam jednak troszkę małe wątpliwości czy oby na pewno go nie lubisz. Piszesz że z Tobą flirtował, a potem unikał. Możesz mieć żal do niego. Czasem rozsądne powody, że on miał kilka dziewczyn naraz nie wystarczą, żeby uczucie minęło. Dobrze, przejdę do innej sprawy.

  Przyjaźń i miłość są ważne, ale jedna nie może konkurować z drugą. Przyjaciel nie powinien zakazywać nam miłości, a kochana osoba nie może zabraniać nam przyjaźni. Jeżeli któreś tak robi, to znaczy, że to nie jest prawdziwa przyjaźń ani miłość. Wyłączając oczywiście jakieś powody, dla których obawia się o tą przyjaźń lub miłość. Musisz porozmawiać ze swoją przyjaciółką. Powiedzieć, że Ty też jej potrzebujesz. Zwłaszcza na osobności. Chyba nie powinna być tym zdziwiona. Nie wiem czy ona wie o tym, że nie lubisz jej chłopaka, ale jeżeli nie, to powinnaś jej powiedzieć. Oczywiście delikatnie. Wytłumaczyć, że chcesz jej szczęścia, żeby kogoś miała, ale nie potrafisz zaakceptować tamtego chłopaka, bo doskonale wiesz jaki on jest, co robi, w tym zdradza. Dlatego jeżeli chce z nim być, to wolałabyś go nie widywać lub robić to rzadko. Pewnie przekonywanie jej do rzucenia go nic nie da. Ludzie w miłości są często zaślepieni i póki nie zobaczą jaki ktoś je naprawdę, to nie ufają innym. Trochę w tym racji, bo nie chcą wierzyć plotkom, nie zawsze przyjaciel okazuje się szczery. Niestety wydaje mi się, że po prostu trzeba poczekać aż się sama przekona. Ty chociaż będziesz miała to na względzie, że powiedziałaś jej o tym. Czasem chce się kogoś przed czymś złym uchronić, tak jak rodzice dbają o bezpieczeństwo dzieci, ale nie mogą zapobiec upadkowi i jakiejś ranie. Dziecko jest ciekawe i musi się przekonać. Twoja przyjaciółka jest pewnie zakochana i nie można jej diametralnie zmienić zdania, jeżeli coś na nią nie wpłynie, czegoś ona nie zobaczy. Chyba, że ma do Ciebie duże zaufanie i uwierzy w to, co powiesz. Ona może jednak się na Ciebie obrazić, że jesteś właśnie zazdrosna, że to ona ma go bliżej niż Ty. Może kiedyś dowie się o tym flirtowaniu. Dlatego bądź z tym ostrożna i załatw to delikatnie. Nie zabraniaj jej się z nim spotykać, ale wytłumacz Twój stosunek do niego. Zawsze jednak jest nadzieja, że chłopak w końcu przejrzy na oczy i zakocha się tak naprawdę.Wiem, że proponuję Ci bierną postawę, ale tak już pisała, ona sam się musi przekonać. Rzadko jest tak, że ktoś nam zaufa i zrobi tak jak chcemy. Uwzględnij swoje zdanie na ten temat w wypowiedzi, ale powiedz, że nie chcesz tracić jej i szanujesz jej decyzje, że z nim jest.

Pozdrawiam, Olka

wtorek, 30 września 2014

Po mojej ciąży, przyjaciółki tratują mnie jak obcą

Mam 18 lat (3liceum) i na początku wakacji zaszłam w ciążę. Była to impreza wakacyjna z chłopakiem z którym przez miesiąc się spotykałam, wiem że nie przemyślałam tego i w ogóle, do tego za dużo alkoholu. Ale nie o to chodzi. Chodzi o to że od kiedy moje przyjaciółki (nazwijmy je Ania i Agata) wiedzą że jestem w ciąży zupełnie inaczej mnie traktują;/ Właściwie nasz kontakt ogranicza się tylko do spotkań w szkole. Przez cały sierpień widziałyśmy się może z 2 razy mimo że żadna nie wyjeżdżała. I do tego na naszych spotkaniach było tak sztywno, zupełnie inaczej niż kiedyś. Prawie żadna nic nie mówiła, dziewczyny tylko od czasu do czasu gadały między sobą a ja musiałam się dopytywać o co chodzi bo nie jestem w temacie. Kiedyś jak się spotykałyśmy to trajkotałyśmy bez przerwy. Z ojcem dziecka już nie mam kontaktu, rodzice wiadomo- wspierają mnie, ale potrzebuję też towarzystwa w swoim wieku. Z Anią i Agatą przyjaźnię się od gimnazjum, myślałam że nasza przyjaźń potrafi wiele przetrwać. Kiedy spytałam Anię i Agatę czemu nie zabrały mnie ostatnio na spotkanie powiedziały, że tam był alkohol itp, że w ogóle nie dla mnie klimaty. Rozmawiałam z nimi szczerze o mojej ciąży i powiedziałam że mam nadzieję, że to nic nie zmieni. One się ze mną zgodziły a teraz takie coś? :( Co mam zrobić? :(
Zuzia

Droga Zuziu!

  Przede wszystkim to nowa sytuacja nie tylko dla Ciebie, ale i dla Twoich przyjaciółek. Również trochę nie rozumiem czym spowodowane jest ich zachowanie. Piszesz, że rozmawiałaś z nimi szczerze, ale czy na pewno? Jak zareagowały na to, że będziesz mieć dziecko?

18 lat, to wcale nie jest dorosłość

   W tym wieku człowiek chce się wyszaleć, dlatego też Twoje przyjaciółki wybierają się na imprezy. Zależy od tego, kto jak imprezuje, ale czasem na nich jest alkohol. Wiedzą, że nie możesz pić, dlatego pewnie Cię nie brały, bo nie wiedzą jakbyś się czuła, nie mogąc pić. Nie wiem czy pijesz, czy u Ciebie przyjaciółki piją jakoś dużo, aby się upić. Jeżeli druga odpowiedź jest twierdząca, to myślę, że dość kiepsko się czuje ktoś, kiedy wokół niego są pijane osoby. Ani nie można się dogadać, ani nic. A jak nie można pogadać, to człowiek się czuje trochę samotnie.

   Myślę również, że powinnaś z nimi porozmawiać jeszcze raz. Powiedzieć o swoich obawach, o tym co wcześniej mówiły. Zapytać dlaczego tak się zachowują, czemu nie dotrzymały obietnicy? Rozmawiałyście szczerze o tej ciąży? Pamiętasz ich reakcje? Wygadały się z tym czy raczej po krótce odpowiedziały? Może obgadały to ze sobą i uważają Cię za trochę obcą przez to, co się wydarzyło? Pogadaj, zapytaj czy chcą Ci coś powiedzieć w tej sprawie. W końcu to przyjaciółki, a w przyjaźni powinna być szczerość, nawet ta bolesna.

  Jest to trochę niezreczna sprawa z tą ciążą i mogą czuć się obco, być zaskoczone tym wydarzeniem, tak samo pewnie jak i Ty, ale powinny być z Tobą szczere. Raczej po niezręcznym spojrzeniu będziesz wiedziała czy kłamią, jeżeli powiedzą, że nie mają nic do powiedzenia. Radziłabym Ci jednak drążyć temat i zachęcać do powiedzenia.

  Jeśli mimo tego, to nadal zawiedzie, to napisz, spróbuję jeszcze pomóc. Trochę to dla mnie ciężkie pytanie, bo nie znam charakteru Twoich przyjaciółek.

Pozdrawiam, Olka

PS Wiem, że ktoś pisał do mnie maila, ale zobaczyłam go dosyć późno i nie wiem, co się stało, ale gdy chciałam wczoraj w końcu odpisać, to nie mogłam go nigdzie znaleźć. Przepraszam Tę osobę i jeżeli miałaby chęć to odtworzyć, to spróbuję pomóc. Pamiętam jedynie szczątki listu, a wolałbym o niczym nie zapomnieć.

wtorek, 23 września 2014

Czy to nie jest przyjaźń na siłę?

Hej Olka! :)
 Zauważyłam, że pomogłaś już wielu dziewczynom i stwierdziłam że napiszę. Mam problem z moimi 2 kumpelami. Wszystkie 3 mamy po 17 lat i chodzimy do jednego liceum, ale do różnych klas. Znam się z nimi od podstawówki, ale one dwie znały się już wcześniej, bo mieszkają naprzeciwko siebie. Ja mam do nich kawałek, nieduży ale jednak. Więc gdy np. pada deszcz cały dzień to zwykle nie spotykam się z nimi, ale jak już wspomniałam one mieszkają naprzeciwko siebie. Przebiec parę metrów w deszczu to nie problem, więc dziewczyny spotykają się niezależnie od pogody i często gdy np. piszę sobie z jedną z nich dowiaduję się, ze właśnie siedzą razem, zamówiły pizze i oglądają film który wszystkie 3 lubimy. Trochę mi wtedy przykro, że nawet nie dostałam zaproszenia a przecież mogłabym podjechać do nich autobusem czy coś. Teraz jestem z nimi pokłócona już od paru tygodni bo uznałam że za dużo z siebie daję w tej znajomości, a za mało dostaję w zamian, no i wkurzało mnie że z nimi często się nudziłam, bo kocham rozrywkowy tryb życia a z nimi zwykle musiałam siedzieć w domu (bo im się nic nie chce) albo chodzić w miejsca gdzie nie można poznać za dużo osób. Wiem że nie można patrzeć pod względem korzyści, ale tu nawet nie o to chodzi. Po prostu jak chcemy gdzieś jechać, nad jezioro albo do centrum (mieszkamy na obrzeżach dużego miasta) wszędzie musi nas wozić moja mama, mimo że ona pracuje na 1,5 etatu a w dodatku jest sama (tata odszedł jak byłam mała). Obie dziewczyny mają obojgu rodziców a w dodatku ich mamy nie spędzają dużo czasu w pracy. Mimo tego to zawsze ja muszę prosić moją mamę o podwiezienie nas gdzieś albo odebranie z imprezy i nie dziwię się, że już puszczają jej nerwy z tego powodu. Gdybym nie poprosiła mamy żeby nas zawiozła, to skończyłoby się tak że siedziałybyśmy w domu bo dziewczyny nie umieją nic zorganizować. Im siedzenie w domu nie przeszkadza ale ja tego nie cierpię :( Lubię iść na miasto, do jakiegoś klubu poznać kogoś nowego albo po prostu poznawać nowych ludzi nad jeziorem. Tymczasem z nimi zwykle siedzę w domu (w dodatku zwykle musimy być u mnie) i się nudzę. Czasem mam taki dzień że wolę posiedzieć w domu i obejrzeć film czy serial no i zjeść coś dobrego ale zwykle wolę aktywniej spędzać czas. Często jest tak że mam zaproszenie na jakąś super imprezę tyle że nikogo tam nie znam i głupio mi iść samej albo jestem wręcz poproszona o wzięcie ze sobą paru osób. Wtedy mówię dziewczynom o tej imprezie i namawiam żeby poszły ze mną. Ale im zwykle się nie chce :( Za to chodzą na wszystkie wiejskie imprezy w remizie na których ciężko spotkać kogoś z kim da się porozmawiać na jakieś inteligentniejsze tematy. Najbardziej mnie wkurza jak powiem im o jakiejś imprezie, one powiedzą że idą ze mną i nagle chwilę przed dowiaduję się że jednak "nie mogą". A ja chodzę z nimi praktycznie wszędzie gdzie chcą iść. W dodatku praktycznie nie da się ich namówić by szły do jakiegoś pubu. Ale ostatnio kiedy pisałam z jedną z nich (jak już napisałam od kilku tyg się nie spotykamy i tylko sporadycznie piszemy na fb) i spytałam o plany na wieczór odpisała: 'dzisiaj z X (druga kumpela) lecimy na puby! :)". Akurat tak się złożyło, że ja tego dnia też miałam się spotkac z innymi znajomymi (mam sporo znajomych poza tymi 2 kumpelami) w pubie. I następnego dnia jakoś tak na siebie wpadłyśmy przypadkiem (ja i te 2 kumpele) i pytam się ich jak tam było wczoraj w pubie i dodałam, że "myślałam, że się spotkamy bo akurat byłam w tym samym miejscu". A one nagle zaczęły się jąkać i w końcu powiedziały, że jednak wczoraj nie były w pubie bo coś im wypadło xD. Z jednej strony chciałabym się z nimi pogodzić bo po co przekreślać tyle lat, ale z drugiej wiem że z nimi znowu mogę się nudzić. Poza tym nie chcę pierwsza wyciągać ręki na zgodę bo kroplą która przelała czarę goryczy i ostatecznie doprowadziła do kłótni było to że jedna z dziewczyn wystawiła mnie przed imprezą i jak mi powiedziała 'nie ma zamiaru mnie za to przepraszać bo nie mogła iść dlatego że nie pozwoliła jej mama'. Ale jakoś wracać rano do domu i nie mówić gdzie idzie jej pozwala. Nie wiem co mam zrobić, czy się z nimi godzić czy nie. Jedna z dziewczyn (ta bardziej uległa i mniej konfliktowa, nie ta która 'nie ma zamiaru mnie przepraszać') zaproponowała mi ostatnio spotkanie bo powiedziała, że już za mną tęskni. Spotkałam się z nią i przy okazji z tą drugą też i obie zachowywały się wobec mnie normalnie, ale nie wiem czy ta znajomość jest jeszcze coś warta. Jak myślisz, mam się z nimi nadal przyjaźnić? A jeśli tak to czy mam sama wyciągnąć rękę na zgodę (bardzo tego nie chcę) czy poczekać aż same zrozumieją co nieco i mnie przeproszą?
Seraphine

Droga Seraphine'o!

  Przyjaciół czasem ciężko jest dobrać. Właściwie to nie każdy potrafi nim być. Niekiedy ktoś może być tylko przyjacielem wybranej osoby. Gdy wybieramy osobę, którą określimy takim mianem bliskiej osoby, to zazwyczaj musi mieć coś, co nam się w niej podoba. Charakter, zachowanie. Wyglądu raczej w prawdziwej przyjaźni się nie uwzględnia. Czasem możemy dojść do wniosku, że może zbyt pochopnie komuś zaufaliśmy, nawet jeżeli przeżyliśmy z Tobą osobą już kilka ładnych lat. O przyjaźń się nie pyta, ona po prostu się rodzi.
  Często trudno jest się wdrążyć do towarzystwa, które zna się od dawna. Nie tak prędko się ufa nowej osobie, czuje do niej sympatię. Powinnaś uwzględnić to, że znają się od zawsze, ale i również to, że potrzebują pobyć same. Aczkolwiek ich zachowanie jest niesprawiedliwe wobec Ciebie. Rozumiem, że to są przypadkowe sytuacje, ale jeżeli zdarzają się częściej to trzeba temu jakoś zapobiec. W końcu też jesteś ich przyjaciółką.

Rozmowa lekiem na wszystko

  Nie wiem czy rozmawiałaś z nimi o ich zachowaniu. Może one nie do końca żyją w świadomości, co tak naprawdę leży Ci na sercu? Wytłumacz im dość spokojnie, powiedz, co czujesz(to zawsze w jakiś sposób działa). Powiedz, że rozumiesz, że nie zawsze musicie się spotykać razem, ale miło by było, gdyby nie robiły tego zbyt często. Porusz też sprawę z tymi pubami. Co im tam nie pasuje. Powiedz, że Ty nie lubisz wiejskich imprez, ale chodzisz czasem - idziesz na kompromis, dlatego dobrze by było, aby one też tak zrobiły. Raz tu, raz tam czy coś w ten deser.

A może to przyjaźń na siłę?

  To Ty częściej uzgadniasz spotkanie czy raczej one? Zastanów się czasem czy to oby na pewno osoby, z którymi chcesz się przyjaźnić, czy one tak samo traktują tę relację. W końcu ile można dawać z siebie wszystko, a nie dostawać nic? Czasem one po prostu tego nie zauważają. A każdy człowiek chyba potrzebuje takiego zapewnienia, że ktoś go lubi, szanuje, kocha. Nie musi być słowami, ale czynami.

  Jeżeli chodzi o proszenie mamy o przywożenie z imprez itd. Czemu by nie zastosować opcji "autobusy"? Nie wiem, co prawda gdzie mieszkasz, czy to wieś czy miasto i czy nocne autobusy jeżdżą u Ciebie, ale z tych rannych jednak można skorzystać, jeżeli jest to opcja "dojazd". Z tego, co widzę Twoje przyjaciółki są średnio aktywne i może trochę niesamodzielne? O tym drugim zapewne wiesz Ty, jeżeli tak jest. Pogadaj z nimi, czy one nie mogą poprosić rodziców o odwózkę itd. Najlepiej dopilnować tego, kiedy któraś się zgodzi. Czyli niech idzie zapytać, wtedy kiedy jesteś w domu u niej. Wracając jeszcze do lenistwa, to powiem Ci, że to da się zmienić. Trzeba być tylko odpowiednio upartym. Proponuj różne opcje, spróbuj poszukać takich, które je interesują.

 Przeprosić czy nie?

 Mówisz, że zachowują się normalnie teraz. Może coś zrozumiały? Jeszcze, co do kwestii rozmawiania, powiedz tamtej przyjaciółce, że czujesz się wystawiona, kiedy tak robi. Powinna Cię o tym wcześniej powiadomić. Mi się wydaję, że nie powinnaś pierwsza przepraszać. Możesz jedynie spotkać się z nimi i wytłumaczyć, co Ci się nie podoba w tej relacji i zwyczajnie odejść, niech się zastanowią nad tym.

 Oko za oko, ząb za ząb

  Nie zastanawiałaś się czasem nad tym czy one nie wykorzystują Cię? Twierdzą, że im nigdy nie odmówisz? Nie myślałaś nad tym, aby trochę zamienić się rolami i teraz to Ty będziesz taka leniwa, niechcąca nic zrobić? Odmów czasem, a nawet częściej - tyle ile one to robią. Zachowuj się jak one. Może to do nich trafi.

Czy inni znajomi są źli?

  Jeżeli nawet będzie dobrze, ale po chwili znów będą takie same, to może jednak należałoby zmienić przyjaciółki? Wiem, trochę lat już minęło, czasem trudno je przekreślić, ale inaczej nie uwolnimy się od czegoś, nie będziemy szczęśliwi w relacji, w której czujemy się... że nie jesteśmy sobą, nie ma w nas radości. Czasem jest trudno, ale zdarza się, że naprawdę warto. Po co żyć w złudzeniach, że kogoś obchodzimy, skoro tak nie jest? Może pomyśli o nawiązaniu bliższych relacji ze znajomymi, o których mówiłaś. Być może to będzie strzał w dziesiątkę, chociaż pewności, co do tego nie ma.

Pozdrawiam, Olka

wtorek, 9 września 2014

Moje przyjaciółki nie lubią mojego chłopaka!

Hej dziewczyny! Bardzo mi się podoba wasz blog i mam nadzieję, że mi pomożecie.
Mam 16 lat. Od jakiegoś czasu mam chłopaka w tym samym wieku (nazwijmy go Robert). Niedawno postanowiłam przedstawić Roberta moim trzem przyjaciółkom (na potrzeby pytania - Ania, Danka i Paulina). Podczas całego spotkania były jakieś małomówne i jakby niezadowolone. Gdy po fakcie spytałam się, o co chodzi, mówiły, że o nic i że wszystko w porządku. Potem odbyły się jeszcze dwa spotkania - raz z Anią i Danką a raz z samą Pauliną. Rozmawialiśmy też w piątkę oraz w czwórkę (bez Ani) na skype. Wszystkie te sytuacje wyglądały tak samo, moje przyjaciółki siedziały ze skwaszonymi minami i niechętnie podejmowały jakikolwiek temat. Znów zapytałam o co chodzi i wtedy powiedziały że go nie lubią. Mówią, że jest nie miły dla nich i bardzo mnie zmienił. Próbowałam rozmawiać z Robertem, ale on uważa, że nie robi nic złego i ja też tak uważam. Pomocy! : ( Jak przekonać przyjaciółki do mojego chłopaka? Co zrobić by go polubiły? Wiem, że to z nimi jest problem, a nie z Robertem. Od początku były źle do niego nastawione i dlatego go nie akceptują. Nie chcą się ze mną spotykać, gdy na spotkaniu ma być też Robert. Na pewno nie może chodzić, o to że źle się czują przy nas, bo nie przytulamy się przy nich itp. Pomocy! : ( Nie wiem, co jest z nimi nie tak.
Kiniaa L



Droga Kiniu!

   Spróbuję Ci pomóc ;). Na Twoje pytanie także odpowiedziała jedna z czytelniczek - Kiki, naszego bloga, więc za zgodą Kiki, umieszczę Jej propozycje, dlatego też, że zgadzam się z takimi wyjściami.

   Jak wiadomo przyjaźń to nie miłość. Jednak w obu rodzi się silna więź między ludźmi. Czasem mówi się, że kochamy swojego przyjaciela. Możemy, więc też być o niego zazdrośni. Czy też po prostu się martwić tak jak o siostrę, brata. Gdy znamy się z kimś kilka czy nawet kilkanaście lat, to przychodzi taki moment, kiedy zaczynamy dorastać. Zaczynają się jakieś uczucia, chęć bycia w związku... tylko, że ktoś musi zacząć pierwszy.

"Nie musiałabym się Tobą dzielić nie nie"

Są zazdrosne, że chcesz spędzać czas z kimś innym niż one, w takim wypadku staraj się nie poświęcać im dużo mniejszej ilości czasu niż do tej pory, nie zaniedbuj ich
 ~Kiki

  Zafascynowanie drugą osobą, miłość. Chce się wtedy spędzać jak najwięcej czasu z nową osobą, która skradła nam nasze serce. Tylko czasem zapominamy o tym, że wokół nas pozostają inni ludzie, którzy również są dla nas ważni i nie można zaniedbywać z nimi relacji. Piszesz, że spotykasz się z chłopakiem i z nimi, ale czy równie tyle samo czasu i uwagi poświęcasz im, tak jak chłopakowi? Wypadałoby też się spotkać z nimi sam na sam bez niego. Co więcej to Ty powinnaś aranżować takie spotkania, żeby pokazała, że jeszcze o nich pamiętasz.

A ktoś nie umie się cieszyć cudzym szczęściem

Są zazdrosne, że masz chłopaka, a one nie
~Kiki

  To propozycja czytelniczki, której ja bym raczej nie podała, ale może i tak się zdarzyć. Czasem to zwykła zazdrość, bo chłopak ładny, a może nawet im się podoba, jednak wybrał Ciebie czy Ty jego, a nie którejś z nich. Zastanów się czy przypadkiem zbyt wiele nie poświęcasz mu uwagi, czy nie opowiadasz za dużo o nim.

A może to nie jest pierwsze spotkanie?

Przyjaciółki usłyszały o nim jakieś plotki i od razu uwierzyły
~Kiki

   Czytelniczka uważała, że mogą to być jakieś plotki. Nie wiem czy Twoje przyjaciółki tym się interesują czy nie. Myślę, że one mogły wcześniej gdzieś go spotkać, chociaż nie wiem w jakim miejscu go poznałaś. Być może obserwowały jego zachowanie i dlatego są nieprzychylnie do jego obecności. A może coś kiedyś niemiłego do nich powiedział? Być może znają go skądś lepiej, może ukrywa jakieś tajemnice? 

Zdjąć różowe okulary

Faktycznie nie polubiły go. Być może kiedy został z nimi sam na sam(wyszłaś na chwilę do łazienki, czy coś podobnego)faktycznie był dla nich niemiły. Możliwe, że mają rację i zaczęłaś się zachowywać inaczej przez niego, wierz mi, wiem z doświadczenia że można tego po sobie nie zauważyć, a potem się żałuje, ludzie mają na nas ogromny wpływ.. 
~Kiki 

  Czasem tak się zdarza, że się zmieniamy i na pewno nie możesz pierwsza Ty tego zauważyć. Tobie się wydaje, że jesteś tą samą dziewczyną, ale osoba, która Cię zna zazwyczaj wie lepiej. Podpytaj przyjaciółki, co takiego się w Tobie zmieniło. Spróbuj spojrzeć na to realistycznie, zastanowić się czy tak naprawdę jest. Jeżeli masz równie bliską osobę np. z rodziny, to wypytaj ją o to czy nie zauważyła jakichś zmian w Tobie. Możesz również zapytać, co myśli o tym chłopaku, jeżeli ta osoba miała okazję go poznać. Pierwsze miesiące to zazwyczaj fascynacja tą osobą, a dopiero potem zaczynamy okrywać jego wady. Nie mówię, że to jakaś przeszkoda, bo każdy je ma, ale nie odtrącaj od razu zdania koleżanek, bo mogą mówić prawdę. Możesz wypytać, co takiego do nich mówił.

Zamiast opiekuńczego taty - opiekuńcze przyjaciółki

  Nowa miłość, osoba w Twoim życiu. Ktoś, kto dołącza do grona bliższych Ci osób czasem przechodzi wywiad u troskliwego taty, gdy jest to chłopak. Czasem zdarza się, że również przyjaciółki się martwią o Twoje szczęście czy będzie Ci z nim dobrze. Może nie znają go zbyt wiele, ale pilnie go obserwują. Często na początku pojawia się sceptyczne nastawienie, niechęć do patrzenia na jego zalety, a widzenie jedynie jego wad. Zdarza się, że coś wyolbrzymiają czy po prostu kłamią, abyś z nim nie była. Uważają, że tak do Ciebie dotrą.

Moje kochanie, moim oczkiem w głowie

  Hm... a może Twój chłopak na takich spotkaniach nie odzywa się za wiele do Twoich przyjaciółek? Rozmawia tylko z Tobą czy z nimi też? Zastanów się też, jak Ty się zachowujesz, kiedy jesteście wszyscy. Może one czują się olewane czy nie mają tematów do rozmowy z Wami?

Jak przekonać?

Moim zdaniem nie powinnaś ich na razie namawiać na spotkania z Robertem, skoro nie mają na to ochoty. Nie opowiadaj też na spotkaniach z dziewczynami ciągle o nim, bo z pewnością to je tylko zirytuje, ale jeśli on wykona jakiś miły gest dla Ciebie, możesz o tym wspomnieć- może zaczną o nim myśleć w inny sposób. Po czasie możesz zaproponować im spotkanie z nim, ale nigdy nie nalegaj za bardzo, jedynie zapytaj czy nie mogłyby dać mu szansy i że to tylko jedno spotkanie, jeśli nie będą chciały, nie naciskaj, bo może wyniknąć z tego tylko kłótnia. Być może będzie okazja do bliższego poznania się na wspólnej imprezie albo spotkaniu większą grupą i jednak go zaakceptują
~Kiki

 Sugerowałabym też rozmowę z Twoim chłopakiem. Zapytaj, co on myśli o Twoich przyjaciółkach. Możesz bardziej go podpytać i obserwować jak się zachowuje. Czy mówi pewnie, czy raczej jest speszony, a może wyczuwasz jakąś nutkę kłamstwa w jego głosie? Chodzi oczywiście o szczere zdanie. Być może on też nie do końca je lubi. 

  Możesz urządzić spotkanie razem z wszystkimi i zrobić coś, aby trochę rozluźniło atmosferę. Opowiedzieć jakąś śmieszną historię np. o sobie, czy po prostu, aby każdy coś o sobie powiedział, żeby lepiej się poznali. Poświęć koleżankom równie tyle uwagi, co chłopakowi. Powiedz coś miłego o nich w jego towarzystwie, żeby wiedziały, że znaczą dla Ciebie tyle samo, co on albo też są Ci bliskie.

Pozdrawiam, Olka

PS Wiem, że jestem strasznym leniem, ale przez tę szkołę mało, co mi się chcę. Poprawię się, ale na dziś to tyle.

wtorek, 2 września 2014

Poczułam coś do przyjaciela, który wcześniej wyznał mi miłość

Witajcie!
Natknęłam się na tego bloga całkiem przypadkiem, ale nie żałuje. Jest jednym z najlepszych(jak dla mnie) blogów o tematyce ''problemowej''. Każda z autorek stara się pomóc najlepiej jak umie i udziela świetnych odpowiedzi. Przestudiowałam wszystkie tematy i bardzo mnie wasze odpowiedzi zaciekawiły. Ale przejdźmy już do mojego problemu. Otóż mam naprawdę oddanego mi przyjaciela. Kiedyś wręcz się nienawidziliśmy, ale po pewnym czasie przerodziło się to w prawdziwą, szczerą przyjaźń. Ufam mu i mogę powiedzieć mu wszystko, on także mi (chociaż chłopcom z tym trudniej). Gdy przebywam w jego towarzystwie uśmiech nie schodzi mi z twarzy i jest naprawdę fajnie. Zapomniałam powiedzieć,' że z nami również przyjaźni się jeszcze jedna osoba Natalia. Tworzymy zgraną grupę przyjaciół. Ale od ponad roku on coś do mnie czuje. Ukradkiem się na mnie patrzy, ciągle uśmiecha. I owszem powiedział mi, że mnie kocha, ale ja odparłam, że na razie preferuję przyjaźń i nie chcę jej psuć, a po za tym ja do niego nic nie czuje. Porozmawialiśmy szczerze i nic się nie zmieniło nadal jesteśmy przyjaciółmi. Jednak on daje mi to odczuwać na każdym kroku, że on coś do mnie czuje i jego uczucie jest niezmienne. W styczniu dużo nad tym myślałam, ale nic nie wywnioskowałam. I pewnego razu gdy jedna dziewczyna na dyskotece zaczęła z nim flirtować, ja byłam okropnie zazdrosna i sama siebie nie poznawałam! Czy to normalne? No a potem zaczęło się... coraz bardziej czułam tak jakby skrępowanie gdy z nim szczerze rozmawiałam lub gdy chciał mnie przytulić. On najwyraźniej to wyczuł i tak do tej pory gdy tylko może szepnie mi do ucha miłe słówko, lub ukradkiem przytulili. Próbuje mnie zdenerwować, na każdym kroku, i potem na jego twarzy widnieje cwaniacki uśmieszek. Byliśmy ze znajomi u niego pod namiotami i gdy chłopaki nas (dziewczyny) straszyli, on skorzystał z sytuacji i mnie przytulał a nawet złapał za rękę. A ja czułam się przy nim bezpiecznie. Niby rozmawialiśmy na tematy co miedzy nami jest. Ale zawsze kończyło się na to tylko przyjaźń. Wszyscy mówią nam jak bardzo do siebie pasujemy. A ja od kilku miesięcy czuje, że też go kocham i jest mi przy nim dobrze. Ale boje się mu to powiedzieć prosto w oczy! Co mam zrobić? Proszę o pomoc, jestem strasznie nieśmiała i trudno mi te słowa wykrztusić z gardła. A gdy się już zbiorę nie rozmawiamy na te tematy, albo ktoś z nami jest. I tak w koło Macieju. Co mam zrobić. I czy warto rezygnować z przyjaźni?
Pozdrawiam

ASyl.

Witaj, ASyl!

   Zastanawiałam się czy to pytanie oby na pewno jest do mojego działu. Chociaż pytanie łączy się z przyjaźnią i tylko zahacza o miłość, więc chyba do mnie.
   W tej niezwykłej więzi, która powstaje między ludźmi, doprowadzającej do tego, że kochamy drugą osobę, jest kilka pułapek.

  1. Czy serce rozróżnia różne typy kochania?
  
    Chyba tak. Skoro istnieje miłość do rodziny. Możemy w takim razie kochać i przyjaciela. Tylko, że cienka linia dzieli przyjaźń od miłości w przyjaźni damsko-męskiej. Nie trzeba tłumaczyć, że męską stronę ciągnie zazwyczaj do kobiet i na odwrót(wyłączając osoby homoseksualne). To normalne, że do kogoś się przywiążemy, możemy nawet ją traktować jako brata. Tutaj jest kwestia zazdrości. Bracia bywają czasem zazdrośni o swoje siostry, kiedy umawiają się z kimś innym. Często jest to zwykły strach o swoje rodzeństwo, przez co mają sceptyczne nastawienie do nowo poznanych chłopaków sióstr. A jak jest w przypadku dziewczyn? Chyba rzadziej interweniują w takie sprawy, a nawet się cieszą z tego. Czasem kobieca intuicja podpowie, żeby nie ufać tej i tamtej. U przyjaciół zdarza jest podobnie. Jednak może to być zwykła zazdrość, że ktoś podrywa chłopaka, który mi się podoba. Dlatego należałoby to odróżnić. Cóż, poleciłabym Ci się trochę odseparować, ale nie wiem w jaki sposób byś to mogła zrobić, skoro on jest Twoim przyjacielem. Takie oddalenie się pomoże ci chyba zidentyfikować swoje uczucia do niego. Może to tylko chwilowa fascynacja?

2. A jak ona/on zareaguje na "Kocham Cię"?
I to wcale nie przyjacielskie... 

   Naprawdę muszę pochwalić odwagę Twojego przyjaciela. Nie tylko, dlatego, że po prostu wyznał swoje uczucia, ale zaryzykował przyjaźń. Czasem bywa, że to wszystko się rozpada. Należy się pochwała chyba dla Was, że nadal się przyjaźnicie. 
   Chociaż... Pomyślałaś kiedyś jak on musi żyć z takimi uczuciami? Odrzuceniem przez kochaną osobę? Nie dziwię się, że nadal próbuję Cię jakoś zachęcić do siebie, pokazać, że gdybyś zmieniła zdanie, to on nadal na Ciebie czeka. Może z tą dziewczyną chciał Cię sprawdzić? Być może nieświadomie ona to zrobiła i tak to na Ciebie zadziałało. Cóż, jeżeli wcześniej nie czułaś skrępowania, to chyba naprawdę jest coś na rzeczy. Skoro go kochasz i jest jeszcze przyjacielem, to chyba nie masz się czego bać, aby mu powiedzieć. Myślę, że jeśli dąży do takich sytuacji, aby być blisko Ciebie, to wie, że coś jest na rzeczy i może próbuję Ci nawet pomóc go pokochać? 

  Jeżeli ktoś mnie zna dłużej to wie, że jestem... byłam zawsze za przyjaźnią. Nigdy oczywiście nie narzucałam swojego zdania innym. Po prostu wtedy nie dorosłam do miłości, bliskości. Coś się zmieniło. Piszę o tym, dlatego, że mówisz, iż zawsze preferowałaś przyjaźń. Tylko do tej sytuacji, czy kiedyś już miałaś chłopaka? Nie ma to jakiegoś wielkiego znaczenia, ale jeżeli czujesz, że jesteś gotowa, że go kochasz, to czemu by nie spróbować? Ktoś mówił, że miłość z przyjaźni jest najlepsza. Tylko, że dochodzi większa bliskość, czułość. Wcale jednak nie musimy się do końca żegnać z przyjaźnią. 

   Zaznaczasz, że jesteś nieśmiała. Nawet jeżeli to Twój przyjaciel, to czasem rozmowy o uczuciach są trudne, zwłaszcza, kiedy to my mamy coś wyznać. Cóż możesz się przełamać, choć bywa to niełatwe, ale pokonujemy jakiś swój lęk i tą cholerną nieśmiałość. Gdy to będzie nieskładne, ciche, nieśmiałe, to zawsze zrobi wrażenie na kochanej osobie. Możesz to okazać również inaczej; napisać na kartce czy kupić jakąś słodycz, gdzie może już będzie taki napis lub sama dorobić.

Pozdrawiam, Olka

PS Taka prośba: czytajcie coś zanim wyślecie, będzie mniej błędów albo nawet wcale. 

wtorek, 19 sierpnia 2014

Znam je tyle, ale nie potrafię w pełni zaufać

Hej dziewczyny :)
Nie potrafię określić, do którego działu pasuje mój problem: przyjaźń czy psychologia. W razie pomyłki przepraszam i proszę o przeniesienie pytania.
Tak więc: nie jestem ani nieśmiała, ani przebojowa. Utrzymuje kontakt z wieloma osobami i nie mam problemu z poznawaniem nowych ludzi, chociaż zdarzają się wyjątki. Ale nie o tym mowa. Mam 5 przyjaciółek, z czego dwie takie "najlepsze". Mówią mi o wszystkim, zwierzają się... I w tym tkwi problem. Nie umiem, a raczej nie chcę tego odwzajemnić. Wydaję im się, że wiedzą o mnie wszystko, ale tak naprawdę są świadome ok. 15% moich myśli, zainteresowań itp. Nie wiem, czemu tak jest. Nigdy mnie nie zawiodły, nigdy nie straciły mojego zaufania. Ufam im w 100%. To raczej nie jest obawa przed wyjawieniem sekretów. Myślę, że chodzi o to, że nie chce żeby nawet one wiedziały jakiej muzyki słucham, jakie książki lubię czy kto mi się podoba. Czy to źle? Czuję się nieuczciwie w stosunku do nich... Pomocy, nie wiem co robić :(
Pozdrawiam,
Xenia



Droga Xeniu!

 Odesłano pytanie do mnie, ale mam wrażenie, że problem jednak może siedzieć w psychice. Miałam jednak podobnie, więc mam nadzieję, że pomogę Ci.

Zaufanie - a co to takiego?

  Mogłabym oczywiście przytoczyć jakąś definicje z jakieś strony internetowej czy czegoś, ale nie zrobię tego. Mam podobnie jak moja pani ode matematyki, która dyktuje nam jakąś definicje z podręcznika, a gdy pytamy o co chodzi, odpowiada, że nie wie, ale tłumaczy nam to na swój własny sposób. To też chcę zrobić. Dla mnie to trochę, jakby zmodyfikowana intuicja. Przeczucie, że możemy powierzyć komuś nasze tajemnice czy też poprosić o coś, a ta osoba to spełni. Nie zdradzi nas. Zmodyfikowana, dlatego, że czasem poparta doświadczeniem. Czasem ufamy komuś od razu, a niekiedy ktoś pierwszy nam zaczyna ufać, więc zdajemy sobie sprawę z tego, że i my możemy to zrobić.

   Czasem taką przyczyną tego nieufania może być to, że ktoś w przeszłości nas okłamał. Obiecywał coś, a potem najzwyczajniej to olewał. To mogło Cię zablokować na ufanie innym. Nie mówię, że taki jest powód, tylko podaję jedną z przyczyn. A może najzwyczajniej nie miałaś jakiegoś przyjaciela w młodości i nikomu się nie zwierzałaś? Po prostu teraz nie czujesz takiej potrzeby.

   Daria rozsiadła się wygodnie na łóżku, czytając książkę. Tak naprawdę jej oczy błądziły po literach, ale myślami była zupełnie gdzie indziej. Nie szła jej ostatnio matematyką, którą tak uwielbiała. Do tego rodzice coraz więcej zostawiali jej na głowie i nie miała czasu z nimi pogadać. Czuła, że coś się psuje w rodzinnej więzi, która niegdyś była tak silna. Nagle zadzwonił do niej telefon. Popatrzyła na wyświetlacz i odebrała. 
 - Cześć, Daria - przywitała się jej przyjaciółka.
 - Hej, Maja. 
 - Co słychać? - zapytała dziewczyna.
  Daria zastanawiała się, co odpowiedzieć. W jej głowie krążyło tyle myśli, ale... 
 - Nic takiego, dobrze. A u ciebie? - zagadnęła. 

Może to chodzi o Twoich przyjaciół? Piszesz, że nie zatraciły Twojego zaufania. Coś chyba, jednak musi być w nich nie tak, że nie potrafisz im powierzyć nawet swoich najmniejszych sekretów. Czyżby nie obgadywały kogoś przy Tobie? A może uważasz je za jakieś niedojrzałe? Boisz się jak zareagują na to co im powiesz?

Czy brak zaufania jest... bee?

   To zależy jak na to patrzeć. Pewnie Twoje przyjaciółki czułyby się niesprawiedliwie z tym, że one się Tobie zwierzają, a Ty im raczej nie. Prawdą jest, że nie każesz im tego mówić, więc nie powinny mieć niby pretensji. Należałoby jednak Cię spytać czy oby na pewno są Twoimi przyjaciółkami? Co zrobiły, że zasłużyły na taki tytuł? Może jednak są tylko lub aż dobrymi koleżankami? Do ufania nikt nie może Cię jednak zmusić. Po prostu sama powinnaś zdecydować czy chcesz, czy nie. Na początku może to być trudne skoro tego nie robisz, ale czasem warto.

Obdarzanie zaufaniem 

Zalety: 
- Czujesz oparcie bliskiej Ci osoby
- Nie głowisz się sama z problemami
- Poprawia się więź między Tobą, a drugą osobą

Wady:
- Ktoś może wygadać Twoje tajemnice
- Trudno potem odbudować zaufanie

Sama musisz zdecydować czy Twoje przyjaciółki są warte zaufania. Czasem tak bywa, że jesteśmy ostrożni, że wolimy kogoś bliżej poznać zanim w pełni wyjawimy nasze tajemnice. Cóż, ja jakiś czas temu powiedziałam jednej osobie swoją tajemnice i jest mi teraz lżej, bo wiem, że zawsze mogę się tej osoby teraz poradzić czy pogadać. Znam ją pięć lat, ale wtedy uważałam za dobrą koleżankę, bo nie potrafiłam zaufać w pełni. Może i Ty spróbujesz?

Pozdrawiam, Olka

wtorek, 12 sierpnia 2014

Zostałam sama

Głównym moim problemem jest to, że zostałam sama. Po wakacjach zapewne będę siedzieć sama w ławce,a jedyne moje rozmowy będę ograniczać do jakiś żartów i luźnych pogawędek z kolegami. Dlaczego nie mam już zaufania,a lepiej w stosunkach przyjacielskich dogaduje się z chłopakami? Przed końcem roku pokłóciłam się z przyjaciółką, jedna wyprowadza się z miasta. Chciałabym przeprosić i tak dalej ale nie mogę. Pomóż co mam zrobić.
Ellie

Droga Ellie!

  Twoja wypowiedź nie jest długa, ale trochę na początku nie wiedziałam, o co mnie tak dokładnie pytasz. Okazało się, że jednak nie zrozumiałam Cię dokładnie. Może zacznę od najważniejszego, a dopiero później wtrącę moje trzy grosze. Szkoda, że nie powiedziałaś o co się pokłóciłaś, bo było by dużo łatwiej. Czas na pierwsze pytanie

Masz z nią jakiś kontakt?

  Numer telefonu, e-mail, adres? Może ktoś z Waszych znajomych ma? Popytaj, bo jakąś drogę kontaktu musisz mieć. Mówi się, że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko. To chyba taką rozłąkę też. Nie będą to pewnie częste kontakty, ale rozmowy przez telefon czy przez kamerkę, pozwolą utrzymać chyba tę przyjaźń. Wiadomo, że dobrze byłoby się spotkać na żywo, ale pewnie miałabyś możliwość, gdyby to były wakacje czy jakieś dłuższe wolne. Nie zapomnij o tym. Nawet jeżeli i ona znajdzie sobie nowych znajomych w swoim środowisku. Chyba nie chciałabyś, aby była smutna i samotna? Miejmy nadzieję, że w będąc z nimi, nie zapomni o Tobie.

Jeżeli chodzi o tę koleżankę, co się z nią pokłóciłaś, to nadal nie podałaś mi powodu kłótni.

Znalazła sobie nowych znajomych...
 
   Ach, tu bardzo byłby potrzebny powód tej kłótni, bo nie wiem za co się obraziła. Wiesz, to, że znalazła sobie nowych znajomych, to nie dziwne, tylko czy oni będą w stanie zastąpić jej Ciebie? Często po związkach znajduje się nowego partnera, ale tak naprawdę on często nie jest w stanie zastąpić tej byłej osoby, bo ją się wciąż nadal kocha. W przyjaźni też tak jest. Może Twoja przyjaciółka jest urażona, ale jeszcze nie przekreśliła szansy na odnowienie przyjaźni? Byłaś dobrą przyjaciółką? Co takiego zrobiłaś, że ona się śmiertelnie obraziła? Myślę, że  prawdziwej przyjaźni nie powinno się kłócić o głupoty, ale i te większe rzeczy sobie wybaczać, jeżeli ktoś szczerze żałuje. Jeszcze raz przytoczę to, co wcześniej napisałam: jeżeli nie masz z nią szansy pogadać w cztery oczy, to napisz list, e-mail. Ewentualnie zadzwoń, ale możesz się liczyć z tym, że nie odbierze. Przemyśl dokładnie, to za co ją chcesz przeprosić, nie próbuj siebie za bardzo usprawiedliwiać, bo to nie do Ciebie należy to zadanie. Jeżeli wina była po obu stronach, to zaproponuj spotkanie, abyście sobie wszystko wyjaśniły albo niech ona napisze, co jest nie tak. Lepiej spróbować, niż potem żałować. Nawet, jeżeli mimo wszystko nie będzie chciała z Tobą gadać.

Czy przyjaźń z chłopakami jest zła?

  Jeżeli nie będzie chciała Ci wybaczyć, to może i Ty poszukasz sobie nowych znajomych? Mówisz, że lepiej się dogadujesz z chłopakami, więc nie będę proponować Ci poznawania bliżej koleżanek z klasy, bo może już miały swoją szansę u Ciebie, ale żadna nie przeszła pozytywnie testu ;p. Też wolę chłopaków u siebie w klasie, niż dziewczyny. Nawet jeżeli mają swoje grupki czy ustalone siedzenia w ławce, to nie mogłabyś się trochę bardziej z nimi zakolegować? Może jest ich nieparzysta ilość? Albo jak któregoś nie ma, to przysiąść się do tego, co z nim siedzi. Wtedy więcej sytuacji do rozmawiania, poznania się trochę. Gdy się jest we dwójkę, to więcej prywatności, spokoju. Szybciej się więź między takimi ludźmi zacieśnia. Może znajdziesz w gronie chłopaków jakiegoś przyjaciela albo chociaż kolegę do posiedzenia w ławce?

Cóż nie wiem czy Ci pomogłam, bo przedstawiłaś swoją sytuację dość ogólnikowo. Jeżeli chciałabyś poczytać o przyjaźni damsko-męskiej, to też tu coś mamy:o tu. Nie wiem czy masz przyjaciela chłopaka, ale jeżeli nie jesteś przekonana, co do tego, to może Cię zachęcę ;).

Pozdrawiam i życzę powodzenia, Olka

PS: Post został edytowany z powodu złego zrozumienia.

wtorek, 1 lipca 2014

Cechy prawdziwego przyjaciela

  Znów pustka u mnie w pytaniach, dlatego postanowiłam zrealizować kolejny pomysł autorki(niestety już nie piszącej u nas). Trochę zastanawiałam się, jak się za to zabrać, ale zobaczymy, jak mi to wyjdzie. Ten post miał się ukazać cztery miesiące temu, ale brak mojego komputera przez dwa miesiące i moje lenistwo spowodowały, że dopiero teraz udało mi się skończyć.

Nieznajomy
Prawdopodobnie możemy określić takim mianem większość osób, które spotykamy codziennie. Mijamy się, a jedynie czasami wkradnie nam się jakaś myśl o tym drugim człowieku, który siedzi naprzeciw nas czy też idzie tuż przed nami. Być może zdarzy się, że usłyszymy coś o tym człowieku. Może nawet podzielimy się tymi uwagami z kimś, ale... tak naprawdę nie nawiązaliśmy żadnego kontaktu, który mógłby pozwolić na luźną rozmowę.

Znajomy
Taka pierwsza faza nawiązywania kontaktów. Należą do niej osoby, którym mówimy tylko "cześć". Ewentualnie czasem z tą osobą pogadamy, ale też nie jakoś dłużej. Prawdopodobnie będą tu należeć ludzie, których przyszło nam poznać np. na imprezie czy gdzieś, których możliwe, że nie spotkamy już lub tylko raz na jakiś czas. Niekoniecznie musimy takie osoby lubić. Czasem po prostu z przymusu musimy mieć z nimi kontakt. Duża większość przechodzi w dalszy etap. 

Kolega
Tu już zwykłe cześć nie wystarcza. Trzeba czasem pokusić się o rozmowę z tą osobą na różne tematy. Raczej określa się takim mianem, kogoś, kogo lubimy, wzbudza w nas choć odrobinę sympatii. Nie mamy ochoty uciekać na jego widok. Bez większego wahania jesteśmy skłonni do pomocy. Zdarzają się też od czasu do czasu jakieś spotkania w gronie, gdzie zazwyczaj przebywamy w ich towarzystwie.

Przyjaciel
No właśnie, kto to taki? Czasem mylimy się, okazuje się, że tak naprawdę to nie był nasz przyjaciel. Tak jak z banknotem - odkrywamy, że jest fałszywy.

Tak naprawdę dla każdego jest to ktoś inny. Może, jednak znajdzie się kilka uniwersalnych cech, zachowań? Spróbujmy.

 Wlatujemy przed salę równo z dzwonkiem. Zdyszani, bo znów kołdra okazała się być silniejsza od nas i kazała nam spać. Przychodzi nauczyciel od historii, a w głowie nagle pojawia się pustka. Przecież teraz nic już nie zdążymy sobie przypomnieć, a nasz organizm nadal regeneruje siły po krótkim biegu. Dobra. Nie oszukujmy się. Wcale nie musieliśmy być zmęczeni, aby nie pamiętać ostatniej lekcji. W każdym razie wchodzimy do sali, razem z naszymi kolegami, koleżankami. Zajmujemy miejsce w ławce tuż obok naszego kumpla. Rozpakowujemy się, a czasem nawet pokusimy o otwarcie tego podręcznika i próbę przypomnienia sobie, o czym też ten profesor mówił na lekcji, kiedy moje myśli zdawały się krążyć wokół tego... co zjem, jak wrócę? Nerwowe myśli, kiedy nauczyciel zagląda do dziennika(u mnie była to ruletka, pan stwierdził, że nie będzie nas narażał na zawał podczas czekania, dlatego robił "szybkie egzekucje"). Stało się.
- Do odpowiedzi pan Kowalski - zabrzmiał głos nauczyciela. Niektórym pocą się ręce, kiedy mają wstać i wykrzesać coś z siebie, a inni wcale się tym nie przejmują. Pada jakieś pierwsze pytanie. W naszej głowie pojawia się "co to było?", "O co w tym chodziło?"

Taka sytuacja mogłaby się skończyć tak:
- Niestety nie wiem - odpowiedź na pierwsze pytanie i na drugie, i trzecie.
- No to jedynka/pała/gała/dzida - pada z ust nauczyciela.
Siadamy z może trochę smutną miną. Zależy, kto w jakim stopniu przejmuje się ocenami. Kolega obok może pokusi się o współczujące spojrzenie.

Ale nie musi tak być. Może być gorzej.
- Niestety nie wiem - odpowiada uczeń.
Nasz kolega, a nawet przyjaciel podnosi się i udziela prawidłowej odpowiedzi.
- Malinowski, dobrze. - Uśmiecha się profesor. - Kowalski, jedynka - mówi po chwili.
Sadzasz tyłek na krześle. W Twojej głowie nie ma myśli o tej złej ocenie, ale o tym, co zrobił Twój przyjaciel. Wolał powiedzieć na swoją korzyść, niż ci pomóc. Nie ma w Twoim wnętrzu złości? Bo przecież Ty mu pomagałeś na kartkówkach, a on?

To może mieć jeszcze jedno rozwiązanie.
Głowisz się nad odpowiedzią, kiedy nagle słyszysz szept kolegi z ławki, który próbuje podpowiedzieć Ci rozwiązanie. Ufając mu, mówisz to, co usłyszałeś.
- No Kowalski, dobrze - mówi nauczyciel, jakby trochę pod wrażeniem. W końcu siadasz w miarę z przyzwoitą oceną.

Pokuszę się o przywołanie powiedzenia:"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Może z lekką przesadą, ale w jakimś stopniu się z tym zgadza. 

A więc, jako pierwsza cecha przyjaciela: przyjacielski.


Ile razy mieliście zły humor, że aż chciało Wam się płakać? Bo to wstaliście lewą nogą czy też inna sytuacja ważniejsza na to wpłynęła. Dajmy na przykład... rozwód rodziców.

  Słyszysz kłótnie od jakiegoś czasu. W końcu rodzice w złości oznajmiają, że nie chcą ze sobą dalej
żyć. Niestety, kiedy uspokoili się, a nawet minęło trochę czasu zostają przy swoim. Nastolatek potrzebuje obojga rodziców. Nawet, jeżeli nie wiadomo, jak się z nimi kłóci, to prawdopodobnie i tak ich kocha i nie chciałby, aby się rozstawali. Czasem może wybuchnąć i nakrzyczeć z tego powodu na rodziców, ale w końcu opadnie z sił, chcąc mieć czas na uspokojenie, przemyślenie... ale i na pomoc kogoś bliskiego. Może przypadkiem ktoś bliski się zjawi... 
 - Cześć, mogę wejść? - Przyjaciel wejdzie do pokoju, nawet nie czekając na odpowiedź. - Co się stało? - Usiądzie obok nas. 
 - Nic! - krzykniesz.
 - Powiedz... - poprosi.
 - Rodzice się rozwodzą - odpowiesz. 
Przyjaciel prawdopodobnie będzie trochę w szoku, dlatego dopiero później się odezwie.
 - Widocznie tak musiałoby być - odpowie po krótkim przemyślenie. - Będzie dobrze. - Poklepie Cię po plecach, chociaż Ty chciałbyś wykpić jego słowa, bo co będzie dobrze? On myśli, że załatwił sprawę, bo coś powiedział.

Uważam za lepsze rozwiązanie:

- Rodzice się rozwodzą... -odpowiesz.
Nawet po krótkim szoku może nadal nic nie powiedzieć. Za to chociażby poklepie po plecach lub przytuli czy też po prostu będzie. Użyczy ramienia, gdybyś chciał się wypłakać. O ile częściej nie ma żadnych odpowiednich słów od przytulenia, po prostu tej obecności? Wysłuchania jak się z tym czujesz, co Cię gnębi.

Druga cecha przyjaciela: umiejętność słuchania.

Nie tylko paplanie o sobie, ale usiąść i umieć wysłuchać, co leży na sercu naszego przyjaciela.


Och, nie wiedziała jak się do tego zabrać. Wiedziała, że musi mu powiedzieć. W końcu to jej najlepszy przyjaciel. Gdyby się dowiedział, że to przed nim ukrywa, na pewno by jej nie wybaczył. Kilka dni temu widziała Adę, dziewczynę przyjaciela - Feliksa, z całkiem innym chłopakiem. Całowała się z nim. Nie przypominała sobie, aby jej kumpel mówił o zerwaniu z tą dziewczyną. Ada znajdowała się niedaleko niej. Podeszła więc i poprosiła ją na chwilę. Dziewczyna była zaskoczona. Zuza spytała ją czy coś się zmieniło w jej związku z Feliksem. Ada stwierdziła, że nie, ale spodobał jej się ktoś inny. Tłumaczyła to chwilą słabości i poprosiła, aby nie mówiła o tym Feliksowi. Zuza jednak nie chciała, aby tak traktowała jej przyjaciela. Dała jej jeden dzień na to, aby powiedziała o tym Feliksowi. Ada wyglądała, jakby się tym nie przejęła.
 Dni jednak mijały. Już trzy dni. Czas Ady się skończył. To ona musiała mu to powiedzieć. Wiedziała, że go zrani, ale lepiej żyć w prawdzie niż kłamstwie. Siedziała u przyjaciela na łóżku, a ten poszedł po jakąś miskę na chipsy. Wrócił po chwili i położył ją na małym stoliku przed nimi.
 - Feliks - zaczęła. Chłopak spojrzał na nią zaciekawiony. - Muszę ci coś powiedzieć. - Feliks nadal milczał. Za to jego uwaga całkowicie skupiła się na niej, co wcale nie pomagało Zuzi. - To było kilka dni temu... i ja dałam jej czas, aby ci powiedziała, ale tego nie zrobiła.
 - Ale co? Kto? - Feliks nie miał pojęcia o co chodzi.
 - Ada. Widziałam jak całowała się z innym chłopakiem.
 - Co?! - spytał zaskoczony. - Moja Ada? - dopytywał się. Zuza pokiwała głową. - Nie gadasz bzdur?
 - Miałabym cię okłamywać? - zezłościła się. - Sama chciałabym na twoim miejscu wiedzieć, dlatego mówię.
 - Przepraszam - odezwał się po chwili. Nie mógł uwierzyć, że zdradzała go. Na dodatek nie miała odwagi, aby się do tego przyznać. - I dziękuję - powiedział ponuro.

Czasem decydujemy jednak inaczej...

Ada nie powiedziała Feliksowi o tym, co zrobiła, a ja nie miałam odwagi, aby mu powiedzieć. Zranić go. Może dziewczyna się opamięta i powie lub chociaż zerwie kontakty z tamtym? Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Powiedziała "proszę". Zobaczyła Feliksa. Uśmiechnął się do niej blado.
 - Zerwałem z Adą. Zobaczyłem jak całowała się z innym - wytłumaczył.
 - Czyli już wiesz... - odezwała się Zuza i zaraz ugryzła w język.
 - Wiedziałaś? - spytał zaskoczony.
 - Tak, dałam jej szansę, aby ci powiedziała... ale... nie wykorzystała jej, a ja nie wiedziałam, jak mam ci to powiedzieć - starała się wytłumaczyć.
 - To lepiej pozostawić mnie w niewiedzy?! - zapytał. Nie oczekiwał odpowiedzi. Wyszedł, trzaskając drzwiami.

Trzecia cecha przyjaciela: szczerość 

Z pewnością często słyszycie, kiedy ktoś mówi...
- Widziałaś ostatnio Asię? - spytała podekscytowana koleżanka. Czasem nawet nie poczeka na odpowiedź. Przypuśćmy, że dla drugiej osoby jest to przyjaciółka lub bliska znajoma. - Podobno ma chłopaka. Kto ją chciał. - Zaśmiała się.
- Taaak... -  przytaknie.
- Widziałam ją ostatnio w lumpeksie. - Parsknęła śmiechem.
- No co ty? - spytała.

Prawdopodobnie ta osoba włączy się do dyskusji i zacznie podawać, co raz to nowe tematy. Niestety
z tego, co obserwuję taka sytuacja jest dość częsta, co mnie smuci. Znajdą się, jednak także osoby, które potrafią zrobić tak;

- Widocznie ona umie ubrać się taniej i lepiej wyglądać.

Chodzi mi tu o to, aby nie drążyć dyskusji. Czasem obrócić to przeciw tej osobie, która obgaduje naszego przyjaciela .

Czwarta cecha przyjaciela: nie obgadywanie

Zdarza sie, że gdy widzimy, że komuś coś się udaje, to bywamy zazdrośni. Albo nawet usiądziemy i będziemy się zastanawiać, dlaczego komuś się udało, a nam nie...

Majka zerknęła w stronę młodego chłopaka o niebieskich oczach i krótkich, brązowych włosach. Przyciągał ją jego uśmiech. Lubiła słyszeć, jak się śmieje. Szkoda tylko, że nie miała odwagi, aby do niego zagadać. W dodatku najgorsza koleżanka z klasy, od tak potrafiła z nim pogadać. A co, jeżeli będą razem? Majce pozostanie tylko plucie sobie w brodę, że nic nie zrobiła.
 - Hej! - zawołała Paulina.
 - Cześć - odpowiedziała Majka, zaskoczona jej nagłym przyjściem.
 - Muszę ci coś powiedzieć. - Paulina aż szczebiotała z radości.
 - Co się stało? - Majka odwróciła głowę w jej stronę,  zaciekawiona.
 - Pamiętasz Tomka? - zapytała. Dziewczyna pokiwała głową. Podobał się bardzo Paulinie. - Wczoraj byłam z nim na spacerze i w kinie. - Rozmarzyła się trochę. Majka zaśmiała się lekko. - Pocałował mnie... i to było cudowne! - Paulina wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć z radości albo zaraz skakać. - Jesteśmy razem - dodała, co Majce wydawało się już oczywiste.
 - W takim razie szczęścia życzę. - Uśmiechnęła się, patrząc jak jej przyjaciółka cieszy się. Zawsze twierdziła, że gdy oczy się śmieją, to jest to stuprocentowy uśmiech. Majka szczerze to odwzajemniła. Lubiła patrzeć, gdy kąciki ust Pauliny, cały czas wznosiły się do góry. W dodatku miała wrażenie, że Tomek to odpowiedni chłopak dla niej. W dodatku miała gust. - Idziemy to uczcić? - spytała.
 - Jasne, ale po szkole. - Majka i tak wiedziała, że Paulina jest już daleko myślami, gdzie indziej.

Czasem jednak bywa trochę inaczej...

- To szczęścia - powiedziała Majka. Dlaczego to jej się udało, a nie mnie? Co też ona ma w sobie, czego ja nie mam? Szkoda, że ten Tomek zainteresował się nią, a nie mną.
- Tak to jeszcze nigdy mnie nikt nie całował - odezwała się Paulina.
 I jeszcze będę musiała się patrzeć, jak się obściskują... Ech. Paulina spojrzała się na nią, więc Majka uśmiechnęła się na pokaz.

Piąta cecha: umie cieszyć się naszym szczęściem.

To może przytoczę jeszcze raz sprawę z rozwodem. Powiedzmy, że taki ciąg dalszy.

 - Cześć, co tam u ciebie? - spytał Paweł, podchodząc do Damiana.
 - O hej, a nic takiego... - odezwał się chłopak. - A u ciebie?
 - Też, nudy. Po staremu.
 Siedzą chwilę w ciszy. Damian bije się ze swoimi myślami. Martwi się o Asię o to, że jej rodzice się rozwodzą.Chciałby się z kimś o tym podzielić. Może Paweł jest odpowiednią osobą? Asia na pewno się nie dowie.
 - Rodzice Aśki się rozwodzą - mówi w końcu.
 - Co? Przecież oni wyglądali na takich poukładanych.
 - Wiesz, jak to bywa - odpowiada Damian. - Czasem po prostu nie kłócą się przy dziecku.
 - No tak...
  Znów kolejny moment na odetchnięcie. Damian zobaczył Asię, jak idzie w ich kierunku. Nie ma już podkrążonych oczu i nawet lekko się uśmiecha.
 - Cześć, chłopaki - wita się. Po chwili następuje odpowiedź. Siada obok Pawła.
 - Przykro, że twoi rodzice się rozwodzą. Jak sobie dajesz z tym radę? - spytał Paweł.
 - Dzięki, jakoś daje - odpowiada po dłuższej chwili. Nie sądziła, że ta wiadomość tak szybko się rozprzestrzeni. Myślała, że może ufać Damianowi i nie musi mu mówić, żeby nikomu tego nie rozpowiadał. Myliła się.

 Wersja ulepszona:

- Siema - wita się Paweł, a potem siada obok Damiana.
- Hej, co tam słychać?
- Aaa daj spokój. Rodzice się kłócą, nie ma spokoju - wyżala się. Damian przypomina sobie o Asi. Paweł zaczął mówić o takiej sytuacji, która ewidentnie przypomina mu o jego przyjaciółce. Nie może, jednak podzielić się z tym z kolegą. Sam nie chciałby, aby ktoś mówił o jego sekretach. Znał się na tyle długo z Asią, że nie musi mówić jej o tym, aby nikomu nie rozpowiadała ważniejszych rzeczy. Doskonale wyczuwała, co na to zasługuje. Tak samo Damian wiedział o tym. - A co u ciebie?
- Może to tylko przejściowe - podpowiada Damian. - U mnie w sumie nic wielkiego.

Szósta cecha: dochowuje tajemnicy.

Nie rozpowiadanie sekretów przyjaciela wzbudza u niego zaufanie do nas. Chyba nie trzeba mówić o tym, że bardzo łatwo je stracić, a odbudować trudno, a czasem wydaję się to niemożliwe.

Marta siedziała w domu, pijąc sok i oglądając ulubiony serial. Zerkała na zegarek, aby śledzić czas do wyjścia. Wskazówki pokazywały 16:30. Z Markiem, swoim przyjacielem, miała się spotkać o 17. Jeszcze ma czas. Najwyżej na nią poczeka. 16:45, a sprawa morderstwa Basi wciąż nie rozwiązana. Momencik. W końcu okazało się, że to ten mężczyzna, co się koło niej kręcił ją zabił... Ach, podejrzewałam kogoś innego. Wstała, popatrzyła na zegarek: 16:55. O kurde! Popędziła do kuchni, odstawiła kubek i pędem pobiegła do pokoju, aby się przebrać.

Zerknęła na telefon 17:10. Marek wysłał SMS-a do niej z pytaniem, kiedy będzie. Marta nie miała czasu, aby odpowiedzieć, zmierzała dalej w kierunku spotkania. Zobaczyła, że jest 17:20. Marek, który stał koło ławki miał zniecierpliwioną minę, a kiedy tylko ją ujrzał nadal się nie poprawiła.
 - Przepraszam, zdrzemnęłam się.- Marek nie odpowiedział na to nic. To nie była pierwsza sytuacja, kiedy on musiał na nią tyle czekać.
 - Marta, mogłabyś trochę bardziej pilnować czasu. Mam wrażenie, jakbyś mnie nie szanowała - wyznał, co mu leży na sercu.
 - Przepraszam. To się więcej nie powtórzy - obiecała. Czy on trochę nie przesadza? To tylko dwadzieścia minut.

Odrobinę inaczej.

Marta siedziała w domu, pijąc sok i oglądając ulubiony serial. Zerkała na zegarek, aby śledzić czas do wyjścia. Wskazówki pokazywały 16:30. Z Markiem, swoim przyjacielem, miała się spotkać o 17. Jeszcze ma trochę czasu. Na umówione miejsce dojdzie w dziesięć minut. Zerknęła za jakiś czas na zegarek - 16:45. Muszę się zbierać - pomyślała. Najwyżej obejrzę sobie odcinek w internecie czy powtórkę.

Zobaczyła Marka siedzącego na ławce. Jeszcze jej nie zauważył. Spojrzała na telefon - 17:00. Punktualnie. W końcu ją dostrzegł. Uśmiechnął się lekko.
 - Cześć, długo czekasz? - spytała.
 - Jakieś 5 minut - odezwał się. - Wolę być zawsze punktualny, więcej czasu mamy na spotkanie.

Siódma cecha: punktualność(szanowanie).

Jeżeli sytuacja powtarza się notorycznie to chyba sami wiecie, że to może kogoś zdenerwować. Nawet takie pięć minut. Gdy zdarza się to rzadko, to nie ma problemu, ale jeżeli mamy możliwość, to powiadommy o tym daną osobę. 

Olek mieszka razem z przyjaciółka - Darią. Wiadomo, że mieszkanie razem w czasie studiów, to mniejsze koszty. A nikomu innemu tak jak studentowi nie przydadzą się dodatkowe fundusze. Chłopak spokojnie spał, kiedy nagle rozległ się drażniący dźwięk.
 - Pi bip, pi bip. - To ten okropny budzik Darii. Czy ona nie może ustawić sobie czegoś innego? Wiedział jednak, że tylko to ją potrafi zbudzić.
 Nagle ustało. Wyłączyła go. Wygramoliła się z łóżka i trzask. Miska spadła na ziemie. Pewnie
zahaczyła o stół - pomyślał Olek.
 - Nie wiesz, gdzie jest mój błyszczyk? - spytała chłopaka. Zdążyła się zorientować, że już nie śpi.
 - Nie używam, wybacz. - Wysunął język. Zaśmiała się na jego widok.
 - Przepraszam... - odezwała się automatycznie, kiedy książka również znalazła się na podłodze.
 - Dariaaa... - warknął. Chciał spać.
 - Już, mnie nie ma. - Posprzątała rzeczy i poszła do kuchni.
 - Nie zasnę - stwierdził Olek, kiedy po raz kolejny próbował się oddać w ramiona Morfeusza. Założył wczorajsze rzeczy i poszedł do kuchni. Daria zrobiła kanapki i zaparzyła herbaty. Akurat nikt jak ona nie robił lepszej. Wiedziała ile posłodzić, aby nie wypluwał jej do zlewu. Rozkoszował się jej smakiem, kiedy usłyszał siorbanie. Olek zmierzył ją wzrokiem. Spojrzała na niego zlękniona.
 - Przepraszam... po prostu nie umiem inaczej - wytłumaczyła, upijając z łyżki swoją herbatę.
 Dam radę - powiedział sobie. Po chwili Daria dostała SMS-a. Uśmiechnęła się i szybko coś odpisała. Wstała gwałtownie, powodując, że zawartość herbaty Olka wylała się na stół i trochę na jego spodnie.
 - Przepraszam - powiedziała już nie wiadomo, który raz i przytuliła przyjaciela. - Dominik chce iść ze mną na randkę! - To tłumaczyło jej radość.
 - Hehe. - Zaśmiał się Olek. - To wskakuj w swoje najlepsze ciuchy i leć. Też muszę zmienić spodnie.
- Przepraszam, zrobię ci następnej herbaty - zaoferowała.

Czasem to może wyglądać zupełnie inaczej.
 Daria znów za późno wstała. Krząta się wszędzie. Przy czym czasem coś jej upada na podłogę.  Olkowi już nawet nie pomaga zatykanie uszu. Wielokrotnie ją prosił, aby uważała na różne rzeczy. Czy ona musiała być tak niezdarna? Ubrał się i poszedł do kuchni. Daria podała mu kanapki i jego ulubioną herbatę - na to nigdy nie mógł narzekać. Dziewczyna usiadła obok i napełniła łyżkę herbatą. Och, znowu będzie siorbać. Nie mylił się.
 - Daria czy ty możesz nie siorbać? Chyba da się to zrobić - odpowiedział trochę wyprowadzony z równowagi.
 - Przepraszam - odezwała się dziewczyna. Starała się połykać w całości. - Ała! - jęknęła, bo poparzyła sobie język.
 - Nie dramatyzuj - podsumował Olek.
 Nagle jednak ból ustąpił radości, kiedy Daria przeczytała wiadomość. Wstała gwałtownie i rzuciła się w stronę przyjaciela, obejmując go.
 - Ała! Uważaj trochę! - wściekł się, kiedy herbata oblała jego spodnie.
 - Przepraszam - odezwała się zgaszona dziewczyna.

Ósma cecha: lubi nas takimi jakimi jesteśmy.

Wiadomo, każdy ma jakieś wady, ale przyjaciel to osoba, która nie powinna wymagać od nas, abyśmy się zmienili. Człowiek rodzi się z charakterem, czasem cechy można łatwo zmienić, a czasem nie. Innym razem nie czujemy takiej potrzeby.

Patrycja miała jeszcze tyle rzeczy do zrobienia: posprzątać pokój, podlać kwiaty, zmyć naczynia. Do tego jeszcze nauczyć się do matematyki, której za nic nie rozumiała. Nie wiedziała nawet od czego zacząć. Rozmyślenia przerwał jej Marcel. Otworzyła mu drzwi.
 - Cześć, wyjdziesz na dwór? - zapytał.
Dziewczyna bardzo chciała odpowiedzieć tak, ale nie mogła. Rodzice by ją udusili.
 - Nie mogę, muszę ogarnąć w domu i jeszcze mam jutro sprawdzian z matmy - wytłumaczyła.
 - To może ci pomogę? - zaoferował.
 - Trochę tego dużo - powiedziała. Nie chciała go obarczać swoimi obowiązkami.
 - Razem szybciej nam pójdzie.
 Może i tak. Poddała się. Marcel zabrał się za zmywanie naczyń, a Patrycja podlała kwiaty i posprzątała pokój. Została jeszcze matematyka. Chłopak zagłębił się w teorię w podręczniku. Popatrzył na przykłady zadań. Zrobił jedno z zadań i podpatrzył odpowiedź. Wyszło. Mógł tłumaczyć Patrycji. Było ciężko, ale udało mu się jej wytłumaczyć.

Otworzyła drzwi Marcelowi.
 - Cześć, wyjdziesz na dwór?
 - Nie mogę, mam trochę do zrobienia.
 - Dużo? - podpytywał.
 - Trochę - przyznała.
 - To innym razem może - rzucił chłopak i po chwili już go nie było.

Dziewiąta cecha: pomocny. 

Amelia potrzebowała czasu, aby komuś zaufać. Nie miała wielu przyjaciół, a ostatni okazał się fałszywym. Marcin zdobył jej sympatię. Często też siadał z nią w ławce na lekcjach. Najpierw rozmawiali tylko do czasu do czasu, bo to chłopak zapomniał długopisu i pytał się Amelii czy mu nie pożyczy. Potem trochę na lekcji, komentując zabawne zachowanie ich nauczyciela. Okazało się też, że szli w tą samą stronę do domu. Dostali zrobienie za zadanie zrobić projekt na biologie. Zdecydowali, że zajmą się tym we dwójkę. Poszło im zaskakująco szybko. Godzina była jeszcze młoda, więc chłopak zaproponował grę w koszykówkę. Wiedział, że Amelia tak samo jak on, ją uwielbia. W końcu zmęczeni opadli z sił na trawę.
 - Nie mogę już - wyjęczał chłopak. Amelia zaśmiała się. Leżeli tak chwilę, kiedy Marcin odezwał się:
 - Kiedy byłem mały zgubiłem się w sklepie. Przerażony szukałam taty, ale nie mogłem go znaleźć. Aż w końcu zobaczyłem jego kurtkę. Pobiegłem i chwyciłem tą osobę za rękę, mówiąc "tata". Okazało się, że to była jakaś pani, która nie zachwyciła się tym, że pomyliłem ją z mężczyzną.
 - Hahaha - zaśmiała się Amelia. Marcin dołączył do niej.
 - W ogóle z tatą mam średni kontakt. Mama poświęcała mi więcej czasu, a on ciągle wyjeżdżał - wyżalił się.
 - Brakowało ci go czasem? - spytała.
 - Tak - przytaknął.
Nastąpiła chwila ciszy.
 - To może teraz ty coś opowiesz? - zapytał chłopak, zerkając w jej stronę. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Znała go trochę, ale dla niej to było za szybko.
 - Nie obrazisz się, jeżeli... - zacięła się. - To dla mnie to trochę za szybko.
 - Jasne. - Uśmiechnął się. - Ale kiedyś mi powiesz? - chciał wiedzieć.
 - Tak. - Odwzajemniła uśmiech.

Czasem i to chyba częściej w przypadku dziewczyn, ale przykład będzie inny, bywa tak:

- To może teraz ty coś opowiesz? - spytał Marcin.
- Nie obrazisz się, jeżeli zrobię to innym razem? - zaproponowała. - Dla mnie to trochę za szybko.
- Ja ci powiedziałem - odezwał się. - Daj spokój, nikomu nie powiem.
- Wiem, ale... - zacięła się. - Potrzebuje trochę czasu.
- Mów, nie marudź - powiedział trochę zniecierpliwiony.- Ja ci powiedziałem - przypomniał.

Dziesiąta cecha: cierpliwość.

O to cechę czasem bywa trudno. Częściej to chłopaki mają taką cechę, ale dziewczyny również ją mają. Gdy w tamtym roku miałam wycieczkę integracyjną, koleżanki z mojego pokoju, a głównie jedna, oczekiwała ode mnie, że po miesiącu znajomości wyjawię jej wszystkie swoje tajemnice albo chociaż kilka z nich. Dla mnie jest to co najmniej za szybko. 

wtorek, 24 czerwca 2014

Straciłam przyjaciela czy jeszcze nie?

Cześć Olu!
Chciałabym poradzić się Ciebie w pewnej sprawie. Wszystko zaczęło się 6 lat temu. Otóż będąc w 4 klasie podstawówki poznałam 2 lata starszego chłopaka, Marka. Poznaliśmy się na kilkudniowej wycieczce szkolnej, mieliśmy więc wtedy dużo czasu na rozmowy i tak też się stało. Wymieliliśmy się numerami, a po powrocie do szkoły rozmawialiśmy czasem i pisaliśmy.
Nadeszły wakacje. Pewnego dnia gdy spotkałam się z moją przyjaciółką powiedziała mi ona, że rozmawiała z Markiem i on jej wyznał, że się we mnie zakochał. Nie zrobiła ta informacja na mnie żadnego większego wrażenia.
Szybko nadszedł nowy roku szkolny. On poszedł do gimnazjum, ja do 5 klasy. Nasz kontakt trochę osłabł, jednak na zimę znowu zaczęły się smsy. Pisaliśmy od czasu do czasu, w marcu postanowiliśmy się spotkać. Spotkaliśmy się w sumie 3 razy i na tym się skończyło. Szybko zrozumiałam, że nic do niego nie czuję, chociaż fajnie mi się z nim gadało.
Minęło kilkanaście miesięcy, od czasu do czasu widywaliśmy się, jednak najczęściej były to przypadkowe spotkania w kościele,gdyż jest on ministrantem.
Poszłam do gimnazjum, tego samego, do którego on chodził. Miałam wtedy 13 lat, on 15. Czasem rozmawialiśmy w szkole, potem on zachęcił mnie do udziału w spotkaniach pewnej grupy młodzieżowej. Spotkania te odbywały się raz w tygodniu i trwały do godziny 21:30, a jako, iż mieszka on dwie ulice dalej często wracaliśmy razem. Dużo wtedy rozmawialiśmy. Kilka razy proponował mi też wspólne wyjścia do kina, jednak zawsze odmawiałam. Widziałam w nim tylko kolegę, natomiast dobrze wiedziałam, że on chce czegoś więcej.
Rok szkolny szybko minął, on poszedł do technikum, ja do 2 gimnazjum. Kontakt stopniowo się osłabiał, w październiku ostatni raz zaproponował mi kino, pisaliśmy wtedy na fb. Później były święta, napisałam mu smsem życzenia, nie odpisał. A wiem, że numeru nie zmieniał. Podobnie było w urodziny, także nie odpisał na życzenia ode mnie.
Nie pisaliśmy już, nie było nawet przypadkowych spotkań na mieście, tylko tak jak wcześniej zdarzało się, że widziałam go w kościele.
Gdy poszłam do 3 gimnazjum nie miałam już z nim kontaktu. W okolicy Wielkanocy poczułam jednak ogromną chęć na rozmowę z nim. Napisałam mu na fb życzenia. Tym razem odpisał, ale nic więcej. Miałam nadzieję, że rozwinie się rozmowa, ale tak się nie stało. Jakieś dwa miesiące później, gdy się mijaliśmy - zignorował mnie, lecz już kilka dni później napisał mi na fb życzenia urodzinowe.
Teraz jestem w 1 liceum, on w 3 technikum. Spotkałam go we wrześniu, na mieście. Gadaliśmy dobre 15 minut, wtedy zrozumiałam, jak bardzo brakowało mi tej rozmowy. Jednak niedługo potem zaczął się mój związek z pewnym chłopakiem. Marek nas widział. I gdy wysłałam mu życzenia bożonarodzeniowe na fb nie odpisał. Pomyślałam, że może jest na mnie na coś zły. Nie wiem jednak na co. Teraz już nie jestem z tym chłopakiem. Nadal myślę o Marku, lecz jak o przyjacielu. brakuje mi rozmów z nim, ufałam mu. Znam się z nim już 6 lat. Niedawno miałam urodziny i napisał mi życzenia na fb.
Chciałabym znów utrzymywać z nim kontakt, taki przyjacielski. Myślisz, że to możliwe? Czy powinnam do niego napisać? Czy może lepiej dać mu spokój, zapomnieć o nim? A jeśli miałabym napisać to, co? Nie chcę pisać "hej, co tam?", bo dawno nie pisaliśmy, zresztą boję się, że zignoruje on moją wiadomość. Nigdy nikomu nie ufałam tak, jak jemu. Czy myślisz, że po tym wszystkim przyjaźń między nami byłaby możliwa? Czy warto spróbować?
Przepraszam, że tak się rozpisałam i wymieniłam tyle (pewnie nieistotnych) szczegółów, ale chciałam jak najlepiej przedstawić tę sytuację.
Z góry dziękuję za odpowiedź i życzę miłego dnia :)


Drogi anonimowy człowieku, który za pewne jest płci żeńskiej!

Hm myślę, że masz świadomość długotrwałego procesu przyjaźni. W Waszym wypadku tak naprawdę nie wiem, jak nazwać tę relację, ale na pewno nie była udawana. Nie wiem też czy to, co mówiła Twoja koleżanka było prawdą. Możliwe, ale chłopak tak naprawdę nic nie zrobił, aby o to zawalczyć, więc nie powinien Cię winić o żadne Twoje wybory w miłości. Mógł nie zrozumieć albo za wiele sobie wyobrażał, co do Twojej reakcji na jego propozycje. Jeżeli coś do Ciebie czuł, to mógł się poczuć urażony tym, stąd też może nie odpisał na życzenia. W końcu to odmowa, a człowieka zakochanego boli, kiedy ta druga osoba odmawia nam spotkania czy czegoś podobnego. Z drugiej strony to lepsze niż udawać uczucie i być z kimś z przymusu. W każdym razie... bo już tak piszę o czym innym, zamiast przedstawić mój cel, do którego zmierzam. Przyjaźni mimo wszystko nie da się rozbić za jednym zamachem. Nie takim, który nie był skierowany wprost, wyraźnie... Tak naprawdę to tylko domysły, co on czuł, dlaczego się tak zachował. Po prostu wystąpiło u Was osłabienie relacji, do czego nie powinno dojść.

Czy masz szansę na wrócenie do takich przyjacielskich relacji? Myślę, że jak najbardziej, choć nie wiem, co myśli o tym ten chłopak. To, że kiedy go spotkałaś, rozmawialiście normalnie, jak za starych dobrych czasów jest jak najbardziej na plus. Prawdopodobnie będziesz jednak musiała trochę powalczyć. Jeżeli wiesz, że nie zmienił numeru telefonu, to zadzwoń do niego. Może odbierze? Zagadaj po prostu "Hej, co słychać?" to wcale nie jest zła opcja. Dawno się nie widzieliście i możesz starać się dowiedzieć, co się u niego dzieje. Alternatywnym wyjściem rozmowy może być, przywitanie się i powiedzenie, że dawno się nie widzieliście i czy nie chciałby się znowu zobaczyć? To w sumie lepsze od pierwszego rozwiązania, bo pewnie nie uzyskałabyś dłużej odpowiedzi niż jedno wyrazowej. Ostatecznie, gdy nie wiesz, że ma nadal ten numer albo nie będzie odbierał, napisz na portalu społecznościowym. Aby skłonić go do odpisania, możesz dodać, że brakuje Ci tego kontaktu z nim i chciałabyś go odnowić. Możesz dorzucić, że jeżeli jest coś, czym zawiniłaś, to chciałabyś, aby Ci to wyjawił. Miałam trochę podobną sytuację do Ciebie i się udało, nie wiem jak będzie u Ciebie, ale życzę powodzenia ;). Nie warto porzucać takiego przyjaciela, lepiej wyjaśnić sobie sprawy, a nawet przyznać się do błędu, jeżeli taki się nadarzy.

Co do pisania życzeń. Jasne, na kartce OK, czemu nie. Osobiście, też jak najbardziej. Za to nie popieram czegoś takiego jak pisanie na portalach społecznościowych czy komunikatorach nawet. Jeżeli masz możliwość spotkania się z kimś to zrób to wtedy lub nawet zadzwoń. Jest o wiele milej. Nie traktuj też tego odpisywania na życzenia, jako wyznacznik tego, że ktoś Cię lubi. Jasne, że lepiej podziękować, ale ja to robię tylko, jeżeli dostanę takie SMS-em. Nie na portalu społecznościowym(których strasznie nie lubię). A niektórzy dziękują tylko z grzeczności.

Powodzenia jeszcze raz!
Pozdrawiam, Olka
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x