czwartek, 30 czerwca 2011

Mimo rozwodu rodziców mieszkamy razem. Czy internat to dobry pomysł?


Witajcie!
Mam do Was pytanie z kategorii rodzina. Moi rodzice niedawno wzięli rozwód, ale mieszkamy razem, bo nie mamy pieniędzy żeby kupić dwa mieszkania. Mieszkamy w domu, który należy do moich dziadków (rodziców taty). Dom ma dwa piętra. Na pierwszym mieszka mój tata ze swoją kobietą, a na drugim ja z mamą. Oprócz tego mamy jeszcze dwa psy, ale to nie ma żadnego znaczenia w tym pytaniu. Jest ciężko, myślałam, że uda się nam nie przebywać ze sobą. Moja mama nadużywa alkoholu, mój tata też pije, ale rzadziej. Ponadto, odkąd wprowadziła się do nas jego kobieta (około dwa miesiące temu) mój tata zrobił się opryskliwy i wredny, jak tylko chcę z nim porozmawiać to mnie wygania, ciągle na mnie krzyczy i robi awantury z błahostki. Zdenerwowałam się i powiedziałam, że nie chcę mieć z nimi (rodzicami i kobietą ojca) nic wspólnego i wtedy obrazili się na mnie, oni a także dziadek i babcia. Teraz idę do trzeciej klasy gimnazjum, ale do liceum babcia chce mnie wysłać do internatu. Czy to dobry pomysł? 
~nikt

  
Kochana!
Muszę ci powiedzieć, że moim zdaniem rozwody dzielą się na dwa rodzaje: pokojowe i wojenne. Pierwsza opcja: rodzice w spokoju ustalają, że lepiej dla obojga będzie, jeśli się rozwiodą. Pomimo tego postanawiają zachować przyjacielskie stosunki. Drugi rodzaj: podczas ognistej i burzliwej kłótni rodzic wykrzykuje "Odchodzę! Mam dość!" i opuszcza dom z impetem trzaskając drzwiami. Jeśli twoi rodzice przeszli rozwód drugiego typu, to z pewnością dużo nerwów wymaga ich życie pod jednym dachem. W dodatku ich rodzice z pewnością nie ułatwiają im życia. Myślę, że po prostu swoje emocje wyładowują na tobie. Moim zdaniem inernat będzie najlepszym rozwiązaniem. Unikniesz tego całego zamieszania, licznym sporów i awanur. Po za tym myślę, że internat sam w sobie jest niesamowitym przeżyciem. To właśnie tam poznasz przyjaciół na całe życie. Nauczysz się samodzielności i odpowiedzialności. Tak więc nie bój się nowego i przystań chętnie na pomysł babci. Zobaczysz, nie pożałujesz tej decyzji!

Kwaskowa

Nie rozumiem jego dwuznacznego zachowania.

Mam ogromną prośbę: czy mogłybyście napisać co myślicie o poniższym zachowaniu? xD
Chodzi o to, że chłopak, który mi się podoba zachowuje się w następujący sposób: jednego dnia się do mnie klei, a następnego mnie olewa^^. Jesteśmy dobrymi znajomymi. Ostatnio przy praktycznie wszystkich dziewczynach z mojej klasy podszedł do mnie, jedną rękę tak delikatnie położył na mój brzuch, drugą głaskał mi włosy i coś mówił. Na następny dzień olewka. Nie wiem już sama co o tym myśleć. Bardzo proszę o jakąś radę na ten temat. Pozdrawiam.

~Kulka



Droga Kulko, 
Myślę, że ewidentnie mu się podobasz. Daje Ci różne znaki, jednak może Ty nieodpowiednio na nie odpowiadasz, może ich nie odwzajemniasz i drugiego dnia jest zrezygnowany. Kiedy on wykonuje jakieś miłe gesty, to Ty odwdzięczaj mu się tym samym, przecież Ci się podoba ;) 
Zagadaj do niego, spotykajcie się częściej, hm ? To może bardzo pomóc. Jeśli jesteście dobrymi znajomymi, to rozwijaj to w przyjaźń, a może nawet coś więcej ? 
Poczekamy, zobaczymy. 
Powodzenia !
Rebell.

środa, 29 czerwca 2011

Jak pokonać strach?


Hej Dziewczyny! To chyba temat należący do innych spraw, ale nie wiem. No więc od jakiegoś czasu chciałabym np. stanąć na rękach (co kiedyś potrafiłam), zrobić mostek ze stania, a kiedyś nawet spróbować zrobić salto. I tutaj jest problem. Myślę, że gdyby nie blokada psychiczna (nie wiem skąd się wzięła), dałabym radę to zrobić. Rocznikowo mam 14 lat. Np. nie mogę przeskoczyć przez kozła, a umiem. Już jestem na i... Nogami na dół i siadam. A umiałam... Kiedyś słyszałam, jak byłam chora, że kolega się (chory na coś) spadł na podłogę i złamał sobie rękę. Już nie jestem taka odważna do wszystkiego. Nie wiem jak zacząć, najlepiej od pokonania strachu. Ale jest mi ciężko, bo nie wiem skąd się wziął ;(. Pomożecie? Chciałabym coś potrafić, póki jeszcze jestem 'młoda' xD. Błagam o pomoc!
~Słaba

  

Kochana,
z tym staniem na rękach czy saltem to nie jest taki hop, siup i po kłopocie. Ja nigdy nie stanę na rękach bo nie są one dobrze umięśnione i po prostu fizycznie nie dam rady. Co do salta, to i to nie każdy wykona, ponieważ trzeba mieć silne mięśnie nóg, aby się dobrze wybić, jak również ogólną sprawność fizyczną w nieprzeciętnym stanie. A propos mostka, to nie można go robić z marszu, ponieważ możesz mieć później kłopoty z kręgosłupem. Tu znowu pojawia się kwestia predyspozycji, tak jak przy salcie. Kręgosłup, tak jak mięśnie, można uszkodzić, dlatego przed mostkami powinnaś rozgrzać się i dłuugo rozciągać. 

Wędrując do kozła, hmm... Ja zawsze boje się, że nie trafię rękami w kozła, jak wybijam się na tej 'trampolinie' ;) Ale boję się, gdy robię to po raz pierwszy po dłuższym czasie. Dlatego wcześniej, żeby mieć pewność, że wszystko będzie ok, m.in.: wybijam się z miejsca na wyskoczni na materace, po prostu na niej skaczę; następnie kładąc ręce na koźle, wybijam się, robię wymachy nogami w powietrzu, tak jakbym próbowała go przeskoczyć. To z resztą są podstawy na lekcjach wf, które przygotowują nas do skoku przez kozła. To tak trochę technicznie... 

Jeśli zaś chodzi o lęk, to myślę, że powinnaś poprosić o pomoc na sali gimnastycznej osobę, której ufasz, żeby Cię asekurowała. Musi to być zaufana osoba, żebyś miała poczucie bezpieczeństwa i próbowała pokonać barierę, a nie bała się, że coś sobie zrobisz. Próbuj przełamać strach i chociaż wykonywać podejścia do ćwiczeń, które dokładnie zaprezentować Ci powinien specjalista (może to być nauczyciel, albo koleżanka, która np. trenuje akrobatykę). 

Tak już na zakończenie mała rada: odżywiaj się zdrowo, bądź aktywna- jeździj na rowerze, czy też pływaj, a zachowasz swoją młodość na długo ;)

Pozdrawiam i życzę powodzenia (nie dziękuj!),
BallerinaGirl.
BallerinaGirl (19:07)

Chciała pomóc, wszystko zepsuła. Co teraz?

Dziewczyny błagam, pomóżcie :(( Jestem zakochana w kimś od dłuższego czasu. To że jestem nieśmiała to już tam, trudno,na przestrzeni nawet lat na pewno coś by z tego wyszło. Ale już nie wyjdzie. Dlaczego? Bo moja przyjaciółka która za wszelką cenę stara się mnie z nim swatać powiedziała mu że jestem w nim zakochana i zadaje muna gg takie pytania jak 'Chciałbyś z nią chodzić?' itp. (on jej odpowiada w stylu 'Daj mi spokój' albo 'Najpierw muszę się dostać do dobrego liceum'... ) I ona nic mi o tym nie mówi! Dowiedziałam się przypadkiem, kiedy mówiła o tym naszym dwóm pozostałym przyjaciółkom.Mówiłam jej że nie podoba mi się to i że jest mi przykro. Ale ona się wtedy obraża i ma do mnie pretensje, że nawet jej nie podziękowałam za pomoc i że więcej mi już nie pomoże. No dobra, tylko że mi jest teraz tak głupio... Nigdy się już do niego nie odezwę, a zależy mi na nim :((Jestem tą sytuacją załamana... Co mogę zrobić żeby coś jeszcze kiedyś zaiskrzyło? ;((

~Załamana


Kochana!

Najpierw postaraj się zrozumieć Twoją przyjaciółkę: nie chciała źle, a że wyszło inaczej... skąd ona mogła to wiedzieć? ;)

W gruncie rzeczy nie wszystko jest stracone. Chłopak Cię kojarzy i choć nie wie czy to co twierdziła w wiadomościach Twoja przyjaciółka to prawda, to coś mu się obiło o uszy. Możesz ją poprosić, aby wysłała mu jeszcze jedną wiadomość np. "Chciałam Cię przeprosić za to, że tak pisałam o . Wiem, że byłeś zajęty i w ogóle, i że tylko zawracałam Ci tym głowę. Jeszcze raz sorki:)"

W tym momencie chłopak na pewno wybaczy jej męczące pytania, ale jednocześnie choć przez chwilę zastanowi się nad tym, czy może jednak coś jest na rzeczy.
Poza tym, cóż... należy próbować!

Przeczytaj notki:
Chcę się z nim spotkać po szkole!
On nie wie, że go bardzo lubię...
Jak z nim gadać? Co robić dalej?
Jak dać mu do zrozumienia, że on mnie nie interesuje?
Co zrobić aby znajomość się rozwijała?


Powodzenia,
Em-94

wtorek, 28 czerwca 2011

Chcę się odkochać!

Cześć, przeczytałam dużo waszych porad i tekstów..bardzo mi się spodobały i sama teraz chciałabym wam zadać pytanie, może Wy mi pomożecie....Wasz blog jest bardzo ciekawy i zawsze można liczyć na pomoc mam nadzieje, że teraz też mi pomożecie..

To prawda że stara miłość nie rdzewieje, bo jakiś rok albo więcej zakochałam się w kolesiu z mojej klasy, próbowaliśmy być razem ale nie było tego co jest potrzebne w związku, ja go pokochałam za bardzo, myślałam ze zapomnę, ale mi się to nie udało. Przez kilka miesięcy starałam się traktować go jako kolegę ale po sylwestrze, który spędziliśmy razem, znowu pojawiła się iskierka nadziei, i znowu to uczucie które gasło zaczęło się nasilać... bardzo chciałabym przestać kochać ale to nie w mojej mocy.. nie wiem czy to tylko moje wyobrażenia czy coś się ze mną dzieje niedobrego?? Proszę Wasz blog o pomoc,pomóżcie mi jak mam o nim zapomnieć, kiedy codziennie go spotykam i codziennie się z nim kontaktuje, rozmawiam i pisze na gadu. Co mam dalej robić? Proszę Was o pomoc. I z góry bardzo dziękuje, proszę o pomoc i o odezwanie się jak najszybciej:**

~Paula

Paulo!

Część ludzi twierdzi, że odkochanie się jest zupełnie niemożliwe, bo jakaś cząstka naszego uczucia będzie w nas na zawsze. Być może to po części prawda, ale na moim własnym przypadku mogę stwierdzić, że da się odkochać, przestać o kimś myśleć, jako o kimś w kim się kochamy. Nie wiem czy dla wszystkich jest trudno, dla mnie na szczęście nie było.

Złożyły się na to dwa czynniki:
  1. Zaczęłam tracić cierpliwość. Poprzez własną beznadziejność i poczucie bezsilności zaczęłam sama siebie dołować. Nie mogłam nic zrobić, bo on nie chciał ze mną być i koniec.
  2. Podczas jednego z Sylwestrów kilka lat temu stałam z kieliszkiem szampana i myślałam, co muszę zmienić w tym roku, co chcę osiągnąć. Jednym z postanowień było to, że jeśli go nie zdobędę i jeśli nie będziemy razem w ciągu kilku najbliższych miesięcy to to już będzie definitywny koniec. Kiedy nic się nie zmieniało przypomniałam sobie moje postanowienie i zapomniałam. A też widywałam go codziennie, byliśmy przyjaciółmi.
U mnie to się wydaje takie proste. Może w innych przypadkach jest inaczej, ale trzeba wierzyć i starać się dochować postanowień. Znajdź chwilę dla siebie, zrelaksuj się i pomyśl o tym szczerze. Przeprowadź sama ze sobą poważną rozmowę. Od jej wyniku będzie decydowało powodzenie misji. Odpowiedz sobie na pytania:
  • Czy on jest jedyny na świecie?
  • Czy warto o nim marzyć skoro wiem, że nic tego nie będzie?
I potem nie myśleć o nim, przekonywać samą siebie, że to nie ma żadnego sensu. Należy znaleźć lekarstwo na swoją duszę, może zakochać się w kimś innym? I zrobić to na przekór temu, że nasze serce bije szybciej dla kogoś innego. Jeśli miałoby nam to pomóc to może ograniczyć do minimum kontakty z chłopakiem, w którym się kochamy? Spróbować też poznać nowych ludzi, wśród których może znaleźć się ktoś naprawdę fajny:)

Życzę powodzenia i trzymam kciuki,
Em-94

P.S Trzymam kciuki za trzecioklasistki:) Powodzenia! Em

poniedziałek, 27 czerwca 2011

Rodzice nie akceptują mojego wyboru szkoły



Cześć dziewczyny!
Mam wielki problem i mam nadzieję, że mi pomożecie. Mianowicie: rodzice nie akceptują wyboru mojej szkoły. Kończę gimnazjum w tym roku i idę do ogólniaka. Jestem humanistką, świetnie mi idzie z polskiego, zdolności lingwistyczne też są moją dobrą stroną, więc szybko uczę się języków, ale wolę język polski. Historię nie lubię zbyt bardzo, bo nie potrafię zapamiętać tych wszystkich wydarzeń i dat, ale staram się. Idę na profil z rozszerzonym polskim, angielskim i historią. Nie lubię ani przedmiotów ścisłych ani przyrodniczych - nie jestem w nich utalentowana, jestem z nich średnia, ale nigdy nie chciałabym uczyć się ich na poziomie rozszerzonym. Byłam nawet u doradcy zawodowego, który doradził mi klasę humanistyczną w liceum. 

Problem w tym, że teraz na rynku pracy nie ma pracy dla humanistów. Moja mama nalegała, abym poszła do technikum ekonomicznego, mimo, że nie mam zainteresowań matematycznych. Później namawiała mnie na technikum hotelarskie (wiem, że po samym technikum hotelarskim jest się sprzątaczką), później na obsługę turystyczną później nawet na technikum informatyczne! To nie są moje klimaty! Później stwierdziła, że nie mam żadnych talentów i jestem głupia (mam średnią 4,8 myślę, że to dużo) i doradzała mi zawodówkę! Nie mam nic do zawodówek, ale to nie moje klimaty. Fakt - na rynku pracy liczą się ludzie z zawodem, ale nawet po technikum trudno dziś dostać pracę. Mama twierdzi, że powinnam skończyć technikum i iść od razu do pracy, bo rodzice po skończeniu szkoły średniej nie chcą mnie dalej utrzymywać. Mama twierdzi, że studia nic nie dają, bo dla magistrów teraz nie ma pracy. Mówi też, że gdybym poszła do technikum mogłabym pracować i studiować zaocznie. Ale skoro nie ma pracy dla magistrów, to jak może być praca dla ludzi po samym technikum? Myślę, że dla ludzi po zawodóce będzie praca, bo po prostu są zawody, które zapewnia tylko zawodówka tj np. spawacz czy coś w tym stylu. Ale żadna zawodówka mi nie odpowiada, bo nie czuję się dobrze w pracach technicznych, nie mam do nich zdolności! Nigdy ładnie nie malowałam, rysowałam, nie cięłam równo nożyczkami - jak mam być np. dobrą krawcową czy fryzjerką? Wiem, że po ogólniaku nie ma zawodu, ale są przecież ludzie, którzy po ogólniaku mają pracę. Wiem, że cienką, ale mają. 
Moja mama przez miesiąc się do mnie nie odzywała. Wpadła w furię, nie chciała mnie widzieć, musiałam cały czas siedzieć w swoim pokoju. Krzyczała na mnie i nie mogła się uspokoić. Od zawsze byłyśmy przeciwnymi charakterami, ale teraz konflikt bardzo się zaostrzył. Nie mam do niej zaufania. Nie mówię jej o niczym prywatnym. Ona krytykuje wszystko: moich znajomych, ubrania, oceny, poglądy. 
Mam mały talent literacki, ale jaki zawód mogłabym uprawiać w związku z tym? Czuję się beztalenciem. Chciałabym, aby mama powiedziała mi, że mnie akcpetuje i mój wybór szkoły też, ale to niemożliwe. Chciałabym aby powiedziała: rozumiem, że nie wiesz jeszcze kim będziesz i na jakie studia pójdziesz i co będziesz robić w życiu, ale kocham cię taką jaką jesteś i zawsze ci pomogę. Wiem, że nigdy nie powie mi tych słów na serio: chyba, że z wredną ironią i złośliwym uśmieszkiem. 
Dziewczyny - doradźcie mi coś, proszę! Jak mam się w stosunku do niej zachowywać kiedy non stop mi dogryza i wrzeszczy na mnie? Co będzie jeśli w liceum mnie nie oświeci i nadal nie będę wiedzieć kim chcę być w życiu? Nie chciałabym być niespełniona! Jestem pełna obaw i z niepokojem patrzę w przyszłość. Doradźcie mi - jak wytrzymać z taką mamą - tyranem? Ona jest jak szef Sycylijskiej Mafii - jeśli odrzuci się jej propozyjcę to będzie wredna. Ja odrzuciłam propozycję pójścia do technikum i zawodówki i mama jest na mnie wściekła. I będzie, bo ona niczego łatwo nie zapomina. 
Pozdrawiam Was serdecznie i życzę wszystkiego dobrego. 
ZagubionaWeWszechświecie

  
Kochana ZagubionaWeWszechświecie!
Rozumiem twoją trudną sytuację. Wybór liceum jest pierwszą ważną decyzją podejmowaną przez nastolatka samodzielnie. Zadaniem każdego rodzica jest ułatwienie wyboru, a nie ogłupienie do reszty swojej wychowanki. Postaram się Cię oświecić :)
Po pierwsze, określ mniej więcej swoją przyszłość. Zanim zasugeruję Ci zawody, zamknij oczy i wyobraź sobie siebie za 15 lat. Co robisz? Siedzisz przy biurku, w papierach czy podróżujesz po świecie? Pomyśl, która wersja by ci bardziej odpowiadała, która by cię uszczęśliwiła. A teraz zawody.
Po profilu humanistycznym możesz być:
a) nauczycielem - jeśli masz dobre podejście do dzieci i dobre kontakty z innymi, jesteś opanowana nawet w kryzysowych sytuacjach i charyzmatyczna... To zawód dla ciebie.
b) korektorem tekstów - teksty przed publikacją trafiałyby do ciebie, a ty sprawdzałabyś ich poprawność i redagowałabyś je. W tej pracy jest dużo papierkowej roboty.
c) psychologiem - proponuję, jeśli masz charyzmę, jesteś opanowana, wzbudzasz w ludziach chęć do zwierzeń i umiesz udzielać dobrych rad.
d) menedżerem - po studiach menedżerskich możesz kierować zespołem, piosenkarzem, piłkarzem, aktorem lub inną osobą i zarządzać jej czasem. Do tego potrzebna ci charyzma, zaradczość, umiejętność planowania i racjonalne spojrzenie. Jeśli lubisz muzykę, proponuję ci tą pracę. Jednak wymaga ona dużej siły przebicia - na rynku aż roi się od menedżerów, a musisz sprawić, abyś to ty stała się tym najbardziej pożądanym przez każdą gwiazdę.
e) prawnikiem, sędzią, adwokatem lub pełnić inną rolę w sądzie - potrzebna ci duża odpornośc psychiczna i dobra pamięć. Studia prawnicze to jedna wielka "pamięciówka".
f) dziennikarzem - ta praca wydaje mi się najciekawsza ze wszystkich. Musisz mieć odpowiednie podejście do ludzi, a także talent literacki. Napisałaś, że w twoim przypadku jest on niewielki, ale może warto nad tym popracować np. czytając dużo książek, gazet i ćwicząc pisanie coraz to innych tekstów.
g) Archeologiem - praca wydaje mi się szalenie intresująca. Napisałaś, że historia nie jest twoim ulubionym przedmiotem. Może jednak przemyśl to jeszcze raz. ;)
h) socjologiem - zajmowałabyś się badaniem struktury społeczeństwa.
Chcę ci też powiedzieć, że wybór profilu nie wpływa bezpośrednio na twoją późniejszą pracę. Profil można zmienić, a jeśli uczynisz to w ciągu roku, porzy odrobinie ciężkiej pracy nie odniesiesz strat. Osobiście hołduję też zasadzie "Lepiej być szczęśliwym i biednym niż bogatym i nieszczęśliwym". Idź za sercem.
Jeśli chodzi o twoje konflikty z mamą, proponuję ci napisać do niej list. Wyjaśnij w nim co i jak, nie bój się wysuwać zarzutów względem niej, nie kryj emocji. Okaż nadzieję, że jej postawa się zmieni. Wyjaśnij, że dążysz do szczęścia i masz nadzieję, że mama cię w tym wesprze. Porusz jej serce i matczyne odruchy. Daj jej czas na spokojne przemyślenie tego listu i zobaczysz, że po chwili porównanie do szefa mafii przestanie być trafne. Jeśli nie, radziłabym ci i tak podążać za marzeniami i za powołaniem. A co z pozostałymi członkami rodziny? Może oni wstawią się za tobą przed mamą? W razie problemów, napisz jeszcze raz.
Uściski,
Kwaskowa
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x