czwartek, 22 grudnia 2011

Czerwone Godziny.

"Czerwone godziny" - Co o tym myślicie?
Moja paczka zanim zaczęłam się jeszcze z nimi kumplować wymyśliła pewien rodzaj 'związku' i nazwała to właśnie czerwone godziny. A polega to wszystko na tym ze chłopak z dziewczyną jeżeli nie chcą ze sobą być na poważnie to po prostu tylko na imprezach zachowują się jak para, całują się i w ogóle a potem normalnie się kumplują. Co wy o tym myślicie? Czy jeżeli jedna strona kogoś kocha to powinna się zgodzić na takie coś, żeby choć przez chwile pobyć z tą drugą osobą? Ale z drugiej strony ta druga osoba w sumie tak "wykorzysta" tą pierwszą zakochana?

~Zastanawiającą się

 
Droga Zastanawiająca się! ;)

Ja ogólnie jestem przeciwna czemuś takiemu.. Na co komu taka zakłamana miłość [jeżeli w ogóle miłością to można nazwać].
W ogóle jaki jest tego wszystkiego sens? Po prostu żeby się z tym kimś pokazać? Ktoś się w ogóle zgadza na coś takiego?
Nie rozumiem..
Jeżeli nawet jedna ze stron jest zakochana bez wzajemności w drugiej to takie niby chodzenia i tak nic nie da.. nie można się zakochać od tak, jeśli się np. za kimś wcześniej nie przepadało.. Są oczywiście przypadki wyjątkowe, ale nie liczcie lepiej na to, że to króreś z Was będzie jednym z tych szczęśliwców.. 
Frysbie_

środa, 21 grudnia 2011

Odkąd z nim zerwałam jest w stosunku do mnie nie fair.

Cześć dziewczyny! Czytam Wasze porady od jakiegoś czasu i myślę, że możecie mi pomóc. A więc zacznę od początku. Wszystko zaczęło się rok temu, na kolonii w górach, wtedy poznałam pewnego chłopaka na kolonii (nazwijmy go X). Wydawał mi się fajny i miły, i spędzaliśmy dużo czasu ze sobą. I po jakimś czasie po porsił mnie o chodzenie, więc się zgodzilam. I zaczeło. X w wogóle zaczął mnie olewać, a ja bylam atrasznie głupia i na to powalałam.Wolał grać kolegami w siatkę niż siedzieć ze mną, miałam naciągnięte ścięgno i cały czas musiałam siedzieć w pokoju, to stwierdził , że go "olewam", po jakimś czasie lepiej było z nogą, więc pielęgniarka wyraziła zgodę, żebym szła na wycieczkę, a podczas wspinaczki miałam całą nogę puchniętą więc szłam jak jakaś kaleka na końcu grupy z dwoma kijkami, dobrze ze chociaż kolega mi wziął plecak, wtedy X też uważał, ze go "olewam". W skrócie to takich sytacji iałam wiele, nie umiał mni nawet pierwszy pocałować ani przytulić nie wspominając już o złpaniu mnie za rękę. Jescze narzekał, że się "go wstydzę" (jak sam nawet nie chciał zrobic sobie ze mną zdj. na pamiątkę, a wolał z koleżanką". Po koloni powiedziałam dość! I zerwałam z nim, miałam już po dziurki w nosie jego niedojrzałości wobec mnie. Jeszcze dowiedziałam się paru ładnych rzeczy od wspolnego kolegi, że nie chciał do mnie przyjechać ani sie przyznać, że mnie kocha! Po tym zaczeło się gorzej. Zaczął aię na mnie mścić, czyli wyzywać od suk, żalów i szmat (przepraszam, za wulgaryzmy) i też zaczął mi kometować z wulgaryzmami zdjęcia na portalu internetowym. Też namówił swoją siostrę, żeby mnie obgadywała . Teraz nie dawno była pewna sprawa, że zaczął ode mnie wyłuzać pieniądze, za prezent, który mi kupił. Przesłał mi swoj adres pocztwowy i się "domagał" i uważał, że nie zasługiwałam na takie prezenty" według mnie to jest śmieszne i po prostu bezczelne. Już nie miałam siły do niego bo takie uwagi pojawiały się często, wic poprosiłam siostrę o pomoc i napisała do niego, więc przestał już tak wygrażać. W dodatku moim przyjaciołom również pękły nerwy i namówili go, żeby odczepił się ode mnie. Ja również musiał mu pogroziłam, że jeśli jeszcze raz powie coś o mnie złego, to będę musiała sobie porozmawiać inaczej, czyli zwrócić się do jego rodziców. Na domiar złego X jedzie w tym roku ze mną ZNOWU na kolonie. Specjalnie opisałam co się działo itp. Będę musiała to znosić. Jak się zachować? Co zrobić jeśli będzie mnie wyzwał? Może się też zdarzyć, że popsuje mi opinie wśród wspolnych znajomych (X jest o rok starszy, sam nawet sądził, ż będę go "obgadywać", ale nie jestem na tyle fałszywa) albo będzie mnie wyzwał do swoich kolegów? Jak się zachować? Co zrobić jeśli będzie mi dokuczać i mówić nie prawde?


~miss_Y.

 
Droga miss_Y.
Odpowiedź będzie krótka ale treściwa. Nie zwracaj na to wszystko uwagi.. ignoruj go, a kiedy rzeczywiście przesadzi po prostu powiedz żeby dał sobie spokój. Gdybyś odpowiadała atakiem na atak on z pewnością robiłby ciągle to samo. Jednak gdy jego zachowanie nie będzie Cię obchodzić [postaraj się żeby na prawdę tak się stało] w końcu zaprzestanie swoich działań bo będzie widział, że takim sposobem nic nie osiągnie. Prawdę mówiąc nie wiem, jaki jest jego cel, ale w każdym razie zachowuje się jak jakiś małolat, który nie zna innego sposobu rozwiązania problemu jak tylko wyzwiska i przekleństwa. Uwierz mi.. nawet jeżeli nagada Twoim znajomym głupot jeżeli ty będziesz traktować to wszystko z przymrużeniem oka i na luzie, jestem pewna, że wszyscy będą Cię uważać za fajną pannę. Zaprzeczaj.. ale nie bądź chamska, gdyż to z pewnością sprawy nie polepszy, a może wręcz odwrotnie. Powodzenia. ;)
Frysbie_

wtorek, 20 grudnia 2011

'Zakochałam się' podczas jednej rozmowy na GG.

podziwiam was baby!!! Tyle nastolatek pisze a wy to ogarniacie...
a propos -mam 14 lat,od niedawna piszę z 32 latkiem,który z przymusu zaprosił mnie do swoich znajomych(założył się,że znajdzie 10 znajomych w 2 dni).Początkowo olewałam go,nie miałam zamiaru się z nim kontaktować. Dzisiaj pisaliśmy ze sobą (gadu-gadu) przez 2 godziny!Ciągle o nim myślę , fascynuje mnie!
Słucha metalu(yh... nie przepadam za tym hałasem...),jest błyskotliwy,śmieszny,szczery,kie dy z nim pisze-staje się wesoła jak nigdy,pociesza mnie...
ale:
Dużo podróżuje,ma córeczkę(jaaaka słodka ona jest!!!),dziewczynę
i:
Ja go kocham!!!
uzależniłam się od niego!!! Co mam robić?!

~muma,

 
Droga muma,!
To co napiszę być może nie będzie dla Ciebie niczym nowym, ale być może pomoże Ci przejrzeć na oczy. Najlepiej zrobię to w punktach.
1. Po pierwsze i najważniejsze skąd wiesz, czy on jest rzeczywiście tym za kogo się podaje.
2. Po drugie już samo to, że jeżeli naprawdę ma 32 lata powinien dać Ci sporo do myślenia. Jest od Ciebie ponad dwa razy starszy.. Przecież związki z taką różnicą wieku niemal nie mają racy bytu, a to, że niby go ;kochasz; nie ma tu żadnego znaczenia.
3. Po trzecie. Jak można nazwać miłością to, co opiera się na samym kontakcie przez GG, czy nk? Do tego znasz tego gościa [jeżeli rozmowy przez komunikatory można w ogóle nazywać poznaniem] przez kilki dni.. gadaliście raz 2 godz. i na wskutek jednej rozmowy 'zakochałaś' się w owym facecie. STOP! Uważaj.. to nie jest miłość. Być może chwilowa fascynacja, częściowe [ale mimo wszystko także bezpodstawne] zauroczenie. Być może podobają Ci się jego poglądy na świat.. ale na tym to wszystko by się kończyło. Nie macie ze sobą nic wspólnego. UWAGA! Facet może Cię przecież okłamywać na wszystkie możliwe sposoby. Skąd wiesz, że zauroczyłaś się właśnie w nim, a nie w mężczyźnie, którego udaje? Nie mówię, że tak jest w 100%. Ale nie powinnaś mu tak całkowicie wierzyć.
4. Po czwarte - nie uważasz, że takie stary facet.. Tak.. stary. Bo w stosunku do Ciebie taki jest.. zaczął pisać [niby przypadkiem] do tak młodej dziewczyny, jak ty? To, że napisał Ci kilka miłych słów, nie oznacza, że ma on w stosunku do Ciebie pozytywne zamiary.
5. Po piąte.. Nawet jeśli marzysz o tym, żeby żyć z nim długo i szczęśliwie.. - pamiętaj. On ma żonę i dziecko. Nie macie szans na żaden związek! I radzę to przyjąć do wiadomości teraz niż łudzić się na darmo. Bo happy endu to tutaj niestety nie przewiduję. 
Frysbie_

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jak się do niego zbliżyć?

Nawiązując do tematu notki, chciałabym powiedzieć, że mam podobny choć w zasadzie nieco inny problem. Podoba mi się chłopak, którego w ogóle nie znam, tzn. nigdy z nim nie rozmawiałam bo nie było okazji, on zwykle gada z chłopakami ze swojej "paczki", z dziewczynami raczej w ogóle - nie żeby mieli coś przeciwko, ale akurat oni zdecydowanie trzymają się w grupie. Znam parę jego zainteresowań, imię i nazwisko, wiem gdzie mieszka. Poza tym prawie nic. Dodam, że nie mamy okazji do rozmowy ani spotkań - żadnych wspólnych zajęć, nie mieszkamy blisko ani nic z tych rzeczy. Towarzystwa wspólnego również nie ma. Problem polega na tym, że jestem bardzo nieśmiałą i niepewną siebie osobą, mam raczej problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, choć kiedy już bliżej się z kimś zaprzyjaźnię jest naprawdę ok. W jaki sposób mam nawiązać z nim kontakt, nie robiąc z tego przy okazji sensacji na całą szkołę? Czasem na przerwie zdarza mi się napotkać jego wzrok, ale nie jest to nic szczególnego ani dającego zbyt wiele do zrozumienia. Bardzo ciężko jest mi go złapać samego - w szkole odpada, a poza nią jest zawsze co najmniej z jednym kolegą. Wiem, że ten problem jest mało oryginalny i spotyka pewnie wiele innych dziewczyn, ale chociaż szukałam w starych notkach nie znalazłam niczego co mogłoby mi pomóc. Z góry proszę o niewypisywanie rad typu "zapisz się na to kółko co on" albo "spytaj o godzinę".
Pozdrawiam serdecznie wszystkie autorki i czytelniczki NBS.

~Agu

  

Droga Agu!
Piszesz, że trudno jest Ci się przełamać, ale niestety, albo stety;) będziesz musiała to zrobić. Bo nie ma innej opcji, chłopak nie jest w stanie czytać Ci w myślach, Twoich spraw nie załatwi też nikt za Ciebie, a nawet jeśli, to skąd wiesz, że będzie akurat tak, jakbyś chciała? Tak więc postaraj się, żebyście mieli jednak jakieś wspólne zainteresowania. Nie mam na myśli tu tego, żebyś koniecznie zaczęła kochać piłkę nożną, jeśli i on ją uwielbia, ale dowiedziała się czegoś o niej więcej i przy jakiejś okazji błysnęła wiedzą. Postaraj się przebywać blisko niego, ale nie myślę tu o śledzeniu go, tylko raczej o częstszym mijaniu się, czy ogólnie byciu w polu jego widzenia. Powinien w końcu zacząć Cię kojarzyć, jeśli dotąd tak się nie stało. Jeśli znów uda Ci się spojrzeć mu w oczy, to postaraj się zatrzymać jego wzrok na dłużej, ale też nie patrz za długo, bo możesz go speszyć, moim zdaniem wystarczy  3-5 sekund. I konieczne jest to, żebyś była pozytywnie do tego nastawiona, najlepiej byłoby, jakbyś się do niego uśmiechnęła. Rozumiem, że może Ci być ciężko, ale niestety ciężko bez uśmiechu coś fajnego zdziałać;) Po pewnym czasie tych działań możesz zacząć mówić mu ‘cześć’. Powiedz z ok. 3 razy pierwsza, uśmiechaj się przy tym i poczekaj na jego ruch. Jeśli będzie sam po tym się z Tobą witał, to jesteś na dobrej drodze:) Jeśli jednak nie, to spróbuj jeszcze kilka razy i zobacz jego reakcję. I gdyby sam nie zagadał do Ciebie, a gdyby był już wtedy zainteresowany, to powinien, to… Spróbuj sama do niego zagadać. Ale nie, nie mów już teraz, że nie potrafisz!! Potrafisz! Posłuchaj, moja znajoma, strasznie nieśmiała dziewczyna, rozmawiała z chłopakiem, który jej się podoba, sama do niego podeszła, bo miała bardzo dobry powód;) On zajmował się w szkole systemem nagłaśniającym, a jej akurat ‘popsuło się coś w ustawieniach od dźwięku w komputerze’. Oczywiście na początek pochwaliła go, że jak on tam jest i pomaga, to nic się nie psuje i powiedziała, co się stało. Od tamtego momentu gadali ze sobą coraz częściej, a dziś są razem ;) Radziłabym to samo ;) Tylko musiałabyś dokładnie przemyśleć, co chcesz mu powiedzieć, żeby nie zacząć się mocno jąkać i nagle zapomnieć wszystkiego :D
Powodzenia,
Charlotte.

niedziela, 18 grudnia 2011

Czy jest sens starać się o niego?

cześć. Zawsze czytam wszystkie notki i nigdy nie napisałam jeszcze swojego problemu, ale postanowiłam, że może w końcu się odważę.
Jest pewien chłopak, który mi się podoba. Nawet ja też mu się podobałam, ponieważ cały czas na mnie patrzył, pisał do mnie, mówił siema itd. Ostatnio jego kolega powiedział, że on powiedział takie coś : Ona jest blazą i nie ma u mnie nawet minusowych szans.
Tak się tym zmartwiłam, że płakałam kilka dni. Jednak nie dawno moja koleżanka zapytała go czy to prawda z tą blazą, a on powiedział : Tak to prawda, nie podoba mi się ..
A po chwili : Albo mi się podoba. Skąd wiesz, że Ci powiem prawdę ..
Nie wiem co już o tym myśleć. :c
Nie daję już sobie z tym rady.. Dziewczyny błagam Was pomóżcie mi wyjść z załamki i doradźcie czy starać się o niego czy nie.

 ~anonimowa.

  

Droga anonimowa.
Zastanawiam się, ile lat może mieć ten chłopak… Bo jego zachowanie jest bardzo niedojrzałe, wręcz dziecinne. A więc moim zdaniem to, co robił, czyli witał się, patrzył, czy pisał nie jest jednoznaczne z tym, że mu się podobałaś. Owszem, mogło tak być, bo zależy, w jaki sposób to robił, jak patrzył, jak się witał (nie wystarczy tu samo słowo, jakiego używał, ale potrzebny jest cały szereg zachowań, jak spojrzenie, uśmiech, postawa, czyli po prostu- mowa ciała; czy co do Ciebie pisał). Tak więc na podstawie swoich wcześniejszych obserwacji możesz wyciągnąć takie wnioski, bo niestety nie opisałaś mi tego w pytaniu.
Słów jego kolegi też nie możesz być pewna, jednak widać, że zrobiły na Tobie duże i, niestety, przykre wrażenie. Jego późniejsze słowa jak dla mnie świadczą o tym, że nie ma sensu zawracać sobie głowy tym chłopakiem, bo on chyba uwielbia ranić innych ludzi. Moim zdaniem może być tak, że możesz mu się podobać, ale on nie bardzo zdaje sobie z tego sprawę i nie wie, co ma dalej z tym zrobić, bo jest po prostu niedojrzały. Ale wątpię, żeby tak było i myślę, że on się po prostu Tobą bawi.
Ja bym Ci radziła raz na zawsze zapomnieć o tym dzieciaku, bo on Cię tylko rani, nie zaznałaś dzięki niemu szczęścia, z tego, co wiem. Jednak jeśli byś bardzo chciała, to możesz też z nim porozmawiać, czemu jest taki dla Ciebie, ale to może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego i może być całkiem źle. Wszystko zależy już od Ciebie :) A co zrobić, żeby wyjść z tego dołka? Jak już pisałam, zapomnieć o nim. To po pierwsze. Ale wiesz, co może być najszybszym lekarstwem na takie ‘leczenie’? Inny chłopak:) Tylko pamiętaj! Musi być Ciebie warty:)
Charlotte.

sobota, 17 grudnia 2011

Nie umiem patrzeć chłopakom w oczy.

Hej, gdy znalazłam waszego bloga bardzo ucieszyłam się, bardzo wam dziękuję, że go stworzyłyście :) Wreszcie mogę gdzieś się poradzić co do niektórych spraw.
A teraz do rzeczy - mam problem, którego tutaj nie znalazłam. Konkretnie chodzi o nieśmiałość, a może wstydliwość w stosunku do chłopców. No coś pomiędzy. Wiem, żeby chłopak wiedział, że mi się podoba to najważniejszy jest kontakt wzrokowy. Problem w tym, że ja po prostu nie potrafię. W momencie, gdy wzrok jakiegoś tam chłopaka się spotyka z moim ja zaraz uciekam, ledwo 1 sek wytrzymuję. Nie potrafię ponownie w tę stronę popatrzeć. Po prostu wiem że nie dam rady, czuję się wtedy taka bezradna. Tyle razy mi się już to zdarzyło. Tak strasznie żałuję, że nie potrafię nawet zwyczajnie popatrzeć, a co dopiero uśmiechnąć się. Mimo że wiem że mi się podoba i najchętniej bym na niego cały czas patrzyła - specjalnie nie patrze w jego stronę - nie wiem czy to wstydliwość, strach czy nieśmiałość, skąd to się wzięło? To wszystko dotyczy chłopców, których nie znam osobiście(tych których znam - głównie klasa to potrafię, ale oni nie podobają mi się, więc nie zwracam na to uwagi) np. widzę jakiegoś, który mi się spodobał na ulicy albo w autobusie. Często też unikam patrzenia na chłopców przy rodzicach - to też pewien problem, ale jak jestem sama właściwie jest to samo, tylko z rodzicami jeszcze bardziej nasilone. Żadna z moich koleżanek takich problemów nie ma. Pomóżcie. Jak mam się przełamać?
Dodam że mam skończone 16 lat.

~Zrezygnowana

  

Zrezygnowana!
Unikanie z różnych powodów kontaktu wzrokowego to dość częsty problem. Myślę, że tym powodem u Ciebie jest właśnie nieśmiałość i strach przed tym, że chłopak, któremu patrzysz długo w oczy może pomyśleć coś, czego byś zapewne nie chciała. Jednak trudno jest to ‘zdiagnozować’ tylko czytając wiadomość.
Ja również całkiem niedawno miałam z tym problem, ale mi pomogła koleżanka, która patrzenie w oczy rozmówcy uważała za normalne i naturalne. I po pewnym czasie mnie nauczyła, co pomogło właśnie też w kontaktach z chłopakami. Możesz więc spróbować nauczyć się tego od jakiejś śmielszej koleżanki. Jeśli będzie naprawdę dobra, to doprowadzi do czegoś takiego, że wręcz będziesz musiała się powstrzymywać, żeby nie patrzeć w oczy każdemu chłopakowi, jak udało się mojej koleżance. Drugą rzeczą, która przychodzi mi do głowy to patrzenie w oczy obcym chłopakom mijanym na ulicy. Minięcie się trwa zbyt krótko, żeby mógł sobie coś pomyśleć, czego możesz się obawiać i jest małe prawdopodobieństwo, że znów się kiedyś spotkacie. Warto wykorzystywać takie momenty. No a po trzecie, to jak sama napisałaś, boisz się spojrzeć w oczy tym chłopakom, którzy Ci się podobają, bo… Bo boisz się, że wyrobią sobie o Tobie złe zdanie. A tego byś nie chciała. Nikt z nas by tego nie chciał, ale przy znajomych chłopakach już się tego nie boisz. Może nie dosłownie wyrobienia złego zdania, bo mają już wyrobione, ale tego, że źle o Tobie pomyślą. I teraz zastanów się: dlaczego uważasz, że ci, którzy Ci się podobają, mają źle o Tobie myśleć? Nie traktuj ich w jakiś szczególny sposób, bo przez unikanie kontaktu wzrokowego może być przekonany, że go nie lubisz albo może Cię wcale nie zauważyć. A obie opcje chyba odpadają, nie..? Dlatego małymi kroczkami próbuj patrzeć chłopakom w oczy, a powoli się przełamiesz:)
Charlotte.

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x