środa, 13 lutego 2013

Ferie z Nieuchwytną (3)


część 3
I gdyby nie koniec to wszystko byłoby bajką
I) "Titanic"

Informacje
tytuł orginalny: Titanic
czas: 3 godz. 14 min.
reżyseria:  James Cameron
scenariusz: James Cameron
gatunek: Melodramat

Opis: Sądzę, że większość z was doskonale wie o czym jest Titanic, dlatego nie będę się zbyt rozpisywać w tym punkcie. Dla tych niepoinformowanych napiszę jednak kilka zdań odnośnie jesgo fabuły. Wszystko zaczyna się 10 kwietnia 1912 roku w porcie Southampton. Wielki statek pasażerski czeka na swój dziewiczy rejs. Na jego pokład udaje się wraz z narzeczonym oraz swoją matką Rose, śliczna młoda dziewczyna, której rodzinna fortuna przepadła, a którą kobiety zamiar mają odzyskać poprzez małżeństwo. Drugiego z głównych bohaterów historii poznajemy gdy w jednym z portowych barów oddaje się grze w pokera. Nagle na stole ląduję bardzo ciekawa rzecz- bilety na odpływającego niedługo RMS Titanica. Od tej jednej wygranej zaczyna się podróż, zarówno najlepsza jak i zapewne najgorsza w życiu młodego artysty, w jej czasie bowiem pozna on czym jest prawdziwa miłość. Jedyne co boli to to, iż wszystko i wszyscy starają się młodym odebrać tę radość.

Moim zdaniem: Jeśli brać pod uwagę Tytanica, to możemy rozróżnić ludzi na 2 grupy. Pierwszą, czyli osoby, które filmu nie oglądały, a jego tytuł kojarzy im się z owym statkiem, oraz górą lodową. Druga grupa to Ci, którzy film widzieli, a pierwszym co przychodzi na myśl po usłyszeniu słowa ‘Titanic’ to tragiczna miłość, oraz zapewne scena na dziobie statku. Ja osobiście polecam zwrócić uwagę nie tylko na uczucie jakie rozkwita między głównymi pasażerami, ale też na pozostałych pasażerów. Rejs te był dla nich spełnieniem marzeń, albo drogą do nich, do lepszego świata jakim zdawała się Ameryka. Płynęli oni do miejsca, w którym wreszcie mogliby wieść normalne życie. Mówię tu głównie o tych biedniejszych pasażerach, ściśniętych w małych kabinach, podróżujących w niezbyt dogodnych warunkach, a jednak cieszących się każdą chwilą podróży. Sam wątek miłości również jest pociągnięty i przedstawiony w niesamowity sposób, nawet przy obecnym nawale najróżniejszych filmów, „Titanic” nadal pozostaje w czołówce najbardziej romantycznych i wzruszających filmów wszechczasów. I choć cała historia może wydawać się zbyt piękna, a zarazem tragiczna by mogła być prawdziwa, to w bardzo trafiający do widza sposób ukazuje nam jak wielka była tragediac, dla osób, które na nim płynęły. Lepiej bowiem działa na nas ukazanie smutku i bólu konkretnych osób, które w jakiś sposób zdążyliśmy poznać, niż ukazania ogólnego wyglądu katastrofy, w której zginęli ludzie, będący dla nas nikim.

Moja ocena:
wzruszenie: 5/5
miłość 5/5
tajemnica 1/5
akcja 1/5
strach 0/5
uśmiech 0/5
+ 2 punkty za ilość Oscarów (11)

II) Niezbyt kolorowy manicure
  
Prosty, codzienny manicure, którego stworzenie nie wymaga zbyt dużo czasu. Nie jest on utrzymany w konkretnym stylu, jednak według mnie jest dość delikatny i raczej niezbyt nadaje się do luźniejszych, mniej prostych i eleganckich stylizacji. Podoba mi się jednak takie połączenie kolorów, a poprzez nie zastosowanie żadnych ozdobników utrzymałam jego prostotę i naturalność.
instrukcja:
1)Malujemy palec serdeczny i kciuk kolorem łososiowym.
2) Pozostałe paznokcie malujemy odcieniem brązowym (ja wzięłam dość ciemny, ale można również taki bardziej wchodzący w kawę z mlekiem)
3) Czekamy aż lakiery wyschną po czym malujemy drugą warstwę.
4) Można nałożyć utrwalający lakier nawierzchniowy.

czas: 1/3
trudność: 1/3


III) Stylizacja
Dziś stworzyłam dla was dość delikatną stylizację, dla tych z nas, które lubią podkreślać swoją dziewczęcość. Nie jest może ona jakoś szczególnie rzucająca się w oczy czy zwracająca uwagę, dlatego też dobrze będą się w niej czuły niezbyt lubiące wyróżniać się osoby, które lubią wyglądać stylowo. Dzięki wygodnym spodniom, oraz sweterkowi i dość dużej torebce, zestaw taki będzie idealny nie tylko do noszenia w domu czy pomieszczeniu, możemy w nim się wybrać również na uroczy zimowy spacer. Z doświadczenia wiem, że potrafią one być tak samo przyjemne i wesołe jak te odbywane w pozostałe pory roku.

Udanych ferii,
Nieuchwytna

Letnie wydłużanie nóg


Hej :)
Więc mam swego rodzaju problem, a mianowicie... Moje nogi są szczupłe jednak przez ich długość ( noooo.. nie powiem że długie.. dosyć krótkie ) wydają się lekko grubsze... Pytanie z małym wyprzedzeniem bo dotyczy tego... jakie szorty bądź inne "doły garderoby" na lato (!!!) wkładać aby je trochę wydłużyć ewentualne wyszczuplić??? Obcasy i koturny raczej odpadają... Byłabym niezmiernie wdzięczna za pomoc.. :) :) :) ;) 
~malinka

PS. Strasznie się cieszę że nie przestałyście prowadzić tego bloga!! Jest dla mnie niezwykle ważną skarbnicą porad. DZIĘKUJĘ!!



Cześć Malinka,
na początku chciałam przeprosić, że dałam Ci do myślenia czy czasem o Tobie nie zapomniałam. Wiem, że trochę późno odpisuję, ale jak sama zaznaczyłaś jest ono trochę z wyprzedzeniem, dlatego stwierdziłam, że mniejszą szkodą będzie jeśli to ono poczeka jeszcze tydzień. Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła i mi wybaczysz tę drobną zmianę w kolejności na jaką sobie pozwoliłam. Jednak następnym razem wiedz, że jeśli przyjmuję jakieś pytania to znaczy, że na pewno na nie odpowiem, to że tym razem było to później niż prędzej nie znaczy, że jest to reguła.  Teraz kiedy już się, mam nadzieję, wytłumaczyłam na tyle, iż nikt się nie będzie na mnie już gniewał, czas przejść do notki.

Doskonale rozumiem Twój problem, gdyż niestety sama również jestem posiadaczką takich nóg. Najgorsze w nich jest to, że na długość nie masz wpływu. Kiedy dół naszej sylwetki wydaje nam się zbyt masywny możemy wziąć się w garść i choćby zacząć porządnie ćwiczyć, a powinnyśmy osiągnąć efekt i po czasie zwalczyć ten kompleks. Natomiast na poprawienie długości nóg mogą zadziałać jedynie kosztowne operacje, na które zakładam, że żadna z nas nie ma ani pieniędzy, ani też się nie zdecyduje. Dlatego podsunę parę pomysłów, które pozwolą, co prawda tylko optycznie, ale to zawsze coś, wydłużyć nogi.

Miałam pewien okres czasu gdy tak bardzo nie podobały mi się moje nogi, że wszelkie krótkie spodenki wylądowały na całe lato na dnie szafy. Wtedy jednak ratunkiem w gorące dni okazały się sukienki. Przy tego typu ubiorze nie widać tak dokładnie miejsca, w którym zaczynają się nogi, ani też nie ma dokładnie zaznaczonej linii, od której są one całkowicie odkryte. Wybierz sukienki odcięte pod biustem, lub rozchodzące się od talii. Optymalna długość to taka przed kolano, jeśli jednak wolałabyś odkryć trochę więcej nóg, to wtedy zdecyduj się na coś nie krótszego niż do połowy uda, iny wybór będzie oznaczał bowiem, nie tylko krótką spódniczkę, ale też nogi, a tego przecież nie chcemy.
Jeśli lubisz obcisłe kreacje, to nie ma powodów byś z nich rezygnowała, jednak wtedy pamiętaj, że najlepiej by była ona jakby dwu częściowa, i aby pierwsza część kończyła się pod biustem lub w talii, nie niżej. Różnica pomiędzy dołem a górą musi być wyraźna i widoczna, jak np. inny deseń czy 2 różne odcienie, jeden ciemny, a drugi jasny. Zrezygnuj z jednokolorowych ubrań tego typu.

Kolejną rzeczą będą spódniczki. W ich przypadku rzecz ma się podobnie jak z sukienkami, czyli powinny zaczynać się w talii, jednak, mogą być trochę krótsze. Szczególnie jeśli są o ołówkowym, czyli przylegającym kroju. Przy tych bardziej rozkloszowanych pozostałabym przy długości takiej jak w przypadku sukienek. Czego powinnaś bardzo unikać to krótkich falbaniastych spódniczek, oraz plisów. One naprawdę optycznie skracają nogi. Pamiętaj również by pod żadnym pozorem nie ubierać do spódniczek żadnych tunik, ani też dłuższych bluzek. Nawet te krótsze lepiej schować w środek spódniczki, gdyż im więcej jej widać tym Twoje nogi zdają się dłuższe. 

Przyszedł czas na to o czym pisałaś czyli szorty. Na pewno powinnaś unikać mega krótkich spodenek, które prawie odsłaniają pupę, lepiej wybierz ciut dłuższe, jednak nie takie do kolan, gdyż one również skrócą twoje nogi. Dobrze sprawdzi się przeciwieństwo biodrówek, których powinnaś zdecydowanie unikać, czyli szorty z podwyższonym stanem. Wydłużą one Twoje nogi, a skrócą tułów, co poprawi proporce sylwetki. 

Co jeszcze pomoże wydłużyć Ci nogi?

  • pionowe desenie - czyli wszelkiego rodzaju paski i szlaczki, jednak najważniejsze aby nie były one umieszczone poziomo. Jedyna rzecz, na której mówisz 'tak' poziomowi to bluzki oraz góry spódniczek, ponieważ jeśli skrócisz optycznie górę to dół będzie wydawał się dłuższy.
  • Kieszenie- jednak też powinny one być dłuższe niż szersze.
  • Bluzki zakładane jedna na drugą- dokładniej krótsza na dłuższą. Takie zestawienie naprawdę się sprawdza, pod warunkiem, że to ta krótsza bluzka będzie bardziej przykuwała uwagę.
  • Buty w kolorze nude- czyli skórkowym, tyczy się to szczególnie balerinek.
  • Balerinki, trampki przed kostkę, jazzówki- lepiej daruj sobie typowe sandały oraz trampki za kostkę, przynajmniej do krótszych ubrań.
  • Koturny i obcasy- wiem, wiem, pisałaś, ze one raczej odpadają. Jednak zwróć uwagę na owo raczej. Jeśli chodzi jedynie o to, że jest Ci w nich niewygodnie, to postaw na koturny. Jestem prawie pewna, że się z nimi polubisz, a Twoje nogi będą Ci za to wdzięczne, a stopy nawet nie pisną, gdyż w gruncie rzeczy one są naprawdę wygodne.


Choć za oknem zima to ja życzę Ci już udanego letniego szaleństwa,
Nieuchwytna

wtorek, 12 lutego 2013

Jak pomóc notorycznemu kłamcy?


Droga zalogo NBS!
Jestem 14-latka, uczeszczam do 2 klasy gimnazjum. Mam problem ze swoja kolezanka z klasy. Czasami da sie lubic- mozna z nia pogadac na wiele tematow, ponimo, ze czesto gada najzwyklejsze w swiecie glupoty. Jednak jest z nia problem- nadmiernie klamie. Najlepszym przykladem obrazujacym jej przypadlosc jest sytuacja z ostatniego tygodnia- w naszym gimnazjum pisze sie probne testy drugoklasisty. Nasza nauczycielka od jezyka angielskiego postanowila, ze w ramach omowienia egzaminu z tego przedmiotu sprawdzimy zadania zamkniete w trakcie lekcji. W trakcie wykonywania tej czynnosci mielismy zglaszac, co zrobilismy zle. Owa kolezanka zglaszala sie praktycznie co chwile, co i tak wydawalo sie nam dziwne, bo po ok.6 latach nauki w szkole jezykowej powinna napisac na full punktow. Gdy spytalam sie jej, ile miala punktow, stwierdzila, ze ma ich 42/50 (co bylo na bank nieco zawyzona punktacja). Na nastepny dzien dziewczyny z drugiej grupy spytaly sie jej ile miala punktow, ta odpowiedziala, ze 48/50. To jest jeden z lagodniejszych przypadkow. Mam wymienic jeszcze kilka? Ok. Rzekomo pisala z Harrym Stylesem na tt, byla (UWAGA) w trzech angielskich gazetach i zaczela z nim zwiazek na odleglosc. Jeszcze? W konkursie zDolnySlazak Gimnazjalista z j.angielskiego do etapu powiatowego dostala sie moja kolezanka z iloscia 30/40 punktow. A pani X? Ponoc miala 36/40 punktow i zalila sie nam, ze "tez powinna sie dostac do powiatowki". w rzeczywistosci miala ich... 24/40. I jak tu wierzyc takiemu komus? Ok, niech sobie fantazjuje, ale niech nie wciaga w to nas! Czy mozna jakos ja "przystopowac", nie wiem, pomoc jej? Niekiedy mi jej szkoda, zaczyna sie juz gubic w swoich klamstwach.
Z gory dziekuje za odpowiedz.
ps. Przepraszam za brak polskich znakow. Uroki pisania z telefonu :/


Kochana!
                Zastanówmy się najpierw nad przyczynami zachowania Twojej koleżanki. Może to kompleksy, które stara się nadrobić kłamstwami? Czuje się nielubiana, chce zdobyć szacunek wśród koleżanek i akceptację rówieśników? Niestety, to działa, jak sama zauważyłaś, w drugą stronę.
Notorycznych kłamców ciężko oduczyć brzydkiego nawyku mówienia nieprawdy. Zauważają swój błąd, jak stracą wszystkich znajomych. Nie wiem, czy ja bym potrafiła przyjaźnić się z kimś, do kogo nie mam zaufania, z kimś, kogo co drugie zdanie jest kłamstwem.
Mam znajomą, która miała swoje wymyślone życie, drugi, lepszy świat. Sytuacja się zmieniła, gdy wszystkie kłamstwa wyszły na jaw. Czy Twoja koleżanka ma świadomość, tego, co napisałaś? Że wiecie o tym, że mówi nieprawdę? Jeśli nie, zapewne wychodzi z założenia, że nie ma potrzeby zmiany „strategii”.
Co mogę poradzić? Masz dwa wyjścia, w zależności, czy bardzo chcesz pomóc koleżance. Pierwsze – rozmowa! Wyjdźcie gdzieś razem po szkole, pójdźcie razem na zakupy, do parku, na kawę i porozmawiajcie. To dosyć delikatna sprawa, więc trzeba uważać, żeby nie spowodować niepotrzebnej kłótni. Ta z kolei jest o tyle dobrym wyjściem, że nie trzeba przebierać w słowach, a ostry ton sprawia, że informacje jakoś lepiej docierają do odbiorcy. Minusem jest jednak pogorszenie relacji.
Kolejnym wyjściem jest napisanie listu (jeśli nie chcesz zostać rozpoznana – na komputerze) i podrzucenie jej do plecaka, lub, jeśli nie przeszkadza Ci brak anonimowości, podanie wprost. Najlepiej to zrobić po lekcjach, żeby mogła na spokojnie przeczytać sobie w domu – wiadomo, ludzka ciekawość.
Czasem zachowanie opisane w Twoim liście jest przykładem większego problemu. Może ma jakieś problemy? Wizyta u psychologa powinna pomóc, jednak tego nie powinnaś sugerować, jeśli nie pozostajecie w bliższych niż koleżeństwo kontaktach.
Mam nadzieję, że uda Ci się „nawrócić” na dobrą drogę Twoją koleżankę!
Powodzenia!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Wiek a zakochiwanie się

Na początek chcę dodac że barzdo cieszę się że wróciłyście.
Ok teraz mój problem, mam 15 lat i wiem że może to troszkę dziwne ale od dawna się nie zakochałam (kiedyś zdarzało mi się to praktycznie co chwilkę dlatego sądze ze to dziwne). Czy to dlatego że czytam tak dużo książek a w nich dużo romansów??? nie wiem co o tym myślec. Kilku chłopaków chce się ze mną spotykac ale ja do nich nic nie czuję. Bardzo ich lubię ale nie chce niczego więcej. jednak chcialabym miec chłopaka po prostu miłosc jakos nie przychodzi. Możecie mi wytłumaczyc (przynajmniej spróbowac) dlaczego tak się dzieje? Czy może to ze czytam książki o "idealnych" chłopakach ma coś z tym wspólnego??
Anonimowa


Moja droga anonimowa!
Czytanie romansideł w pewnym stopniu wpływa na naszą koncepcję. Poza tym, że świetnie rozwijają wyobraźnię i dzięki nim stajemy się bardziej oczytanie, zbyt idealizują nasz pogląd na chłopaków. W książkach często występują postacie perfekcyjne, niczym wzorce, które potem stają się naszymi idolami. Myślę, że do odpowiedniego postrzegania miłosnych historii powinno się dojrzeć, bo potem oczekujemy od świata zbyt wiele.

Recepta? Miej dystans do książek. Niech będą Twoimi wypełniaczami czasu, ale nie całym światem.

W tym wieku może Ci się zdawać, że się zakochujesz lub zakochiwałaś. Miłość to zbyt duże słowo, by używać go ot tak. Poza tym, pewnie wiesz, jak to jest z tymi nastoletnimi miłościami :P

Zaczniij odróżniać, gdy podoba Ci się jakiś chłopak, a czujesz do niego coś więcej. Zauważ takie aspekty jak zaufanie, przywiązanie, zżyłość, bliskość, otwartość, wspólne tematy i chemia. Tym się różni uczucie od zwykłego "podoba mi się".

Piszesz, że kilku chłopaków chce się z Tobą spotykać. A nie myślałaś o tym, by dać im szansę? Ryzyko to chleb powszedni, bez niego się nie obejdzie. Trzeba w życiu próbować, by naprawdę przekonać się, co i kto daje Ci szczęście.

Masz 15 lat, przed Tobą mnóstwo okazji i pięknych chwil. Nie zrażaj się, ruszaj do przodu i korzystaj z życia. Jeszcze przekonasz się czym jest miłość ;)
Pozdrawiam, Tincia

KK: Muzycznie inaczej

Cześć i czołem! Dziś wpadam do was z postem, którego przygotowanie sprawiło mi sporo frajdy i mam nadzieję, że również wam przypadnie do gustu. Postanowiłam przyjrzeć się krótkim formom filmowym, które otaczają nas każdego dnia! Mowa o... reklamach! Jednak nie chciałam się skupiać na krótkich formach, których głównym celem jest zareklamowanie nowego płynu do płukania tkanin lub kilograma jabłek w supermarkecie. W dzisiejszym poście prezentuję krótkie zestawienie klasyki reklamy, która sama w sobie jest małą sztuką i na dodatek karmi nas kawałkiem dobrej piosenki. Sporo z nich na pewno znacie, może któraś wpadła w ucho? Mam nadzieję, że nie stracicie ze mną czas i ta krótka chwila oderwania sprawi, że chociaż na minutkę na waszych twarzach zagości uśmiech :)

Ten utwór pewnie znany jest każdemu, a to za sprawą 30 sekund reklamy Kinder Bueno, emitowaną w latach 2004/2005. Toż to był hit imprez i puszczano go w czasie zabawy kilkakrotnie. Spot kończy się sugestywnym "nie tylko dla dzieci" i cały obraz działał na wyobraźnię. Spotykam się z opiniami, że reklamy Kinder Bueno są naprawdę dobrze zrobione i po prostu przyjemnie się na nie patrzy. No i zazwyczaj towarzyszy im niezła muzyka. Co ciekawe, piosenka jest z roku 1978, a spójrzcie jaką burzę wywołała w roku 2000 :) Tutaj utwór do posłuchania w całości.
Kolejna reklama wypuszczona przez firmę Kinder wyparła z odbiorników swoją świetną poprzedniczkę. Muszę przyznać, że jakoś nigdy specjalnie do mnie nie przemówiła i brakowało give a bit of mhm to me, ale to wciąż niezła porcja komercji. Na youtubie znalazłam tylko denną próbę bycia zabawnym, ale dzięki Daily Motion mogę wam ją odświeżyć za pomocą linka - o tutaj. A wywód na temat słodkiego batonika kończy mój faworyt, dzięki któremu piosenka w tle zagościła na osobistej playliście i nie zanosi się, że wkrótce mi się znudzi.
Sposób tworzenia tych reklam jest bardzo podobny -słowa lektora zostają ograniczone do minimum i do potencjalnego odbiorcy przemawia obraz. Najnowszy spot przedstawia już niemalże króciutką historię, która w fazie bumu na wampiry... cóż... miała szansę świetnie się sprzedać! W tle niesamowicie klimatyczny utwór This World w wykonaniu Selah Sue. Możecie go przesłuchać w całości tutaj. Czy któraś z reklam jest może waszym faworytem? A może wręcz przeciwnie - żadna nigdy wam się nie podobała i przechodzicie koło nich obojętnie? No, ale zrobiło nam się tutaj chyba zbyt słodko, a ja mam jeszcze kilka ciekawych reklam w zanadrzu. Skoro napatrzyliśmy się na czekoladę, kremy i kruche wafelki, to może tym razem zerknijmy na produkt, który docelowo powinien zadziałaś na inny ze zmysłów - węch. Mam na myśli perfumy! Reklamę zobaczyłam bodajże na jakimś anglojęzycznym kanale i oczywiście wszystko również było w tym języku. Niemniej niesamowicie zaciekawiła mnie piosenka i długo czaiłam się na spot, by w końcu zapamiętać nazwę perfum i pozwolić sobie na drobne szperanie w Youtubie. No i znalazłam! A cały mój wywód dotyczy perfum damskich Roberto Cavalli. Jak same możecie zauważyć, w tym spocie również nie ma niepotrzebnych słów i wszystko zostaje przekazane za pomocą obrazu i piosenki.

Klimatyczny obraz w konkretnej gamie kolorystycznej z wyraźnie zarysowanym motywem przewodnim. Nie mam pewności co do piosenki, ale najprawdopodobniej powstała tylko na potrzeby spotu i nie możemy wpisać jej do dorobku jakiejś znanej wykonawczyni. Niemniej jednak... wpada w ucho, więc znalazłam wersję nieco dłuższą, którą możecie posłuchać tutaj :) No, mieliśmy trochę nowości! A kto pamięta starą dobrą reklamę pepsi, która gościła w naszych odbiornikach mniej więcej w tym samym okresie, co pierwsza reklama Kinder Bueno? Świetna nuta nieśmiertelnego Freddiego Mercurego (Queen). Dziś już wszystko wydaje nam się tak strasznie stare! Poczynając od piosenki, która swoje lata już ma, potem młoda Beyonce, Britney i Pink, a kończymy na logo, które przecież też już wygląda zupełnie inaczej. Niemniej jednak... to naprawdę świetny spot, który bardziej przypomina teledysk, niż typową reklamę. Na pewno dobrze wszystkim znana wersja Queen oraz wersja reklamowa:


A teraz znów nietypowo, bo coś nowego i zmierzającego w nieco innym kierunku - popularna ostatnimi czasy reklama regionalna. Twórcy soundtracku nowi i inni, a sam klimat spotu... no, ma w sobie coś świetnego! Gdyby w taki sposób reklamować za granicą nasz kraj, na pewno wielu ludzi otworzyłoby oczy ze zdumienia, bo nie zdają sobie sprawy z wartości Polski! O co chodzi? O Reklamę Dolnego Śląska, której towarzyszy utwór muzyczny Me Myself and I (pamiętacie ich z telewizji?) Mam wrażenie, że naprawdę lepiej trafiają do nas nieprzegadane spoty. A wy jak sądzicie? Tutaj pełna wersja utworu, który usłyszycie za chwilę.



I myślę, że tutaj trzeba by grzecznie kończyć, bo post rozciągnie się do niebezpiecznych rozmiarów. Mam nadzieję, że małe odkopywanie staroci i przypominanie nowości przypadło wam do gustu i nie uznacie czasu, który poświęciliście na czytanie, za zmarnowany. Obecnie mam przygotowane tylko dwie recenzje, bo szykuję się do matury i częściej można mnie spotkać z podręcznikiem od historii niż beletrystyką. Mimo to postaram się coś wrzucać oraz przygotować kilka postów muzycznych. A może macie jakieś sugestie? Co chciałybyście zobaczyć w Kolumnie Kulturalnej? Dajcie znać :)

Trzymajcie się ciepło! Pozdrawia Pudding.

(post nie ma na celu promowania produktu, nie jest formą komercyjną, autor nie pobiera korzyści materialnych w związku z publikowaną treścią)

Czy to normalne, że tak wyprzedzam koleżanki?

Cześć. Na początku dodam, że większość ludzi tego typu blogi atakuje. Twierdzą , że prowadzące tak naprawdę nie mają własnego życia, więc czepiają się innych - szczerze?! Największe głupstwo jakie słyszałam. Gdyby nie Wy i wasze odpowiedzi najprawdopodobniej do tej pory wiele osób żyło by w niewiedzy i mogłyby zrobić wiele rzeczy, za które później będą żałować. Także, cieszę się na powrót. PS: Można by pomyśleć o jakiejś wyszukiwarce , w dziale chłopcy jest na prawdę wiele notek i nim wszystkie przejrzałam trochę minęło, a tak wyszukiwarka odnalazłaby słowa klucz w konkretnych postach. Tyle tytułem wstępu.

Dosyć wcześnie zaczęłam dojrzewać (5 klasa) nie chodzi mi tu o ten wzgląd fizyczny, ale o psychikę. Konkretnie - spojrzenie na chłopców. Patrząc na moje koleżanki widzę, że zawsze jestem o krok dalej tak jakby. Np, one bawiły się jeszcze w coś tam, ogólnie nie cierpiały chłopaków, a ja już się za nimi oglądałam. Następnie one przeszły pierwszą fascynacje, a ja przystopowałam. One przystopowały - ja zaczęłam od nowa z nimi pisać. One znowu zaczęły się nimi interesować, a ja ... no właśnie. Im podobają się chłopcy w stylu chłopaka (czapka, grzyweczka itd) a mi bardziej podobają się starsi mężczyźni, (nie chodzi mi o starszych panów) tylko coś w rodzaju studentów, maturzystów. A patrząc na osoby z gimnazjum lub liceum (np w mojej klasie) wydają mi się oni co najmniej niedojrzali. Z wyglądu, zachowania, super koledzy, pośmiać się itd, ale nic więcej. Żarty np filmiki studentów wydają mi się zabawne - a ludzi z gimnazjum - dziecinne. Nie chcę nikogo obrażać, po prostu opisuje to co czuje. No i przechodząc do punktu kulminacyjnego - czy to jest normalne że
a) wyprzedzam tak koleżanki ?
b) mam taki stosunek do chłopców ?
Dodam, że mam 17 lat, Alicja. Nie musisz odpowiadać w notce, wystarczy mi komentarz. : D
Pozdrawiam,
Alicja


Droga Alicjo,
dziękujemy za miłe słowa. To ważne, aby czytelniczki doceniały naszą pracę.

Nic dziwnego nie widzę w tym, że wyprzedzasz koleżanki. Każdy dojrzewa na swój sposób, a Ciebie akurat dojrzewanie złapało wyraźnie szybciej. I dobrze! Masz okazję wiązać się z chłopakami, dla których miłość to poważna sprawa, a nie eksperyment. Oczywiście to nie znaczy, że masz się jakkolwiek z nich naśmiewać lub dziwić się ich zachowaniu. Kiedyś też taka byłaś, więc skup się na innych, ważniejszych rzeczach :)


Dziwi mnie jedno. Mianowicie - co rozumiesz przez naprzemienne interesowanie się chłopakami? Piszesz, że raz się nimi interesowałaś, raz Ci się nudzili. Moim zdaniem to tylko pozory. Domniemam, że działo się tak za sprawą pojawiania się i znikania różnych chłopaków z Twojego życia. Często właśnie jest tak, że jeśli podoba nam się jakiś osobnik, nie widzimy poza nim nikogo innego. To troszkę taki błąd, bo dystans z początku jest bardzo ważnym elementem znajomości, ale to zależy od Twojego chatakteru, zasad i przyzwyczajeń.


Co o chłopakach myślą dziewczyny?
Moim zdaniem każdy ma jakąś tam maskę. Z jednej strony czuły, romantyczny, a z drugiej najgorszy błazen szkolny (negatywnie, jasne). Następnie-niektórzy to straszne fleje! Kolejne-za dużo przekleństw. ja akurat lubię czysty język, bez zbędnych ozdobników. Ale cholera i kurde są ok, nie przeszkadzają mi ( o ile nie są za często). ~Alrea, 15

Są słodziaszni i jednocześnie beznadziejni ;P ~xxx, 17

Facet to świnia, yeah! ~xxx, 19

Wolę rozmawiać z chłopakami. Mam z nimi więcej tematów. ~xxx

Wypowiedź pewnego rodzynka:
Nie będę obrażał płci pięknej [...] ale powiem jedno.
Każda dziewczyna poniżej 16 roku życia bynajmniej myśli że każdy facet to skończony idiota i bezwartościowy śmieć.
Po 16 roku życia dziewczyny zaczynają dostrzegać pozytywy faceta i najczęściej się zakochują.
Oczywiście faceci też tak mają :). ~DJcarlo2323


~wszystkie wypowiedzi pochodzą ze strony zapytaj.onet.pl~



Jaki jest wniosek?
Dziewczyny z biegiem lat faktycznie zmieniają zdanie o płci męskiej. Na początku kompletnie nie interesujemy się życiem partnerskim bo ani my, ani oni nie widzą w tym sensu. Następnie nadchodzi wielki rozłam - zaczynamy widzieć w chłopakach kogoś więcej, kogoś, z kim możemy przeżyć więcej niż z przeciętną kumpelą/kumplem. Po kolejne - zaczynamy planować, przekonujemy się do nich coraz bardziej. Chcemy doświadczyć czegoś nowego i przekonać się, jak to naprawdę jest z tą miłością. Później miłość jest dla nas czymś najważniejszym, czymś, co daje motywację i energię do codzienności. Wypełnia nam to szare życie i przynosi wiele radosnych i korzystnych dla samopoczucia chwil.
Zbyt często jednak zrażamy się do chłopaków, bo ranią nasze serca. Ale! Przecież my też nie jesteśmy bez winy. Jesteśmy z całkiem innej planety, jak dwie ligi.. ;)

Pozdrawiam,
Tincia :)
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x