wtorek, 18 lutego 2014

Jak nawiązać kontakt w rozmowie?

hej :) znacie jakieś sposoby na to, żeby ludziom dobrze się ze mną rozmawiało? chciałam, żeby inni lubili ze mną gadać.. w sumie to nie wiem, dlaczego wolą rozmawiać z moją koleżanką, która jest fałszywa (niby tego nie wiedzą), a ze mną nie.. ale nie o tym. jakie gesty stosować,co mówić? pomóżcie :(

- tysia


Droga Tysiu!

  Nie wiem czy Twój problem nie jest z działu psychologia, ale że ostatnio podrzuciłam tam pytanie od siebie, a i autorka chyba ma już trochę tam tych pytań, to postanowiłam spróbować odpowiedzieć sama na Twoje pytanie. Trochę szkoda, że nie określiłaś, jak ta dziewczyna się zachowuję, jak z innymi rozmawia. Wtedy byłoby łatwiej powiedzieć, co jest nie tak. Zastanawiam się czy jesteś osobą, która jest pewna siebie czy nie? Zdaję mi się, że chyba nie do końca. Chyba czujesz się trochę niedoceniona. No cóż. Napiszę Ci, co mi się wydaję, że inni lubią u rozmówców.

 Poświęcenie uwagi
Nie mówię tu tylko o tym, aby nie gadać cały czas o sobie i wykazać się słuchem, a nie tylko tym, że nie umiemy zamknąć buzi, ale i o tym, że nie możemy zawsze liczyć na to, że ktoś do nas podejdzie i zagada. Zazwyczaj na początku to my musimy się starać. Inne osoby to zapamiętają, o ile miło im się z nami rozmawiało. Właśnie taką opinię usłyszałam od mojej koleżanki z obecnej klasy, która podeszła do mnie, bo ja podchodzę, a nie do innej, bo ona rozmawia tylko jak ma nagły przypływ słowotoku. Wiem, że to trudne dla osób nieśmiałych, ale zostawia efekty.

 Uśmiech
Stwierdzono, że osoby, które częściej się uśmiechają są bardziej akceptowane i uważane za osoby, z którymi aż chce się rozmawiać. Nie mówię tu o tym, żeby ciągle być zadowolonym, ale jeżeli nie mamy żadnego powodu do smutku, burczenia i narzekania, to czemu się tak po prostu nie uśmiechnąć? Podobno takie "wesołe" impulsy dochodzą do mózgu i nawet uważa się to za lek przeciwbólowy. Oczywiście nie szczerzmy się sztucznie, bo to już jest przesada w drugą stronę.

 Pomysł na temat
 W moim przypadku czasem o to trudno. Chodzi mi tu o znajdywanie tematu do rozmowy. Trudno z kimś rozmawiać, jak się po prostu skończy temat albo po prostu to zawsze jedna osoba wymyśla o czym można porozmawiać. To bywa uciążliwe i może dać tej osobie znak, że nie chcemy z nią rozmawiać, być może, że się narzuca.

 Nie bójmy się dyskusji
 Masz inne zdanie? Nie bój się tego powiedzieć, jeżeli masz argumenty, aby je obronić. To dobrze mieć własne poglądy, a nie iść za tłumem i kogoś biernie słuchać. Oczywiście możesz się z kimś zgadzać, ale pewnie nie zawsze tak jest. Moim zdaniem, to nie straszne, aby mieć inne zdanie, bo to też może być powód do ciekawej dyskusji i to na przeróżne tematy. To może wnioskować, że jesteś osobą, która ma coś do powiedzenia, a z takimi osobami chyba dobrze się rozmawia, prawda?

Nie oceniajmy i nie oskarżajmy
 Jeżeli nie znamy kogoś za dobrze, a nawet i jeżeli znamy, to nie oceniajmy naszego rozmówcy przy nim, a najlepiej i wcale. Mówienie jaka dana osoba jest czasem może być nietrafne, ale i kogoś może obrazić. Nie używajmy też określeń "Ty to chyba jesteś taki..." czy coś w tym typie.

  Jeżeli chodzi o różne gesty, to może właśnie odesłałabym Cię do Luny, gdzie możesz ją o to zapytać, może ona będzie wiedziała, jak Ci pomóc. Mi niestety przychodzi tylko do głowy taka "otwarta pozycja". W sensie, żeby nie krzyżować rąk, bo to podobno działa na ludzi, że nie chcemy z nimi rozmawiać i zamykamy się we własnym kręgu. Tak samo zajmowanie się jakąś rzeczą czy słuchawki na uszach, to też nie zachęcają do rozmowy z kimś, tylko sygnalizują, że chcemy pozostać sami ze sobą, z ciszą.

   Nie jestem pewna w jakim stopniu Ci pomogłam, ale mam nadzieję, że chociaż trochę. Tak jak mówiłam, możesz zgłosić się jeszcze do Luny z działu Psychologia.

Pozdrawiam, Olka

PS Zachęcam osoby do zgłoszenia się do naszej załogi, bo mamy trochę wolnych miejsc :).

poniedziałek, 17 lutego 2014

Osiemnastka na sali

Cześć! :)
Czytam sobie od jakiegoś czasu Waszego bloga, wiele wpisów mi pomogło, ale tym razem mam pytanie, które chyba nie pojawiło się, przynajmniej ja nie zauważyłam. ;) Za niedługo mam dwie osiemnastki, na jedną ubieram jasną, różową spódniczkę, białą luźną bluzkę oraz jasny, kremowy żakiet. Jest to osiemnastka w domu, także wydaje mi się, że taki zestaw będzie w porządku. Jednak nigdy nie byłam na osiemnastce w lokalu, a tak własnie będzie wyglądała druga osiemnastka. Czy mogłybyście doradzić co ubrać, podać jakieś propozycje? Byłabym niezwykle wdzięczna. :)
Laen

Droga Laen,
osiemnastka to impreza, na której bardzo ważne jest by czuć się wygodnie. Pamiętaj, więc, iż najważniejszą cechą Twojego stroju powinno być to, że czujesz się w nim swobodnie. Jednak wygląd również jest bardzo ważny. Ciężko ustanowić uniwersalny dla wszystkich kod dotyczący tego co powinni ubrać. Dziewczyny najczęściej jednak pojawiają się w sukienkach.

Moimi ulubienicami są obcisłe, proste sukienki bez żadnych wielkich zdobień i dodatków. Taki strój dodaje elegancji lecz nie prowadzi do niebezpieczeństwa, iż będziemy nazbyt strojne. Musimy bowiem pamiętać, że osiemnastka bardziej podobna jest do imprezy w dobrym klubie niż studniówki czy balu gimnazjalnego. Jeśli jednak nie jesteś fanką obcisłych rzeczy ubierz po prostu inną, dość prostą acz efektowną sukienkę. Idealnie są miniówki, zwracają uwagę i nie wyglądają zbyt wizytowo czy poważnie. Myślę, że doskonale sobie poradzisz z wyborem, wiedząc co dobrze na tobie leży.

Jeśli nie jesteś fanka sukienek zawsze pozostają jeszcze spódniczka lub spodnie. Bardziej odpowiednia jest ta pierwsza, jednak założenie bardziej 'męskiej' części ubioru też nie będzie wpadką. Tutaj reguły stają się jeszcze bardziej niejasne. Odpowiednim według mnie kryterium będzie to by Twój strój wyraźnie różnił się od rzeczy, które nie nosisz na co dzień. Pozwól sobie na trochę szaleństwa jak np. koronkowa bluzka, duży dekolt z siateczką czy odkryte plecy. Nie bój się ubierać odważnie, jesteś w wieku, w którym spokojnie możesz sobie na to pozwolić. W końcu z osiemnastka to symboliczne przejście z dzieciństwa w dorosłość.

Kolory odpowiednie na tę imprezę to właściwie... wszystkie. Serio. Dobierz taki, w którym ty czujesz się dobrze i który pasuje do Twojego typu urody. Jeśli jest to bardziej klubowy lokal możesz pozwolić sobie nawet na dość mocne, rażące po oczach barwy, a co tam. Jak impreza to impreza.

Kolejnym problemem jest to jakie wybrać buty. Jeśli jesteś bardzo wysoka to raczej nie ma problemu, gdyż głupio tańczy się z niższymi od siebie facetami. Natomiast dla niższych dziewczyn polecam wysokie obcasy czy koturny, choć moim zdaniem w tych pierwszych tańczy się lepiej. Oczywiście nie mówię, że masz tak wytrzymać całą imprezę, ale pamiętaj o tym, że pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. O obcasach powinnaś pamiętać szczególnie wybierając spodnie. Później już mało kto zwraca uwagę na wygląd, gdyż i tak połowa jest wstawiona, a druga połowa pada ze zmęczenia po szalonej zabawie.

Z fryzurą i makijażem nie eksperymentuj za bardzo. Włosy najlepiej pozostaw dość naturalne. Wymyślne koki czy loki są zbyt przesadzone jak na taką okazję. Makijaż podobnie jak sukienka zależy od tego co nosisz na co dzień. Jeśli raczej się nie malujesz, bo tego nie lubisz to pomadka i tusz do rzęs w zupełności starczą. Jeśli nosisz średni makijaż to może zmień kolor eyelinera lub dodaj cień do powiek. Natomiast dla fanek extra mocnego makijażu nie mam żadnej rady, gdyż do niego już raczej nie da się nic dodać. Uważajcie jednak, bo kilo tapety naprawdę wcale nie wygląda atrakcyjnie.

To chyba tyle.
Poniżej 4 zestawy, które przygotowałam.





I na koniec malutka rada z własnego doświadczenia. Jeśli ubierasz sukienkę o kroju litery A lub spódnicę zbudowaną na kształcie koła to najpierw w domu zrób parę piruetów i poproś mamę, siostrę czy przyjaciółkę by sprawdziły czy podczas kręcenia nie widać Twoich majtek. Jeśli tak to pod sukienkę ubierz jeszcze króciutką halkę lub czarną spódniczkę. Oszczędzisz sobie poczucia dyskomfortu podczas tańca.

Życzę udanej zabawy w dobrym stylu,
Nieuchwytna

poniedziałek, 10 lutego 2014

Jak ratować ten związek?

Jestem z chłopakiem ponad rok. To jest tak dziwne, że nie potrafię tego zrozumieć. Kocham go najbardziej na świecie, a jednocześnie chciałabym o nim zapomnieć na zawsze. Wiem, że to dziwne... nie oceniaj mnie, ale już wyjaśniam. Jest moim chłopakiem, ale też przyjacielem, możemy pogadać o wszystkim. Błędy z przeszłości nie pozwalają nam ruszyć dalej. To nie były żadne zdrady, ale jednak kłótnie które zapadły w pamięć na zawsze. Nie potrafimy zapomnieć rzeczy, które kiedyś nas zabolały i przy każdej kłótni je wypominamy i robi się jeszcze większa kłótnia. Zrywamy niemal co drugi dzień od pół roku i do siebie wracamy. To jest chore, męczące i niszczy moje nerwy. Nie mam z kim o tym pogadać. Dla innych to takie proste "zerwij z nim i ułożysz sobie znów życie i zapomnisz, nie jest ciebie wart". Kocham go, chciałabym być z nim szczęśliwa, ale jak już mówiłam, krzywdziliśmy siebie drobnymi błędami i teraz tak to wygląda... Jestem gotowa być z nim nawet całe życie, ale boje się, że to będzie tak wyglądać już na zawsze. Kłócenie się, zrywanie i wracanie... Co zrobić? Błagam o pomoc! Dodam, że na początku kłótnie nie były jakieś ogromne, ale z czasem robią się większe, potrafimy na siebie krzyczeć na środku ulicy, była masa okropnych sytuacji, potem żałujemy, przepraszamy, a to i tak dalej wraca. POMOCY
-Smutna



Droga Smutna,
Od razu powiem ci, że jeśli chcesz, żebyście dalej byli razem i żebyście byli szczęśliwi, to będziecie się musieli oboje dość mocno postarać. Niestety będzie ciężko i wiele związków tego etapu już nie przechodzi. Nie piszę tego, żeby cię wystraszyć, ale po to, żebyś miała świadomość, że łatwo nie będzie. Musicie ze sobą porozmawiać i wszystko dokładnie wyjaśnić. Najlepiej raz, a dobrze, powiedzcie wszystko, co macie sobie do zarzucenia, ale nie w kłótni, tylko pilnując, żeby to była spokojna rozmowa. Nie podnoście głosu, nie przerywajcie sobie wzajemnie i nie obrażajcie się wzajemnie. Kiedy każde z was będzie już wiedziało, co drugiemu nie pasuje, to wspólnie zastanówcie się, co można zmienić, żeby to poprawić. Zgaduję, że jeśli z czasem kłótnie były coraz poważniejsze, to dawne problemy nie zostały rozwiązane, tylko właśnie trwały nadal i coraz bardziej przeszkadzały. Teraz jest czas, żeby rozwiązać wszystko to, co przeszkadza wam w budowaniu szczęśliwej relacji. Musicie być ze sobą szczerzy. Powinnaś wyjaśnić mu, jak wszystko wygląda z twojej strony i on powinien zrobić to samo. No i oboje musicie chcieć poprawy tej sytuacji. W dalszym budowaniu waszej miłości nie zapominajcie o trzech ważnych sprawach- bliskości, zaangażowaniu i namiętności. Więcej na ten temat pisałam tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/09/7-form-miosci-oraz-jak-zapobiec-nudzie.html
Jeśli zaś chciałabyś na przyszłość uniknąć kłótni lub sprawić, żeby były mniej poważne, to postaraj się zastosować do tych kilku rad, które znajdziesz tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2012/04/czeste-kotnie-w-zwiazku.html
Pamiętaj jednak, że nic z tego wszystkiego nie wyjdzie, jeśli on również nie będzie się starał, dopilnuj, żeby był tego świadom. Myślę, że jeśli oboje się postaracie, to macie szansę jeszcze długo cieszyć się udanym związkiem.
Życzę wam powodzenia z całego serca. :)
Cocalotte.

Kochane czytelniczki, informuję o urlopie na czas nieokreślony. Mam nadzieję, że nie zbyt długi, ale jestem do tego zmuszona i nie umiem przewidzieć jak długo jeszcze będę. Mam kilka zaległych pytań w moim dziale, ale po powrocie odpowiem tylko na te, na które dalej chcecie odpowiedzi (poinformować mnie można tym postem, tam, gdzie zadajecie pytania lub przez maila).

niedziela, 9 lutego 2014

Niski wzrost

Droga Lullaby!
Na początek chciałabym Cię przeprosić, jeżeli opiszę swój problem zbyt problematycznie. Mam 14,5 roku (w lipcu skończę 15 lat), ważę 71 kg i mam 156 cm wzrostu. Wiem, że to otyłość, ale nie ona będzie tematem tego pytania, a raczej mój wzrost. Otóż czytałam, że rok po dostaniu pierwszej miesiączki (w moim przypadku 10 rok życia) dziewczyna podobno przestaje rosnąć, ewentualnie robi to bardzo wolno. Wiem również, że każdy organizm jest inny, mimo to postanowiłam zapytać. ;)
Każda moja rówieśniczka jest ode mnie wyższa, średnia w roczniku to 170cm. Wzrost jest moim okropnym kompleksem, potrafię nawet się rozpłakać kiedy mi ktoś to wytknie, dlatego chciałabym się dowiedzieć, czy są jakieś szanse żeby jeszcze urosnąć, czy to o miesiączce było prawdą? Nie lubię również większości warzyw i owoców, więc obawiałam się, że to może wynikać z powodu niedoboru witamin, dlatego poczytałam trochę i obecnie przyjmuję kwas foliowy, witaminę A+E oraz tran. Moi rodzice nie są wysocy (mama 164cm, tata 172cm), mimo to chciałabym dobić chociaż do tych 160 cm, zwłaszcza że podobno teaz jest to "wyższe pokolenie". Teoretycznie mieszczę się w dolnej granicy normy, mimo to źle się czuję patrząc na wszystkich z dołu. :( Czy wiesz może czy mam szanse urosnąć, chociażby minimalne oraz jeżeli tak to jak to wspomóc? A może jest jakiś lekarz, który się tym zajmuje i mógłby mnie zbadać pod tym kątem?
Dziękuję!
~Susie


Droga Susie.
W przyadku wzrostu w grę wchodzi pewien hormon - somatotropina (której produkcję stymulują kolejne dwa: somatoliberyna i somatostatyna). W przypadku jej niedoboru mówimy o karłowatości, a w przypadku nadprodukcji - gigantyźmie.

Geny.
Kolejną rzeczą, która jednak łączy się ze wspomnianym hormonem są geny. Z ich uwzględnieniem moża obliczyć przewidywalny wzrost dziecka. W przypadku dziewczynki wzór wygląda następująco:
(wzrost ojca + wzrost matki - 12) : 2 = ...
Margines błędu wynosi 8,5 cm, dlatego to należy do odjąć i dodać aby uzyska przedział przewidywalnego wzrostu. W Twoim przypadku wygląda to tak: od 153,5 do 170,5.

Czynniki zewnętrzne.
Wspomniany powyżej margines to właśnie czynniki zewnętrzne.
Za układ kostny odpowiada witamina D, która pomaga w mienralizacji i wzroście kości. Jej niedobór może prowadzić do chorób układu kostnego, np. krzywicy. Jej pozyskanie nie jest trudne, ponieważ powstaje ona ze związków wyprodukowanych przez organizm, potrzeba jedynie promieni słonecznych aby przekształcić je w witaminę D. Jest ona również zawarta w poduktach spożywczych taki jak: ryby, tran, wątroba, jaja i grzyby. Można również znaleźć produkty wzogacone o tę witaminę np. płatki śniadaniowe.

Wzrost może być spowolniny również przez choroby różnych układów:
- choroby żołądkowo-jelitowe (złe wchłanianie składników odżywczych)
- choroby sercowo-naczyniowe (brak tlenu)
- choroby układu oddechowego (brak tlenu)
- choroby krwi (niedobór tlenu we krwi)
- choroby nerek
- choroby wątroby (zakłucenie metabolizmu)
- poważne niedobory odporności
- choroby reumatyczne (zakłucenie czynności wzrostowej chrząstki)
- choroby neurologiczne (zakłucenie homeostazy (równowagi) metabolicznej)
- przewlekłe choroby zakaźne

Innym czynniekiem jest stosowanie używek. Najpowszechniejszą i najgroźniejszą są papierosy.

Zaskakującym (a może dla niektórych nie?) czynnikiem przy wzroście dziecka jest rola rodziny. W ciepłych, kochających rodzinach dzieci rosną wyższe, niż w rodzinach patologicznych.

Do kiedy rośniemy?
Po osiągnięciu dojrzałościu płciowej (wspomnianej przez ciebie miesiączki) organizm zaczyna intensywnie rosnąć co trwa około 2-3 lata. Okres wzrostu trwa do ok. 17 roku życia. Później również rośniemy, jednak znacznie wolniej, aż do 30 roku życia. Później proces się zatrzymuje. 


Biorąc pod uwagę ostatni punkt Twój wzrost nie powninien się wiele zmienić, jednak każdy organizm jest inny. Moim zdaniem powinnaś wierzyć, że jeszcze urośniesz, skoro tak bardzo Ci to przeszkadza. Również jestem niska i nawet moja młodsza siostra jest ode mnie znacznie wyższa, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Niski wzrost nie jest wadą, a niekiedy może okazać się nawet zaletą :).

Pozdrawiam,
Lullaby.


sobota, 8 lutego 2014

Pod Mocnym Aniołem


Czas trwania: 1godz. 35 min.
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski
Gatunek: Dramat

Opis: Jerzy jest pisarzem i alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna pić... Wkrótce trafia na odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę, personel i innych pacjentów, którzy tworzą niezwykle barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów kiedy się piło. Swoje historie, zabawne i niekiedy wstrząsające, opowiedzą: reżyser, ksiądz, policjant, kierowca TIR-a, farmaceutka, robotnik, fryzjerka i inni. Wszyscy piją, bo picie to nasz sport narodowy.


Moim zdaniem: Przeczytanie tylko dwóch książek Pilcha wystarczyło, by podbić moje serce. Dlatego nie mogłam nie iść na film, który powstał na podstawie jednej z nich  - "Pod Mocnym Aniołem". Wybrałam się do kina właściwie bez żadnych oczekiwań, bo proza Jerzego Pilcha jest na tyle trudna i oryginalna, że musiała z niej pozostać jedynie fabuła, konkretne zdarzenia, reszta należała do inwencji Smarzowskiego. Biorąc pod uwagę czytane na internecie komentarze o niedojrzałych emocjonalnie widzach, którzy przez sporą część projekcji zaśmiewają się w głos, wybrałam się do sali Studio (polecam).
Zaburzenia chronologii i związków przyczynowo- skutkowych są dobrym zobrazowaniem życia alkoholika - mętnych wspomnień i życia od kieliszka do kieliszka. Ciężko jest umiejscowić w czasie kolejne epizody. Można jedynie oddzielić czas przed poznaniem Jej i po poznaniu. Miłość daje głównemu bohaterowi siłę, żeby walczyć z nałogiem, ale czy można za nim wygrać? Czy możliwe jest wypicie ostatniego łyka wódki? Historie, które przedstawiają kolejno wszyscy pacjenci, będący na odwyku, pokazują ogrom upodlenia, do którego prowadzi alkohol, ludzką słabość i bezsilność.
Miał być to film, który wstrząśnie całą Polską. W moim przypadku to się nie udało. Po wyjściu z kina wróciłam bez problemów do codziennego życia, a historia Jerzego nie powracała w moich myślach, uniemożliwiając naukę do egzaminu. Na pewno mogę się zgodzić, że problem alkoholizmu został przedstawiony realistycznie. Smarzowski nie stroni od scen ukazujących wymiociny, seks, przemoc - nie jest to film dla widzów o słabych nerwach. Brakowało mi jednak czegoś emocjonalnego, co sprawiłoby, że chciałabym zapłakać nad tragicznym losem głównego bohatera.
Ciężko mi ocenić "Pod Mocnym Aniołem". Uważam, że nie jest to film do "podobania się". Raczej do obejrzenia i zastanowienia się. 

Ocena: 6/10

P.S. Branie popcornu na ten seans to zły pomysł.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Kilka słów o glanach

Hej Dziewczyny! c: 
Mogłybyście napisać coś o glanach? Wiem że była podobna notka o Martensach ale ja chciałabym notke z glanami. Z czym je nosić etc. Chce sobie kupić glany ale mama uważa że są za drogie i nie wytrzymają więcej niż rok a przede wszystkim że noga mi urośnie i będą za małe. 
BlueberryMuffin

Droga BlueberryMuffin,
Wiem, jak ciężko przekonać rodzica do zakupu glanów i butów tego typu. Jednak jeżeli posłużysz się dobrymi argumentami – sukces gwarantowany. Moja mama zgodziła się, gdy powiedziałam, że sama za nie zapłacę ;).
Jeżeli kupisz glany dobrej firmy – pocieszysz się nimi 10 lat, jeżeli jakieś podróbki – mogą się szybko rozkleić. Osobiście uważam, że warto zainwestować kilka stówek w tego typu obuwie. Dobrej marki służy przez lata, jest wygodne, a moim zdaniem – pasuje niemal do wszystkiego, szczególnie w nastoletnim wieku.
Nie napisałaś, ile masz lat, dlatego trudno określić, czy twoja stopa przestanie rosnąć i obawy twojej mamy są nieuzasadnione. Ogólnie przyjęło się, że stopy przestają rosnąć około 16, 17 roku życia u dziewcząt, ale osobiście znam dziewczyny, których stopa nie urosła od 14 roku życia, ale także znam dziewczyny, u których w wieku 23 lat stopy nadal rosły. Także jest to kwestia sporna i ten wiek jest dla każdego indywidualny.
Moim zdaniem osobie słuchającej popu, techno, disco-polo lub dubstepu po prostu nie pasuje chodzić w glanach, lecz jest to moje własne zdanie. Do mojej szkoły pewnego dnia w glanach przyszła taka dziewczyna, która słucha rapu. Większość ludzi śmiała się z niej, bo glany to buty kojarzone z subkulturą punków, metalowców, skinheadów, gotów etc.
Przejdźmy teraz do mojej ulubionej części, czyli zestawów.
Jak już pisałam – glany pasują prawie do wszystkiego ;). Możesz je łączyć ze spódniczkami, spodniami, legginsami, sukienkami, szortami. Pełna dowolność.

Zestaw 1
Glany – rockmetalshop
Koszulka – Allegro
Kurtka – H&M
Spodnie – Bershka
Nieśmiertelnik – rockmetalshop

Zestaw 2
Glany – Steel
Szorty – Romwe
Koszula – Sin-say
Bransoletka – fleq.pl

Zestaw 3
Glany – Steel
Legginsy – Pull&Bear
Koszulka – Stadivarius
Kurtka – H&M
Bransoletka – Reserved

Zestaw 4
Glany – rockmetalshop
Spódnica – H&M
Bluzka – Pull&Bear
Bransoletka – H&M

Zestaw 5
Glany - rockmetalshop
Koszulka – Pull&Bear
Kamizelka – Stadivarius
Spódnica – H&M

Pozdrawiam, Heavy

P.S. Fajnie było znów napisać coś dla NBS. Mam nadzieję, że zestawy przypadły do gustu ;)
Heavy
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x