czwartek, 10 lipca 2014

To tylko sentyment czy coś więcej?

cześć :-) Mój problem polega na zauroczeniu się w chłopaku, który z tego co wiem jest zauroczony inną dziewczyną. Sytuacja jest następująca często ze mną rozmawia, przytula, martwi się, drażni, prawi mi komplementy. I nagle zaczęłam być dla niego oziębła,ponieważ dowiedziałam się, o tym że kogoś innego ma na oku. Swoją byłą... Po czym kiedy mnie znów chciał obijać udawałam, że się poprawiam i delikatnie wzięłam rękę. On nic zupełnie nie chciał, kiedy ona chciała po czym nagle znalazła sobie kolejnego faceta zabawkę i tak to się potoczyło, że chyba spodobała się Panu X. Jest mi niesamowicie ciężko,bo nie wiem czy nadal mam pozwalać na to,aby X się do mnie zbliżał, ale bardzo mnie do niego ciągnie. Obserwuję jak zachowują się w towarzystwie razem i widać jakby nadal czuł do niej jakiś sentyment. Zważając na to, że kiedyś byli jakiś krótki okres ze sobą i On z nią zerwał.. Nie wiem co mam robić,ponieważ tak jakby jestem rozerwana. Brnąć w to czy nie? nie chcę z nim na razie rozmawiać, o tym ponieważ chyba to jest za świeżę. Poznaliśmy się rok temu,ale byliśmy tylko na cześć. Teraz wszyscy razem wychodzimy.. :-) Agnesss


Kochana Agnesss,
Zacznę od tego, że gdy z kimś jesteśmy, a później się z tą osobą rozstajemy, to bez względu na wszystko, zawsze pozostaje w nas jakiś sentyment do tamtej osoby. Nawet gdy jesteśmy wściekli na naszego byłego chłopaka/byłą dziewczynę, to pamiętamy jeszcze, że coś sprawiło, że byliśmy razem. Nawet kiedy wydaje nam się, że to cały związek był naszą największą życiową pomyłką, to jednak wiemy, że w każdym (choćby najgorszym związku) były miłe chwile i pamiętamy o tym. Chociażbyśmy się nie wiem jak starali, to pamiętamy nie tylko złe sytuacje. Ludzka pamięć wręcz wyrzuca złe wspomnienia starając się zostawić tylko te dobre. To wszystko sprawia, że zawsze mamy jakiś, chociaż niewielki, sentyment do osoby, z którą kiedyś byliśmy. Warto się jednak zastanowić, czy to, co opisujesz to tylko sentyment, czy coś więcej. Po Twoim opisie wydaje mi się, że to jest raczej tylko sentyment, ale jeśli chcesz mieć pewność, to najlepiej byłoby zapytać. Wiem jednak, że pisałaś, że nie chcesz go o nic pytać, dlatego spróbuję znaleźć jeszcze jakieś rozwiązanie. Zgaduję, że macie sporo wspólnych znajomych, dlatego może spróbuj dowiedzieć się więcej o tamtym dawnym związku. Istotna będzie informacja jak długo ze sobą byli i dlaczego się rozstali. Bardzo możliwe, że jeśli byli ze sobą dość długo i rozstali się z powodu błahostki, to jeszcze są w nich nawet ostatki uczuć, które były kiedyś. Jeśli byli ze sobą krótko, to też ważne jest dlaczego się rozstali. Jeśli powodem był np. brak uczuć z jednej strony, to dość mało prawdopodobne, żeby te uczucia nagle teraz się pojawiły, choć nie przeczę, że jest to realne. Ciężko mi na oślep wymyślać powody rozstania, dlatego nie będę tego robić, bo myślę, że jak będziesz ten powód znała, to samej będzie Ci łatwo domyślić się, czy faktycznie coś w tym jeszcze jest. Co do tego, czy powinnaś pozwalać X na zbliżanie się do Ciebie, to uważam, że nie ma przeciwwskazań, o ile do tamtej dziewczyny nie zachowuje się tak samo jak do Ciebie. Czy ją też obejmuje, przytula, często z nią rozmawia itd? Jak dla mnie widać, że jest Tobą zainteresowany, dlatego zobacz, co z tego wyniknie, a nie zniechęcaj go. Bardzo możliwe, że Ty interesujesz go bardziej niż tamta była, tylko nie wie, jak to pokazać. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.

środa, 9 lipca 2014

Styl Rachel Berry z GLEE

Hej :)
Już rok temu Wasza załoga pomogła mi, kiedy pytałam o styl Lei Michele. Teraz chciałabym poprosić o przedstawienie stylu bohaterki, którą gra w Glee, a dokładniej Rachel Berry. Gdybyście znalazły czas, mogłybyście opisać styl Rachel z 4 i 5 sezonu? Byłabym wdzięczna :)
Maya



Droga Mayu,
na samym początku powiem, że wykonanie tej notki to niezmiernie trudne zadanie, ponieważ nie dołączyłaś do swojego pytanie żadnych zdjęć, a jako, że nigdy nie widziałam tego serialu (no dobra, jeden odcinek widziałam, ale to się nie liczy) bardzo ciężko było mi wybrać jakiekolwiek zdjęcia znalezione w Internecie. Kochane czytelniczki - UPOMINAM. Jeżeli chcecie notkę o stylu gwiazdy - dołączcie zdjęcia, bo to naprawdę pomaga w pisaniu notki. Wracając do stylu Rachel Berry, zapraszam na notkę.


Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, oglądając zdjęcia tejże bohaterki to to, że jej stylizacje są bardzo dziewczęce. Stylistki rzadko kiedy stawiały na spodnie. Aktorka grająca Rachel ma dużo atutów urody, także pewnie dlatego jej ubrania w serialu są takie, a nie inne. Serialowa Rachel nosi bardzo dużo sukienek, spódniczek, czyli ubrań typowo dziewczęcych. Jeżeli już ubiera się w spodnie - są to albo rurki, albo szorty odsłaniające długie nogi. Jednakże żadna ze stylizacji nie jest wulgarna. Ciało jest odkryte, ale nie przekracza to granicy dobrego smaku. Jeżeli odkryte nogi to nie dekolt. I w tym właśnie miejscu wielki plus dla stylistek ;).


Kolejną rzeczą, która wpadła w moje oko jest to, że ubrania Rachel są wzorzyste. Dziewczyna nie boi łączyć się różnych wzorów np. małe groszki i wielkie grochy. W większości znalezionych przeze mnie stylizacji przeważają groszki, ale oprócz tego znalazłam Rachel ubraną w pasiaste lub kraciaste ubrania. Jeżeli chodzi o barwy ubrań - są przeróżne, chociaż przeważają stonowane kolory takie jak czernie, biele, beże. Mimo to stylizacje nadal są ciekawe i postać nie ginie w tłumie tylko wyróżnia się na tle innych. Dzieje się tak, ponieważ stonowane ubrania dopełniają kontrastujące, ciekawe dodatki, które nadają charakteru stylizacjom. Wśród takich dodatków można wymienić skarpetki pod- lub zakolanówki, nakrycia głowy oraz duże naszyjniki.


Dziewczęcym elementem stylizacji Lei na ekranie są także buty na wysokich obcasach. W wielu przypadkach serialowa Rachel nosi wysokie szpilki, kozaki na szpilkach, pantofle na obcasach lub inne tego typu obuwie. Sama kwintesencja kobiecości ;)

Ciężko było znaleźć zdjęcia, na których bohaterka ma przybliżoną twarz, także nie wiem nic konkretnego na temat makijażu. Myślę jednak, że do tych stylizacji idealny jest delikatny make-up. Zaróżowione policzki, podkreślone tuszem rzęsy, a także błyszczyk lub pomadka powinny wystarczyć.

Jeżeli chodzi o fryzury - Rachel jest pełna różnorodności. Czasami grzywka była ścięta tuż nad brwiami, w innych przypadkach była ona długa, równa z włosami. Gdzieś tam, na niektórych zdjęciach przewijały się jasne pasemka. Jednakże włosy nie zawsze były rozpuszczone. Stylistki nie stawiały na przekombinowane upięcia i fryzury. Koki, kucyki lub pofalowane lokówką włosy i tyle. To, co każdy potrafi zrobić ;)

Podsumowując - serialowa Rachel, pomimo młodego wieku ubiera się dosyć kobieco i dojrzale. Mimo to stylizacje idealnie do niej pasują.

Oczywiście, jak zwykle zapraszam na stylizacje :)

1. Z sukienką.
Sukienka - H&M
Kardigan - C&A
Zakolanówki - H&M
Buty - Deezee


2. Ze spódniczką.
Spódniczka - H&M
Sweter - House
Buty - Deezee
Naszyjnik - H&M

3. Z szortami.
Szorty - H&M
Sweterek - Reserved
Buty - Pull&Bear
Zegarek - Bershka

Mam nadzieję, że moja notka chociaż trochę zainspirowała i że moja praca na coś się przyda ;)
Pozdrawiam i życzę wszystkim udanych wakacji.
Heavy

wtorek, 8 lipca 2014

Co zrobić, żeby zaczął we mnie widzieć kogoś więcej?


Droga załogo!
Do klasy z D., chodzę od 1 klasy podstawówki (teraz jesteśmy w 1 gimnazjum). W podstawówce był dla mnie jak typowy kolega z klasy. Niezbyt ładny, ani fajny, ani ciekawy - praktycznie nie zwracałam na niego uwagi. Był typowym "błaznem" klasowym. Pamiętam przede wszystkim akcje typu połykanie monet, nie mam z nim innych wspomnień.
Po wakacjach bardzo się zmienił. Nie dość, że przestał nosić okulary, zmienił fryzurę i wygląda tak agdjsjdhfh, to jeszcze mimo że wciąż jest zgrywusem, zachowuje się jak normalny kolega. Zaczęłam z nim gadać, ot tak, jak koledzy i bardzo łatwo się zaprzyjaźniliśmy, chociaż nie tak, by rozmawiać o swoich problemach itp, raczej tak, że potrafimy razem wygłupiać się, wychodzimy często na dwór (oczywiście nie sami, w większej grupce) - odkryłam jaki jest na prawdę i stało się... zakochałam się.
Niestety, chłopacy w tym wieku zaczęli juz dojrzewać i na prawde "jarają się" cyckami. Mamy w klasie koleżankę, K. Która ma duże piersi i za to ma branie u chłopaków. Ja jestem no cóż... dechą, bo mam miseczkę duże A/małe B bo zaczęłam późno dojrzewać fizycznie (piersi zaczęły rosnąć mi jakkolwiek dopiero jakoś we wrześniu) wiec czego się spodziewać. Wiem, że urosną bo ciągle rosną ale dla chłopaków liczy się tu i teraz i często mi dopiekają. Jest mi przykro, ale staram się nie pokazywać.
Jednak, wiecie co wtedy się dzieje? Gdy D. usłyszał, np. na dzisiejszym Wychowaniu do życia w rodzinie, że kolega powiedział o mnie "z przodu decha z tyłu decha", D. powiedzial: "no ej, nie mów tak". Miałam zamiar powiedzieć "jeszcze urosną", ale nie chciało mi to przejść przez gardło.
Wracając do tej K., na początku roku szkolnego wyraźnie widziałam, że podoba się ona D., teraz wydaje mi się ze nie.
Nigdy nie miałam chłopaka, bo w podstawówce byłam taka... szarą myszką, nie robiłam nic nadzwyczajnego, każdy mógł po mnie jechać a ja tylko spalałam buraka i nic. Chłopacy juz wtedy mówili o mnie decha. Teraz jestem typową feme fatale, którą stałam się w wakacje - gdy ktoś mnie obraża, od razu mam ochotę go pobić i nie pozostaję mu wdzięczna. Chłopcy często twierdzą, że jestem męskim bokserem. Ale kiedy mnie nie obrażają, jestem dla nich miła. Nie kopię, nie biję... jestem pomocna, szczera i ogólnie staram się żeby nie myśleli o mnie jak o dziwaczce która tylko bije (robie to dla siebie, po prostu nie chcę nią byc). Kiedyś zrobiłam coś czego żałuję, uderzyłam D. z liścia w policzek, chociaż w sumie nic mi nie zrobił. Obraził się wtedy na mnie i przepraszałam go chyba z godzinę. Nawet się do mnie nie uśmiechnął. Wiedziałam, że był na prawde zły. Ustąpił jednak i dał się przeprosić. Obiecałam mu, ze nigdy przenigdy go już nie pobije, chyba że w sytuacji wyjątkowej. Teraz z D. często zaczepiamy się wzajemnie, żartujemy i gdy czasem go kopnę lekko w dupe (już odruchowo) to tylko patrzy na mnie podnosząc jedna brew robiąc minę jakby "Ejj, co Ty robisz, bym Ci oddał dwa razy mocniej, ale jesteś moją przyjaciółką to tylko lekko Cię szturne żebyś sobie nie pomyślała ze Cię kocham czy cos" i wygląda wtedy tak kochanie że mam ochotę podejść do niego, pocałować i odejść z pewną siebie mina. Boże ja nie potrafię przestać o nim myśleć, ale kompletnie nie wiem, czy mam sobie zawracać nim głowę czy raczej nie. Bardzo mi na nim zależy, ale strasznie trudno mi stwierdzić czy mu się podobam. Na pytanie kto mu się podoba, odpowiedział ze nikt, ale ja też nie powiedziałabym mu kto mi się podoba, nawet jakby nie był to on.
Jak myślisz, podobam się mu czy nie? Co mam teraz zrobić? Jestem kompletnie zielona, nawet nie wiem o czym teraz napisałam, bo pisałam co mi ślina na język przyniosła... Proszę pomóżcie mi.
PS jest jeszcze jeden problem - on podoba się również mojej koleżance, (wiem ze on za nią nie przepada) powiedziała mi ona o tym w zeszłym miesiącu...
PSS czy tam PPS jeśli nikt się nie domyśla, to nikt nie wie, że D. mi się podoba, nawet moja najlepsza przyjaciółka...
Ostatnio jak byliśmy razem nad jeziorem to zrzucal mnie z pomostu, próbował "utopić" i ogólnie się wygłupialiśmy. Wracaliśmy 6 osobową grupą, a w połowie drogi tak wyszło, że szliśmy kawałek przed nimi sami, gadając sobie po koleżeńsku.
Jeśli chodzi o mój wygląd to nie uważam się za ładną.
~ Ola, 14



Droga Olu,
Po pierwsze absolutnie nie przejmuj się idiotycznymi komentarzami na temat Twojego biustu! Wiem, że w tym wieku chłopcy zwracają uwagę głównie na to, ale za 5-6 lat to się zmieni i będzie dla nich ważny ogólny wygląd, a nie sam biust, a przez ogólny wygląd mam na myśli tylko tyle, że dziewczyna powinna być zadbana, a niekoniecznie piękna niczym miss świata. Jeśli bardzo Ci przeszkadza, że Twój biust jest jeszcze niewielki, to poczytaj o tym, jak go optycznie powiększyć. Osobiście nie uważam tego za niezbędne lub nawet potrzebne, ale jak ma sprawić, żebyś się poczuła lepiej, to warto spróbować. Trochę modowych porad z tego tematu znajdziesz tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2010/05/optyczne-powiekszenie-biustu.html
A teraz zajmę się tą istotniejszą kwestią i tą z mojego działu.
Z tego, co mogę zauważyć po Twoim opisie sytuacji, to z D. masz duże szanse się zaprzyjaźnić lub nawet już się trochę zaprzyjaźniliście. On na razie widzi w Tobie tylko koleżankę, osobę z kim może się powygłupiać, wyjść w większej grupie, pogadać o pierdołach, czy nawet pobawić w przepychanki, niczym z bratem. Niestety jeszcze nie widzi w Tobie kandydatki na swoją dziewczynę. Jeśli chcesz, żeby się Tobą zainteresował jako dziewczyną i osobą, z którą chciałby być, to powinnaś mu się pokazać też z innej strony. Na wstępnie powiem- niczego nie udawaj! Nie chodzi o to, żebyś udawała inną osobę, tylko o pokazanie siebie w nieco inny sposób. Spróbuj czasem ubrać się ładniej, bardziej kobieco, np. w ładną sukienkę lub spódnicę. Możesz inaczej się uczesać lub nawet delikatnie pomalować (zakładam, że tego nie robisz, ale mogę się mylić i wtedy nie przesadzaj z makijażem). Pokaż D., że jesteś dziewczyną, na którą warto zwrócić uwagę. Inny wygląd zawsze go zainteresuje, bo choć nie będzie zdawał sobie z tego sprawy, to zapamięta taką sytuację. Odrobinę zmodyfikuj też swoje zachowanie. Nie rezygnuj z tego, jak się zachowujesz teraz, ale dodaj też więcej uśmiechów, jeśli umiesz, to np. zalotne spojrzenie. Przede wszystkim jednak postaraj się spotkać kilka razy tylko z nim, bez całej grupki Waszych wspólnych znajomych. Możesz zaproponować pójście do kina, na basen, do zoo, czy nawet na zwykły spacer, byle we dwoje. Takie wyjście da Wam możliwość porozmawiania ze sobą, może nawet na jakieś trochę poważniejsze tematy. Poza tym w ogóle rozmawiaj z nim jak najwięcej, staraj się go lepiej poznać i zbliżyć się do niego. Jak się do niego zbliżysz, to już będzie łatwiej i może uda się od razu, że on odwzajemni Twoje uczucia. Później zostaje Ci czekanie na jego krok albo osobiste wykonanie już kolejnego kroku, jakim jest pokazanie mu, że Ci na nim zależy.
Odpowiedź jest trochę chaotyczna, za co przepraszam, ale chyba wyszłam z wprawy. ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Cocalotte.

czwartek, 3 lipca 2014

Styl Bay Kennish z serialu "Switched at Birth"

Cześć! Na wstępie tego postu, chciałabym się Wam przedstawić. Jestem Fizzy i będę Waszym "pogotowiem modowym", o ile tak to można nazwać :) Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie miło i że na blogu zagoszczę na dłużej. Tymczasem, już nie przedłużając, zapraszam na pierwszą notkę!



A może coś o stylu Bay Kennish z serialu Switched at birth? ;)

Drogi Anonimku!
Przed stworzeniem notki postanowiłam zapoznać się z serialem, by w jak najlepszy sposób opisać postać, którą zaproponowałaś. Na początek pokrótce przedstawię Bay Kennish. Jest ona bohaterką serialu "Switched at Birth", którą gra Vanessa Marano. Fabuła tegoż serialu opiera się głównie na tym, iż Bay dowiedziała się, że została przypadkiem zamieniona w szpitalu- stamtąd też trafiła pod skrzydła bogatej rodziny. Od tego czasu boryka się z wieloma problemami. Przejdźmy zatem do właściwej części :)

Styl postaci opiera się głównie na stonowanych i w większej części ciemnych barwach; myślę, że spokojnie możemy bazować na słowie "nastoletni". Jeżeli chodzi o codzienne stylizacje Bay, tutaj pojawia się nuta elegancji oraz prozaiczności (normalności). Bohaterka doskonale zestawia ze sobą elementy szykowne z tymi, które nadają się np. na spacer. Ta umiejętność pozwala jej na wariacje ze strojem, który za dnia jest przeznaczony do szkoły, a wieczorem może zamienić się w doskonały randkowy outfit. Dość interesującym zabiegiem, w tym przypadku, jest również łączenie różnych tkanin. Poniżej znajdzie się kilka stylizacji, z których jedna (opatrzona numerem 2) zawiera materiał ażurowy (spódniczka) oraz welurową, dopasowaną bluzkę. Te na pozór różne faktury, które absolutnie nie mają racji bytu, przełamują monotonię mody, stwarzając idealną wiosenno-letnią stylizację.

(kliknij, aby powiększyć)

Do stylu bohaterki wkrada się czasami styl vintage, który najlepiej zauważany jest dzięki delikatnej biżuterii czy właśnie materiałom, które dają zamierzony efekt "starości". Można rzec, iż w szafie naszej Bay znajdują się rzeczy pożyczone od mamy, z lat 90-tych czy 80-tych. Obecne są one praktycznie w każdym outficie. 
Czas, by wspomnieć o ulubionych barwach, które pojawiają się u postaci. Jej ulubione kolory to: czernie, brązy, szarości, biele, czerwienie oraz khaki. Bay Kennish nie skąpi również wyobraźnią i pojawia się we wzorach, które idealnie pasują do sylwetki. Są to różnego rodzaju printy na t-shirtach czy zwykłe, dopasowane bluzki w kropki bądź odważne moro. Rezygnuje wówczas z wielu warstw oraz totalnej zabawy, a więc do mocnych, przyciągających oko wzorów, dodaje gładkie bluzki, okraszone tylko dodatkami. Doskonałym przykładem takich rozwiązań, będą poniższe bluzki oraz zestawy, które pojawiły się wyżej.

(kliknij, aby powiększyć)

Bardziej elegancko? Jasne! Bay Kennish kocha sukienki, chociaż na pierwszy rzut oka, wydawało mi się, że jest raczej typem chłopczycy. Jak widać, pozory dość często mylą, zważywszy na fakt, iż przeszukałam pół Internetu w poszukiwaniu dobrych i adekwatnych zdjęć. Zatem, wracając do tematu- bohaterka "Switched at Birth" preferuje sukienki, spódniczki, ogólnie mówiąc- dziewczęcy styl. Często przeplata go z codziennymi ubraniami, o czym wspominałam w pierwszej części postu. Potrafi też być bardzo szykowna, jednak to nie tylko ciuchy czynią jej całokształt eleganckim. Dużą zasługą jest również fryzura, która w tym przypadku nieczęsto się zmienia, ale jeśli już, koki czy ciekawe upięcia, dopełniają stylizacje. Kobiecy styl to nie tylko wysokie obcasy, krótkie spódniczki, ale i dekolty czy spodnie z wysokim stanem, które budują sylwetkę i dzielą proporcje, a także uwydatniają atuty. Niewątpliwie, Bay posiada atuty, które potrafi podkreślać. Mówię tutaj np. o biuście czy długich, pięknych nogach. Wówczas, jeansy zamieniane są na szorty z podwyższonym stanem, spódniczki przed kolano, a dekolty w łódkę na te, w kształcie litery "V" lub na dekolty karo. Jest to idealne rozwiązanie dla kobiet, które lubią swoje piersi oraz chcą je podkreślić w niewulgarny sposób. Panie, bierzemy przykład z serialowej Bay! Tutaj przemycę też dla was małą radę: wybierając jakiekolwiek bluzki, kierujcie się tym, jaki jest wasz biust. Zależnie od tego, czy chcecie go uwydatnić czy może schować, wybierajcie odpowiednie fasony i kolory, a co najważniejsze, zaopatrzcie się w odpowiedni biustonosz.

(kliknij, aby powiększyć)

(kliknij, aby powiększyć)

Powiem wam teraz nieco o makijażu oraz uczesaniach, jakie preferuje (z tego, co wnioskuję) nasza bohaterka. W tym miejscu zaznaczę, iż nie dodam zdjęć, ponieważ powtarzałyby się, a bardzo ciężko jest zrobić dobrego screena czy też znaleźć zdjęcie, które dałoby nam spojrzenie na make-up. Z góry przepraszam za te niedogodności :) To, jak w pełnej krasie wygląda Bay Kennish, można opisać kilkoma zdaniami. Jej makijaż jest zwykle delikatny, jak na nastolatkę przystało- nawet w stylizacjach wyjściowych prezentuje skromność. Jeżeli chciałybyście zrobić make-up a'la Bay, wystarczyłoby zaopatrzyć się w dobry, kryjący podkład, cienie o ziemistych barwach (ciemne zielenie, brązy, grafity), błyszczyk bądź szminkę o naturalnym odcieniu oraz, by dodać cerze koloru, róż do policzków. Na "wielkie" wyjścia, dobrym rozwiązaniem będzie czerwień na ustach, jednak niezbyt wyróżniająca się. Postać stawia na naturalność, jeżeli chodzi o makijaże, jednak wtedy bawi się modą, tworząc dobre stylizacje, do których wystarczy jedynie kilka kosmetyków.
O fryzurach nadmieniłam już kilka zdań wyżej, aczkolwiek wypada nieco się na ten temat rozpisać. Bay jest nastolatką, jak już pewnie zdążyliście odkryć, więc jej uczesania są różnorodne. Bardzo się cieszę, że trafiłam na to pytanie i aktualnie na to zagadnienie, ponieważ zauważyłam pewną prawidłowość, która niestety, powtarza się w moim przypadku, ale i wielu dziewczyn w podobnym wieku; chodzi tutaj o te same fryzury, ciągle koczki, ciągle kucyki czy też ciągle rozpuszczone włosy... Bawmy się tym, że posiadamy długie włosy, plączmy warkoczyki, róbmy kucyki, pokazujmy się w innych fryzurach, odważniejszych, które były dotychczas "nie dla nas". Miejmy jedną fryzurę na jeden dzień, a co tam! :) Na tym przykładzie widać, że można dopasować fryzurę do stroju. Mnogość uczesań u Bay jest bardzo dobra, a także pozwala na sprecyzowanie kategorii stroju (np. codzienny, wyjściowy, na taką uroczystość etc.). Przeważnie, oglądając serial, widzimy bohaterkę w rozpuszczonych, delikatnie falowanych włosach- nadaje to stylizacji świeżego charakteru, a także dziewczęcego uroku. Buzia wówczas promienieje blaskiem i uwydatnia zaróżowiałe policzki. Kolejnym uczesaniem Bay jest kucyk, zwykły, czasem zaczesany na bok, czasem razy dwa, który również jest źródłem wdzięku u postaci. Można użyć do jego wykonania lokówki, podkręcając końcówki, co w stylizacji nr 4 na pierwszym zdjęciu sprawdza się idealnie. 
Na koniec chciałabym dodać, iż tak naprawdę, Bay Kennish nie ma sprecyzowanego stylu, ale prezentuje mieszanki różnych, podobnych do siebie. Podsumowując: jest to zamknięta w latach 90-tych nastolatka!

środa, 2 lipca 2014

Wszystko analizuję, za dużo myślę

Witam! Zaraz przejdę do notki, ale najpierw chcę się przedstawić. Jestem Big-Milka i będę odpowiadała na pytania związane z psychologią. Dopiero zaczynam, ale mam nadzieję, że moje odpowiedzi będą trafne i zostanę z w załodze dłużej. ;)



Witam :)
Moim problem jest zbytnie analizowanie wszystkiego. Za dużo myślę o każdym geście,który ktoś wykonał, analizuję każde czyjeś spojrzenie, słowo, zastanawiam się, co mieli na myśli mówiąc coś, po skończonej imprezie zastanawiam się, czy dobrze wypadłam, czy chłopacy odprowadzali mnie do domu i żartowali ze mną, przytulali mnie bo byli wstawieni, a normalnie byśmy nie pogadali? Każdy swój błąd ciągle w głowie wałkuję i myślę, czy ludzie to pamiętają, co o mnie myślą, zastanawiam się, czy moja przyjaciółka jest na mnie zła, czy po prostu źle się bawiła. Przez kilka miesięcy nie mogłam poradzić sobie z odrzuceniem i ciągle zachodziłam w głowę, dlaczego nie spodobałam się chłopakowi. Męczy mnie to analizowanie, ale nie wiem jak po prostu wrzucić na luz. Jest na to jakaś rada?
Proszę o pomoc i z góry dziękuję :)
Ivy

Droga Ivy!
Każdy z nas nieustannie myśli o różnych rzeczach-czasem miłych, czasem nie. Każdy człowiek analizuje choćby podświadomie wszystko co, go otacza. Wielu osobom (tak jak np. tobie) zdarza się myśleć o tym wszystkim, aż za dużo. W twoim przypadku przyczyną jest prawdopodobnie strach i niska smoocena. Boisz się, że ktoś cię nie zaakceptował, ktoś cię nie lubi, czy też źle o tobie myśli. Piszesz, że zastanawiasz się czy inni pamiętają o twoim błędzie. Myśląc tak, od razu zakładasz, że zrobiłaś coś źle, lub że twoje zachowanie się komuś nie podobało. To wcale nie jest pewne. Może tylko tak ci się wydaje, a na prawdę w twoim zachowaniu nie było niczego dziwnego. Powiedziałam ci o co dokładniej może chodzić, a teraz może powiem co o tym co masz robić, żeby pozbyć się uciążliwego analizowania.


Samoocena 
Były już o tym notki (np. TU), ale wspomnę też tutaj. Jak już mówiłam, twój problem jest w dużej części związany z niską samooceną. Musisz się pozbyć uczucia, bycia gorszym. Bo tak na prawdę dlatego cały czas myślisz o tym co inni o tobie myślą. Jak to zrobić? Może najpierw stań przed lustrem popatrz na siebie-czemu miałabyś być gorsza? Powiedz sobie Jestem super! i wyjdź z tym entuzjazmem na imprezę. Pokochaj siebie.

Czy ktoś Cię zranił?
Takie analizowanie może być związane z tym, że kiedyś ktoś zwrócił Ci uwagę, bo popełniłaś pewien błąd. Teraz, starasz się być ostrożna, żeby nie popełnić kolejnej wpadki. Jest to naturalne zachowanie, starasz się uchronić przed czymś co nie  jest dla ciebie miłe.

Odwróć uwagę
Kiedy nachodzą Cię takie myśli postaraj się zmienić temat. Wiem, że to może być czasem trudne, jednak warto próbować. Kiedy czujesz, że zaraz zaczniesz zamęczać się tysiącami myśli w rodzaju czy moja przyjaciółka mnie jeszcze lubi?, lub może zrobiłam to nie tak. Oni to pamiętają? to zacznij myśleć np. o tym jakie fajne rzeczy jutro Cię czekają. Dobrym (sprawdzonym) sposobem jest czytanie książki. Przenosi cię ona do innego świata. Zajmujesz się wtedy czytaniem ze zrozumieniem, a nie problemami.

Pamiętaj:
1. Każdy popełnia błędy i nie ma co się nimi jakoś koszmarnie martwić.
2. Analizowanie jest naturalne. Czasem podświadomie boisz się dla tego myślisz o czymś nadmiernie.
3. Nie załamuj się odrzuceniem. Pomyśl, że jeśli chłopak Cię, to na ciebie nie zasługuje.

Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam w razie braku jakiejś informacji pisz w komentarzu-to w końcu mój pierwszy raz.

wtorek, 1 lipca 2014

Cechy prawdziwego przyjaciela

  Znów pustka u mnie w pytaniach, dlatego postanowiłam zrealizować kolejny pomysł autorki(niestety już nie piszącej u nas). Trochę zastanawiałam się, jak się za to zabrać, ale zobaczymy, jak mi to wyjdzie. Ten post miał się ukazać cztery miesiące temu, ale brak mojego komputera przez dwa miesiące i moje lenistwo spowodowały, że dopiero teraz udało mi się skończyć.

Nieznajomy
Prawdopodobnie możemy określić takim mianem większość osób, które spotykamy codziennie. Mijamy się, a jedynie czasami wkradnie nam się jakaś myśl o tym drugim człowieku, który siedzi naprzeciw nas czy też idzie tuż przed nami. Być może zdarzy się, że usłyszymy coś o tym człowieku. Może nawet podzielimy się tymi uwagami z kimś, ale... tak naprawdę nie nawiązaliśmy żadnego kontaktu, który mógłby pozwolić na luźną rozmowę.

Znajomy
Taka pierwsza faza nawiązywania kontaktów. Należą do niej osoby, którym mówimy tylko "cześć". Ewentualnie czasem z tą osobą pogadamy, ale też nie jakoś dłużej. Prawdopodobnie będą tu należeć ludzie, których przyszło nam poznać np. na imprezie czy gdzieś, których możliwe, że nie spotkamy już lub tylko raz na jakiś czas. Niekoniecznie musimy takie osoby lubić. Czasem po prostu z przymusu musimy mieć z nimi kontakt. Duża większość przechodzi w dalszy etap. 

Kolega
Tu już zwykłe cześć nie wystarcza. Trzeba czasem pokusić się o rozmowę z tą osobą na różne tematy. Raczej określa się takim mianem, kogoś, kogo lubimy, wzbudza w nas choć odrobinę sympatii. Nie mamy ochoty uciekać na jego widok. Bez większego wahania jesteśmy skłonni do pomocy. Zdarzają się też od czasu do czasu jakieś spotkania w gronie, gdzie zazwyczaj przebywamy w ich towarzystwie.

Przyjaciel
No właśnie, kto to taki? Czasem mylimy się, okazuje się, że tak naprawdę to nie był nasz przyjaciel. Tak jak z banknotem - odkrywamy, że jest fałszywy.

Tak naprawdę dla każdego jest to ktoś inny. Może, jednak znajdzie się kilka uniwersalnych cech, zachowań? Spróbujmy.

 Wlatujemy przed salę równo z dzwonkiem. Zdyszani, bo znów kołdra okazała się być silniejsza od nas i kazała nam spać. Przychodzi nauczyciel od historii, a w głowie nagle pojawia się pustka. Przecież teraz nic już nie zdążymy sobie przypomnieć, a nasz organizm nadal regeneruje siły po krótkim biegu. Dobra. Nie oszukujmy się. Wcale nie musieliśmy być zmęczeni, aby nie pamiętać ostatniej lekcji. W każdym razie wchodzimy do sali, razem z naszymi kolegami, koleżankami. Zajmujemy miejsce w ławce tuż obok naszego kumpla. Rozpakowujemy się, a czasem nawet pokusimy o otwarcie tego podręcznika i próbę przypomnienia sobie, o czym też ten profesor mówił na lekcji, kiedy moje myśli zdawały się krążyć wokół tego... co zjem, jak wrócę? Nerwowe myśli, kiedy nauczyciel zagląda do dziennika(u mnie była to ruletka, pan stwierdził, że nie będzie nas narażał na zawał podczas czekania, dlatego robił "szybkie egzekucje"). Stało się.
- Do odpowiedzi pan Kowalski - zabrzmiał głos nauczyciela. Niektórym pocą się ręce, kiedy mają wstać i wykrzesać coś z siebie, a inni wcale się tym nie przejmują. Pada jakieś pierwsze pytanie. W naszej głowie pojawia się "co to było?", "O co w tym chodziło?"

Taka sytuacja mogłaby się skończyć tak:
- Niestety nie wiem - odpowiedź na pierwsze pytanie i na drugie, i trzecie.
- No to jedynka/pała/gała/dzida - pada z ust nauczyciela.
Siadamy z może trochę smutną miną. Zależy, kto w jakim stopniu przejmuje się ocenami. Kolega obok może pokusi się o współczujące spojrzenie.

Ale nie musi tak być. Może być gorzej.
- Niestety nie wiem - odpowiada uczeń.
Nasz kolega, a nawet przyjaciel podnosi się i udziela prawidłowej odpowiedzi.
- Malinowski, dobrze. - Uśmiecha się profesor. - Kowalski, jedynka - mówi po chwili.
Sadzasz tyłek na krześle. W Twojej głowie nie ma myśli o tej złej ocenie, ale o tym, co zrobił Twój przyjaciel. Wolał powiedzieć na swoją korzyść, niż ci pomóc. Nie ma w Twoim wnętrzu złości? Bo przecież Ty mu pomagałeś na kartkówkach, a on?

To może mieć jeszcze jedno rozwiązanie.
Głowisz się nad odpowiedzią, kiedy nagle słyszysz szept kolegi z ławki, który próbuje podpowiedzieć Ci rozwiązanie. Ufając mu, mówisz to, co usłyszałeś.
- No Kowalski, dobrze - mówi nauczyciel, jakby trochę pod wrażeniem. W końcu siadasz w miarę z przyzwoitą oceną.

Pokuszę się o przywołanie powiedzenia:"Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". Może z lekką przesadą, ale w jakimś stopniu się z tym zgadza. 

A więc, jako pierwsza cecha przyjaciela: przyjacielski.


Ile razy mieliście zły humor, że aż chciało Wam się płakać? Bo to wstaliście lewą nogą czy też inna sytuacja ważniejsza na to wpłynęła. Dajmy na przykład... rozwód rodziców.

  Słyszysz kłótnie od jakiegoś czasu. W końcu rodzice w złości oznajmiają, że nie chcą ze sobą dalej
żyć. Niestety, kiedy uspokoili się, a nawet minęło trochę czasu zostają przy swoim. Nastolatek potrzebuje obojga rodziców. Nawet, jeżeli nie wiadomo, jak się z nimi kłóci, to prawdopodobnie i tak ich kocha i nie chciałby, aby się rozstawali. Czasem może wybuchnąć i nakrzyczeć z tego powodu na rodziców, ale w końcu opadnie z sił, chcąc mieć czas na uspokojenie, przemyślenie... ale i na pomoc kogoś bliskiego. Może przypadkiem ktoś bliski się zjawi... 
 - Cześć, mogę wejść? - Przyjaciel wejdzie do pokoju, nawet nie czekając na odpowiedź. - Co się stało? - Usiądzie obok nas. 
 - Nic! - krzykniesz.
 - Powiedz... - poprosi.
 - Rodzice się rozwodzą - odpowiesz. 
Przyjaciel prawdopodobnie będzie trochę w szoku, dlatego dopiero później się odezwie.
 - Widocznie tak musiałoby być - odpowie po krótkim przemyślenie. - Będzie dobrze. - Poklepie Cię po plecach, chociaż Ty chciałbyś wykpić jego słowa, bo co będzie dobrze? On myśli, że załatwił sprawę, bo coś powiedział.

Uważam za lepsze rozwiązanie:

- Rodzice się rozwodzą... -odpowiesz.
Nawet po krótkim szoku może nadal nic nie powiedzieć. Za to chociażby poklepie po plecach lub przytuli czy też po prostu będzie. Użyczy ramienia, gdybyś chciał się wypłakać. O ile częściej nie ma żadnych odpowiednich słów od przytulenia, po prostu tej obecności? Wysłuchania jak się z tym czujesz, co Cię gnębi.

Druga cecha przyjaciela: umiejętność słuchania.

Nie tylko paplanie o sobie, ale usiąść i umieć wysłuchać, co leży na sercu naszego przyjaciela.


Och, nie wiedziała jak się do tego zabrać. Wiedziała, że musi mu powiedzieć. W końcu to jej najlepszy przyjaciel. Gdyby się dowiedział, że to przed nim ukrywa, na pewno by jej nie wybaczył. Kilka dni temu widziała Adę, dziewczynę przyjaciela - Feliksa, z całkiem innym chłopakiem. Całowała się z nim. Nie przypominała sobie, aby jej kumpel mówił o zerwaniu z tą dziewczyną. Ada znajdowała się niedaleko niej. Podeszła więc i poprosiła ją na chwilę. Dziewczyna była zaskoczona. Zuza spytała ją czy coś się zmieniło w jej związku z Feliksem. Ada stwierdziła, że nie, ale spodobał jej się ktoś inny. Tłumaczyła to chwilą słabości i poprosiła, aby nie mówiła o tym Feliksowi. Zuza jednak nie chciała, aby tak traktowała jej przyjaciela. Dała jej jeden dzień na to, aby powiedziała o tym Feliksowi. Ada wyglądała, jakby się tym nie przejęła.
 Dni jednak mijały. Już trzy dni. Czas Ady się skończył. To ona musiała mu to powiedzieć. Wiedziała, że go zrani, ale lepiej żyć w prawdzie niż kłamstwie. Siedziała u przyjaciela na łóżku, a ten poszedł po jakąś miskę na chipsy. Wrócił po chwili i położył ją na małym stoliku przed nimi.
 - Feliks - zaczęła. Chłopak spojrzał na nią zaciekawiony. - Muszę ci coś powiedzieć. - Feliks nadal milczał. Za to jego uwaga całkowicie skupiła się na niej, co wcale nie pomagało Zuzi. - To było kilka dni temu... i ja dałam jej czas, aby ci powiedziała, ale tego nie zrobiła.
 - Ale co? Kto? - Feliks nie miał pojęcia o co chodzi.
 - Ada. Widziałam jak całowała się z innym chłopakiem.
 - Co?! - spytał zaskoczony. - Moja Ada? - dopytywał się. Zuza pokiwała głową. - Nie gadasz bzdur?
 - Miałabym cię okłamywać? - zezłościła się. - Sama chciałabym na twoim miejscu wiedzieć, dlatego mówię.
 - Przepraszam - odezwał się po chwili. Nie mógł uwierzyć, że zdradzała go. Na dodatek nie miała odwagi, aby się do tego przyznać. - I dziękuję - powiedział ponuro.

Czasem decydujemy jednak inaczej...

Ada nie powiedziała Feliksowi o tym, co zrobiła, a ja nie miałam odwagi, aby mu powiedzieć. Zranić go. Może dziewczyna się opamięta i powie lub chociaż zerwie kontakty z tamtym? Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju. Powiedziała "proszę". Zobaczyła Feliksa. Uśmiechnął się do niej blado.
 - Zerwałem z Adą. Zobaczyłem jak całowała się z innym - wytłumaczył.
 - Czyli już wiesz... - odezwała się Zuza i zaraz ugryzła w język.
 - Wiedziałaś? - spytał zaskoczony.
 - Tak, dałam jej szansę, aby ci powiedziała... ale... nie wykorzystała jej, a ja nie wiedziałam, jak mam ci to powiedzieć - starała się wytłumaczyć.
 - To lepiej pozostawić mnie w niewiedzy?! - zapytał. Nie oczekiwał odpowiedzi. Wyszedł, trzaskając drzwiami.

Trzecia cecha przyjaciela: szczerość 

Z pewnością często słyszycie, kiedy ktoś mówi...
- Widziałaś ostatnio Asię? - spytała podekscytowana koleżanka. Czasem nawet nie poczeka na odpowiedź. Przypuśćmy, że dla drugiej osoby jest to przyjaciółka lub bliska znajoma. - Podobno ma chłopaka. Kto ją chciał. - Zaśmiała się.
- Taaak... -  przytaknie.
- Widziałam ją ostatnio w lumpeksie. - Parsknęła śmiechem.
- No co ty? - spytała.

Prawdopodobnie ta osoba włączy się do dyskusji i zacznie podawać, co raz to nowe tematy. Niestety
z tego, co obserwuję taka sytuacja jest dość częsta, co mnie smuci. Znajdą się, jednak także osoby, które potrafią zrobić tak;

- Widocznie ona umie ubrać się taniej i lepiej wyglądać.

Chodzi mi tu o to, aby nie drążyć dyskusji. Czasem obrócić to przeciw tej osobie, która obgaduje naszego przyjaciela .

Czwarta cecha przyjaciela: nie obgadywanie

Zdarza sie, że gdy widzimy, że komuś coś się udaje, to bywamy zazdrośni. Albo nawet usiądziemy i będziemy się zastanawiać, dlaczego komuś się udało, a nam nie...

Majka zerknęła w stronę młodego chłopaka o niebieskich oczach i krótkich, brązowych włosach. Przyciągał ją jego uśmiech. Lubiła słyszeć, jak się śmieje. Szkoda tylko, że nie miała odwagi, aby do niego zagadać. W dodatku najgorsza koleżanka z klasy, od tak potrafiła z nim pogadać. A co, jeżeli będą razem? Majce pozostanie tylko plucie sobie w brodę, że nic nie zrobiła.
 - Hej! - zawołała Paulina.
 - Cześć - odpowiedziała Majka, zaskoczona jej nagłym przyjściem.
 - Muszę ci coś powiedzieć. - Paulina aż szczebiotała z radości.
 - Co się stało? - Majka odwróciła głowę w jej stronę,  zaciekawiona.
 - Pamiętasz Tomka? - zapytała. Dziewczyna pokiwała głową. Podobał się bardzo Paulinie. - Wczoraj byłam z nim na spacerze i w kinie. - Rozmarzyła się trochę. Majka zaśmiała się lekko. - Pocałował mnie... i to było cudowne! - Paulina wyglądała, jakby miała zaraz wybuchnąć z radości albo zaraz skakać. - Jesteśmy razem - dodała, co Majce wydawało się już oczywiste.
 - W takim razie szczęścia życzę. - Uśmiechnęła się, patrząc jak jej przyjaciółka cieszy się. Zawsze twierdziła, że gdy oczy się śmieją, to jest to stuprocentowy uśmiech. Majka szczerze to odwzajemniła. Lubiła patrzeć, gdy kąciki ust Pauliny, cały czas wznosiły się do góry. W dodatku miała wrażenie, że Tomek to odpowiedni chłopak dla niej. W dodatku miała gust. - Idziemy to uczcić? - spytała.
 - Jasne, ale po szkole. - Majka i tak wiedziała, że Paulina jest już daleko myślami, gdzie indziej.

Czasem jednak bywa trochę inaczej...

- To szczęścia - powiedziała Majka. Dlaczego to jej się udało, a nie mnie? Co też ona ma w sobie, czego ja nie mam? Szkoda, że ten Tomek zainteresował się nią, a nie mną.
- Tak to jeszcze nigdy mnie nikt nie całował - odezwała się Paulina.
 I jeszcze będę musiała się patrzeć, jak się obściskują... Ech. Paulina spojrzała się na nią, więc Majka uśmiechnęła się na pokaz.

Piąta cecha: umie cieszyć się naszym szczęściem.

To może przytoczę jeszcze raz sprawę z rozwodem. Powiedzmy, że taki ciąg dalszy.

 - Cześć, co tam u ciebie? - spytał Paweł, podchodząc do Damiana.
 - O hej, a nic takiego... - odezwał się chłopak. - A u ciebie?
 - Też, nudy. Po staremu.
 Siedzą chwilę w ciszy. Damian bije się ze swoimi myślami. Martwi się o Asię o to, że jej rodzice się rozwodzą.Chciałby się z kimś o tym podzielić. Może Paweł jest odpowiednią osobą? Asia na pewno się nie dowie.
 - Rodzice Aśki się rozwodzą - mówi w końcu.
 - Co? Przecież oni wyglądali na takich poukładanych.
 - Wiesz, jak to bywa - odpowiada Damian. - Czasem po prostu nie kłócą się przy dziecku.
 - No tak...
  Znów kolejny moment na odetchnięcie. Damian zobaczył Asię, jak idzie w ich kierunku. Nie ma już podkrążonych oczu i nawet lekko się uśmiecha.
 - Cześć, chłopaki - wita się. Po chwili następuje odpowiedź. Siada obok Pawła.
 - Przykro, że twoi rodzice się rozwodzą. Jak sobie dajesz z tym radę? - spytał Paweł.
 - Dzięki, jakoś daje - odpowiada po dłuższej chwili. Nie sądziła, że ta wiadomość tak szybko się rozprzestrzeni. Myślała, że może ufać Damianowi i nie musi mu mówić, żeby nikomu tego nie rozpowiadał. Myliła się.

 Wersja ulepszona:

- Siema - wita się Paweł, a potem siada obok Damiana.
- Hej, co tam słychać?
- Aaa daj spokój. Rodzice się kłócą, nie ma spokoju - wyżala się. Damian przypomina sobie o Asi. Paweł zaczął mówić o takiej sytuacji, która ewidentnie przypomina mu o jego przyjaciółce. Nie może, jednak podzielić się z tym z kolegą. Sam nie chciałby, aby ktoś mówił o jego sekretach. Znał się na tyle długo z Asią, że nie musi mówić jej o tym, aby nikomu nie rozpowiadała ważniejszych rzeczy. Doskonale wyczuwała, co na to zasługuje. Tak samo Damian wiedział o tym. - A co u ciebie?
- Może to tylko przejściowe - podpowiada Damian. - U mnie w sumie nic wielkiego.

Szósta cecha: dochowuje tajemnicy.

Nie rozpowiadanie sekretów przyjaciela wzbudza u niego zaufanie do nas. Chyba nie trzeba mówić o tym, że bardzo łatwo je stracić, a odbudować trudno, a czasem wydaję się to niemożliwe.

Marta siedziała w domu, pijąc sok i oglądając ulubiony serial. Zerkała na zegarek, aby śledzić czas do wyjścia. Wskazówki pokazywały 16:30. Z Markiem, swoim przyjacielem, miała się spotkać o 17. Jeszcze ma czas. Najwyżej na nią poczeka. 16:45, a sprawa morderstwa Basi wciąż nie rozwiązana. Momencik. W końcu okazało się, że to ten mężczyzna, co się koło niej kręcił ją zabił... Ach, podejrzewałam kogoś innego. Wstała, popatrzyła na zegarek: 16:55. O kurde! Popędziła do kuchni, odstawiła kubek i pędem pobiegła do pokoju, aby się przebrać.

Zerknęła na telefon 17:10. Marek wysłał SMS-a do niej z pytaniem, kiedy będzie. Marta nie miała czasu, aby odpowiedzieć, zmierzała dalej w kierunku spotkania. Zobaczyła, że jest 17:20. Marek, który stał koło ławki miał zniecierpliwioną minę, a kiedy tylko ją ujrzał nadal się nie poprawiła.
 - Przepraszam, zdrzemnęłam się.- Marek nie odpowiedział na to nic. To nie była pierwsza sytuacja, kiedy on musiał na nią tyle czekać.
 - Marta, mogłabyś trochę bardziej pilnować czasu. Mam wrażenie, jakbyś mnie nie szanowała - wyznał, co mu leży na sercu.
 - Przepraszam. To się więcej nie powtórzy - obiecała. Czy on trochę nie przesadza? To tylko dwadzieścia minut.

Odrobinę inaczej.

Marta siedziała w domu, pijąc sok i oglądając ulubiony serial. Zerkała na zegarek, aby śledzić czas do wyjścia. Wskazówki pokazywały 16:30. Z Markiem, swoim przyjacielem, miała się spotkać o 17. Jeszcze ma trochę czasu. Na umówione miejsce dojdzie w dziesięć minut. Zerknęła za jakiś czas na zegarek - 16:45. Muszę się zbierać - pomyślała. Najwyżej obejrzę sobie odcinek w internecie czy powtórkę.

Zobaczyła Marka siedzącego na ławce. Jeszcze jej nie zauważył. Spojrzała na telefon - 17:00. Punktualnie. W końcu ją dostrzegł. Uśmiechnął się lekko.
 - Cześć, długo czekasz? - spytała.
 - Jakieś 5 minut - odezwał się. - Wolę być zawsze punktualny, więcej czasu mamy na spotkanie.

Siódma cecha: punktualność(szanowanie).

Jeżeli sytuacja powtarza się notorycznie to chyba sami wiecie, że to może kogoś zdenerwować. Nawet takie pięć minut. Gdy zdarza się to rzadko, to nie ma problemu, ale jeżeli mamy możliwość, to powiadommy o tym daną osobę. 

Olek mieszka razem z przyjaciółka - Darią. Wiadomo, że mieszkanie razem w czasie studiów, to mniejsze koszty. A nikomu innemu tak jak studentowi nie przydadzą się dodatkowe fundusze. Chłopak spokojnie spał, kiedy nagle rozległ się drażniący dźwięk.
 - Pi bip, pi bip. - To ten okropny budzik Darii. Czy ona nie może ustawić sobie czegoś innego? Wiedział jednak, że tylko to ją potrafi zbudzić.
 Nagle ustało. Wyłączyła go. Wygramoliła się z łóżka i trzask. Miska spadła na ziemie. Pewnie
zahaczyła o stół - pomyślał Olek.
 - Nie wiesz, gdzie jest mój błyszczyk? - spytała chłopaka. Zdążyła się zorientować, że już nie śpi.
 - Nie używam, wybacz. - Wysunął język. Zaśmiała się na jego widok.
 - Przepraszam... - odezwała się automatycznie, kiedy książka również znalazła się na podłodze.
 - Dariaaa... - warknął. Chciał spać.
 - Już, mnie nie ma. - Posprzątała rzeczy i poszła do kuchni.
 - Nie zasnę - stwierdził Olek, kiedy po raz kolejny próbował się oddać w ramiona Morfeusza. Założył wczorajsze rzeczy i poszedł do kuchni. Daria zrobiła kanapki i zaparzyła herbaty. Akurat nikt jak ona nie robił lepszej. Wiedziała ile posłodzić, aby nie wypluwał jej do zlewu. Rozkoszował się jej smakiem, kiedy usłyszał siorbanie. Olek zmierzył ją wzrokiem. Spojrzała na niego zlękniona.
 - Przepraszam... po prostu nie umiem inaczej - wytłumaczyła, upijając z łyżki swoją herbatę.
 Dam radę - powiedział sobie. Po chwili Daria dostała SMS-a. Uśmiechnęła się i szybko coś odpisała. Wstała gwałtownie, powodując, że zawartość herbaty Olka wylała się na stół i trochę na jego spodnie.
 - Przepraszam - powiedziała już nie wiadomo, który raz i przytuliła przyjaciela. - Dominik chce iść ze mną na randkę! - To tłumaczyło jej radość.
 - Hehe. - Zaśmiał się Olek. - To wskakuj w swoje najlepsze ciuchy i leć. Też muszę zmienić spodnie.
- Przepraszam, zrobię ci następnej herbaty - zaoferowała.

Czasem to może wyglądać zupełnie inaczej.
 Daria znów za późno wstała. Krząta się wszędzie. Przy czym czasem coś jej upada na podłogę.  Olkowi już nawet nie pomaga zatykanie uszu. Wielokrotnie ją prosił, aby uważała na różne rzeczy. Czy ona musiała być tak niezdarna? Ubrał się i poszedł do kuchni. Daria podała mu kanapki i jego ulubioną herbatę - na to nigdy nie mógł narzekać. Dziewczyna usiadła obok i napełniła łyżkę herbatą. Och, znowu będzie siorbać. Nie mylił się.
 - Daria czy ty możesz nie siorbać? Chyba da się to zrobić - odpowiedział trochę wyprowadzony z równowagi.
 - Przepraszam - odezwała się dziewczyna. Starała się połykać w całości. - Ała! - jęknęła, bo poparzyła sobie język.
 - Nie dramatyzuj - podsumował Olek.
 Nagle jednak ból ustąpił radości, kiedy Daria przeczytała wiadomość. Wstała gwałtownie i rzuciła się w stronę przyjaciela, obejmując go.
 - Ała! Uważaj trochę! - wściekł się, kiedy herbata oblała jego spodnie.
 - Przepraszam - odezwała się zgaszona dziewczyna.

Ósma cecha: lubi nas takimi jakimi jesteśmy.

Wiadomo, każdy ma jakieś wady, ale przyjaciel to osoba, która nie powinna wymagać od nas, abyśmy się zmienili. Człowiek rodzi się z charakterem, czasem cechy można łatwo zmienić, a czasem nie. Innym razem nie czujemy takiej potrzeby.

Patrycja miała jeszcze tyle rzeczy do zrobienia: posprzątać pokój, podlać kwiaty, zmyć naczynia. Do tego jeszcze nauczyć się do matematyki, której za nic nie rozumiała. Nie wiedziała nawet od czego zacząć. Rozmyślenia przerwał jej Marcel. Otworzyła mu drzwi.
 - Cześć, wyjdziesz na dwór? - zapytał.
Dziewczyna bardzo chciała odpowiedzieć tak, ale nie mogła. Rodzice by ją udusili.
 - Nie mogę, muszę ogarnąć w domu i jeszcze mam jutro sprawdzian z matmy - wytłumaczyła.
 - To może ci pomogę? - zaoferował.
 - Trochę tego dużo - powiedziała. Nie chciała go obarczać swoimi obowiązkami.
 - Razem szybciej nam pójdzie.
 Może i tak. Poddała się. Marcel zabrał się za zmywanie naczyń, a Patrycja podlała kwiaty i posprzątała pokój. Została jeszcze matematyka. Chłopak zagłębił się w teorię w podręczniku. Popatrzył na przykłady zadań. Zrobił jedno z zadań i podpatrzył odpowiedź. Wyszło. Mógł tłumaczyć Patrycji. Było ciężko, ale udało mu się jej wytłumaczyć.

Otworzyła drzwi Marcelowi.
 - Cześć, wyjdziesz na dwór?
 - Nie mogę, mam trochę do zrobienia.
 - Dużo? - podpytywał.
 - Trochę - przyznała.
 - To innym razem może - rzucił chłopak i po chwili już go nie było.

Dziewiąta cecha: pomocny. 

Amelia potrzebowała czasu, aby komuś zaufać. Nie miała wielu przyjaciół, a ostatni okazał się fałszywym. Marcin zdobył jej sympatię. Często też siadał z nią w ławce na lekcjach. Najpierw rozmawiali tylko do czasu do czasu, bo to chłopak zapomniał długopisu i pytał się Amelii czy mu nie pożyczy. Potem trochę na lekcji, komentując zabawne zachowanie ich nauczyciela. Okazało się też, że szli w tą samą stronę do domu. Dostali zrobienie za zadanie zrobić projekt na biologie. Zdecydowali, że zajmą się tym we dwójkę. Poszło im zaskakująco szybko. Godzina była jeszcze młoda, więc chłopak zaproponował grę w koszykówkę. Wiedział, że Amelia tak samo jak on, ją uwielbia. W końcu zmęczeni opadli z sił na trawę.
 - Nie mogę już - wyjęczał chłopak. Amelia zaśmiała się. Leżeli tak chwilę, kiedy Marcin odezwał się:
 - Kiedy byłem mały zgubiłem się w sklepie. Przerażony szukałam taty, ale nie mogłem go znaleźć. Aż w końcu zobaczyłem jego kurtkę. Pobiegłem i chwyciłem tą osobę za rękę, mówiąc "tata". Okazało się, że to była jakaś pani, która nie zachwyciła się tym, że pomyliłem ją z mężczyzną.
 - Hahaha - zaśmiała się Amelia. Marcin dołączył do niej.
 - W ogóle z tatą mam średni kontakt. Mama poświęcała mi więcej czasu, a on ciągle wyjeżdżał - wyżalił się.
 - Brakowało ci go czasem? - spytała.
 - Tak - przytaknął.
Nastąpiła chwila ciszy.
 - To może teraz ty coś opowiesz? - zapytał chłopak, zerkając w jej stronę. Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć. Znała go trochę, ale dla niej to było za szybko.
 - Nie obrazisz się, jeżeli... - zacięła się. - To dla mnie to trochę za szybko.
 - Jasne. - Uśmiechnął się. - Ale kiedyś mi powiesz? - chciał wiedzieć.
 - Tak. - Odwzajemniła uśmiech.

Czasem i to chyba częściej w przypadku dziewczyn, ale przykład będzie inny, bywa tak:

- To może teraz ty coś opowiesz? - spytał Marcin.
- Nie obrazisz się, jeżeli zrobię to innym razem? - zaproponowała. - Dla mnie to trochę za szybko.
- Ja ci powiedziałem - odezwał się. - Daj spokój, nikomu nie powiem.
- Wiem, ale... - zacięła się. - Potrzebuje trochę czasu.
- Mów, nie marudź - powiedział trochę zniecierpliwiony.- Ja ci powiedziałem - przypomniał.

Dziesiąta cecha: cierpliwość.

O to cechę czasem bywa trudno. Częściej to chłopaki mają taką cechę, ale dziewczyny również ją mają. Gdy w tamtym roku miałam wycieczkę integracyjną, koleżanki z mojego pokoju, a głównie jedna, oczekiwała ode mnie, że po miesiącu znajomości wyjawię jej wszystkie swoje tajemnice albo chociaż kilka z nich. Dla mnie jest to co najmniej za szybko. 

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x