wtorek, 16 lutego 2016

Marzycielska Poczta, czyli łatwy sposób na dobry uczynek

Pewnie część z Was doskonale zna Marzycielską Pocztę albo przynajmniej raz w życiu Wam się to obiło o uszy, ale zawsze warto przypomnieć jeszcze raz, co to jest i dlaczego warto się tym zainteresować.
Marzycielska Poczta to akcja wysyłania listów i kartek do chorych dzieci. Jako dziecko uwielbiałam dostawać listy i kartki, kto nie lubił? Zawsze to miłe, jak listonosz do naszej skrzynki wrzuci coś, co jest specjalnie dla nas przeznaczone. To jak prezent, niskobudżetowy, ale z serca. No właśnie, serce i trochę uwagi to właśnie to, czego chore dzieci potrzebują najbardziej, a czego na co dzień nie mają tak dużo, bo są często odizolowane od rówieśników. Magiczny jest dla mnie fakt, że jedną kartką czy listem mogę wywołać na twarzy dziecka uśmiech. Można pomyśleć "ale to tylko uśmiech, co tam po uśmiechu", a ja mówię, że ten uśmiech właśnie jest niezwykle ważny! Rodzice niektórych chorych dzieci skarżą się, że ich pociechy niewiele się uśmiechają. Dzieci z Marzycielskiej Poczty uśmiechają się codziennie, czasami nawet kilkadziesiąt czy kilkaset razy dziennie, a to wszystko dzięki naszym listom i kartkom. 
Dobre uczynki zazwyczaj nie są trudne, ale czegoś nam zawsze jakoś brakuje, żeby je wykonać, dzisiaj mówię Wam- koniec z wymówkami! Długopisy w dłoń i piszemy!
Na stronie marzycielskapoczta.pl znajdziemy profile chorych dzieci. Wchodzimy na profil dowolnego dziecka i patrzymy, czym się interesuje. Ja ostatnio wybrałam chłopczyka, który interesuje się samochodami i zbiera kartki z nimi. Zastanawiamy się, czy możemy jakoś nawiązać do zainteresowań dziecka, bo to nadaje indywidualności naszym przesyłkom. Może potrafimy fajnie rysować i możemy do listu dołączyć naszą pracę, a może napiszemy młodszemu dziecku bajkę, forma dowolna. Nawet jeśli nijak nie potrafimy nic szczególnego wymyślić, to bierzemy kartkę i piszemy list, taki zwykły, jak do koleżanki czy kolegi. Często zdarza się, że dzieci wraz z rodzicami odpisują na listy i czasami zawiązują się w ten sposób ciekawe znajomości. Jeśli jednak nie zależy nam na odpowiedzi albo z jakiś względów chcemy pozostać anonimowi przy tym drobnym geście, to nie musimy pisać swojego adresu, można po prostu wysłać kartkę/pocztówkę i kilka ciepłych słów. Pamiętajmy przy pisaniu naszych listów, żeby nie skupiać się na chorobie dziecka, a nawet czasami o niej nie wspominać. Chore dzieci chcą być traktowane jak każde inne dziecko, nie potrzebują aż tak naszego współczucia, tylko uwagi i zainteresowania. Jeśli bardzo chcemy, możemy do naszego listu dołączyć jakiś drobny upominek, ale nie jest to obowiązkowe. Później po prostu adresujemy list lub kartkę, naklejamy znaczek i wysyłamy. Po jakimś czasie prawdopodobnie i tak ujrzymy symboliczne podziękowanie na profilu dziecka, do którego wysłaliśmy coś. Trzeba przyznać, że mi się ciepło robi na sercu, jak czytam takie krótkie podziękowanie, bo wiem, że sprawiłam dziecku radość.
Widzicie, nic trudnego! Zachęcam do spróbowania, bo to naprawdę fajna inicjatywa. ;)

piątek, 12 lutego 2016

„Czy to jest przyjaźń? Czy to jest... kochanie?"


Siemanko.
Ostatnio mam pewne przemyślenia... Wiecie nowa szkoła (znaczy budynek ten sam XD ) w sensie nowa klasa (Zaczęłam I zawodową) licząca wraz ze mną 10 osób z czego ja i taka Magda to jedyne dziewczyny.Wszyscy na coś chorują( w tym i ja... ale nie o tym mowa) Mi nie przeszkadza fakt,że jest więcej chłopaków w klasie.Zawsze wolałam spędzać czas z chłopakami niż dziewczynami.

środa, 10 lutego 2016

Modeliniaki- Pikachu

Hej! Dzisiaj w instrukcji z serii Modeliniaków na warsztat weźmiemy pokemony, a konkretniej Pikachu. Mam nadzieję, że mi jednak ostatecznie wyszedł, bo mój chłopak ciągle powtarza, że stworzyłam pierwszego pokemona z wodogłowiem... :D
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
Pikachu, wybieram Cię do ulepienia! ;)

Do zrobienia Pikachu będziemy potrzebować nie tylko modeliny, ale również trochę czarnej i brązowej farby albo czegoś, czym możemy trwale pomalować utwardzoną modelinę. Ja użyłam lakierów do paznokci. Ale to na końcu, najpierw modelina, której będziemy potrzebować dużo w kolorze żółtym i odrobiny w czarnym, czerwonym i białym.

Zacznę od tego, że jak wiadomo człowiek uczy się na błędach, dlatego już na wstępie przyznaję się do mojego błędu. Czasami zdarza się, że jakiś modeliniak nie wyjdzie mi za pierwszym razem i muszę w nim coś poprawić. Gdy robię zdjęcia z każdego etapu, żeby wstawić Wam instrukcję, ciężko mi nagle pod koniec zmienić coś, co zrobiłam na początku i zrobić nowe zdjęcia, bo musiałabym właściwie zrobić całą figurkę od nowa. Przy Pikachu trochę źle dobrałam proporcje głowy do reszty ciała i pod koniec postanowiłam to zmienić. Odcięłam całą głowę i zrobiłam resztę ciała od nowa. Ponieważ zrobiłam to pod koniec pracy, to zdjęcia z poszczególnych etapów instrukcji będą się różnić od ostatecznego wyglądu mojego modeliniaka. Uprzedzam o tym na samym początku, żebyście mogły uniknąć mojego błędu. Żeby Pikachu wyszedł proporcjonalny należy albo od początku robić mu większą głowę i analogicznie również uszy, albo mniejszy tułów i analogicznie też wszystkie cztery łapki. Za zamieszanie bardzo przepraszam i postaram się w kolejnych instrukcjach już lepiej dobierać proporcje, żeby później nie było problemów.

To zacznijmy od tułowia. Weź odpowiedniej wielkości kulkę żółtej modeliny i uformuj ją najpierw na kształt łezki, a następnie lekko spłaszcz. Za pomocą wykałaczki zrób wgłębienie w szerszej części spłaszczonej łezki tak, jak jest to pokazane na zdjęciu poniżej. Ja nie używam wykałaczki, tylko metalowego narzędzia, ale wykałaczką wyjdzie taki sam efekt.

Teraz weź odpowiedniej wielkości kulkę żółtej modeliny, która będzie głową. Pamiętaj o tym, co pisałam na początku o proporcjach. Kulkę na głowę spłaszcz i dociśnij do reszty ciała Pikachu.

Czas na uszy. Przygotuj dwie niewielkie kulki żółtej modeliny i uformuj je na kształt wrzeciona, po czym spłaszcz. Pamiętaj, żeby uszy były szpiczasto zakończone. Gdy będą gotowe, dołącz je do głowy pod odpowiednim kątem (Pikachu ma jedno ucho prawie pionowo ustawione, a drugie niemalże poziomo), dołącz poprzez przyłożenie i lekkie dociśnięcie.

Następnym etapem będą łapki, zarówno przednie, jak i tylne. Przednie łapki są trudniejsze i od nich zaczniemy. Najpierw weź dwie małe kuleczki żółtej modeliny, lekko je rozwałkuj i spłaszcz. Po jednej stronie spłaszcz bardziej niż po drugiej i zrób tą stronę odrobinę bardziej szpiczastą. Po stronie mniej spłaszczonej będą pazurki. Pazurki zrobimy lekko nacinając końcówkę łapki za pomocą nożyka. Można to zrobić na tym etapie lub po przyłożeniu gotowej łapki do ciała i dociśnięciu jej.

Tylne łapki to po prostu małe kuleczki żółtej modeliny. Ja zrobiłam takiej wielkości, ale przy poprawie całego tułowia znacznie je zmniejszyłam, bo mój chłopak (fan pokemonów) powiedział, że mój Pikachu wygląda jak w butach. ;)

Teraz najtrudniejsza część, czyli ogon. Będziemy potrzebować nożyka i większej części żółtej modeliny. Modelinę uformuj w łezkę i spłaszcz. Całość ma być takiej wielkości, żeby cały ogon się na niej zmieścił.

Z uformowanej spłaszczonej łezki za pomocą nożyka wytnij kształt ogona. Najłatwiej zrobić to wycinając po dwa trójkąty z każdej strony. Po każdym odciętym fragmencie odsuń zbędną część modeliny, nie zostawiaj tego na koniec. Systematyczne usuwanie pozwoli Ci lepiej sobie poradzić ze stworzeniem całego kształtu. Krawędzie ogona lekko wygładź palcami. Gotowy ogon przyłączymy w ten sposób, że całe ciało położymy na końcówce ogona i dociśniemy, żeby dać poczucie, że ogon jest z tyłu Pikachu.

Ostatnie elementy to twarz. Zacznij od policzków. Weź dwie malutkie kulki czerwonej modeliny, spłaszcz je, umieść tam, gdzie chcesz, żeby się znajdowały i dociśnij. Oczy zrób tą samą metodą, tylko z malutkich kuleczek czarnej modeliny. Na czarne oczy za pomocą wykałaczki nanieś odrobinę białej modeliny. Żeby zrobić nosek weź odrobinę czarnej modeliny i za pomocą wykałaczki nanieś ją na twarz Pikachu, po czym lekko rozciągnij, żeby nadać jej kształt trójkącika (tak jak mają koty). Na koniec zrób uśmiech. Odrobinę czarnej modeliny rozwałkuj na bardzo cienki wałeczek i nadaj mu kształt jaki mają mieć usta. Teraz za pomocą wykałaczki nanieść wałeczek na twarz, dopóki nie dociśniesz, możesz poprawić jego ułożenie. Gdy będziesz zadowolona z wyrazu twarzy Pikachu, dociśnij lekko palcem uśmiech. Ta część gotowa.

Po utwardzeniu, o którym pisałam dużo tutaj, weź farbę lub lakier do paznokci (jak w moim przypadku). Pomalować farbą lub lakierem polecam przed ewentualnym natłuszczeniem modeliniaka, bo później farba lub lakier może się nie trzymać. Czarnym lakierem pomaluj końcówki uszu Pikachu, a brązowym końcówkę (albo może początek) jego ogona. Uważaj, żeby nie zahaczyć o inne części modeliniaka. Przy ogonie jest to szczególnie trudne, dlatego nic się nie stanie, jeśli nie pomalujesz części niewidocznych na pierwszy rzut oka np. tej między ciałem a ogonem, gdzie jest szpara mniej niż milimetrowa. Po pomalowaniu możesz Pikachu jeszcze natłuścić, żeby miał pełniejsze barwy. Kolejny modeliniak do kolekcji gotowy! :)

niedziela, 7 lutego 2016

Assassin’s Creed - wywiad ze znawcą tematu

Hej!
Assassin’s Creed to seria znanych gier. Możemy się nimi cieszyć zarówno przy użyciu konsoli, jak i komputera. W tej notce możecie przeczytać wywiad z osobą zaznajomioną z popularną serią. Zapraszam!



czwartek, 4 lutego 2016

Modeliniaki- Olaf z Krainy Lodu

Hej! Dziś kolejna instrukcja z serii Modeliniaków. Ktoś rozpoznaje tego małego przyjaciela? Tak wiem, tytuł zdradza, że jest to Olaf z Krainy Lodu. ;)
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
Olaf z Krainy Lodu czeka na zrobienie go!

środa, 3 lutego 2016

Nauka Rysowania - Smerf

Witam, tym razem to ja pojawiam się z postem. Pytaliśmy Was w ankiecie, co takiego chciałybyście się nauczyć rysować. Miedzy innymi pisałyście, że postacie z bajek lub malowanki dla dzieci. Ktoś wspomniał o mandze, a jeszcze inny o ludziach. Znalazła się też prośba o zwierzęta, a raczej o wilki. Lubię rysować, ale nie wszystko potrafię. Nie jest to też dla mnie moja największa pasja, której poświęcałabym mój cały wolny czas, czy dużą większość. Zastanawiałam się, co ja mogę dać Wam od siebie do tych feriowych postów i rysowanie przyszło mi jako pierwsze. Wypunktuję Wasze pomysły i powiem, czemu podołam.

Malowanki lub postacie z bajek

Tak, myślę, że nie będzie to dla mnie większy problem. Obecnie specjalizuję się w rysowaniu smerfów :D. Także, jak widzicie po tytule, szykuję go dla Was.


Manga

 Będąc na wakacjach u siostrzenicy rok temu, korzystałam z jej książeczki o mandze. Nie wiem jednak, czy uda mi się coś takiego narysować, aby Wam się spodobało i przydało. Rysunek po lewej stronie jest mój i już raz znalazł się w wykorzystaniu na tym blogu. Nie uważam, aby mi to jakoś dobrze wychodziło, także muszę to przemyśleć. Trudno mi uczyć kogoś, jak sama ledwo co umiem.




Ludzie

Przyznaję, że to moja najgorsza zmora :D. Nie umiem jeszcze opanować nauki rysowania ludzi. Na razie podejmuje się rysowania poszczególnych części ciała, szczególnie twarzy i szkieletów ciała, takiej postury. Mam również narysowaną twarz, ale leży już sobie rok, bo boję się, że zwalę ten rysunek. Rok temu kolega dał mi filmiki do rysowania ludzi, jednak są po angielsku i to trochę skutecznie mnie odstrasza od ich oglądania. Nie muszę go słuchać, aby rysować, ale czasem by wypadało, a mnie szlag trafia, jak go słucham. Czasem mam tyle cierpliwości, aby przy okazji uczyć się angielskiego, oglądając te filmiki. Także kto chciał, niech się wypowie, czy poszczególne części ciała też by interesowały.

Zwierzęta

Wilków nigdy nie rysowałam, także nie mam pojęcia o ich rysowaniu, ale jeżeli natrafiłabym na jakąś instrukcję albo dobrze by mi wyszedł ze zdjęcia, to mogę coś nad tym pomyśleć.

SMERF
OK, wstępne informacje zakończone, mogę przejść do dzisiejszego tematu. Przyznaję się, że jak robię sobie przerwę w rysowaniu, to potem trochę ciężej idzie mi rysowanie czegoś, co wydawało mi się, że w miarę potrafię. Dlatego przepraszam za opóźnienie, bo post miał pojawić się trzydziestego stycznia. W dodatku post będzie trochę ubogi w zdjęcia, ponieważ mój telefon nie robi ich za najlepszych, więc musiałam skorzystać z siostry. Jednak nie mogłam na bieżąco rysować, kiedy była. Chcieliście malowanki na dla dzieci, także nie będę cieniować mojego smerfa ani go kolorować.


Patrząc na naszego smerfa, możemy zauważyć, że jest on małym stworzonkiem, bo ma tylko trzy centymetry. Jednak bez problemu stworzymy go większego i będzie równie taki sam. Musimy pamiętać o proporcjach. Smerf nie ma postury człowieka. Długość jego rąk i nóg jest zdecydowanie mniejsza od ludzkich. Ponadto nasz smerf ma cztery palce u ręki i ogon, który nie zawsze widać.

Zacznijmy od początku. Nasz smerf nie ma okrągłej głowy. Jest ona bardziej szeroka niż wąska. Przynajmniej na moje oko. Także nie rysujemy jej jako koło, a staramy się zrobić coś takiego, jak na rysunku poniżej. Można porównać to do modeliny, w którą ktoś uderzył, więc jest lekko spłaszczona. Zmieniła swój kształt.


Możemy naszą głowę podzielić dwoma kreskami, czyli będziemy mieli trzy równe części. Na pierwszej od góry powinny znaleźć się oczy. Tutaj nasz smerf ma je zamknięte, ale normalnie ma duże i nie są dość trudne do narysowania. W drugiej części, dotykając pierwszej linii, powinien znaleźć się nos. Musimy pamiętać, aby nie był zbyt długi ani też spiczasty. Natomiast pod drugą linią, powinny kończyć się nasze usta. Usta powinny mieć szerokość linii oczu. Ucho rysujemy trochę niżej od nosa. Kształt przypomina trochę naszą spłaszczoną głowę. Rysujemy linię od lewej do prawej, jednak nie łącząc jej z końcem ucha. Pod spodem rysujemy spłaszczoną kulkę, która dotyka naszej linii. To taki standardowy model twarzy. Na końcu została nam jeszcze czapka. Zaczynamy od ucha i mniej więcej przy początku brwi schylamy naszą linię w dół, tworząc rozwarty kąt. Potem tylko małe zapętlenie i kończymy naszą czapkę.

Jeżeli chodzi o ręce, to musimy pamiętać, że nie są jak u człowieka. One muszą być krótsze. Ręka smerfa musi mieć taki wymiar "łapy". Smerfy również nie mają za bardzo szyi, więc nie rysujemy jej właściwie. W tym rysunku zakrył ją szalik. 

Pozycja smerfa jest dynamiczna. Pochyla się, sunąć po lodzie na łyżwach. Musimy więc narysować go ugiętego. W tym celu rysujemy uginające się kolano. Łyżwa z lewej strony jest narysowana, jakby sunął nią w przód. Pamiętajmy więc o tym, że początek musi być większe od końca i ostrze narysowane pod lekkim kątem.


Jeżeli mi się uda, spróbuję jeszcze załatwić jakieś zdjęcia. Pewnie byłoby łatwiej Wam zrozumieć. Mam jednak nadzieję, że ten post nie okażę się do końca bezwartościowy. Piszcie, jak Wam się podobało i czy dalej chcielibyście jakieś instrukcje. Jak mówiłam, nie rysuję za wiele, także na pewno niektórzy z Was rysują dużo lepiej ;).

piątek, 29 stycznia 2016

Przygody Joanny, czyli seria książek Joanny Chmielewskiej


Dziś postanowiłam przedstawić Wam swoją ulubioną autorkę książek- Joannę Chmielewską oraz jej znakomitą serię "Przygody Joanny". Joanna Chmielewska, a właściwie Irena Kuhr, była autorką powieści sensacyjnych, kryminalnych, komedii obyczajowych, a także książek dla dzieci i młodzieży. Jej najbardziej znanym dziełem jest cykl „Przygody Joanny”, który zaczyna się powieścią „Klin”. Z książek dla dzieci zaś bardzo popularna jest seria o Janeczce i Pawełku, zaczynająca się powieścią „Nawiedzony dom”. Gdy w 2013 roku Joanna Chmielewska zmarła, osobiście byłam załamana niemal tak, jak po stracie kogoś z własnej rodziny. Na szczęście pozostawiła po sobie ponad 60 świetnych książek, które można czytać bez końca.


Cykl "Przygody Joanny" zaczyna (tak jak już wspomniałam) książka "Klin". W tej pozycji dopiero poznajemy Joannę. Przygodę z nią zaczynamy w czasie, gdy siedzi w domu zakochana i czeka na telefon od swojego wybranka. Typowy motyw, można powiedzieć, że nic ciekawego i odłożyć książkę, ale nie, lepiej przeczytać dalej! Dalej bowiem okazuje się, że telefon w końcu dzwoni, jednak nie jest to ukochany, a przywódca szajki, który przypadkowo wykręcił numer Joanny. Przeciętna kobieta by się przestraszyła, poleciała na policję albo cokolwiek, ale Joanna nie jest przeciętna, a ponieważ mężczyzna poza przestępczą naturą jest też niezwykle przystojny i stosunkowo młody, to Joanna postanawia zapoznać się z daną szajką bliżej. A co dalej? To trzeba już samemu przeczytać!

Jedną z moich ulubionych książek z cyklu "Przygody Joanny" i też jedną z najpopularniejszych, jest "Romans wszechczasów". W tej powieści Joanna właśnie wróciła z wakacji w Danii (jej przygody z tamtego okresu można przeczytać w książce „Wszystko czerwone”) i przynajmniej pozornie wydaje się, że najbliższy czas spędzi na odpoczynku. Jednak takie spokojne życie, to nie u niej! Podczas zwykłego zimowego spaceru dochodzi do niezwykłego incydentu. Joanna zostaje przypadkowo pomylona z inną osobą. Gdy okazuje się, że różnic pomiędzy nią a pierwowzorem faktycznie nie ma zbyt wiele, Nasza bohaterka zostaje poproszona o czasowe udawanie całkowicie obcej jej osoby. Choć przeciętny człowiek nigdy nie zgodziłby się na taki układ, my już wiemy, że Joanna taka nie jest, ona ma tylko niewiele wątpliwości, które dodatkowo rozwiewają się już na początku i kobieta przyjmuje propozycję. Przez najbliższe 3 tygodnie zgada się wcielać w Basieńkę, która w tym czasie ma coś bardzo ważnego do załatwienia. Joanna zamieszkuje w obcym jej domu i nie spodziewa się niczego nadzwyczajnego. Rzeczywistość jednak ją i nas zaskoczy. Jak? Przeczytaj sama!

Pełna humoru, tajemniczości i niezwykle zabawnych sytuacji seria naprawdę zachęca do przeczytania. Z każdą stroną każdej powieści czytelnik wgłębia się w zawiłą detektywistyczną fabułę. Przed nami widnieje zagadka, która okazuje się trudna nawet dla najbardziej spostrzegawczych czytelników. Joanna Chmielewska umiejętnie przeprowadza nas przez kolejne aspekty zagadki tak, jak widzi ją główna bohaterka. Myślę, że jest to idealna propozycja na długie popołudnia, gdy siedząc w fotelu czekamy na nadchodzącą wiosnę. ;)

czwartek, 28 stycznia 2016

Patema Inverted

Tytuł oryginalny: Sakasama no Patema
Czas trwania: 99 min.
Reżyseria: Yasuhiro Yoshiura
Scenariusz: Yasuhiro Yoshiura
Gatunek: Przygodowy, Romans, Post-apo, Sci-Fi

Opis: Pewnego dnia ludzie postanowili zabawić się w Boga. Bez obaw o konsekwencje zaczęli eksperymentować z grawitacją, co niestety odniosło fatalne skutki. Dla niektórych obiektów oraz ludzi grawitacja została trwale odwrócona powodując ich upadek, wprost do nieba.
Age jest zwykłym nastolatkiem mieszkającym w Aidze - kraju na powierzchni. Od najmłodszych lat jest mu wtłaczane rozumowanie, że do nieba spadli grzesznicy. Zakazane jest spoglądanie w niebo, a cały teren kraju jest ogrodzony i nadzorowany. Age jednak często ucieka pod granicę, aby popatrzeć w gwiazdy. Podczas jednej z takich ucieczek spotyka Patemę. Dziewczyna spada do nieba.


O wiele za mało jest kinówek anime w polskich kinach. Chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że produkcje tego typu są wciąż bardzo niedoceniane, to jak to zmienić, nie promując ich? W filme głównym wątkiem jest problem grawitacji, lecz również ustrój polityczny Aigi. Cała władza skupiona jest w rękach jednego człowieka, ludzie są cały czas nadzorowani i sprawdzani, ideologia państwa, gdzie niebo jest czymś złym jest im wtłaczana od maleńkości. Postawa Age'a, który postanawia przeciwstawić się rządowi, jest co najmniej samobójcza. Ale młody protagonista się tym nie przejmuje. Cytując jego słowa: ,,I co z tego, że jesteś odwrócona?".

Age jest jedną z tych postaci, której musi się wszystko udać. Nie dlatego, że tak jest w scenariuszu, ale dlatego, że widź tak chce. Nastolatek co prawda nie przechodzi żadnej przemiany, nie próżno doszukiwać się w nim jakiegoś rozwoju postaci. Mimo to jest bardzo sympatyczny, jego sposób myślenia, chociaż samobójczy, jest łatwy do zrozumienia i w ten sposób bardzo łatwo go polubić.

Patema - główna heroina, przez całe życie myślała, że życie pod ziemią jest jedyną możliwą opcją. Kiedy, w skutek nieprzyjemnego incydentu, dostaje się do Aigi, jej świat wywraca się do góry nogami. Dosłownie. Co więcej, zmuszona jest zaufać człowiekowi-nietoperzowi, którzy pod ziemią sieją postrach. W przypadku Patemyy rozwój ma się całkowicie inaczej. W jednej chwili musi dorosnąć i poradzić sobie w świecie, w którym praktycznie każdy ma ją za wroga.

Realcja Age'a i Patemy również są warte uwagi. Mimo, że każde z nich jest inne, potrafią zaufać sobie. Zaufanie, które każde z nich może kosztować życie. Szczególnie Age przeciwstawia się nawet siłom zbrojnym Aigi tylko dlatego, aby pomóc dziewczynie wrócić do jej domu.

Film polecam obejrzeć w oryginalnej wersji. Aktorzy głosowi (seyuu) zrobili naprawdę dobrą robotę. Sposób, w jaki oddają emocje i charakter bohaterów pozwala z łatwością wczuć się w sytuację

Produkcja jednak nie jest bezbłędna. Pomimo tego, że jednym z głównych wątków jest odwrócona grawitacja, nie polecam wgłębiać się w ten temat bardziej, niż jest to konieczne. Podczas oglądania należy również przyjąć, że świat po prostu się odwraca. Wiele razy twórcy będą chcieli nam przedstawić historię w różnych punktów widzenia i można dostać tzw. ,,kręćka".

Ocena w cyferkach: 8.5/10



środa, 27 stycznia 2016

Modeliniaki- Pingwin z Madagaskaru

Hej, dzisiaj zrobimy sobie pingwina z Madagaskaru. Kto odgadnie, którego pingwina zrobiłam? ;)
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje będą już tylko instrukcjami, nie będę w nich powtarzać wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie będą akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
To zaczynamy z pingwinkiem!

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Ferie zimowe II



Hej!
Za nami już pierwszy tydzień ferii. Przynajmniej dla jednych. Dla innych (warmińsko-mazurskie oraz podlaskie) dopiero się zaczynają! My dalej będziemy kontynuować naszą serię - mam nadzieję, że do tej pory Wam się podobała. Jeśli przeoczyłyście jakąś notkę lub chcecie do nich wrócić, zostawiam Wam listę:


Zakończyła się ankieta dot. filmiku promującego. Wkrótce rozpoczął się prace nad nim. Wciąż jednak możecie nam pomóc! Właściwie, to fajnie byłoby, gdyby taka pomoc została nam udzielona ;). Na mail lullaby@opoczta.pl możecie przesłać nam Wasze prace, które wzbogacą filmik. Nie macie pomysłu, co mogłybyście przesłać? Możliwości jest wiele! 
- skan/zdjęcie rysunku nawiązującego do NBS
- stworzona przez Was grafika nawiązująca do NBS
- notka/opinia o NBS
- Wasza historia związana z NBS (jak tutaj trafiłyście? co Was zaciekawiło? uzyskałyście u nas pomoc?)
- nagranie głosowe o NBS
- prace wykonane przy pomocy NBS

To tylko kilka propozycji. Jeśli macie inne pomysły - śmiało ślijcie je na podany adres e-mail (lub nr gg podany w okienku Informacje).


Zostaje mi tylko życzyć Wam udanych ferii oraz wytrwałości, jeśli wciąż na nie czekacie.

Pozdrawiam cieplutko!
Lullaby

P.S Spongebob się rozkręca, więc my też!

sobota, 23 stycznia 2016

S.K.I.L.L.



http://s.cdaction.pl/obrazki/skill-special-force-2-beta-klucze_4be3.jpg
S.K.I.L.L.

Poznałam tę grę dzięki mojemu kumplowi, który namówił mnie do grania. Jego z kolei kuzyn. Stąd też wziął się mój Nick, bo musiałam sobie jakiś wymyślić. Czasy, kiedy dziewczyny nie grały w gry już chyba dawno przeminęły. Podobnie stereotyp, że jak już zechcą, to tylko w Simsy. Gra jest z gatunku strzelanek. Niestety musimy mieć Internet, aby w nią zagrać. Jednak nawet na mój słaby transfer jest odpowiednia. Mamy do wyboru granie z innymi ludźmi, którzy siedzą po drugiej stronie ekranu albo możemy pograć z botami, aby się wyćwiczyć. Na początku dostajemy trochę pieniędzy, aby zaopatrzyć się w broń lub inne cacka. Kumpel polecał mi kupić HK417 lub/i K2. Nie pamiętam już teraz czy którąś z nich dostajemy na początku. Do tego warto mieć także granaty. Możemy także ubrać się w jakieś ciekawe ciuchy/pancerz. W trakcie gry mamy możliwość zmiany broni. Za równo z większej broni na pistolet, ale także i z drugiego zestawu lub trzeciego po naszym zginięciu. Jednak musimy pamiętać, aby to zmienić odpowiednim przyciskiem, kiedy umieramy. Teraz kiedy już wszystko mamy, co nam potrzebne, możemy ruszać do bitwy. Jak dobrze pamiętam na początku był jakiś trening, więc tam możemy się nauczyć podstawowych rzeczy. Mamy do wyboru opcje grania na dwie drużyny, gdzie przydziela nas losowo lub zakładamy własny pokój. Nie będę się rozwodzić nad typami, bo jest ich kilka. Ja zwykle gram z kumplem, a w drugiej drużynie są boty, ale zdarzało nam się też grać na siebie. Jednak szybko kończyliśmy, bo się denerwowałam, że potrafi mnie zabić z noża ;d. Mamy do wyboru kilka map. Od na moje oko azjatyckiego miasteczka, do Hangaru przez scenerię, która przypomina mi pole bitwy. Wprost idealne na wojnę. Do gry potrzeba refleksu, którego na razie niestety mi brakuje, bo nie gram w tę grę za wiele. Możemy ustawiać poziomy botów, a jest ich cztery. Ciekawą opcją jest to, że kiedy zabijemy kogoś, postać po chwili znika, ale broń zostaje, więc możemy ją sobie zabrać i wypróbować. Mam swoją ulubioną snajperkę. Cóż najlepiej jest strzelać w głowę, ale trzeba mieć celność. W jednym z rodzajów bitwy, kiedy umieramy, możemy oglądać czyjąś grę(niestety… kumpel z kuzynem mieli ubaw ze mnie, jak grałam). Gra zazwyczaj trwa dziesięć minut. W tym czasie musimy zdobyć więcej punktów niż oprawcy. Za to dostajemy potem doświadczenie i pieniądze.

Pamiętam, że czasem zaskakiwały i przerażały mnie stroje oprawców. Niektórzy wyglądali jak yeti, a inni mieli dobry kamuflaż w postaci liści. Innym razem strzelał do nas święty Mikołaj, a kolejnym moglibyśmy zacytować: „Kobieta mnie bije”. Tak, mój kumpel musi słuchać ode mnie, że jakaś blondynka w krótkich spodenkach i bluzce, a także na szpilkach, gania z wielkim gnatem i to się nie godzi na wojnie. Czasem też pojedynki są zacięte. Kumpel mi opowiadał, że jego kuzyn walczył z drugim. Wystrzelali cały karabinek, a potem to samo z pistoletu. W końcu zaczęli się ganiać na noże i to właśnie był ostateczny środek zabójstwa. Pamiętam, że pierwszą moją ofiarą, która zginęła od kuli, był kumpel ;p. Warto wspomnieć, że przy niektórych typach gier nie widzimy nicków postaci z innych drużyn.

Cóż, ja polecam tę grę. Naprawdę dobrze mi się w nią gra i niesamowicie mnie odprężała przed maturami i po nich :D. Są ciekawe mapy i wciąż dochodzą nowe opcje. Poza tym możemy jeszcze pograć z innymi osobami. Dodatkowo warto nadsłuchiwać czy przeciwnik nie podbiega do nas, bo czasem naprawdę łatwo to usłyszeć i się ochronić.




piątek, 22 stycznia 2016

Modeliniaki- Minionek

Hej dziewczyny,
Wychodzę dziś do Was z pierwszą instrukcją wykonania figurki z modeliny. Podejrzewam, że żadna z Was tego jeszcze nie wie, ale od jakiegoś czasu modelina jest moją pasją. Uwielbiam spędzać czasami całe dnie nad tym, co większość nazywa mozolnym dłubaniem. Gdy miałam więcej czasu, tworzyłam z modeliny biżuterię i ją sprzedawałam, teraz mam trochę mniej czasu, ale modeliny nie porzuciłam. Dziś postaram się Was również zachęcić do odrobiny podłubania w masie modeliny. ;)

czwartek, 21 stycznia 2016

Czy on sobie stroił żarty?

Witam wszystkich bardzo serdecznie, itp. Chciałabym, żeby pytanie trafiło do męskiego punktu widzenia, ale jeśli to jaki problem, to damski też może być. Możecie mi mówić Angela, w sumie i tak nikt mnie ni pozna.
Dobrze, przejdźmy do rzeczy: mam pytanie ogólne i konkretnie mój przypadek. Chyba zacznę od tego drugiego.
Najpierw tak o sobie: dziewczyną jestem w sumie całkiem ładną, inteligentną. Raczej chłopcy z mojej szkoły(właśnie właśnie, jestem w 3 gimnazjum) się mną zbytnio nie interesowali. Pewnie dlatego, że siły troszkę mam. Raz kogoś(w podstawówce) mocno walnęłam, tak po przyjacielsku, i chyba od tego momentu ganianie po korytarzu i zaczepianie mnie się skończyło.
Właśnie, zaczepianie i ganianie! W tym roku zaczęłam spędzać czas z rok młodszą klasą, ludzie świetni. A z takim jednym, nazwijmy go Przemysław(głupio by było mi mówić x), zaczepiać się uwielbiam, w sumie nawet nie wiem dlaczego. Kto drugiego leciutko uderzy w policzek, kto komu rozwiąże sznurówki i rzeczy tego typu.
Dzisiaj na przerwie taka sytuacja miała miejsce: ja idę Przemka pozaczepiać, jego kolega mówi, że nie teraz, bo coś tam chce powiedzieć mu, więc spoko, nie widzę przeszkód. Chwilę później Przemek tam mówi mi to, co jego kolega mówił mu(żart sytuacyjny).
Ale to to było normalne. Po tym podchodzi inny kolega z jego klasy i zaczyna ze mną chwilę rozmawiać, po czym wrzuca coś takiego: "Pamiętasz, jak mówiłaś, że kochasz Przemka?" Oczywistością jest, że żartował, ale powiedział to tak z zaskoczenia, że odpowiadam "Coo?" I przez chwilę próbuję mnie wkręcać. Za chwilę odwraca się do Przemka z tym samym, on dla żartu odpowiada, że tak. Ja, nieprzyzwyczajona do takich tematów, momentalnie zwiększam swoją temperaturę ciała. Rozmowa prowadzona jest w ten deseń, nie przytoczę dosłownie, bo byłam zbyt zawstydzona, żeby bardziej się wsłuchiwać(pamiętam jeno, co ten kolega powiedział w pewnym momencie "Patrzcie, jaki sprytny: ani nie potwierdza, ani nie zaprzecza").
Zawstydzona odchodzę do mojej koleżanki z tamtej klasy, ona swoim zwyczajem przytula się do mnie. "Ania, jaka ty jesteś ciepła!" Bierze rękę swojej koleżanki i kładzie na mnie na dowód tego, że mówi prawdę. Dziewczyny stwierdzają, że pewnie mam pod bluzą grzejnik. Osławiony kolega stwierdza, że "to Przemek ją tak rozpalił". Ja jeszcze bardziej się krępuję, robię się coraz cieplejsza, dzwoni dzwonek. Koleżanka mówi, żebym przyszła na następnej przerwie, ja stwierdzam, że nie mogę, bo mam wf. Na tym cała sytuacja się kończy.
Ogólnie chciałabym się upewnić, czy aby na pewno Przemek sobie ze mnie żarty stroił(niestety jestem raczej niedomyślna), bo na samym początku tak się trochę dziwnie na mnie spojrzał, choć mogło mi się wydawać. Potem już niezbyt patrzyłam na niego, bo było mi tak dziwnie w związku z zaistniałą sytuacją. I druga sprawa: jak chłopaki odbierają takie zaczepki, jakie ja rzucałam, jeśli mogę tak się wyrazić, Przemkowi, a on mi.
Z góry dzięki za odpowiedź. Jeśli już ktoś podobne pytanie zadał i nie ma potrzeby odpowiedzi, to spokojnie odsyłajcie mnie.

Angelo!

 Nie do końca rozumiem o co Ci chodzi z tym strojeniem żartów :)
Ogólnie cała sytuacja, którą opisujesz wskazuje na to, że Przemek darzy Cię sympatią. Chłopcy w wieku 14-15 lat są jeszcze dziecinni i choć myślą o dziewczynach to bardzo nieporadnie się z nimi obchodzą :)
Jak widzisz zaangażowało się w to całe koleżeństwo :) Być może chcą Was zbliżyć ku sobie. Zaproponuj Przemkowi spacer po szkole i wszystko się wyjaśni :)
Jak chłopaki odbierają takie zaczepki? Heh w moim wieku to bym był bardzo zaskoczony i na pewno nie traktowałbym tego poważnie. Uciekałbym czym prędzej :) A w wieku 15 lat? Cóż, to ten czas kiedy młodzi ludzie uczą się obchodzić ze sobą, tworzą związki i zaraz je zakańczają. Takie końskie zaloty są poprawne i właściwe dla Waszego wieku :)
Reasumując uważam, że nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście wybrali się na spacer i spędzali wspólnie czas :) Wówczas dowiesz się co znaczą dla Przemka takie zaloty i jak Ciebie traktuje :)

Powodzenia!

Autor
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x