czwartek, 22 grudnia 2011

Czerwone Godziny.

"Czerwone godziny" - Co o tym myślicie?
Moja paczka zanim zaczęłam się jeszcze z nimi kumplować wymyśliła pewien rodzaj 'związku' i nazwała to właśnie czerwone godziny. A polega to wszystko na tym ze chłopak z dziewczyną jeżeli nie chcą ze sobą być na poważnie to po prostu tylko na imprezach zachowują się jak para, całują się i w ogóle a potem normalnie się kumplują. Co wy o tym myślicie? Czy jeżeli jedna strona kogoś kocha to powinna się zgodzić na takie coś, żeby choć przez chwile pobyć z tą drugą osobą? Ale z drugiej strony ta druga osoba w sumie tak "wykorzysta" tą pierwszą zakochana?

~Zastanawiającą się

 
Droga Zastanawiająca się! ;)

Ja ogólnie jestem przeciwna czemuś takiemu.. Na co komu taka zakłamana miłość [jeżeli w ogóle miłością to można nazwać].
W ogóle jaki jest tego wszystkiego sens? Po prostu żeby się z tym kimś pokazać? Ktoś się w ogóle zgadza na coś takiego?
Nie rozumiem..
Jeżeli nawet jedna ze stron jest zakochana bez wzajemności w drugiej to takie niby chodzenia i tak nic nie da.. nie można się zakochać od tak, jeśli się np. za kimś wcześniej nie przepadało.. Są oczywiście przypadki wyjątkowe, ale nie liczcie lepiej na to, że to króreś z Was będzie jednym z tych szczęśliwców.. 
Frysbie_

środa, 21 grudnia 2011

Odkąd z nim zerwałam jest w stosunku do mnie nie fair.

Cześć dziewczyny! Czytam Wasze porady od jakiegoś czasu i myślę, że możecie mi pomóc. A więc zacznę od początku. Wszystko zaczęło się rok temu, na kolonii w górach, wtedy poznałam pewnego chłopaka na kolonii (nazwijmy go X). Wydawał mi się fajny i miły, i spędzaliśmy dużo czasu ze sobą. I po jakimś czasie po porsił mnie o chodzenie, więc się zgodzilam. I zaczeło. X w wogóle zaczął mnie olewać, a ja bylam atrasznie głupia i na to powalałam.Wolał grać kolegami w siatkę niż siedzieć ze mną, miałam naciągnięte ścięgno i cały czas musiałam siedzieć w pokoju, to stwierdził , że go "olewam", po jakimś czasie lepiej było z nogą, więc pielęgniarka wyraziła zgodę, żebym szła na wycieczkę, a podczas wspinaczki miałam całą nogę puchniętą więc szłam jak jakaś kaleka na końcu grupy z dwoma kijkami, dobrze ze chociaż kolega mi wziął plecak, wtedy X też uważał, ze go "olewam". W skrócie to takich sytacji iałam wiele, nie umiał mni nawet pierwszy pocałować ani przytulić nie wspominając już o złpaniu mnie za rękę. Jescze narzekał, że się "go wstydzę" (jak sam nawet nie chciał zrobic sobie ze mną zdj. na pamiątkę, a wolał z koleżanką". Po koloni powiedziałam dość! I zerwałam z nim, miałam już po dziurki w nosie jego niedojrzałości wobec mnie. Jeszcze dowiedziałam się paru ładnych rzeczy od wspolnego kolegi, że nie chciał do mnie przyjechać ani sie przyznać, że mnie kocha! Po tym zaczeło się gorzej. Zaczął aię na mnie mścić, czyli wyzywać od suk, żalów i szmat (przepraszam, za wulgaryzmy) i też zaczął mi kometować z wulgaryzmami zdjęcia na portalu internetowym. Też namówił swoją siostrę, żeby mnie obgadywała . Teraz nie dawno była pewna sprawa, że zaczął ode mnie wyłuzać pieniądze, za prezent, który mi kupił. Przesłał mi swoj adres pocztwowy i się "domagał" i uważał, że nie zasługiwałam na takie prezenty" według mnie to jest śmieszne i po prostu bezczelne. Już nie miałam siły do niego bo takie uwagi pojawiały się często, wic poprosiłam siostrę o pomoc i napisała do niego, więc przestał już tak wygrażać. W dodatku moim przyjaciołom również pękły nerwy i namówili go, żeby odczepił się ode mnie. Ja również musiał mu pogroziłam, że jeśli jeszcze raz powie coś o mnie złego, to będę musiała sobie porozmawiać inaczej, czyli zwrócić się do jego rodziców. Na domiar złego X jedzie w tym roku ze mną ZNOWU na kolonie. Specjalnie opisałam co się działo itp. Będę musiała to znosić. Jak się zachować? Co zrobić jeśli będzie mnie wyzwał? Może się też zdarzyć, że popsuje mi opinie wśród wspolnych znajomych (X jest o rok starszy, sam nawet sądził, ż będę go "obgadywać", ale nie jestem na tyle fałszywa) albo będzie mnie wyzwał do swoich kolegów? Jak się zachować? Co zrobić jeśli będzie mi dokuczać i mówić nie prawde?


~miss_Y.

 
Droga miss_Y.
Odpowiedź będzie krótka ale treściwa. Nie zwracaj na to wszystko uwagi.. ignoruj go, a kiedy rzeczywiście przesadzi po prostu powiedz żeby dał sobie spokój. Gdybyś odpowiadała atakiem na atak on z pewnością robiłby ciągle to samo. Jednak gdy jego zachowanie nie będzie Cię obchodzić [postaraj się żeby na prawdę tak się stało] w końcu zaprzestanie swoich działań bo będzie widział, że takim sposobem nic nie osiągnie. Prawdę mówiąc nie wiem, jaki jest jego cel, ale w każdym razie zachowuje się jak jakiś małolat, który nie zna innego sposobu rozwiązania problemu jak tylko wyzwiska i przekleństwa. Uwierz mi.. nawet jeżeli nagada Twoim znajomym głupot jeżeli ty będziesz traktować to wszystko z przymrużeniem oka i na luzie, jestem pewna, że wszyscy będą Cię uważać za fajną pannę. Zaprzeczaj.. ale nie bądź chamska, gdyż to z pewnością sprawy nie polepszy, a może wręcz odwrotnie. Powodzenia. ;)
Frysbie_

wtorek, 20 grudnia 2011

'Zakochałam się' podczas jednej rozmowy na GG.

podziwiam was baby!!! Tyle nastolatek pisze a wy to ogarniacie...
a propos -mam 14 lat,od niedawna piszę z 32 latkiem,który z przymusu zaprosił mnie do swoich znajomych(założył się,że znajdzie 10 znajomych w 2 dni).Początkowo olewałam go,nie miałam zamiaru się z nim kontaktować. Dzisiaj pisaliśmy ze sobą (gadu-gadu) przez 2 godziny!Ciągle o nim myślę , fascynuje mnie!
Słucha metalu(yh... nie przepadam za tym hałasem...),jest błyskotliwy,śmieszny,szczery,kie dy z nim pisze-staje się wesoła jak nigdy,pociesza mnie...
ale:
Dużo podróżuje,ma córeczkę(jaaaka słodka ona jest!!!),dziewczynę
i:
Ja go kocham!!!
uzależniłam się od niego!!! Co mam robić?!

~muma,

 
Droga muma,!
To co napiszę być może nie będzie dla Ciebie niczym nowym, ale być może pomoże Ci przejrzeć na oczy. Najlepiej zrobię to w punktach.
1. Po pierwsze i najważniejsze skąd wiesz, czy on jest rzeczywiście tym za kogo się podaje.
2. Po drugie już samo to, że jeżeli naprawdę ma 32 lata powinien dać Ci sporo do myślenia. Jest od Ciebie ponad dwa razy starszy.. Przecież związki z taką różnicą wieku niemal nie mają racy bytu, a to, że niby go ;kochasz; nie ma tu żadnego znaczenia.
3. Po trzecie. Jak można nazwać miłością to, co opiera się na samym kontakcie przez GG, czy nk? Do tego znasz tego gościa [jeżeli rozmowy przez komunikatory można w ogóle nazywać poznaniem] przez kilki dni.. gadaliście raz 2 godz. i na wskutek jednej rozmowy 'zakochałaś' się w owym facecie. STOP! Uważaj.. to nie jest miłość. Być może chwilowa fascynacja, częściowe [ale mimo wszystko także bezpodstawne] zauroczenie. Być może podobają Ci się jego poglądy na świat.. ale na tym to wszystko by się kończyło. Nie macie ze sobą nic wspólnego. UWAGA! Facet może Cię przecież okłamywać na wszystkie możliwe sposoby. Skąd wiesz, że zauroczyłaś się właśnie w nim, a nie w mężczyźnie, którego udaje? Nie mówię, że tak jest w 100%. Ale nie powinnaś mu tak całkowicie wierzyć.
4. Po czwarte - nie uważasz, że takie stary facet.. Tak.. stary. Bo w stosunku do Ciebie taki jest.. zaczął pisać [niby przypadkiem] do tak młodej dziewczyny, jak ty? To, że napisał Ci kilka miłych słów, nie oznacza, że ma on w stosunku do Ciebie pozytywne zamiary.
5. Po piąte.. Nawet jeśli marzysz o tym, żeby żyć z nim długo i szczęśliwie.. - pamiętaj. On ma żonę i dziecko. Nie macie szans na żaden związek! I radzę to przyjąć do wiadomości teraz niż łudzić się na darmo. Bo happy endu to tutaj niestety nie przewiduję. 
Frysbie_

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Jak się do niego zbliżyć?

Nawiązując do tematu notki, chciałabym powiedzieć, że mam podobny choć w zasadzie nieco inny problem. Podoba mi się chłopak, którego w ogóle nie znam, tzn. nigdy z nim nie rozmawiałam bo nie było okazji, on zwykle gada z chłopakami ze swojej "paczki", z dziewczynami raczej w ogóle - nie żeby mieli coś przeciwko, ale akurat oni zdecydowanie trzymają się w grupie. Znam parę jego zainteresowań, imię i nazwisko, wiem gdzie mieszka. Poza tym prawie nic. Dodam, że nie mamy okazji do rozmowy ani spotkań - żadnych wspólnych zajęć, nie mieszkamy blisko ani nic z tych rzeczy. Towarzystwa wspólnego również nie ma. Problem polega na tym, że jestem bardzo nieśmiałą i niepewną siebie osobą, mam raczej problemy z nawiązywaniem nowych znajomości, choć kiedy już bliżej się z kimś zaprzyjaźnię jest naprawdę ok. W jaki sposób mam nawiązać z nim kontakt, nie robiąc z tego przy okazji sensacji na całą szkołę? Czasem na przerwie zdarza mi się napotkać jego wzrok, ale nie jest to nic szczególnego ani dającego zbyt wiele do zrozumienia. Bardzo ciężko jest mi go złapać samego - w szkole odpada, a poza nią jest zawsze co najmniej z jednym kolegą. Wiem, że ten problem jest mało oryginalny i spotyka pewnie wiele innych dziewczyn, ale chociaż szukałam w starych notkach nie znalazłam niczego co mogłoby mi pomóc. Z góry proszę o niewypisywanie rad typu "zapisz się na to kółko co on" albo "spytaj o godzinę".
Pozdrawiam serdecznie wszystkie autorki i czytelniczki NBS.

~Agu

  

Droga Agu!
Piszesz, że trudno jest Ci się przełamać, ale niestety, albo stety;) będziesz musiała to zrobić. Bo nie ma innej opcji, chłopak nie jest w stanie czytać Ci w myślach, Twoich spraw nie załatwi też nikt za Ciebie, a nawet jeśli, to skąd wiesz, że będzie akurat tak, jakbyś chciała? Tak więc postaraj się, żebyście mieli jednak jakieś wspólne zainteresowania. Nie mam na myśli tu tego, żebyś koniecznie zaczęła kochać piłkę nożną, jeśli i on ją uwielbia, ale dowiedziała się czegoś o niej więcej i przy jakiejś okazji błysnęła wiedzą. Postaraj się przebywać blisko niego, ale nie myślę tu o śledzeniu go, tylko raczej o częstszym mijaniu się, czy ogólnie byciu w polu jego widzenia. Powinien w końcu zacząć Cię kojarzyć, jeśli dotąd tak się nie stało. Jeśli znów uda Ci się spojrzeć mu w oczy, to postaraj się zatrzymać jego wzrok na dłużej, ale też nie patrz za długo, bo możesz go speszyć, moim zdaniem wystarczy  3-5 sekund. I konieczne jest to, żebyś była pozytywnie do tego nastawiona, najlepiej byłoby, jakbyś się do niego uśmiechnęła. Rozumiem, że może Ci być ciężko, ale niestety ciężko bez uśmiechu coś fajnego zdziałać;) Po pewnym czasie tych działań możesz zacząć mówić mu ‘cześć’. Powiedz z ok. 3 razy pierwsza, uśmiechaj się przy tym i poczekaj na jego ruch. Jeśli będzie sam po tym się z Tobą witał, to jesteś na dobrej drodze:) Jeśli jednak nie, to spróbuj jeszcze kilka razy i zobacz jego reakcję. I gdyby sam nie zagadał do Ciebie, a gdyby był już wtedy zainteresowany, to powinien, to… Spróbuj sama do niego zagadać. Ale nie, nie mów już teraz, że nie potrafisz!! Potrafisz! Posłuchaj, moja znajoma, strasznie nieśmiała dziewczyna, rozmawiała z chłopakiem, który jej się podoba, sama do niego podeszła, bo miała bardzo dobry powód;) On zajmował się w szkole systemem nagłaśniającym, a jej akurat ‘popsuło się coś w ustawieniach od dźwięku w komputerze’. Oczywiście na początek pochwaliła go, że jak on tam jest i pomaga, to nic się nie psuje i powiedziała, co się stało. Od tamtego momentu gadali ze sobą coraz częściej, a dziś są razem ;) Radziłabym to samo ;) Tylko musiałabyś dokładnie przemyśleć, co chcesz mu powiedzieć, żeby nie zacząć się mocno jąkać i nagle zapomnieć wszystkiego :D
Powodzenia,
Charlotte.

niedziela, 18 grudnia 2011

Czy jest sens starać się o niego?

cześć. Zawsze czytam wszystkie notki i nigdy nie napisałam jeszcze swojego problemu, ale postanowiłam, że może w końcu się odważę.
Jest pewien chłopak, który mi się podoba. Nawet ja też mu się podobałam, ponieważ cały czas na mnie patrzył, pisał do mnie, mówił siema itd. Ostatnio jego kolega powiedział, że on powiedział takie coś : Ona jest blazą i nie ma u mnie nawet minusowych szans.
Tak się tym zmartwiłam, że płakałam kilka dni. Jednak nie dawno moja koleżanka zapytała go czy to prawda z tą blazą, a on powiedział : Tak to prawda, nie podoba mi się ..
A po chwili : Albo mi się podoba. Skąd wiesz, że Ci powiem prawdę ..
Nie wiem co już o tym myśleć. :c
Nie daję już sobie z tym rady.. Dziewczyny błagam Was pomóżcie mi wyjść z załamki i doradźcie czy starać się o niego czy nie.

 ~anonimowa.

  

Droga anonimowa.
Zastanawiam się, ile lat może mieć ten chłopak… Bo jego zachowanie jest bardzo niedojrzałe, wręcz dziecinne. A więc moim zdaniem to, co robił, czyli witał się, patrzył, czy pisał nie jest jednoznaczne z tym, że mu się podobałaś. Owszem, mogło tak być, bo zależy, w jaki sposób to robił, jak patrzył, jak się witał (nie wystarczy tu samo słowo, jakiego używał, ale potrzebny jest cały szereg zachowań, jak spojrzenie, uśmiech, postawa, czyli po prostu- mowa ciała; czy co do Ciebie pisał). Tak więc na podstawie swoich wcześniejszych obserwacji możesz wyciągnąć takie wnioski, bo niestety nie opisałaś mi tego w pytaniu.
Słów jego kolegi też nie możesz być pewna, jednak widać, że zrobiły na Tobie duże i, niestety, przykre wrażenie. Jego późniejsze słowa jak dla mnie świadczą o tym, że nie ma sensu zawracać sobie głowy tym chłopakiem, bo on chyba uwielbia ranić innych ludzi. Moim zdaniem może być tak, że możesz mu się podobać, ale on nie bardzo zdaje sobie z tego sprawę i nie wie, co ma dalej z tym zrobić, bo jest po prostu niedojrzały. Ale wątpię, żeby tak było i myślę, że on się po prostu Tobą bawi.
Ja bym Ci radziła raz na zawsze zapomnieć o tym dzieciaku, bo on Cię tylko rani, nie zaznałaś dzięki niemu szczęścia, z tego, co wiem. Jednak jeśli byś bardzo chciała, to możesz też z nim porozmawiać, czemu jest taki dla Ciebie, ale to może przynieść odwrotny skutek od zamierzonego i może być całkiem źle. Wszystko zależy już od Ciebie :) A co zrobić, żeby wyjść z tego dołka? Jak już pisałam, zapomnieć o nim. To po pierwsze. Ale wiesz, co może być najszybszym lekarstwem na takie ‘leczenie’? Inny chłopak:) Tylko pamiętaj! Musi być Ciebie warty:)
Charlotte.

sobota, 17 grudnia 2011

Nie umiem patrzeć chłopakom w oczy.

Hej, gdy znalazłam waszego bloga bardzo ucieszyłam się, bardzo wam dziękuję, że go stworzyłyście :) Wreszcie mogę gdzieś się poradzić co do niektórych spraw.
A teraz do rzeczy - mam problem, którego tutaj nie znalazłam. Konkretnie chodzi o nieśmiałość, a może wstydliwość w stosunku do chłopców. No coś pomiędzy. Wiem, żeby chłopak wiedział, że mi się podoba to najważniejszy jest kontakt wzrokowy. Problem w tym, że ja po prostu nie potrafię. W momencie, gdy wzrok jakiegoś tam chłopaka się spotyka z moim ja zaraz uciekam, ledwo 1 sek wytrzymuję. Nie potrafię ponownie w tę stronę popatrzeć. Po prostu wiem że nie dam rady, czuję się wtedy taka bezradna. Tyle razy mi się już to zdarzyło. Tak strasznie żałuję, że nie potrafię nawet zwyczajnie popatrzeć, a co dopiero uśmiechnąć się. Mimo że wiem że mi się podoba i najchętniej bym na niego cały czas patrzyła - specjalnie nie patrze w jego stronę - nie wiem czy to wstydliwość, strach czy nieśmiałość, skąd to się wzięło? To wszystko dotyczy chłopców, których nie znam osobiście(tych których znam - głównie klasa to potrafię, ale oni nie podobają mi się, więc nie zwracam na to uwagi) np. widzę jakiegoś, który mi się spodobał na ulicy albo w autobusie. Często też unikam patrzenia na chłopców przy rodzicach - to też pewien problem, ale jak jestem sama właściwie jest to samo, tylko z rodzicami jeszcze bardziej nasilone. Żadna z moich koleżanek takich problemów nie ma. Pomóżcie. Jak mam się przełamać?
Dodam że mam skończone 16 lat.

~Zrezygnowana

  

Zrezygnowana!
Unikanie z różnych powodów kontaktu wzrokowego to dość częsty problem. Myślę, że tym powodem u Ciebie jest właśnie nieśmiałość i strach przed tym, że chłopak, któremu patrzysz długo w oczy może pomyśleć coś, czego byś zapewne nie chciała. Jednak trudno jest to ‘zdiagnozować’ tylko czytając wiadomość.
Ja również całkiem niedawno miałam z tym problem, ale mi pomogła koleżanka, która patrzenie w oczy rozmówcy uważała za normalne i naturalne. I po pewnym czasie mnie nauczyła, co pomogło właśnie też w kontaktach z chłopakami. Możesz więc spróbować nauczyć się tego od jakiejś śmielszej koleżanki. Jeśli będzie naprawdę dobra, to doprowadzi do czegoś takiego, że wręcz będziesz musiała się powstrzymywać, żeby nie patrzeć w oczy każdemu chłopakowi, jak udało się mojej koleżance. Drugą rzeczą, która przychodzi mi do głowy to patrzenie w oczy obcym chłopakom mijanym na ulicy. Minięcie się trwa zbyt krótko, żeby mógł sobie coś pomyśleć, czego możesz się obawiać i jest małe prawdopodobieństwo, że znów się kiedyś spotkacie. Warto wykorzystywać takie momenty. No a po trzecie, to jak sama napisałaś, boisz się spojrzeć w oczy tym chłopakom, którzy Ci się podobają, bo… Bo boisz się, że wyrobią sobie o Tobie złe zdanie. A tego byś nie chciała. Nikt z nas by tego nie chciał, ale przy znajomych chłopakach już się tego nie boisz. Może nie dosłownie wyrobienia złego zdania, bo mają już wyrobione, ale tego, że źle o Tobie pomyślą. I teraz zastanów się: dlaczego uważasz, że ci, którzy Ci się podobają, mają źle o Tobie myśleć? Nie traktuj ich w jakiś szczególny sposób, bo przez unikanie kontaktu wzrokowego może być przekonany, że go nie lubisz albo może Cię wcale nie zauważyć. A obie opcje chyba odpadają, nie..? Dlatego małymi kroczkami próbuj patrzeć chłopakom w oczy, a powoli się przełamiesz:)
Charlotte.

piątek, 16 grudnia 2011

Po zerwaniu z chłopakiem nie umiem rozmawiać z kumplami.

Witajcie:)
Mam pewien problem (jak każdy tutaj:)). Niedawno zerwałam z chłopakiem, bo stwierdziłam ,że będzie mi bez niego łatwiej. Cóż sprawdziło się, poprawiły mi się oceny oraz kontakt z rówieśnikami, przyjaciółmi. Wydawało mi się ,że to zerwanie miało same korzyści, jednak teraz zaczynam zauważać ,że nie do końca.
Od tamtego czasu mam taką blokadę. Nie umiem rozmawiać z chłopakami! Z moim przyjacielem wszystko jest w porządku, ale z nowo poznanymi lub z starymi znajomymi, z którymi nie miałam długo kontaktu nie umiem normalnie porozmawiać. Zaczyna się na ''co tam?'' i generalnie na tym się kończy. W czasie rozmowy zamykam się w sobie i nie umiem wykrztusić niczego na podtrzymanie rozmowy.
Proszę pomóżcie, mam już tego dosyć! Jak mam się przełamać?

~Smutna

 
Droga Smutna. ;)
Zastanów się dokładnie czy twoje problemy rzeczywiście zaczęły się dopiero po zerwaniu z chłopakiem czy przypadkiem już wcześniej nie miało coś takiego miejsca a ty po prostu nie zwracałaś na to takiej uwagi, ponieważ - 'po co Ci bliższe kontakty z chłopakami skoro masz faceta, który Cię kocha'. Mimo wszystko oba przypadki są pewnego rodzaju objawami nieśmiałości. Oto odnośniki do paru notek na jej temat..:
1. Jestem zbyt nieśmiała.
2. Nie mogę pokonać swojej nieśmiałości.
3. Ta nieśmiałość...
4. Kiedy coś do mnie mówi, nie wiem co odpowiedzieć.
5. Jestem nieśmiała i nie wiem jak mogę do niego zagadać.
6. Jestem nieśmiała. Zbyt nieśmiała.
Mam nadzieję, że w którejś z nich znajdziesz coś dla siebie, co Ci chociaż odrobinę pomoże. Twoja przypadłość mimo wszystko może być chwilowa, na wskutek niedawnego zerwania z chłopakiem. Rozpamiętujesz całe wydarzenie, być może trochę żałujesz tego co zrobiłaś i możliwe, że właśnie to stanowi dla Ciebie pewnego rodzaju blokadę.
Na pewno nie wracaj do chłopaka tylko dlatego żeby sprawdzić, czy 'przypadłości' miną. To bowiem nie ma sensu a wątpię żeby coś pomogło..
Powodzenia. ;)
Frysbie_

Włosy ze złotymi refleksami

Hej dziewczyny, znacie jakieś preparaty nadające włosomkorzystniejszy odcień, no nie wiem rozjaśniające lekko albo żeby byłytakie złotawe refleksy? Jestem blondynką (ani jasną ani ciemną, takiten kolor nijaki) i nie mogę pofarbować ani zrobić pasemek, a chcę żebychoć odrobinę lepiej wyglądały. Może jakieś domowe sposoby, jeśli niepreparaty? Ale wolałabym coś kupnego.
~Anka

Aniu! Jak każda dziewczyna zapewne marzysz o zd
rowych lśniących i pełnych koloru włosach. Nie każdy jednak rodzi się z piękną czupryną, ale każdy może zadbać o włosy tak, by zapierały dech w piersiach. Podstawą jest dobra pielęgnacja. Napisałaś, że masz blond włosy i chciałabyś uzyskać delikatne "złotawe" refleksy bez zastosowania farby. Oczywiście jest to możliwe o ile uzbroisz się w cierpliwość i szybko się nie zniechęcisz. Możesz zacząć od sposobów domowych. Nie bój się, z pewnością Ci nie zaszkodzą, a nóż zadziałają. Z pomocą przyjdzie rumianek. Znany z tego, że delikatnie rozjaśnia blond włosy i nadaje im właśnie bardzo "złociste" refleksy.  Działa on jednak tylko na blond włosach co w Twoim przypadku idealnie się sprawdzi. Postaraj się robić płukanki dość ciepłym (ale nie gorącym!) rumiankiem. Nie licz na diametralną zmianę koloru ponieważ rumianek, jak większość domowych "preparatów" potrzebuje systematyczności. Myślę, że mniej więcej po dwóch tygodniach będziesz mogła zauważyć zmianę odcienia Twoich włosów.


Drugim sposobem są kosmetyki, po które możesz sięgnąć w każdej drogerii. Napisałaś, że nie możesz przefarbować koloru włosów, ani zrobić pasemek. Nie wiem dlaczego, choć mogę przypuszczać, że najzwyczajniej mama oraz nauczyciele są temu przeciwni. Mogłabyś jednak rozważyć szamponetki lub chociaż szampony koloryzujące. Gdybyś dobrze poszukała odcienia szampotenki bardzo zbliżonego do Twoich naturalnych włosów gwarantuję Ci, że uzyskasz efekt o jakim myślisz. Takie szamponetki w zależności  od czasu w jakim potrzymasz je na głowie, zmywają się po 4-8 myciach.
Poszukaj czegoś np. z firmy Joanna.
 
Często używałam szamponetek i farb z tej firmy (a uwierz mi, że farbowałam włosy bardzo dużo razy) i nie mam żadnych zastrzeżeń. Kolor, konsystencja - wszystko takie jak ma być. Polecam naprawdę.
***

Jeśli jednak mimo wszystko nie zdecydujesz się na szamponetkę. Możesz spróbować szamponu.
Jest on dokładnie taki sam jak zwykły szampon, myje i pielęgnuje włosy dodatkowo nadając im delikatną poświatę blondu.
Może spróbuj Loreal professional silver




Jest on przeznaczony do włosów blond. Zależy od sklepu ale ceny tego produktu wahają się od 20 - 27zł.

Pamiętaj jednak, żeby uważać z wszelkimi preparatami, które nakładasz na włosy. Używaj kosmetyków ze znanych marek, gdzie będziesz mogła być pewna, że Ci nie zaszkodzą. Wszelkie kuracje i zabiegi potrzebują czasu i regularności więc nie zniechęcaj się po tygodniu używania nie zauważając żadnych efektów.
Pozdrawiam ` nawiedzona.

****************************************
Przepraszam za błąd. Oczywiście poprawiam. Wynikło to ze zwykłego gapiostwa, nie zwróciłam po prostu na to uwagi bo skupiałam się na ortografii i interpunkcji. Prezpraszam

czwartek, 15 grudnia 2011

Jak odpowiadać na nieprzyjemne zaczepki?

co powinnam zrobić jak zaczepia mnie koleś? Np dzisiaj, idę i słyszę "fajna du-pa idzie", e Ty.. no ładna. Kręci dupcią.

;/;/!. Normalnie szłam, a to że tyłek się rusza jak sie chodzi to nic nie poradzę! :(. Głupio sie z tym czuje. A ładna to nie jestem poza tym skąd mogą wiedzieć skoro mnie nie widzieli zbyt. No może chwilę. Poczułam się trochę jak dziw*a. A nie byłam jakoś wyzywająco ubrana ani nic. Właściwie to chyba zbyt ciepło się ubrałam, bo było 17 stopni, a ja w swetrze, bluzce tunice, jeansach i trampkach. Jak mam reagować na takie zaczepki? bo przeważnie to udaję że nie słyszę a potem mi głupio cały dzień :(. ODPISZCIE !! Błagam :(.

~Madzia

    

Droga Madziu.

Niestety, takie zaczepki nie zdarzają się rzadko… Nie są przyjemne i trzeba na nie odpowiednio reagować, aby nie stać się stałym obiektem takich niewybrednych żartów, można też zgasić żartownisiów. Najczęściej takie rzeczy robią tacy, którzy nie mają pojęcia, jak zwrócić uwagę dziewczyny, zdesperowani, chcący pochwalić się tym ( w sumie, to CZYM TAKIM?) przed kolegami, czy zupełne ‘pustaki’. Wezmę pod uwagę w swojej notce zaczepki jednorazowe, jak np. pod sklepem jakiś pijaków, jak i powtarzające się przez jedną grupę chłopaków. Oto kilka propozycji:

-  Nie reagować wcale. Olać, nie zauważać, nie odwracać się, nie komentować, nie uśmiechać, czy też nie robić jakiejś naburmuszonej miny. Po prostu zachowywać się tak, jakby to się nie wydarzyło. Niestety, nie działa to zawsze, ale w przypadku powtarzania się tego u jakiejś określonej grupki wystarczy kilka powtórzeń, aby zdziałało cuda;) Sprawdziłam na sobie… I jest to najlepszy sposób na takich typowych ‘meneli’ spod sklepu.
- Gdy dzieje się to w towarzystwie kolegów, to można podejść do takiego, który najbardziej się wyróżnia (można sądzić, że temu się podobamy) i powiedzieć do niego, żeby nas nie podrywał. To naprawdę działa:D
- Gdy będzie się to powtarzało, to można spojrzeć na nich z pogardą, ale nie może to wyjść śmiesznie. To musi być całkowicie szczere.
- Można podejść i zwyczajnie dać takiemu z liścia :D Ale gdy chłopak/chłopaki robią się już naprawdę natrętni. Jednak nie wszystkim:P, ale temu, który ‘przewodniczy’ grupie. Koledzy będą się z niego niesamowicie śmiali i nabijali, a on nie odważy się tego powtórzyć, a co więcej- będzie mógł się Ciebie wstydzić :D
- Można ich zgasić jednym, prostym tekstem. I to tak, że już nigdy się nie odważą. Można coś takiego wymyślić na szybko, zależnie od sytuacji, ale polecam też zajrzeć do Internetu. Tam można znaleźć całe mnóstwo ciekawych propozycji odpowiedzi, których niestety nie mogę tu zacytować, bo mają za dużą siłę rażenia ;D
- Mam jeszcze jeden pomysł- zareagować tym samym, gdy jest się w towarzystwie, a oni się rozdzielili. Np. gdy 5 z nich gwizdało, klaskało, gdy przechodziłyście, przechodziłaś obok, to teraz trzeba przejąć inicjatywę i zaklaskać jednemu, czy dwóm z nich. Ważne, żeby Was było więcej, niż ich :D Można też rzucić jakimś ciekawym komentarzem.
Tak więc propozycji jest  nawet dużo. Ważne, żeby wybrać odpowiednio do sytuacji:)

Charlotte.

Kryształowa kula trendów - jesień-zima 2011/12

 
Lato trwa i usilnie broni się przed jesienią. Mimo że trzyma się delikatnymi rączkami czego popadnie, mam wrażenie, że zbyt często chwyta się babiego lata, które z miejsca pęka, gdyż pora rozkładu zbliża się nieuchronnie. Będzie to bardzo nieprofesjonalne z mojej strony, ale cieszę się z tego powodu. Ze względu na panujące nastroje, goniące terminy i odpowiedni okres, znów wyruszyłam w podróż do Modowej Otchłani, stoczyłam bój ze Smokiem Pogłosek i niosę prawdziwy Róg Obfitości Informacji dotyczących obowiązujących trendów w czasie miesięcy jesiennych i zimowych 2011/12

  
[Kolekcja Chanel]

Na początek bardzo ogólnikowo; można powiedzieć, że wytworzyły się dwa obozy lansujące zupełnie przeciwne gamy kolorystyczne, ale całkiem zgrabnie zgadzające się w doborze materiału. Będzie królował aksamit, dzianina, wełna, skóra i… szyfon. Bardzo modne stało się łączenie materiałów, pozornie zupełnie do siebie nie pasujących. I teraz coś o tych nieszczęsnych kolorach; intensywne, żywe barwy, chętnie noszone w okresie letnim, uparcie trzymają się piedestału. Wychodzą naprzeciw klasyce, kolorom brązu, koniaku, beżu, karmelu i nieśmiertelnej klasyce gatunku w postaci bieli, czerni i szarości. Na szczęście na scenę wkroczyli mediatorzy i wylansowali kombinację fifty-fifty, połączenie czerni z mocnym, soczystym kolorem; efekty tego połączenia zaprezentuję poniżej. W krojach istna wariacja i znów dwa obozy, jedna strona dyktuje sukienki, dopasowane spódnice z pasującymi do nich garsonkami, sweterki i całą resztę kwintesencji kobiecości, natomiast strona druga dąży do zabawy płcią, zacierając różnice między modą damską i męską (osobiście przyznam, że wyszły naprawdę niesamowite rzeczy, co również zaprezentuję poniżej) Jeżeli chodzi o konkrety styl, pozwolę sobie zacytować:

  
[Kolekcja Armaniego]

„Wiodące trendy sezonu jesień-zima 2011/12 to: minimalizm, zabawa płcią (przenikanie się stylu męskiego z damskim), epoka wiktoriańska (stójki, żaboty, gorsety), styl muszkieterów, gotyk (czerń, skóry, koronki, motyw czaszki), styl glamour (futra, długość maksi a'la lata 70.), grochy, kwiatki. Hitem jest połysk – srebrny lub złoty, często zestawiony ze wzorem gwiazd. Wracamy również do klasyki lat 40. Obowiązkowym dodatkiem są długie rękawiczki, torebka „do ręki” i futrzana etola. Talię podkreśla baskinka. Inspiracją niech będą tu ikony kina – Grace Kelly czy Rita Hayworth. Dla wielbicielek stylu lat 60. dobra wiadomość – wracają pudełkowe kurtki, płaszcze o ogromnych guzikach i sukienki o linii A.”
Wizaz.pl

  
[Kolekcja Prady]

Ubrania powinny podkreślać kobiece kształty, szczególnie talię, warto kupić taki płaszczyk lub ewentualnie postawić na futrzaną kamizelkę albo pelerynkę z „misiem”. Bardzo modne będą kozaki, przez kilka ostatnich lat zepchnięte w cień przez botki, wysokie pod kolano i najlepiej skórzane (lub z materiału imitującego skórę)

 

A teraz krótka lista niektórych gigantów mody i miejsce, jakie zajmują w bitwie o wylansowanie trendu:
1. Dom Mody Chanel – klasyka gatunku; czerń, biel, szarości.
2. Armani – bardzo, bardzo klasycznie.
3. Prada – klasyka odcieni brązów z delikatnym odbiciem w stronę łączenia barw.
4. Gucci – dzielna próba łączenia klasyki z innowacją kolorystyczną. 
5. Dior – odrobina połączeń i całkiem odważne odbicie w stronę soczystych kolorów.

  
[Kolekcja Diora]

Powyżej znajdują się linki (w nazwach lub w imieniu projektanta) do sporej ilości zdjęć z pokazów. Uważam, że większość jest bardzo dobra, dlatego gorąco zachęcam do zapoznania się z całością! To by było wszystko z mojej strony, życzę powodzenia w kompletowaniu garderoby!

Pozdrawiam,

środa, 14 grudnia 2011

Jego rodzice zabraniają się nam spotykać.

Droga Załogo NBS!
Doskonale wiem, że nie powinnam była tu tego pisać. Jestem zobowiązana obietnicą. Ale już nie wytrzymuję. Nie mogę, umrę jak się komuś nie wygadam... a skoro nie mogę mówić, to chociaż napiszę... Nie wiem, czy był tu kiedyś taki przypadek i szczerze wątpię, żeby był, a nawet jeśli to nie tak skomplikowany.
Zacznijmy od początku.
Od jakiegoś czasu, mniej więcej od marca zerwałam z moimi, jak to określili 'starymi' przyjaciółmi. Nie zrobiłam tego celowo. Jedną osobą z tych moich przyjaciół była moja najlepsza przyjaciółka, Angelika, a drugą chłopak, który był we mnie zakochany, Marek. Zaczęłam przebywać z Bartkiem. W sumie, w jego towarzystwie czułam się wspaniale, ale oczywiście tęskniłam za Angelą i Markiem. Niestety, kiedy do nich podchodziłam, chłopak patrzył na mnie z taką wzgardą, że spuszczałam wzrok i odchodziłam. Szłam do Bartka. A on poprawiał mi humor.
Jeden dzień po moich urodzinach, 20 kwietnia, skończyliśmy wcześniej lekcje. Obiecał, że coś mi powie. Wykorzystaliśmy tą godzinę na spacerowaniu. Opowiedział mi, że w październiku doszedł do wniosku, iż jest zakochany, beznadziejnie zakochany, że pomogli mu ludzie, u których pomocy by się nie spodziewał, że razem z nimi robił rzeczy, jakich robić nie powinien, że chce z nimi skończyć, ale musi rozwiązać problem... Problemem był on i ja. Chodziło o to, że zakochany był we mnie. Zauroczona w nim byłam od jakiegoś stycznia, ale kiedy mi to powiedział, poczułam, że coś się zmieniło, że czuję coś znacznie silniejszego. Nic mu nie powiedziałam, acz swoim zachowaniem zasugerowałam, że to akceptuje i wcale mi to nie przeszkadza. Od tego czasu Bartek nie opuszczał mnie na krok.
23 kwietnia wybuchło piekło. Angelika się na mnie obraziła i wykrzyknęła słowa, które do teraz brzmią mi w uszach - ale ja już nie mam przyjaciółki. Poryczałyśmy się obie, a Bartek oświadczył, że w takiej sytuacji wraca do NICH, a ze mną zrywa wszelki kontakt. Nie wiem co było dla mnie gorsze, utrata Bartka czy Angeliki... Później na szczęście pogodziłam się z Angeliką, a Bartek postanowił nadal się ze mną zadawać.
W niedzielę, 25, poszliśmy do hipermarketu, żeby uczcić moje trzynaste urodziny. Była Angelika, Bartek, Marek, drugi Bartek i Andrzej. Najpierw było fajnie, potem się popsuło. Zostałam z samym Bartkiem i Markiem... Marek zażądał opowiedzenia mu historii Bartka... no i ten mu opowiedział. Marek stwierdził, że jesteśmy nienormalni i powiedział, że już się do nas nie odezwie. Do domu wróciłam w towarzystwie Bartka, który na koniec mnie przytulił.
Angelika, ja i Bartek znielubiliśmy Marka, a Angela polubiła Bartka i od tego czasu zamiast Marka, łaził z nami Bartek.
Później była nieprzyjemna akcja, kiedy Bartek wywnioskował, że jeśli jego uczucie jest bez wzajemności to musi wrócić do NICH. Choć starałam się na początku się powstrzymać, w końcu powiedziałam mu, że go kocham. Co najważniejsze naprawdę to czułam. Wynikiem było to, że jeszcze długo wątpił, ale uwierzył w moje słowa. Uwierzył, bo jak stwierdził, gdybym nic do niego nie czuła, nie pozwalałabym, aby mnie obejmował, przytulał, całował we włosy itd.
Wczoraj zapytał czy chce z nim być. Po raz pierwszy bez wahania, z czystym sumieniem powiedziałam 'tak'.
No i dotarliśmy do dnia dzisiejszego. Zaczął się beznadziejnie, ponieważ uświadomiłam sobie, że Bartek wraz z harcerzami prowadzą dziś nabór i cały dzień go nie będzie. Nudziło mi się koszmarnie. Na szczęście udało się zrobić tak, że poszedł ze mną i mieliśmy chwilę. Jak zwykle, pod jego bramą stanęliśmy i się żegnaliśmy. Patrząc mi w oczy Bartek powiedział, że chce mnie pocałować. Jednak kiedy próbował odwracałam się. Pytał dlaczego, a ja tylko patrzyłam na niego pełna pretensji. Nie chodziło o to, że nie chciałam go pocałować, ale o to, że byłam na niego zła za dzisiejszy dzień. Ku mojemu zaskoczeniu, szybko zorientował się w czym rzecz. Przysunął mnie bliżej do siebie, ale ja nie dawałam za wygraną.
Teraz w sumie żałuję.
Można rzec, że zaliczyliśmy wpadkę. Gdybym go pocałowała, może byśmy się wcześniej rozeszli? Ale cóż, nie warto gdybać, bo to nic nie da. Gdy tak staliśmy przytuleni nadeszła jego mama. Bartek odskoczył i powiedział, że wyjaśniał mi coś z angielskiego, ale jego mama, niestety, się nie nabrała... Rodzice kategorycznie zabronili mu kontaktu ze mną.
Znając moje życie wszystko się ułoży tak jak będę chciała, ale ja już po prostu nie mam siły... ile razy można walczyć o jedno i to samo?
Wątpię, żeby był miłością mojego życia, bo miłość w wieku trzynastu lat, raczej się nie zdarza, ale czuję do niego coś, czego nie czułam jeszcze nigdy. Bardzo mi na nim zależy i boję się, że tym razem karta się nie odwróci na tą dobrą stronę. Nie wiem jak sobie z tym poradzę. Pewnie przeżyję, acz wolałabym jednak nie kończyć w ten sposób tego, co czuję. Czy można zrobić coś, żeby umożliwić nam ten kontakt??? Nie wiem właściwie, jakie zadać pytanie, ale moim problemem jest to, że bardzo chcę nadal się z z nim spotykać, ale nie chce narażać go na problemy w domu. Co mam zrobić? Proszę o w miarę szybką odpowiedź. Pozdrawiam!

~Skomplikowana

  

Droga Skomplikowana.

Twój problem jest strasznie rozbudowany i skomplikowany. Albo Ty sprawiłaś, żeby się taki wydawał.
 Po pierwsze- moim zdaniem żaden chłopak Cię tak naprawdę nie kocha. To były tylko mało silne zauroczenia. W przypadku Marka- jak piszesz, kochał Cię, a później patrzył na Ciebie z pogardą? No chyba coś tu nie jest tak. Jakby kochał, to starałby się jakoś podtrzymywać ten kontakt, a nawet jakby coś mu tego broniło (co świadczy na jego niekorzyść, bo kochający chłopak nie zwracałby na to uwagi), to nie patrzyłby z pogardą, tylko ze smutkiem, żalem, stratą w oczach. To, że się na Was obraził wtedy, w supermarkecie, w sumie może wydawać się normalne, bo pewnie był zazdrosny. Jednak podsumowując- ten chłopak Cię nie kocha, nie kochał.
 Co do Bartka, to też nie jest w stosunku do Ciebie w porządku. Przykładem może być sytuacja, kiedy po kłótni Twojej z Angeliką przestał się do Ciebie odzywać. Dlaczego?? Nie rozumiem go. Mimo że wcześniej zapewniał, że kocha, to teraz wcale nie dawał Ci tego odczuć. Jego niepewność co do Twoich uczuć wynikała z tego, że mu tego nie powiedziałaś wprost. Faceci nie czytają nam w myślach, trzeba im o wszystkim mówić. Jednak sam fakt, że mu tego nie powiedziałaś może świadczyć o tym, że wcale go nie kochałaś. I że go nie kochasz. Piszesz, że nie wierzysz, że prawdziwa miłość może przydarzyć się w tak młodym wieku, ale chcesz o niego walczyć. To niestety prawda, choć oczywiście zdarzają się wyjątki. Tego się nie ‘czepiam’, bo samo przyznanie, że tak jest, może być bolesne. Myślę, że to zwyczajne zauroczenie, a nie miłość. No i jakbym mogła zapomnieć o tym, że skłamał przed matką…
 Podsumowując ich obu, to chłopcy w takim wieku są jeszcze za mało dojrzali do prawdziwej miłości. Nie mam na myśli wszystkich chłopaków, ale zdecydowaną większość, w dodatku Bartek z Markiem zdradzają ‘objawy’ takiej niedojrzałości. 
 Mimo że to nie mój dział, bo tu chodzi o przyjaźń, to myślę, że z Angeliki to żadna przyjaciółka, skoro Cię opuściła. I powinnaś przemyśleć, czy warto się z nią dalej przyjaźnić. Ale to tylko sugestia.

Do wszystkich dziewczyn!
Nie wolno kazać mężczyźnie się domyślać, jaki jest nasz nastrój i za co się na niego gniewamy! Oni nie mają takich umiejętności, nie potrafią czytać z naszych gestów i zachowań, dlaczego jesteśmy zdenerwowane i się do niego nie odzywamy. I to jest szczerza prawda, nie wymyślili tego faceci dla usprawiedliwienia swoich zachowań. Zawsze, gdy zdarzy się coś, za co jesteśmy na niego wściekłe trzeba z nim rozmawiać. I milczenie nie jest tu dobrą karą. Karę należy ‘wymierzyć’ po rozmowie i po tym, jak facet dowie się, czym zawinił.

Ty miałaś niebywałe szczęście, że się domyślił. Naprawdę… Bardzo rzadko się tak zdarza. Albo i się nie domyślił…
 Co zrobić, żeby jego rodzice się do Ciebie przekonali? Jedyna rzecz, która przychodzi mi do głowy, to to, żeby zaprosił Cię do domu i zwyczajnie poznał ze sobą. Jego rodzice mogą myśleć, że masz na niego zły wpływ, przeszkadzasz. Lub że na dziewczynę jest za wcześnie. Jeśli wywrzesz na nich dobre wrażenie, to powinna być szansa, że pozwolą się Wam ze sobą spotykać. Dlatego poproś o pomoc i organizację takiego spotkania Bartka.

Charlotte.

wtorek, 13 grudnia 2011

Fantazje o dojrzałych mężczyznach.

Bardzo pomocny blog, życzę wam powodzenia w dalszym blogowaniu ;-)
Moim problemem, z którego chciałabym wam się zwierzyć jest mój zbyt ognisty temperament. Mam jedynie 15 lat, chociaż jak mówią, jestem nad wiek rozwinięta emocjonalnie oraz fizycznie. Pociągają mnie starsi mężczyźni.. Czasami bardzo trudno jest mi przestać fantazjować o płci przeciwnej. Nie są to niewinne fantazje, mam tu na myśli pocałunki etc. .. Zazwyczaj fantazjuję o nauczycielach, biznesmenach, starszych, pewnych siebie facetach. Moje pytanie brzmi, czy to jest normalne? Jakimi sposobami mogłabym uspokoić moje myśli, fantazje?

~Adela


Droga Adelo! ;)
Takie fantazje są rzeczą normalną jeśli chodzi o wiek dojrzewania. Nastolatków ciekawią aspekty życia seksualnego itp. itd. a więc często wyobrażają sobie siebie w udziale w takich scenach. Nie oznacza to jednak, że w życiu codziennym chcieliby oni coś takiego przeżyć. To, że masz jak sama powiedziałaś: ognisty temperament nie ma tu nic do rzeczy. Tak już po prostu jest, że wiek -nastu lat wiąże się z różnego rodzaju fantazjami, do których nie koniecznie się dąży. One pojawiają się znikąd i znikają. Nie martw się więc bo nie ma czym. A to, że uczestniczą w nich dojrzali mężczyźni to też nic nadzwyczajnego. Być może tacy faceci Ci imponują, albo akurat w tej chwili gustujesz w 'starszych'. W każdym razie tak jak wspominałam to, że nachodzą Cię 'takie myśli' nie oznacza, że chciałabyś je wcielać w życie. Osobiście uważam, że takie fantazje w sumie nie są niczym złym. Ale jeżeli rzeczywiście fantazjujesz, jak sama twierdzisz w zbyt dużych ilościach i chcesz trochę ujarzmić swój charakterek, gdy nadejdą Cię 'takie' myśli po prostu zajmij się czymś innym. Nie koncentruj się na scenach podsuwanych przez swoją podświadomość.. a próbuj myśleć/robić całkiem co innego. Powodzenia. ;)
Frysbie_

poniedziałek, 12 grudnia 2011

On nie chce się ze mną spotkać.

Napisałam do chłopaka który mi się podoba i kiedyś się kolegowaliśmy. Pisałam z nim, poznałam go lepiej i zapytałam o spotkanie. Napisał, że nie chce, że nie interesują go młodsze dziewczyny.
Jak go przekonać do spotkania? Może zapytałam za wcześnie?

~ignorowana.,

 
Droga ignorowana!
Wydaje mi się, że jeżeli on jest do Ciebie tak negatywnie nastawiony jeżeli chodzi o spotkanie, to raczej nic z tego nie będzie. Mówiąc, że nie interesują go młodsze dziewczyny myślę, że miał na myśli konkretnie Ciebie, ale bał się tego powiedzieć wprost. Przypuszczam, że gdyby jakaś panna mu się spodobała, różnica wieku [oczywiście bez przesady] nie miałaby dla niego większego znaczenia. Możesz oczywiście spróbować coś z działać, ale szczerze powiedziawszy bez obrazy, ale w pozytywny wynik wątpię.
Odpowiedzi na Twoje pytania:
1/ Osobiście uważam, że jeżeli chłopak nie będzie chciał - wołami go nie zaciągniesz. Możesz jednak dalej pisać z nim na GG, a może on po jeszcze bliższym poznaniu w końcu się zdecyduje.
2/ To zależy ile z nim pisałaś, lub też ile się ogólnie znacie. Jeśli np. gadacie na GG od tygodnia i to nie codziennie, to nie dziw się chłopakowi, że na spotkanie z Tobą nie leci cały happy.
Mimo wszystko życzę powodzenia! ;)
Frysbie_

niedziela, 11 grudnia 2011

Chcę do niego wrócić.

Zarwał ze mną chłopak, i wszystko świadczy, że przez swoje koleżanki. Otóż są: Julia, Kamila, Ada. Kilka miesięcy temu pisał do mnie chłopak, z którym często się psotykałam (jako koledzy). I Julia zaczęła z nim chodzić, przez co pisała do mnie, że mam się od niego odpier . dolić itp. Przestałam do niego pisać, ale gdy napisał, to odpisywałam. Oni przestali ze sobą chodzić po ok. 3 tygodniach. Od 2 miesięcy byłam z Damianem. Było super. Jednak muszę zaznaczyć, że ponad rok temu on chciał już być ze mną ale ja nie. Raz powiedziałam do niego: idź do Kamili. Czemu? Całe przerwy spędza z nią i tamtymi dziewczynami. Może 3 razy na tydzień ma dla mnie czas w szkole (po lekcjach wszystko się zmienia). W niedzielę, były zawody piłkarskie, na które przyjechał, ale ani chwili nie spędził ze mną. Wiedział, że będę gdyż mieszkam kawałek od boiska. Najlepsze jest to, że gdy przyjechały te 3 dziewczyny to napisał mi: Wiesz co, z nami koniec. Nic więcej. Nie chciał ze mną rozmawiać, a gdy udało mi się go złapać na osobności to powiedział, że tu nie ma czego wyjaśniać i robił głupie miny. Wieczorem zadzwoniłam do niego po raz któyś, i powiedział mi, że postąpił tak ja kiedyś (gdy go odrzuciłam). Wiem, że to nieprawda bo by mi powiedział od razu. Jestem pewna, że to przez te dziewczyny gdyż one mnie nie lubią, a ja ich. Każdego dnia mówił mi kocham cię, dzwonił do mnie i rozmawialiśmy około godziny. Tęsknię za nim, bo się zakochałam. Nie chce go stracić na dobre. Proszę, jak mam go przekonać, żeby do mnie wrócił. Ba, jak mam go przekonać, żeby powiedział mi czemu się rozstaliśmy? Proszę o pomoc, a przy okazji pozdrawiam wszystkei autorki bloga jak i czytelniczki ): (mam 15 lat, on 16 wraz z tymi dziewczynami.)

~Smutna_

  

Droga Smutna!
Wygląda na to, że Julia była po prostu bardzo niepewna miłości swego chłopaka i bardzo zazdrosna, skoro zniżała się do takiego poziomu, jak pisanie takich wulgarnych wiadomości. To powinno dać Ci do myślenia, jak traktował Cię wtedy ten chłopak. Chyba właśnie zbyt dobrze;)
Mi wygląda na to, że zerwanie z Damianem spowodowane zostało tą trójką dziewczyn. Tylko że coś mi tu nie pasuje. Bo skoro, jak piszesz, zabiegał o Ciebie już przed rokiem i było Wam ze sobą dobrze, to nagle te dziewczyny miałyby to wszystko popsuć? Mogły powiedzieć o Tobie coś niepochlebnego Damianowi, ale czy to powód do zerwania? Właśnie wydaje mi się, że nie, zwłaszcza, że wyglądało to wszystko na poważne z jego strony. Zbyt poważne, aby takie drobiazgi zrujnowały Wasz związek. Wytłumaczył Ci się, że zerwał dlatego, żebyś poczuła się tak, jak on, kiedy Ty go odrzuciłaś. To byłoby logiczne, gdyby był zwykłym niedojrzałym dzieciakiem. Ale jednocześnie mogłabyś odczuć to w Waszym związku, a o niczym takim nie napisałaś. Jednak to od razu wykluczyłaś.
Co do tego, że chcesz, żeby o Ciebie wrócił, to myślę, że nie ma innego wyjścia, jak rozmowa. Nic innego tego nie załatwi. Po prostu musisz do niego pójść, czy się gdzieś umówić, ale na takim gruncie, żeby swobodnie, dosyć swobodnie się Wam rozmawiało. I powiedzieć mu absolutnie wszystko od samego początku. Opowiedzieć o tym chłopaku, o zachowaniu Julii, o tym, jak się czujesz, jak się wtedy poczułaś. Nie owijać w bawełnę, tylko mówić wszystko, jak leci. Bo teraz już nie ma sensu ukrywanie czegokolwiek. Myślę, że dzięki tej rozmowie dowiesz się także przyczyny Waszego rozstania. Pamiętaj: musisz być z nim szczera. I wymagać tego samego od niego.
Życzę powodzenia,
Charlotte.

sobota, 10 grudnia 2011

Czy on mnie zdradza?

Cześć dziewczyny! ;)
Świetny blog, kolorki, itd;D.
Otóż, mój problem dotyczy mojego chłopaka. Jesteśmy ze sobą od jakiegoś roku. Wszystko układało się idealnie. Czułam się tak wspaniale, taka zakochana. Już nikt nie uważał mnie za pesymistkę. Nigdy nie czułam się komuś tak bardzo potrzebna. Ale wszystko zaczęło się psuć.. Wszystko piękne, co szybko się kończy. Zauważyłam, że nie podobam się mojemu chłopakowi jak kiedyś, nie rozmawia ze mną tak jak kiedyś, wszystko po prostu odwróciło się do góry nogami. Wychodzi na dwór z kumplami, a kumple siedzą przed komputerem w domu. Zastanawiam się, czy on kogoś ma.. Mam wrażenie, że chce, żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi. Zaczynam się bać. Nie chcę być kolejną zabawką, jak przed rokiem. Naprawdę.. Nie wiem co mam zrobić. Pomóżcie mi!

~Kicia

 
Droga Kiciu! ;)
Początkowo faza miłości już minęła. Zauroczenie - długie rozmowy, romantyczne chwile/uniesienia, myśl, że mogę wszystko.. Nie ma szans, żeby taka sielanka trwała wiecznie. Ale co potem? Poddać się i skapitulować, czy wspólnymi siłami przejść ze stanu zauroczenia do dojrzałej miłości? Pewnie wybierzesz to drugie. Nie dziwię Ci się. ;)
Prościej.. początkowo każdy związek jest niemal idealny. Ale przecież nie można być wiecznie szczęśliwym. Z biegiem czasu zauważamy wady drugiej osoby, zmieniamy się. Ale to, że zaczynają się problemy nie oznacza końca miłości.. Rok to długi okres czasu. Fajnie było, ale się skończyło.. trzeba wrócić do rzeczywistości i dostrzec to, że nie zawsze jest świetnie. Nie powinnaś go ograniczać jeśli chodzi o kolegów.. zakazywanie spotkań z kumplami może jedynie pogorszyć sprawę. Dopiero w tedy jeśli będziesz miała pewność, że coś jest nie tak [czyli, że nie spotyka się z kolegami, a z kimś innym] zacznij coś działać. Wcześniej nie panikuj. Jeżeli jednak już teraz zauważasz jakieś poważne zmiany w jego zachowaniu zdobądź się na szczerą rozmowę. Zapytaj co się zmieniło? Poproś go, żeby nigdy Cię nie okłamywał. Powiedz, że wolisz znać najgorszą prawdę, niż być okłamywana miesiącami. Możesz też powiedzieć wprost o co chłopaka podejrzewasz, ale w większości przypadkach skutkuje to tylko kłótnią, albo w konsekwencji i tak się niczego nie dowiadujesz, gdyż podejrzewam, że chłopak wszystkiemu zaprzeczy.
Napisałaś: "Zaczynam się bać. Nie chcę być kolejną zabawką, jak przed rokiem."
Prawdę mówiąc nie wiem o co Ci chodzi w tym stwierdzeniu..? Miałaś już chłopaka który Cię rzucił, czy były już pewne problemy z tym? Nie wiem..
W każdym razie nie panikuj bo być może Twoje podejrzenie wcale się nie sprawdzą. A jeżeli rzeczywiście okaże się, że chłopak ma inną? - nie był, jak widać Ciebie wart. Być może powiesz: Każdy tak mówi, ale to i tak boli.. - prawda. Ale przecież coś takiego to nie koniec świata. Żyje się dalej. A może tuż za rogiem, czeka miłość Twojego życia? :)
Powodzenia. ;)
Frysbie_

piątek, 9 grudnia 2011

Czy jest sens starać się o niego?

Cześć dziewczyny. Od września 2009 roku chodzę do technikum (I klasa), a od jakichś dwóch miesięcy podoba mi się pewien chłopak. Nie jest to może żaden przystojniak, ale wyróżnia się z tłumu przez ognistorudy odcień włosów. No i tak jakoś się stało, że mi się spodobał, chociaż nigdy nie uważałam facetów o jego typie urody za przystojnych. Ten chłopak jest ode mnie 4 lata starszy, wiem że sporo imprezuje, pali papierosy.
Znalazłam jego profil na naszej-klasie, moja koleżanka z klasy go zna,ale tutaj pojawiają się wątpliwości. Z jednej strony mogłabym poprosić Anię o jego numer telefonu (nawet jeśli go nie ma, to pewnie mogłaby go załatwić), ale z drugiej... Jestem raczej niewyróżniająca się z tłumu,ten chłopak pewnie mnie nie kojarzy. (Co w sumie nie byłoby dziwne,gdyż do mojej szkoły chodzi blisko 1000 uczniów). Jest imprezowym typem człowieka, a dla mnie jedyne szaleństwo to dyskoteka raz na pół roku.Pewnie nie mielibyśmy wspólnych tematów do rozmowy. W dodatku jego wszyscy znają i nawet, gdybym mu się spodobała to pewnie wstydziłby się, że ma taką dziewczynę. Nie mam też pewności, że on już kogoś niema (profil na nk o tym nie świadczy, ale przecież nie musi dodawać sobie zdjęć z ewentualną sympatią). I moje pytanie: czy jest sens załatwić sobie jego numer i próbować go zainteresować swoją osobą? A może poczekać na kogoś, kto będzie miał sposób bycia bardziej zbliżony do mojego?

~Ela


Droga Elu.

Postaram się wyrazić w punktach 'za' i 'przeciw' chodzenia z owym chłopakiem, która ja jestem gotowa dostrzec we fragmencie Twojego opisu. Oczywiście to wszystko to tylko moje skromne zdanie. Ostateczną decyzję i tak podejmiesz sama. Tak więc zaczynam i od razu na wstępie życzę, wybrania tej słusznej opcji.
Pozytywy:
1. Skąd możesz wiedzieć że brakowało by wam tematów do rozmów, skoro nawet tego gościa nie znasz..? Być może właśnie różnice między Wami stały by się, rzeczą która was połączy. Zastanów się - interesujecie się czymś innym, chłopak może pokazywać i opowiadać Ci o swoim postrzeganiu świata i zainteresowaniach, a ty jemu o swoich. W ten sposób nigdy się sobą nie znudzicie. ;)
2. To nic, że do tej pory tacy kolesie Ci się nie podobali. W miłości przecież nie zawsze ważny jest jedynie wygląd. Często jest tak, że dany chłopak ma w sobie po prostu to coś, coś co Cię do niego przyciąga.. i może warto o to walczyć?
3. Jeżeli różnica wieku i jego nałogi Ci nie przeszkadzają, możesz spokojnie zaryzykować. A nuż się uda!
4. Jeżeli chłopak by się w tobie tak naprawdę zakochał możesz mieć pewność, że pokocha Cię taką jaką jesteś. W tedy kumple mu nie straszni. Będzie starał się stać po Twojej stronie.
Negatywy:
1. Jego tryb życia nie koniecznie dowodzi temu, że jest to chłopak odpowiedni. Na początku możesz podołać jego zapędom, ale w późniejszym czasie może się to stać powodem poważnych kłótni.
2. Tak samo jeśli chodzi o wiek. 4 lata mimo wszystko czasem może się okazać barierą nie do przezwyciężania.
3. Wasze różne charaktery mimo wszystko na dłuższą metę mogą stać się uciążliwe. Np. chłopak będzie co chwilę chodził na imprezy [kto wie, co na nich robił ;p], a ty siedzisz sama w domu.  Nie wróży to szczęśliwie związkowi.
4. Nie zmieniaj się dla niego. Chłopak ma Cię pokochać taką jaką jesteś, a nie taką jaką mogłabyś być.
Osobiście mimo wszystko uważam, że lepiej by Ci się żyło z chłopakiem o podobnym do twojego charakterze, ale może mimo wszystko warto zaryzykować? Ostateczny wybór pozostawiam Tobie. Powodzenia. :)
Frysbie_
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x