Tytuł:
Pożeracz snów
Autor: Bettina
Belitz
Gatunek:
romans paranormalny
Ilość stron:
506
Co mówi okładka?
Ona – wrażliwa, samotna, nie chce się pogodzić z
przeprowadzką na wieś w lasach Westerwaldu. On – niesamowicie przystojny,
intrygujący i groźny. Ellie wyczuwa, że tkwi w nim głęboka tajemnica, ale choć
się boi – za wszelką cenę chce się z nim spotkać. To on – Colin Blackburn –
ratuje ją w czasie burzy i od tej chwili Ellie nawiedzają niesamowite sny,
groźne i jednocześnie fascynujące. Sny, które prowadzą ją na granicę dwóch
światów… Dzieli ich wszystko. Łączy tylko tajemnica.
Jest
sobota, zatem materializuje się Pudding z przygotowaną nowiutką recenzją.
Pojawiła się prośba o romans paranormalny, więc proszę! Książka dosyć świeża,
bo z 2011 roku i poruszająca dość ciekawy temat. Oczywiście schemat romansu
jest każdej czytelniczce dobrze znany, a paranormalny różni się tylko tym, że
występuje ktoś nie z tego świata.
Otóż pani Belitz dotyka sfery snów, co samo w sobie jest intrygującym
zabiegiem, gdy w ostatnich latach panują wszechobecne wampiry. Nie chciałabym
za dużo zdradzać, ale muszę odnieść się do samej osoby Colina, zatem z bólem
uchylam rąbka tajemnicy – mamy do czynienia z demonem, a żeby było ciekawiej;
demonem, żywiącym się snami. Możemy dopatrywać się nawiązań do sukubów i
inkubów, jednak nie sądzę, żeby należało zagłębiać się w tę problematykę. Niemniej jednak, poruszona sfera jest dość ciekawa. Zdradzać fabuły więcej nie
będę, zatem jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego Ellie grozi
niebezpieczeństwo, przeczytajcie.
Teraz żeby
nie było zbyt słodko, kila minusów. Na początek muszą skrytykować niesamowicie
chaotyczną akcję i sposób przedstawiania historii. Już absolutnie pominę fakt narracji
pierwszoosobowej czasu teraźniejszego, która moim skromnym zdaniem zabija
książki i skupię się na niespójności. Tej niestety dopatrzyłam się bardzo dużo.
Może to kwestia mojego niedokładnego czytania, ale widzę strasznie dużo białych
plam w opowieści. I nie są to płynnie wprowadzone wątki tzw. otwarte. Są to
ordynarne dziury, które nokautują czytelnika z subtelnością nadjeżdżającego
Intercity. Akcja urywa się w jednym miejscu, przeskakuje do innego, a i w samym
tekście ciągłym zdarzają się jakieś dziwne niedociągnięcia. Może to wina
tłumaczenia, jednak czasami siedziałam dobrą chwilę i głowiłam się, co autor miał na myśli.
Wadą jest
również pobieżna i niestaranna kreacja bohaterów drugoplanowych, są bez wyrazu.
W porządku, można przymknąć na to oko, jeżeli są to bohaterowie epizodyczni.
Jednak nasi bohaterowie drugoplanowi pojawiają się dość często, a każdy z nich
przypomina poprzedniego. Wątki dotyczące tych postaci pojawiają się niezwykle
rzadko, czasami zostaniemy poczęstowani jakimś ochłapem informacji, który na
dodatek będzie zupełnie wyrwany z kontekstu. Moim zdaniem, straszna partanina.
Na sam
koniec jeszcze kwestia naszej dwójki, których relacji dotyczy przecież cała
historia. Nie polecę książki nikomu, kto męczy się przy tasiemcowym rozwoju
akcji; tutaj umarłby w połowie książki. Wszystko rozwija się ślimaczym tempem i
na dodatek zmierza w bardzo dziwnym kierunku. Chętnie przedstawiłabym kilka
paradoksów, jednakowoż tym samym zdradziłabym fragmenty fabuły. Sądzę, że w
trakcie czytania łatwo byście je dostrzegły.
Podsumowując,
książka oczywiście jest do przeczytania i warto się z nią zapoznać właśnie ze
względu na dość nietypowego stwora paranormalnego. Temat również został
potraktowany ciekawie, jednak uważam, że zmarnowano jego potencjał.
Poczęstowano nas raptem… trzema wątkami, które okazały się dość ciekawe i
przyznam, że nie spodziewałam się przedstawionego w nich zwrotu akcji. Relacja
głównych bohaterów, jak już z resztą wspomniałam, dziwna i dla mnie momentami
śmieszna, jednak nie mnie to oceniać; może po prostu zupełnie inaczej wyobrażałam
sobie związek kobiety i mężczyzny?
Ocena:
5/10
W przyszłą sobotę powinnam
dołączyć notkę dot. muzyki. Mam kilka pomysłów na podejście do tego tematu i
zobaczę, co tak naprawdę się wyklaruje. Pod spodem moje propozycje na tematykę
w przyszłym tygodniu:
- kryminał
- lektura szkolna
- romans
Miłego weekendu!
Czytalam ta ksiazke. Powiem, ze- za przeproszeniem- dupy nie urywa. Irytowalo mnie to, ze cala akcja toczyla sie tak schematycznie. Dwojka tajemniczych ludzi zakochuje sie w sobie, bllablablaa. To juz bylo tyle razy... W kazdym razie ode mnie 3x nie dla tej ksiazki; dziekujemy.
OdpowiedzUsuń