niedziela, 4 marca 2018

KK:„33 dni prawdy”

Tytuł: 33 dni prawdy
Autor: Thomas Arnold (Arnold R. Płaczek)
Ilość stron: 416
Gatunek: thriller kryminalny


Opis:
Gdy Dona Jonson – mieszkanka spokojnego osiedla w Cleveland – wraca do domu i otwiera drzwi, strach paraliżuje jej ciało. Nie jest w stanie zrobić kroku. To, co widzi, budzi w niej demony przeszłości. Rozpoznając za oknem sylwetkę mężczyzny, barykaduje się i próbuje wezwać pomoc.

Dwa dni później policja znajduje jej ciało w wannie. Jedynym śladem mogącym rzucić światło na okoliczności jej śmierci staje się dwudziestoletnia fotografia, na której ta sama kobieta stoi w zakonnym habicie pośrodku grupki małych dzieci. Trop prowadzi do sierocińca, w którym pracowała przed wieloma laty. W czasie trwania śledztwa, zaczynają ginąć kolejne osoby. Początkowo prosta sprawa z czasem komplikuje się i na światło dzienne wychodzą przerażające fakty. Dwaj detektywi z wydziału zabójstw – James Adams i David Ross - szybko uświadamiają sobie, że ostateczna prawda została przed nimi ukryta znacznie głębiej, niż na początku sądzili.

Moim zdaniem:

Nie ukrywam, że lubię czytać kryminały, więc ponownie zawędrowałam przed regał z kryminałami w mojej bibliotece. Tak o to wpadła mi w ręce książka: „33 dni prawdy”. Dodam że niestety musiałam ją oddać, ponieważ sesja mnie goniła, a termin prolongowania daty oddania już mi się wyczerpał, ale ponownie ją wypożyczyłam, bo musiałam dowiedzieć się, jak to się skończy.

Czy Was też zdziwił, że autor jest Polakiem? Bo szczerze mówiąc dopiero po pomyślę, że chcę się z Wami podzieli wrażeniami, dowiedziałam się, że Thomas Arnold to tylko pseudonim. Także brawa dla naszego rodaka, bo czuję, że właśnie dołączył do moich ulubionych autorów.

Akcja dzieje się w Cleveland. Jak to w takich książkach bywa - autor na początku chce nas jakoś zwabić do siebie, więc podrzuca nam zagadkę: co też kobieta z zakonu ma wspólnego z chmarą dzieciaków na zdjęciu i dlaczego to wzbudza takie bolesne wspomnienia? W międzyczasie poznajemy kilku różnych bohaterów teoretycznie niezwiązanych ze sprawą, wygląda to po prostu na kolejną nierozwiązaną sprawę. No bo co też z tym wszystkim ma wspólnego zdrada kobiety pracującej w sądzie, wypadek jakiegoś chłopaka, który idzie za przyjaciela do więzienia, bo nie chce zdradzić, kto naprawdę potrącił i doprowadził do śmierci przypadkową dziewczynę? A facet, który trzyma dzieci w piwnicy i ma długi u innych? Co też jeszcze ciekawego detektywi tam odnajdą? Oczywiście mój umysł już się zastanawia czy jedno z drugim na coś wspólnego czy autor po prostu chce nam przedstawić też pracę detektywa jeszcze nie związanego z tą sprawą? A ja uwielbiam jak jedno łączy się z drugim i powstaje coś, czego w ogóle bym się nie spodziewała. Choć początek udało mi się trochę przewidzieć to w trakcie książki dostawałam kilka rozwiązań, które mnie zaskoczyły. A już totalnie końcowy rozdział. Nie mam pojęcia czy ktokolwiek spodziewał się właśnie takie zakończenia. Detektyw Adams - niski, ale zdolny człowiek podołał wykonaniu tej zagadki. A czy Ty też spróbujesz?


Książka utrzymuje napięcie i sprawia, że trudno się od niej oderwać. Nie mam mowy o nudzie dla ludzi uwielbiających kryminały. W dodatku nie można zasnąć, bo gdy myślisz, że już masz jakiś ślad/dowód... to nagle on cudownym sposobem „znika” i zagadka wciąż nie zostaje rozwiązana. Uważam, że autor zachował realizm i brawa dla niego za naprawdę dopracowaną fabułę. Chociaż czasami nieco bardziej zawiłą, ale tak to jest w kryminałach. Naprawdę polecam!


Źródło okładki: http://www.empik.com/33-dni-prawdy-arnold-thomas,p1106461476,ksiazka-p
Źródło opisu: Okładka książki

Pozdrawiam
Shana

3 komentarze:

Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x