wtorek, 15 sierpnia 2017

Wampiry w kulturze masowej

Witam!
Chciałabym wam przedstawić popularne i mniej popularne filmy/seriale/książki w których występują wampiry jako wątek przewodni.

1. TWILIGHT  - ZMIERZCH

Seria napisana przez Stephenie Meyer. Składa się z czterech tomów:
  • Zmierzch
  • Księżyc w nowiu
  • Zaćmienie
  • Przed świtem
OPIS: Opowiada o przygodach Belli Swan, która po przeprowadzce do miasteczka Forks, w stanie  Waszyngton, zakochuje się w wampirze Edwardzie Cullenie.

Na podstawie książki, nakręcono filmy.
Zmierzch (2008)
Saga "Zmierzch": Księżyc w nowiu (2009)
Saga "Zmierzch": Zaćmienie (2010)
Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 1 (2011)
 Saga "Zmierzch": Przed świtem. Część 2 (2012)



2. THE VAMPIRE DIARIES - PAMIĘTNIKI WAMPIRÓW

Seria powieści, której siedem pierwszych części jest autorstwa amerykańskiej pisarki L.J. Smith, zaś autorem kolejnych jest anonimowy autor.
Seria początkowo była trylogią, jednakże pod wpływem fanów L.J. Smith napisała część czwartą, Mrok.

OPIS:Dwa wampiry. Dwaj nienawidzący się bracia. I piękna dziewczyna, której obaj pragną... Elena: piękna i popularna, może mieć każdego chłopaka. Stefano: tajemniczy i mroczny, wydaje się jedynym chłopakiem odpornym na wdzięki Eleny. Damon: seksowny, niebezpieczny i opętany żądzą zemsty na Stefano - bracie, który go zdradził. Połączy ich uczucie, które może się okazać równie zabójcze jak blask...

Na podstawie książki powstał serial.
Liczba sezonów: 8
Serial jest produkowany dla amerykańskiej stacji The CW.
Rolę Eleny gra Nina Dobrev, Stefana – Paul Wesley, a Damona - Ian Somerhalder.

3.THE ORIGINALS

Amerykański spin-off serialu Pamiętniki wampirów.

OPIS:Opowiada o losach pierwotnej rodziny wampirów, żyjącej na przestrzeni wieków. Mikaelsonowie przenoszą się do Nowego Orleanu – miasta, które kiedyś pomogli zbudować. Wkrótce napotykają problemy, z którymi muszą sobie poradzić.


Liczba sezonów: 4

10 maja 2017 roku stacja The CW ogłosiła przedłużenie serialu o piąty sezon, który będzie finałowym sezonem





 4. AKADEMIA WAMPIRÓW

Cykl powieści Richelle Mead, składający się z 6 tomów:
  • Akademia wampirów
  • W szponach mrozu
  • Pocałunek cienia
  • Przysięga krwi
  • W mocy ducha
  • Ostatnie poświęcenie
OPIS: Rosemarie Hathaway jest pół-człowiekiem i pół-wampirzycą (dhampirzyca), której zadaniem jest ochrona dobrych wampirów - Morojów przed złymi Strzygami. Od urodzenia uczy się zasad walki w szanowanej i szczycącej się pradawną historią szkole dla wampirów i dhampirów - w Akademii Świętego Vladimira. Najlepsza przyjaciółka Rose, a zarazem ostatnia dziedziczka rodu - Vasylissa "Lissa" Dragomir przeżyła śmierć rodziców i starszego brata, a teraz grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. Na dodatek dziewczyny poznają wybitnego nauczyciela walki Dimitri Bielikova (tak jak Rose, również jest on pół-wampirem).

W 2014 do kin trafił film na podstawie tej książki pt:"Akademia Wampirów".

5. CZYSTA KREW - TRUE BLOOD 

Amerykański serial telewizyjny wyprodukowany przez Alana Balla, nakręcony na podstawie serii powieści Charlaine Harris, The Southern Vampire Mysteries.

Serial transmitowany jest w sieci telewizji kablowej HBO w Stanach Zjednoczonych.

OPIS: Sookie Stackhouse potrafi czytać w myślach. Lubi przebywać w towarzystwie wampirów, bo ich jako jedynych nie słyszy.

Liczba sezonów: 7

Lata: 2008 - 2014



6. DOM NOCY

Seria książek fantasy napisanych przez P. C. Cast i jej córkę Kristin Cast.
Cykl obejmuje dwanaście części. Pierwsza część "Naznaczona” została wydana w 2007. 14 października 2014 w USA nastąpi premiera ostatniej części cyklu. Cykl uzupełniają dodatki przedstawiające dzieje profesorów. Są nimi "Przysięga Smoka", " Ślubowanie Lenobii","Klątwa Neferet" oraz "Upadek Kalony".

OPIS:
Seria opowiada o przygodach szesnastoletniej Zoey Redbird, która zostaje naznaczona i aby przejść przemianę z adepta w dorosłego wampira musi zamieszkać w Domu Nocy, który najbliższy znajduje się w Tulsie. Tam poznaje nowych przyjaciół – Damiena, Shaunee, Erin i Stevie Rae, oraz wrogów, do których początkowo zaliczała się jej późniejsza przyjaciółka Afrodyta.


Książki w cyklu Dom Nocy:

  • 1. Naznaczona (Marked)
  • 2. Zdradzona (Betrayed)
  • 3. Wybrana (Chosen)
  • 4. Nieposkromiona (Untamed)
  • 5. Osaczona (Hunted)
  • 6. Kuszona (Tempted)
  • 7. Spalona (Burned)
  • 8. Przebudzona (Awakened)
  • 9. Przeznaczona (Destined)
  • 10. Ukryta (Hidden)
  • 11. Ujawniona (Revealed)
  • 12. Wyzwolona (liberated)
  • Klątwa Neferet 
  • Przysięga Smoka 
  • Ślubowanie Lenobii
  • Upadek Kalony

7. MOONLIGHT - POD OSŁONĄ NOCY


OPIS:
Prywatny detektyw i wampir, Mick St. John, zakochuje się w pięknej, lecz śmiertelnej dziennikarce, Beth Turner, której wiele lat temu uratował życie.

Liczba sezonów: 1

Lata: 2007 - 2008







 8. BUFFY: POSTRACH WAMPIRÓW

Amerykański serial telewizyjny bazujący na wątkach filmu fabularnego o tym samym tytule z 1992 roku. Serial został stworzony przez Jossa Whedona oraz jego firmę producencką Mutant Enemy.

OPIS: Przeznaczeniem Buffy jest walka z krwiożerczymi wampirami. Dziewczyna poznaje bibliotekarza, który pomaga jej w realizacji misji.

Liczba sezonów: 7

Lata: 1997 - 2003



 9. HOTEL TRANSYLWANIA

Amerykański film animowany 3D, wyprodukowany przez studio Sony Pictures Animation na zlecenie wytwórni Columbia Pictures. Jego oficjalna premiera miała miejsce 28 września 2012 roku. Za reżyserię obrazu odpowiada Genndy Tartakovsk.Postaciom z Hotelu Transylwania głosu użyczyli m.in.: Adam Sandler, Andy Samberg, Selena Gomez.

OPIS: Hrabia Drakula i jego 118-letnia córka prowadzą hotel w Transylwanii. Przyjaźń dziewczynki z ludzkim chłopcem wpędza rodzinę w kłopoty.

Cześć pierwsza (2012)
Część druga (2015)


10. BEING HUMAN - BYĆ CZŁOWIEKIEM

Brytyjski serial science fiction, produkowany przez BBC Three

OPIS:Wampir, wilkołak i duch zamieszkują razem. Ich największym, ale nieosiągalnym pragnieniem jest być człowiekiem.

Liczba sezonów: 5

Lata: 2008 - 2013






To oczywiście nie wszystkie produkcje z głównym udziałem wampirów. Jest jeszcze mnóstwo seriali i filmów czy książek.Podzieliłam się z wami takimi.
A może jakimś was zaciekawiłam?
Miłego popołudnia,
Re(Beca)

 -------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Informacje z Filmweba,Lubimy czytać, Wikipedii, zdjęcia z Google Grafika,

piątek, 11 sierpnia 2017

Smoothie z przepisu Sarahy Owen

Macie ochotę na smoothie?
Dobrze trafiliście! Idealny przepis na lato!

Smoothie jeżynowo - jogurtowy

 Składniki:
 * 25 jeżyn
 * 450 ml ( 1 1/3) szklanki jogurtu
 * spora szczypta płatków migdałowych

Miksuj w blenderze jeżyny z jogurtem do uzyskania gładkiej konsystencji. Posyp płatkami migdałowymi i wypij po przyrządzeniu.


 Smoothie z tofu i malin


 Składniki:
 * 25 malin
 * 400 g naturalnego tofu o gładkiej konsystencji
 * 1 laska wanilii
 * szczypta płatków migdałowych

Miksuj w blenderze maliny  z tofu do uzyskania gładkiej konsystencji. Wydobądź nożem ziarenka wanilii, wsyp do koktajlu i wymieszaj. Posyp płatkami migdałowymi i wypij po przyrządzeniu.


Muszę się przyznać, że próbowałam tylko tego z jeżyn, bo nie znalazłam nigdzie tofu :(
Dajcie znać, czy wam się udało spróbować ten drugi przepis!
Miłego dnia!

-------------------------------------------------------------------
Przepisy z książki "100 najlepszych SOKÓW" - Sarah Owen

wtorek, 1 sierpnia 2017

Naleśniki z białym serem - palce lizać!

 Cześć! Dziś przychodzę do was z takim pomysłem na ciekawy obiad.


Składniki:

Ciasto na naleśniki:
* trzy jajka
* dwie szklanki mąki
* 1 i 1/2 szklanka mleka
* szklanka woda gazowana
*olej

Nadzienie:
* 1/4 kostki sera białego
*żółtko
*cukier

Przygotowanie:

Do miski dodajemy wszystkie składniki i ubijamy mikserem. Ciasto musi być gładkie, bez grudek. Jeśli jest za gęste dodaj trochę mleka, a jak za rzadkie to mąki.
Smażymy na oleju do uzyskania lekko złotego koloru z obu stron. Mogą być grubsze lub cienkie według waszego uznania.

Gdy usmażymy jakąś ilość, ser mieszamy z żółtkiem i cukrem.
Nadziewamy naleśniki i smażymy przez chwile, aż się zarumienią.
Można złożyć w koperty albo jak ja w rulon.

Posypać cukrem i gotowe!

Smacznego! 


W komentarzach podzielcie się jak wy robicie naleśniki i co chcielibyście zobaczyć w następnym poradniku Zrób to sam. Planuje coś do szkoły i parę przepisów, ale może wy poddacie mi jakiś pomysł.
Miłego popołudnia!


niedziela, 16 lipca 2017

Olejowanie włosów

   Zanim przejdę do właściwej części tego posta, chciałabym się Wam przedstawić.
   Cześć, jestem Julsz, jak mogłyście już zauważyć, a w prawdziwym życiu mówią mi Julka (tego to się nie spodziewałyście, nie?). Piszę tę notkę w ramach okresu próbnego, spodziewajcie się jeszcze dwóch, wtedy zobaczymy, czy zostanę tu na stałe. :) Możecie mi zadawać pytania dotyczące pielęgnacji włosów i cery, choć z tym drugim nie jestem jeszcze aż tak szeroko zaznajomiona, jak z włosomaniactwem, więc bycie autorką tego działu na pewno stworzy wiele okazji, by rozszerzyć zarówno Waszą, jak i moją wiedzę. Niestety nie znam się na makijażu i o nim pisać nie będę.
   Jako osoba, która będzie często polecała Wam kosmetyki do włosów, wiele z nich osobiście przetestowanych, opiszę też… swoją czuprynę! Jeżeli macie podobny typ włosów, to całkiem możliwe, że stosowane przeze mnie odżywki, maski, oleje itp. sprawdzą się też u Was.
Zacznijmy od tego, że określam swoje włosy mianem wysokoporowatych, ale nie ekstremalnie – zmierzają raczej w stronę średnioporowatych. Dla osób niewtajemniczonych (spokojnie, tutaj opiszę też, co to w ogóle jest porowatość włosów) – cechują się one z reguły łatwym puszeniem, szczególnie przy wilgotnym powietrzu, a także tendencją do suchości, którą coraz lepiej zwalczam. Mogłabym je określić jako falowano-kręcone – zależnie od dnia potrafią się ładnie pokręcić albo być ledwo falowane. Nie przetłuszczają się i to na tyle, że mogę je spokojnie umyć trzy razy w tygodniu i w „dniu mycia” wciąż nie widać, że są lekko tłuste.
Dobra, to by było na tyle z mojej egocentrycznej gadaniny! Przejdźmy do tematu notki.

Olejowanie włosów

Co to w ogóle jest?
   Zapewne większość z Was nie słyszała o takim „zabiegu”, jak olejowanie albo nie zwróciła na to uwagi i popukawszy się w głowę, wróciła do spraw codziennych. Jednak wbrew pozorom regularne używanie dobrze dobranego oleju potrafi zdziałać cuda z włosami, szczególnie suchymi i puszącymi się! Słowo „olejowanie” (wybaczcie za powtórzenia, nie mam pojęcia, czy istnieje jakiś sensowny synonim) na pewno kojarzy się Wam ze zwykłym olejem spożywczym i w zasadzie to macie rację. Ten sposób odżywiania włosów polega zwyczajnie na nałożeniu na nie oleju, choć nie tylko rzepakowego lub słonecznikowego, ale więcej propozycji wymienię później. Spokojnie, wbrew pozorom on się zmywa. Trzeba tylko użyć go w odpowiedniej ilości i dobrym sposobem, a mamy ogrom możliwości. 

   Zanim uznacie olejowanie włosów za bezsens, to chciałabym zrobić z Wami mały test. Poszukajcie odżywki lub maski do włosów, najlepiej takiej do suchych. Przeanalizujcie opakowanie – mniemam, że wiele producentów chętnie chwali się obecnością olejów w składzie. A nawet jeśli się nie chwalą, myślę, że w większości produktów znajdzie się chociażby oliwa, olej arganowy, olej palmowy, awokado – nie sposób wymienić wszystkich. Po prostu spójrzcie na to, co ma na końcu „Oil”. Przekonałam? :)

   Dzięki dobroczynnym składnikom olejów (niezbędne nienasycone kwasy tłuszczowe, witaminy), które docierają do włosów, te stają się zdrowsze, bardziej nawilżone, mięsiste i sypkie, a także dociążone (nie mylić z obciążonymi). Jeśli prawidłowo olejujecie skalp, to również go nawilżacie, a także możecie przyśpieszyć porost włosów oraz wbrew pozorom ograniczyć przetłuszczanie skóry głowy. To nie są puste słowa – sama tego doświadczyłam, bo moje włosy przeszły ogromną przemianę między innymi dzięki olejowaniu. Pamiętajcie jednak, że należy robić to regularnie – w zasadzie najlepiej przed każdym myciem, jeśli są one przesuszone i zniszczone, ale nie każdy ma na to czas. Myślę, że powinno poświęcić się co najmniej dwa razy w tygodniu minimum dwie godziny, by zobaczyć efekty.

   W tym miejscu chciałabym tylko przestrzec Was, byście nie używały żadnych „olejków” i serum do włosów w celu olejowania ich. Są to dobre produkty do zabezpieczania włosów i używania po myciu, ale z reguły ich działanie odżywcze jest bardzo małe ze względu na przewagę silikonów w składzie. Mówię tu na przykład o „Argan Oil” Bioelixire. Nazwy mylą – po prostu sprawdźcie skład takiego olejku, ten, którego używa się do olejowania, powinien w polu INCI/ingredients zawierać wyłącznie, załóżmy, olej migdałowy/lniany/winogronowy itp. (w przypadku mieszanek – ewentualne ekstrakty z roślin), a czasem konserwanty, choć polecam używanie takich, które ich nie zawierają. 

Jak to robić?
   Skoro już wyjaśniłyśmy sobie, czym jest olejowanie i dlaczego warto to robić, podam Wam kilka najpopularniejszych sposobów. Każdy z nich ma swoje zalety i wady, polecam wypróbować wszystkie, żeby odkryć, który z nich jest najlepszy dla Waszego typu włosów. Po jakimś czasie same znajdziecie swoją własną drogę.

·      - Olejowanie na sucho – jest to najprostszy sposób. Po prostu rozcieracie w rękach dany olej (około jedna łyżka stołowa dla dość gęstych włosów sięgających za łopatki – przy krótszych będzie to mniej. Pamiętajcie, nie przesadźcie z ilością, bo narobicie sobie szkody!) i nakładacie go na suche włosy, dokładnie rozprowadzając. Jeśli mają one skłonność do bycia przyklapniętymi, możecie nakładać olej od ucha w dół. Po tym polecam spiąć włosy, by nie pobrudziły ubrań i spędzić tak co najmniej dwie godziny – z czasem zobaczycie, jaki czas spędzony na odżywianiu Wam służy.
·      - Olejowanie na mokro – wszystko przebiega tak samo, jak wyżej, tylko przed aplikacją musicie zamoczyć włosy, a później odsączyć je ręcznikiem z nadmiaru wody. Nałożenie oleju może być nieco trudniejsze, więc lepiej robić to ostrożnie, by nie wyrwać za dużo kosmyków. ;) Włosy możecie zwinąć i włożyć pod czepek i turban z ręcznika/zimową czapkę, by ciepło wspomogło działanie dobroczynnych składników.
·      - Olejowanie „na rosołek” – najpierw musicie wlać do miski jakiś litr wody, najlepiej ciepłej (ale nie gorącej), słyszałam też, że przegotowana będzie jeszcze lepsza – szczególnie, gdy w Waszym mieście jest twarda woda. Do tego dodajecie łyżkę, może dwie, wybranego oleju, mieszacie wszystko i moczycie w tym włosy. Jakiś czas pobawcie się nimi w tej „zupce”, pomieszajcie, by wszystko dobrze wchłonęły, a potem wyciśnijcie włosy z nadmiaru mieszanki i nałóżcie foliowy czepek, a potem owińcie turbanem lub czapką.
·      - Olejowanie na maskę/na odżywkę – jest to jedna z moich ulubionych metod, bo nie trzeba emulgować oleju przed zmyciem go (niedługo wyjaśnię, o co chodzi). Nałóżcie na włosy maskę lub odżywkę, a na to znowu około łyżkę… zgadnijcie czego! Tak, oleju! ;) Po tej notce będziecie miały dość tego słowa, ja też, swoją drogą. Całość zawijacie pod foliowy czepek, nakładacie turban i siedzicie tak jakiś czas. Możecie podgrzać tę instalację suszarką, by polepszyć efekty.
·      - Olejowanie przez olejową „mgiełkę” – znajdźcie jakieś opakowanie po mgiełce lub czymkolwiek, co ma atomizer. Wlejcie do niego wodę, dodajcie łyżkę oleju, można dorzucić też tzw. półprodukty – aloes, pantenol, glicerynę. Całość mieszamy i spryskujemy tym włosy. Może to trochę zająć, zanim będą dobrze pokryte, ale dzięki temu nie przesadzicie z ilością oleju.
·      - Olejowanie „na mgiełkę” – ma trochę inną zasadę, niż sposób wyżej. Najpierw spryskujecie włosy mgiełką nawilżającą (może być również dobra mgiełka do twarzy, ważne, by nie miała silikonów) i na to znowu nakładacie olej. Jeśli nie macie kupnej mgiełki, możecie ją zrobić – zmieszajcie około 200 ml wody i różne nawilżające składniki – aloes, pantenol, glicerynę (po kilka kropli) albo miód lub cukier (po łyżeczce).
·      - Olejowanie z maską – jeżeli nie macie czasu, to po prostu do porcji maski albo odżywki, jaką nakładacie na włosy, dodajcie bardzo niewielką ilość oleju – łyżeczka albo i mniej, żeby nie obciążyć włosów. Taką mieszankę nałóżcie PO myciu, trzymajcie pół godziny, czyli jak zwykłą maskę, także w czepku i dokładnie spłuczcie wodą.
·      - Olejowanie końcówek – w zasadzie dla mnie nie jest to do końca olejowanie, a raczej sposób zabezpieczenia i odżywienia końcówek włosów. Nałóżcie na nie roztartą w dłoniach kroplę lub dwie oleju, a na to serum silikonowe. Dzięki temu lepiej ochronicie je przed zniszczeniami, jednocześnie odżywiając.
·      - Olejowanie skalpu, skóry głowy – tu sprawa ma się trochę inaczej i w zasadzie ta część zasługuje na osobny wpis. Olejowanie skóry głowy może ograniczyć jej przetłuszczanie, nawilżyć i przyśpieszyć porost włosów, jednakże gdy nieodpowiednio dobierzecie olej lub sposób, to możecie niemile się zaskoczyć przez podrażnienie głowy oraz wzmożone wypadanie włosów. Poza tym z reguły nie powinno się używać w tym celu większości olejów, jakich używamy do włosów. Możecie spróbować olejków firmy Khadi, ewentualnie Dabur Amla – są to mieszanki olejów i ziół. Na skórę głowy dobry będzie też olej musztardowy, z czarnuszki, z nasion kozieradki (swoją drogą – wcierka z kozieradki jest bardzo dobra na porost włosów). Jest ich bardzo wiele i w przyszłości mogę opisać Wam dokładnie, jak powinno się olejować skalp. Najważniejsze jednak, żeby skóra głowy była czysta – nadmiar sebum połączony z olejem może wzmożyć wypadanie włosów – a także byście nie przesadziły z długością trzymania oleju na skórze głowy. Zacznijcie od trzydziestu minut, maksymalny czas to dwie godziny. I nie nakładajcie go za dużo – zasada „im mniej, tym lepiej” dotyczy większości skalpów. 

A teraz najważniejsze – jak zmyć olej?

   Istnieje bardzo łatwy patent, który ułatwi Wam późniejsze zmycie oleju z włosów szamponem. Wystarczy go zemulgować! To moment, w którym pukacie się w głowę i pytacie, o co w ogóle chodzi, prawda? Według cioci Wikipedii emulgacja to „proces łączenia dwóch niemieszalnych substancji, z których przynajmniej jedna jest cieczą, prowadzący do powstania trwałej emulsji”. A tak po ludzku – połączenie odżywki z olejem, dzięki któremu mieszankę łatwiej spłukać z włosów. Po prostu nakładacie na lekko zwilżone, naolejowane włosy odżywkę lub maskę, zostawiacie na jakieś trzydzieści minut, spłukujecie i normalnie myjecie włosy (do mycia polecam łagodne szampony, np. Babydream, ale o tym też mam zamiar napisać, bo nie chcę tego jeszcze bardziej przedłużać). Jeżeli wszystko dobrze poszło, będą one odżywione, ale nie tłuste. Gotowe! :) (nie musicie emulgować oleju, jeżeli olejowałyście na maskę lub na odżywkę)

Po co sięgnąć? 
   Zapytacie teraz, jakiego oleju powinnyście użyć? Cóż, na początek polecam wypróbować to, co macie w domu – chociażby olej rzepakowy, słonecznikowy, oliwę z oliwek lub olej lniany (dwa ostatnie serdecznie polecam na suche włosy!). Możecie użyć też oleju kokosowego, ale uwaga – większość zniszczonych, suchych włosów może on napuszyć. Warto jednak spróbować!
Jeżeli jednak chcecie sięgnąć po coś z wyższej półki, najpierw chciałabym zapoznać Was z definicją porowatości, która jest bardzo ważna w dobieraniu dobrego oleju (oczywiście od tej reguły zawsze będą jakieś wyjątki i wasze włosy mogą pokochać coś, co rzekomo do nich nie pasuje). Porowatość włosów to stopień, w jakim łuski włosa są odchylone od jego rdzenia – im bardziej odchylone, tym łatwiej jest je zniszczyć i wysuszyć, a woda szybciej odparowuje z takiego włosa. Jeśli więc łuski ściśle przylegają do siebie, to włosy są niskoporowate. Im bardziej się odchylają, tym bliżej im do wysokoporowatych. W praktyce wygląda to tak:

   Włosy wysokoporowate – są to często włosy kręcone i falowane lub zniszczone przez farbowanie, prostowanie albo mechaniczne uszkodzenia. Jeśli  powietrze jest wilgotne, bardzo się puszą, są także podatne na kolejne uszkodzenia. Chłoną wszystko jak gąbka, łatwo je stylizować, szybko się moczą i schną. Ale spokojnie, nie są takie złe! Dosyć trudno je obciążyć, a większość kosmetyków nawilżających przyjmują z wielką chęcią.

   Włosy niskoporowate – najczęściej to proste, zdrowe, lśniące i sypkie włosy. Ich łuski ściśle do siebie przylegają, więc trudno je uszkodzić, poza tym raczej się nie elektryzują. Z drugiej strony – niełatwo je stylizować, są na to mało podatne, tak samo na moczenie. A gdy już są mokre, dość powoli schną! W przeciwieństwie do włosów wysokoporowatych, nie potrzebują aż tak dużo zabiegów pielęgnacyjnych (oczywiście nie oznacza to, że wcale ich nie potrzebują).

   Włosy średnioporowate – można nazwać je etapem przejściowym. W zasadzie lubią się z większością kosmetyków, a cechy, które wymieniłam w dwóch poprzednich typach włosów, najczęściej osiągają u tych jako taki środek. Mogą też być „mieszanką” tych cech. Z reguły przybliżają się do jednego z typów i są do niego bardziej podobne.

Przejdźmy do konkretów – wymienię Wam oleje, jakie prawdopodobnie powinny sprawdzić się przy danym typie włosów. 

Włosy wysokoporowate:
Olej z orzechów włoskich
Olej z pestek winogron
Olej konopny
Olej z wiesiołka
Olej słonecznikowy
Olej z kiełków pszenicy
Olej z pestek dyni
Olej z czarnuszki siewnej
Olej sojowy
Olej kukurydziany
Olej z nasion bawełny
Olej z ogórecznika
Olej lniany
Olej z pachnotki

Włosy średnioporowate:
(zależnie od tego, której porowatości im bliżej, mogą polubić się też z olejami dla włosów wysokoporowatych lub niskoporowatych)
Olej z orzechów laskowych
Olej z pestek śliwki
Olej ze słodkich migdałów
Olej makadamia
Olej rzepakowy
Olej arachidowy
Olej sezamowy
Olej ryżowy
Olej awokado
Oliwa z oliwek
Olej arganowy
Olej rokitnikowy

Włosy niskoporowate:
Olej kokosowy
Olej babassu
Olej palmowy
Masło shea
Masło kakaowe
Masło mango

   Pamiętajcie, że powyższy podział może być dla wielu z czupryn czymś abstrakcyjnym – niektóre wysokoporowate włosy uwielbiają olej kokosowy, a niskoporowate mogą chętnie chłonąć oliwę z oliwek czy olej lniany! Najważniejsze, byście przez metodę prób i błędów sprawdziły, co jest dla Was najlepsze. Ta lista to tylko wskazówka.

   Jeśli jednak nie jesteście pewne, jakie substancje mogą Wam służyć, wypróbujcie coś takiego, jak mieszanki olejów. Mają one co najmniej kilka olejów w składzie i używa się ich tak samo, jak wcześniej opisywałam. Jeśli jakaś się u Was sprawdzi, to możecie wypróbować osobno składniki takiej mieszanki. Osobiście polecam olejki do ciała firmy Alterra, są trzy rodzaje – brzoza i pomarańcza, migdał i papaja oraz oliwki i limonka. Każdy kosztuje około 20 zł – chyba, że ostatnio coś się zmieniło - i ma 100 ml pojemności. Możecie kupić je w Rossmannie. Niedawno także Anwen, „matka chrzestna wszystkich włosomaniaczek” wypuściła mieszanki olejów dostosowane właśnie do porowatości włosów. Możecie zamówić je w jej sklepie (http://sklepanwen.pl/) za 29 zł. 

Dwa z trzech olejków z Alterry

   Poza tym słyszałam o takich mieszankach, choć jeszcze ich nie testowałam:
·      - „Terapia Ajurwedyjska do włosów” firmy Orientana – dostaniecie ją w Hebe za około 20 zł
·      - „Olej kokosowy + 8 składników odżywczych” Oil Medica – sprawdzi się głównie na niskoporowatych włosach, dostaniecie ją w niektórych drogeriach za 11 zł
·      - Olejki Khadi, możecie je znaleźć na stronie khadi.pl
Jest ich, oczywiście, wiele więcej, ale myślę, że jak na razie tyle wystarczy, zważywszy na to, że w razie potrzeby znajdziecie ogrom propozycji w internecie, choćby na wizaz.pl. 

Dzisiaj to na tyle, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam, a wpis się podobał – w razie wątpliwości pytajcie w komentarzach, postaram się odpowiedzieć na Wasze pytania!

Miłego dnia,
Julsz.

niedziela, 9 lipca 2017

Mało nas czy dużo?

    Wbrew temu, co ostatnio widać na naszym blogu - Wy nadal jesteście! Moja ankieta spotkała się z dużym odzewem, bo odpowiedziało aż 46 osób. Dziękuję Wam za głosy.

    Najwięcej jest Was z województwa śląskiego, bo aż 12 osób, co daje nam 26%, a najmniej z dolnośląskiego, bo aż nikt nie zaznaczył. Przyznam, że spodziewałam się, że to jednak te wielkie mazowieckie wygra, a tu jednak nie ;P. Niemniej jednak zajęło drugie miejsce w ankiecie. Nawet ktoś był spoza Polski.

    Jak już wspomniałam, nasz blog jest trochę nieodświeżony, mamy mało postów, bo i trochę niewiele pytań lub pytania tam, gdzie nie mamy autorów. Czasem wpadnie nam pytanie na maila, ale nie możemy go opublikować, bo przecież nam ufacie i dlatego właśnie tam piszecie zamiast na blogu. Ale skoro jest Was jednak aż tyle, to każda kolejna osoba, to nowy pomysł na post, który może być poradą albo inspiracją. Zaglądacie do nas, będąc w różnym wieku i czasem już nie mamy pojęcia kto nas czyta. Także jeśli zgłaszacie pytanie - piszcie w jakim wieku jesteście, to naprawdę pomaga dostosować rozwiązanie.

    A może ktoś z Was teraz ma wakacyjną przerwę i nie chce zbyt się rozleniwić do nowego roku szkolnego? A może to właśnie Ty czytasz ten post i już dawno chciałeś się do nas zgłosić, ale jakoś brak Ci odwagi? Nie bój się, nie gryziemy! Najchętniej przyjmiemy kogoś z działu moda i uroda(bo ilość pytań zawsze tu była spora), ale równie chętnie przygarniemy do innych działów. Choć pytań mamy niewiele, to zawsze istnieje tworzenie poradników, własnych postów, gdzie temat wybierasz Ty :). Masz ochotę?


Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję na Wasz odzew :)
Shana  


piątek, 23 czerwca 2017

Amerykańskie naleśniki

Cześć!
Nazywam się Re(Beca), mam dla was dziś przepis na pyszne pancakesy. Po pierwsze bardzo dziękuje administratorce Lullaby za możliwość przygotowania dla was tego małego felietonu, artykułu. Może jak wam się spodobać, a dziewczyny się zgodzą to kiedyś coś jeszcze dla was przygotuje.

Z Wikipedii wiemy, że pancakesy to po prostu; „Naleśnik amerykański to mały i gruby, okrągły i płaski, miękki i pulchny placek zrobiony z średnio rzadkiego ciasta na bazie mąki, mleka i jajek, z dodatkiem środka spulchniającego, usmażony na złocisty kolor z obu stron na lekko natłuszczonej patelni”

Składniki:

  • dwa jajka 
  • szklanka mleka
  • 100g masła 
  • 250g mąki 
  • dwie łyżki cukru 
  • dwie łyżeczki proszku do pieczenia 

 Przewidywany czas 15-20 minut.

 Ubijamy jajka, następnie dodajemy mleko, rozpuszczone (nie gorące!) masło. Później mąkę, cukier i proszek do pieczenia. Możemy również dodać szczyptę soli. Pieczemy na małej ilości tłuszczu (oleju), do momentu, aż uzyskają złocistego koloru.

 Można podać z sosem czekoladowym, owocami leśnymi, syropem klonowym.
 Smacznego!

 Przepis dostałam od współlokatorki mojej cioci, za co jej bardzo dziękuję.
Tak wglądają moje placuszki, a wasze?



sobota, 27 maja 2017

Wolontariat

Pojawił się pierwszy pomysł na post w dziale "poradnik" od Was. *Bije brawa dla pierwszej odważnej*.  

Wolontariat to rodzaj wykonywanej pomocy, za którą nie dostajemy pieniędzy. Jednak osoba lub zwierzę nie może być przez nas znane. Przynosi jednak korzyści, więc trudno powiedzieć że nic z tego nie mamy. Uśmiech, podziękowanie czy nowe umiejętności, doświadczenia itp. - to jest to co zyskujemy.


Czy musisz być pełnoletni?

Zależy od zadania. Czasem potrzeba zgody rodziców itd.

Istnieje wiele rodzajów dziedzin, w których możemy zostać wolontariuszami, podam jednak te najbardziej znane, do których potrzeba najczęściej ludzi.


  • Opieka nad zwierzętami w schronisku
    • Na pewno każdy z Was słyszał o schronisku dla zwierząt. Niektóre wymagają specjalnym kursów od wolontariuszy. Zwierzaków z każdym rokiem przybywa do schroniska poprzez nieodpowiedzialne zachowanie ludzi, dlatego pomoc do opieki nad nimi zawsze się przydaje. Wyczyszczenie miejsca dla zwierzaka, spacer, karmienie itd. Niekiedy psy są wystraszone nowym miejscem i ważne jest, aby powróciły do kondycji psychicznej, a najlepiej jakby odnalazły nowy dom.

  • Pomoc dzieciom w nauce 
    • Jesteś dobry z jakiegoś przedmiotu i lubisz pomagać ludziom nie tylko za pieniądze? Bez problemu możesz pomóc młodszym ludziom uporać się z pracą domową. Nie zawsze rodzice potrafią pomóc albo nie mają czasu dla nich.  

  • Pomoc przy zbiórkach żywności dla potrzebujących
    •  Tak to już z życiem jest, że nie zawsze jest kolorowo i czasem doskwiera głód. Z różnych przyczyn ludzi nie stać nawet na potrzebne rzeczy. Zwłaszcza niepełnosprawnych, którzy nie mogą znaleźć pracy. Niestety sama renta nie wystarcza na długo. 

  • Jako pomoc przy organizacji imprez 
    •  A to do sprawdzania ludzi przy wejściu czy kierowaniu w odpowiednie miejsce lub jako kelner czy sprzedawca przy stoiskach z jedzeniem/piciem. W zamian za to masz np. niezapomniany koncert  albo po prostu wydarzenie.
    • Zależy również od zakresu w jakim pomagasz. Możesz np. nauczyć się szukać sponsorów czy też właśnie zdobyć umiejętność organizacji. Sprawdzić się w tym. Dowiedzieć się, co trzeba przygotować. 

  • Przy zabawianiu dzieci
    •  Pamiętasz kiedy leżałeś chory w łóżku w domu, a rodzice w pracy? W szpitalu jest jeszcze samotniej. Zwłaszcza gdy nie ma koło Ciebie drugiego pacjenta. W dodatku jesteś poważnie chory i już wszystkie zabawy, które nie wymagają ruchu Ci się znudziły. Z pomocą przychodzą wolontariusze, którzy zabawiają i rozbawiają dzieci, aby zapomniały chociaż na chwilę o otaczającej codzienności. 

  • Pomoc starszym osobom
    • Człowiek nie jest wiecznie młody i niestety czasem zdarza się tak, że nasze ruchy są ograniczone albo wiele kosztuje nas najmniejszy wysiłek. Dlatego ludziom starszym przydaje się pomoc nas młodych. 


Gdzie szukać ofert? 
  • W schroniskach dla zwierząt
  •  https://www.mojwolontariat.pl/ 
    • Polecam poszukać na tej stronie. Dowiedziałam się dzięki niej, jak wiele jest opcji, aby komuś pomóc. 
  • W ośrodkach typu kluby dla młodzieży czy świetlice
Czasem można trafić na coś przypadkiem, a czasem najprościej wpisać w wyszukiwarkę swoje miasto z hasłem wolontariat. 


Dzięki wolontariatowi zyskujesz również doświadczenie, które może przydać Ci się w pracy lub nawet bezpośrednio jest z nią związane. Często o ile nie zawsze dostaje się zaświadczenie o tym, że było się wolontariuszem. Jednak przede wszystkim uśmiech, podziękowanie i wdzięczność, które dają czasem więcej niż pieniądze. 



Pozdrawiam, Shana 

Źródło:
http://psy-pies.com/pliki/image/foto/duze/foto565440504cf52.jpg
http://www.radosnydomseniora.pl/files/news/opieka-nad-starsza-osoba.jpg

piątek, 28 kwietnia 2017

Czy ja jestem aseksualna?

Ostatnio jedna z czytelniczek podała nam nowy temat do napisania.

"Boję się mężczyzn i wszystkiego co tyczy się seksualności. To mnie nawet nie kręci a wywołuje obrzydzenie. Jestem aseksualna.
Nie umiem znaleźć przyjaciela w tym świecie, wszyscy mają w  głowie tylko jedno a świadomość tego co facet ma w spodniach mnie dobija. Nie chce nikogo obrazić :(. Wychowałam się bez ojca bo pojawił się, ale miał mnie w dupie. Faworyzował swoje córki, bo młodsze. Teraz czuje że ojca nie mam. A dziadek jest w domu  i to najobleśniejszy człowiek na świecie i bardzo zły, brudzi, niszczy wszystko. Nic nie robi, tylko rządzi babcią a potem na nią krzyczy. Jest strasznie :(.
Czy ja jestem nienormalna? Bo pomimo tego jest chłopak którego lubię, ale na tym się kończy."


Postanowiłam zrobić wyjątek i wziąć to za temat, chociaż pytania zgłaszajcie w kategoriach. 



Jak wiadomo, potrzeba seksualna jest zapisana w potrzebach człowieka; mniej lub bardziej. A osoby, które nie odczuwają jej wcale nazywa się aseksualnymi.

Dzieciństwo 

W komentarzu napisałaś, że wzorce mężczyzn w Twojej rodzinie wydają się zaburzone. Spotykałaś raczej niewłaściwe osoby, które pokazały ci, że mężczyzna to ktoś, do kogo nie masz zaufania i wykorzystuje. Toteż podejrzewam, że nie odczuwałaś poczucia bezpieczeństwa czy nie okazywano Ci uczuć ze strony taty, dziadka. Kiedy człowiek nie dostaje uczuć od osób, które powinny być bliskie, to może mu się wydawać, że wcale ich nie potrzebuje. Mogą być dla niego obce, z pozoru nieprzyjemne i bardzo źle się kojarzyć. Nawet zwykłe przytulanie może stawiać problemy. Zastanów się jaką głęboką masz barierę.

Czy każdy jest taki sam?

Z początku określasz wszystkich chłopaków/mężczyzn za złych, chcących tylko jednego. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale w gimnazjum czasem w liceum jeszcze spotyka się takich chłopaków, którzy wyraźnie tylko chcą jednego i nic poza ich nie interesuje. W dalszych latach też. Jednak nie wszyscy są tacy sami, naprawdę. Mężczyzna też człowiek i oprócz odczuwania często większego popędu seksualnego niż my, umie kochać, troszczyć się i zachowywać po ludzku.


Małymi kroczkami

Cóż Tobie wydaje się, że jesteś aseksualna, bo obrzydza Cię seks, ale czy miałaś okazję spróbować go z osobą, którą pokochałaś? Wydaję mi się, że z tego co piszesz nie znalazłaś takiej osoby. Także warto się nad tym zastanowić jak już ją znajdziesz. A może nie będziesz musiała wracać do rozważań?
A to normalne nawet, kiedy już taką osobę znajdziesz. Ten pierwszy raz zwykle trochę przeraża i to nie tylko w seksie. Zwykle dzieci na pocałunek z kimś reagują słynnym "ble". No a jakoś po drodze w życiu im to mija. Kiedyś nie lubiłam jak mnie ktoś przytulał, a potem okazało się, że faktycznie, jak ktoś ściska mocno, że niemal mnie dusi, to nie jest to miłe. Lekkie uściśniecie - w porządku. A wydaje się przecież to takie ludzkie i normalne. Jednak zrobione źle - odpychające. Myślę, że powinnaś zacząć powoli w relacjach z chłopakami, od np. przytulania na pożegnanie czy jeszcze wcześniej nawet uściśniecie ręki czy gdzieś tam poklepania po ramieniu.

Widzisz, zauważyłaś że masz kogoś, kogo potrafisz lubić i jest to chłopak. Piszesz, że nic poza tym. Jednak może warto poznać go bardziej. Dać sobie czasu na oswojenie z tą płcią. Może zmienienie zdania na ich temat. Nie wiem w jakim jesteś wieku, ale wiem że nie warto pędzić na urwanie głowy, bo Ty jeszcze nie robiłaś tego, co Twoi znajomi. Pośpiech jest złym doradcą. Lepiej zrobić coś po swojemu, pozwolić się rozwijać relacji niż zrobić coś, co Cię nie satysfakcjonuje, tylko po to aby komuś dorównać.

Wydaję mi się i sama skłaniasz się ku temu, że to że obrzydza Cię seks jest czymś wywołane. W Twoim wypadku złymi relacjami z mężczyznami, którzy powinni być Ci bliscy. Spróbuj więc przekonywać się do bliskość po malutku. Jeżeli trafisz na ukochaną osobę i dotyk nie będzie brzydził, ale niechęć przed seksem dalej się będzie utrzymywać, to pogadaj o tym z partnerem. Może u Ciebie to tylko strach przed nieznanym, a nie faktycznie aseksualność. Ostatecznie możesz iść do lekarza specjalisty; psychologa, seksuologa.

I nie, bycie aseksualnym nie jest chorobą. Wikipedia nieoficjalnie podaje, że około 1% osób jest aseksualnych, a to przecież bardzo wiele, patrząc na liczbę ludności. Także nie ma co myśleć w tych kategoriach. Każdy jest wyjątkowy i nie warto żyć w niezgodzie z sobą, aby być takim jak reszta. 


Pozdrawiam,
Shana

piątek, 17 marca 2017

Jak dodać światła pokojowi?

     Wciąż brak pytań do mojego działu, a zrobiło się tu trochę pusto. Także wpadłam do działu „Zrób to sama”, aby podzielić się z Wami jednym z artykułów, zaczytanym w gazecie, którą codziennie dostaje za darmo. Jak tu jej nie brać? ;)


   Nie każdego stać na duże mieszkanie, zwłaszcza kiedy opuszczamy nasze rodzinne gniazdko i zaczynamy powoli wkraczać w to samodzielne życie, no i mamy jakąś możliwość do zmian przez właściciela. Właśnie czasem problemem są małe pomieszczenia albo przytłaczająca nas ciemność zewsząd, ale nie potrafimy, nie mamy pomysłu jak to zmienić. Także kiedy już duże okna nie pomagają i jasne kolory ścian nie wystarczą...

Wybór farby 

   Skoro już wiemy, że powinniśmy zdecydować się na jakiś jasny odcień, najlepiej w pastelowym koloru, potrzeba zakupić kolor farby. Jaką? Tutaj właśnie ważne jest, aby była z pigmentem, ponieważ odbijają światło. Nie warto się bać również żółci, która może naładować pokój i Ciebie energią. Przecież, kiedy najczęściej rysujemy słońce lub rysowaliśmy, to właśnie w tym kolorze, prawda? Nie bójmy się też nawet soczystej zieleni.

Metal i szkło

   To właśnie meble z metalu lub szkła pozwolą na więcej światła w naszym pomieszczeniu. Najprędzej pomyślimy o szklanym stole lub chociaż o blacie. Jednak kiedy nie mamy za dużo funduszy to chociaż ustawmy lustro naprzeciw okna.

Lekkość i jasność

   Najlepiej, aby nasze meble również były jasne. Jeżeli mamy dość bieli, to wybierzmy jakiś pastelowy kolor. Włącznie z dywanem, jeżeli taki mamy. Metalowe kolory poduszek, takie jak złote czy srebrne też pomogą odbić światło. Również nie należy zapominać o firankach, najlepiej delikatnych, białych. A zasłony czy rolety zakupić w równie jasnych odcieniach.

Światło pośrednie

  Na początku dbamy tylko, aby te światło w naszym pomieszczeniu było i jak najwięcej oświetlało np. żyrandol. Jednak nie należy zapominać o innych lampkach, najlepiej z żarówkami LED. W końcu zużywają najmniej energii.

   Nie zapominajmy o bieli, która przecież odbija światło. Dzięki takim sposobom nasze mieszkanie też wyda się nieco elegantsze. A jakie Wy macie pomysły?

Pozdrawiam, 
Shana
----------------------------------
Pomysły zaczerpnięte z gazety Nasze Miasto.

środa, 8 marca 2017

Dzień kobiet - zwykły czy niezwykły?

   
Nadszedł już prawie wieczór, ale 8 marca wciąż jeszcze trwa. Tak to już się w świecie porobiło, że mamy dwie płcie; żeńską i męską. Właściwie są również i tacy, co ją zmienili. Różne rewolucje przebiegały i w ubiorze, i w zachowaniu a nawet teraz i w budowie ciała. Jednak mimo podziału w każdej grupie również one są. Nie każda kobieta i mężczyzna zachowuje się tak samo. Kobiety z reguły są niższe, delikatniejsze, chudsze, wrażliwsze, bardziej opiekuńcze, zmienne, mniej punktualne... ale chyba wszyscy wiemy, że są dziewczyny mające metr dziewięćdziesiąt bez szpilek. Są i bardziej zbudowane. Napotkamy i takie, które nie tolerują spóźnień i to nie tylko u kogoś. Zdecydowane. Jeszcze takie, które nie mają za celu macierzyństwa nigdy. Oczywiście jeszcze wiele, wiele innych. Podobnie u panów. Są tacy, co mają metr sześć sześćdziesiąt. Nie potrafią przytyć. Dając im dziecko do opieki nie trzeba się martwić, bo świetnie i z ochotą sobie z nim poradzą. Są i panowie spóźnialscy. Również tacy, co co chwile zmieniają zdanie.  Mimo podziału my wciąż jesteśmy różnorodni ;). A jakoś się w tym świecie trzeba tolerować.

    Gdzieś w internecie krążyła opinia, że przyjaźń damsko-męska nie istniała właśnie ze względu na podział ról w społeczeństwie. Obie płcie uważały, że nie potrafiłyby się tak po prostu dogadać, myślały że tylko miłość może z tego powstać. A jednak do dziś żyjemy, mnożymy się i jeszcze wojny kobieco-męskiej nie było. Oczywiście znalazło się parę protestów, ale jednak znaleźliśmy jakieś wspólne zasady na tolerowanie siebie. Przynajmniej u nas w Polsce. Panowie dostąpili nas do pracy, do nauki i wcale nie tak niechętnie pomagają przy czymś ciężkim lub przy naprawach. Ba! Potrafimy jednak mieszkać ze sobą przez całe życie i to nie z przymusu, nie z wyboru rodziców, ale właśnie dlatego, że tego chcieliśmy my. Tak naprawdę gdyby nie wzajemne dopełnianie się, to świat by w końcu zniknął lub żyłyby na nim same zwierzęta. Choć kobietą lub mężczyzną jesteśmy już od narodzenia(chociaż wtedy mówi się na nas dziecko, a potem rozdziela na dziewczynkę i chłopczyka), to czy nie warto właśnie tego jednego dnia uhonorować go? Gdyby ktoś właśnie zapomniał w tym nawale obowiązków itp. że urodził się taki, a nie inny. I nawet jeżeli jesteś tą samodzielną kobietą i nie lubisz kwiatków, to w tym dniu, jednak przyjmij je, aby np. chłopakom z klasy było miło i spróbuj, aby Twój kwiatek chociaż przetrwał do domu ;p. Mam nadzieję, że zrobiłyście coś miłego dla siebie tego dnia, choćby zjeść ulubione ciastko, poleniuchować czy zrobić cokolwiek dla siebie.


   A czym dla Was jest kobiecość? Umiecie ją jakoś zdefiniować, biorąc pod uwagę rewolucje jakie przebiegały od lat? ;P


Pozdrawiam, Shana

środa, 1 marca 2017

Stagnacja w związku?

Cześć.
Moim problemem jest stagnacja w związku- każde z nas rozwija się w swoim kierunku, ale brakuje mi rzeczy które moglibyśmy robić razem, tak żeby mieć "coś wspólnego". Trochę nudzę się w naszym związku, mimo że Go naprawdę kocham, mam wrażenie że On też się znudził spędzaniem czasu w dotychczasowy sposób. Wiecie, czasem film na komputerze, rzadko wyjście do kina czy na coś do jedzenia, czasem po prostu zostać w domu i posiedzieć razem, takie ot codzienne życie. Wydaje mi się, że żeby pchnąć to do przodu, powinniśmy, a może raczej dobrze by było mieć jakieś wspólne hobby, takie które zmuszałby do wychodzenia z domu. I tu tak naprawdę zaczyna się mój problem, bo nie wiem co moglibyśmy razem robić- ogranicza nas głównie kwestia kasy- nie bardzo mamy tyle żeby nią "szastać", a wręcz przeciwnie. No i trochę grafiki nam się nie zgrywają, ale to jest do pokonania.
Chodzi mi o to, czy moglibyście (i Autor i Alyssa najlepiej) podać jakieś ciekawe sposoby na wspólne zajęcia/hobby, ale żeby to nie kosztowało majątku.
Z góry dziękuję
Dzika





   No cóż... Tak po prostu jest :)
Przychodzi taki czas w każdym związku, że ochy i achy mijają. Zaczyna się codzienność i wychodzi na to, że nawet nie ma o czym rozmawiać :) Jak to zwykle tutaj bywa mam za mało danych. Nie wiem ile macie lat, co robicie w ciągu tygodnia (szkoła/studia/praca?), czy mieszkacie razem, ile już razem jesteście (stawiam, że około 3 lat), etc.
Nie da się mieć ciągle wspólnych tematów i patrzeć sobie w oczy non stop. Faktycznie jest to przyjemne i każdy z nas to lubi, ale prędzej czy później to po prostu minie. Z tego powodu rozpadają się tak często nastoletnie związki. Są one kruche, krótkie i nietrwałe. Para musi być stale stymulowana, żeby być blisko siebie. Gdy tego brakuje to się pomalutku rozpada. Wtedy już od dojrzałości i silnej woli danych osób zależy jak to się potoczy.
"Naturalny" mechanizm polega na tym, że gdy poznaje się poważniejszego partnera (najczęściej w okolicy studiów) to motylki w brzuchu i chęć spędzania każdej wolnej chwili na tyle stymuluje związek, że jest super. Następnie są oświadczyny, planowanie ślubu. To bardzo spaja. W końcu sam ślub, podróż poślubna - miód, toffi i orzeszki. Dalej planowanie własnego lokum. Szukanie, branie kredytu, kupienie. Poooootem urządzanie, wybieranie kolorów, mebelków, cuda wianki. Gdy to się zakończy czas na dziecko. I to właśnie dziecko spaja parę i związek kwitnie. Do czasu, aż młode wyfrunie z domu. Wtedy u facetów pojawia się tzw kryzys wieku średniego (u kobiet w sumie też). Okazuje się, że już nic nie trzyma małżeństwa i można się rozwodzić. Pojawiają się kochanki i kochankowie. Łatwo wtedy o skok w bok. Brakuje nam stymulacji, więc szukamy gdzie indziej. Czasem to tylko gorący potajemny romans, a czasem tak motylki złapią, że zmieniamy rodzinę.
Prawdą jest, że na każdym etapie może pojawić się zdrada - właśnie w poszukiwaniu tej stymulacji. Jak się chłopak dłuuugo nie oświadcza i zaczyna się stagnacja to często dziewczyny stawiają ultimatum lub po prostu odchodzą. Oczywiście jest wiele par bez ślubu i żyje im się dobrze. Jasne, sam ślub to formalność. Chodzi mi tu bardziej o deklarację i takie prowadzenie swojego życia, żeby uzgodnić wspólne pożycie aż do śmierci. Niektórzy chcą się po prostu dogadać i dobrze im z tym, a niektórzy biorą ślub.
Brak dziecka również może prowadzić do rozpadu związku. Czasem takim zamiennikiem będzie zwierzak. Na niego przeleje się miłość i jakoś to działa. Czy tak jak wspomniałem wcześniej rozpady małżeństwa gdy dzieci przestają być dziećmi.

To co u siebie zauważyłaś to po prostu brak takiej stymulacji. Jeśli chcecie o siebie powalczyć to musicie to robić wspólnie. Porozmawiać i spróbować jakoś znaleźć rozwiązanie. Należy też po prostu dopuścić do siebie fakt, że po prostu będziecie się też zajmować swoimi sprawami indywidualnie. Nie wszystko będziecie robić wspólnie. Każdy musi mieć swój kącik i tam swoje zajęcie. Niektórzy grają w jakieś gry, inne malują paznokcie albo czytają książki. Wypady ze znajomymi bez swojego partnera. To jest potrzebne, każdy musi mieć swoją intymność i prywatność.
Wspólne hobby to trudne do osiągnięcia. Jeśli nie poznaliście się na warsztatach gry na gitarze to ciężko będzie, żebyście oboje to lubili. Najłatwiej to jakbyście wzięli ślub i mieli dziecko :) Jeśli nie to hmmm proponuje wspólny wyjazd. Na dwa, trzy dni. Można coś znaleźć w dobrej cenie. Wspólne podróże zawsze zbliżają. Można pojechać do aquaparku czy zoo. Tylko, że ciągle nie będzie jakoś dużo tematów do rozmów. Wy się już tak znacie, że bardzo dużo o sobie wiecie. Możecie porozmawiać o zoo, w którym byliście, ale to temat na krótki czas. Może blisko macie granicę? Pojedźcie na obiad do przygranicznej miejscowości. Super sprawa, wycieczka, trochę inna kultura :)
Może zapiszcie się na fitness albo tańce?
Wszystko jednak wiąże się z pieniędzmi. Niestety. Z tańszych opcji to rowerowa wycieczka na piknik. Tylko na ile to będzie stymulujące? Jak często można na te rowery jeździć?
Ważne jest to, żebyście nauczyli się żyć w codzienności. Spotkania z przyjaciółmi, przyjęcia, wyjazdy do rodziców, wspólne sadzenie jakiś kwiatków, malowanie pokoju, wspólne gotowanie czy pieczenie ciasta.
Z takich drobnostek nauczcie się czerpać ciepło i zbliżajcie się do siebie.
Niestety nie zawsze da się tak podtrzymać związek. Czasem się pojawi ktoś inny i jego osoba będzie tak interesująca, że po prostu się do niego odejdzie. Uzupełni wszystkie braki dotychczasowego partnerstwa. Motylki w brzuchu, miliony tematów, a nawet milczenie będzie sprawiało niesamowitą przyjemność. Byleby być obok. I to też tylko przez jakiś czas. Gdy zabraknie stymulowania albo się pojawi ktoś nowy albo związek będzie po prostu trwać z przyzwyczajenia.
Życzę Wam jednak podreperowania związku i mam nadzieję, że będziecie szczęśliwi :)

Pozdrawiam
Autor

poniedziałek, 23 stycznia 2017

Na wakacje trzeba zarobić

Droga Shano!
Mam drobny problem ze znajomymi. Ogólnie jest nas 6 (2 chłopaków M. i S. i 4 przyjaciółki N. M. P. R.. M. jest starszym bratem M. (8 lat różnicy) a S. to jego najlepszy kumpel) Chcieliśmy jechać w tym roku na wakacje po maturze. Większa część grupy chce jechać nad jezioro lub nad morze w Polsce. Niestety N. i P. chcą wydać na tygodniowy wyjazd max. 500zł/os. co dla mnie jest trochę śmieszne i niewykonalne. Zwłaszcza, że planują jechać w drugiej połowie lipca. Ja wyszłam z propozycją dołożenia 300zł żeby pojechać na wakacje zagraniczne z Last Minute w maju zaraz po maturach. Według mnie pomysł ten jest dobry, ponieważ wszystko jest zagwarantowane (wyżywienie, atrakcje, pogoda i opalenizna) a że grupa lubi spontaniczne wypady pomysł z LM nie był głupi. Dziewczyny oburzyły się, że nie stać ich na tygodniowe wakacje za granicą (wysunęły argument, iż ja płacę 3tyś za wakacje. Co jest nie prawdą) Spytałam się co to za problem iść w wakacje do pracy, żeby zarobić na wyjazd np. we wrześniu, na co N. i P. odparły, że one nie zamierzają pracować w wakacje.
Osobiście uważam, że w Polsce nie da się wyjechać na wakacje na tydzień za 500zł. Mogłabyś pomóc mi przekonać grupę do wyjazdu za granicę lub podać +/- koszty wyjazdów zarówno w kraju jak i poza nim? :)
Pozdrawiam
Paula R.

Droga Paulo!

   Pewnie, że pojechanie z grupką przyjaciół na wakacje pomaturalne to dobry pomysł. Niestety nie wiem czy umiem Ci pomóc. Jednak postaram się doradzić tyle ile potrafię.
  
   Jeżeli ktoś mnie zna dłużej, to wie że lubię nasz kraj i nie cierpię, kiedy się nim gardzi i uważa, że nie ma w nim ładnych miejsc. Nie będę jednak Ciebie do tego przekonywać. Aczkolwiek koszt za jedną noc w hotelach lub hostelach bez specjalnego wyszukiwania znajdzie się od 25-50 zł za noc za osobę. Mi trafiło się w poprzednim roku 40zł za noc w hotelu dwugwiazdkowym. Sama nie byłam nigdy nad morzem, bo jednak bliższe memu sercu są góry, to jednak wiem od znajomych, że bez problemu znajdą się tam tanie noclegi, trzymające się tego progu 25-35zł za noc. Zwłaszcza, że często można wynająć właśnie domki typu takie wagony, gdzie jest dostępny pierwszej potrzeby kuchnia. Także najdrożej na 7 nocy wyszłoby Was 350zł. Jeżeli chodzi o jedzenie, to robiąc je samemu zaoszczędzicie na pewno. W koszt muszą pójść także bilety, chyba że jedziecie samochodami, wtedy tylko koszt benzyny. Co do środków transportu, to bardzo wiele zależy od tego gdzie mieszkacie. W lato czasem wprowadzane są tanie bilety na pociągi, ale i obecnie znany "polski bus" preferuje dogodne oferty. Ewentualnie bla bla car, jednak z taką gromadą osób może się zrobić problem z miejscami, więc należy sprawdzić czy sporo osób jedzie w tym czasie w dane miejsce. Można też coś fajnego upolować na grouponie :).

   Co do wyjazdów za granicę naprawdę ciężko mi się wypowiedzieć, ponieważ nie byłam nigdy poza Polską. Z tego, co zdarzało mi się widzieć na blogach, to jeżeli chodzi o bilety lotnicze to da radę coś taniego znaleźć. Jednak jeżeli chodzi o ceny noclegów i wyżywienie... naprawdę bywa wielka różnica. A czasem zwyczajnie zdarzy się fart. Trzeba po prostu dobrze szukać. Nic kompetentnego w tej sprawie nie umiem powiedzieć i prawdopodobnie Ty poszukując w internecie znajdziesz podobne oferty, co gdybym wyszukała ja.

  Zaskoczyła mnie decyzja dziewczyn, że nie mają zamiaru pójść do pracy w wakacje. Ja wyjeżdżając gdzieś wolę liczyć na siebie, na swoje pieniądze, niż na cudze. Mówiąc szczerze też mi trochę byłoby wstyd prosić o pieniądze od rodziców w tym wieku na moje potrzeby. A jednak 500zł drogą nie chodzi. Cieszy mnie, że zaproponowałaś dziewczynom możliwość pracy, bo to dobre wyjście. Może aby je zachęcić, wszyscy sobie czegoś poszukacie? Oczywiście nie razem ;D. Być może wtedy same zapragną poszukać czegoś dla siebie. A takie własne pieniądze bardziej się ceni. Poza tym praca to wyzwanie, nowe doświadczenie. Swoją drogą tyle miesięcy wakacji... robi się czasem naprawdę nudne, jeżeli zapominasz robić w nie cokolwiek pożytecznego. Plusem jest również to, że można coś już wpisać w nasze CV :).

   Na Twoim miejscu pogadałabym z dziewczynami i przedstawiła im zalety pracy, i podsunęła myśl o tym, że to trochę niefajne prosić rodziców o wyjazd w tym wieku. A już na pewno, aby płacili całość. Czas stawiać swoje pierwsze kroki w samodzielności. Wtedy nie będą miały problemu z wydaniem nawet więcej niż 500zł jeżeli faktycznie tyle wydacie na wyjazd. No i nawet wakacje za granicą będą stały otworem, jeżeli coś fajnego upolujecie. Swoją drogą, to w któreś wakacje poszłam kilka razy do pracy, uczyłam się w domu angielskiego i rysowania. To były moje jedne z lepszych wakacji. Miałam poczucie, że dobrze je wykorzystałam i wbrew pozorom odpoczęłam :).

   Jeśli dziewczyny będą uparte i nawet nie zrobi na nich wrażenia, że każdy poszedł do pracy tylko nie one, to spróbujcie poszukać wszyscy razem czy dacie radę odnaleźć się w tej sumie, bo mimo wszystko nie jest ona tak nierealna na tydzień, jak się wydaje. Tylko pamiętaj, aby dziewczyny również patrzyły, aby Twoje słowa nie oznaczały tylko spekulacji :). Ewentualnie jeżeli znajdziesz ciekawą ofertę za granicą, możesz spróbować je zachęcić i wymienić korzyści, a najlepiej zrobić to sprytnie i znaleźć takie, które coś w nich poruszą i zapragną jednak pojechać właśnie tam.

    Podsumowując, da się wyjechać na tydzień za 500zł, ewentualnie zmniejszyć niewiele liczbę dni(to już zależy od tego gdzie jecie i jak wiele chcecie przeznaczyć na atrakcje), aby mieć wakacje w Polsce. Jeżeli chcecie pozwolić sobie na większy wyjazd i to za granicę, to nie obejdzie się raczej bez dodatkowych kosztów, więc wypada o tym uświadomić dziewczyny, pokazując im oferty. A wakacyjna praca nie musi być przecież katorgą ;p. No i wymówka "nie mam tyle" aż prosi się o te "chcieć to móc'" i ... "no to idź do pracy". Dziewczyny mają co najmniej 18 lat i chyba wiedzą, że pieniądze nie spadają z nieba.

Pozdrawiam,
Shana

czwartek, 12 stycznia 2017

Dlaczego iPhone jest dla snobów?

  "Zgubiłaś się" kiedyś w Internecie? :) Czytasz coś o rozmnażaniu paprotników, parę kliknięć w różne linki... i łup - zdajesz sobie sprawę, że oglądasz tęczowe kucyki śpiewające hity Britney Spears. Ja - kompletna ignorantka jeśli chodzi o nowinki techniczne - zawędrowałam na forum, na którym toczyła się zajadła kłótnia pomiędzy fanami nadgryzionego jabłka, a użytkownikami telefonów z systemem Android.
Jeden z wyjątkowo wkurzonych forumowiczów napisał: "W moim odczuciu posiadanie sprzętu firmy Apple to snobizm". Po tym zdaniu posypały się niezliczone bluzgi. Posiadacze iPhone'ów zostali wyzwani od naiwnych pozerów o zawyżonym poczuciu własnej wartości; ludzi, którym zależy wyłącznie na lansie; snobistycznych egoistów, etc. Tak, jakby marka telefonu definiowała całego człowieka :)

  Zdarzyło Ci się kiedyś pomyśleć coś takiego o kumplu, który kupił nowego iPhone'a? Jeśli tak, chcę Ci zadać jedno pytanie. Czy gdybyś dostała taki sprzęt prosto z salonu, także powiedziałabyś: "Tfu, to dla snobów i lansiarzy"? ;)

Lis pewien, łgarz i filut, wychudły, zgłodniały,
Zobaczył winogrona rosnące wysoko.
Owoc, przejrzystą okryty powłoką,
Zdał się lisowi dojrzały.
Więc rad z uczty, wytężył swoją chudą postać,
Skoczył, sięgnął, lecz nie mógł do jagód się dostać.
Wprędce przeto zaniechał daremnych podskoków
I rzekł: „Kwaśne, zielone, dobre dla żarłoków".
(Jean de La Fontaine)

www.glamour.it/make-up/instagram-baddie-makeup
  Przyznam szczerze, że do niedawna nie wiedziałam o istnieniu bazy pod cienie, a konturowanie kojarzyło mi się bardziej z bazgraniem ołówkiem po papierze, niż makijażem.
  Na pewno kojarzysz ten "typ" dziewczyny: idealnie wyrysowane brwi, wytuszowne  (albo, nie daj Boże, przedłużane!) rzęsy, czarna kreska na powiece, róż i rozświetlacz na policzkach. Zwane pogardliwie tapeciarami. Widząc takie dziewczyny na korytarzu szkolnym, (pisząc to mam na myśli swoje rówieśnice, tzn. dziewczyny 18+)  czy na ulicy, zdarzało mi się rzucić do znajomych jakimś niewybrednym komentarzem, czy wyśmiać - chociażby w myślach.
 Wmawiałam sobie, że jestem w jakiś bliżej nieokreślony sposób lepsza od nich. Bo skoro tak się malują, to pewnie nie mają nic poza wyglądem do zaoferowania, nie? Ja też mogłabym mieć taką gładką cerę, gdybym chciała. Tę ich maskę można by odkuwać kilofem, hehe, lepsza jest naturalność.
Faceci się może za nimi oglądają, ale na pewno widzą w nich tylko ładne buzie (żeby brzydko nie powiedzieć) i nic więcej.
  W życiu nie dopuściłabym wtedy do siebie myśli, że trochę im zazdroszczę.
  Tej pewności siebie, drogiej pomadki i estetycznie wyglądających brwi (wiem, brzmi dziwnie - ale to dlatego, że swoimi mogłam konkurować z człowiekiem pierwotnym :D).

http://weheartit.com/entry/19376284
  Czasami jest tak, że jeśli czegoś nie możemy mieć, wmawiamy sobie że to głupie, niepotrzebne, może nawet złe.

  Fryderyk Nietzsche nazwał to zjawisko resentymentem. Tu wklejam nieco bardziej fachową definicję (jeśli nie chce Ci się tego googlować);
 Resentyment – pojęcie filozoficzne, oznaczające zjawisko tworzenia iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych jako rekompensaty własnych niemocy i ograniczeń. 
Czy chciałabym być szczuplejsza? Ha, żeby mieć takie płaskodupie jak Kaśka? W życiu! Prawdziwe kobiety mają krągłości!

O matko, moda na te wielkie, krowiaste tyłki mnie już wkurza! Brazylijskie pośladki wyglądają komicznie i nienaturalnie. Szczupłe jest piękne!

Ok, dostałam kosza, ale to debil, wcale mi na nim nigdy nie zależało.

Co za glonojad, nie wierzę, że naturalnie ma takie pełne wargi

Oh, wygrałaś olimpiadę z polskiego? Przyda ci się, jak będziesz pisać CV do Maka, ja zajmuję się ważniejszymi rzeczami.

  I tak dalej :)
  Nie mam pojęcia o telefonach. Jeśli Ty się na nich znasz, to super. Wiesz, że nowy iPhone jest w gruncie rzeczy słabym sprzętem? Znasz lepsze smartfony? To świetnie - nie dasz się nikomu nabić w butelkę. Nie chodzi mi o to, że wolno krytykować pewnych marek, zachowań, itd. Ale nazywanie posiadaczy danej rzeczy bandą snobów i naiwniaków tylko dlatego, że ją posiadają, jest słabe.
 Nierzadko wylewamy też jad pod pozorem fałszywej troski.

Nie rozumiem czemu się tak oszpeca tym makijażem. I tak jej nie pomaga. Może wstydzi się swojej twarzy bez niego? Biedna, ja mogę sobie pospać, a ona MUSI wstawać pewnie jakieś 3 godziny wcześniej, żeby zdążyć.

  No cóż, skąd wiesz jaki ta dziewczyna ma stosunek do swojej "tapety"? Mam znajomą (wzorową uczennicę), która robi sobie piękny, dopracowany makijaż na co dzień. Czasami jednak pojawia się w szkole jedynie z pomadką na ustach i nie ma przed tym żadnych oporów. A maluje się, bo codzienne blendowanie cieni sprawia jej dziką przyjemność. :D Sądzisz, że taki makijaż jest za mocny? Ona nie ma z tym problemu. Dlaczego ktokolwiek inny miałby mieć?

 Przyznam, że nieco spłycam to zjawisko odwołując się tylko do tych sytuacji. Jednakże chciałam podać jak najbardziej czytelne i proste przykłady, bez odwalania pseudonaukowego bełkotu. ;) Znaczenie terminu "resentyment" jest znacznie głębsze i ciekawsze, dlatego polecam poszperać, jeśli kogoś ten temat zainteresował. :)
Nie twierdzę także, że każda niepochlebna opinia wynika z tego, że wyrabiamy w sobie fałszywą opinię na temat danej rzeczy, ponieważ nie możemy jej mieć. Tęczowe  tipsy koleżanki z ławki mogą naprawdę wyglądać tandetnie.
Ale może ktoś kiedyś wpoił Ci, że "porządnym uczennicom" to nie przystoi i spoglądasz na nią z niejaką zazdrością?...
Spróbuj zajrzeć "wgłąb siebie" i zadać sobie pytanie:
Czy resentyment dotyczy i mnie?
Jestem ciekawa Twoich wniosków :)

Toriel.
PS.: Może powinnam była przedstawić się na początku, ale bałam się, że taki nudny wstęp zniechęci Cię do czytania. :P Jestem Ewa i właśnie przyjęto mnie na okres próbny (co jest niejako spełnieniem mojego największego marzenia z czasów, gdy miałam 12 lat) :D Tradycyjnie powiem, że mam nadzieję zostać tu na dłużej. Buziaki i zapraszam do dyskusji! <3

czwartek, 5 stycznia 2017

Kuracja przeciwtrądzikowa

Chyba nie trzeba mówić jak męcząca potrafi być cera trądzikowa. Dosłownie nigdy nie jest się pewnym, czy rano nie wskoczy nam nieprzyjemna paskuda na twarzy. Nie wspominając o ciągle zapchanych porach i świecącej buzi. A jakby była na to jakaś złota rada?

sobota, 24 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Nie da się ukryć świątecznego nastroju, który i wita nas w galeriach i pojedynczych sklepikach. Niekiedy i na ulicach widnieją przeróżne, święcące ozdoby. W niektórych miejscach i przystrojone choinki przed domami. Święta dla większości są ściśle powiązane z religią, a niektórzy chyba już traktują to jako tradycje. Bez względu na wszystko, to taki czas, który jednak sprawia, że ludzie się jednoczą i to piękny czas. Także w te dni życzymy Wam spędzenia ich w gronie najbliższych. Porzucenia w te dni internetu, abyście poświęcili go na relacje z rodziną i postarali się zapomnieć o smutkach i zawodach. Niestety pogoda nie zapowiedziała nam śniegu, przynajmniej u mnie go nie ma, jednak nie zaszkodzi życzyć zdrowia. Dla niektórych; tych uczących się - to dni wolne, a nikt nie lubi leżeć w łóżku, kiedy w końcu może robić co chce i ile chce. Dobrze zagospodarowanego czasu, abyście zdążyli wykorzystać te dni. Dużo radości i udanych prezentów; również tych podarowanych. Miłości i ciepła w serduchu, aby podzielić się nim z innymi. Może właśnie w tym roku pusty talerz się przyda?:)


Pozdrawia cała załoga NBS
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x