Lakiery firmy KOBO pokochałam szczerą, gorącą miłością. ;) Naprawdę, nic nie wyolbrzymiam. Są te jedne z lepszych lakierów na obecnym rynku w tej cenie - 9,90 zł. Tyle samo płacimy za lakiery np. z Catrice (te wprawdzie mają niektóre ładniejsze odcienie od KOBO), jednak efekt jest lepszy. Przede wszystkim efekt długo się utrzymuje. Z tego co pamiętam, to zdjęcie zrobiłam już po tygodniu od nałożenia, nie widać, prawda? Zero odprysków, bąbelków ani wgnieceń.
Dużym plusem jest jego szybkie wysychanie. Kiedy godzinę przed północą miałam problem, bo musiałam zmyć zniszczone paznokcie (przez czerwony lakier z Maybelline, o którym pewnie kiedyś Wam napiszę), ten lakier się sprawdził idealnie. Szybko zaaplikowałam dwie warstwy (tyle wystarczy dla pożądanego efektu) i nie musiałam się martwić, że paznokcie się zniszczą przez sen (ach te wgniecenia na lakierze od poduszki lub kołdry...). Dlatego polecam go Wam, jeśli musicie szybko pomalować paznokcie np. przed wyjściem z domu.
Konsystencja też jest dobra, nie za wodnisty, nie za gęsty. Z kryciem też nie ma problemu, nawet po jednej warstwie, ale dwie są idealne. Nie robią się smugi podczas malowania. Ponadto po aplikacji lakieru pojawia się ładny połysk, lakier nabłyszczający nie jest nawet konieczny. :)
Jego pojemność wynosi 7,5 ml. - nie jest źle, zawsze mogło być lepiej. Przy moim tempie korzystania, chyba niedługo się skończy. :D
Chociaż nie byłam przekonana do tak delikatnych kolorów, to cieszę się, że dostałam go na urodziny. :) Ma cielisty odcień, mimo to widać go na ręce. Chyba tylko lakiery z Essie mają podobne odcienie, ale są trzy razy droższe, więc gratulacje dla Kobo za oryginalność i jakość w tej cenie.
Teraz przejdę do mniej pozytywnej części mojej recenzji, czyli srebrnego lakieru do wzorków z serii Visions, który można zamówić z katalogu Oriflame. Spotkałam się z gorszymi lakierami, jednak tego do dobrych zaliczyć nie można. Ma cienki pędzelek do wzorków, ale za nic w nim sprężystości, żeby chociaż był odpowiednio sztywny do nanoszenia kropek - tu też nie. Dlatego ciężko mi stwierdzić do jakich wzorków mogłabym go zastosować. Aplikacja jest ciężka, a lakier po nałożeniu - chropowaty. Nie jest to jednak ani plus, ani minus - nie radzę jednak stosować do niego lakieru nabłyszczającego - jego pędzelek obejdzie wtedy srebrnymi drobinkami, a efekt zrobi się jeszcze gorszy.
Nie jestem w stanie Wam podać ceny tego specyfiku, bo swoje w lodówce odczekał, a zamawiała go mama. Ponadto nie jest już w ofercie Oriflame.
Tego lakieru Wam nie polecam, ja używam go ostatni raz, chociaż efekt jak widzicie nie wyszedł zły, ale namęczyłam się strasznie. :(
Święty Mikołaj przyniósł mi w prezencie trzy (właściwie cztery) nowe lakiery z Essence, recenzja dwóch z nich jest już prawie przygotowana. Ale żeby nie skupiać się jedynie na kosmetykach, nowa psychologiczna notka już niedługo się pojawi na blogu. ;)
Pozdrowienia dla obecnie leniuchujących na feriach (tak jak ja ;) i tych co niestety męczą się w szkole.
Do napisania! :)
Siedmiokropka