sobota, 6 kwietnia 2013

Pomysł na wąski pokój

A macie jakiś pomysł na dłuższy, ale dość wąski pokój? Taki z drzwiami na boku jednej krótszej ściany i oknem na środku drugiej? W moim przypadku dodatkowym problemem jest duuuuże łóżko z wysokim zagłówkiem, które bardzo chciałabym mieć przy oknie i biurko przykręcone do ściany (dłuższej, ale obok okna)(niby można je przykręcić gdzieś indziej, ale jakoś nikt nie jest zachwycony tym pomysłem :I). Myślałam nad jakimiś innymi ustawieniami niż 'wszystko równo pod ścianami', ale nic sensownego nie przychodzi mi do głowy :C
~szopu

Droga szopu!

Jakiś pomysł zawsze się znajdzie. Wystarczy tylko poruszyć swoją wyobraźnię i stworzyć coś kreatywnego. Teraz właśnie tym się zajmiemy. Do roboty! Nie skupię się nad konkretnym wystrojem wnętrza, o tym jest już wiele notek, ale bardziej na ułożeniu mebli oraz zaoszczędzeniu przestrzeni.



1. Łóżko i biurko

Nie wiem jak wąski jest Twój pokój, a bardziej nie znam żadnych wymiarów. Dlatego będę trochę podążać niczym ślepiec. W zakresie Twoich zadań będzie odpowiednie dopasowanie tego do własnych potrzeb. Ale konkretnie. Jeśli masz na tyle miejsca, możesz umieścić łóżko wzdłuż krótszej ściany, pod oknem. Jest to bardzo ciekawe rozwiązanie, zasypiając przyglądasz się gwiazdom(chociaż w mieście to z nimi nigdy nic nie wiadomo). Brzmi cudownie, przynajmniej dla mnie, jednak niestety praktyka już nie jest tak bajkowa. Takie ułożenie zdecydowanie utrudni Ci chociażby otwieranie okna, czy mycie go. O ile przy pierwszej sprawie, można po prostu wejść na mebel, o tyle w drugiej trzeba będzie za każdym razem odsuwać przeszkodę. Zastanów się, czy bardziej przemawiają do Ciebie plusy czy minusy. Tutaj również wychodzi sprawa biurka. Mówisz, że jest ono koło okna. Jak blisko? Da się w „przerwę” wcisnąć łóżko? Jeśli nie, to albo przestawisz jeden przedmiot, albo drugi. Skoro z przekręceniem jest problem, wystarczy inaczej postawić swe miejsce snu. Niech zagłówek stoi przy oknie, a na długość, całość będzie równolegle do dłuższej ściany. I tutaj kolejne dwie opcje. Albo ustawisz je tuż przy ścianie, albo zostawisz miejsce, w które, według uznania, możesz włożyć szafkę nocną czy inny, niewielki mebelek. Teoretycznie jest szansa postawienia łóżka w wielu innych miejscach, jednak skoro chcesz je mieć przy oknie, rozważyłam jedynie te. Nie bawiłabym się w ustawianie go w dziwny sposób, bo niestety praktyka przeważa nad oryginalnością, więc zdecydowanie wygodniej jest ustawić je pod ścianą, klasycznie. Teraz sprawa biurka. Już trochę o tym powiedziałam wcześniej. Skoro jest ono przykręcone do ściany, nie warto przejmować się jego przestawianiem, o ile bardzo nie przeszkadza nam w urządzaniu wnętrza. Poza tym sądzę, że miejsce w końcu pokoju jest najlepsze z możliwych. Resztę przestrzeni masz możliwość kreatywnie zagospodarować.

2. Jak pokonać niewielką szerokość pokoju?

Wiadomo nie od dziś, że lustra optycznie powiększają pomieszczenie. Drugą sprawą jest to, że wąskie pokoje, zawsze wyglądają na mniejsze, nawet gdy mają powierzchnię większą niż kwadratowe chociażby. Dlatego też warto by nadać im trochę rozmiarów. Zwierciadła najlepiej powiesić na dłuższych ścianach(zakładam, że na tych krótszych nawet nie masz miejsca). Gdy zainwestujesz w jedno duże, uzyskasz bardzo dobry efekt. W sumie im więcej tym lepiej, ale pamiętaj aby zostawić miejsce jeszcze na inne rzeczy. Bynajmniej jest to idealny sposób na, chociaż optyczne poszerzenie wąskiej przestrzeni. Za to, przeciwnie, nie polecam inwestowania w obrazy. O ile są niewielkie, bez ram, efekt jest ledwo widoczny, ale w innym wypadku bardzo pomniejszają. Dlatego tym bardziej poczujesz się jak w klatce, obstawiona malunkami. Pamiętaj, aby ściany pomalować(o ile zamierzasz to robić) ciepłymi, jasnymi barwami. Działają podobnie do luster. Kolejnym, sprawdzonym sposobem są fototapety. Jednak to jest już większa inwestycja. Co trzeba tutaj zaznaczyć? Ano, nie każdy obrazek jest odpowiedni. Chodzi o to, aby przedstawiał jakąś przestrzeń, dużą i przestronną. Ta głębia wpłynie pozytywnie na pozorne wymiary pokoju. A co najważniejsze, dbaj o porządek. Zagracenie to chyba najlepszy sposób na pomniejszenie wnętrza, nie tylko optycznie.

3. Inne meble

Jestem osoba wyznającą raczej klasyczne rozwiązania. Są najbardziej praktyczne i pomagają w codzienności, zamiast ją utrudniać. Jednak każdy ma prawo do własnego zdania, dlatego przedstawię kilka sposobów ułożenia mebli, Ty wybierzesz dla siebie najlepszy. Dobrze się jednak zastanów, bo czasami zbyt niekonwencjonalne ustawienia są bardzo męczące w praktyce.

-Klasyka- Zacznę od ułożenia, któremu powiedziałaś „nie” jeszcze w pytaniu. Jednak nie byłam w stanie go pominąć. Chodzi o zwykły schemat pod ścianami. Może i jest nudny, ale i praktyczny, szczególnie przy wąskim pomieszczeniu. Tutaj raczej nic nie trzeba tłumaczyć, każdy wie jak to wygląda.

-Labirynt szaf- Teraz czas na trochę dziwactwa. Przy długim pokoju efekt będzie świetny. Ustawiasz meble w schemacie: raz przy prawej ścianie, przerwa, przy lewej ścianie, przerwa(taka szachownica). Powtarzasz to aż wykorzystasz wszystkie przedmioty. W ten sposób powstaje swego rodzaju labirynt prowadzący od drzwi do okna, a przy nim łóżka i biurka. Preferowałabym ustawienie zawartością do okna, a tyłem do drzwi, ale to już Twój wybór. Oczywiście producenci raczej nastawiają się zawsze na klasyczne ustawienia ich produktów, dlatego będziesz musiała ozdobić tylną stronę. Całkiem miłe zadanie.

-Oszczędność przestrzeni- Niby to układ pod ścianami, ale bardziej oryginalny. Chodzi o szafki wiszące na ścianach. Gdy nie masz dużo rzeczy, opcja idealna. Trochę zamykanych, trochę zwykłych półeczek i mamy piękny pokój. Później pod spodem można umieścić pufy i krzesełka, na których spędzisz miłe godziny.

-Drabinkowe szaleństwo- Opcja dla odważnych i szalonych. A to pierwsze aby przedstawić pomysł rodzicom. Chociaż, może trochę przesadzam. A cała zabawa polega na zapełnieniu całej ściany jednym regałem. Zdobycie go jest wręcz szalenie trudne. Raczej jedyną opcją będzie zamówienie. To łączy się z większym wydatkiem. I tutaj zakładam, że ani Ty nie jesteś tak wysoka, ani pokój tak niski, abyś dosięgała do samego sufity. Dlatego potrzebujesz drabinki, bo w końcu szafka będzie od podłogi do sufitu(ewentualnie połącz drabinkę z poprzednim pomysłem). Zazwyczaj są one w zestawie, ewentualnie istnieje możliwość domówienia. Możesz wybrać dowolny materiał, drewno, metal. Poza tym czemu by tego dodatkowo nie ozdobić? W takim regale zmieścisz wszystko. Parę zamykanych, parę otwartych półek i nie potrzeba nic więcej. Dodatkowo nadaje on pewnej cudownej, wręcz magicznej atmosfery starej biblioteki.

4. Materiały
Zawsze polecam to przy przeróbkach pokoju. Ikea oraz inne sklepy meblowe. Są wręcz skarbnicą pomysłów. Mogą nam dużo podpowiedzieć o ile ślepo nie pójdziemy za podawanymi modelami, lecz samodzielnie zmodyfikujemy je do własnych potrzeb. Przejdź się na spacer po sklepowych alejkach. Znajdziesz na nim wiele pomysłów, jak ciekawie zagospodarować nawet małą przestrzeń. Ostatnio jest to bardzo modne.

Mam nadzieję, że choć trochę pomogłam Ci w urządzeniu pokoju. Teraz spokojnie usiądź i spróbuj coś zaplanować. Jednak pamiętaj o praktyczności. Na pewno stworzysz coś cudownego!
Pięknego pokoju!

Loremi

czwartek, 4 kwietnia 2013

Słyszę, czym rodzice zajmują się w nocy...


Cześć.
Ten blog to ostatnia deska ratunku...Jest świetnie prowadzony :)

Męczę się z tym od kilku miesięcy. Od tamtej nocy nic nie pozostaje takie same. Jest to dość krępujące i nie ufam nikomu na tyle by móc o tym mówić.
W pełni rozumiem miłość kwitnie, rodzice to też ludzie...ale
chodzi o to, że słyszę jak rodzice się kochają. Zdarzyło się to już kilka razy. Jest do dla mnie dosyć bolesne i odbijające się na mojej psychice. Kiedy następnego dnia widzę ich, nie potrafię się do nich odezwać, chce mi się płakać. Wiem skąd się biorą dzieci i tak dalej, i tak dalej... Jednak nie chcę tego słyszeć jak rodzice to robią. Byli dla mnie oparciem, ufałam im, a teraz nie chce mi się z nimi nawet gadać. Obleśne dla mnie jest to, jak mówią między sobą, że w nocy było "super", myśląc, że ja nie wiem o co chodzi.
Mnie to po prostu brzydzi. Mam z tym ogromny problem i moja psychika ucierpiała na tym. Chociaż dla niektórych to błahy, a może nawet głupi problem. Rozumiem, że to ludzi, są razem, kochają się... ale dzieci nie muszą tego słuchać prawda ? Doskonale wiem, że nigdy nie powiem im tego, ze to słyszałam, brak mi po prostu odwagi. Nie mamy jakieś dobrych relacji. W dodatku kiedy za którymś razem "to" robili, to specjalnie trzaskałam drzwiami by pokazać im, ze nie śpię, jednak może nie wystarczająco głośno. Sama nie wiem.
Żyję z tą świadomością kilka miesięcy i jest mi ciężko. Trudno mi jest normalnie rozmawiać z rodzicami, udawać, że jest okej, kiedy przed oczami mam widok ich w łóżku...
Nie proszę o cud, proszę o kilka słów.

Liczę na was
~ Strzałka


Kochana Strzałko!

Masz zupełną rację... Co prawda rodzice mają pełne prawo do tego, co robią, jednak powinni rzeczywiście zadbać o to, aby dzieci nie miały z tym styczności... Mimo świadomości, że to naturalne, taki obraz rodziców nie zgadza się z zakorzenionymi w nas od dziecka przekonaniami i nie da się do niego tak łatwo przyzwyczaić.
Ja na Twoim miejscu też bym nie miała odwagi porozmawiać o tym z rodzicami. I uważam, że nawet nie powinnaś tego robić ani w żadnym stopniu wpływać na ich życie prywatne.
Jaka jest inna rada? Robić wszystko, żeby tego nie słyszeć. Może zmień pokój na jakiś bardziej odległy od tego rodziców? Albo zakładaj słuchawki z muzyką przed pójściem spać? Wszystko zależy od tego, jak pokombinujesz i jakie masz możliwości. Może po prostu zacznij wcześniej chodzić spać?
Jeśli rodzice zaś zaczną rano komentować wydarzenia poprzedniej nocy, możesz po prostu powiedzieć głośno "Ja nie chcę tego słuchać" i zatkać sobie uszy, żeby nie zabrzmiało to ofensywnie dla rodziców, a bardziej jako żart o prawdziwym podłożu.
Chciałabym Ci też powiedzieć, że mimo wszystko fajne jest to, że Twoi rodzice mają nadal dobre relacje i uczucia między nimi nie gasną, z moich obserwacji wynika, że raczej rzadko ma to miejsce...
Mam nadzieję, że jakoś pomogłam.

Uściski,
Kwaskowa :)

Chcę wyjechać na wakacje do taty

Witam serdecznie. Postaram się możliwie krótko i treściwie opisać swój problem i mam nadzieję, że coś wspólnie zaradzimy...
najpierw może przedstawię sytuację w swojej rodzinie. Rodzice są rozwiedzeni, tata mieszka w Islandii, a ja i moje rodzeństwo z mamą. Mam już 18 lat, jestem w 2 klasie technikum i jeszcze 2 lata przede mną, w czasie których muszę mieszkać z matką... Ale wolałabym z tatą. Nasze dwie "rodziny" są skłócone ze sobą, nienawidzą się wręcz. Tzn, rodzina ze strony mamy i ze strony taty. Kiedyś rodzice też mieli strasznie złe relacje ze sobą ale za moją sprawą troszeczke się polepszyło, ogólnie rozmawiają ze sobą od czasu do czsu (głównie mama się skarży na mnie, jaka to ja zła jestem i wgl). A teraz do rzeczy. Chodzi o to, że w te wakacje tata chce żebym przyleciała do niego do Islandii na jakiś miesiąc albo na całe wakacje, to się zobaczy. Wiadomo, całkiem normalna sprawa. Tylko że boję się tego wyjazdu... Z kilku powodów.
Nie wiem jak zachowa się moja mama. Spodziewam się, że może mi powiedzieć coś w stylu "jedź i możesz nie wracać", albo się obrazi na mnie, ale będzie próbowała obrócić to wszystko w żart. Ona na pewno myśli, że ja tam pojadę i nie wrócę, bo wie, że wolałabym mieszkać z tatą (kto by nie chciał... z tą matką się nie da żyć normalnie, ale to już zupełnie inny problem). Jak byłam mała to jakieś dwa razy już uciekłam do taty i z nim mieszkałam, ale musiałam wrócić - wiadomo, sąd, policja, te sprawy. A teraz mam 18 lat... Ja to wiem i ona to wie, że mogę teraz zrobić co chcę i już mi ona policją nie zagrozi. Ale ja nie zamierzam tam się przeprowadzać - chcę tylko pojechać, zobaczyć kawałek świata, może trochę popracować tam, jak uda się mojemu tacie załatwić mi pracę. Podobno tam się nieźle zarabia w wakacje, tylko jak wrócę to pewnie matka całą kasę mi zabierze. Ona mi w ogóle nie ufa... Już dawno właściwie przestało mnie obchodzić jej zdanie, nie uczę się zbyt dobrze, często wagaruję itp... Ale ona rozmawiała z ojcem i powiedziała mu, że ona nie ma nic przeciwko, ale żeby to jeszcze przemyślał, bo ja jestem taka i owaka... I że niby ją tak oszukuję i wgl, ale ja nie mam w czym ją oszukiwać, bo w ogóle z nią nie rozmawiam.

I jeszcze jedna sprawa - boję się tej całej podróży... Mam chorobę lokomocyjną i to całkiem niezłą, jak jeżdżę do szkoły mpkiem to zawsze muszę mieć ze sobą mp3 i słucham muzyki, bo inaczej robi mi się niedobrze. A podróż do Islandii będzie około całodniowa. Bo 5 godzin autobusem do Warszawy na lotnisko a potem kilka godzin samolotem... Boję się leciec samolotem... :(

Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz, wiem że trochę chaotycznie piszę... Ale nie umiem inaczej, heh ;)

Pozdrawiam Was kochane, odwalacie naprawdę kawał dobrej roboty! (:

P.S.
Zapomniałam dopisać ważnych kwesti, jak zwykle heh :P
Tylko ja z mojego rodzeństwa utrzymuję kontakty z ojcem i jego rodziną.
A nie chcę się teraz przeprowadzać z tego domu (tzn bardzo chce ale nie moge) bo po pierwsze nie mam kasy, po drugie nie chce nikomu się zwalać na głowę z rodziny, a po trzecie nei chce sobie do reszty zepsuć relacji z matką...

No to chyba tyle.

~Xendy



Droga Xendy,

Życie z rodzicami po rozwodzie może być nie lada wyzwaniem. Sama dobrze o tym wiesz, bo widać, że relacje pomiędzy opiekunami a również całymi rodzinami nie należą do najłatwiejszych. Jednak mimo kłótni i nieporozumień, nie ma sytuacji bez wyjścia. Przemyślałam cały twój problem i myślę, że wszystko Ci się powiedzie.
Pisałaś, że chciałabyś się przeprowadzić do ojca, ale wiesz, że nie możesz. Masz rację, przed tobą nadal 2 lata nauki, a rozpoczynanie szkoły w zupełnie innym miejscu w takim okresie byłoby zapewne bez sensu.  Poza tym Twoja przeprowadzka mogłaby jeszcze pokłócić bardziej rodziny, w momencie gdy ktoś jest skłócony łatwo o nową sprzeczkę, coś o tym wiem.
Zastanawia mnie reakcja  twojej mamy, co do twojego wyjazdu. Zarówno ona jak i ty dobrze wiecie, że jedziesz tam jedynie na wakacje, oraz po to aby spotkać się z ojcem. Myślę, że jej zachowanie , jak teksty typu "jedź i możesz nie wracać" są spowodowane właśnie tym, że boi się, że faktycznie tak zrobisz,. Jest twoją mamą, mimo wszelkich kłótni, nieporozumień i sprzeczek jestem przekonana, że Cię kocha i obawia się, że pewnego dnia zwyczajnie Cię straci.
Myślę, że musisz na spokojnie z nią porozmawiać. Od dawna uważam, że rozmowa to podstawy więzi rodzinnych, rozwiązywania problemów i godzenia się. Wiem, że nie będzie łatwo, ale musisz jej uświadomić, że jedzesz, ale wracasz, bez względu na wszystko. Opowiedz jej o tym, że chcesz też zwiedzić trochę świata, niech nie trzyma cię "pod kloszem". Rodzicielka pewnie będzie oporna, ale powinnaś zauważyć po pewnym czasie jak ustępuje. Przynajmniej taką mam nadzieję :)
Piszesz, że mama zabierze ci zarobione pieniądze. Czemu miałaby to zrobić? To w końcu ty je zarobiłaś, należą się Tobie.  Zawsze istnieje opcja, że możesz jej też nie mówić o swoich przychodach, jeżeli się o to martwisz.
Co do podróży, to nie znam się zbyt dobrze na chorobie lokomocyjnej, ale ja zawsze przed dłuższym wyjazdem biorę coś typu "Lokomotiv" (możliwe, że pisze się to inaczej, wybacz jak popełnię błąd), a mój brat zakleja sobie pępek plasterkiem i działa. Zaopatrz się również w swój odtwarzacz, naładuj i upewnij się, że masz ściągnięte wszystkie piosenki. To zapewne ułatwi ci całą wyprawę.
Lot sam w sobie według mnie, jest najprzyjemniejszą formą transportu. Najgorsze jest startowanie i lądowanie, ale zazwyczaj są to dołownie minuty. W czasie gdy samolot jest w powietrzu prawie nie czujemy żadnego ruchu. Jeżeli będziesz lecieć  to upewnij się, że masz miejsce nie przy oknie, aby zminimalizować ryzyko złego samopoczucia.
Mam nadzieję, że odpowiedziałam na wszystkie pytania i chociaż odrobinę Ci pomogłam. Życzę ci owocnej rozmowy, a potem jedynie świetnej podróży.
Całuję,
Cherry Coke

wtorek, 2 kwietnia 2013

Jak zaprosić chłopaka na komers?

Cześć!
Chodzę do 3 klasy gimnazjum i w czerwcu czeka na mnie komers. Bardzo by mi zależało iść z pewnym chłopakiem, dodam, że ładnym. Jeśli chodzi o mnie to brzydka nie jestem, ale też nie najpiękniejsza. On należy do osób raczej cichych, Znamy się jedynie z widzenia, więc nie ma możliwości by to on mnie zaprosił. Mój problem polega na tym, że kompletnie nie wiem jak go zaprosić. Osobiście uważam, że najlepiej przez facebooka, ale i tu pojawia się przeszkoda, jak? Czy napisać samo cześć i czekać na odpowiedź albo na początku starać się go zagadać lub walić prosto z mostu. Może jednak uznasz, że lepiej na żywo, więc też proszę o rady z wszelkimi wyjściami. Wiem, że jestem drobiazgowa ale bardzo mi zależy. Mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś i z góry dziękuje ;)

~bassley




Droga bassley,
Ja tam zawsze byłam zwolenniczką rozmów na żywo, ale skoro ty uważasz, że lepiej będzie przez facebooka, to już będzie to zależało od ciebie. Moim zdaniem lepiej widzieć rozmówce. No i osobiście ciężej odmówić.
Jeśli zdecydujesz się z nim pogadać na żywo, to raczej poczekaj na moment, kiedy będzie sam. Towarzystwo jego kolegów jest ci całkowicie zbędne. Poza tym chłopcom przy innych włącza się instynkt chęci wzbudzania podziwu, a to może sprawić, że będą niemili. Najlepiej spróbuj też pytać, gdy nie będzie się nigdzie śpieszyć. To drugie dotyczy też pytania na facebooku. Jeśli postanowisz do niego napisać, to nie pisz raczej w godzinach tak przed 19:00, bo może w tym czasie mieć za chwilę jakieś zajęcia lub się z kimś spotykać i będzie się śpieszył. Najlepiej moim zdaniem pisać wieczorem, ale nie zbyt późnym, bo późno ludzi są już śpiący. Jakoś między 20:00 a 22:00 jest bardzo dobrze. To przejdźmy dalej.
Przede wszystkim, bez względu na formę rozmowy, raczej nie powinnaś od razu zaczynać od tego głównego pytania. Co prawda dałoby ci to zaskoczenie i może chłopak z góry by się zgodził, ale lepiej nie. Postaraj się zacząć jakiś neutralny temat i delikatnie schodzić na temat, który cię bardziej interesuje, czyli komers. Zapytaj czy już z kimś się wybiera, możesz też zażartować, że pewnie nie może się opędzić o propozycji (czy coś w tym stylu). A jak odpowie, że jeszcze nie ma partnerki, to ruszaj do boju, że tak to ładnie ujmę. Po prostu zapytaj, czy może chciałby pójść z tobą. Tutaj taka ciekawostka, którą w sumie poznałam przez przypadek. Podobno jak w pytaniu pojawia się forma przecząca np. "Czy nie chciałbyś pójść ze mną...?", to są mniejsze szanse, że osoba pytana się zgodzi, bo jakby nasza podświadomość, wysyła tej jego w pytaniu już odpowiedź, która brzmi "nie chciałbym". Nie wiem na jakiej to zasadzie działa, ale tak gdzieś kiedyś czytałam i w sumie to się nawet sprawdza, więc radzę uważać na dobre sformułowanie pytania. A coś co jeszcze z pewnością zadziała i działa zawsze, to wiara, że się uda. Jeśli ty uwierzysz, że on się zgodzi, to się zgodzi. ;)
Powodzenia,
Cocalotte.

Opuchnięte oczy

Hej ! :) Mam problem dotyczący zdrowia, a mianowicie oczu. Gdy rano się budzę, moje oczy są spuchnięte. Ale jak już wstanę to samo schodzi prędzej czy później. Tylko przed wczoraj jak wstałam to miałam tak strasznie spuchnięte oko, ze wyglądałam jakby mnie ktoś pobił :\ zastosowałam zimna wodę, i startego ziemniaka, i ogórka tez, ale opuchlizna jest widoczna jeszcze dziś.
Nie wiem od czego to jest, bo nie mam raczej alergii na kosmetyki ani nic innego. Chciałabym się tego pozbyć, żeby ni iść do szkoły jak po jakiejś walce na pięści x) Wiec jeśli mogłybyście podać jakieś rady, jak szybko pozbyć się opuchlizny z oka, i przy okazji jak zapobiec tej opuchliźnie co rano? Może źle się odżywiam, bo wiem ze jedzenie może powodować zatrzymywanie wody w organizmie. A może powietrze w moim pokoju to powoduje.
Z góry dziękuje za odpowiedz, może być w komentarzu, ale już nie chce wyglądać jak zombie ._. Pozdrawiam cala załogę! :*
Hania
PS. Teraz skora na mojej powiece jest jeszcze zaczerwieniona, sucha i się łuszczy :(

Droga Haniu!

Zwracając uwagę na dietę trafiłaś w dziesiątkę. Najpierw przyjrzyjmy się limfie. To taki płyn, który wyłapuje toksyny i odprowadza je do nerek, gdzie są usuwane. Układ limfatyczny (czy też inna nazwa: chłonny) jest trochę podobny do krążenia, z tym, że nie ma serca a są węzły chłonne. Zła cyrkulacja limfy może powodować opuchliznę oczu. Z kolei zła cyrkulacja jest spowodowana złą dietą. Powinnaś ograniczyć sól i pokarmy tłuste. Teraz kolej na wodę. Aby pozbyć się jej z organizmu wystarczą środki moczopędne. Takim środkiem jest żurawina, truskawki, gruszki, agrest i czarne jagody. Możesz również spróbować różnych ziołowych herbatek, np. z bratka, pokrzywy, rumianku jak i jałowca czy skrzypu. Z warzyw zwróć uwagę na bakłażany, koperek, pomidory, selery i chrzan. Pamiętaj aby pić dużo wody, ponieważ organizm może się odwodnić! Jednak jeżeli opuchlizna utrzymuje się przez dłuższy czas, może być to sygnał, że jest coś nie tak z układem krążenia lub nerkami i należy zgłosić się do lekarza.

Jak się pozbyć opuchlizny?


Ano, od zawsze uważam, że ziółka najlepsze na wszystko i tutaj też się to sprawdza.
*Spróbuj kompresów z rumianku, bławatka, szałwii czy czarnej herbaty (tylko ostrożnie, ponieważ mogą uczulać).
*Na opuchliznę dobre jest zimno, dlatego jeśli używasz jakiś kremów pod oczy, dobrym pomysłem jest trzymanie ich w lodówce. Aby pozbyć się opuchlizny przykładaj kostki lodu, lub zimne łyżeczki. Wkładaj je wieczorem do zamrażali, a rano przykładaj o opuchnięć, tylko nie za długo.
*Wspomniałaś już o ogórku i ziemniaku, lecz jest jeszcze pietruszka. Posiekaj natkę pietruszki i wymieszaj z 2 łyżeczkami śmietany. Trzymaj 15 minut, później zmyj letnią wodą.
*Zwracaj uwagę czy w kosmetykach używanych do oczu jest kofeina, szałwia, rumianek, świetlik lub herbata.
*Masuj oczy. Palcem wskazującym uciskaj punkty od zewnętrznego do wewnętrznego kącika oczu (tzw. drenaż limfatyczny).
*Oczy przemywaj zimną wodą, aby poprawić krążenie.
Kilka zabiegów już nie na oczy: 
*Śpij przy otwartym oknie/ w dobrze wywietrzonym pokoju, a przed snem wypij szklankę wody.
*Hartuj się biorąc na przemian zimne i ciepłe prysznice. Poprawi to krążenie krwi i limfy.

Preparaty na opuchnięte oczy.

Bardzo duży wybór przedstawia Floslek.
 Powyżej prezentuję trzy kremy tej firmy. Każdy z nich zawiera świetlik. Wkleję informacje ze strony firmy o każdym z nich:

1. (żółty z rumiankiem) Łagodzi podrażnienia, przynosi ulgę, zmniejsza zaczerwienienie, pieczenie. Usuwa uczucie tzw. „ciężkich powiek”. Likwiduje złuszczanie naskórka wokół rzęs u osób stale wykonujących makijaż oczu przy użyciu cieni prasowanych i tuszu. Wyciąg z rumianku działa przeciwzapalnie i przeciwobrzękowo.

2. (zielony z aloesem) Przynosi ulgę, przyjemne uczucie delikatnego chłodzenia, powoduje ustąpienie uczucia tzw. „ciężkich powiek”. Łagodzi podrażnienia, zaczerwienienie, pieczenie spowodowane zabiegami kosmetycznymi takimi jak demakijaż, makijaż permanentny, henna. Likwiduje nadmierne złuszczanie się naskórka wokół rzęs.

3. (niebieski z bławatkiem) Działa jak kompres. Dzięki zawartości wyciągu ze świetlika lekarskiego szybko zmniejsza nadwrażliwość na światło, łzawienie oraz uczucie zmęczenia, pieczenia oczu, Ekstrakt z chabru bławatka łagodzi podrażnienia oraz wykazuje działanie przeciwzapalne i przeciwalergiczne. 

Kosmetyk ma 15ml i kosztuje ok. 7,60zł. Opinie o nich są dobre, więc może warto spróbować? Najlepiej jest trzymać krem w lodówce, aby dodatkowo podziałać jeszcze zimnem.


Mam nadzieję, że notka przydatna ;)
Pozdrawiam,
Lullaby.

niedziela, 31 marca 2013

Warkocze

Cześć dziewczyny! Skoro aktualnie nie mam żadnych pytań postanowiłam napisać notkę o włosach, a właściwie o warkoczach. Namówiłam przyjaciółkę, żeby użyczyła mi swoich włosów i zrobiłam wszystkie plecionki jakie znam. Z góry jednak przepraszam za jakość niektórych zdjęć - miałam do dyspozycji tylko jedną rękę, bo drugą trzymałam włosy. Poza tym robiłam je telefonem, jednak mam nadzieję, że będzie można coś na nich zobaczyć. Może notka przyda się dziewczynom z długimi włosami, które chcą trochę zmienić swój wizerunek. Warkocze są dobrym rozwiązaniem na upalne dni, bo włosy nie zasłaniają karku. Pasują prawie do każdego stroju. Ale dosyć tego gadania, przejdźmy od słów do czynów ;)

Zwykły warkocz

Chyba każda z nas go widziała i większość umie go zrobić. Jednak dla tych, które się na tym nie znają dam krótką instrukcję.
  1. Dzielimy włosy na trzy równe części.
  2. Jedno z zewnętrznych pasm (powiedzmy że to z prawej) przekładamy ponad środkowym – zamieniamy je miejscami.
  3. Następnie włosy z lewej strony przekładamy ponad tymi, które są aktualnie w środku.
  4. Powtarzamy punkt 2 i 3 aż zapleciemy do odpowiadającej nam długości, a wtedy związujemy gumką. 

Warkocz francuski
  1. Na górze głowy oddzielamy poziome pasmo włosów i dzielimy je na trzy równe części.
  2. Pleciemy normalnie 2 albo 3 razy.
  3. Wydzielamy poziome pasmo od twarzy do warkocza na wysokości, na której aktualnie pleciemy i dołączamy go do pasma włosów znajdującego się najbliżej wydzielonej części. Pamiętajcie żeby włosy dobierać tylko do pasm, które mamy przełożyć do środka.
  4. Z drugiej strony robimy to samo.
  5. Kontynuujemy plecenie i dobieranie do momentu aż skończą się włosy, wtedy pleciemy normalnego warkocza i związujemy gumką. 

Warkocz holenderski

To jakby odwrotność warkocza francuskiego. Jest on wypukły a nie schowany pod dobieranymi pasmami – wygląda, jakby leżał na włosach.
  1. Na górze głowy oddzielamy poziome pasmo włosów i dzielimy je na trzy równe części.
  2. Pleciemy normalnie 2 lub 3 razy z tą różnicą, że pasma zewnętrzne nie przekładamy ponad środkowym, ale pod nim.
  3. Podobnie jak we francuzu wydzielamy poziome pasmo i dołączamy do najbliższego pasma (czyli jeśli wydzielamy włosy z lewej strony, to dołączamy je do pasma z lewej strony) i wszystkie te włosy przekładamy pod środkowym pasmem.
  4. To samo robimy z drugiej strony.
  5. Powtarzamy punkt 3 i 4 aż skończą się włosy do dobierania. Wtedy pleciemy normalnego warkocza (jednak pasma przekładamy pod spodem a nie górą) i związujemy gumką. 

Kłos
  1. Włosy dzielimy na dwie równe części. 
  2. Z jednego z pasm (załóżmy że z prawego) z zewnętrznej jego strony wydzielamy mały kosmyk włosów i dołączamy go do lewej części. Im kosmyki będą cieńsze, tym kłos będzie ładniejszy, natomiast jeżeli pasma będą duże, wyjdzie nam plecionka bardziej przypominająca zwykły warkocz.
  3. Powtarzamy tę samą czynność na lewym paśmie.
  4. Kontynuujemy powtarzając punkty 2 i 3 dopóki nie dojdziemy do odpowiadającej nam długości i związujemy gumką. 

Dobierany kłos

Odpowiednik warkocza francuskiego.
  1. U góry głowy wydzielamy poziome pasmo i dzielimy je na dwie równe części.
  2. Robimy to samo co w punkcie 2 i 3 w zwykłym kłosie.
  3. Do kolejnego wydzielonego kosmyka dodajemy cienkie poziome pasmo wydzielone od twarzy do warkocza.
  4. Z drugiej strony robimy to samo.
  5. Kontynuujemy te czynności aż włosy się skończą. Wtedy pleciemy zwykłego kłosa i związujemy gumką.
Nie miałam cierpliwości do wydzielania cieńszych pasm włosów przy dobieraniu, dlatego nie wyszedł dokładnie tak jak powinien – bardziej przypomina warkocz francuski.

Świrus - twist

Nazwa wymyślona przez moją koleżankę ;)
  1. Dzielimy włosy na dwie równe części.
  2. Każde pasmo skręcamy wokół własnej osi w jedną stronę (załóżmy że w lewo).
  3. Obie części skręcamy wokół siebie z kierunku przeciwnym niż w punkcie 2 – na zdjęciu w prawo i związujemy gumką. Dzięki różnym kierunkom skręcania włosy takie pozostaną. 

Poczwórny
  1. Dzielimy włosy na cztery równe części. Załóżmy że pasma od prawej strony to po kolei 1, 2, 3 i 4. 
  2. Pasmo 1 przekładamy pod 2.
  3. Następnie to samo pasmo (które teraz jest pasmem 2) przekładamy nad 3.
  4. Teraz pasmo nr 4 przekładamy ponad 3.
  5. To samo pasmo, które teraz ma nr 3 przekładamy pod 2
  6. I znowu robimy to co w punkcie 2 i tak dalej. Przypomina to taką plecionkę – pasma idą na przemian górą i dołem.

Poczwórny okrągły
  1. Dzielimy włosy na 4 równe części – podobnie jak w poprzednim warkoczu to po kolei 1, 2, 3 i 4.
  2. Pasmo nr 1 przekładami pod 2 i 3.
  3. Następnie to samo pasmo – teraz nr 3 – przekładamy ponad 2.
  4.  Z drugiej strony robimy to samo – 4 przekładamy pod 3 i 2 a następnie zawracamy i przekładamy je ponad pasmem, które teraz ma nr 3 (wcześniejsza 2)
  5. Powtarzamy punkty 2 - 4 i związujemy gumką.

Szachownica - z pięciu pasm

Nazwa wymyślona również przez koleżankę :)
  1. Dzielimy włosy na pięć równych części – od prawej 1, 2, 3, 4 i 5.
  2. Pasmo nr 1 przekładamy pod 2.
  3. Następnie to samo pasmo – teraz nr 2 – przekładamy ponad 3. 
  4. Z drugiej strony robimy to samo – 5 przekładamy pod 4 i ponad 3.
  5. Powtarzamy punkty 2 - 4 aż dojdziemy do końca i zabezpieczamy gumką.

Warkocz wężowy
  1. Dzielimy włosy na trzy części – zewnętrze mniejsze i wewnętrzną największą (mogą być wszystkie równe, ale kiedy robimy to ze wszystkich włosów może być ciężko). 
  2. Pleciemy zwykłego warkocza. Na końcu upewniamy się, że największe pasmo jest po środku. 
  3. Jedną dłonią trzymamy za środkowe pasmo, a palcami drugiej łapiemy ponad nią i ściągamy wszystko do góry.
  4. Ściągamy odrobinę do dołu alby powstał wężowy wzór i zabezpieczamy. 
       
Ładnie to wygląda na małych warkoczykach, ale wtedy możemy pleść z równych pasm.

Ósemki
  1. Dzielimy włosy na 3 części, tak że pasmo z jednej strony, np. z prawej będzie mniejsze.
  2. Najcieńszy kosmyk przekładamy pod środkową częścią.
  3. Ten sam kosmyk przekładamy nad częścią znajdującą się z lewej strony. 
  4. Następnie cienką część przekładamy pod lewą częścią.
  5. A teraz ten kosmyk przeplatamy nad prawą (środkową na początku) częścią. Mały kosmyk w ten sposób zrobił ósemkę wokół dwóch większych części.
  6. Kontynuujemy aż skończą nam się włosy w najcieńszym paśmie. Wtedy albo wydzielamy kolejny kosmyk z którejś części albo zabezpieczamy. Uważam, że ładniej wygląda to kiedy nie widać gumki, więc od spodniej strony wpinam żabkę.W tej wersji bardziej to przypomina kucyk niż warkocz.
       
 Mam nadzieję, że moje wyjaśnienia nie były tak niezrozumiałe na jakie mi się wydały. Lepiej już tego wytłumaczyć nie umiem. W każdym razie jeżeli czegoś nie rozumiecie – piszcie, a dam wam linki do filmików. Jeśli podoba wam się ten typ notki, to mogę co jakiś czas pisać o fryzurach. Życzę wam wszystkim miłej i rodzinnej atmosfery w czasie Świąt Wielkiej Nocy no i oczywiście mokrego ale nie śnieżnego śmigusa-dyngusa :) Pozdrawiam, Pysia.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x