niedziela, 23 lutego 2014

Wkładki higieniczne

Droga Lullaby!
Czy mogłabyś napisać coś o wkładkach higieniczny?
~Enta


Droga Ento.
Wkładki higienicznie przypominają nieco podpaski, jednak są mniejsze i mniej chłonne. Są wykonane z bawełny. Ich zadaniem jest pochłanianie wydzieliny z pochwy i neutralizowanie zapachu. Mogą być noszone zamiast podpasek przy mniej obfitych miesiączkach lub jako zabezpieczenie podczas stosowania tamponów. Na co dzień wkładki pomagają zachować higienę i świeżość pochłaniając wilgoć i nieprzyjemny zapach. Wkładek używa się podobnie jak podpasek, czyli wystarczy odkleić pasek zabezpieczający i umieścić wkładkę w bieliźnie. Należy jednak pamiętać, że jest to również idealne miejsce do rozwoju bakterii, dlatego powinno je się wymieniać co kilka godzin (do 4h).

Na rynku można znaleźć mnóstwo produktów tego typu. Władki są coraz cieńsze, coraz bardziej chłonne i do każdego rodzaju bielizny. Najlepsze opinie znalazłam o Discreet - są bardzo cienkie i jest ich bardzo dużo, więc można wybrać wkładkę zależnie od sytuacji. Inną marką jest Naturella - są chłonne i mają ładny zapach. Wkładki można znaleźć również w sieciach sklepów typu Biedronka czy Lidl. Są znacznie tańsze i równie funkcjonale. Przy doborze odpowiednich wkładek należy się jednak kierować własnym komfortem. Odpowiednie i wygodne wkładki mogą być w ogóle nie wyczuwalne. Należy jednak pamiętać, że wkładki są bielone chlorem oraz czasami perfumowane co może prowadzić do podrażnień
 

Oprócz wkładek jednorazowych istnieją również wielorazowe. Są zrobione z materiału zapinane na napy (na skrzydełkach). Są równie proste w użyciu jak te jednorazowe. Po wykorzystaniu należy je namoczyć kilka godzin w zimnej wodzie z solą, a następie wyprać. Są zdecydowanie grubsze od jednorazowych jednak nadrabiają to miękkością i brakiem jakichkolwiek substancji chemicznych.






Pozdrawiam,
Lullaby.

czwartek, 20 lutego 2014

Impreza - Pamiętniki Wampirów

Hej :)
Mam 16 lat i muszę urządzić imprezę. Każdy z naszej klasy-po kolei-musi urządzić imprezę tematyczna, w stylu serialu, filmu lub książki. Oczywiście nie mogą się powtarzać! Ja zdecydowałam się na temat przewodni - serial "Pamiętniki Wampirow". Tak więc proszę o pomoc. Zupełnie nie wiem jak się za to zabrać i co i jak urządzić. I oczywiście za kogo się przebrać ;)
Baardzo proszę o pomoc! Z góry dziękuje :)
E.


Notka mam nadzieję, wskaże Ci najważniejsze aspekty 
w tworzeniu imprezy oraz nawiąże do tematu, który podałaś powyżej.





Jedzenie!
Chcesz, aby impreza była w stylu Pamiętników, dlatego proponuje Ci parę rzeczy, które mogą Cię zainspirować:
- kupując chipsy, można obecnie wybrać takie w kształcie zębów (przypominają nieco kły) bądź duchów itd. To tyczy się wszelakich przekąsek.
- możesz również upiec babeczki, na które naniesiesz wszelakiego rodzaju wampirze wzory,
- napoje niech będą koloru krwistoczerwonego (oranżada lub poncz).

Wystrój!
Tutaj możesz się popisać. Talerze, kubki - wszystko może nawiązywać do tej serii. Niekoniecznie muszą być to zdjęcia postaci na talerzach, a np. na plastikowych napis PW, możesz zrobić nawet konkurs kto odgadnie do czego to nawiązanie. Możesz zrobić kartki, które będą podpisane imieniem osoby, która będzie siedziała w danym miejscu, tak zwane wizytówki. Na nich umieścić napis np. Damon - Michał. W tle niech leci ścieżka dźwiękowa z filmu. Wystarczy, ze kupisz zwykłe balony np. białe, czerwone, czarne i poumieszczasz je w rogach pokoi - to już stworzy nastrój. Niech w pomieszczeniu będzie mroczno, a kolorystycznie niech przeważa czerń i czerwień. Jeżeli masz jakieś plakaty z tej serii również możesz je powiesić.
To tylko część z moich pomysłów, które mają Cię zainspirować. Usiądź na spokojnie i pomyśl. Po za tym, radzę Ci tylko uważać na to by nie przesadzić z nadwyżką nawiązania do Pamiętników, to ma być lekkie nawiązanie, a głównie macie mieć po prostu dobrą zabawę. 

Strój!
To pytanie bardziej do działu moda, ale ode mnie parę rad również się znajdzie:
- popytaj gości kto za kogo się przebierze, unikniesz wypadku gdzie wszyscy będą przebrani za główne postacie.
- gdy już kogoś wybierzesz, popatrz na daną postać. Może ma charakterystyczną fryzurę, makijaż, znamię itd. spróbuj jak największą ilością szczegółów nawiązać do niej.




Pamiętaj, ze po pierwsze masz dobrze się bawić! Po drugie proponuje przejrzeć notki o może nieco innej tematyce, ale ogólnie - imprezowej, gdzie dokładniej są opisane przygotowania do imprez:
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/12/sylwester-zrob-to-sama.html
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2009/10/niezapomniana-impreza-urodzinowa.html

Mam nadzieję, że nieco Cię zainspirowałam i stworzysz wspaniałe przyjęcie!
Pozdrawiam,
Miosza.

Chciałam na końcu tego postu dodać, że ta odpowiedź była moją ostatnią. Wspaniale wspominam czas spędzony z ekipą Naszych Babskich Spraw i naprawdę zachęcam do zgłaszania się na autorki tego bloga. Ja niestety, z bólem serca, z powodów prywatnych muszę zrezygnować. Pozdrawiam czytelniczki!


wtorek, 18 lutego 2014

Jak nawiązać kontakt w rozmowie?

hej :) znacie jakieś sposoby na to, żeby ludziom dobrze się ze mną rozmawiało? chciałam, żeby inni lubili ze mną gadać.. w sumie to nie wiem, dlaczego wolą rozmawiać z moją koleżanką, która jest fałszywa (niby tego nie wiedzą), a ze mną nie.. ale nie o tym. jakie gesty stosować,co mówić? pomóżcie :(

- tysia


Droga Tysiu!

  Nie wiem czy Twój problem nie jest z działu psychologia, ale że ostatnio podrzuciłam tam pytanie od siebie, a i autorka chyba ma już trochę tam tych pytań, to postanowiłam spróbować odpowiedzieć sama na Twoje pytanie. Trochę szkoda, że nie określiłaś, jak ta dziewczyna się zachowuję, jak z innymi rozmawia. Wtedy byłoby łatwiej powiedzieć, co jest nie tak. Zastanawiam się czy jesteś osobą, która jest pewna siebie czy nie? Zdaję mi się, że chyba nie do końca. Chyba czujesz się trochę niedoceniona. No cóż. Napiszę Ci, co mi się wydaję, że inni lubią u rozmówców.

 Poświęcenie uwagi
Nie mówię tu tylko o tym, aby nie gadać cały czas o sobie i wykazać się słuchem, a nie tylko tym, że nie umiemy zamknąć buzi, ale i o tym, że nie możemy zawsze liczyć na to, że ktoś do nas podejdzie i zagada. Zazwyczaj na początku to my musimy się starać. Inne osoby to zapamiętają, o ile miło im się z nami rozmawiało. Właśnie taką opinię usłyszałam od mojej koleżanki z obecnej klasy, która podeszła do mnie, bo ja podchodzę, a nie do innej, bo ona rozmawia tylko jak ma nagły przypływ słowotoku. Wiem, że to trudne dla osób nieśmiałych, ale zostawia efekty.

 Uśmiech
Stwierdzono, że osoby, które częściej się uśmiechają są bardziej akceptowane i uważane za osoby, z którymi aż chce się rozmawiać. Nie mówię tu o tym, żeby ciągle być zadowolonym, ale jeżeli nie mamy żadnego powodu do smutku, burczenia i narzekania, to czemu się tak po prostu nie uśmiechnąć? Podobno takie "wesołe" impulsy dochodzą do mózgu i nawet uważa się to za lek przeciwbólowy. Oczywiście nie szczerzmy się sztucznie, bo to już jest przesada w drugą stronę.

 Pomysł na temat
 W moim przypadku czasem o to trudno. Chodzi mi tu o znajdywanie tematu do rozmowy. Trudno z kimś rozmawiać, jak się po prostu skończy temat albo po prostu to zawsze jedna osoba wymyśla o czym można porozmawiać. To bywa uciążliwe i może dać tej osobie znak, że nie chcemy z nią rozmawiać, być może, że się narzuca.

 Nie bójmy się dyskusji
 Masz inne zdanie? Nie bój się tego powiedzieć, jeżeli masz argumenty, aby je obronić. To dobrze mieć własne poglądy, a nie iść za tłumem i kogoś biernie słuchać. Oczywiście możesz się z kimś zgadzać, ale pewnie nie zawsze tak jest. Moim zdaniem, to nie straszne, aby mieć inne zdanie, bo to też może być powód do ciekawej dyskusji i to na przeróżne tematy. To może wnioskować, że jesteś osobą, która ma coś do powiedzenia, a z takimi osobami chyba dobrze się rozmawia, prawda?

Nie oceniajmy i nie oskarżajmy
 Jeżeli nie znamy kogoś za dobrze, a nawet i jeżeli znamy, to nie oceniajmy naszego rozmówcy przy nim, a najlepiej i wcale. Mówienie jaka dana osoba jest czasem może być nietrafne, ale i kogoś może obrazić. Nie używajmy też określeń "Ty to chyba jesteś taki..." czy coś w tym typie.

  Jeżeli chodzi o różne gesty, to może właśnie odesłałabym Cię do Luny, gdzie możesz ją o to zapytać, może ona będzie wiedziała, jak Ci pomóc. Mi niestety przychodzi tylko do głowy taka "otwarta pozycja". W sensie, żeby nie krzyżować rąk, bo to podobno działa na ludzi, że nie chcemy z nimi rozmawiać i zamykamy się we własnym kręgu. Tak samo zajmowanie się jakąś rzeczą czy słuchawki na uszach, to też nie zachęcają do rozmowy z kimś, tylko sygnalizują, że chcemy pozostać sami ze sobą, z ciszą.

   Nie jestem pewna w jakim stopniu Ci pomogłam, ale mam nadzieję, że chociaż trochę. Tak jak mówiłam, możesz zgłosić się jeszcze do Luny z działu Psychologia.

Pozdrawiam, Olka

PS Zachęcam osoby do zgłoszenia się do naszej załogi, bo mamy trochę wolnych miejsc :).

poniedziałek, 17 lutego 2014

Osiemnastka na sali

Cześć! :)
Czytam sobie od jakiegoś czasu Waszego bloga, wiele wpisów mi pomogło, ale tym razem mam pytanie, które chyba nie pojawiło się, przynajmniej ja nie zauważyłam. ;) Za niedługo mam dwie osiemnastki, na jedną ubieram jasną, różową spódniczkę, białą luźną bluzkę oraz jasny, kremowy żakiet. Jest to osiemnastka w domu, także wydaje mi się, że taki zestaw będzie w porządku. Jednak nigdy nie byłam na osiemnastce w lokalu, a tak własnie będzie wyglądała druga osiemnastka. Czy mogłybyście doradzić co ubrać, podać jakieś propozycje? Byłabym niezwykle wdzięczna. :)
Laen

Droga Laen,
osiemnastka to impreza, na której bardzo ważne jest by czuć się wygodnie. Pamiętaj, więc, iż najważniejszą cechą Twojego stroju powinno być to, że czujesz się w nim swobodnie. Jednak wygląd również jest bardzo ważny. Ciężko ustanowić uniwersalny dla wszystkich kod dotyczący tego co powinni ubrać. Dziewczyny najczęściej jednak pojawiają się w sukienkach.

Moimi ulubienicami są obcisłe, proste sukienki bez żadnych wielkich zdobień i dodatków. Taki strój dodaje elegancji lecz nie prowadzi do niebezpieczeństwa, iż będziemy nazbyt strojne. Musimy bowiem pamiętać, że osiemnastka bardziej podobna jest do imprezy w dobrym klubie niż studniówki czy balu gimnazjalnego. Jeśli jednak nie jesteś fanką obcisłych rzeczy ubierz po prostu inną, dość prostą acz efektowną sukienkę. Idealnie są miniówki, zwracają uwagę i nie wyglądają zbyt wizytowo czy poważnie. Myślę, że doskonale sobie poradzisz z wyborem, wiedząc co dobrze na tobie leży.

Jeśli nie jesteś fanka sukienek zawsze pozostają jeszcze spódniczka lub spodnie. Bardziej odpowiednia jest ta pierwsza, jednak założenie bardziej 'męskiej' części ubioru też nie będzie wpadką. Tutaj reguły stają się jeszcze bardziej niejasne. Odpowiednim według mnie kryterium będzie to by Twój strój wyraźnie różnił się od rzeczy, które nie nosisz na co dzień. Pozwól sobie na trochę szaleństwa jak np. koronkowa bluzka, duży dekolt z siateczką czy odkryte plecy. Nie bój się ubierać odważnie, jesteś w wieku, w którym spokojnie możesz sobie na to pozwolić. W końcu z osiemnastka to symboliczne przejście z dzieciństwa w dorosłość.

Kolory odpowiednie na tę imprezę to właściwie... wszystkie. Serio. Dobierz taki, w którym ty czujesz się dobrze i który pasuje do Twojego typu urody. Jeśli jest to bardziej klubowy lokal możesz pozwolić sobie nawet na dość mocne, rażące po oczach barwy, a co tam. Jak impreza to impreza.

Kolejnym problemem jest to jakie wybrać buty. Jeśli jesteś bardzo wysoka to raczej nie ma problemu, gdyż głupio tańczy się z niższymi od siebie facetami. Natomiast dla niższych dziewczyn polecam wysokie obcasy czy koturny, choć moim zdaniem w tych pierwszych tańczy się lepiej. Oczywiście nie mówię, że masz tak wytrzymać całą imprezę, ale pamiętaj o tym, że pierwsze wrażenie jest bardzo ważne. O obcasach powinnaś pamiętać szczególnie wybierając spodnie. Później już mało kto zwraca uwagę na wygląd, gdyż i tak połowa jest wstawiona, a druga połowa pada ze zmęczenia po szalonej zabawie.

Z fryzurą i makijażem nie eksperymentuj za bardzo. Włosy najlepiej pozostaw dość naturalne. Wymyślne koki czy loki są zbyt przesadzone jak na taką okazję. Makijaż podobnie jak sukienka zależy od tego co nosisz na co dzień. Jeśli raczej się nie malujesz, bo tego nie lubisz to pomadka i tusz do rzęs w zupełności starczą. Jeśli nosisz średni makijaż to może zmień kolor eyelinera lub dodaj cień do powiek. Natomiast dla fanek extra mocnego makijażu nie mam żadnej rady, gdyż do niego już raczej nie da się nic dodać. Uważajcie jednak, bo kilo tapety naprawdę wcale nie wygląda atrakcyjnie.

To chyba tyle.
Poniżej 4 zestawy, które przygotowałam.





I na koniec malutka rada z własnego doświadczenia. Jeśli ubierasz sukienkę o kroju litery A lub spódnicę zbudowaną na kształcie koła to najpierw w domu zrób parę piruetów i poproś mamę, siostrę czy przyjaciółkę by sprawdziły czy podczas kręcenia nie widać Twoich majtek. Jeśli tak to pod sukienkę ubierz jeszcze króciutką halkę lub czarną spódniczkę. Oszczędzisz sobie poczucia dyskomfortu podczas tańca.

Życzę udanej zabawy w dobrym stylu,
Nieuchwytna

poniedziałek, 10 lutego 2014

Jak ratować ten związek?

Jestem z chłopakiem ponad rok. To jest tak dziwne, że nie potrafię tego zrozumieć. Kocham go najbardziej na świecie, a jednocześnie chciałabym o nim zapomnieć na zawsze. Wiem, że to dziwne... nie oceniaj mnie, ale już wyjaśniam. Jest moim chłopakiem, ale też przyjacielem, możemy pogadać o wszystkim. Błędy z przeszłości nie pozwalają nam ruszyć dalej. To nie były żadne zdrady, ale jednak kłótnie które zapadły w pamięć na zawsze. Nie potrafimy zapomnieć rzeczy, które kiedyś nas zabolały i przy każdej kłótni je wypominamy i robi się jeszcze większa kłótnia. Zrywamy niemal co drugi dzień od pół roku i do siebie wracamy. To jest chore, męczące i niszczy moje nerwy. Nie mam z kim o tym pogadać. Dla innych to takie proste "zerwij z nim i ułożysz sobie znów życie i zapomnisz, nie jest ciebie wart". Kocham go, chciałabym być z nim szczęśliwa, ale jak już mówiłam, krzywdziliśmy siebie drobnymi błędami i teraz tak to wygląda... Jestem gotowa być z nim nawet całe życie, ale boje się, że to będzie tak wyglądać już na zawsze. Kłócenie się, zrywanie i wracanie... Co zrobić? Błagam o pomoc! Dodam, że na początku kłótnie nie były jakieś ogromne, ale z czasem robią się większe, potrafimy na siebie krzyczeć na środku ulicy, była masa okropnych sytuacji, potem żałujemy, przepraszamy, a to i tak dalej wraca. POMOCY
-Smutna



Droga Smutna,
Od razu powiem ci, że jeśli chcesz, żebyście dalej byli razem i żebyście byli szczęśliwi, to będziecie się musieli oboje dość mocno postarać. Niestety będzie ciężko i wiele związków tego etapu już nie przechodzi. Nie piszę tego, żeby cię wystraszyć, ale po to, żebyś miała świadomość, że łatwo nie będzie. Musicie ze sobą porozmawiać i wszystko dokładnie wyjaśnić. Najlepiej raz, a dobrze, powiedzcie wszystko, co macie sobie do zarzucenia, ale nie w kłótni, tylko pilnując, żeby to była spokojna rozmowa. Nie podnoście głosu, nie przerywajcie sobie wzajemnie i nie obrażajcie się wzajemnie. Kiedy każde z was będzie już wiedziało, co drugiemu nie pasuje, to wspólnie zastanówcie się, co można zmienić, żeby to poprawić. Zgaduję, że jeśli z czasem kłótnie były coraz poważniejsze, to dawne problemy nie zostały rozwiązane, tylko właśnie trwały nadal i coraz bardziej przeszkadzały. Teraz jest czas, żeby rozwiązać wszystko to, co przeszkadza wam w budowaniu szczęśliwej relacji. Musicie być ze sobą szczerzy. Powinnaś wyjaśnić mu, jak wszystko wygląda z twojej strony i on powinien zrobić to samo. No i oboje musicie chcieć poprawy tej sytuacji. W dalszym budowaniu waszej miłości nie zapominajcie o trzech ważnych sprawach- bliskości, zaangażowaniu i namiętności. Więcej na ten temat pisałam tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/09/7-form-miosci-oraz-jak-zapobiec-nudzie.html
Jeśli zaś chciałabyś na przyszłość uniknąć kłótni lub sprawić, żeby były mniej poważne, to postaraj się zastosować do tych kilku rad, które znajdziesz tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2012/04/czeste-kotnie-w-zwiazku.html
Pamiętaj jednak, że nic z tego wszystkiego nie wyjdzie, jeśli on również nie będzie się starał, dopilnuj, żeby był tego świadom. Myślę, że jeśli oboje się postaracie, to macie szansę jeszcze długo cieszyć się udanym związkiem.
Życzę wam powodzenia z całego serca. :)
Cocalotte.

Kochane czytelniczki, informuję o urlopie na czas nieokreślony. Mam nadzieję, że nie zbyt długi, ale jestem do tego zmuszona i nie umiem przewidzieć jak długo jeszcze będę. Mam kilka zaległych pytań w moim dziale, ale po powrocie odpowiem tylko na te, na które dalej chcecie odpowiedzi (poinformować mnie można tym postem, tam, gdzie zadajecie pytania lub przez maila).

niedziela, 9 lutego 2014

Niski wzrost

Droga Lullaby!
Na początek chciałabym Cię przeprosić, jeżeli opiszę swój problem zbyt problematycznie. Mam 14,5 roku (w lipcu skończę 15 lat), ważę 71 kg i mam 156 cm wzrostu. Wiem, że to otyłość, ale nie ona będzie tematem tego pytania, a raczej mój wzrost. Otóż czytałam, że rok po dostaniu pierwszej miesiączki (w moim przypadku 10 rok życia) dziewczyna podobno przestaje rosnąć, ewentualnie robi to bardzo wolno. Wiem również, że każdy organizm jest inny, mimo to postanowiłam zapytać. ;)
Każda moja rówieśniczka jest ode mnie wyższa, średnia w roczniku to 170cm. Wzrost jest moim okropnym kompleksem, potrafię nawet się rozpłakać kiedy mi ktoś to wytknie, dlatego chciałabym się dowiedzieć, czy są jakieś szanse żeby jeszcze urosnąć, czy to o miesiączce było prawdą? Nie lubię również większości warzyw i owoców, więc obawiałam się, że to może wynikać z powodu niedoboru witamin, dlatego poczytałam trochę i obecnie przyjmuję kwas foliowy, witaminę A+E oraz tran. Moi rodzice nie są wysocy (mama 164cm, tata 172cm), mimo to chciałabym dobić chociaż do tych 160 cm, zwłaszcza że podobno teaz jest to "wyższe pokolenie". Teoretycznie mieszczę się w dolnej granicy normy, mimo to źle się czuję patrząc na wszystkich z dołu. :( Czy wiesz może czy mam szanse urosnąć, chociażby minimalne oraz jeżeli tak to jak to wspomóc? A może jest jakiś lekarz, który się tym zajmuje i mógłby mnie zbadać pod tym kątem?
Dziękuję!
~Susie


Droga Susie.
W przyadku wzrostu w grę wchodzi pewien hormon - somatotropina (której produkcję stymulują kolejne dwa: somatoliberyna i somatostatyna). W przypadku jej niedoboru mówimy o karłowatości, a w przypadku nadprodukcji - gigantyźmie.

Geny.
Kolejną rzeczą, która jednak łączy się ze wspomnianym hormonem są geny. Z ich uwzględnieniem moża obliczyć przewidywalny wzrost dziecka. W przypadku dziewczynki wzór wygląda następująco:
(wzrost ojca + wzrost matki - 12) : 2 = ...
Margines błędu wynosi 8,5 cm, dlatego to należy do odjąć i dodać aby uzyska przedział przewidywalnego wzrostu. W Twoim przypadku wygląda to tak: od 153,5 do 170,5.

Czynniki zewnętrzne.
Wspomniany powyżej margines to właśnie czynniki zewnętrzne.
Za układ kostny odpowiada witamina D, która pomaga w mienralizacji i wzroście kości. Jej niedobór może prowadzić do chorób układu kostnego, np. krzywicy. Jej pozyskanie nie jest trudne, ponieważ powstaje ona ze związków wyprodukowanych przez organizm, potrzeba jedynie promieni słonecznych aby przekształcić je w witaminę D. Jest ona również zawarta w poduktach spożywczych taki jak: ryby, tran, wątroba, jaja i grzyby. Można również znaleźć produkty wzogacone o tę witaminę np. płatki śniadaniowe.

Wzrost może być spowolniny również przez choroby różnych układów:
- choroby żołądkowo-jelitowe (złe wchłanianie składników odżywczych)
- choroby sercowo-naczyniowe (brak tlenu)
- choroby układu oddechowego (brak tlenu)
- choroby krwi (niedobór tlenu we krwi)
- choroby nerek
- choroby wątroby (zakłucenie metabolizmu)
- poważne niedobory odporności
- choroby reumatyczne (zakłucenie czynności wzrostowej chrząstki)
- choroby neurologiczne (zakłucenie homeostazy (równowagi) metabolicznej)
- przewlekłe choroby zakaźne

Innym czynniekiem jest stosowanie używek. Najpowszechniejszą i najgroźniejszą są papierosy.

Zaskakującym (a może dla niektórych nie?) czynnikiem przy wzroście dziecka jest rola rodziny. W ciepłych, kochających rodzinach dzieci rosną wyższe, niż w rodzinach patologicznych.

Do kiedy rośniemy?
Po osiągnięciu dojrzałościu płciowej (wspomnianej przez ciebie miesiączki) organizm zaczyna intensywnie rosnąć co trwa około 2-3 lata. Okres wzrostu trwa do ok. 17 roku życia. Później również rośniemy, jednak znacznie wolniej, aż do 30 roku życia. Później proces się zatrzymuje. 


Biorąc pod uwagę ostatni punkt Twój wzrost nie powninien się wiele zmienić, jednak każdy organizm jest inny. Moim zdaniem powinnaś wierzyć, że jeszcze urośniesz, skoro tak bardzo Ci to przeszkadza. Również jestem niska i nawet moja młodsza siostra jest ode mnie znacznie wyższa, jednak wcale mi to nie przeszkadza. Niski wzrost nie jest wadą, a niekiedy może okazać się nawet zaletą :).

Pozdrawiam,
Lullaby.


sobota, 8 lutego 2014

Pod Mocnym Aniołem


Czas trwania: 1godz. 35 min.
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski
Gatunek: Dramat

Opis: Jerzy jest pisarzem i alkoholikiem. Poznajemy go w momencie, w którym uwierzył, że może wygrać z nałogiem. Zakochuje się w młodej dziewczynie i wreszcie czuje, że ma po co i dla kogo żyć. Jednak nie wytrzymuje długo. Pewnego dnia idzie prosto do baru Pod Mocnym Aniołem, gdzie zaczyna pić... Wkrótce trafia na odwyk, gdzie spotyka doktora Granadę, personel i innych pacjentów, którzy tworzą niezwykle barwną galerię postaci. Jedną z metod leczenia jest czytanie spisanych wcześniej opowieści, z czasów kiedy się piło. Swoje historie, zabawne i niekiedy wstrząsające, opowiedzą: reżyser, ksiądz, policjant, kierowca TIR-a, farmaceutka, robotnik, fryzjerka i inni. Wszyscy piją, bo picie to nasz sport narodowy.


Moim zdaniem: Przeczytanie tylko dwóch książek Pilcha wystarczyło, by podbić moje serce. Dlatego nie mogłam nie iść na film, który powstał na podstawie jednej z nich  - "Pod Mocnym Aniołem". Wybrałam się do kina właściwie bez żadnych oczekiwań, bo proza Jerzego Pilcha jest na tyle trudna i oryginalna, że musiała z niej pozostać jedynie fabuła, konkretne zdarzenia, reszta należała do inwencji Smarzowskiego. Biorąc pod uwagę czytane na internecie komentarze o niedojrzałych emocjonalnie widzach, którzy przez sporą część projekcji zaśmiewają się w głos, wybrałam się do sali Studio (polecam).
Zaburzenia chronologii i związków przyczynowo- skutkowych są dobrym zobrazowaniem życia alkoholika - mętnych wspomnień i życia od kieliszka do kieliszka. Ciężko jest umiejscowić w czasie kolejne epizody. Można jedynie oddzielić czas przed poznaniem Jej i po poznaniu. Miłość daje głównemu bohaterowi siłę, żeby walczyć z nałogiem, ale czy można za nim wygrać? Czy możliwe jest wypicie ostatniego łyka wódki? Historie, które przedstawiają kolejno wszyscy pacjenci, będący na odwyku, pokazują ogrom upodlenia, do którego prowadzi alkohol, ludzką słabość i bezsilność.
Miał być to film, który wstrząśnie całą Polską. W moim przypadku to się nie udało. Po wyjściu z kina wróciłam bez problemów do codziennego życia, a historia Jerzego nie powracała w moich myślach, uniemożliwiając naukę do egzaminu. Na pewno mogę się zgodzić, że problem alkoholizmu został przedstawiony realistycznie. Smarzowski nie stroni od scen ukazujących wymiociny, seks, przemoc - nie jest to film dla widzów o słabych nerwach. Brakowało mi jednak czegoś emocjonalnego, co sprawiłoby, że chciałabym zapłakać nad tragicznym losem głównego bohatera.
Ciężko mi ocenić "Pod Mocnym Aniołem". Uważam, że nie jest to film do "podobania się". Raczej do obejrzenia i zastanowienia się. 

Ocena: 6/10

P.S. Branie popcornu na ten seans to zły pomysł.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Kilka słów o glanach

Hej Dziewczyny! c: 
Mogłybyście napisać coś o glanach? Wiem że była podobna notka o Martensach ale ja chciałabym notke z glanami. Z czym je nosić etc. Chce sobie kupić glany ale mama uważa że są za drogie i nie wytrzymają więcej niż rok a przede wszystkim że noga mi urośnie i będą za małe. 
BlueberryMuffin

Droga BlueberryMuffin,
Wiem, jak ciężko przekonać rodzica do zakupu glanów i butów tego typu. Jednak jeżeli posłużysz się dobrymi argumentami – sukces gwarantowany. Moja mama zgodziła się, gdy powiedziałam, że sama za nie zapłacę ;).
Jeżeli kupisz glany dobrej firmy – pocieszysz się nimi 10 lat, jeżeli jakieś podróbki – mogą się szybko rozkleić. Osobiście uważam, że warto zainwestować kilka stówek w tego typu obuwie. Dobrej marki służy przez lata, jest wygodne, a moim zdaniem – pasuje niemal do wszystkiego, szczególnie w nastoletnim wieku.
Nie napisałaś, ile masz lat, dlatego trudno określić, czy twoja stopa przestanie rosnąć i obawy twojej mamy są nieuzasadnione. Ogólnie przyjęło się, że stopy przestają rosnąć około 16, 17 roku życia u dziewcząt, ale osobiście znam dziewczyny, których stopa nie urosła od 14 roku życia, ale także znam dziewczyny, u których w wieku 23 lat stopy nadal rosły. Także jest to kwestia sporna i ten wiek jest dla każdego indywidualny.
Moim zdaniem osobie słuchającej popu, techno, disco-polo lub dubstepu po prostu nie pasuje chodzić w glanach, lecz jest to moje własne zdanie. Do mojej szkoły pewnego dnia w glanach przyszła taka dziewczyna, która słucha rapu. Większość ludzi śmiała się z niej, bo glany to buty kojarzone z subkulturą punków, metalowców, skinheadów, gotów etc.
Przejdźmy teraz do mojej ulubionej części, czyli zestawów.
Jak już pisałam – glany pasują prawie do wszystkiego ;). Możesz je łączyć ze spódniczkami, spodniami, legginsami, sukienkami, szortami. Pełna dowolność.

Zestaw 1
Glany – rockmetalshop
Koszulka – Allegro
Kurtka – H&M
Spodnie – Bershka
Nieśmiertelnik – rockmetalshop

Zestaw 2
Glany – Steel
Szorty – Romwe
Koszula – Sin-say
Bransoletka – fleq.pl

Zestaw 3
Glany – Steel
Legginsy – Pull&Bear
Koszulka – Stadivarius
Kurtka – H&M
Bransoletka – Reserved

Zestaw 4
Glany – rockmetalshop
Spódnica – H&M
Bluzka – Pull&Bear
Bransoletka – H&M

Zestaw 5
Glany - rockmetalshop
Koszulka – Pull&Bear
Kamizelka – Stadivarius
Spódnica – H&M

Pozdrawiam, Heavy

P.S. Fajnie było znów napisać coś dla NBS. Mam nadzieję, że zestawy przypadły do gustu ;)
Heavy

piątek, 31 stycznia 2014

Nieznośne myśli

Witajcie!
Mam pewien problem o ile gdy rozmawiam swobodnie np. z koleżankami nie przeklinam jednak w myślach nie mogę się od tego odpędzić nigdy nie mówię na głos ale w myślach. To już mnie bardzo denerwuje, może poradzicie jak sobie pomóc ?
—  Landrynka



Droga Landrynko!
Jeśli mam być szczera, to nie mam pojęcia, skąd mogą brać się myśli, o których mi wspominasz. Może po prostu jesteś faktycznie inna, niż naprawdę to pokazujesz, a prawdziwa osobowość i sposób bycia dają o sobie znać poprzez właśnie komunikację myślową? Jeśli chcesz żyć z nimi w zgodzie i chcesz się ujawnić z tym – możesz się temu podporządkować i stać się zupełnie inną osobą, jeśli natomiast nie i pozostajesz przy swoim, sposób na to rozwiązanie jest jeden – powstrzymanie myśli. Zawsze, gdy w Twoim mózgu pojawią się niepożądane słowa, krzyknij w swojej głowie: nie myśl o tym! i po prostu zablokuj swój mózg na tą sprawę. Powtarzaj tą czynność za każdym razem, gdy pojawią się jakieś niewypowiedziane, niechciane słowa. Jeśli będziesz sumiennie je blokować, po jakimś czasie powinny ustąpić, a Twoja głowa będzie lżejsza o jeden ciężar.
Pozdrawiam,
Luna

środa, 29 stycznia 2014

Yiruma

Ode mnie dzisiaj coś o muzyce. ;)

Przyznaję szczerze, że kiedy po raz pierwszy słowo "Yiruma", to skojarzyło mi się to bardziej z marką instrumentów Yamaha, niż z człowiekiem. Lee Ru-Ma (Yiruma to tylko pseudonim) jest koreańskim kompozytorem i pianistą. Ciocia Wikipedia mówi nam, że "wielokrotnie występuje na koncertach z pełną widownią w Azji, Europie i Ameryce Północnej". Nie przeczę, że tak jest, ale gdy pytam znajomych, czy znają takiego artystę, zazwyczaj widzę twarze pełne zdziwienia i słyszę odpowiedź, że pierwsze słyszą. To właśnie dlatego postanowiłam przybliżyć chociaż wam, drogie czytelniczki, tą postać.
Lee zaczął grać na fortepianie, gdy miał 5 lat. W wieku 11 lat przeprowadził się do Londynu i to tam rozwijał swoje umiejętności. Uczęszczał do The Purcell School of Music (to znana szkoła muzyczna w Anglii). Swoją pierwszą płytę wydał w 2001 roku w wieku 23 lat, od tego czasu wydał już kilka innych płyt, a jego kompozycje stają się coraz popularniejsze. Mogłabym napisać więcej o samym człowieku, ale głównie chciałabym zaprezentować wam kilka utworów tego artysty, a zainteresowane osoby z łatwością znajdą o nim informacje.
Zacznę od utworów bardziej znanych, które z melodii zapewne kojarzycie, a skończę na utworach, które osobiście bardzo lubię, ale znane aż tak nie są.


Zainteresowałam? Podoba wam się taki rodzaj muzyki? A może już wcześniej znałyście tego artystę?
Cocalotte.

poniedziałek, 27 stycznia 2014

Nastolatka z dużym biustem

Dziś mam dla was notkę, która z pozoru jest taka jak wiele innych, jednak zawiera w sobie drobny szczegół. Pytanie zadała mi jedna z naszych autorek. Jak widać również my mamy pewne problemy i czasem potrzebujemy aby ktoś inny spojrzał na nie krytycznym okiem.

Mam duży biust. Miseczka D + więcej i pojawia się tu problem właśnie. 
Mam 17 lat i powinnam ubierać się jak nastolatka, tylko w wielu rzeczach wyglądam wulgarnie, bo mam większy biust, jest bardziej widoczny i nie wygląda to dobrze. Chciałabym zapytać o to jak się ubrać aby wyglądać jak nastolatka, pomimo kobiecych kształtów. Przejrzałam notki na blogu, ale może coś tutaj jeszcze mi poradzicie. 
Większość nastolatek wypina pupy na zdjęciach by wyglądać doroślej, a ja mam problem z ubraniem się jak nastolatka. Parodia czysta parodia.
Miosza

Nie będę pisać 'Droga Mioszu', ani nic podobnego, bo sądzę, że zabrzmiałoby to co najmniej dziwnie. Pominę, więc tę oficjalną część notki.

Jeśli chodzi o Twój problem to nie powiem, że doskonale Cię rozumiem, bo należę raczej do tych bardziej płaskich dziewczyn i wiedz, że troszkę Ci zazdroszczę. Z drugiej strony jednak, z obserwacji i pewnego 'doświadczenia' wiem, że masz rację i w pewnym momencie (za)duży biust zaczyna być przeszkodą. Nie znam się na zdrowiu, ale słyszałam, że przysparza on pewnych kłopotów z kręgosłupem. Jednak nie o tym miałam pisać. Jeśli chodzi o wygląd to zobaczysz, że da się go polubić, trzeba tylko podpisać pakt pokojowy.

Najważniejszą rzeczą jest na pewno odpowiednio dobrana bielizna. Jeśli sama potrafisz poradzić sobie z jej zakupem to wyśmienicie, jeśli nie to może choć raz warto wybrać się do profesjonalnego sklepu gdzie braffiterka pomoże dobrać biustonosz idealny dla Ciebie. Zawsze dobrze ułożone piersi będą wyglądały ładniej i mniej wulgarnie.

Czas na dekolt
Jest to ta część ubrania, na którą powinnaś zwracać największą uwagę. Najlepsze dla Ciebie będą dekolty typu łódeczka, klejnot lub kantar. Na wizytowe okazje możesz dorzucić również dekolt-V i iluzję. Zazwyczaj odpadają natomiast wszelkie topy bez ramiączek lub z cienkimi i mocno wycięte dekolty. Jeśli nie wiesz jak wygląda, która z wymienionych przeze mnie opcji to podejrzyj . Właśnie z tego obrazka korzystałam.

Na co dzień
Do szkoły lub na spotkanie z kumpelami najlepsze dla ciebie będą dość luźne ciuchy. Swetry i tuniki. Nie opinają one biustu przez co nie jest, aż tak wyeksponowany i zwraca na siebie mniejszą uwagę. Jeśli jednak wolisz przylegające ubrania to pamiętaj o tym jakie dekolty powinnaś wybierać. Dobrze aby bluzki były jednokolorowe lub w motyw składający się z bardzo drobnych elementów. Odradzałabym wszelkie guziczki,drobne falbanki i podobne dodatki w okolicach biustu, gdyż tylko zwrócą one na niego uwagę i optycznie powiększą.



Imprezowo
Jeśli chodzi o kreacje na wieczór to akurat jesteś wielką szczęściarą. Przecież chyba każda z nas marzy o tym by na imprezie ściągać uwagę płci przeciwnej. Najprostszym sposobem na to jest seksowny wygląd, a Twoje piersi mogą Ci w nim tylko pomóc. Przede wszystkim nie bój się obcisłych ubrań. Zwracaj jednak uwagę na to jak układają się w nich piersi, jeśli wydają Ci się wulgarne to odpuść sobie i tak nie poczujesz się dobrze tej sukience. Jeśli boisz się, że nie będziesz obiektywna dla bezpieczeństwa na zakupy najlepiej wziąć ze sobą przyjaciółkę, ona trafnie i szczerze oceni czy wyglądasz zmysłowo czy jednak to co masz na sobie nadaje się bardziej w inne miejsce, którego nazwy nie wymienię.



Elegancko
Apel w szkole, sztywny obiad rodzinny czy rozmowa kwalifikacyjna. Łatwo się domyślić, że wyzywająca stylizacja nie jest odpowiednia na żadną z tych okazji. Jeśli chcesz wyglądać schludnie i elegancko postaw na proste ubrania z zakrytym dekoltem(na ostatnim zdjęciu koszula powinna być zapięta). Dobrze sprawdzi się klasyczna koszula, golf bez rękawów, lub prosta elegancka bluzka. Raczej daruj sobie ołówkową spódnicę, a szczególnie taką, która kończy się pod piersiami. Wiem, że swego czasu był szał na nie, ale już dawno minął, a poza tym to kompletnie nie będzie dobre wyjście.



Jak widzicie w tej notce podparłam się zdjęciami 3 gwiazd. Jako, że jest to pierwsza notka, w której odpowiadałam na problem mojej 'koleżanki po fachu' mam dla was pewną zabawę. Poniżej napisałam co należy zrobić.
1. Rozpoznaj wszystkie gwiazdy.
2. Pozostaw pod tą notką komentarz z ich imionami i nazwiskami w odpowiedniej kolejności.
3. W komentarzu umieść również kontakt do siebie (numer gg lub e-mail).
4. Kto pierwszy poda poprawną odpowiedź wygrywa drobną nagrodę-niespodziankę.
5. Pozostałe autorki bloga również mogą brać udział.

Mam nadzieję, że zarówno notka jak i mój mały konkurs przypadły wam do gustu.
3majcie się,
Nieuchwytna

Twierdzi, że mnie nie lubi i ciągle się kłócimy

Witaj Cocalotte!
Piszę do Ciebie, ponieważ potrzebuję rady osoby trzeciej, że tak to ujmę. Mój problem jest cóż, trochę dziwny i sama nie wiem co mam o nim myśleć. Jestem w pierwszej klasie liceum, poszłam do szkoły w mieście oddalonym od mojego i mieszkam w internacie. Jest to dość istotne dla sprawy. Jako, że jestem na mat-fizie, moja klasa to w większej mierze płeć przeciwna. Teoretycznie nie powinno być w niej konfliktów, wiadomo im mniej kobiet, tym mniej rywalizacji. Właśnie teoretycznie... Natrafiłam w klasie na pewnego osobnika płci przeciwnej, który jest dość specyficznym człowiekiem. Dodatkowy problem stanowi fakt, że mieszka w internacie razem ze mną, więc mimo innych pokoi i pięter widzimy się często i jesteśmy na siebie skazani. W sumie nie wiem jak określić naszą relację. Osobnik, nazwijmy go X, usilnie twierdzi że mnie nie lubi. Kłócimy się o wszystko, on dogryza mi, ja jemu. Zazwyczaj jestem ugodową osobą i nie lubię się kłócić, ale X stanowi wyjątek. X jest bądź co bądź bardzo inteligentny i uwielbia wygrywać. Ostatnio dowiedziałam się od jego siostry ciotecznej, że musi mieć z kim konkurować i ja padłam ofiarą. Często mu ustępuję, bo jak powiedziałam nie lubię się kłócić, jednak zaczyna mi już ta sytuacja porządnie przeszkadzać. OK mogę czasem się z nim podroczyć, nawet pobić nam się zdarza, jednak nie przesadzajmy. Dodatkowo dziewczyny z pokoju usilnie mnie z nim swatają, jak i większość klasy. My zaś ciągle swoje. Najgorszy jest fakt, że X ma straszne humorki, potrafi z rana ładnie powiedziawszy wydrzeć się na mnie, ponieważ jestem obok, a po lekcjach przyjść do mnie do pokoju ze smutną minką prosząc o zeszyt. Proszę Cię więc o radę, co zrobić żebyśmy przestali się kłócić oraz jaki może być powód takiego zachowania z jego strony? Każdy w klasie wie, jaki X jest, jednak z każdym się dogaduje, nigdy nie widziałam, żeby w zły sposób odezwał się do dziewczyny, jak stwierdził na Wigilii klasowej, jestem jedną z nielicznych osób, których nie lubi i mam ten zaszczyt, że robi wszystko byle mnie wkurzyć. Nie bardzo wiem co mam robić.
Z góry dziękuję :)
Pozdrowienia dla całej załogi NBS!
Mini


Droga Mini,
Przed dłuższy czas w ogóle się zastanawiałam, czy to moja kategoria, ponieważ zazwyczaj mam do czynienia z problemami miłosnymi, ale z drugiej strony nie mam nawet pomysłu, do jakiej kategorii cię odesłać, dlatego postaram się sama ci pomóc. Pierwsze, co przyszło mi do głowy, to próba porozmawiania z tym chłopakiem. Zawsze byłam zwolenniczką rozmów i myślę, że to najlepszy sposób rozwiązywania problemów. Bardzo możliwe, że on nawet nie wie, że tak się zachowuje, a może też nie wiedzieć, że sprawia ci tym przykrość i cię denerwuje. A jeśli wie, to wypadałoby przeprosić. Nie pozwól się tak traktować. Powiedz mu, że nie życzysz sobie takiego zachowania i zobacz, jak zareaguje, może cię posłucha, a nawet jeśli nie, to skłonisz go do zastanowienia się, czy to jest odpowiednie zachowanie. Pytasz też jaki jest powód jego zachowania, ale na to pytanie ciężko jest odpowiedzieć, gdy się chłopaka nie zna. Ja jako osoba odpowiadająca na pytania związane z miłością, mam już chyba taki nawyk szukania wszędzie flirtu lub chociaż zainteresowania, a naprowadzają mnie trochę twoje koleżanki, których zdanie opisałaś. Przyjmuję więc możliwość, że podobasz się temu chłopakowi i to jest jego sposób zwrócenia na siebie twojej uwagi. Co prawda jest to sposób rodem z podstawówki (ciągnięcie za warkoczyki i zabieranie ołówków z piórnika), ale mówi się, że chłopcy dorastają później, więc i w liceum można czasami spotkać się takimi zachowaniami. Możliwe jednak, że w całej tej sytuacji nie ma uczuć, tylko właśnie chęć rywalizacji i konkurencji. Właściwie jest to bardziej prawdopodobne, ponieważ chłopak jasno powiedział, że cię nie lubi, ale lubi cię denerwować. Pamiętam, że kiedyś (właśnie w podstawówce) też miałam taką sytuację. Po latach dowiedziałam się od chłopaka, który mi dokuczał, że wystarczyło po prostu nie reagować. Jeśli chcesz, możesz się w to zaangażować i konkurować z nim (kto wie, może nawet wygrasz) albo możesz właśnie zacząć go ignorować i nie zwracać uwagi na jego zachowanie. Możliwe, że po pewnym czasie odpuści sobie i da ci spokój, ponieważ zauważy, że tutaj już nic nie może zdziałać. Jeśli wybierzesz opcję ignorowania, to pamiętaj, żeby się zaopatrzyć w wielkie pokłady cierpliwości, ponieważ początkowo jego zachowanie może być jeszcze bardziej intensywne, żeby cię sprowokować, dopiero po dłuższym czasie odpuści. Jeśli zaś samo ignorowanie jego zachowania nie podziała, to odsuń się od jego osoby i ogranicz tą znajomość do absolutnego minimum, co oznacza m. in. niepożyczanie zeszytów, brak rozmów. Podsumowując masz trzy wyjścia: rozmowa, odgryzanie się lub ignorowanie. Co wybierzesz, to już twoja decyzja, ale myślę, że wszystko może choć trochę pomóc.
Pozdrawiam,
Cocalotte.

sobota, 25 stycznia 2014

Szmaragdowa tablica

Chciałabym powitać wszystkich bardzo serdecznie. Cieszę się, że mogę dołączyć do ekipy tego bloga. Będę publikować swoje recenzje książek i filmów. Ze względu na ograniczoną możliwość dysponowania czasem (studia to zajmujące hobby) nie jestem w stanie ich pisać na zasadzie dialogu z czytelnikami. Jeśli jednak pojawią się jakieś sugestie co do gatunku lub tytułu, to w pierwszej wolnej chwili postaram się na nie odpowiedzieć odpowiednim wpisem.
Tyle tytułem wstępu, przejdźmy do meritum.


Tytuł: Szmaragdowa tablica
Autor: Carla Montero
Gatunek: mieszanka romansu i powieści sensacyjnej
Ilość stron: 672



Co mówi okładka?
Madryt, początek XXI wieku. Ana pracuje w Muzeum Prado, prowadzi spokojne życie u boku Konrada, bogatego niemieckiego kolekcjonera dzieł sztuki, aż do chwili, gdy pewien list napisany podczas drugiej wojny światowej naprowadza go na ślad tajemniczego obrazu Astrolog przypisywanego Giorgionemu, malarzowi epoki renesansu. Skuszony wielką wartością tego dzieła, Konrad przekonuje Anę, żeby zajęła się jego poszukiwaniem. Mimo piętrzących się trudności Ana odkrywa nie tylko zawiłe losy rodziny, która od pokoleń strzeże Astrologa, ale i niezwykłą prawdę, która całkowicie zmienia jej życie.
Paryż podczas niemieckiej okupacji. Major SS Georg von Bergheim, żołnierz elity i bohater wojenny, dostaje rozkaz: ma odnaleźć obraz Giorgionego znany jako Astrolog. Hitler jest przekonany, że dzieło kryje wielki sekret – kto go odkryje, będzie rządził światem. Poszukiwania prowadzą majora do Sarah Bauer, francuskiej Żydówki. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, której konsekwencje będą zaskakujące dla nich obojga.
”Szmaragdowa tablica” to nie tylko napisana z rozmachem historia o poszukiwaniu zagadkowego dzieła sztuki, ale i niezwykła opowieść o zakazanej miłości, która zdarzyła się wbrew wszelkim przeciwnościom.

Moim zdaniem
„Szmaragdową tablicę” dostałam na urodziny od swoich współlokatorek. Od momentu, kiedy ujrzałam tę książkę w Empiku, czułam, że muszę  ją koniecznie przeczytać. Liczyłam na to, że wciągnie mnie kompletnie, że nie będę mogła się od niej oderwać. I nie zawiodłam się.
Do zalet książki można z pewnością zaliczyć nieczęsto spotykaną budowę. Akcja toczy się dwutorowo, a historia Any poszukującej „Astrologa” przeplatana jest opowieścią o Sarah, która skrywa niebezpieczną tajemnicę. Muszę przyznać, że wątek historyczny podobał mi się bardziej, niż ten współczesny, co nie znaczy, że jest w jakimś stopniu gorszy.
Pomimo swych rozmiarów książkę czytało się szybko i przyjemnie już od pierwszych chwil. Pojawia się kilka zaskakujących epizodów, które sprawiają, że ciężko odłożyć ją na bok i wrócić do szarej rzeczywistości. Minusem jest niestety przewidywalność wątków miłosnych, zarówno w warstwie współczesnej, jak i tej z II-giej wojny światowej. Nie zniechęciłam się jednak, gdyż to poszukiwanie obrazu jest głównym motywem powieści. Można zatem przymknąć oko na tę drobną niedoskonałość.
Poszukiwania, do których Konrad zachęca Anę, prowadzą do odkrycia wielu mrocznych sekretów. Legendarny obraz, o którym ciężko znaleźć wiarygodną informację całkowicie zmienia jej życie. A niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku...
Jednak nie tylko Ana będzie musiała zweryfikować to, kto jest jej prawdziwym przyjacielem. Sarah Bauer w okupowanej Francji musi się strzec na każdym kroku. Bycie Żydówką i skrywanie niezwykłego sekretu stanowią mieszankę wybuchową, która może kosztować ją życie.
Podsumowując, polecam każdemu, kto lubi podczas czytania poczuć dreszcz emocji. Po ukończeniu książki trudno się rozstać z głównymi bohaterami, gdyż wywołują bardzo pozytywne emocje. Szczególnie warto zwrócić uwagę na postać Georga von Bergheima, zaprzeczającej obrazowi niemieckiemu nazisty, który wpisany jest w naszą mentalność.
Ocena: 9/10

BlackChandelier

piątek, 24 stycznia 2014

Nie potrzebuję towarzystwa

Na początku dziękuję za pomoc w wielu wcześniejszych sprawach, a teraz wracam do was znów, byście mi pomogły.
Kochana Luno, otóż mam problem. Tzn. nie wiem, czy tak mogę to określić, ale potrzebuję jakiegoś wsparcia i kogoś, kto mnie wysłucha. Nie potrafię sobie ze sobą poradzić. Opiszę Ci to w punktach, bo na mój problem składa się kilka czynników, więc tak Ci będzie łatwiej coś zaradzić, jeżeli w ogóle zdecydujesz się mi pomóc.
Nie potrafię porozumiewać się z ludźmi. Nie chodzi tu o to, że nie wiem, co im odpowiedzieć lub o czym rozmawiać. Jest to raczej taka niechęć do rozmowy z wieloma ludźmi. Czasem mam tak, że nie mam ochoty przebywać w jakimkolwiek towarzystwie, bo widzę, jak różnie się od ludzi, jak różne mamy poglądy. Nie potrafię z nimi rozmawiać, bo uważam wielu ludzi za osoby niepotrafiące mnie zrozumieć (i vice versa). Nie umiem po prostu nie uważać człowieka za idiotę. Większość moim zdaniem takich jest - płytkich, zidiociałych, głupich.
2. Rodzina niezbyt mnie akceptuje. Ogółem to olewam wszystko, co oni o mnie sądzą, bo mnie to nie rusza. Z ojcem to już w ogóle nie chce mi się gadać, nie potrafiłabym nawet. Gdy tylko go widzę to mam ochotę wyjść z pomieszczenia lub rozszarpać go. Doszło do tego, że nie umiem mu nawet na nic odpowiedzieć, cały czas rzucam chamskie odzywki. Nie zależy mi na nim, i z jego strony chyba to samo. 
Z mamą jest nieco lepiej, mimo, że spędzamy ze sobą bardzo mało czasu, rozmawiamy około 40-60 minut na dzień, rano i potem po moim powrocie ze szkoły. Też bardzo często nie chce mi się z nią rozmawiać, bo czuję, że nie jestem dla niej idealną córeczką.
Z rodzeństwem jest różnie, ogółem też bardzo komentują moje zachowania, nie w pełni mnie akceptują. Z jednym z rodzeństwa nigdy nie miałam zbyt dobrego kontaktu, jest kilka dobrych lat ode mnie starszy, więc nie ma się co dziwić. Drugie z rodzeństwa jest natomiast w zbliżonym wieku, zazwyczaj mam dosyć jego towarzystwa, bo często mam ochotę być sama, właśnie wtedy, gdy on odczuwa potrzebę zwierzenia mi się.
Tylko z mamą i z drugim z rodzeństwa spędzam najwięcej czasu.
3. Momentami mam dosyć moich przyjaciół, czuję się w ich towarzystwie wyalienowana, tak jakbym w ogóle nie istniała przy nich. Przyjaciółki są bardzo ładne, i całkiem mądre. Ja natomiast nie za bardzo. One cały czas się śmieją, są radosne, a ja chodzę przygnębiona, głównie z tych powodów, które wymieniłam i jeszcze wymieniam. 
W ogóle było tak, że przyjaźniłyśmy się w cztery osoby. Z jedną w ciągu wakacji kontakt strasznie się urwał, po powrocie do szkoły nie udało się odbudować więzi w takim stopniu, jak to było przed wakacjami. Nie potrafię jej ufać, a dodatkowo spędza z nami wiele mniej czasu i wiem, że to się już rozleciało. Że tego się nie naprawi. Nawet nie zabiegam o to, bo już na niej nie zależy mi tak, jak kiedyś. Różnię się z nią totalnie.
Z drugą z przyjaciółek kiedyś łączyła mnie dużo silniejsza więź, byłyśmy prawie jak siostry, mnóstwo czasu razem, prawie non-stop sms, czy na pewno u nas wszystko w porządku, nawet podobnie się ubierałyśmy. Ale teraz wcale ze sobą nie piszemy, w szkole odczuwam wrażenie, jakbym nie była dla niej ważna, gdy coś powiem to ona wzrusza ramionami. Też zauważyłam, że spędza wiele czasu mniej z nami. Chwilami jest dobrze, rozmawiamy ze sobą, jesteśmy dosyć blisko, ale po chwili wszystko się psuje i czuję, jakby była zupełnie obca.
Trzecia z przyjaciółek jest dosyć bliska, aczkolwiek nie tak bardzo, jak kiedyś była ta druga. Po prostu spędzamy ze sobą dużo czasu, choć czuję, że ona nie zawsze mnie rozumie. Staram się ją wspierać, gdy wyżala mi się, pomagam jej, doradzam. Tu nie mogę nic więcej powiedzieć, bo akurat wszystko się z nią układa.
— Smutas.


Drogi Smutasie!
Wszystkie problemy, które mi przedstawiłaś, są ze sobą ściśle powiązane, a problem leży nie w niczym innym, jak w Twojej psychice. Odpowiem na poszczególne punkty po kolei, tak, jak mi je przedstawiłaś.
Zastanawiam się, czy w Twoim życiu wcześniej nie wydarzyło się coś bardzo przykrego – czy nie zawiódł Cię może przyjaciel, czy nie wpadłaś w stan depresyjny, ktoś nie wywarł złego wpływu na Twoją psychikę. Mogę się mylić, bo nie znam się dokładnie, ale tak to wygląda z mojego punktu widzenia. Być może ktoś Cię skrzywdził lub mocno rozczarował i teraz Ty zamknęłaś się na cały świat, generalizując wszystkich ludzi do jednego poziomu o nazwie „idiota”. Niestety, nie ruszysz z miejsca, jeśli nie zmienisz swojego punktu widzenia. Przysiądź spokojnie, gdy znajdziesz dla siebie czas, i zastanów się, co sprawiło, że się zmieniłaś. Przeanalizuj dokładnie swoje życie. Wypisz na kartce przykre wspomnienia. Na drugiej te, które zakodowały się w Twojej pamięci jako te dobre, podnoszące na duchu. Z pewnością tych złych będzie więcej, a to dlatego, że nasz mózg zapamiętuje lepiej to, co nas bolało – być może, aby, pamiętając błędy i konsekwencje z nimi się wiążące, nie popełnić ich po raz kolejny, ale to tylko moja teoria. Gdy już będziesz miała dwie kartki, weź tą z negatywnymi wspomnieniami, podrzyj i wyrzuć. Często takie fizyczne, realne „pozbywanie się” problemów pomaga nam z odpowiednim nastawieniem – nawet jeśli nasze czyny były tylko symboliczne. To samo możesz zrobić ze wszystkimi negatywnymi emocjami, które żywisz do ludzi. Przecież wszystko może być tak dobrze, jak dawniej – wszystko zależy tylko od Ciebie. Gdy dojdzie jednak do spotkania i znów do Twojej głowy przyjdą myśli, które mi wcześniej opisałaś – typu: jakim on jest idiotą; Boże, jaka kretynka; ależ ona jest płytka i tak dalej, zastosuj wtedy technikę powstrzymania myśli. Krzyknij w swojej głowie: nie myśl o tym! i staraj się być uprzejma. Powtarzaj czynność tak długo, aż złe odczucia odnośnie osób drugich całkowicie nie znikną. Nie musisz być już ponurą osobą – uśmiechaj się miło. Może być to wbrew Tobie, ale czy nie wyjdzie Ci to na dobre?
Chociaż specjalistą od rodziny i przyjaciół nie jestem, postaram się coś poradzić, jednak bardziej z psychologicznego punktu widzenia. Z rodziną dobrze wychodzi się tylko na zdjęciach. Nie ma i nie będzie rodzin idealnych, jak długo tworzą ją istoty nieidealne. Zacznijmy od Twojej relacji z tatą. Nie dziwi mnie ona, ponieważ ja też mam problemy z porozumiewaniem się ze swoim rodzicielem, jednak ta sytuacja różni się trochę od Twojej, ponieważ on zazwyczaj wyciąga rękę na zgodę. Podstawowym pytaniem, jakie powinnaś sobie zadać, jest: dlaczego tak na niego reaguję? Może Twój tata ma cechy charakteru, których Ty akurat nie lubisz, przez co odsuwasz go na bok? Odpowiedz mi, a w zasadzie to sobie, na jedno pytanie, moja droga: czy Twoja rodzina jest patologiczna? Czy bili Cię (zwykłe karcenie nie ma tu nic do rzeczy), a któryś z Twoich rodziców jest alkoholikiem i przez niego nie macie środków do utrzymania? Nie? W takim razie czy masz powód, aby odsuwać swoją rodzinę na bok? Między ludźmi spokrewnionymi ze sobą bywa bardzo różnie – i nikt nie wybiera, gdzie się przecież urodzi. Ale każdy może zmienić coś w swoim otoczeniu. Weź ciężar tej nietrwałej nici na barki i zacznij od swojego taty. Tak, jak pisałam: pomyśl, dlaczego go nie lubisz. Czym sobie zasłużył na takie „chamskie odzywki”, jak to nazwałaś. Potem pomyśl inaczej – kto był przy Tobie, gdy byłaś chora? Kto Cię przewijał, karmił i sprowadził na świat? Kto chodzi do pracy i dba o to, abyś Ty miała to, czego zapragniesz? Abyś mogła się uczyć, jeździć na wycieczki, wychodzić z koleżankami, chodzić do kosmetyczki, mogła sobie kupić laptopa, nowe ubrania, albo chociażby miała bieżącą wodę w kranie? Nieważne, jak bardzo go nie lubisz – okaż mu przynajmniej szacunek i wdzięczność za to, co Ci daje. Potem przysiądź razem z nim i porozmawiaj – jak dorosły z dorosłym, o tym, co Ci się nie podoba i, że chcesz już zażegnać tą wojnę. Pamiętaj jednak o spokoju, nie podnoś głosu i nie mów płaczliwym tonem. Z każdym można się dogadać – wystarczy tylko chcieć.
Jako „antidotum na mamę” polecę Ci także szczerą rozmowę – powiedz jej po prostu o tym, co czujesz i zapytaj, czy też tak uważa. Po prostu rozmawiając można bardzo wiele załatwić i dojść do konsensusu. Wierzę, że Twoja mama Cię zrozumie i wszystko będzie dobrze.
Do rodzeństwa natomiast radzę podejść inaczej – a przynajmniej do tego starszego z nich. Gdy on (bądź ona) zacznie komentować Twoje zachowanie, sposób bycia – odpłać im się pięknym za nadobne. Możesz ich przedrzeźnić albo powiedzieć inne słowa, ale tym samym tonem głosu. Tak zwana „technika lustrzanego odbicia” często działa szokowo na osobę drugą. Możesz też ewentualnie, w trakcie jego/jej komentarzy, zacząć naśladować zwierzę, które akurat skojarzy Ci się z tonem głosu Twojego napastnika – po czym, gdy zamilknie, dodaj, że tak właśnie słyszysz go, gdy zaczyna irytująco do Ciebie mówić. To także działa jak kubeł zimnej wody – na pewno zastanowi się, nim zacznie komentować drugi raz. Jest też tak zwana „technika wrzasku i rabanu”, jednak jej raczej w tym przypadku nie polecam. Możesz podnieść głos na brata/siostrę, ale raczej nie radzę niczym rzucać ani nic psuć. Skutek będzie odwrotny do zamierzonego, a w dodatku rodzice poprą stronę tego drugiego. Postaraj się też zrozumieć, dlaczego Twoje rodzeństwo tak na Ciebie reaguje. Może Ci czegoś zazdrości? Staraj się wybadać ten fakt. Co do drugiego z rodzeństwa – radzę nabrać wody w usta, gdy przyjdzie do Ciebie się zwierzać. Ty nie masz ochoty go słuchać – on nie musi mieć, gdy Ty będziesz potrzebowała pomocy. Rodzina działa przecież na wzajemnym zaufaniu i pomocy za nic. Skoro on jej potrzebuje – daj mu ją, przynajmniej wysłuchując tego, co ma do powiedzenia. Może z jakiegoś powodu nie może powiedzieć tego komuś innemu? Okaż trochę empatii i zrozum, że musi być mu ciężko. Wkrótce przecież może się na Ciebie zamknąć, a w dodatku będzie więził/a w sobie swoje emocje, co może skończyć się naprawdę bardzo, bardzo źle. Ludzie robią różne rzeczy, gdy są na skraju wytrzymałości. W moim przypadku skończyło się to naprawdę łagodnie, bo jedynie wybuchłam płaczem na lekcji śpiewu. Inni natomiast mogą popaść w depresję bądź wybuchnąć złością i zmieść z powierzchni każdego, kto znajdzie się w polu rażenia. Przełknij więc swoje „widzimisię” i wysłuchaj, pociesz – bądź dobrą siostrą, a na pewno brat/siostra odpłaci Ci się tym samym. I w dodatku zyskasz przyjaciela.
Co do pierwszej z przyjaciółek – nie warto o nią zabiegać, skoro od Was już i tak odeszła. Zrobiła to przecież z własnej woli, z pełną świadomością – dlatego jej nie zatrzymujcie.
Do drugiej przyjaciółki także polecę Ci złoty środek – rozmowę. Upewnij się jednak najpierw, że Ci na niej zależy i chcesz, aby było tak dobrze, jak dawniej. Jeśli dopowiedź brzmi: tak, to znaczy, że warto jest zdobyć się na rozmowę – nieważne gdzie, w szkole, na podwórku, facebooku, gg, gdziekolwiek, gdzie będziesz czuła się pewnie. Zapytaj ją wprost, dlaczego tak się stało, że teraz są od siebie jakby oddalone. Kto wie, może coś się zmieniło w jej życiu – albo nie pasują jej niektóre z Twoich zachowań?
Z trzecią przyjaciółką radzę Ci rozwijać kontakty. To nic, że czasem Cię nie rozumie – nie denerwuj się za to, nie każdy musi wszystkich pojmować idealnie. Bądź cierpliwa i tłumacz jej niektóre rzeczy. Ona Ci się zwierza – rób to samo. Wykazała już swoje zaufanie względem niej – pokaż, że Tobie też na niej zależy.
I przede wszystkim – nie myśl więcej, że jesteś gorsza! Nieważne, czy jesteś szczupła czy pulchna, jaki masz kształt twarzy, jakiej długości włosy. Każda zadbana kobieta jest doceniana!
Jeśli potrzebowałabyś wciąż mojej pomocy – nie krępuj się, pisz na maila!
Pozdrawiam,
Luna

Tremę da się oswoić!

W tym miejscu nie będzie żadnego pytania. Wolne tematy i sugestie czytelniczek miałam zacząć dopiero wtedy, gdy odpowiem na wszystkie pytania, ale przecież ich zawsze będzie przybywać, więc postaram się raz na tydzień publikować odpowiedź i temat wolny.
Dawno, dawno temu dostałam pytanie pod swoją zakładką, jak poradzić sobie z tremą. W gimnazjum robiłam na angielskim referat na ten temat, więc postaram się odtworzyć kilka informacji. Pomoże mi doświadczenie, ponieważ bliżej mi do artystów niż do psychologów jednak, oraz niezawodny Internet i przykłady z życia znajomych. Ponieważ trema jest tylko częścią poważnego problemu, jakim jest stres, zacznę najpierw od niej. Przejdziemy przez oba zagadnienia zgodnie z klasycznymi definicjami – co to jest, skąd się to bierze, jak się objawia i jak z tym walczyć.

 

Trema – z włoskiego tremare - drżeć, bać się; z łaciny tremere – trząść się. Tym określeniem nazywamy strach, zdenerwowanie przed wystąpieniem publicznym bądź w czasie jego trwania. Jest to nic innego jak tylko nadmierne napięcie emocjonalne. Trema bierze się z naszej niepewności opanowania programu, który mamy przedstawić publiczności, bądź obawą przed popełnieniem błędu na scenie, mównicy czy gdziekolwiek indziej i strach przed zbłaźnieniem się. Boimy się także oceny innych w sytuacji, gdy my prezentujemy swój repertuar – nie lubimy być oceniani. Trema objawia się na różne sposoby i nie wszystkie muszą występować u danej osoby, każdy przeżywa ją inaczej.
Objawy fizjologiczne to nic innego jak pocenie się, bladość, przyspieszone bicie serca, drżenie nóg i rąk, zawroty głowy, uczucie słabości, napięcie mięśniowe czy suchość w ustach.
Sądzę, że tego zestawu nie muszę tłumaczyć – każdy doskonale wie, o co chodzi.
Objawy dotyczące sprawności pamięci – często bywa tak, że uczymy się tekstu na przedstawienie bądź egzamin czy prezentację, umiemy go wzorowo, aż nagle przychodzi dzień prezentacji i – nagle zastygamy w bezruchu, bowiem zdajemy sobie sprawę, że nie pamiętamy tego, co mieliśmy przedstawić. Ja również nieraz już spotkałam się z takim zjawiskiem. Niegdyś w szkole muzycznej grałam na fortepianie i co jakiś czas, dla oswojenia artysty z tremą, organizowano popis lub koncert. Czasami zagrałam idealnie, czasami palec ześlizgnął mi się z klawisza, czasem się pomyliłam, a innym razem – nie pamiętałam, co miałam zagrać. Dużo czasu mi zeszło, zanim to opanowałam, ale jednak się udało. Jaki to był sposób? Wyjaśnię poniżej.
Objawy dotyczące zachowań – czyli m.in. tiki nerwowe, nerwowy śmiech i wszystko inne, co dla naszego zachowania nie jest normalne na co dzień.
Objawy dotyczące filozofii życiowej – borykają się z tym zazwyczaj osoby o bardzo niskiej samoocenie. Niestety, do takich osób zaliczam się też i ja, tak więc często z moich ust, gdy zjadała mnie trema, wychodziły słowa kwestionujące moją własną wartość w społeczeństwie, nie raz powtarzałam, że mi się nie uda, kilka razy groziłam, że ucieknę, twierdziłam, że nic nie potrafię i myślałam o sobie najgorzej, jak tylko było można. Ciężko jest samemu sobie zmienić takie nastawienie, ale w tym może pomóc przyjaciel.
Występują także inne objawy, takie jak podniesienie poziomu krzepliwości krwi, wydzielanie cukru z wątroby do mięśni, podniesienie ciśnienia krwi, podniesienie poziomu tłuszczów we krwi i, niekiedy, zmiany hormonalne, jednak to te, na które za bardzo nie możemy zbyt wiele poradzić.
Dodatkowymi bodźcami potęgującymi tremę u występującego artysty mogą być takie czynniki jak: szumy czy szmery, rozmowa kilku osób z publiczności między sobą, śmiech, dziwne uśmiechy, nieskoncentrowanie widza. Tak więc wielka prośba do Was, moi mili. Choćbyście umierali z nudów na koncercie, na który Was przyciągnięto siłą, nigdy nie okazujcie lekceważenia artystom. Okażcie trochę empatii względem nich – oni bardzo się denerwują i zależy im, aby dobrze wypaść. Nie przeszkadzajcie im w tym!
Oklepaną techniką radzenia sobie z tremą jest głębokie oddychanie. Jest to jednak dobry sposób, ponieważ w czasie lęku nasz organizm nastawia się na ucieczkę, przez co nasz oddech staje się płytszy, który ma ułatwić bieg. Osobiście radzę wziąć kilka głębokich wdechów ustami, nie nosem, ponieważ są one głębsze. Kolejnym sposobem jest spacer przed występem, jeśli oczywiście pozwoli nam na to czas czy ułożenie prezentacji. Dotlenienie się może być bardzo dobre na odreagowanie. Pamiętaj jednak, aby podczas spaceru nie myśleć o tym, co nas czeka, ponieważ metoda może nie zadziałać, a nasze samopoczucie się tylko pogorszy. Tak więc równie ważne jest pozytywne nastawienie i wiara w siebie. Nie daj tremie zakłócić swojej wartości. Przed stresującym dniem – wyśpij się porządnie, ale pamiętaj, aby nie spać za długo, bo zamiast rześkości poczujesz ospałość. Dobrym wyjściem okazać się może też rozmowa z kimś zaufanym, kto nie będzie wypytywał „i jak tam, gotowa? Przygotowana?” Postaw na poczucie humoru – śmiech zawsze rozluźnia i sprawia, że czujesz się szczęśliwsza! No i, oczywiście, jeden z niezawodnych sposobów: narażaj się na tremę jak częściej. Jest to bardzo dobry sposób na zmuszenie siebie do działania i neutralizowania takiego uczucia. Doskonale pamiętam, jak bardzo zestresowana byłam przed swoim pierwszym, ważnym popisem – miałam wtedy siedem lat, a widzę także, co jest teraz. Poprzez regularne występy publiczne doszłam do takiego stanu, gdzie trema jest moją przyjaciółką, która pozwala mi się tylko pobudzić do działania i wpływa na moje ambicje. A co, jeśli pomylisz się podczas występu albo napotkasz na swojej drodze dziurę w pamięci? Nic! Po prostu improwizuj! Nikt nie zna dokładnie tekstu, który masz przedstawić, a poza tym każdy ma prawo się pomylić! A jeśli bardzo nie chcesz aż tak sobie zaufać, przeskocz do fragmentu, który dobrze pamiętasz. Też nic się nie stanie.
Życzę Wam powodzenia w opanowywaniu tremy!
Luna

wtorek, 21 stycznia 2014

To chwilowe czy tak już zostanie?

Hej ! :)
Moja przyjaciółka i ja ostatnio się od siebie oddaliłyśmy. Chodzi o to,że od czterech dni mniej rozmawiamy i nie tak jak wcześniej. Nie mamy o czym rozmawiać. Czy to chwilowe i minie? Powiedziałam już o tym mojej przyjaciółce i zaproponowałam,żebyśmy zawsze sobie mówiły o tym co nam leży na sercu. Ona się zgodziła,a później zeszłyśmy na inny temat. Czuję,że jednak nie będzie tak jak wcześniej. Po części to także moja wina i nie wiem co teraz zrobić. Mam też w klasie 3 kumpele. One zawsze się na mnie obrażały i ja starałam się robić wszystko,żeby do tych fochów nie dopuścić i wiele razy odmawiałam czegoś mojej przyjaciółce,bo bałam się,ze one się obrażą. Teraz widzę,że to chyba nie były moje przyjaciółki. Ale teraz moja przyjaciółka się odwróciła i tak jakby jej zależy,żeby one się nie obrażały. Nie wiem co robić,bo nie chcę jej stracić. Znamy się już 7 lat i bardzo mi na niej zależy. Jednak właśnie przygnębia mnie to,że od tych kilku dni wszystko się zmieniło. Nie wiem dlaczego. Widzę,że jej bardzo zależy na kumpelach i chyba mnie też lubi,ale coś się zmieniło.Dręczy mnie to cały czas i jest mi z tego powodu bardzo przykro. Czuję, że gdybym nie była taka przewrażliwiona kiedyś,wszystko wyglądałoby inaczej :( Obiecałam sobie,że będę więcej rozmawiała z nią,bo ona uważa,że mało się odzywam,choć teraz cały czas za nią chodzę. Chciałabym,żeby było jak wcześniej. Jeszcze tydzień temu potrafiłyśmy gadać godzinami,a teraz po 5 minutach rozmowy następuje długa chwila ciszy i na siłę szukamy tematu do rozmów. Umówiłyśmy się, że na ferie się spotkamy,ale nie wiem czy nie będzie tak jak jest teraz. Boję się,że ją stracę.

Droga Anonimowa!

  Można by mówić o chwilowej zmianie przez te cztery dni, gdybyś nie podała żadnego powodu, ale Ty to zrobiłaś. Sama przyznałaś, że te dziewczyny, jednak nie były Twoimi przyjaciółkami.Ty się starałaś, aby one się nie obrażały, a w tym czasie chyba traciłaś osobę, która była ważniejsza. Nie jestem pewna czy właśnie od tych kilku dni zaszła zmiana, że to one stały się dla niej cenniejsze od Ciebie, ale tak wnioskuje. W każdym razie dziewczyna nadal wykazuje zainteresowanie Tobą, dlatego nie możesz tego zaprzepaścić. Piszesz, że teraz ona jest tak, jak Ty, wtedy kiedy się z nimi kumplowałaś. Uważasz, że jest to błąd, aby tak się o nie martwić. Może pogadaj o tym z Twoją przyjaciółką? Chyba nie chcesz, aby przechodziła to samo, co Ty? Zrób to, jednak delikatnie, nie narzucaj jej swojego zdania. Wytłumacz, że tak było w Twoim wypadku, a teraz zrobiły coś, przez co stwierdziłaś, że one nie były godne, aby się z nimi kolegować. Dziewczyna powiedziała, że mało się odzywasz. Może i tyle samo czasu spędzasz z nią? Wtedy nic dziwnego, że nie macie o czym rozmawiać. Kiedy spędza się z kimś więcej czasu, to ma się o czym rozmawiać. W tym wypadku może powinnaś wspomnieć o tym, co się działo, kiedy nie spotykałaś się z nią czy też, co się wydarzyło od tej zmiany. Na pierwszy ogień może pójść ta szczera rozmowa. Nie jest pewne, że dowiesz się, o co chodzi, ale sama wspomnij o tym, że coś się zmieniło i chcesz to jakoś naprawić. Wspomnij właśnie o tych przyjaciółkach. Wspomnę tu jeszcze o tym ciągłym chodzeniu za nią. Wydaję mi się, jakbyś to właśnie narzucała jej swoje towarzystwo albo ja źle zrozumiałam. Pozwól też jej być przez chwilę sama, ale to nie znaczy, abyś się od razu od niej izolowała. Jeżeli spotkacie się w ferie, to może obejrzyjcie razem, jakiś film. To zawsze skłania do jakichś refleksji na jego temat, którymi możesz się z nią podzielić. Wybierzcie się na spacer w śniegu (o ile do Was też on dotarł). Możesz wszcząć bitwę na śnieżki, bo o ile dziewczyna nie jest zbyt poważna, to dołączy się do niej, a to zawsze sprawia wiele radości. Możecie też wybrać się na lodowisko. Gdyby żadna z Was nie umiała jeździć lub jedna z Was, to zawsze możecie się nauczyć razem. Najlepiej, abyś spędzała z nią dużo czasu, robiąc coś wspólnie, bo wtedy się buduje ta więź. W waszym przypadku chyba lepiej użyć: odbudowuje. Przyszło mi też do głowy, że dziewczyna może chce Ci pokazać, jak ona się czuła? Chociaż wtedy by nie zgodziła się z Tobą, że za mało ze sobą rozmawiacie. Nie potrafię znaleźć tu alternatywnego rozwiązania, bo jest tylko takie, aby się od niej odwrócić. Nie robić nic, ale to zupełnie nie pomoże, a jedynie pogorszy sprawę. Nie chcesz stracić dziewczyny, ani zakolegować się z przyjaciółkami tamtymi (co w sumie Ci odradzam), więc chyba pozostaje jedno wyjście, aby spędzić z nią sporo czasu.

Nie szanuję mnie ani nikogo innego!

Cześć Olka! Moja przyjaciółka i ja od dawna się nie dogadujemy. Kłócimy się z byle powodu. Ona myśli że jak ma dużo pieniędzy to można jej wszystko, każdego traktuje jak szmatę. Jest bardzo chamska i jest egoistką a ja nie chcę się przyjaźnić z takim kimś jak mam jej to powiedzieć ~Klara

Droga Klaro!

Wcale się nie dziwię, że nie masz ochoty przyjaźnić się z kimś, kto Ciebie nie szanuje. Zdecydowanie nie spełnia warunków na bycie kimś bliższym niż zwykła znajoma, przynajmniej nie teraz. Piszesz, że od dawna się nie dogadujecie, ale od jak bardzo dawna? Od zawsze czy od jakiegoś momentu? W końcu kiedyś ona musiała się zmienić, chyba, że taka była zawsze, a Ty dopiero to zauważyłaś. Może trzeba by zainteresować się tym, dlaczego nie jest tak, jak kiedyś? W każdym razie pytasz o to, jak jej to powiedzieć. Mi się wydaję, że nie ma, co owijać w bawełnę, tylko podejść do niej, jak zawsze. Powiedz, że chcesz z nią porozmawiać, ale nie rób tego, kiedy bardziej zdenerwowana po kolejnej kłótni. Wytłumacz jej, jak ona się zachowuje. Dlaczego przestałaś ją uważać za kogoś ważnego, możesz wymienić tu cechy, które powinien mieć przyjaciel według Ciebie. Okaż zainteresowanie, tym dlaczego się tak zmieniła(może Ci tego nie powiedzieć), powiedz, że wolałaś, ją wcześniej(o ile w ogóle taka przemiana na gorsze była, bo nie wiem). Cóż więcej... trzeba powiedzieć tylko to, dlaczego się nie chcesz z nią przyjaźnić i podać powód. To, że nie chcesz się przyjaźnić z kimś, kto nie ma dla Ciebie szacunku i uważa pieniądze za coś, co dzieli ludzi na gorszych i lepszych, to dobry powód, aby się z nim nie kolegować, bo Ty cenisz inne wartości, w sumie tak jak większość ludzi. Pamiętaj, że musisz być opanowana i nie zmienić zdania, kiedy Cię wykpi lub coś takiego. Musisz postawić na swoim. Może, kiedy zauważy, że komuś nie podoba się jej zachowanie, to coś się w niej obudzi, aby nie być taką?
  Jeszcze innym sposobem możesz jest napisanie listu i wsunięcie go do jej rzeczy, ale w takim wypadku chyba lepsza jest rozmowa. Po pierwsze wykazanie się tą odwagą i twarzą w twarz jest po prostu lepiej.

 Pozdrawiam, Olka

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Chłopak, który mi się podoba odwiedza mnie z rodzicami

 Hej...jest mam taki jeden problem . Jest pewien chłopak w którym się zakochałam , chodzimy do tej samej szkoły tylko on jest od mnie o 2 lata starszy nie wiem co do niego powiedzieć . Na dodatek okazało się że moi rodzice znają jego rodziców i go dlatego ma do nas przyjechać...co mam zrobić POMOCY! ale jest jeszcze jeden problem jestem trochę otyłą osobą , co ja mam zrobić ?
~Ola


Droga Olu,
Problem z zagadaniem był już przez nas nie raz poruszany. Najwięcej na ten temat znajdziesz tutaj: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/05/jak-zagadac-jak-zaczac-rozmowe.html
Jeśli zaś chodzi o jego przyjazd z rodzicami, to bardzo dobrze, ponieważ wtedy będziesz miała bardzo ułatwioną sytuację, żeby zagadać. Nie wiem, jak jest u ciebie w domu, ale u mnie zazwyczaj jak przyjeżdżają znajomi z dziećmi, to najpierw wszyscy siedzą grzecznie przy stole, a później dorośli zostają przy stole, żeby napić się jakiegoś alkoholu lub po prostu herbaty i porozmawiać, a dzieci idą się czymś zająć do innego pokoju (najczęściej gramy w jakąś grę). To jest idealna wręcz możliwość, żeby pogadać z tym chłopakiem. Możesz wtedy zadać jakiekolwiek pytanie lub poczekać, aż on zacznie rozmowę. Jeśli któreś z was ma rodzeństwo, to będzie jeszcze łatwiej, ponieważ wtedy może brat lub siostra zaczną rozmowę. Nawet jeśli w twojej rodzinie przez całe spotkanie wszyscy siedzą przy stole, to po prostu dopilnuj, żeby siedzieć koło niego i o cokolwiek zapytaj lub powiedz coś. Najłatwiej będzie skomentować coś, co powiedzą inni, ale tak, żeby było to skierowane do chłopaka, a nie do wszystkich. Możesz też zapytać np. o to, co lubi jeść. Postaraj się również co jakiś czas poprosić, żeby ci coś podał. Psychologowie twierdzą, że jak wyświadczamy komuś przysługę (nawet tak banalną jak podanie czegoś), to automatycznie zaczynamy tego kogoś bardziej lubić, ponieważ nasz mózg uważa, że skoro komuś pomagamy, to musimy mieć do niego przyjazny stosunek. Dlatego warto prosić o pomoc, w tym przypadku nawet o podanie czegoś. A jak jesteśmy przy pomocy, to możesz też powiedzieć, że coś ci się np. zepsuło i poprosić, żeby na chwilę wstał od stołu (oczywiście już po posiłku) i pomógł ci to naprawić. Tylko to raczej opcja gdy wiesz, że będzie potrafił ci pomóc.
Co do twojej otyłości, to nie sądzę, żeby dla chłopaka miało to jakiekolwiek znaczenie. Chłopcy wbrew pozorom wolą dziewczyny, które mają trochę ciałka. Jeśli jednak czujesz się z tym źle, to spróbuj zatuszować swoje mankamenty odpowiednim ubiorem. Porady tego typu znajdziesz tutaj:
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2011/02/nizsza-i-pulchniejsza-nie-znaczy-mniej.html
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2009/09/jak-ukryc-boczki.html
http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2008/01/optyczne-wyszczuplanie-sylwetki.html
Powodzenia,
Cocalotte.
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x