niedziela, 1 maja 2016

Były chłopak na imprezie - koniec przyjaźni?

 Witam :)

 Mam szczęście, że natknęłam się na Waszego bloga. Nie wiem co robić, bo dziewczyna z którą przyjaźnię (przyjaźniłam?) się od trzech lat i z którą miałam mieszkać razem na studiach bardzo mnie zawiodła. Miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem (nazwijmy go Adam), z którym byłam pół roku i na którym mi zależało. To on chciał tego rozstania, a ja tylko "formalnie" zakończyłam nasz związek (bo w ogóle mu nie zależało, unikał mnie i okłamywał), na co on- chyba z ulgą- przystał, dodatkowo pisząc mi, że mnie lubi ale nie poczuł nic więcej. Trochę dziwne- potrzebował pół roku żeby to stwierdzić? I jeszcze czekał aż to ja poruszę problem, typowe tchórzostwo. No ale cóż. Nie ukrywam, nadal nie pozbierałam się po tym rozstaniu, chociaż wszyscy wokół mówią mi, że zasługuję na lepszego (i ja o tym wiem). Tymczasem moja przyjaciółka (?), z którą zaczęłam się kumplować jeszcze przed liceum (teraz jesteśmy już w maturalnej klasie) jest od ponad roku z przyjacielem Adama, Tomkiem (w sumie to przez moją przyjaciółkę i jej Tomka poznałam się z moim- teraz już byłym- chłopakiem). I jakoś z 2 tygodnie po moim rozstaniu z Adamem, które bardzo przeżywałam, były urodziny Tomka. Moja koleżanka zrobiła mu z okazji urodzin imprezę w barze, na którą zaprosiła mojego byłego Adama, innych kolegów Tomka i... nasze wspólne koleżanki z klasy! Jednocześnie wiedziała, że ja tam nie przyjdę, bo moje rozstanie z Adamem odbyło się w dość nieprzyjemnych okolicznościach. Na szczęście nasze koleżanki z klasy, okazały solidarność ze mną i nie poszły na te urodziny Tomka do baru, tylko przyszły do mnie i u mnie zrobiła się nieco większa impreza. Byłam wzruszona i zaskoczona ich zachowaniem. Jednak wciąż nie mogłam wybaczyć mojej przyjaciółce (?), że zrobiła imprezę na której był mój były i jeszcze chciała żeby przyszły na nią nasze wspólne koleżanki (które prawie nie znają jej chłopaka). Dodam, że te koleżanki z klasy ze mną mają dużo lepszy kontakt niż z nią, bo to ja byłam z nimi na wakacjach, to ja wychodzę z nimi gdzieś przynajmniej raz w tygodniu (poza szkołą), a ona je lekceważy. Ale jak potrzebowała "sztucznego tłumu" na imprezę to od razu zgłosiła się do nich, jednocześnie robiąc mi dużą przykrość. Potem, po tych urodzinach (które koniec końców były nieudane, bo zbojkotowała je domówka u mnie) moja przyjaciołka (?) pytała mnie czy wszystko okej, czy ja do niej nic nie mam, czy dziewczyny z klasy nic do niej nie mają, ale skłamałam, że wszystko ok, bo bałam się wyjść na histeryczkę. Jeszcze wtedy myślałam, że przesadzam. Ale po rozmowie z kilkoma bezstronnymi osobami i po przedstawieniu im tej sytuacji z ich punktu widzenia ("wyobraź sobie że zrywasz ze swoim chłopakiem, a ja robię imprezę urodzinową swojemu, na którą zapraszam twojego byłego i twoje koleżanki...") zdałam sobie sprawę, że wcale nie przesadzam, bo te osoby powiedziały, że nie chciałyby już się ze mną zadawać i byłoby im strasznie przykro. Naprawdę, zawiodła mnie ta dziewczyna... Udawałam że wszystko jest dobrze, ale w tym tygodniu było klasowe wyjście do pubu i ona ze swoim chłopakiem Tomkiem siedziała w pubie X i pisała żebym tam przyszła i zabrała ze sobą resztę klasy (w naszej klasie jest tak, że jak ja powiem, że idę np. do tego pubu to zaraz cała klasa chce tam ze mną iść), a ja nie bardzo chciałam iść do pubu X i powiedziałam reszcie klasy, że idę do pubu Y, a oni oczywiście poszli tam gdzie ja. Nawet nie napisałam swojej przyjaciółce, że nie przyjdę do pubu X (to jest akurat jedyny mój błąd, do którego mogę się przyznać). I potem moja "przyjaciółka" przyszła taka zła do pubu Y, ale przy naszym "klasowym" stoliku nie było już miejsca żeby mogła usiąść z chłopakiem, więc musieli iść usiąść na drugi koniec pubów, a ja nawet się do niej nie odezwałam słowem (ona do mnie też nie). Nie mogę pozbyć się żalu do niej, nie potrafię jej jakoś tego zapomnieć. I stąd wyszła ta sytuacja, bo za długo dusiłam coś w sobie. Nie wiem jak to teraz załatwić, bo ona widzi tu teraz tylko moją winę, a ja chciałabym jej uświadomić, że ta sytuacja to w większości jej wina, ponieważ bardzo nie w porządku się zachowała z tymi urodzinami. Co mam zrobić? Miałyśmy razem mieszkać na studiach, ale czuję że to nie wypali... Mamy po 19 lat jak coś.
Tina.
Źródło: http://orig01.deviantart.net/0e16/f/2011/045/5/3/the_best_przyjaciele_by_yuzu_san-d39jrbm.jpg

Cześć Tino!

   Przepraszam, że odpowiadam z tak wielkim opóźnieniem, ale również piszę maturę, znaczy poprawiam rozszerzenia i tym razem chcę je zdać wystarczająco dobrze. Mam nadzieję, że jednak moja odpowiedź jeszcze Ci pomoże, o ile wciąż nic z tym nie zrobiłaś. 

   Zostawiam całą sprawę odnośnie Twojego związku z Adamem, ponieważ nie znam się na tym kompletnie i nie o to Ci chodzi. Jednak zastanów się dlaczego Twoja przyjaciółka miała nie zaprosić na urodziny swojego chłopaka jego przyjaciela? Miała zrezygnować z niego, bo Ty go nie lubisz? Nie widzę nic złego w tym, że Tomek będzie w ten dzień z Adamem. Trochę egoistycznie brzmi Twój zarzut. Myślę, że nie mogła zrobić inaczej, w końcu dla Tomka to jednak Adam jest ważniejszy. Zastanów się, co według Ciebie powinna zrobić. Moim zdaniem to trudna sytuacja. Prawdopodobnie chciała zaprosić też Ciebie i koleżanki z klasy, aby poznały jej chłopaka albo aby nie izolować się od własnego towarzystwa. 
 
Błąd! 

   Kiedy ktoś nas pyta czy obraziliśmy się, odczuwamy żal itp. to nie odpowiadajmy:"Wszystko jest w porządku"! To najgorszy błąd, który rodzi mnóstwo kłótni, nieporozumień i smutku. Jeżeli czujemy się źle potraktowani przez np. przyjaciela, to powiedzmy mu o tym! Zwłaszcza, kiedy nas o to pyta. Nie raz się przekonałam o tym, że ludzie naprawdę to cenią i o razu jest zażegnany konflikt. Chyba, że osoba nie rozumie swojej winy i w żadnym wypadku nie chce iść na kompromis itd. Naprawdę warto się ośmielić i powiedzieć, co nam w danej chwili przeszkadza.

Koniec z darciem kotów

   Z kolei w sytuacji w pubie, to Ty się źle zachowałaś, ale rozumiesz swoją winę - to dobrze! Twoja przyjaciółka zrobiła źle coś pierwsza, więc stąd pewnie Twój odwet za urodziny. Myślę, że warto porozmawiać i wyciągnąć pierwsza do niej rękę. Chyba nie chcesz żałować Waszej przyjaźni, bo nie potrafiłyście się do siebie odezwać? Wyobraź sobie, że ona jest zapewniona, że nie poczułaś się urażona, bo przecież przyjaciel powinien wykazywać się szczerością do przyjaciela. Może na niej bazuje i nie myśli, że to Tobie o coś chodzi i to Ty zachowujesz się dziwnie. Dla Ciebie pewnie ona powinna się domyślić, że to ona zaczęła, ale to tak nie działa, jeżeli sytuacja już minęła, a Ty utaiłaś swój żal do niej. Spotkaj się z nią i czym prędzej powiedz o tych urodzinach i jak się poczułaś. Może nie wiedziała o tym, że tak bardzo już nie tolerujesz towarzystwa Adama albo uważała to za niemiłe nie zapraszać Cię na imprezę, stąd powstał taki bałagan. Przeproś za swoje zachowanie w pubie i powiedz, co Tobą kierowało. Powinna zrozumieć Twoje zachowanie.Myślę, że to nie jest powód, aby kończyć przyjaźń.

   Pamiętaj, aby na przyszłość rozwiązywać konflikty najszybciej jak się da :). Chyba że trafi się uparta osoba, która nie będzie chciała nas słuchać albo odetnie się całkowicie i za nic nie powie o co chodzi. 

   Bardzo bym chciała podać Ci drugie rozwiązanie, ale zwyczajnie nie potrafię go znaleźć. Moim zdaniem nic tu innego nie pomoże jak rozmowa. Może czytelniczki mają inny pomysł?

Pozdrawiam, Shana

wtorek, 29 marca 2016

W cieniu przyjaciela

Hej! ;-) Macie bardzo fajnego bloga i cenię Was za to że od tego długiego czasu pomagacie dziewczynom (śledzę bloga odkąd jeszcze był na Onecie). Ale do rzeczy.
Mam pewien wstydliwy problem z przyjaciółką. Wszystkiego jej zazdroszczę :-( Jesteśmy w jednej klasie (druga klasa liceum) w tak zwanym elitarnym liceum, w którym panuje nieustanny wyścig szczurów. Każdy chce być najlepszy, najwybitniejszy i w ogóle naj. Ja też bardzo się staram, dużo się uczę, potrafię czasem nawet nie spać po nocach, ale niestety nie mam aż takich wyników w nauce jak Ona. Co Ona robi w tym czasie? Chodzi do knajp, klubów, na imprezy, domówki, koncerty... Często nawet w środku tygodnia, bo jej liczni znajomi tak ją wszędzie zapraszają.

środa, 23 marca 2016

Modeliniaki wielkanocne

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, dlatego proponuję Wam dwie małe ozdoby na wielkanocny stół, a może nawet do koszyczka. Tak, tak wiem, znowu taka "zapchajdziura" z mojej strony, podczas gdy nie ma normalnych notek, ale obiecałam, dlatego wstawiam i mam nadzieję, że ktoś może kiedyś skorzysta. ;)
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.

Zaczniemy od zająca. Ostrzegam, że nie jest najłatwiejszy, ale spokojnie, z moimi radami na pewno dacie sobie radę. Projekt nie jest mój, ale robiłam go mając w pamięci jakąś figurkę, która już istnieje, tylko nie pamiętam skąd ją wzięłam, dlatego nie mogę podać Wam źródła tego pomysłu. Instrukcja za to i całe wykonanie jest moje. To zaczynamy!
Przygotuj dużo brązowej modeliny (jeśli nie masz gotowej brązowej modeliny, zagnieć czarną z żółtą, czerwoną i białą w takich proporcjach, żeby odpowiadał Ci uzyskany kolor), trochę jasnożółtej (biały zagnieciony z odrobiną żółtego) i kapkę jasnoróżowej (biały z odrobiną czerwonego). Nie podaję proporcji, bo będą one zależeć w każdym stopniu od Was.
Na początek weź dużą kulkę brązowej modeliny. Utwórz z niej jakby mocno zaokrągloną kroplę i lekko spłaszcz. Docelowo kształt ma być taki, jak na zdjęciu poniżej.
Teraz stosunkowo najtrudniejsza część, czyli uszy. Weź dwie podobnej wielkości kulki brązowej modeliny. Żeby zrobić ucho, musisz mocno spłaszczyć daną kulkę, aby jej kształt przypominał ten, który już mamy przeznaczony na tułów, tylko musi być znacznie bardziej spłaszczony. Teraz ściśnij brzegi na dolnej (szerszej) części przygotowanego placka. Następnie mocno ściśnij brzegi u góry tak, żeby ucho kończyło się szpicem. pozostałe brzegi uformuj według uznania. Nie przejmuj się, jeśli uszy za pierwszym razem nie wyjdą odpowiednich rozmiarów- mnie również się to zdarzyło i mój zając w pierwszej wersji przypominał bardziej nietoperza (zdjęcie dałam Wam na dole do pośmiania się). ;) Gotowe ucho przyłóż i dociśnij do górnej części tułowia.
Najtrudniejsze za nami, czas na łapki. Najpierw przygotuj dwie małe kulki brązowej modeliny i dociśnij je do dolnej części tułowia. Nie są one docelowymi łapkami, będą służyć tylko do podtrzymania prawdziwych łapek.
Prawdziwe łapki zrobimy teraz. Weź dwie jednakowej wielkości kulki brązowej modeliny, uformuj je na kształt tułowia i tak samo spłaszcz. Teraz umyj lepiej ręce, bo będziemy lepić z jasnej modeliny. Weź jasnożółtą modelinę i uformuj z niej 8 kuleczek- 2 większe i 6 mniejszych. Kuleczki mocno spłaszcz i dociśnij do łapek tak, żeby wyglądały jak na zdjęciu poniżej (duża przy węższej części łapy i trzy mniejsze przy szerszej części). Gotowe łapki dociśnij do tułowia i przygotowanych uprzednio kulek przytrzymujących łapy. Nasz zając będzie umiał samodzielnie stać, dlatego na tym etapie tak przymocuj łapki, żeby zając był w stanie się na nich utrzymać.
Teraz pyszczek. Weź jasnożółtą modelinę i uformuj z niej dwie niewielkie kulki (mniej więcej takiej wielkości jak ta większa z łapek). Obie kulki mocno spłaszcz i lekko przyciśnij do siebie. Teraz przyłóż je do górnej połowy ciałka i dociśnij. Na obu częściach pyszczka zrób po 3 małe otworki za pomocą wykałaczki. Weź odrobinkę jasnoróżowej modeliny, uformuj z niej małą kuleczkę i przyciśnij do górnej części pyszczka. I jeszcze zęby. Weź troszkę jasnożółtej modeliny, uformuj z niej mały kwadracik. Na kwadraciku w połowie odciśnij ostrą stronę małego nożyka (ale nie przetnij zębów całkowicie). Gotowe zęby przyłóż i dociśnij lekko do dolnej części pyszczka. Wiem, że opis nie do końca wszystko oddaje, ale mam nadzieję, że zdjęcie pomoże.
Na koniec weź dwie małe kuleczki czarnej modeliny i za pomocą wykałaczki przyciśnij je w miejsce, gdzie chcesz, żeby zając miał oczy. Ostatnią częścią będą przednie łapki. Przyznaję się, że są dopiero teraz, bo o nich na początku zapomniałam i musiałam się sporo nagłowić, czego mi jeszcze w tym zającu brakuje. Jednak spokojnie, na tym etapie też można dodać łapki i nic się złego nie stanie ze względu na taką kolejność. Więc weź dwie kulki brązowej modeliny i uformuj je w kształt już nam znany z ciała i dolnych łapek. Węższą część mocniej spłaszcz, a na zewnętrznej lekko odciśnij ostrze noża robiąc dwa jakby palce. Gotowe łapki przyłóż i dociśnij do boków zajączka. Teraz tylko trzeba będzie zajączka utwardzić.

To czas jeszcze na kurczaczka!
Przyznaję się, że na początku procesu twórczego zapomniałam o robieniu zdjęć, dlatego pojawią się dopiero od pewnego momentu.
Do zrobienia naszego kurczaczka potrzebujesz sporo żółtej modeliny, trochę pomarańczowej (zagnieciona żółta z czerwoną) i odrobinę białej oraz czarnej na oczy.
Zaczynamy od wzięcia sporej kulki żółtej modeliny, weź tyle, żeby kurczaczek był odpowiedniej dla Ciebie wielkości. Z modeliny zrób nieco owalną kulkę i lekko ją spłaszcz. Następnie weź dwie takie same małe kulki z żółtej modeliny i uformuj je na kształt łezki. Każdą kulkę spłaszcz- mocniej przy węższej części i trochę słabiej tam, gdzie jest "dół" łezki. To będą łapki. Na każdej łapce lekko zrób dwa nacięcia nożem prostopadle do szerszej części (takie jakby palce). Łapki przyłóż do boku ciała kurczaczka i lekko dociśnij. Teraz zabieramy się za pomarańczowe elementy. Weź dwie takie same kulki pomarańczowej modeliny i również uformuj je na kształt łezki. Spłaszcz tak samo jak górne łapki. Teraz na każdej dolnej łapce zrób nacięcia po dwa nacięcia nożem (mogą się przebijać na drugą stronę, ale nie muszą). Gotowe łapki ułóż na kartce i od góry dociśnij do nich kurczaczka. Zrób to w taki sposób, żeby kurczaczek mógł samodzielnie stać. Od tego momentu mam już zdjęcia. ;)
No to czas na dziób. Weź trochę pomarańczowej modeliny i zrób z niej średniej grubości wałeczek. Wałeczek złóż mniej więcej na pół i w miejscu złożenia ściśnij palcami. Przyłóż i dociśnij tam, gdzie chcesz, żeby znajdował się dziób.
Teraz oczy. Weź odrobinę białej modeliny i podziel ją na dwie niewielkie i równe części. Z każdej z nich zrób małą kuleczkę i mocno ją spłaszcz. Białe spłaszczone kulki przyłóż i dociśnij tam, gdzie mają być oczy. Za pomocą wykałaczki na białe części oczu nałóż naprawdę maleńkie czarne kuleczki. Oczy gotowe.
Na koniec jeszcze zadziorny sterczący "włos". Weź odrobinę żółtej modeliny i postąp tak samo jak przy robieniu dzioba z tą różnicą, że nie składaj wałeczka na pół, tylko na dwie mniej równe części. Gotowy "włos" przyłóż i dociśnij do głowy kurczaczka. Teraz jest już całkiem gotowy i czeka na utwardzenie.
Wszystko o utwardzaniu i ewentualnym przerabianiu na biżuterię znajdziesz tutaj (pod koniec tamtego postu).
Na koniec pokażę Wam jeszcze obiecane "faile", czyli mi też czasami nie wychodzi lepienie tak, jak powinno. Przed Wam pierwsza wersja uszu zajączka (która upodobniła go do nietoperza, a nie do zająca) oraz pierwszy zajączek, którego wykonałam, który pięknością nie grzeszy, ale na czymś się człowiek musi uczyć. ;)

Wesołych Świąt (może przedwcześnie, ale te modeliniaki mnie już wprowadziły w taki nastrój) :)

środa, 16 marca 2016

Modeliniaki- kotek

Trochę czasu minęło od ostatniego modeliniaka, ale wena jest kapryśna i nie zawsze chce mi pomóc w stworzeniu czegoś nowego. Na szczęście udało się i dziś wychodzę do Was z kotkiem, zgodnie z dawną prośbą o naszyjnik z kotek.
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.

niedziela, 13 marca 2016

Sztuka rozmowy w językach obcych - czyli jak się porozumieć z facetem?

Wiele konfliktów pomiędzy kobietami, a mężczyznami powstaje przez to, że nie rozumiemy co ta druga osoba do nas mówi. Można to porównać np do języka czeskiego, który przecież jest "podobny" do polskiego i Polak z Czechem raczej się dogadają. Nawet gdy mówią w swoich językach. Jednak prawda jest taka, że to dwa różne języki i łatwo może dojść do konfliktu, łatwo można kogoś obrazić.

piątek, 4 marca 2016

Zaufanie to podstawa przyjaźni

Cześć.
Zacznę może od pytania, a potem opiszę troszkę dokładniej sytuację. Czy może istnieć przyjaźń bez zaufania?
Mam 17 lat, jestem w 1 klasie liceum. Do mojej szkoły nie poszedł nikt inny z mojego gimnazjum, jednak wciąż przyjaźnię się z czterema dziewczynami ze starej klasy. Jedną znam od przedszkola, dwie od podstawówki, czwartą poznałam dopiero w gimnazjum. Dziewczyny mi się zwierzają, opowiadają historie ze swojego życia, dzielą się sekretami i wieściami. Ja tego nie robię. Jestem tą przyjaciółką, która słucha, wspiera i pomaga, ale nigdy nie prosi o pomoc. Nie umiem zaufać żadnej z nich i mam do tego powody.
Pierwsza ciągle opowiada nam sekrety innych osób, chociaż obiecuje im dotrzymać tajemnicy. Co dziwne, mnóstwo ludzi jej się zwierza, chociaż ich sekrety nie są u niej bezpieczne.
Druga kiedyś zawiodła moje zaufanie, nie pamiętam dokładnie jak, ale wiem, że coś takiego miało miejsce.

piątek, 26 lutego 2016

„Kiedy się zakocham?"

Hej, 
Mam spory problem z chłopakami. Jestem osobą dość kochliwą, czasem wystarczy mi nawet jedna rozmowa, żeby mi się chłopak spodobał. Nie są to na pewno zakochania, czasem zdarza się zauroczenie, ale zazwyczaj po prostu uważam kogoś za interesującą osobę, którą chciałabym bliżej poznać.

Bezpieczna pizza :)


Hej :) We wrześniu zaczęłam nową szkołę (LO) i na początku myślałam, że nie ma tam nikogo wartego zwrócenia na niego uwagi... Ale cóż, oczywiście się myliłam. Od pewnego czasu podoba mi się chłopak, który jest ze mną w klasie. Nazwijmy go X. Otóż X jest bardzo lubiany, częściej to inni podchodzą do niego, niż on do nich. Czasami ze sobą rozmawiamy w szkole, ale są to jakieś krótkie wymiany zdań, parę uśmiechów, zwykła koleżeńskość... I właśnie tu pojawia się problem. Jak się do niego zbliżyć? Nawet po prostu bardziej zakolegować się lub zaprzyjaźnić, a nie od razu poderwać? Nie mam właściwie żadnego punktu zaczepienia czy pretekstu. Nie zapytam go o lekcje czy sprawdziany, bo on nie jest typem osoby, którą się o to pyta (to bardziej mnie pytają o takie rzeczy), głupio mi też tak podejść i zacząć byle jaki temat, zwłaszcza, że często stoi ze swoimi kolegami lub nawet koleżankami (co jest właściwie kolejnym problemem, gdyż są one ładniejsze, popularniejsze i bardziej otwarte niż ja. Zwłaszcza jedna dziewczyna jest z nim blisko i boję się, że mogłaby mu się spodobać), a przecież nie wtrącę się ot tak do czyjejś rozmowy, prawda? Wiem o nim co nieco, wiem czym się interesuje, ale to chyba za mało, żeby po prostu podejść. Wiem, że to powinno być łatwe, skoro jestem w jego klasie i właściwie wie o moim istnieniu. I w sumie nie powinnam narzekać, skoro czasami się do mnie odezwie, ale te kilka zdań parę razy w tygodniu mi nie wystarcza.
Jak to załatwić? Jak się do niego zbliżyć? Jakieś preteksty, pomysły? Z góry dziękuję za pomoc,
Niewidzialna.


Cześć!


Trudność, z którą się zwracasz o pomoc jest dość często poruszana. Moja odpowiedź zatem nie będzie zbyt oryginalna.

 Zaproś go na pizzę!


Dlaczego pizza?

Na kawę jesteście za młodzi, na drinka również. Poza tym jakikolwiek spożywany alkohol przez młodzież jest w trochę innym celu i  niekoniecznie uzyskasz oczekiwany skutek. Pizza zaś jest bardzo bezpieczną opcją. Ani nie jest to oficjalna randka w restauracji ani nie jest też to wino w parku :)
Jest to luźna propozycja i do tego znakomita część ludzi lubi ją jeść. Spotykacie się wówczas w neutralnym miejscu przy niezobowiązującym posiłku. Wówczas macie czas na poznanie siebie i zbliżenie. Jeżeli sobie przypadniecie do gustu dalej wszystko się samo potoczy.


Piszesz jednak, że nie chcesz go poderwać. A co chcesz? W moim odczuciu to Ci zakręcił w głowie i właśnie chciałabyś go poderwać. Szukasz w nim po prostu kolegi? Nie ma na to rozwiązania. Czasami po prostu my ludzie znajdując się w jakiejś grupie znajdujemy z niektórymi wspólny język,a z innymi się nienawidzimy. Ot po prostu. Jeśli dotychczas się sami z siebie nie zakolegowaliście bliżej to będzie ciężko. Musiałoby Was coś wspólnego zbliżyć. Jakiś projekt w szkole, jakaś wspólna organizacja czegoś. Tylko czego? Przedstawienia teatralnego?



Ja na Twoim miejscu gdy właśnie będziecie w trakcie wymiany tych kilku zdań zaprosił go na pizzę.

"X, a może byśmy poszli na pizzę? Może jakaś odskocznia od szkoły?". Wówczas Ci się nakreśli jaki ma stosunek do Ciebie. Jeśli odmówi to daj sobie po prostu spokój, rzuć hasło, że myślałaś, żeby takie klasowe wyjście zorganizować. Wówczas sprytnie się wymkniesz z tej propozycji i nie będzie Ci głupio, że dostałaś kosza.
Jeśli się zgodzi - to efekt osiągnięty :)
Trzecia opcja jest taka, że od razu przyjmie, że chodzi o spotkanie klasowe lub powie, że to dobry pomysł, żeby iść ze znajomymi. Cóż wtedy masz połowę sukcesu, bo się właśnie do niego zbliżysz. Nawet wyjście ekipą sprawi, że będziecie mogli więcej zdań wymienić. Niemniej jednak randka to nie będzie :)


Pamiętaj, że jeśli on dotychczas nie wyszedł z żadną inicjatywą to musisz Ty to ruszyć. Inaczej możesz myśleć o nim przed snem do końca szkoły i nic z tego nie będzie.



Dlatego propozycja pizzy jest najbezpieczniejszym sposobem na zbliżenie się do kogoś. :)



Pozdrawiam

Autor

środa, 24 lutego 2016

Piosenki warte poznania


Kolejny post z serii feriowych postów. W tym zechcemy Wam polecić muzykę, której słuchamy lub, która wywarła na nas niesamowite wrażenia albo po prostu sprawdza się, kiedy coś robimy przy niej. Linki do teledysków znajdują się w nazwach, aby strona nie dłużyła się w otwieraniu, tym, którzy nie mogą sobie pozwolić na internet bez limitu czyt. ja, Shana ;P. Ewentualnie, jeżeli polecamy zespół, to nie znajdziecie linku w jego nazwie.

Również też serdecznie chcę przeprosić za to, że nie pojawiają się posty z rysunkami, ale niestety mój telefon jest słaby, jeżeli chodzi o jakość i na złość nic mi nie chce wychodzić. ~ Shana
Źródło:http://diymag.com/images/uploads/kaleida970.jpg
Pierwsza, która wpadła mi w ucho z gatunku electropop. Tak, odkryłam dla mnie nowy gatunek. Trudno scharakteryzować muzykę pop, przynajmniej dla mnie. Nigdy nie pomyślałabym, że ten pierwszy człon z gatunku, do mnie trafi. Wpadłam na nią w sumie trochę przypadkiem, a trochę nie. Czasem coś napomnę na blogu, że nie przepadam za bardzo facebookiem, ale kiedyś ktoś zaprosił mnie do grupy „Muzyka, której nie znasz, a powinieneś” czy jakoś tak. Tak, dokładnie tam znalazłam tę piosenkę. Od razu wpadła mi w ucho. Jest spokojna, ale nie nudna ani depresyjna. Bardzo dobrze mi się przy niej pisze i skupia. Odstresowuje :).

Źródło:https://s3.amazonaws.com/rapgenius/Sublime%20with%20Rome%202011.jpg

Nie pamiętam, kiedy trafiłam na tę piosenkę, ale również pozostała mi w pamięci. Przede wszystkim teledysk, który jest trochę taki artystyczny, jeżeli chodzi o charakteryzacje dziewczyny. Takie fantastyczne ukazanie takiej życiowej sytuacji miejscami trochę zabawniej.

Disturbed
Źródło:http://www.metalinjection.net/wp-content/uploads/2015/06/Disturbed1.jpg
Teraz raczej od tego odchodzę, ale wcześniej lubiłam posłuchać "cięższej" muzyki. Nie jest to oczywiście jeden z zespołów, który naprawdę mocno gra. Jeżeli chodzi o gatunek, to zalicza się do takiego hard rocka zbliżającego się do metalu. Mi spodobała się melodyjność ich piosenek, takie idealne zgranie. Nie ma piosenki tego zespołu, która by mi się nie spodobała, a jednak z tym czasem ciężko ;P.

Trzeci wymiar
Źródło:http://brudnepoludnie.pl/wp-content/uploads/2014/08/10570380_708807142523108_3054814264806295609_n.jpg

Na pewno wszyscy albo większość zna ten jeden hit: „Dla mnie masz stajla”. Jasne, ta piosenka mimo że zapadła w naszej pamięci i dla wielu jest piosenką z dzieciństwa, to jednak nie niesie w sobie jakiegoś przekazu. Jednak teraz, kiedy po kilku, a nawet kilkunastu latach posłuchałam ich na nowo, to moim zdaniem nadal królują w rapie. Chociażby jeszcze dawniejsza piosenka „Skamieniali”. Czy „Bezpowrotnie” oraz „Złap za broń”. Naprawdę ciężko znaleźć mi coś w rapie, co do mnie trafia. Pełno jest takich „dzieciaków”, które uważają że im więcej przekleństw tym lepszy rap albo jak jeszcze obrażą słuchacza. Jeszcze gorsze, jak się lansują kasą za śpiewanie i jaki to ich rap nie jest cudowny. Nie uważam, aby takie piosenki były dobre. Także moim zdaniem Trzeci wymiar nadal trzyma poziom.

Eldo
Źródło:http://gfx.dlastudenta.pl/photos/muzyka/artysci/e/eldo/eldo_320.jpg

Słyszałam różne zdania o nim, niektórzy uważali, że wcale się on do rapu nie zalicza. Również oceniają go za to, że jego religią nie jest chrześcijaństwo i takie tam. Poznałam jego muzykę dzięki koleżance z bloga, a potem również był to temat, który podłapałam z teraz już moim przyjacielem ;). Eldo ma swoich piosenkach metafory, których niestety nie wszyscy są w stanie rozszyfrować i idą błędnym tropem. Uważam jego piosenki za prawdziwe i z sensem. Takimi moim ulubionymi są: „Granice”, „Twarze”(których, co prawda nie nagrywał sam), „Nie pytaj o nią”.

Źródło:http://kayax.net/upload/image/matrialydonowejstrony/skubas/skubi320.png
Kolejna piosenka poznana przez kogoś z bloga. Dość uczuciowa i niestety prawdziwa. Czasami tak wyjdzie, że zmieniamy się po utracie kogoś i wygląda to tak, jakby ktoś nas trochę zabrał na zawsze. Przez to ranimy drugą osobę, bo nie potrafimy w pełni jej siebie dać. Raczej taka smutna.

Źródło:http://autoimg.clipfish.de/autoimg/PLC271000025/640x340/sami-sernik.jpg

Zespół, który znałam od dzieciństwa. Pierwsza piosenka usłyszana przeze mnie to: „Lato”, której tekst mnie trochę dziwił w wieku sześciu lat. Bo jak to tak można śpiewać: „Słońce świeci nad nami, rozgrzewa nasze nagie ciała promieniami”. Polecam Wam jednak piosenkę „Sernik” na odprężenie na moment, kiedy będziecie potrzebować takiej radości. Przynajmniej mnie wprawia w dobry nastrój. Nawet ustawienie jej na budzik nie sprawiło, że przestałam ją lubić. A to już jest coś. Również podoba mi się teledysk. Wygląda na to, że można zrobić coś wielkiego niewielkim kosztem. 

Źródło:https://i.ytimg.com/vi/Tu746CLxm_o/maxresdefault.jpg

Pewnie jakaś część osób zna tę piosenkę lub nawet zespół. Często leci w pubie, w którym zdarza mi się bywać. Nie za pierwszym razem do mnie trafiła. Kolega wielokrotnie mówił o niej, że puszczają jego jeden z ulubionych zespołów, a ja byłam trochę głucha na jego gadanie. W końcu, kiedy siostra zaczęła tego słuchać, stwierdziłam że znam tę piosenkę i wtedy do mnie trafiła. Trochę taka skoczna, ale zachowana w takim, jakby to powiedzieć stary sposób, charakterystyczna dla tego gatunku.




To teraz coś wolniejszego i na swój sposób smutniejszego. Swego czasu moja ulubiona piosenka, głównie za przekaz. Polecam do przesłuchania obowiązkowo z teledyskiem i wsłuchania się w tekst. Piosenka jest pewnego rodzaju wyznaniem wokalisty zespołu i jakoś zawsze mnie mocno wzrusza.




Trochę ukryte lokowanie produktu, bo osobiście chłopaków poznałam, ale warto posłuchać, bo fajne i pozytywne. Co prawda na co dzień nie słucham takiej muzyki, ale jak mi spamują na facebooku, to w końcu każdy by uległ. ;)

Cryaotic & Boyinaband - Limelight
http://orig03.deviantart.net/92d4/f/2014/116/5/a/cryaotic_by_donpatrick15-d7g0fqa.png

Osobiście uwielbiam głos Cry'ia, więc nie było zaskoczeniem, że piosenka również mi się spodobała. I jest o graniu w gry! Ale pod innym kątem. Jeśli gracie w gry - polecam posłuchać. Jeśli nie gracie - też polecam, ponieważ głos Cry'ia jest genialny. I nie tylko głos. Samo jego nastawienie, tak różne od pseudonimu (cry - płakać) warto podłapać. A nuż piosenka da temu początek.

Ariana Grande - One Last Time (Nightcore ver.) (2:48)
http://hitnaczekanie.pl/wp-content/uploads/2015/02/Ariana-Grande-onelasttime.jpg

Obstawiam, że piosenka znana. Sama słyszałam ją kilkadziesiąt, jak nie kilkaset, razy w radiu czy telewizji. Dlaczego ją proponuję? Ze względu na Nightcorową wersję. Nightcore polega na zmianie m.in tępa piosenki i wysokości tonów - dlatego najpierw posłuchać, a później decydować, czy Wam się podoba. Wersja jest bardzo zgrabna i warta posłuchania. (Polecam przejrzeć cały kanał na YT, z którego pochodzi piosenka)

Imagine Dragons - Warriors
http://popheart.pl/wp-content/uploads/2014/12/id.jpg

Piosenka przewodnia Światowych Zawodów w Leauge of Legends 2014. Pod adresem piosenki były kierowane negatywne komentarze (ze względu na powiązanie z grą) jednak utwór jest uniwersalny. Nie oznacza to jednak, że autorzy nie przemycili treści zrozumiałych tylko dla graczy (jak dźwięk oznaczający możliwość wyboru postaci). Tekst jest motywujący, a cały utwór natychmiast podnosi na duchu. Piosenka idealna do grania w gry i nie tylko.

The Dø - Dust it off / Song for lovers
http://www.luimagazine.fr/wp-content/uploads/2014/10/TheDo-c-Alice-Moitie-3.jpg

Jedne z najpiękniejszych, najbardziej ujmujących piosenek jakie znam. Utwory wydają się skromne i niepozorne, a ich głównym punktem jest głos piosenkarki - melodia jest delikatnym tłem. Wszystko jednak łączy się w tak zgranej całości, że nie można nie lubić tych piosenek.




Post tworzony przez Shanę, Cocalotte, Lullaby.

niedziela, 21 lutego 2016

Dorota Osińska- Polka o anielskim i światowym głosie

Postanowiłam dzisiaj przedstawić Wam kobietę o przecudownym głosie, który moim zdaniem jest wart posłuchania. Do napisania tej notki zainspirował mnie fakt, że jak byłam na ostatnim koncercie Doroty Osińskiej, to z przykrością stwierdziłam, że jest tam mało osób, a jeszcze jak ze sceny powiedziano mi, że wszyscy obecni to praktycznie rodzina i znajomi, to stwierdziłam, że warto podsunąć jej osobę również Wam.
Dorotę Osińską bezapelacyjnie kocham za jej anielski głos już od momentu, kiedy po raz pierwszy usłyszałam ją w Voice of Poland. Może niektóre z Was pamiętają tamten występ z Przesłuchań w ciemno, gdzie zaśpiewała Calling You.
Mnie już wtedy złapała za serce i tak trzyma do dzisiaj. Podoba mi się taka naturalność, którą sobą przedstawia, szczególnie kiedy śpiewa. Na co dzień jest raczej aktorką teatralną, można ją oglądać w warszawskim teatrze Rampa. Któregoś dnia postanowiła pokazać się szerszej publiczności w programie muzycznym Voice of Poland. W Voice of Poland osiągnęła całkiem sporo, bo zajęła drugie miejsce niewielką różnicą punktów, ale później słuch po niej jakoś może nie zaginął, ale bardzo się osłabił. A szkoda... Chociaż w programie głównie śpiewała wolne i wzruszające piosenki, to gdy się bliżej zapoznamy z jej twórczością, okaże się, że potrafi niektórymi piosenkami dać porządnego pozytywnego kopa energii. Jedną z takich piosenek jest na przykład "Nasz codzienny psalm".
Trzeba wspomnieć, że Dorota Osińska jest przede wszystkim wokalistką, czyli jedynie wykonuje te wszystkie utwory, a nie jest ich autorką, ale na koncercie dowiedziałam się, że planuje w najbliższym czasie nagrać też pewien własny utwór, który miałam przyjemność wtedy usłyszeć i też mi się spodobał. Utwory na najnowszą płytę tworzy jednak Rick Allison, który ma na swoim koncie np. współpracę z Larą Fabian i jej największe hity. Jedną z piosenek można już poznać, bo Dorota Osińska startuje z nią w eliminacjach krajowych do tegorocznej Eurowizji.
Za dużo nie będę pisać, bo moim zadaniem jest Was zainteresować, żebyście same później sięgnęły do repertuaru Doroty Osińskiej i chciały dowiedzieć się o niej więcej. W życie prywatne się nie zagłębiam, bo uważam, że czasami może to zmienić nasz obraz danej osoby jako artystki. Na koniec wrzucam jeszcze jedną magiczną piosenkę. Buziaki ;)

wtorek, 16 lutego 2016

Marzycielska Poczta, czyli łatwy sposób na dobry uczynek

Pewnie część z Was doskonale zna Marzycielską Pocztę albo przynajmniej raz w życiu Wam się to obiło o uszy, ale zawsze warto przypomnieć jeszcze raz, co to jest i dlaczego warto się tym zainteresować.
Marzycielska Poczta to akcja wysyłania listów i kartek do chorych dzieci. Jako dziecko uwielbiałam dostawać listy i kartki, kto nie lubił? Zawsze to miłe, jak listonosz do naszej skrzynki wrzuci coś, co jest specjalnie dla nas przeznaczone. To jak prezent, niskobudżetowy, ale z serca. No właśnie, serce i trochę uwagi to właśnie to, czego chore dzieci potrzebują najbardziej, a czego na co dzień nie mają tak dużo, bo są często odizolowane od rówieśników. Magiczny jest dla mnie fakt, że jedną kartką czy listem mogę wywołać na twarzy dziecka uśmiech. Można pomyśleć "ale to tylko uśmiech, co tam po uśmiechu", a ja mówię, że ten uśmiech właśnie jest niezwykle ważny! Rodzice niektórych chorych dzieci skarżą się, że ich pociechy niewiele się uśmiechają. Dzieci z Marzycielskiej Poczty uśmiechają się codziennie, czasami nawet kilkadziesiąt czy kilkaset razy dziennie, a to wszystko dzięki naszym listom i kartkom. 
Dobre uczynki zazwyczaj nie są trudne, ale czegoś nam zawsze jakoś brakuje, żeby je wykonać, dzisiaj mówię Wam- koniec z wymówkami! Długopisy w dłoń i piszemy!
Na stronie marzycielskapoczta.pl znajdziemy profile chorych dzieci. Wchodzimy na profil dowolnego dziecka i patrzymy, czym się interesuje. Ja ostatnio wybrałam chłopczyka, który interesuje się samochodami i zbiera kartki z nimi. Zastanawiamy się, czy możemy jakoś nawiązać do zainteresowań dziecka, bo to nadaje indywidualności naszym przesyłkom. Może potrafimy fajnie rysować i możemy do listu dołączyć naszą pracę, a może napiszemy młodszemu dziecku bajkę, forma dowolna. Nawet jeśli nijak nie potrafimy nic szczególnego wymyślić, to bierzemy kartkę i piszemy list, taki zwykły, jak do koleżanki czy kolegi. Często zdarza się, że dzieci wraz z rodzicami odpisują na listy i czasami zawiązują się w ten sposób ciekawe znajomości. Jeśli jednak nie zależy nam na odpowiedzi albo z jakiś względów chcemy pozostać anonimowi przy tym drobnym geście, to nie musimy pisać swojego adresu, można po prostu wysłać kartkę/pocztówkę i kilka ciepłych słów. Pamiętajmy przy pisaniu naszych listów, żeby nie skupiać się na chorobie dziecka, a nawet czasami o niej nie wspominać. Chore dzieci chcą być traktowane jak każde inne dziecko, nie potrzebują aż tak naszego współczucia, tylko uwagi i zainteresowania. Jeśli bardzo chcemy, możemy do naszego listu dołączyć jakiś drobny upominek, ale nie jest to obowiązkowe. Później po prostu adresujemy list lub kartkę, naklejamy znaczek i wysyłamy. Po jakimś czasie prawdopodobnie i tak ujrzymy symboliczne podziękowanie na profilu dziecka, do którego wysłaliśmy coś. Trzeba przyznać, że mi się ciepło robi na sercu, jak czytam takie krótkie podziękowanie, bo wiem, że sprawiłam dziecku radość.
Widzicie, nic trudnego! Zachęcam do spróbowania, bo to naprawdę fajna inicjatywa. ;)

piątek, 12 lutego 2016

„Czy to jest przyjaźń? Czy to jest... kochanie?"


Siemanko.
Ostatnio mam pewne przemyślenia... Wiecie nowa szkoła (znaczy budynek ten sam XD ) w sensie nowa klasa (Zaczęłam I zawodową) licząca wraz ze mną 10 osób z czego ja i taka Magda to jedyne dziewczyny.Wszyscy na coś chorują( w tym i ja... ale nie o tym mowa) Mi nie przeszkadza fakt,że jest więcej chłopaków w klasie.Zawsze wolałam spędzać czas z chłopakami niż dziewczynami.

środa, 10 lutego 2016

Modeliniaki- Pikachu

Hej! Dzisiaj w instrukcji z serii Modeliniaków na warsztat weźmiemy pokemony, a konkretniej Pikachu. Mam nadzieję, że mi jednak ostatecznie wyszedł, bo mój chłopak ciągle powtarza, że stworzyłam pierwszego pokemona z wodogłowiem... :D
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
Pikachu, wybieram Cię do ulepienia! ;)

Do zrobienia Pikachu będziemy potrzebować nie tylko modeliny, ale również trochę czarnej i brązowej farby albo czegoś, czym możemy trwale pomalować utwardzoną modelinę. Ja użyłam lakierów do paznokci. Ale to na końcu, najpierw modelina, której będziemy potrzebować dużo w kolorze żółtym i odrobiny w czarnym, czerwonym i białym.

Zacznę od tego, że jak wiadomo człowiek uczy się na błędach, dlatego już na wstępie przyznaję się do mojego błędu. Czasami zdarza się, że jakiś modeliniak nie wyjdzie mi za pierwszym razem i muszę w nim coś poprawić. Gdy robię zdjęcia z każdego etapu, żeby wstawić Wam instrukcję, ciężko mi nagle pod koniec zmienić coś, co zrobiłam na początku i zrobić nowe zdjęcia, bo musiałabym właściwie zrobić całą figurkę od nowa. Przy Pikachu trochę źle dobrałam proporcje głowy do reszty ciała i pod koniec postanowiłam to zmienić. Odcięłam całą głowę i zrobiłam resztę ciała od nowa. Ponieważ zrobiłam to pod koniec pracy, to zdjęcia z poszczególnych etapów instrukcji będą się różnić od ostatecznego wyglądu mojego modeliniaka. Uprzedzam o tym na samym początku, żebyście mogły uniknąć mojego błędu. Żeby Pikachu wyszedł proporcjonalny należy albo od początku robić mu większą głowę i analogicznie również uszy, albo mniejszy tułów i analogicznie też wszystkie cztery łapki. Za zamieszanie bardzo przepraszam i postaram się w kolejnych instrukcjach już lepiej dobierać proporcje, żeby później nie było problemów.

To zacznijmy od tułowia. Weź odpowiedniej wielkości kulkę żółtej modeliny i uformuj ją najpierw na kształt łezki, a następnie lekko spłaszcz. Za pomocą wykałaczki zrób wgłębienie w szerszej części spłaszczonej łezki tak, jak jest to pokazane na zdjęciu poniżej. Ja nie używam wykałaczki, tylko metalowego narzędzia, ale wykałaczką wyjdzie taki sam efekt.

Teraz weź odpowiedniej wielkości kulkę żółtej modeliny, która będzie głową. Pamiętaj o tym, co pisałam na początku o proporcjach. Kulkę na głowę spłaszcz i dociśnij do reszty ciała Pikachu.

Czas na uszy. Przygotuj dwie niewielkie kulki żółtej modeliny i uformuj je na kształt wrzeciona, po czym spłaszcz. Pamiętaj, żeby uszy były szpiczasto zakończone. Gdy będą gotowe, dołącz je do głowy pod odpowiednim kątem (Pikachu ma jedno ucho prawie pionowo ustawione, a drugie niemalże poziomo), dołącz poprzez przyłożenie i lekkie dociśnięcie.

Następnym etapem będą łapki, zarówno przednie, jak i tylne. Przednie łapki są trudniejsze i od nich zaczniemy. Najpierw weź dwie małe kuleczki żółtej modeliny, lekko je rozwałkuj i spłaszcz. Po jednej stronie spłaszcz bardziej niż po drugiej i zrób tą stronę odrobinę bardziej szpiczastą. Po stronie mniej spłaszczonej będą pazurki. Pazurki zrobimy lekko nacinając końcówkę łapki za pomocą nożyka. Można to zrobić na tym etapie lub po przyłożeniu gotowej łapki do ciała i dociśnięciu jej.

Tylne łapki to po prostu małe kuleczki żółtej modeliny. Ja zrobiłam takiej wielkości, ale przy poprawie całego tułowia znacznie je zmniejszyłam, bo mój chłopak (fan pokemonów) powiedział, że mój Pikachu wygląda jak w butach. ;)

Teraz najtrudniejsza część, czyli ogon. Będziemy potrzebować nożyka i większej części żółtej modeliny. Modelinę uformuj w łezkę i spłaszcz. Całość ma być takiej wielkości, żeby cały ogon się na niej zmieścił.

Z uformowanej spłaszczonej łezki za pomocą nożyka wytnij kształt ogona. Najłatwiej zrobić to wycinając po dwa trójkąty z każdej strony. Po każdym odciętym fragmencie odsuń zbędną część modeliny, nie zostawiaj tego na koniec. Systematyczne usuwanie pozwoli Ci lepiej sobie poradzić ze stworzeniem całego kształtu. Krawędzie ogona lekko wygładź palcami. Gotowy ogon przyłączymy w ten sposób, że całe ciało położymy na końcówce ogona i dociśniemy, żeby dać poczucie, że ogon jest z tyłu Pikachu.

Ostatnie elementy to twarz. Zacznij od policzków. Weź dwie malutkie kulki czerwonej modeliny, spłaszcz je, umieść tam, gdzie chcesz, żeby się znajdowały i dociśnij. Oczy zrób tą samą metodą, tylko z malutkich kuleczek czarnej modeliny. Na czarne oczy za pomocą wykałaczki nanieś odrobinę białej modeliny. Żeby zrobić nosek weź odrobinę czarnej modeliny i za pomocą wykałaczki nanieś ją na twarz Pikachu, po czym lekko rozciągnij, żeby nadać jej kształt trójkącika (tak jak mają koty). Na koniec zrób uśmiech. Odrobinę czarnej modeliny rozwałkuj na bardzo cienki wałeczek i nadaj mu kształt jaki mają mieć usta. Teraz za pomocą wykałaczki nanieść wałeczek na twarz, dopóki nie dociśniesz, możesz poprawić jego ułożenie. Gdy będziesz zadowolona z wyrazu twarzy Pikachu, dociśnij lekko palcem uśmiech. Ta część gotowa.

Po utwardzeniu, o którym pisałam dużo tutaj, weź farbę lub lakier do paznokci (jak w moim przypadku). Pomalować farbą lub lakierem polecam przed ewentualnym natłuszczeniem modeliniaka, bo później farba lub lakier może się nie trzymać. Czarnym lakierem pomaluj końcówki uszu Pikachu, a brązowym końcówkę (albo może początek) jego ogona. Uważaj, żeby nie zahaczyć o inne części modeliniaka. Przy ogonie jest to szczególnie trudne, dlatego nic się nie stanie, jeśli nie pomalujesz części niewidocznych na pierwszy rzut oka np. tej między ciałem a ogonem, gdzie jest szpara mniej niż milimetrowa. Po pomalowaniu możesz Pikachu jeszcze natłuścić, żeby miał pełniejsze barwy. Kolejny modeliniak do kolekcji gotowy! :)

niedziela, 7 lutego 2016

Assassin’s Creed - wywiad ze znawcą tematu

Hej!
Assassin’s Creed to seria znanych gier. Możemy się nimi cieszyć zarówno przy użyciu konsoli, jak i komputera. W tej notce możecie przeczytać wywiad z osobą zaznajomioną z popularną serią. Zapraszam!



czwartek, 4 lutego 2016

Modeliniaki- Olaf z Krainy Lodu

Hej! Dziś kolejna instrukcja z serii Modeliniaków. Ktoś rozpoznaje tego małego przyjaciela? Tak wiem, tytuł zdradza, że jest to Olaf z Krainy Lodu. ;)
Jest to kolejna instrukcja z serii Modeliniaki, dlatego standardowo po podstawowe informacje dla zaczynających swoją przygodę z lepieniem, najpierw odsyłam do instrukcji minionka- klik. Tam opisałam jakiej modeliny używam, jak utwardzać przedmioty, czego używać do tworzenia figurek i wiele innych przydatnych kwestii. Kolejne instrukcje są już tylko instrukcjami, dlatego nie powtarzam wszystkich zawartych tam informacji, o ile nie są akurat potrzebne do aktualnego modeliniaka.
Olaf z Krainy Lodu czeka na zrobienie go!

środa, 3 lutego 2016

Nauka Rysowania - Smerf

Witam, tym razem to ja pojawiam się z postem. Pytaliśmy Was w ankiecie, co takiego chciałybyście się nauczyć rysować. Miedzy innymi pisałyście, że postacie z bajek lub malowanki dla dzieci. Ktoś wspomniał o mandze, a jeszcze inny o ludziach. Znalazła się też prośba o zwierzęta, a raczej o wilki. Lubię rysować, ale nie wszystko potrafię. Nie jest to też dla mnie moja największa pasja, której poświęcałabym mój cały wolny czas, czy dużą większość. Zastanawiałam się, co ja mogę dać Wam od siebie do tych feriowych postów i rysowanie przyszło mi jako pierwsze. Wypunktuję Wasze pomysły i powiem, czemu podołam.

Malowanki lub postacie z bajek

Tak, myślę, że nie będzie to dla mnie większy problem. Obecnie specjalizuję się w rysowaniu smerfów :D. Także, jak widzicie po tytule, szykuję go dla Was.


Manga

 Będąc na wakacjach u siostrzenicy rok temu, korzystałam z jej książeczki o mandze. Nie wiem jednak, czy uda mi się coś takiego narysować, aby Wam się spodobało i przydało. Rysunek po lewej stronie jest mój i już raz znalazł się w wykorzystaniu na tym blogu. Nie uważam, aby mi to jakoś dobrze wychodziło, także muszę to przemyśleć. Trudno mi uczyć kogoś, jak sama ledwo co umiem.




Ludzie

Przyznaję, że to moja najgorsza zmora :D. Nie umiem jeszcze opanować nauki rysowania ludzi. Na razie podejmuje się rysowania poszczególnych części ciała, szczególnie twarzy i szkieletów ciała, takiej postury. Mam również narysowaną twarz, ale leży już sobie rok, bo boję się, że zwalę ten rysunek. Rok temu kolega dał mi filmiki do rysowania ludzi, jednak są po angielsku i to trochę skutecznie mnie odstrasza od ich oglądania. Nie muszę go słuchać, aby rysować, ale czasem by wypadało, a mnie szlag trafia, jak go słucham. Czasem mam tyle cierpliwości, aby przy okazji uczyć się angielskiego, oglądając te filmiki. Także kto chciał, niech się wypowie, czy poszczególne części ciała też by interesowały.

Zwierzęta

Wilków nigdy nie rysowałam, także nie mam pojęcia o ich rysowaniu, ale jeżeli natrafiłabym na jakąś instrukcję albo dobrze by mi wyszedł ze zdjęcia, to mogę coś nad tym pomyśleć.

SMERF
OK, wstępne informacje zakończone, mogę przejść do dzisiejszego tematu. Przyznaję się, że jak robię sobie przerwę w rysowaniu, to potem trochę ciężej idzie mi rysowanie czegoś, co wydawało mi się, że w miarę potrafię. Dlatego przepraszam za opóźnienie, bo post miał pojawić się trzydziestego stycznia. W dodatku post będzie trochę ubogi w zdjęcia, ponieważ mój telefon nie robi ich za najlepszych, więc musiałam skorzystać z siostry. Jednak nie mogłam na bieżąco rysować, kiedy była. Chcieliście malowanki na dla dzieci, także nie będę cieniować mojego smerfa ani go kolorować.


Patrząc na naszego smerfa, możemy zauważyć, że jest on małym stworzonkiem, bo ma tylko trzy centymetry. Jednak bez problemu stworzymy go większego i będzie równie taki sam. Musimy pamiętać o proporcjach. Smerf nie ma postury człowieka. Długość jego rąk i nóg jest zdecydowanie mniejsza od ludzkich. Ponadto nasz smerf ma cztery palce u ręki i ogon, który nie zawsze widać.

Zacznijmy od początku. Nasz smerf nie ma okrągłej głowy. Jest ona bardziej szeroka niż wąska. Przynajmniej na moje oko. Także nie rysujemy jej jako koło, a staramy się zrobić coś takiego, jak na rysunku poniżej. Można porównać to do modeliny, w którą ktoś uderzył, więc jest lekko spłaszczona. Zmieniła swój kształt.


Możemy naszą głowę podzielić dwoma kreskami, czyli będziemy mieli trzy równe części. Na pierwszej od góry powinny znaleźć się oczy. Tutaj nasz smerf ma je zamknięte, ale normalnie ma duże i nie są dość trudne do narysowania. W drugiej części, dotykając pierwszej linii, powinien znaleźć się nos. Musimy pamiętać, aby nie był zbyt długi ani też spiczasty. Natomiast pod drugą linią, powinny kończyć się nasze usta. Usta powinny mieć szerokość linii oczu. Ucho rysujemy trochę niżej od nosa. Kształt przypomina trochę naszą spłaszczoną głowę. Rysujemy linię od lewej do prawej, jednak nie łącząc jej z końcem ucha. Pod spodem rysujemy spłaszczoną kulkę, która dotyka naszej linii. To taki standardowy model twarzy. Na końcu została nam jeszcze czapka. Zaczynamy od ucha i mniej więcej przy początku brwi schylamy naszą linię w dół, tworząc rozwarty kąt. Potem tylko małe zapętlenie i kończymy naszą czapkę.

Jeżeli chodzi o ręce, to musimy pamiętać, że nie są jak u człowieka. One muszą być krótsze. Ręka smerfa musi mieć taki wymiar "łapy". Smerfy również nie mają za bardzo szyi, więc nie rysujemy jej właściwie. W tym rysunku zakrył ją szalik. 

Pozycja smerfa jest dynamiczna. Pochyla się, sunąć po lodzie na łyżwach. Musimy więc narysować go ugiętego. W tym celu rysujemy uginające się kolano. Łyżwa z lewej strony jest narysowana, jakby sunął nią w przód. Pamiętajmy więc o tym, że początek musi być większe od końca i ostrze narysowane pod lekkim kątem.


Jeżeli mi się uda, spróbuję jeszcze załatwić jakieś zdjęcia. Pewnie byłoby łatwiej Wam zrozumieć. Mam jednak nadzieję, że ten post nie okażę się do końca bezwartościowy. Piszcie, jak Wam się podobało i czy dalej chcielibyście jakieś instrukcje. Jak mówiłam, nie rysuję za wiele, także na pewno niektórzy z Was rysują dużo lepiej ;).

piątek, 29 stycznia 2016

Przygody Joanny, czyli seria książek Joanny Chmielewskiej


Dziś postanowiłam przedstawić Wam swoją ulubioną autorkę książek- Joannę Chmielewską oraz jej znakomitą serię "Przygody Joanny". Joanna Chmielewska, a właściwie Irena Kuhr, była autorką powieści sensacyjnych, kryminalnych, komedii obyczajowych, a także książek dla dzieci i młodzieży. Jej najbardziej znanym dziełem jest cykl „Przygody Joanny”, który zaczyna się powieścią „Klin”. Z książek dla dzieci zaś bardzo popularna jest seria o Janeczce i Pawełku, zaczynająca się powieścią „Nawiedzony dom”. Gdy w 2013 roku Joanna Chmielewska zmarła, osobiście byłam załamana niemal tak, jak po stracie kogoś z własnej rodziny. Na szczęście pozostawiła po sobie ponad 60 świetnych książek, które można czytać bez końca.


Cykl "Przygody Joanny" zaczyna (tak jak już wspomniałam) książka "Klin". W tej pozycji dopiero poznajemy Joannę. Przygodę z nią zaczynamy w czasie, gdy siedzi w domu zakochana i czeka na telefon od swojego wybranka. Typowy motyw, można powiedzieć, że nic ciekawego i odłożyć książkę, ale nie, lepiej przeczytać dalej! Dalej bowiem okazuje się, że telefon w końcu dzwoni, jednak nie jest to ukochany, a przywódca szajki, który przypadkowo wykręcił numer Joanny. Przeciętna kobieta by się przestraszyła, poleciała na policję albo cokolwiek, ale Joanna nie jest przeciętna, a ponieważ mężczyzna poza przestępczą naturą jest też niezwykle przystojny i stosunkowo młody, to Joanna postanawia zapoznać się z daną szajką bliżej. A co dalej? To trzeba już samemu przeczytać!

Jedną z moich ulubionych książek z cyklu "Przygody Joanny" i też jedną z najpopularniejszych, jest "Romans wszechczasów". W tej powieści Joanna właśnie wróciła z wakacji w Danii (jej przygody z tamtego okresu można przeczytać w książce „Wszystko czerwone”) i przynajmniej pozornie wydaje się, że najbliższy czas spędzi na odpoczynku. Jednak takie spokojne życie, to nie u niej! Podczas zwykłego zimowego spaceru dochodzi do niezwykłego incydentu. Joanna zostaje przypadkowo pomylona z inną osobą. Gdy okazuje się, że różnic pomiędzy nią a pierwowzorem faktycznie nie ma zbyt wiele, Nasza bohaterka zostaje poproszona o czasowe udawanie całkowicie obcej jej osoby. Choć przeciętny człowiek nigdy nie zgodziłby się na taki układ, my już wiemy, że Joanna taka nie jest, ona ma tylko niewiele wątpliwości, które dodatkowo rozwiewają się już na początku i kobieta przyjmuje propozycję. Przez najbliższe 3 tygodnie zgada się wcielać w Basieńkę, która w tym czasie ma coś bardzo ważnego do załatwienia. Joanna zamieszkuje w obcym jej domu i nie spodziewa się niczego nadzwyczajnego. Rzeczywistość jednak ją i nas zaskoczy. Jak? Przeczytaj sama!

Pełna humoru, tajemniczości i niezwykle zabawnych sytuacji seria naprawdę zachęca do przeczytania. Z każdą stroną każdej powieści czytelnik wgłębia się w zawiłą detektywistyczną fabułę. Przed nami widnieje zagadka, która okazuje się trudna nawet dla najbardziej spostrzegawczych czytelników. Joanna Chmielewska umiejętnie przeprowadza nas przez kolejne aspekty zagadki tak, jak widzi ją główna bohaterka. Myślę, że jest to idealna propozycja na długie popołudnia, gdy siedząc w fotelu czekamy na nadchodzącą wiosnę. ;)
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x