wtorek, 30 kwietnia 2013

Nieszczęśliwa miłość.

Hejka! chodzę do 3 klasy gimnazjum i właściwie odkąd zaczęłam uczęszczać do tej szkoły, kocham się w pewnym chłopaku z równoległej klasy. Ma na imię Patryk. W pierwszej klasie zaczepił mnie na korytarzu i powiedział coś miłego, od tego się zaczęło. Z tym, że on nigdy nie patrzył na mnie jak na potencjalną dziewczynę, a ja wręcz przeciwnie. Przez te 3 lata nie udało mi się zrobić kroku do przodu w naszych relacjach ani zakochać się w kimś innym. Tymczasem w tym roku szkolnym do naszej szkoły do 3 klasy przepisała się pewna dziewczyna. Pomimo tego, że nasze gimnazjum liczy ponad 700 uczniów, nie dało się jej nie zauważyć. Szczupła, opalona blondynka o długich, ładnych włosach i niebieskich oczach. Ubiera się idealnie, wygląda dobrze nawet w dresach. Zabolała mnie jej obecność bo od razu wszyscy padli na twarz na jej widok. Chłopcy nie mogli oderwać od niej oczu, ja czułabym się na jej miejscu zakłopotana. A Patryk... Patrzy na nią tak, jak ja zawsze chciałam żeby patrzył na mnie. Jeszcze nigdy przez te 3 lata nie widziałam u niego takiego spojrzenia.. Kiedy ona pojawia się gdzieś w jego pobliżu, ja już nie istnieję. Kiedyś podeszłam do niego z jakimś pytaniem żeby tylko zacząć rozmowę i nie uwierzycie, ale w połowie swojej odpowiedzi przeprosił mnie i pobiegł do niej. Miałam ochotę wybuchnąć płaczem. Nie mogę jej za nic winić, nawet jeśli chciałabym to nie mogę. Ona jest typem tej dziewczyny, której przypisuje się punkty dodatnie od samego patrzenia. Nie chodzi tylko o wygląd, chodzi też o zachowanie. Cały czas jest uśmiechnięta, rozmawia ze wszystkimi i jest tak pozytywnie nastawiona do świata, że tym zaraża. Zupełnie jakby nie miała świadomości tego jak wygląda, bo na nikogo nie patrzy z góry. Nie mogę jej za to nienawidzić i wcale nie dziwię się, że podoba się Patrykowi. Wiem na pewno, że ona też go lubi. To widać. Może powinnam mu wyznać wieki temu co do niego czuję? Może wtedy dostrzegłby we mnie materiał na dziewczynę? Ale bałam się i nadal się boję, nie wiem jak miałabym to zrobić. Teraz powiedzenie mu, że mi się podoba od 3 lat wydaje mi się absolutnie niemożliwe. Może moja szansa przepadła raz na zawsze? Obiecałam sobie kiedyś, że nigdy nie będę płakać przez chłopaka, ale to boli tak, ze nie umiem powstrzymać łez. Szkoda tylko, że ulga wcale nie przychodzi. Nie wiem co mam zrobić. Proszę o pomoc w notce lub w komentarzu. Jesteście moją ostatnią nadzieją, bo nie mam komu się o tym zwierzyć :( Pozdrawiam.
~Charlotte




Droga Charlotte,
Jesteś w trudnej sytuacji, to prawda. Nie będzie łatwo. Od razu mówię, że nie ma jednego i konkretnego wyjścia z tej sytuacji. Masz jednak kilka opcji, ale są raczej do siebie zbliżone, choć o tym później. Zacznę od tego, że powinnaś się zastanowić, czy faktycznie jesteś w nim zakochana. Po opisie tamtej dziewczyny widzę, że trochę ją wyidealizowałaś, a to pozwala mi mniemać, że Patryka też idealizujesz. A tu powinnam ci przypomnieć, że idealizowanie drugiej osoby to raczej stan zauroczenia, niż zakochania. Jeśli zaś jest to zauroczenie, to możliwe, że przejdzie samo. Jednak to jest opcja, którą rozważymy później.
W takiej sytuacji jak ta, powinnaś zebrać więcej informacji, które będą pewne. Chodzi mi o takie informacji jak- co Patryk naprawdę myśli o tej dziewczynie oraz co ona myśli o nim. Spróbuj podpytać waszych wspólnych znajomych, a może nawet (jeśli starczy ci odwagi) zapytaj bezpośrednio ją albo jego. Możliwe, że to, co ty odczytujesz jako zakochanie, tak naprawdę jest tylko zwykłą sympatią, wtedy są jeszcze szanse, że on coś czuje (lub poczuje w przyszłości) do ciebie. Może się jednak okazać, że oboje coś do siebie czuja, a wtedy przykro mi to mówić, ale chyba obie wiemy, że lepiej będzie ich zostawić. Lepiej i dla nich, i dla ciebie, ponieważ będzie cię mniej bolało.
Opisałaś tą dziewczynę jako taki ideał, a poznałaś ją dokładniej? Może powinnaś się z nią zapoznać. Kto wie, może ona naprawdę darzy tego chłopaka uczuciem. Wtedy znając jej uczucia, będzie ci łatwiej się odsunąć od Patryka.
Tak naprawdę, to nie widzę specjalnych szans, żebyście byli razem. Mogę ci oczywiście pisać, że takie szanse są i wszystko się ułoży, ale zawsze byłam zdania, że osoba, która odpowiada na czyjeś problemy, powinna być jak przyjaciółka, a przyjaciółka musi być przede wszystkim szczera. Najbezpieczniej dla ciebie będzie się zwyczajnie odkochać. Sposoby na odkochanie się już opisywałam dokładnie tutaj (http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2013/03/jak-sie-odkochac.html). Naprawdę mi też się wydaje, że ci dwoje mają się ku sobie, dlatego chcąc ci oszczędzić bólu, doradzam jednak odkochanie się. Niestety nie wszystkie miłości są szczęśliwe i udane, są też te nieszczęśliwe. Właściwie to ogólne statystyki mówią nawet, że dziewczyn nieszczęśliwie zakochanych jest więcej niż tych zakochanych szczęśliwie. Nie przejmuj się. Wiem, łatwo powiedzieć, ale bardzo ciężko wykonać. Nie jesteś jedyna, która ma taki problem. To pisałam już w tamtej wspomnianej wcześniej notce, ale powtórzę. Czasami warto poszukać kogoś, kto w tym samym czasie przeżywa podobną sytuację, wtedy we dwie będzie wam łatwiej to wszystko przetrwać. Przede wszystkim powinnaś pamiętać, że on nie jest jedyny.
Całuję,
Cocalotte.

sobota, 27 kwietnia 2013

Sprzątanie pokoju


Mogłabyś napisać notkę o sprzątaniu pokoju? Opcję na szybko i taką dokładniejszą :D
~Anonimowa


Drogi Anonimie!
Jeszcze przed częścią główną notki powiem, że miło by było gdybyście podawały chociaż swoje ksywki. Dobrze, aby ktoś komu pomagamy w ten sposób odrobinę się zdradził. Ale do rzeczy. Sprzątanie to zmora wszystkich ludzi, a nastolatków to już szczególnie. Bo w końcu kto to lubi? Zbyt dużo wysiłku należy włożyć w takie działanie. Często wydaje mi się, że mamy takie podejście po prostu głęboko zakorzenione w mózgu. Niektórzy godzą się z faktem, a niektórzy walczą. I brawa dla tych drugich. Pytanie brzmi tylko, jak się za to zabrać, bo zadanie wcale nie jest łatwe. Mam na to parę patentów i chętnie się z Wami podzielę. Znajdźcie sobie trochę więcej czasu, np. w weekend i do roboty! A mniejsze porządki można zrobić między nauką. Część notki pochodzi jeszcze z mojego zgłoszenia na NBS. Po co ma się marnować skoro mogę to użyć.

1. Dobre chęci!
Nasz numer jeden na liście. Nie sposób o tym nie wspomnieć. Motywacja i zaangażowanie jest najważniejszą sprawą, bez względu na to czy piszemy wielki esej, czy sprzątamy w pokoju (jak w tym przypadku). Znajdź powód dla którego zamierzasz uprzątnąć swoje graty. Tylko żeby był dla Ciebie pozytywnie nastrajający. Coś w stylu: „Bo mama mi każe” nie ma racji bytu, więc wyrzucamy to ze słownika używanych zwrotów. Gdy robisz coś dla siebie, robisz to chętniej. Dlatego uśmiechy na twarze, łapki w górę i zabieramy się do pracy!

2. Nasz przyjaciel kosz.
Czas zabrać się do konkretnego działania. Najpierw wyrzucamy wszystko z szafek (tylko nie róbcie tego pół godziny przed wyjściem do szkoły bo zamiast zrobić coś pożytecznego, zrobicie ze swojego pokoju pobojowisko i nikomu to na dobre nie wyjdzie). No i rozpoczyna się wielkie przeglądanie. Nie dajcie uciec żadnej karteczce! Wszystko co niepotrzebne(stare liściki, pisane na lekcji gdy nauczyciel nie patrzył, papierki po cukierkach zjedzonych miesiąc temu, błyszczyk, który już dawno się skończył) oddajemy naszemu drogiemu koszowi. A potem z kosza do worków i na śmietnik żeby mama się nie denerwowała.

3.W szeregu zbiórka!
Popatrz na swój ogołocony ze śmieci pokój. Lepiej? Teraz trzeba się zająć układaniem tego co pozostało. Na razie pewnie patrzysz na to wszystko z powątpiewaniem. W sumie się nie dziwię. Jednak wątpliwości odsuwamy na drugi plan. Musisz zastanowić się co z czym ma być na jednej półce. Po prostu pogrupuj wszystkie rzeczy. Gdy już potworzysz owe grupki, idziemy dalej.

4. Dobry plan.
Zaplanujmy dalsze działanie. Rzuć okiem na półki. Na której najlepiej będą wyglądać płyty, na której książki, a na której kosmetyki? Plan to podstawa do działania. Możesz nawet naszkicować całe pomieszczenie i na kartkę nanieść wszystkie rzeczy. To naprawdę pomaga. Wcześniej stworzone grupki wizualizujesz na upatrzonych półkach. Pasuje? No to następny krok.

5. Dodatkowa pomoc.
Masz dużo gazet, które nie sposób wyrzucić? Ukochane płyty, które muszą być w miejscu wyjątkowym? A może zbierasz nakrętki z Tymbarka i nie wiesz jak je przechowywać? W takim wypadku wpadnij do sklepu po dodatkową pomoc. Nieocenione staną się segregatory. Można je znaleźć w najróżniejszej formie od najprostszych, po naprawdę oryginalne. Oto kilka przykładów:
-Pojemniki na przybory do pisania
-Stojaki na kartki, liściki i każde słowo pisane
-Pudełka na wszystko co tylko wymyślisz
-Twoja dobra przyjaciółka tablica korkowa
W sprawie najróżniejszych gadżetów pomagających uprzątnąć pokój IKEA wie bardzo dużo. Warto kiedyś zawitać w jej progi i za stosunkowo niewielką cenę pomóc sobie w pracy.

6. Krótki dystans
Wcześniejsze punkty odnosiły się raczej do gruntownych porządków. Jednak nie zawsze mamy na nie czas, a i mniejsze czasami należy zrobić. Podstawą jest „profilaktyka”. Chodzi o to, aby nie rzucać wszystkiego byle jak, a potem mieć bałagan, tylko aby zawsze układać rzeczy, które wyjęłaś z szafki. Wracasz do domu, przebierasz się i zamiast rzucić ciuchy na łóżko, wkładasz je od razu do szafy lub prania. To duża oszczędność czasu. Poza tym, gdy już zrobisz ten mały nieporządek trzeba zadziałać. Moim ulubionym sposobem jest wyłożenie wszystkiego co nie jest na swoim miejscu na dywan, a potem po kolei, zmniejszanie kupki. Dzięki temu nie pogubisz się.

7. Mała pomoc
Jak umilić sobie chwile poświęcone na sprzątanie? To proste, muzyką. Ona jest najlepszym sposobem na wszystko. Włączasz swój ulubiony zespół i czujesz, że możesz przenosić góry. Nie wstydź się pośpiewać sobie z wokalistą. Talenty są bez znaczenia. Zawsze przyjemniej pracuje się z piosenką na ustach. Spróbuj, a na pewno polubisz. Tylko pamiętaj, aby zbytnio nie poświęcić się artystycznie i nie zapomnieć o części głównej, czyli niestety porządkach.

Ten krótki poradnik miał Cię zmotywować do działania. Nie jest to idealny plan, który zastosujesz i będzie po sprawie. Sprzątanie nigdy nie będzie naprawdę przyjemne, ale tez nie musi być udręką.

Czystego pokoju!
Loremi 

czwartek, 25 kwietnia 2013

Niepoważna okularnica


Hej, nie wiem do końca czy piszę to pytanie w prawidłowym dziale, więc jeśli nie to z góry przepraszam. Mój problem polega na tym, że bardzo lubię elegancki styl czy też takie uczesania jak luźne koczki, ale noszę okulary i w takim połączeniu wyglądam strasznie poważnie, co wcale mi się nie podoba. Nie wiem co zrobić, nie chcę rezygnować ze stylu, który lubię, ale nie chcę też wyglądać tak 'sztywno'. Tu właśnie, zwracam się z prośbą o poradę, jak mogę połączyć ze sobą to wszystko? Niestety pomysł z noszeniem soczewek odpada, gdyż moja wada wzroku potrzebuje dość specyficznych szkieł ;/ Za odpowiedź będę ogromnie wdzięczna ;) Pozdrawiam ;*
~Aga

Kochana Ago,
zdecydowanie jest to pytanie jak najbardziej skierowane do mnie- Nieuchwytnej, co oznacza, że dodałaś je w odpowiednim dziale.

Okulary są utrapieniem wielu dziewczyn. Wpływa na to głównie utarty stereotyp, iż okularnica to kujonka, nudziara i brzydula. Jednak jak z większością stereotypów to zwykłe brednie. Obecnie okulary traktowane są często jako dodatek do stroju. Niektóre osoby kupują nawet tzw. 'zerówki' czyli okulary, które nie mają żadnego znaczenie dla zdrowia, a jedynie są częścią ubioru. Ważny jest jednak odpowiedni dobór oprawek, tak aby dodatek pasował do całej stylizacji tak jak to być powinno.

Spotkałam się ze stwierdzeniem, iż dobry optyk po oprawkach umie powiedzieć praktycznie wszystko o osobie, która je nosi. Skąd się ono wzięło? A stąd, że okulary obecnie tak jak cały strój wyrażają osobowość osoby je noszącej, mamy na rynku bowiem na prawdę duży wybór tych akcesoriów, więc każdy znajdzie coś idealnego dla siebie.

Zajmijmy się tym o co prosiłaś czyli stylem eleganckim jednak odpowiednim dla młodej dziewczyny i niezbyt poważnym.

Musimy pamiętać, iż okulary same w sobie dodają dużo powagi, więc jest kilka rzeczy których
powinnyśmy unikać by nie wyglądać sztywno. Pierwszą taką rzeczą są obcisłe, klasyczne koszule. Kojarzą się one z uroczystościami i pracą, możesz sobie na nie pozwolić jeśli chcesz wyglądać bardzo profesjonalnie. Kolejną klasyką, która nie jest dla Ciebie są obcisłe spódnice i sukienki. Długość nie ma tu znaczenia. W połączeniu z kokiem i okularami nie będą się kojarzyć z nauczycielką lub sekretarką, a tego byśmy nie chciały, prawda?

Bardzo ważnym, jeśli nie najważniejszym elementem są same okulary. Najlepiej jeśli wybierzesz jakieś z większym szkłem oraz w grubszych, kolorowych oprawkach. Chudziutkie, prawie niewidoczne druciki wyglądają bowiem mało stylowo i raczej nie będą atutem Twojego stroju. Spróbuj dobrać oprawki, które będą się komponowały z większością Twojej garderoby, gdyż nie każdego stać na kilka par okularów tak by wymieniać je w zależności od stroju.

Na dobre wyszłoby Ci również zrezygnowanie z koczka na rzecz rozpuszczonych loków czy fal. Możesz również zrobić inne wersje koczka takie jak 2 mniejsze koczki. Zrezygnuj raczej z ciasno zaplecionych warkoczy czy prostych kitków, gdyż w połączeniu z okularami będą wyglądały dość poważnie.

Teraz pokażę parę zestawów, które dla Ciebie przygotowałam i na ich podstawie omówię inne rzeczy, które powinny Ci pasować.

Trochę pazura dodane do stylizacji sprawi, iż będzie na odrobinę mniej elegancka, jednak zachowa elementy takie jak odmiana białej koszuli lub delikatne bransoletki. Tutaj bardziej rockowym akcentem nadającym charakter są spodenki z flagą USA. Okulary i buty są w rzucającym się w oczy kolorze, dlatego są ważnym elementem całości, a nie tylko czymś koniecznym.

Odrobina romantyzmu jednak utrzymana w elegancji. Bardzo oryginalne oprawki okularów nadają charakter całości stylizacji, bez nich byłaby w stylu raczej nieokreślonym. Rzeczą, która Ci się przyda w szafie zdecydowanie jest dżinsowa koszula, nie jest tak bardzo poważna jak klasyczne i pasuje do wielu rzeczy.
Nieco bardziej poważny komplet, jednak nadal przeznaczony dla młodej dziewczyny. Jeśli nie lubisz, aż tak się rzucać w oczy będzie idealny dla Ciebie, gdyż jest dość neutralny i w wyważonych kolorach. W przeciwieństwie do poprzednich nie potrzeba również aż takiej pewności siebie, by go założyć. Idealny jest kwiatowy motyw nadający delikatności całej stylizacji, przez co nie jest aż tak poważna.

Mam nadzieję, iż choć odrobinę zmieniłam Twój stosunek do okularów i pokazałam, iż nie muszą być tylko sprzętem o przeznaczeniu medycznym, ale również ważnym dodatkiem.

Pozdrawiam,
Nieuchwytna.



środa, 24 kwietnia 2013

Niezapomniana majówka!

Cześć! Dziś chciałabym wam zaprezentować post, który może okazać się przydatny, gdy organizujemy... majówkę! Wreszcie zrobiło się ciepło, słońce przygrzewa, a przed nami bardzo długi weekend majowy. Poniżej zaprezentuję kilka pomysłów na menu oraz patentów dekoracyjnych na imprezę w domu i na dworze. Będzie kolorowo, smacznie i wesoło :) Zapraszam!


Wybór miejsca

Jest to podstawa i wyjście do dalszego planowania. Jeżeli zamierzamy zrobić przyjęcie w domu lub w bloku, musimy uważnie dobrać listę gości; w końcu będzie nas ograniczała przestrzeń. Wszystko zależy od ilości pokoi, które dostaniemy do dyspozycji. Oczywiście najfajniej, gdyby udało się zrobić przyjęcie w plenerze, wtedy zyskujemy niepowtarzalny klimat, ale przecież nie każdy ma ogródek lub działkę. Co zrobić, gdy przyjdzie nam urządzać przyjęcie w:

a) domu/bloku
Przede wszystkim postaraj się uzyskać przestrzeń; zagracone pomieszczanie nie sprzyjają dobrej zabawie. Oczywiście nikt nie mówi o gruntownym przemeblowaniu! Spojrzyj jednak na swój pokój (lub pokój, w którym organizujesz przyjęcie) okiem dekoratora wnętrz. Może da się pewne meble usunąć pod ścianę? Albo pewne rzeczy ustawić na sobie? (przykładowo mniejsze, stojące kwiaty doniczkowe można przestawić na komódkę lub szafkę, wtedy mamy dodatkowe kawałki podłogi do dyspozycji)  Szukałam ciekawych pomysłów na wykorzystanie balonów; świetnie prezentują się te w zbliżonej kolorystyce. Pierwszy z pomysłów wygląda następująco:

Moim zdaniem idealny na wolny kawałek ściany lub drzwi! :) Dopasowane do kolorystyki pokoju, będą bardzo miłą dla oka dekoracją. Inny patent, który bardzo mi się spodobał, wykorzystuje nieco większe balony i jednocześnie podsuwa nam pomysł na zagospodarowanie krzeseł!

Fajną formą dekoracji będą również kwiaty w... słoikach! Te znajdą się w każdym domu. Możesz kupić kilka tulipanów w kwiaciarni lub wybrać się na poszukiwanie gałązek forsycji lub wierzby z drobnymi zielonymi listkami. Alternatywą są również butelki o różnych kształtach, które ustawione w jednym miejscu będą prezentować się bardzo ładnie. 


b) na dworze/na tarasie
Na pewno daje więcej możliwości, ale to nie znaczy, że pod każdym względem przewyższa przyjęcie w mieszkaniu! Zawsze przecież może nie dopisać pogoda lub spotka nas zmasowany atak komarów.
Ale do rzeczy! Moim faworytem zdecydowanie są wszelakiego rodzaju lampiony i lampki! Możesz wykorzystać te, które w grudniu wiszą na choince; owinięte wokół balustrady lub na pobliskich drzewach stworzą wieczorem niepowtarzalny klimat. Innym świetnym pomysłem są świeczki w słoikach. Zaprezentowany na zdjęciach pomysł ogranicza się w prawdzie do stołu, ale przecież można je poustawiać na stopniach lub parapetach.
Źródłem inspiracji okazał się portal Zszywka.pl
Pochodzi z niego również inny patent, który z pewnością wykorzystam, gdyż jest po prostu fenomenalny i nie potrzebujemy do niego świeczek. Wszystko za sprawą... farby fluorescencyjnej! 



Przekąski 


Bez znaczenia, gdzie przyjęcie będzie miało miejsce, ważne jest jedzenie. Wychodzę z założenia, że na takich imprezach powinno być łatwe do złapania i szybkiego zjedzenia. Również chodzi o to, by zbytnio się nie napracować przy przygotowaniu. Zawsze świetnie sprawdzają się sałatki. Zrobiłam mały wywiad wśród znajomych i większość zgodnie stwierdziła, że ich ulubioną sałatką jest gyros. Dzielę się z wami przepisem, który sama wypróbowałam i pochodzi ze sprawdzonego bloga. Link pod obrazkiem!
Jednak przecież nie samą sałatką żyje człowiek. Pomyślałam zatem o małych, praktycznie na raz, kanapkach, które pięknie będą wyglądały na talerzu i na pewno przypadną do gustu naszym kubkom smakowym. 

Oczywiście na zdjęciu został zaprezentowany zestaw, który nie każdemu może przypaść do gustu, a na dodatek nie jest tani, gdyż podziwiamy łososia. Jednak w ten sposób pokrojona bagietka, która na dodatek będzie nabita na wykałaczkę, to świetny sposób na szybką przekąskę. Tworzymy je według własnego uznania; żółty ser lub mozzarella, szynka, pomidor, kawałek sałaty, majonez - to praktycznie nieograniczone pole możliwości! Co tylko kto lubi :)
Powyżej przysmak, który często pojawia się na moich przyjęciach, gdyż mam wielu znajomych wegetarian. Jest to wersja caprese nabite na wykałaczkę :) Bardzo szybkie w wykonaniu i bardzo smaczne. Potrzebujemy pomidorków koktajlowych, kulek mozzarelli, bazylii i np. oliwek zielonych lub czarnych. Ja osobiście pomidorki i kulki sera przekrawam, a dopiero potem nabijam na wykałaczkę. Gdy już znajdują się na półmisku polewam je sosem winegret. Koreczki to właściwie przekąska uniwersalna, gdyż wystarczy dodać kawałek grillowanego kurczaka lub wędzonych kabanosów oraz kosteczkę żółtego sera i już przypadną do gustu każdemu mięsożercy. Robienie ich z przyjaciółmi dostarcza dodatkowo mnóstwo frajdy i śmiechu.

Napoje


Oczywiście nie może ich zabraknąć! Uwielbiam owocowe soki, najlepiej z kawałkami owoców. A gdy rośnie dodatkowo temperatura, nie może zabraknąć kostek lodu! Jednak na przyjęciu zwykłe kostki są banalne, więc dlaczego by ich nie udziwnić? Świetnym pomysłem jest dodanie do lodu owoców. Zdrowe i pięknie się prezentujące w wodzie gazowanej i napojach o jasnych barwach oraz przezroczystych typu sprite.

Bardzo podoba mi się również dodawania do kostek lodu listków mięty i kawałków cytryny lub limonki. Mają bardzo orzeźwiający smak; pasują do wody i na przykład coli.
zdjęcie z stylowi.pl

Jeżeli jednak takie pomysły wydają się wam nudne, spójrzcie na cudo, które znalazłam! Świecące kostki lodu. Składają się z żelu chłodzącego i nadają się do wielokrotnego zamrażania. Są szczelne i nie przepuszczają do środku napoju. Wewnątrz znajduje się dioda, która nadaje kostce kolor. Uruchamia się ją poprzez stuknięcie. Można je kupić na przykład tutaj lub na allegro.

Szukałam również przepisów na ciekawe bezalkoholowe drinki i oto, co też udało mi się znaleźć:
- Pinacolada
Składniki: 40 ml soku ananasowego, 40 ml syropu kokosowego, lód
Wykonanie: Połączenie ananasa i kokosa to prawdziwa uczta dla podniebienia, ale tylko wówczas, kiedy składniki porządnie wymieszamy w shakerze. Potem trzeba zalać nimi pokruszony, wrzucony do szklanki lód, pijemy przez słomkę.
- Pink limonade
Co potrzebujesz? pół szklanki soku z cytryny, pół szklanki soku żurawiny, litr wody mineralnej niegazowanej, 5 łyżek cukru, lód
Przygotowanie tego drinka zajmie nam chwilę czasu, ale naprawdę warto. Szklankę wody gotujemy, rozpuszczamy w niej 5 łyżek cukru, studzimy. Chłodny syrop wlewamy do szklanek mieszając razem z sokami, do tego dosypujemy kilka, pokruszonych kostek lodu. Brzeg szklanki ozdabiamy plasterkiem cytryny.
- Bezalkoholowe mojito
Składniki: ½ limonki, ¼ szklanki kruszonego lodu, 2 łyżeczki brązowego cukru, pół szklanki gazowanej wody, garść liści mięty
Przygotowanie: bezalkoholowy drink dla fanów mojito, wyśmienicie smakuje także bez dodatku rumu. Ważna w tym drinku jest kolejność. Limonkę obieramy, kroimy w kostkę, miętę myjemy, kroimy na pół. Do szklanki wsypujemy cukier, pokruszony lód, limonkę i liście mięty, delikatnie ugniatamy łyżką i zalewamy wodą mineralną

To tylko moje propozycje na szybkie przygotowanie imprezy, ale możliwości jest przecież niezliczenie wiele! Mam nadzieję, że coś przypadło wam do gustu i być może zainspirowało do przygotowania niezapomnianej domówki! Trzymajcie się ciepło!

Zdradzę wam również, że w planach jest konkurs z nagrodami, a informacje pojawią się już niebawem! :)











wtorek, 23 kwietnia 2013

Ja kontra "plastiki".


Hej. Otóż to ( co na pewno nie jest dla was nowością ) przychodzę do was z problemem.
Hmmm. Jest on dosyć skomplikowany wiec opiszę go dosyć obszernie, za cóż całego serca przepraszam :)
Zacznijmy od początku. Otóż we wrześniu zaczęłam gimnazjum, wiec wiecie: nowa szkoła, nowe miejsce itd… Z początku za bardzo nie patrzyłam na ludzi, ale potem… Zobaczyłam chłopaków, którzy chodzili do innej podstawówki w innej miejscowości, jednak pamiętałam ich… W 5 klasie podst. Przyjechali do nas na turniej piłki nożnej, na której nasza babska drużyna była.. jedyną babską drużyną…
Tu przechodzimy do kolejnej części problemu. Od zerówki ucze się z takimi dwoma tzw „plastikami”. Nie do końca z wyglądu ( chociaż to w dużej mierze też ) ale głównie z charakteru. Nazwijmy je X i Y/ Taki typ żałosnych plastikowatych tekstów i zachowania i wgl. I one jakoś tam się dowiedziały jak tamci chłopcy mieli na imiona ( nie znały ich wcześniej ) i im kibicowały, ale jak to one tymi swoimi żałosnym tekstami.. Nawet cytować nie będę…
No i ci chłopcy ( jest ich 3, ale skupiamy się na dwóch, nazwijmy ich L. i O. ) od początku wiedzieli z kim mają do czynienia…. Tzn z tymi plastikami. I z niewiadomych przyczyn cały czas z nimi gadali, kupowali im słodycze czy coś….
No i przez ten czas ( od wrzesnia do teraz ) zdążyli chyba je troszke bardziej poznac… Ale sytuacja się nie zmienia.. No.. oprócz kupowania bo z tym praktycznie od razu skończyli..
Ja to nie rozumiem czy oni są ślepi czy mają klapki na oczach czy jak… Jak można Z WŁASNEJ WOLI gadać z takimi… ludźmi…
Pewnie zastanawiacie się gdzie w tym wszystkim jest mój problem.. Otóż to.. podobają mi się L. i O. Nie tak strasznie ale tak. I.. ja nie chce się zakochiwać w nich ani zauroczyć się nimi czy co taam.. Próbuje z tym jakoś walczyć ale… tak się nie da… Nie umiem…
Już w sumie troche się ogarnęłam, bo z początku to miałam drobną „obsesje” na ich punkcie. I świrowałam pisząc do nich zawsze jak byli na facebooku itd.. Na szczęście się ogarnęłam i teraz już bardziej skrycie się w nich podkochuje.. No ale dalej to nie znika… I tu problem bo ja wiem ze oni to... raczej traktują mnie…. Sama nie wiem.. Kiedyś to na każdej przerwie razem siedzieliśmy i graliśmy na telefonie i gadaliśmy ii śmialiśmy się.. Teraz jakos tak unikają mnie… Robią wielką łaskę jak usiądą obok czy zagadają… L ma z tym mniej oporów bo gada ze mną więcej niż O. ale O to tak cały czas się na mnie patrzy a jak mu się przypomni że ja istnieję to mnie zaczepia, zagaduje czy coś… Mam numer do O on ma do mnie i czasem piszemy ze sobą.. Ale jak ja do niego pierwsza napiszę to on odpisuje jednym max dwoma słowami. Nie c tez nie zapyta i wygląda to tak:
-cześć
-cześć
-co tam
-nudy
Koniec. i jak ja nie rozwinę rozmowy to na tyle...
Pewnie za kazdym razem gdy do niego napisz to on sobie mysli " Bożee, to znowu ona"
A jak on do mnie pierwszy napisze.. to wiem ze pewnie przypadkiem, bo on pisze smsy jak mu się nudzi i jedno „cześć” wysyła do co najmniej 20 osób/ i w ty pewnie szczególnie do X i Y. :( :( :( z L. to tylko w szkole gadamy
No i pewnie dalej sobie myślicie: „gdzie w tym wszystkim problem?!?!?”. Bo ja po prostu nie wiem czy walczyć czy już to sobie odpuścić…. X zaczepia wszyściutkich chłopaków w szkole swoimi głupkowatymi tekstami. I mimo iż to wiem to … dalej jestem zazdrosna o L i O….
Wybaczcie mi ten długi tekst… Jeśli potrzeba więcej szczegółów do tego to napisze…
~chupa-chups!



Moja droga chupa-chups,
W ogóle zacznę od małego pouczenia- nie oceniaj tak z góry dziewczyn, których aż tak dobrze nie znasz. Wiesz, że osoby, które są "plastikami", zazwyczaj tylko udają i naprawdę są bardzo inteligentne? Więc po co udają? Otóż niestety najczęściej dlatego, że jesteście jeszcze w wieku, w którym chłopcy są dość niedojrzali i interesują się dziewczynami, które są ładne albo są wygadane i potrafią sprawić wrażenie, że są najlepsze. Chłopcy ulegają takim wrażeniom i dlatego zwracają uwagę na osoby, które tobie wydają się totalnie bezwartościowe. Oni jeszcze dojrzeją i najprawdopodobniej zorientują się, że wolą jednak inne dziewczyny. Często jest tak, że chłopcy oglądają się za pewnym typem dziewczyn, a później i tak związują się z innymi i są z nimi o wiele szczęśliwsi. Oczywiście, że zdarzają się wyjątki, ale są raczej nieliczne. Gdyby zapytać przeciętnego chłopaka w wieku na przełomie gimnazjum i liceum, z jaką dziewczyną chciałby się związać, to odpowiedź raczej nie byłaby, że z taką, która jest "plastikiem". Często chłopcy wolą nawet dziewczyny, które same o sobie myślą, że nie są zbyt atrakcyjne. Niektórych w ogóle wręcz przeraża próżność i przesadna pewność siebie.
Jeśli zaś chodzi o to, czy walczyć, czy nie, to ta decyzja należy do ciebie. Musisz się zdecydować, czy któryś z nich jest dla ciebie do tego stopnia ważniejszy, że jesteś gotowa zawalczyć. Z pewnością nie daj się odsunąć przez tą X. To ty masz większe szanse na związek niż ona. Gadaj dalej tak, jak gadałaś wcześniej z wspomnianymi chłopcami. W zależności od twojej decyzji możesz te rozmowy coraz bardziej ograniczać, tak, aby zostały na płaszczyźnie znajomych ze szkoły, albo możesz z którym z nich rozmawiać więcej, uśmiechać się częściej i dawać mu jakieś sygnały, że ci się spodobał, a wtedy zobaczymy jak rozwinie się sytuacja.
Powodzenia,
Cocalotte.


PS. Ostrzegam, że mam teraz małe problemy z internetem, dlatego proszę czytelniczki, które czekają na odpowiedzi na swoje pytania o cierpliwość. Staram się odpowiadać systematycznie na wasze problemy, ale zrobiły mi się lekkie zaległości i chwilę mi zajmie nadrobienie tego. ;)

czwartek, 18 kwietnia 2013

Ograniczona wolność

Cześć dziewczyny, mam taki mały problem, który pewnie już się gdzieś pojawiał, ale nie umiem go znaleźć. Chodzi oczywiście o moich rodziców.

Mam 17 lat i jestem jedynaczką, zawsze byłam raczej dość mocno samodzielna, bo rodzice niezbyt zwracali na mnie uwagę (mama jest pracoholiczką). Nagle jakoś 2-3 miesiące temu moi rodzice postanowili zabrać się za wychowywanie mnie i wcale im nie przeszkadza fakt, że jest już na to trochę za późno. Traktują mnie, jakbym miała 10 lat i zabraniają czego się da. Chcę pójść na imprezę? Nie. Chcę wyjechać na obóz zagranicą? Nie. Chcę odwiedzić znajomych, którzy mieszkają w innym mieście? Nie. Nawet jak chcę spotkać się na noc u koleżanki, to odpowiedź jest "nie". Gdy proszę o podanie jakiegokolwiek argumentu dlaczego nie, zawsze uzyskuję tylko odpowiedź "bo ja tak mówię" albo "bo ja nie chcę, żebyś...". Jak sobie z tym poradzić? Jak im wytłumaczyć, chociaż żeby mi powiedzieli dlaczego? Już coś mnie trafia jak wszystkie moje argumenty "za" są obalane jednym "bo ja tak mówię"...

Proszę o pomoc, bo już nie wiem co robić...
P.

PS. Podziwiam waszego bloga i uważam, że jest świetny, dlatego też piszę właśnie do was. Proszę, prowadźcie go dalej tak genialnie, jak teraz jest prowadzony. :)


Kochana P!

Moim zdaniem przede wszystkim nie powinnaś robić nic zbyt gwałtownie. Musisz oswoić się z myślą, że nie wystarczy parę dni, aby wszystko się zmieniło.
Nie jestem pewna, co dokładnie powinnaś zrobić w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli będziesz wprowadzać swoje małe zmiany do reguł rodziców. Małymi kroczkami, tak, żeby oni sami tak do końca się nie zorientowali. Np. wracaj 15 minut po czasie wyznaczonym przez rodziców, jeśli nie zaczną się czepiać, po pewnym czasie możesz wracać jeszcze odrobinę później. Nie zaszkodzi, jeśli czasem powinformujesz rodziców o spóźnieniu przez telefon. Jeśli jesteś na imprezie, zadzwoń do rodziców, prosząc ich o przedłużenie 'godziny policyjnej'. Stopniowo powinno być coraz lepiej. Jeśli rodzice będą mieli pretensje, postaraj się im wytłumaczyć, że wszyscy się bawią dłużej itd. Delikatnie. :)
Jeśli zaś chodzi o obóz czy nocowanie u koleżanki... Może pomoże opinia rodzica jednej z koleżanek czy dokładniejsze zapoznanie rodziców z Twoimi planami?
W tym przypadku "szczera rozmowa" z rodzicami na temat swobody raczej niewiele da, ponieważ nie tak łatwo będzie zmienić ich przekonania...
To z pewnością nie będzie łatwe dla Ciebie jako osoby, która kiedyś miała dużo wolności, a teraz zostało jej to odebrane. Mam jednak nadzieję, że z czasem zauważysz poprawę.
Uściski,
Kwaskowa

wtorek, 16 kwietnia 2013

Odrzucałam go, ale chyba coś zaiskrzyło.

Droga Cocalotte, jest pewien chłopak, którego poznałam w sumie przez przypadek. Ma na imię Artur, mieszka troszkę daleko . Moja mama przyjaźni się z jego rodzicami i pewnego dnia wpadłam z nią do niego w odwiedziny(było to w październiku). Po tym spotkaniu interesował się mną, ale byłam głupia i byłam zakochana w innym. Na początku pisał do mnie codziennie, na końcu praktycznie każdego zdania dawał całujące emotikony itp. a nawet pytał czy on mi się podoba. Ja niestety wymigiwałam się z takich sytuacji i dawałam mu do zrozumienia żeby przestał. Z czasem jednak zaczynał mi się podobać coraz bardziej a tamten zaczynał być mi obojętny. Tylko że kiedy to nastąpiło to Artur przestał się mną tak interesować jak na początku. Kiedy mu dawałam do zrozumienia że chcę żeby mnie gdzieś zaprosił zmienił temat :( . Piszemy ze sobą do teraz na gg. Nie odważyłam się go nigdzie zaprosić ani on mnie. Teraz moja sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała, bo kilka dni temu zmarła jego mama i nie mam się jak z nim spotkać. Teraz wiem, że naprawdę bardzo mi na nim zależy. A zapomniałam jeszcze dodać, że jest bardzo lubiany i otaczają go dziewczyny... w dużej ilości... Ale mimo to jest dobrze wychowany i porządny .
-Dodam że boję się utraty kontaktu z nim :(
L.




Słoneczko,
Zacznę od tego, że on już się starał i teraz powinnaś ty. Jeśli wtedy mu się podobałaś, to mało prawdopodobne, żeby tak szybko mu przeszło. Nawet jeśli teraz wydaje się, że nieco zmienił swoje podejście, to wystarczy mu przypomnieć jak wyjątkowa jesteś i że z pewnością mu się podobasz.
W swoich działaniach pamiętaj, że on jest teraz w żałobie i może nie być zainteresowany żadnymi dziewczynami. Człowiek, któremu zmarła bliska mu osoba zazwyczaj nie ma głowy do miłości przynajmniej przez pewien czas.
Nie czekaj usilnie aż cię gdzieś zaprosi, bo dość prawdopodobne, że tego nie zrobi. Ty początkowo go odrzucałaś, dlatego nie możesz go winić, że dał sobie spokój. Jeśli chcesz, żeby coś między wam zaiskrzyło, to musisz się odważyć i sama go gdzieś zaprosić. Wiem, że pisałaś, że nie masz jak, ale ja nie mówię, że musisz koniecznie teraz. Możesz próbować się z nim spotkać później, gdy już będziesz mieć taką możliwość. Robi się coraz cieplej, dlatego coraz lepszym pomysłem będzie spacer. Powiedz po prostu, że warto byłoby wykorzystać piękną pogodę, czy coś w tym stylu. Nie sądzę, żeby odmówił. Dodatkowo (i to możesz robić teraz) nie przestawaj z nim pisać. Pokaż, że zawsze może z tobą pogadać i że jesteś blisko. On teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje kogoś, kto będzie obok niego. Tylko uważaj na temat jego zmarłej mamy, to temat bardzo delikatny i jeśli sam go nie zacznie, to nie rozmawiaj z nim o tym. Pamiętaj też, żeby nie naciskać na rozmowy, to nie może być tak, że np. ty zaczynasz każda rozmowę albo piszesz do niego non stop. Nie przeraź chłopaka.
Skończę takim apelem ogólnie do wszystkich dziewcząt, które czytają naszego bloga- nie bójcie się zaprosić gdzieś chłopców! Pamiętajcie, że nie każdy chłopak jest na tyle odważny, żeby wykonać pierwszy krok. Próbujcie! Tylko mała uwaga, nie nachalnie. ;)

Pozdrawiam,
Cocalotte.

sobota, 13 kwietnia 2013

Skuteczna nauka


Hej ;) Mam prośbę, mogłabyś napisać notkę o tym jak się uczyć żeby się nauczyć? Jakieś techniki, jak się przygotować, itp. :D
~Lilou

Droga Lilou!
Nauka to jeden z ważniejszych elementów życia człowieka, od kilku, do nawet kilkudziesięciu lat życia, czy to się komuś podoba czy nie. Różne są opinie, czy jest nam to naprawdę potrzebne, czy właśnie wręcz przeciwnie. Jednak taki mamy obowiązek, więc może zamiast na niego narzekać, warto by zrobić z niego przyjemność? Trudne? Oczywiście, ale co najważniejsze: wykonalne. Jaka jest recepta? Po pierwsze najbardziej skupiamy się na rzeczach przez nas lubianych. Po drugie, w przedmiotach trochę mniej przypadających nam do gustu, znajdujemy pozytywne strony i zadania, które w późniejszym życiu będzie dla nas nabyta z nich wiedza spełniać. Po trzecie stawiamy przed sobą mocny i wyraźny cel. Po czwarte i chyba najważniejsze uczymy się jak najszybciej i w jak najlepszy dla nas sposób, aby nie było to udręką. Ale od początku.

1. Motywacja
Jest niepodważalną podstawą każdego sukcesu. Bez niej nie zabierzemy się za nic, co też łączy się z brakiem jakichkolwiek osiągnięć. Obudzimy się w pewnym momencie życia i stwierdzimy, że patrząc w przeszłość, praktycznie nie ma na co patrzeć. To przykre i dlatego nie wolno dopuścić do takiej sytuacji. Tylko skąd ową motywację brać? Najlepszym źródłem jesteśmy my sami. A dokładniej cele, które przed sobą stawiamy. Dużo łatwiej iść, jeśli zna się koniec, bo wtedy liczy się czas do końca. Dlatego pierwszym punktem jest wyznaczenie sobie czegoś, do czego dążymy. W tym wypadku chodzi o naukę, dlatego końcem podróży powinna być wymarzona praca. Zastanów się w jakim zawodzie widzisz siebie w przyszłości. Co chciałabyś robić przez większą część swej egzystencji. Jest to podstawowe pytanie i gdy na nie szczerze odpowiesz, duża część sukcesu jest za Tobą. Wiem, że jest to bardzo trudne, ale poświęć czas i znajdź swoją przystań. Gdy już to należy do przyszłości, należy ustalić drogę. Składają się na nią głównie szkoły i studia, które wybierasz oraz zajęcia dodatkowe, organizacja czasu. Po ustaleniu tego wszystkiego spokojnie możesz dążyć do celu i robić rzeczy właśnie w tym kierunku, a nie miotać się i tracić czas. Kolejnym sposobem znalezienia motywacji, wyjątkowo podobnym, jest zdanie sobie sprawy po co się uczysz. Powodów może być wiele i nie koniecznie chodzi o przyszłość zawodową. Zainteresowania, własna satysfakcja, cokolwiek, byle naprawdę Ci na tym zależało.

2. Plan działania
Jestem z tych ludzi, którzy uważają, że podstawą sukcesu jest dobry plan. I tym razem będę Cię do niego przekonywać, jako do świetnej pomocy. I chodzi mi teraz o plan krótko oraz długoterminowy. Zaczniemy od drugiego. Łączy się on z poprzednim punktem. Jeśli będziesz już wiedziała, co chcesz robić w życiu, możesz nakreślić sobie orientacyjny plan: w jaki sposób będziesz dążyć do celu, jakich zadań z tym związanych się podejmiesz, a co właśnie odpuścisz, aby nie tracić czasu. Dodatkowo możesz założyć zeszyt lub nawet dokument Word, w którym udokumentujesz swoje postępy. Pomaga to wyjątkowo przy utrzymywaniu motywacji. Teraz plan krótkodystansowy, a dokładnie rozpiska tygodnia. Chodzi o to, aby dokładnie rozplanować sobie każdy dzień, po kolei. Lekcje, zajęcia dodatkowe, spotkania ze znajomymi, nauka. Wszystko to wpisujesz w godziny. Im lepiej zorganizujesz czas, tym lepiej go wykorzystasz. Niektórzy bardzo się tego boją, ponieważ planowanie kojarzy im się z brakiem wolnego czasu. No właśnie to nie prawda. W swój grafik musisz takowy czas wcisnąć, więc nie martw się, nie utracisz go. Po prostu zamiast godzinami, bez celu przesiadywać przed komputerem, najpierw coś poczytasz, potem porozmawiasz ze znajomymi na facebooku, a potem jeszcze coś innego. Dobrze przemyśl każdą w planie pozycję. Nie idź w żadną przesadę, ponieważ wtedy szybko się zniechęcisz i co Ci z tego? Wdróż grafik jak najszybciej, od razu zauważysz, że masz więcej czasu. Zaczniesz znajdować miejsce na swoje zainteresowania, chociaż wcześniej nawet nie wpadłoby Ci do głowy, że z tym wszystkim zdążysz. Warto!

3. Miejsce
Może wiele osób uzna, że nie ma to dla nich znaczenia. W końcu jaka jest różnica, gdzie się uczą? Ano różnica jest i to znaczna. Nie koniecznie dostrzegasz to w swym życiu, ale Twój umysł wie swoje. Chodzi głównie o porządek. W bałaganie zaczynasz być rozdrażniona i gorzej przyswajasz wiadomości. Poza tym gorzej się skupiasz. Taka nauka to lekkie marnotrawstwo czasu. Lepiej uprzątnij swoje stanowisko nim zabierzesz się do powtórek. Dodatkowo postaraj się, aby wokół Ciebie było rzeczy miłe, takie które lubisz. Nie będą Ci wówczas przeszkadzać. Jednak pamiętaj też, abyś nie otaczała się rzeczami rozpraszającymi. Co do muzyki… Różni ludzie, różne zdanie. Dlatego tutaj nie powiem: tak rób, tak nie rób. Chociaż mam pewne zdanie w tej kwestii. Muzyka raczej odwraca nasze myśli od nauki, w ogóle od rzeczy przyziemnych, w końcu po to jest, aby pomagać naszej psychice. W ten sposób, głównie jeśli jest to utwór ze słowami(czyli jak większość), rozprasza nas, zamiast pomagać. Ostatecznie możesz zdecydować się na muzykę instrumentalną, zależnie od preferencji może wprowadzić w dobry nastrój i potęgować nasze skupienie(o ile będzie co potęgować).

4. Systematyczność
Niektórym się nie chce. Do historii już przeszli studenci uczący się w nocy przed sesją. Taki poczynania są najgorszą możliwą opcją. Przydaje nam się jedynie to, co zostanie zapisane w pamięci długotrwałej, a do niej są „przekazywane” informacje podczas snu. I musi to być sen trwający parę godzin. Poza tym im więcej powtórek danego materiału, tym więcej zapamiętamy prawie na zawsze. Dlatego naukę należy rozpoczynać jak najdłużej przed testem/egzaminem. Najlepiej nie męczyć się godzinami spędzonymi nad jednym tematem. Lepiej codziennie powtarzać go raz, tym sposobem przez tydzień, nie męcząc się zbytnio oraz nie poświęcając bardzo dużo czasu, zapamiętasz cały materiał. Kolejnym plusem systematycznej nauki jest fakt, że później na większy egzamin wystarczy Ci jedna, dwie powtórki, aby pamiętać temat, łatwiej Ci się dobrze przygotować.

5. Jakim typem jesteś?
Potocznie mówi się, że można być wzrokowcem lub słuchowcem. Jednak ja dość dawno już, odkryłam pogląd o kolejnej grupie, a mianowicie ruchowcach. O ile dwie pierwsze opcje na pewno są Ci znane i umiesz do nich dopasować techniki, o tyle trzecia może być zagadką. A definicja jest bardzo prosta. Po prostu Ci ludzie lepiej zapamiętują poprzez czynna naukę. Nie przepadają za książkową wiedzą, dużo lepiej gdy są to doświadczenia. Dodatkowo są bardzo ruchliwi, mocno gestykulują. Mam nadzieję, że teraz mniej więcej rozumiesz o co chodzi. Nie zawsze człowiek w 100% należy do jednej grupy. Zdarza się, że łączy różne. Jeśli odkryjesz, do której Ty pasujesz, od razu będziesz mogła ułatwić sobie pracę. Konkretne techniki skierowane do danych ludzi pomagają i przyśpieszają przyswajanie wiedzy. Dlatego radzę zastanowić się lub po prostu sprawdzić, jak uczy Ci się najlepiej. Jeśli nadal nie jesteś tego pewna, wystarczy wdrażać techniki z każdej kategorii, przeplatać je i łączyć. 

6. Konkretne techniki
Skoro zdarzyłam już pomęczyć Cię teorią nauki, czas na konkretne techniki, pomagające w zapamiętywaniu i ogólnie uczeniu się, bo w końcu o to mnie prosiłaś. Będą to sposoby na różne przedmioty, czasami trochę nieposkładane.
-Kolorki- Sposób prosty i pewnie wszystkim znany, skierowany głównie do wzrokowców. Polega on na używaniu kolorowych zakreślaczy, w mocnych, często fluorescencyjnych odcieniach. Osobiście zawsze stosuje to przy nauce słówek czy dat. Wystarczy kupić zestaw pisaków i zakreślać! Pamiętaj, aby nie zaznaczyć na przykład wszystkich słówek jedną barwą. W kompletach jest od czterech sztuk, dlatego stosuj je na zmianę. Niebieski, zielony, czerwony, żółty, niebieski, zielony, czerwony, żółty i tak dalej. Dzięki temu skupiasz się na konkretnej linijce, nie zlewają Ci się one. Bardzo dobry, sprawdzony sposób. Dodatkowo nie wymaga zbyt dużych wkładów gotówki. Możesz nimi również zaznaczać najważniejsze części tekstu.
-Fiszki- Klasyka dla wzrokowców. Można je kupić lub zrobić samodzielnie. Całość opiera się po prostu na małych karteczkach, najlepiej kolorowych. Umieszczasz na nich słówko, wzór czy datę.  Potem powtarzasz. Możesz skorzystać z dodatkowej metody grupowania. To co umiesz na jedną kupkę, czego nie umiesz na drugą. Chociaż może być ich więcej, oczywiście. Bardziej niekonwencjonalnym sposobem jest również obwieszenie nimi pokoju. Umieszczasz karteczki w widocznych miejscach i mimowolnie patrzysz na nie podczas codziennych czynności. Nawet nie zauważysz gdy wejdą Ci do głowy.
-Na głos- Proste, przeznaczone dla słuchowców, chociaż na dłuższą metę męczące. Chodzi o czytanie materiału na głos. Wtedy angażujesz w prace zmysł nie tylko wzroku, ale i słuchu. Dlatego zapamiętujesz 2 razy lepiej. Dobre gdy nie wiesz, czy jesteś słuchowcem czy wzrokowcem. Niestety minusem jest zmęczony głos i dłuższy czas czytania tej samej partii tekstu, niż przy tym po cichu. Wyjątkowo dobrze ten sposób sprawdza się przy językach i trudniejszych słowach w ogóle.
-Śpiew- Słuchowcy z talentami muzycznymi będą w niebie. Niby łączy się to z poprzednim punktem, ale jednak to co innego. Zamiast po prostu czytać tekst, ułóż z niego piosenkę, a potem podśpiewuj. Nie od dziś wiadomo, że utwory muzyczne wchodzą nam do głowy dużo lepiej niż wszystko inne. Dlaczego więc z tego nie skorzystać? Ułóż własną muzyką, albo skorzystaj z już dostępnej. Słowa są nam niejako narzucone, ale oczywiście możesz je zmieniać, dodać coś od siebie. Ułatw sobie zapamiętywanie!
-W ruchu- Teraz wreszcie coś dla ruchowców. Jednak i inni mogą spróbować aby urozmaicić chwile spędzone przed książką i nie zanudzić się na śmierć, ponieważ to prowadzi do utraty koncentracji, a przez to nie zapamiętujemy tyle, ile powinniśmy. A na czym metoda się opiera? Na poruszaniu się. Weź kartkę do ręki i przechadzaj się z nią w ręce. Oczywiście przy okazji powtarzaj. Możesz również wybijać rytm, odgrywać jednoosobowe scenki. Co chcesz, byle pozostać w ruchu.
-Nagrania- Genialne dla słuchowców. Wystarczy nagrać czytany przez siebie materiał i puścić sobie parę razy, chociażby podczas zasypiania. Efekt gwarantowany, o ile zbyt szybko nie oddamy się w objęcia Morfeusza. Ogólnie jest to metoda bezstresowa oraz mimowolna. A chyba takie są najprzyjemniejsze.
-Mapa myśli- Nie zawsze skuteczna, bo w końcu nie zawsze da się coś rozpisać, czasami jest to po prostu zbity tekst. Jednak jeśli masz tylko taką możliwość, twórz mapy myśli. Jeśli nie wiesz czym one są, zaraz wyjaśnię. Na środku kartki umieszczasz słowo klucz, a wokół inne, jako gałęzie i tak coraz bardziej szczegółowo. Przydaje się ta praktyka na przykład przy lekturach. Dobry sposób na przypomnienie sobie bohaterów. Słówka z języków również się sprawdzają.
-Pisanie- Dobre przy słówkach. Pisząc paręnaście razy dane słowo, świetnie go zapamiętujesz, potem już odtwarzasz je naturalnie. Może to się wydawać monotonne i bezsensowne, ale naprawdę takie nie jest. Spróbuj bo warto.

Podałam Ci moim zdaniem najlepsze sposoby na skuteczną naukę. Mam nadzieję, że z nich skorzystasz i przyniosą świetne efekty. Jednak musisz pamiętać, że cała edukacja opiera się na ciężkiej pracy. Oczywiście, można sobie ułatwiać zadanie, ale nigdy nie będzie to droga usłana różami. Dlatego nie myśl, że po zastosowaniu moich pomysłów wiadomości zaczną Ci magicznie wchodzić do głowy. Istotą sprawy są liczne powtórki i na nich musisz się oprzeć.

Samych szóstek!
Loremi 

środa, 10 kwietnia 2013

Koczki w nieładzie


Hej:)
Chciałabym notkę o koczkach w nieładzie. Jak je zrobić ? Proszee :)
Koczkowa

Kochana Koczkowa,
koki w nieładzie są bardzo praktyczną oraz szybką fryzurą, dlatego nie dziwię się, że tak Ci zależy na tym by wiedzieć jak je zrobić. Wykonanie takiego bałaganu na głowie jest całkiem proste, ale przy tym efektowne i ładne, dlatego w naszym zabieganym Świecie wiele dziewczyn decyduje się na takie uczesanie. Jest ono odrobinę artystyczne, kojarzy się z niezależnością lecz przy tym doskonale podkreśla dziewczęcą delikatność. Na koczki decyduje się w codziennych sytuacjach wiele gwiazd, np. Vanessa Hudgens.

Teraz przyszedł czas na krótkie instrukcje jak wykonać takie koczki. Mam dla Ciebie kilka wersji takiego uczesania. Warto przetestować wszystkie i wybrać tą najbardziej odpowiednią dla swoich włosów.

Początek jest taki sam dla wszystkich koczków.
1. Zbieramy włosy w kucyk na odpowiedniej wysokości.
2. Dzielimy włosy na kilka warstw, po czym każdą po kolei tapirujemy (trzeba uważać by włosy nie były natapirowane za mocno. Chcemy tylko nadać im drobnego nieładu oraz objętości, anie postawić).

Następana część robienia każdego z koczków wygląda już inaczej. Dodaję,więc zdjęcia, a pod każdym dalszy opis wykonywania fryzury
3. Bierzemy natapirowany kucyk i okręcamy go wokół gumki.
4. Powstałe gniazdko związujemy gumką.


3. Natapirowanego kitka skręcamy w ślimaka.
4. Część włosów z jednej strony przekładamy na drugą tak by zakryć powstałego ślimaka.
5. Całość związujemy gumką.


3. Bierzemy jeszcze jedną gumkę i zakładamy na kucyka.
4. Bierzemy końcówki i oplątujemy je gumką tak jakbyśmy złożyły włosy na pół.
5. Czynność z punktu 4 powtarzamy kilka razy. Nie zawsze łapiemy wszystkie włosy. Można powiedzieć, że po prostu związujemy je jak popadnie

Na koniec przy wszystkich fryzurach możemy podpiąć wsuwkami tę część włosów, która jest za krótka, a całość spryskać matowym lakierem dla utrwalenia efektu. 

Dla urozmaicenia tego rodzaju koczków możemy dodać do nich różne ozdoby. Przewiązać kokardą czy kolorową gumką jak również wpiąć w nie kwiat lub jakąś zabawną dekorację. Na włosy możemy też nałożyć różnego rodzaju opaski, zarówno materiałowe jak i plastikowe.
Innym urozmaiceniem jakie możemy wprowadzić mogą być nietypowe upięcia, czyli koczek na którymś boku, lub 2 mniejsze koczki.
 Z części włosów można zapleść też warkocza francuskiego, który później dołączy do naszego upięcia. Innym pomysłem jest jeszcze przed zebraniem włosów w kitka uplecenie kilku drobnych, luźnych warkoczyków, a później potraktowania ich jak wszystkie pozostałe włosy.

Pozdrawiam i życzę wielu udanych prób z koczkami,
Nieuchwytna



wtorek, 9 kwietnia 2013

Boję się związku.

Hej dziewczyny ;)
Czytam tego bloga od dawna i podoba mi się to, jak podchodzicie do problemów innych. Postanowiłam również poprosić o pomoc. Nie wiem jak dokładnie nazwać mój problem więc po prostu go opiszę. Kiedy poznaję jakiegoś chłopaka, wszystko jest dobrze dopóki jest to zwykła, luźna znajomość. W pewnym momencie on zaczyna dawać mi do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej i tu zaczynają się schody. Jeszcze gorzej jest, jeśli mi zaczyna na kimś zależeć. Wtedy włącza się we mnie jakaś blokada, która nie pozwala mi się zaangażować nawet, jeśli bardzo tego chcę. Przez to już kilka razy straciłam szansę na związek. Zawsze kończy się na tym, że robię chłopakowi nadzieję, a później go odrzucam. Na początku nie zwracałam na to uwagi, myślałam, że to chwilowe, ale to zaczyna się robić coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie teraz, kiedy poznałam wspaniałego chłopaka i bardzo bym chciała, żeby nam się udało. Jednak nie potrafię się przemóc, po prostu się boję. Nie wiem już, co mam robić, dlatego błagam pomóżcie.
Ola

 

Droga Olu,
To co prawda wchodzi bardziej w sferę psychologii, ale postaram się odpowiedzieć. Już na początku powinnaś się zastanowić czego tak właściwie się boisz. Czy jest to lęk przed zranieniem? Czym może lęk przed tym, ze ty zranisz? A może obawiasz się stracić swoją niezależność? W każdym z tych wypadków jest inny sposób poradzenia sobie z lękiem.
Ogólnie jest tak, że najczęściej boimy się zranienia. Często dziewczyny kiedyś zostały zranione i teraz boją się, że ktoś znów może je skrzywdzić. To dość typowa obawa i o niej często już pisałyśmy (np. http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2012/03/przez-byego-chopaka-boje-sie-ze-inny.html). Choć czasami zdarza się również, że słyszałyśmy od jakieś naszej koleżanki, jak ona została zraniona albo widziałyśmy taką sytuację w filmie, czy książce. W takich sytuacjach również działają metody podane w tamtym poście.
Ty nie pisałaś nic o poprzednich związkach, więc wnioskuję, że po prostu ich nie było, dlatego rozważę dokładniej pozostałe 2 wersje. Są to lęki, które towarzyszą nam przed pierwszym związkiem, kiedy nie wiemy jeszcze jak to wygląda. To właśnie wtedy boimy się utraty niezależności lub faktu, że my możemy zranić. Ta druga sytuacja dotyczy raczej dziewczyn, które mają o sobie nie najlepsze mniemanie. Uważają one, że lepiej będzie, gdy nie będą nikogo narażać na swoje towarzystwo i dlatego się od ludzi odsuwają. Często sobie (BŁĘDNIE!) wtedy wmawiają, że to dla dobra tej drugiej osoby. Pamiętajmy jednak, że jeśli kogoś kochamy, to się nawet podświadomie zmieniamy. Dla osoby kochanej potrafimy być o wiele przyjemniejsi niż dla otoczenia. W dodatku warto pamiętać, że ta druga osoba się w nas zakochała i ją nie obchodzi jakie jesteśmy, bo on nas kocha i z wadami, i z zaletami.
Jest też obawa przed utratą niezależności. Boimy się, że nie będziemy już mogły swobodnie rozmawiać z innymi chłopcami, bo jeszcze zrobimy coś, co może zostać odebrane jako flirt i nasz chłopak będzie zazdrosny lub po prostu będzie mu przykro. Jeśli boisz się, że nie będziesz umiała być wierną, to polecam przeczytanie tej notki: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2011/06/jak-byc-wierna.html To tylko taki przykład, bo tak naprawdę każda z nas boi się czegoś innego. Pamiętajmy jednak też o pozytywach bycia w związku. Osobiście myślę, że pozytywy znacznie przewyższają jakieś negatywy.
Jest jeszcze taka obawa, że boimy się, że nie będziemy wiedziały jak postępować. Wtedy radzę pamiętać, że tego nikt nie wie i to przychodzi naturalnie. Jeśli ci to pomoże, możesz powiedzieć chłopakowi, który chce z tobą być, o swoich obawach. Najprawdopodobniej okaże wsparcie. Decyzja o rozpoczęciu związku zawsze jest decyzją, której się boimy, ale pamiętajmy, że warto ryzykować! Kto nie ryzykuje, ten traci!
Sporo z tego co już napisałam, ale też trochę nowych rzeczy i możliwe, że ładniej ujętych jest tutaj- http://magazyntuiteraz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=205:boj-si-zwizkow&catid=44:ja-i-ludzie&Itemid=95. Polecam do przeczytania. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.

niedziela, 7 kwietnia 2013

Ćwiczenia wyszczuplające łydki i uda.

Droga Lullaby, piszę do Ciebie ponieważ Pysia, której zadałam to pytanie raczej skierowała mnie tutaj. Może po prostu przekleję pytanię, żebyś wiedziała o co dokładnie mi chodzi :)Cześć kochana! Piszę do Ciebie z dość pospolitym problem i myślę, że Twoja odpowiedź byłaby pomocna nie tylko mi (czego bardzo potrzebuje), ale i również wielu innym dziewczynom. Otóż zbliża się lato, krótkie szorty, stroje kąpielowe i generalnie bardziej skąpa część garderoby. Żebym mogła takowe krótkie spodenki bądź sukienkę założyć (a chciałabym to zrobić z prawdziwą przyjemnością, bez żadnego wstydu, a nie dlatego, że w długich spodniach mi będzie za gorąco) muszę doprowadzić moje nogi do porządku. Przez tyle lat próbowałam się osiągnąć choćby najmniejszy efekt, ale nigdy się nie udawało. Moje nogi nie należą do nóg marzeń, nie są ani długie do nieba, a wręcz przeciwnie bardzo krótkie, w dodatku krzywe (nie widać tego aż tak kiedy idę, ale kiedy stoję to tak) i rzecz najgorsza, z którą nie mogę sobie poradzić, to to, że są grube. Ćwiczyłam, najróżniejsze ćwiczenia i wszystko na nic, a to dlatego, że mam dosyć umięśnione łydki i przez to boję się ćwiczyć, żeby ich jeszcze bardziej nie rozbudować. A jeśli chodzi o uda to bardzo denerwuje mnie "mięsień" tuż nad kolanem, który gdy napnę nogę strasznie odstaje, jest po prostu okropny. Nie mam pojęcia co powinnam ćwiczyć, wszystkie ćwiczenia, które wykonywałam, były po prostu na "szczuplejsze" nogi, ale wiem, że ni mogę wykonywać wszystkich ćwiczeń. Mogłabyś podać kilka ćwiczeń na osobne parte nóg? Nie takie ogólne, tylko takie osobne na uda, osobne na łydki itp? :)Dziękuję - Ana.

Droga Ano.
Piękne nogi to podstawa ;). Zaprezentuję kilka ćwiczeń dla ciebie, oraz ogólnie dla dziewczyn. Jak zauważyłaś nie powinnaś wykonywać ćwiczeń na mięśnie, dlatego najlepszym rozwiązaniem będą niezbyt ciężkie ćwiczenia aerobowe i duuużo rozciągania. Ćwiczenia aerobowe nie angażują za bardzo mięśni. Używa się ich do poprawy samopoczucia, zwiększenia wytrzymałości czy odchudzenia wybranych partii ciała. Naszą wybraną partią są nogi, a więc kilka propozycji, wybierzcie coś dla siebie.

1. Biegi
Uf, kto tego nie próbwał? Biegi były już w podstawówce i nie każdy za nimi przepada, ale przed oczami obraz pięknych nóżek i już tłumaczę o co mi chodzi. Nie są to biegi długodystansowe, czy te krótkie na czas. Biegamy niezbyt szybko, przeplatając bieg marszem. Biegniemy na czas, a nie odległość. Głębokie oddechy i nic na siłę. Ciekawy program treningu przedstawia ta oto strona: biegaj40minut.pl, może warto zajrzeć i się zapoznać?

2. Rower
Nie ma się co tutaj rozpisywać, bo któż rowerem nie jeździł?

3. Pływanie

Najlepsze ćwiczenie na wszystko! Nie tylko poprawi jakoś nóg, ale ogólnie wysmukla ciało i poprawia proporcje między mięśniami.


4. Skakanka

Nie każdy lubi wychodzić z domu, prawda? Zawsze możemy wziąć starą, dobrą skakankę i do dzieła!

Pierwsze ćwiczonko, aby nie było nudno to ze skrzyżowanymi rękami. Najpierw 15 szybkich skoków, później 15 wolnych i tak ok. 45-60 skoków (czyli 2 serie szybkie i 1 wolna do 2 serii szybkich i 2 wolnych) i tak 3-4 razy z dwuminotowymi przerwami. Co trzeci skok zaś skrzyżuj ręce.


Drugie jest nieco mniej skomplikowane: przenosimy ciężar na jedną nogę (załóżmy prawą) i wybijając się z niej lądujemy na drugiej (lewej). Ćwiczenie robimy 3 razy po 40 powtórzeń z półminutowymi przerwami.



5. Aerobik

Jeżeli w okolicy są prowadzone zajęcia aerobiku, warto się zapisać. Jest kilka różnych rodzajów aerobiku, z różnymy ćwiczeniami. Ciekawy jest tak zwany Body Ball, czyli ćwiczenia z piłkami terapeutycznymi. Są dobre dla każdego, wzmacniają kręgosłup i modelują mięśnie. Coś bardziej na nogi to Step Aerobic , jednak nie poleca się ich osobom z problemami z kręgosłupem czy stawami kolanowymi. Warto wspomnieć też o Callaneics, któro wyszczupla nogi, uda, pośladki i brzuch. Jednak w twoim przypadku odrzuciłabym ostatni rodzaj aerobiku, ponieważ utwardza on mięśnie.

6. Ćwiczenia dodatkowe
Aby wzmocnić efekt, ale nie mięśnie, ćwiczenia na wyszczuplenie łydek (https://cwiczenia.org/cwiczenia-na-lydki/cwiczenia-na-szczuple-lydki). Należy je wykonywać tak jak jest to zalecane, czyli co 3 dni, aby nie rozbudować mięśni, co w Twoim przypadku jest nie wskazane.

Przed ćwiczeniami bardzo ważna jest rozgrzewka, aby jak to mówią, niczego sobie nie naciągnąć. Podczas niej należy pobudzić do działania wszystkie partie ciała i zwiększyć temperaturę. Cóż, nie będę wam pisać rozgrzewki, bo zapewne każda z was zna ją z lekcji w-f, szczególnie, że ćwiczenia aerobowe nie są zbyt wysiłkowe i nie musi być to jakaś bardzo skomplikowana rozgrzewka.


Po ćwiczeniach aerobowych poświęć czas na rozciąganie. W spisie znalazłam ćwiczenia rozciągające do szpagatu (link). Możesz ich użyć, ponieważ wpływają one na nogi.

Ćwiczenia na wyszczuplenie ud.

1. W leżeniu na plecach lub siedząc szybko wyrzucaj raz lewą raz prawą nogę w przód, mięśnie luźne. Stopniowo zwiększaj tempo i ilość powtórzeń, zacznij od 10 i dojdź do 100 razy.

2. W leżeniu na plecach, ręce ugięte w łokciach, dłonie pod pośladkami, nogi ugięte w kolanach uniesione w górę (podudzia równolegle do podłoża) – szybkie i luźne wyrzucanie obu nóg równocześnie w górę.

3. W pozycji stojącej, nogi skrzyżowane (prawa przed lewą) – skłon w dół z chwytem oburącz za kostki nogi lewej, przyciągnij mocno głowę do kolana. To samo ze zmianą nóg. Nogi cały czas proste.

4. Połóż się na prawym boku, pod głowę podłóż zgiętą w łokciu rękę, drugą podeprzyj się z przodu. (jak poniżej) Zegnij prawą nogę, lewą wyprostuj w kolanie, rytmicznie unoś ją i opuszczaj. Powtórz ćwiczenie 10 razy i zmień stronę.



5. Stań na czworaka, wyciągnij prawą nogę i skieruj stopę do podłogi. Unoś nogę, mocno napinając mięśnie uda i powoli powracaj do pozycji wyjściowej (tak by kolano znalazło się na linii bioder). Powtórz ćwiczenie 10 razy, odpocznij i zmień pozycję.

Podczas wykonywania ćwiczeń zarówno tych aerobowych jak i tych na uda staraj się nie angażować mięśni, chodzi o to aby wyszczuplić nogi, a nie jeszcze bardziej je rozbudować, prawda? Nie forsuj się, jeżeli czujesz, że już nie dajesz rady, to nie ćwicz (oczywiście wyłączając rozciąganie). Jak napisałam, unikaj pracy mięśniami.


Życzę powodzenia i duużo samozaparcia ;)
Lullaby



Ćwiczenia pochodzą ze stron:
fit.pl
mamzdrowie.pl
biegaj40minut.pl
cwiczenia.org

sobota, 6 kwietnia 2013

Hipsterska sowa kocha czytać!

  
 Cześć i czołem! Dziś przygotowałam dla was małą instrukcję, jak wykonać fajne zakładki do książek, przy małym nakładzie pracy. Początkowo przygotowywałam tylko Hipsterską Sowę, ale gdy moje szanowne młodsze rodzeństwo zobaczyło, że zmagam się "z czymś ciekawym", również sięgnęło po nożyczki i tak powstało "I love reading"; mam nadzieję, że razem miło spędzimy czas, a ja podsunę wam ciekawy pomysł na robótkę :)

Na początek, Hipsterska Sowa! Co ci będzie potrzebne?
  1. Blok techniczny z kolorowymi kartkami
  2. Mocny klej
  3. Nożyczki
  4. Koraliki
  5. Igła z nitką
  6. Pisaki
  7. Kredki
  8. (opcjonalnie!) Brokatowe długopisy

No, na zdjęciu mamy również przygotowany już szablon z sową. Mnie zainspirował wieszak, który zazwyczaj ugina się pod szlafrokiem. Wszędzie dookoła was są pomysły "na sztukę", więc rozejrzyjcie się dobrze! A nóż przy biurku czai się coś niesamowitego?
 Gdy już szablon zostanie przygotowany, pozostaje nam go wyciąć. Potem wybieramy czystą kartkę i dokładnie go obrysowujemy, by na samym końcu dwa elementy skleić.
U mnie sowa jest w kolorze niebieskim, ale tutaj nie ma żadnych ograniczeń. Następnie zabieramy się za kolorowanie. Połączyłam kredki, pisaki i długopisy żelowe, które wygrzebałam z przepastnych zapasów Młodszego-Rodzeństwa. Robiłam nimi cienie przy okularach oraz piórach. Chodziło przede wszystkim  o to, by Sowa była kolorowa. Gdy już wszystko gotowe, możemy podziwiać swoje dzieło!

{Hmm, paskudna Sowa, nie chce się obrócić (: }
Potem przychodzi kolej na przygotowanie części-jeszcze-bardziej-ozdobnej, a mianowicie sznurka koralików. Najlepiej do tego celu wykorzystać żyłkę, jest najtrwalsza, ale ja jej pod ręką nie miałam, więc skończyło się na zwykłej, czarnej nitce złożonej podwójnie. Czas puścić wodze wyobraźni i oddać się twórczemu szaleństwu! 

Gdy mamy już wszystko gotowe, czas złożyć wszystko razem. Specjalnie zostawiłam więcej nitki, by łatwiej ją było umieścić "wewnątrz" sowy. Teraz już wiecie, dlaczego wspominałam o mocnym kleju; nasza ozdoba jest dość ciężka i może się wysunąć spomiędzy dwóch arkuszy kartek. Ja zaufałam szkolnemu, ale im więcej koralików, tym cięższa całość i lepszy klej winien być użyty - zasugerowałabym nawet kropelkę. Gdy już wszystko przygotowane, sklejamy dwie kartki, wraz z nitką w środku.

Tak prezentuje się przygotowana zakładka. Sowa Hipsterka, jak się patrzy! Jednak zanim ucieknie nam na łowy do second-handu lub na kawę do Starbucksa, możemy dodać do niej coś jeszcze! Ja postanowiłam z tyłu umieścić cytat-motywator, który bardzo lubię:

Some men see things as they are and ask, why. Others dream things that never were and ask, why not?

Dodało to Sowie czegoś mojego, dlatego i wam proponuję umieszczenie z tyłu okładki jakiejś złotej myśli, ulubionego powiedzenia lub np. cytatu z książki/wiersza. Jak widać na zdjęciu, paskuda znów nie chciała się odwrócić :)
I tutaj kończymy przygodę z Sową Hipsterką! Zakładka gotowa, jednak dobrze byłoby ją włożyć w grubą książkę, by pod wpływem kleju nie zmieniła swojego kształtu. Nic tylko wkładać do repetytorium maturalnego z historii!













A teraz zaprezentuję wam drugi pomysł, przy którym dzielnie siedziało Młodsze-Rodzeństwo i z drobną pomocą, przygotowało coś fajnego. Tutaj potrzeba nam znacznie mniej materiałów, a i wykonanie jest szybsze. Co nam się przyda?
  1. Gazeta
  2. Klej
  3. Nożyczki
  4. (opcjonalnie!) Taśma klejąca
  5. Tekturka


 Tutaj wykorzystana została tekturka z tyłu bloku technicznego. Jest twardsza od kartek, zatem bardziej odporna na zgniecenie lub wygięcie. Wycinamy dowolnej szerokości i długości pasek, który będzie bazą naszej zakładki. Z gazety wycinamy lub wyrywamy fragmenty stron, pokrytych artykułami. Ważne, żeby były dość jasne. Przyklejamy je do naszej tekturki w dowolny sposób; fragmenty powinny się nachodzić i tworzyć "jednolite" tło.
Gdy już całość zostanie pokryta, możemy dowolnie obcinać boki, by nadać jej odpowiedni kształt. Nasza została nieco skrócona i zwężona; tym samym zlikwidowane zostały fragmenty wystających kawałków gazety. Potem wycinamy literki, które utworzą nam napis na zakładce. U nas było to "I love reading", jednak równie fajnie zaprezentuje się kolaż stworzony z fragmentów zdjęć.
Gdy zostaną przyklejone, praca zostaje właściwie zakończona. Ja postanowiłam trochę wzmocnić zakładkę i całość pokryłam taśmą klejącą; uchroni to przed odpadaniem fragmentów gazety i literek, a także zapobiegnie zaginaniu. Jest to szybki i tani sposób. Oczywiście można to ładnie zalaminować, jednak taśma również spełnia swoje zadanie. 
Tak prezentuje się skończona zakładka :) Dodałam jeszcze wycięte usta, żeby całość była bardziej dziewczęca. No, to już wszystko! Obie zakładki są już w książkach i wchłaniają literki z zadrukowanego papieru. Ich wykonywanie było frajdą i mam nadzieję, że moja instrukcja będzie dla was inspiracją!

Życzę wam miłego wieczoru i udanej resztki weekendu, a potem uśmiechu przez cały długi tydzień! :)










Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x