Jak już wspominałam, zauważyłam, że w większości pytań pojawia się problem zaniżonej samooceny. I choć post na ten temat był, dotyczył on konkretnego przypadku: postanowiłam więc napisać coś nowego, swojego :) Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomoże, a przynajmniej pozwoli na ten problem spojrzeć z nieco innej perspektywy.
|
źródło: www.newlovetimes.com |
Czym tak na prawdę jest pewność siebie?
Wprawdzie chyba większość z Was to
czuje, jednak myślę, że i tak warto wyjaśnić o jaką postawę mi chodzi :) Osoba pewna siebie to taka, która wchodząc gdzieś, nie czuje, że musi komukolwiek, cokolwiek coś udowadniać. To człowiek, który nie musi porównywać się do innych, ani pokazywać swojej wyższości, by czuć się ze sobą dobrze. Pewność siebie idzie w parze z poprawną samooceną - nie zawyżoną, ani tym bardziej, nie zawyżoną, w miarę obiektywną. Nie jest to więc wywyższanie się nad innych bez powodu, chociaż faktem jest, że taka osoba, jeśli na dodatek
ma gadane potrafi powiedzieć niekonieczne miłe słowa. W takim przypadku wynika to jednej z jej szczerej opinii, a nie próbie zaszkodzenia komuś.
Pewny siebie człowiek nie boi się, że jego opinia będzie źle odebrana, dlatego po prostu częściej mówi, co myśli.
Skąd się bierze zaniżona samoocena?
Każdy z Was zna odpowiedź na to pytanie, prawda? Mamy zaniżoną samoocenę przez media, które kreują nierealny obraz świata i to jest głównym powodem kompleksów u nastolatek...
Wiecie co? Brzydko mówiąc,
gówno prawda! Pewna siebie osoba nie będzie zwracała na takie rzeczy uwagi. Skąd się więc bierze taki stereotyp i takie zachowanie?
|
źródło: www.lexingtonfamily.com |
Ja szukałabym przyczyny znacznie wcześniej, już na poziomie nauki przedszkolnej: gdy wrzucamy dzieci do jednej, dość dużej grupy, staja się ogromną masą, bez indywidualności. Muszą pracować razem, zamiast rozwijać od najwcześniejszych lat swoje własne, unikatowe zainteresowania. Niegdyś dzieci były uczone zawodu w bardziej naturalny sposób: ojciec samodzielnie uczył syna, jak być kowalem. W przypadku bogatszych osób, raczej nie pracowano w większych grupach (a na pewno nie w tak młodym wieku). Dzięki temu każdy traktowany był z osobna, dziś jesteśmy częścią kolektywu, który zawsze musi się kogoś słuchać.
Sprawia to, że dzieci nie uczą się samodzielności, są mniej kreatywne, co wpływa w przyszłości na brak pewności siebie.
Oczywiście, na ten stan wpływają również inne czynniki (sytuacja w domu, sam charakter), ale ten jest chyba takim najbardziej ogólnym i najmocniej odciskającym się na nas, przynajmniej moim zdaniem.
Ale, ale... nauczanie grupowe wcale nie jest wymówką, by mieć cały czas zaniżoną samoocenę! Choć powód jest, jaki jest, nie oznacza to, że mamy pozostać w tym niezdrowym stadium. Można, a nawet powinno się próbować z niego wyjść. Dzieci nie są na tyle samodzielne, aby podejmować ważne decyzje, a myślę, że większość czytelniczek tego bloga już jest w stanie to zrobić. A skoro tak, sposób wychowania i wpływ środowiska, czy mediów na nas nie jest żadną wymówką, aby cały czas tkwić w zaniżonej samoocenie.
Poprawa samooceny jest procesem. Nie da się z dnia na dzień zmienić nastawiania do życia.
By poprawić samoocenę, potrzebujecie przede wszystkim zmiany światopoglądu, wiedzy i ogromnej dawki cierpliwości. Oczywiście, samorozwój, realizacja w hobby również w tym zdecydowanie pomaga. Tak na prawdę każdy z nas musi znaleźć swój własny sposób na to, by chodzić z podniesioną do góry głową, jest jednak kilka kwestii, na które chciałabym zwrócić Waszą uwagę.
Oczywiście, cały proces nie jest łatwy i wymaga sporo pracy oraz samozaparcia, jednak niestety, bez tych dwóch rzeczy prawdopodobnie nikt nic w życiu nie osiągnie - dlatego na prawdę, warto się czasem do czegoś zmusić :)
Na początek, zmora wielu nastolatek - wygląd!
Nie musisz być najpiękniejsza. Nie musisz zachwycać wszystkich wokół i dobrze byłoby to sobie na starcie uświadomić. Ale warto byłoby też być zadowolonym z samego siebie, czyż nie? Zrób sobie listę, czy to w głowie, czy to na papierze i zapisz wady i zalety swojego wyglądu. Gdy to zrobisz, przyjrzyj się negatywom i zaznacz, lub zapamiętaj to, co możesz zmienić. Masz już? Jeśli tak, to zacznij działać. Nie od jutra, nie od Nowego Roku, a od teraz. Doprowadź swoją skórę do porządku, zrzuć te parę kilo, jeśli Ci się nie podobają, zmień swój znienawidzony kolor włosów. Takie zmiany na pewno sprawią, że lepiej poczujesz się w swojej skórze,
|
źródło: crazymommonologues.blogspot.com |
Kolejny etap jest w pewnym sensie trudniejszy. Jeśli coś Ci się w sobie nie podoba, a nie możesz nic z tym zrobić,
musisz nauczyć się to akceptować - nie ma co walczyć z wiatrakami. Zaakceptuj swoją odmienność. Nie jesteś kolektywem, a indywidualnością! To oczywiste, że nie będziesz taka sama, jak inni :)
My, dziewczyny, mamy jeszcze pewien atut... mianowicie, makijaż. Jeśli nie przepadasz za czymś w sobie, możesz zawsze próbować to w jakiś sposób zakryć i nikomu nie wyda się to dziwne :) Dlatego i rozwój umiejętności pod tym kątem może poprawnie wpłynąć na Waszą samoocenę - sama jednak nie będę tu polecać kosmetyków, bo... cóż, to po prostu zupełnie nie mój dział.
Wiedza jest kluczem!
Jeśli nie jesteś człowiekiem świadomym otaczającego Cię świata, nie będziesz nigdy osobą pewną siebie. Nie musisz wiedzieć wszystkiego i nie musisz wszystkim się interesować, ale przeczytanie czasem czegoś mądrego, obejrzenie filmu o zwierzakach z Afryki, czy,
a właściwie przede wszystkim, rozwój własnych pasji, pozwoli Ci na czucie się swobodnie w towarzystwie. Dzięki informacją, które posiadasz, będziesz mogła rozmawiać i dyskutować na wiele tematów :) Im więcej wiesz, tym więcej ciekawych ludzi możesz poznać, tym więcej osób będzie Tobą pozytywnie zainteresowanych, dlatego na prawdę, warto sięgać do różnych źródeł, jeśli choć trochę Cię interesują.
Przyjaciele to ponoć nieme anioły. Tylko... czy wszyscy?
Zwróć uwagę, jakich ludzi masz wokół. Jeśli słyszysz od swoich bliskich tylko miłe słówka, to znaczy, że nie jesteś w towarzystwie pomagającym Ci w samorozwoju. Wprawdzie nie namawiam, by od razu zrywać z takimi osobami znajomości, co to, to nie, ale na prawdę,
przyjaciel, który nie boi się wytknąć Ci błędu to prawdziwy skarb. Takich ludzi szukaj: szczerych i bezpośrednich, którzy motywują Cię do działania. Nie zrażaj się tym, że ktoś powie Ci coś negatywnego - to po prostu część naszego życia, nie dogodzimy wszystkim, a dzięki temu poznasz swoje wady. Osoby, od których słyszysz tylko pochwały i tylko pocieszenia, taktuj z pewnym dystansem.
Rzecz jasna, skrajności nie są dobre! Jeśli więc znów, ktoś nigdy Cię nie chwali, nawet, gdy na prawdę na to zasługujesz, i tu powinnaś się zastanowić nad jakością tej relacji.
BĄDŹ EGOISTKĄ! I nie bój się tego!
Trzeba pomagać ludziom, ponieważ... no trzeba. Bezinteresowność to skarb. Filantropia jest godna podziwu. No, tak... wszyscy wokół mamią nas altruizmem, który ponoć jest czymś najlepszym na świecie. Tyle, że to jest właśnie najłatwiejsza droga do tego, aby przestać cenić samego siebie. Jeśli myślisz, że należy pomagać [
biednym dzieciom z Afryki/chorym na raka/wstaw jakąkolwiek dużą grupę powszechnie uważaną za pokrzywdzoną], nawet kosztem własnego zdrowia i ludzi, którzy tak robią, podziwiasz, oznacza to ni mniej ni więcej tyle, że stawiasz tą grupę ponad samego siebie. Uznajesz wszem i wobec, że jesteś od niej mniej warta. A ja się pytam, dlaczego?
W czym Ty jesteś gorsza od tamtych ludzi? W tym, że jest Ci lepiej? W tym, że jest Ci dobrze, a im nie...? W tym, że Ty zapracowałaś na to, co masz, a część z tych biednych ludzi nie ma nic dlatego, że im się po prostu nie chciało? Bo i takich sytuacji jest wiele.
|
źródło: static.guim.co.uk |
By nie było, że jestem potworem. Bliskim należy pomagać, bezwzględnie (co też jest egoistyczne, ale może nie będę się nad tym rozwodzić ;P). Jeśli ktoś stanowi dla Ciebie wartość, kontakt z nim daje Ci coś, należy wyciągnąć do niego rękę. Przecież nie chcesz go stracić, prawda? Ale wyobraź sobie, że obok Ciebie ktoś tonie. Woda jest wzburzona, niebezpieczna. Niby umiesz pływać, ale możesz nie wyjść z tego cało. Jeśli w tej wodzie jest ktoś Ci bliski, pobiegniesz na ratunek, czyż nie? Tak po prostu, w pierwszym odruchu serca. Ale co z obcą osobą?
Nie sądzisz, że głupotą byłoby oddawanie życia za obcego człowieka, którego prawdopodobnie nie uratujesz? Mi się wydaje, że byłoby... Najzwyczajniej w świecie, pomagać należy tylko wtedy, gdy nie będzie to poświęceniem - jeśli jesteś wolontariuszem, bo Ci się nudzi, albo masz tam znajomych, nie robisz nic negatywnego. Ale jeśli robisz to dla samego wolontariatu, ba, jeszcze się tym szczycisz, zastanów się nad swoją samooceną, bo prawdopodobnie jest z nią coś nie tak.
Osoba pewna siebie, nie może być altruistą, tak po prostu. To przeczy samemu sobie :) A można być egoistą, i dobrym człowiekiem w jednym.
By nie było, że jestem gołosłowna, chcę szybko pokazać Wam, że myślenie altruistyczne, tak dziś promowane, może być bardzo niebezpieczne. Kojarzycie pewnie takiego pewnego Niemca, co miał Adolf na imię? I taki specyficzny wąsik? Na pewno. Wiecie, że jego filozofia wynikała z altruizmu właśnie? Od Platona, przez Marksa i Englesa i sporą rzeszę innych
mądrych ludzi, musiały pojawić się tego typu poglądy. Nie będę jednak o tym więcej pisać, w końcu, to nie o tym ma być post.
Czym się motywować?
Sieć daje nam miliony możliwości. Blogi, vlogi motywujące są bardzo popularne. Nie mniejszą popularnością cieszą się również strony na Facebooku z motywującymi cytatami, czy poradniki, jak być mądrym człowiekiem. I powiem tak: jeśli Cię to motywuje, proszę bardzo, korzystaj. Zwykle jednak nie jest to wiedza, która zapewni Ci silną podporę dla Twojej pewności siebie. Puste, motywujące słowa na prawdę niewiele zmienią w Twoim światopoglądzie i dadzą Ci tylko pozorne podwyższenie samooceny.
Od czego więc dobrze zacząć? Myślę, że od czegoś o czym wspominałam chwilę wcześniej. Od filozofii! Tak, tak, wiem, że nie cieszy się ona dużą popularnością w naszych czasach. Tyle, że... to ci ludzie byli geniuszami wyprzedzającymi współczesnych im ludzi. Zawodowi
coache, czy mówcy motywacyjni rzadko kiedy mają silną bazę, na której się opierają.
Tylko... jacy filozofowie są tymi, którzy pomogą, a nie zaszkodzą? Bo wcześniej wspominałam przecież o tych, którzy raczej skrzywią Wasze spojrzenie na świat, a nie pozwolą mu rozwijać się w prawidłowy sposób.
Odpowiedź jest prosta: szukaj tych, którzy wierzą w człowieka i jego rozum
|
źródło: www.msudenver.edu |
Nie jest ich tak wielu i nie są tak popularni, jak ci od filozofii platońskiej, ale i tak, i tak, jest ich trochę. Przede wszystkim szukaj osób z nurtu, który rozpoczął Arystoteles. Choć same jego dzieła nie będą do końca aktualne (jednak światopogląd zdecydowanie nam się zmienił - przykładowo, dziś raczej nikt sobie nie wyobraża, aby niewolnico było legalne), to nie da się mu zarzucić braku szacunku do człowieka i jego rozumu. Filozofem, a właściwie filozofką z tego nurtu, którą sama bardzo lubię i polecam jest Ayn Rand - kobieta o niezwykle silnym charakterze, o, przynajmniej według mnie, bardzo przyjemnym sposobie pisania :) Na taki zupełny start z nią, myślę, że dobrym wyjściem byłoby przeczytanie jakiejś z jej powieści (np. najpopularniejszą -
Atlas Zbuntowany). Oczywiście, polecam samemu szukać i grzebać, ale jeśli chodzi o mnie, to właśnie jej sposób bycia i jej argumenty do mnie trafiły najbardziej jak do tej pory (a grzebie i czytam sporo) ;P
Mam nadzieję, że choć trochę Wam pomogłam. Wyłożyłam to, co uważałam za najistotniejsze. Tak, wiem, nie ma tu za dużo skakania, radości, bycia pozytywnym optymistom etc., ale uważam, że w ten sposób żadnej z Was nie pomogę ze zdobyciem pewności siebie. Poza tym, takiego podejścia do tematu jest w sieci nadmiar, dlatego liczę, że mój punkt widzenia pozwolił Wam zobaczyć tą kwestię z nieco innej strony :)
Pozdrawiam,
Lyra