Cześć dziewczyny, mam taki mały problem, który pewnie już się gdzieś pojawiał, ale nie umiem go znaleźć. Chodzi oczywiście o moich rodziców.
Mam 17 lat i jestem jedynaczką, zawsze byłam raczej dość mocno samodzielna, bo rodzice niezbyt zwracali na mnie uwagę (mama jest pracoholiczką). Nagle jakoś 2-3 miesiące temu moi rodzice postanowili zabrać się za wychowywanie mnie i wcale im nie przeszkadza fakt, że jest już na to trochę za późno. Traktują mnie, jakbym miała 10 lat i zabraniają czego się da. Chcę pójść na imprezę? Nie. Chcę wyjechać na obóz zagranicą? Nie. Chcę odwiedzić znajomych, którzy mieszkają w innym mieście? Nie. Nawet jak chcę spotkać się na noc u koleżanki, to odpowiedź jest "nie". Gdy proszę o podanie jakiegokolwiek argumentu dlaczego nie, zawsze uzyskuję tylko odpowiedź "bo ja tak mówię" albo "bo ja nie chcę, żebyś...". Jak sobie z tym poradzić? Jak im wytłumaczyć, chociaż żeby mi powiedzieli dlaczego? Już coś mnie trafia jak wszystkie moje argumenty "za" są obalane jednym "bo ja tak mówię"...
Proszę o pomoc, bo już nie wiem co robić...
P.
PS. Podziwiam waszego bloga i uważam, że jest świetny, dlatego też piszę właśnie do was. Proszę, prowadźcie go dalej tak genialnie, jak teraz jest prowadzony. :)
Kochana P!
Moim zdaniem przede wszystkim nie powinnaś robić nic zbyt gwałtownie. Musisz oswoić się z myślą, że nie wystarczy parę dni, aby wszystko się zmieniło.
Nie jestem pewna, co dokładnie powinnaś zrobić w takiej sytuacji. Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeśli będziesz wprowadzać swoje małe zmiany do reguł rodziców. Małymi kroczkami, tak, żeby oni sami tak do końca się nie zorientowali. Np. wracaj 15 minut po czasie wyznaczonym przez rodziców, jeśli nie zaczną się czepiać, po pewnym czasie możesz wracać jeszcze odrobinę później. Nie zaszkodzi, jeśli czasem powinformujesz rodziców o spóźnieniu przez telefon. Jeśli jesteś na imprezie, zadzwoń do rodziców, prosząc ich o przedłużenie 'godziny policyjnej'. Stopniowo powinno być coraz lepiej. Jeśli rodzice będą mieli pretensje, postaraj się im wytłumaczyć, że wszyscy się bawią dłużej itd. Delikatnie. :)
Jeśli zaś chodzi o obóz czy nocowanie u koleżanki... Może pomoże opinia rodzica jednej z koleżanek czy dokładniejsze zapoznanie rodziców z Twoimi planami?
W tym przypadku "szczera rozmowa" z rodzicami na temat swobody raczej niewiele da, ponieważ nie tak łatwo będzie zmienić ich przekonania...
To z pewnością nie będzie łatwe dla Ciebie jako osoby, która kiedyś miała dużo wolności, a teraz zostało jej to odebrane. Mam jednak nadzieję, że z czasem zauważysz poprawę.
Uściski,
Kwaskowa
Potrzebujesz pomocy albo porady w jakiejś sprawie? A może chciałabyś się po prostu komuś wygadać? Jeśli tak, dobrze trafiłaś! Załoga naszego bloga spróbuje Ci pomóc. :)
czwartek, 18 kwietnia 2013
wtorek, 16 kwietnia 2013
Odrzucałam go, ale chyba coś zaiskrzyło.
Droga Cocalotte, jest pewien chłopak, którego poznałam w sumie przez
przypadek. Ma na imię Artur, mieszka troszkę daleko . Moja mama
przyjaźni się z jego rodzicami i pewnego dnia wpadłam z nią do niego w
odwiedziny(było to w październiku). Po tym spotkaniu interesował się
mną, ale byłam głupia i byłam zakochana w innym. Na początku pisał do
mnie codziennie, na końcu praktycznie każdego zdania dawał całujące
emotikony itp. a nawet pytał czy on mi się podoba. Ja niestety
wymigiwałam się z takich sytuacji i dawałam mu do zrozumienia żeby
przestał. Z czasem jednak zaczynał mi się podobać coraz bardziej a
tamten zaczynał być mi obojętny. Tylko że kiedy to nastąpiło to Artur
przestał się mną tak interesować jak na początku. Kiedy mu dawałam do
zrozumienia że chcę żeby mnie gdzieś zaprosił zmienił temat :( . Piszemy
ze sobą do teraz na gg. Nie odważyłam się go nigdzie zaprosić ani on
mnie. Teraz moja sytuacja się jeszcze bardziej skomplikowała, bo kilka
dni temu zmarła jego mama i nie mam się jak z nim spotkać. Teraz wiem,
że naprawdę bardzo mi na nim zależy. A zapomniałam jeszcze dodać, że
jest bardzo lubiany i otaczają go dziewczyny... w dużej ilości... Ale
mimo to jest dobrze wychowany i porządny .
-Dodam że boję się utraty kontaktu z nim :(
L.
Słoneczko,
Zacznę od tego, że on już się starał i teraz powinnaś ty. Jeśli wtedy mu się podobałaś, to mało prawdopodobne, żeby tak szybko mu przeszło. Nawet jeśli teraz wydaje się, że nieco zmienił swoje podejście, to wystarczy mu przypomnieć jak wyjątkowa jesteś i że z pewnością mu się podobasz.
W swoich działaniach pamiętaj, że on jest teraz w żałobie i może nie być zainteresowany żadnymi dziewczynami. Człowiek, któremu zmarła bliska mu osoba zazwyczaj nie ma głowy do miłości przynajmniej przez pewien czas.
Nie czekaj usilnie aż cię gdzieś zaprosi, bo dość prawdopodobne, że tego nie zrobi. Ty początkowo go odrzucałaś, dlatego nie możesz go winić, że dał sobie spokój. Jeśli chcesz, żeby coś między wam zaiskrzyło, to musisz się odważyć i sama go gdzieś zaprosić. Wiem, że pisałaś, że nie masz jak, ale ja nie mówię, że musisz koniecznie teraz. Możesz próbować się z nim spotkać później, gdy już będziesz mieć taką możliwość. Robi się coraz cieplej, dlatego coraz lepszym pomysłem będzie spacer. Powiedz po prostu, że warto byłoby wykorzystać piękną pogodę, czy coś w tym stylu. Nie sądzę, żeby odmówił. Dodatkowo (i to możesz robić teraz) nie przestawaj z nim pisać. Pokaż, że zawsze może z tobą pogadać i że jesteś blisko. On teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje kogoś, kto będzie obok niego. Tylko uważaj na temat jego zmarłej mamy, to temat bardzo delikatny i jeśli sam go nie zacznie, to nie rozmawiaj z nim o tym. Pamiętaj też, żeby nie naciskać na rozmowy, to nie może być tak, że np. ty zaczynasz każda rozmowę albo piszesz do niego non stop. Nie przeraź chłopaka.
Skończę takim apelem ogólnie do wszystkich dziewcząt, które czytają naszego bloga- nie bójcie się zaprosić gdzieś chłopców! Pamiętajcie, że nie każdy chłopak jest na tyle odważny, żeby wykonać pierwszy krok. Próbujcie! Tylko mała uwaga, nie nachalnie. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.
-Dodam że boję się utraty kontaktu z nim :(
L.
Słoneczko,
Zacznę od tego, że on już się starał i teraz powinnaś ty. Jeśli wtedy mu się podobałaś, to mało prawdopodobne, żeby tak szybko mu przeszło. Nawet jeśli teraz wydaje się, że nieco zmienił swoje podejście, to wystarczy mu przypomnieć jak wyjątkowa jesteś i że z pewnością mu się podobasz.
W swoich działaniach pamiętaj, że on jest teraz w żałobie i może nie być zainteresowany żadnymi dziewczynami. Człowiek, któremu zmarła bliska mu osoba zazwyczaj nie ma głowy do miłości przynajmniej przez pewien czas.
Nie czekaj usilnie aż cię gdzieś zaprosi, bo dość prawdopodobne, że tego nie zrobi. Ty początkowo go odrzucałaś, dlatego nie możesz go winić, że dał sobie spokój. Jeśli chcesz, żeby coś między wam zaiskrzyło, to musisz się odważyć i sama go gdzieś zaprosić. Wiem, że pisałaś, że nie masz jak, ale ja nie mówię, że musisz koniecznie teraz. Możesz próbować się z nim spotkać później, gdy już będziesz mieć taką możliwość. Robi się coraz cieplej, dlatego coraz lepszym pomysłem będzie spacer. Powiedz po prostu, że warto byłoby wykorzystać piękną pogodę, czy coś w tym stylu. Nie sądzę, żeby odmówił. Dodatkowo (i to możesz robić teraz) nie przestawaj z nim pisać. Pokaż, że zawsze może z tobą pogadać i że jesteś blisko. On teraz bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje kogoś, kto będzie obok niego. Tylko uważaj na temat jego zmarłej mamy, to temat bardzo delikatny i jeśli sam go nie zacznie, to nie rozmawiaj z nim o tym. Pamiętaj też, żeby nie naciskać na rozmowy, to nie może być tak, że np. ty zaczynasz każda rozmowę albo piszesz do niego non stop. Nie przeraź chłopaka.
Skończę takim apelem ogólnie do wszystkich dziewcząt, które czytają naszego bloga- nie bójcie się zaprosić gdzieś chłopców! Pamiętajcie, że nie każdy chłopak jest na tyle odważny, żeby wykonać pierwszy krok. Próbujcie! Tylko mała uwaga, nie nachalnie. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.
sobota, 13 kwietnia 2013
Skuteczna nauka
Hej ;) Mam prośbę, mogłabyś
napisać notkę o tym jak się uczyć żeby się nauczyć? Jakieś techniki, jak się
przygotować, itp. :D
~Lilou
Droga Lilou!
Nauka to jeden z ważniejszych
elementów życia człowieka, od kilku, do nawet kilkudziesięciu lat życia, czy to
się komuś podoba czy nie. Różne są opinie, czy jest nam to naprawdę potrzebne,
czy właśnie wręcz przeciwnie. Jednak taki mamy obowiązek, więc może zamiast na
niego narzekać, warto by zrobić z niego przyjemność? Trudne? Oczywiście, ale co
najważniejsze: wykonalne. Jaka jest
recepta? Po pierwsze najbardziej skupiamy się na rzeczach przez nas lubianych.
Po drugie, w przedmiotach trochę mniej przypadających nam do gustu, znajdujemy
pozytywne strony i zadania, które w późniejszym życiu będzie dla nas nabyta z
nich wiedza spełniać. Po trzecie stawiamy przed sobą mocny i wyraźny cel. Po
czwarte i chyba najważniejsze uczymy się jak najszybciej i w jak najlepszy dla
nas sposób, aby nie było to udręką. Ale od początku.
1. Motywacja
Jest niepodważalną podstawą każdego
sukcesu. Bez niej nie zabierzemy się za nic, co też łączy się z brakiem
jakichkolwiek osiągnięć. Obudzimy się w pewnym momencie życia i stwierdzimy, że
patrząc w przeszłość, praktycznie nie ma na co patrzeć. To przykre i dlatego
nie wolno dopuścić do takiej sytuacji. Tylko skąd ową motywację brać? Najlepszym
źródłem jesteśmy my sami. A dokładniej cele, które przed sobą stawiamy. Dużo
łatwiej iść, jeśli zna się koniec, bo wtedy liczy się czas do końca. Dlatego
pierwszym punktem jest wyznaczenie sobie czegoś, do czego dążymy. W tym wypadku
chodzi o naukę, dlatego końcem podróży powinna być wymarzona praca. Zastanów się
w jakim zawodzie widzisz siebie w przyszłości. Co chciałabyś robić przez
większą część swej egzystencji. Jest to podstawowe pytanie i gdy na nie
szczerze odpowiesz, duża część sukcesu jest za Tobą. Wiem, że jest to bardzo
trudne, ale poświęć czas i znajdź swoją przystań. Gdy już to należy do
przyszłości, należy ustalić drogę. Składają się na nią głównie szkoły i studia,
które wybierasz oraz zajęcia dodatkowe, organizacja czasu. Po ustaleniu tego
wszystkiego spokojnie możesz dążyć do celu i robić rzeczy właśnie w tym
kierunku, a nie miotać się i tracić czas. Kolejnym sposobem znalezienia
motywacji, wyjątkowo podobnym, jest zdanie sobie sprawy po co się uczysz.
Powodów może być wiele i nie koniecznie chodzi o przyszłość zawodową.
Zainteresowania, własna satysfakcja, cokolwiek, byle naprawdę Ci na tym
zależało.
2. Plan działania
Jestem z tych ludzi, którzy
uważają, że podstawą sukcesu jest dobry plan. I tym razem będę Cię do niego
przekonywać, jako do świetnej pomocy. I chodzi mi teraz o plan krótko oraz
długoterminowy. Zaczniemy od drugiego. Łączy się on z poprzednim punktem. Jeśli
będziesz już wiedziała, co chcesz robić w życiu, możesz nakreślić sobie
orientacyjny plan: w jaki sposób będziesz dążyć do celu, jakich zadań z tym
związanych się podejmiesz, a co właśnie odpuścisz, aby nie tracić czasu.
Dodatkowo możesz założyć zeszyt lub nawet dokument Word, w którym
udokumentujesz swoje postępy. Pomaga to wyjątkowo przy utrzymywaniu motywacji.
Teraz plan krótkodystansowy, a dokładnie rozpiska tygodnia. Chodzi o to, aby
dokładnie rozplanować sobie każdy dzień, po kolei. Lekcje, zajęcia dodatkowe,
spotkania ze znajomymi, nauka. Wszystko to wpisujesz w godziny. Im lepiej
zorganizujesz czas, tym lepiej go wykorzystasz. Niektórzy bardzo się tego boją,
ponieważ planowanie kojarzy im się z brakiem wolnego czasu. No właśnie to nie
prawda. W swój grafik musisz takowy czas wcisnąć, więc nie martw się, nie
utracisz go. Po prostu zamiast godzinami, bez celu przesiadywać przed
komputerem, najpierw coś poczytasz, potem porozmawiasz ze znajomymi na
facebooku, a potem jeszcze coś innego. Dobrze przemyśl każdą w planie pozycję.
Nie idź w żadną przesadę, ponieważ wtedy szybko się zniechęcisz i co Ci z tego?
Wdróż grafik jak najszybciej, od razu zauważysz, że masz więcej czasu.
Zaczniesz znajdować miejsce na swoje zainteresowania, chociaż wcześniej nawet
nie wpadłoby Ci do głowy, że z tym wszystkim zdążysz. Warto!
3. Miejsce
Może wiele osób uzna, że nie ma to
dla nich znaczenia. W końcu jaka jest różnica, gdzie się uczą? Ano różnica jest
i to znaczna. Nie koniecznie dostrzegasz to w swym życiu, ale Twój umysł wie
swoje. Chodzi głównie o porządek. W bałaganie zaczynasz być rozdrażniona i
gorzej przyswajasz wiadomości. Poza tym gorzej się skupiasz. Taka nauka to
lekkie marnotrawstwo czasu. Lepiej uprzątnij swoje stanowisko nim zabierzesz
się do powtórek. Dodatkowo postaraj się, aby wokół Ciebie było rzeczy miłe,
takie które lubisz. Nie będą Ci wówczas przeszkadzać. Jednak pamiętaj też, abyś
nie otaczała się rzeczami rozpraszającymi. Co do muzyki… Różni ludzie, różne
zdanie. Dlatego tutaj nie powiem: tak rób, tak nie rób. Chociaż mam pewne
zdanie w tej kwestii. Muzyka raczej odwraca nasze myśli od nauki, w ogóle od
rzeczy przyziemnych, w końcu po to jest, aby pomagać naszej psychice. W ten
sposób, głównie jeśli jest to utwór ze słowami(czyli jak większość), rozprasza
nas, zamiast pomagać. Ostatecznie możesz zdecydować się na muzykę instrumentalną,
zależnie od preferencji może wprowadzić w dobry nastrój i potęgować nasze
skupienie(o ile będzie co potęgować).
4. Systematyczność
Niektórym się nie chce. Do
historii już przeszli studenci uczący się w nocy przed sesją. Taki poczynania
są najgorszą możliwą opcją. Przydaje nam się jedynie to, co zostanie zapisane w
pamięci długotrwałej, a do niej są „przekazywane” informacje podczas snu. I
musi to być sen trwający parę godzin. Poza tym im więcej powtórek danego
materiału, tym więcej zapamiętamy prawie na zawsze. Dlatego naukę należy
rozpoczynać jak najdłużej przed testem/egzaminem. Najlepiej nie męczyć się
godzinami spędzonymi nad jednym tematem. Lepiej codziennie powtarzać go raz,
tym sposobem przez tydzień, nie męcząc się zbytnio oraz nie poświęcając bardzo
dużo czasu, zapamiętasz cały materiał. Kolejnym plusem systematycznej nauki
jest fakt, że później na większy egzamin wystarczy Ci jedna, dwie powtórki, aby
pamiętać temat, łatwiej Ci się dobrze przygotować.
5. Jakim typem jesteś?
Potocznie mówi się, że można być
wzrokowcem lub słuchowcem. Jednak ja dość dawno już, odkryłam pogląd o kolejnej
grupie, a mianowicie ruchowcach. O ile dwie pierwsze opcje na pewno są Ci znane
i umiesz do nich dopasować techniki, o tyle trzecia może być zagadką. A definicja
jest bardzo prosta. Po prostu Ci ludzie lepiej zapamiętują poprzez czynna
naukę. Nie przepadają za książkową wiedzą, dużo lepiej gdy są to doświadczenia.
Dodatkowo są bardzo ruchliwi, mocno gestykulują. Mam nadzieję, że teraz mniej
więcej rozumiesz o co chodzi. Nie zawsze człowiek w 100% należy do jednej
grupy. Zdarza się, że łączy różne. Jeśli odkryjesz, do której Ty pasujesz, od
razu będziesz mogła ułatwić sobie pracę. Konkretne techniki skierowane do
danych ludzi pomagają i przyśpieszają przyswajanie wiedzy. Dlatego radzę
zastanowić się lub po prostu sprawdzić, jak uczy Ci się najlepiej. Jeśli nadal
nie jesteś tego pewna, wystarczy wdrażać techniki z każdej kategorii,
przeplatać je i łączyć.
6. Konkretne techniki
Skoro zdarzyłam już pomęczyć Cię
teorią nauki, czas na konkretne techniki, pomagające w zapamiętywaniu i ogólnie
uczeniu się, bo w końcu o to mnie prosiłaś. Będą to sposoby na różne
przedmioty, czasami trochę nieposkładane.
-Kolorki- Sposób prosty i pewnie
wszystkim znany, skierowany głównie do wzrokowców. Polega on na używaniu
kolorowych zakreślaczy, w mocnych, często fluorescencyjnych odcieniach.
Osobiście zawsze stosuje to przy nauce słówek czy dat. Wystarczy kupić zestaw
pisaków i zakreślać! Pamiętaj, aby nie zaznaczyć na przykład wszystkich słówek
jedną barwą. W kompletach jest od czterech sztuk, dlatego stosuj je na zmianę.
Niebieski, zielony, czerwony, żółty, niebieski, zielony, czerwony, żółty i tak
dalej. Dzięki temu skupiasz się na konkretnej linijce, nie zlewają Ci się one.
Bardzo dobry, sprawdzony sposób. Dodatkowo nie wymaga zbyt dużych wkładów
gotówki. Możesz nimi również zaznaczać najważniejsze części tekstu.
-Fiszki- Klasyka dla wzrokowców.
Można je kupić lub zrobić samodzielnie. Całość opiera się po prostu na małych
karteczkach, najlepiej kolorowych. Umieszczasz na nich słówko, wzór czy
datę. Potem powtarzasz. Możesz
skorzystać z dodatkowej metody grupowania. To co umiesz na jedną kupkę, czego
nie umiesz na drugą. Chociaż może być ich więcej, oczywiście. Bardziej
niekonwencjonalnym sposobem jest również obwieszenie nimi pokoju. Umieszczasz
karteczki w widocznych miejscach i mimowolnie patrzysz na nie podczas
codziennych czynności. Nawet nie zauważysz gdy wejdą Ci do głowy.
-Na głos- Proste, przeznaczone dla
słuchowców, chociaż na dłuższą metę męczące. Chodzi o czytanie materiału na
głos. Wtedy angażujesz w prace zmysł nie tylko wzroku, ale i słuchu. Dlatego
zapamiętujesz 2 razy lepiej. Dobre gdy nie wiesz, czy jesteś słuchowcem czy
wzrokowcem. Niestety minusem jest zmęczony głos i dłuższy czas czytania tej
samej partii tekstu, niż przy tym po cichu. Wyjątkowo dobrze ten sposób
sprawdza się przy językach i trudniejszych słowach w ogóle.
-Śpiew- Słuchowcy z talentami
muzycznymi będą w niebie. Niby łączy się to z poprzednim punktem, ale jednak to
co innego. Zamiast po prostu czytać tekst, ułóż z niego piosenkę, a potem
podśpiewuj. Nie od dziś wiadomo, że utwory muzyczne wchodzą nam do głowy dużo
lepiej niż wszystko inne. Dlaczego więc z tego nie skorzystać? Ułóż własną
muzyką, albo skorzystaj z już dostępnej. Słowa są nam niejako narzucone, ale
oczywiście możesz je zmieniać, dodać coś od siebie. Ułatw sobie zapamiętywanie!
-W ruchu- Teraz wreszcie coś dla
ruchowców. Jednak i inni mogą spróbować aby urozmaicić chwile spędzone przed
książką i nie zanudzić się na śmierć, ponieważ to prowadzi do utraty
koncentracji, a przez to nie zapamiętujemy tyle, ile powinniśmy. A na czym
metoda się opiera? Na poruszaniu się. Weź kartkę do ręki i przechadzaj się z
nią w ręce. Oczywiście przy okazji powtarzaj. Możesz również wybijać rytm,
odgrywać jednoosobowe scenki. Co chcesz, byle pozostać w ruchu.
-Nagrania- Genialne dla
słuchowców. Wystarczy nagrać czytany przez siebie materiał i puścić sobie parę
razy, chociażby podczas zasypiania. Efekt gwarantowany, o ile zbyt szybko nie
oddamy się w objęcia Morfeusza. Ogólnie jest to metoda bezstresowa oraz
mimowolna. A chyba takie są najprzyjemniejsze.
-Mapa myśli- Nie zawsze skuteczna,
bo w końcu nie zawsze da się coś rozpisać, czasami jest to po prostu zbity
tekst. Jednak jeśli masz tylko taką możliwość, twórz mapy myśli. Jeśli nie
wiesz czym one są, zaraz wyjaśnię. Na środku kartki umieszczasz słowo klucz, a
wokół inne, jako gałęzie i tak coraz bardziej szczegółowo. Przydaje się ta
praktyka na przykład przy lekturach. Dobry sposób na przypomnienie sobie
bohaterów. Słówka z języków również się sprawdzają.
-Pisanie- Dobre przy słówkach.
Pisząc paręnaście razy dane słowo, świetnie go zapamiętujesz, potem już
odtwarzasz je naturalnie. Może to się wydawać monotonne i bezsensowne, ale naprawdę
takie nie jest. Spróbuj bo warto.
Podałam Ci moim zdaniem najlepsze
sposoby na skuteczną naukę. Mam nadzieję, że z nich skorzystasz i przyniosą
świetne efekty. Jednak musisz pamiętać, że cała edukacja opiera się na ciężkiej
pracy. Oczywiście, można sobie ułatwiać zadanie, ale nigdy nie będzie to droga
usłana różami. Dlatego nie myśl, że po zastosowaniu moich pomysłów wiadomości
zaczną Ci magicznie wchodzić do głowy. Istotą sprawy są liczne powtórki i na
nich musisz się oprzeć.
Samych szóstek!
Loremi
środa, 10 kwietnia 2013
Koczki w nieładzie
Hej:)
Chciałabym notkę o koczkach w nieładzie. Jak je zrobić ? Proszee :)
Koczkowa
Kochana Koczkowa,
koki w nieładzie są bardzo praktyczną oraz szybką fryzurą, dlatego nie dziwię się, że tak Ci zależy na tym by wiedzieć jak je zrobić. Wykonanie takiego bałaganu na głowie jest całkiem proste, ale przy tym efektowne i ładne, dlatego w naszym zabieganym Świecie wiele dziewczyn decyduje się na takie uczesanie. Jest ono odrobinę artystyczne, kojarzy się z niezależnością lecz przy tym doskonale podkreśla dziewczęcą delikatność. Na koczki decyduje się w codziennych sytuacjach wiele gwiazd, np. Vanessa Hudgens.
Teraz przyszedł czas na krótkie instrukcje jak wykonać takie koczki. Mam dla Ciebie kilka wersji takiego uczesania. Warto przetestować wszystkie i wybrać tą najbardziej odpowiednią dla swoich włosów.
Początek jest taki sam dla wszystkich koczków.
1. Zbieramy włosy w kucyk na odpowiedniej wysokości.
2. Dzielimy włosy na kilka warstw, po czym każdą po kolei tapirujemy (trzeba uważać by włosy nie były natapirowane za mocno. Chcemy tylko nadać im drobnego nieładu oraz objętości, anie postawić).
Następana część robienia każdego z koczków wygląda już inaczej. Dodaję,więc zdjęcia, a pod każdym dalszy opis wykonywania fryzury
3. Bierzemy natapirowany kucyk i okręcamy go wokół gumki.
4. Powstałe gniazdko związujemy gumką.
3. Natapirowanego kitka skręcamy w ślimaka.
4. Część włosów z jednej strony przekładamy na drugą tak by zakryć powstałego ślimaka.
5. Całość związujemy gumką.
3. Bierzemy jeszcze jedną gumkę i zakładamy na kucyka.
4. Bierzemy końcówki i oplątujemy je gumką tak jakbyśmy złożyły włosy na pół.
5. Czynność z punktu 4 powtarzamy kilka razy. Nie zawsze łapiemy wszystkie włosy. Można powiedzieć, że po prostu związujemy je jak popadnie
Na koniec przy wszystkich fryzurach możemy podpiąć wsuwkami tę część włosów, która jest za krótka, a całość spryskać matowym lakierem dla utrwalenia efektu.
Dla urozmaicenia tego rodzaju koczków możemy dodać do nich różne ozdoby. Przewiązać kokardą czy kolorową gumką jak również wpiąć w nie kwiat lub jakąś zabawną dekorację. Na włosy możemy też nałożyć różnego rodzaju opaski, zarówno materiałowe jak i plastikowe.
Innym urozmaiceniem jakie możemy wprowadzić mogą być nietypowe upięcia, czyli koczek na którymś boku, lub 2 mniejsze koczki.
Z części włosów można zapleść też warkocza francuskiego, który później dołączy do naszego upięcia. Innym pomysłem jest jeszcze przed zebraniem włosów w kitka uplecenie kilku drobnych, luźnych warkoczyków, a później potraktowania ich jak wszystkie pozostałe włosy.
Pozdrawiam i życzę wielu udanych prób z koczkami,
Nieuchwytna
wtorek, 9 kwietnia 2013
Boję się związku.
Hej dziewczyny ;)
Czytam tego bloga od dawna i podoba mi się to, jak podchodzicie do problemów innych. Postanowiłam również poprosić o pomoc. Nie wiem jak dokładnie nazwać mój problem więc po prostu go opiszę. Kiedy poznaję jakiegoś chłopaka, wszystko jest dobrze dopóki jest to zwykła, luźna znajomość. W pewnym momencie on zaczyna dawać mi do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej i tu zaczynają się schody. Jeszcze gorzej jest, jeśli mi zaczyna na kimś zależeć. Wtedy włącza się we mnie jakaś blokada, która nie pozwala mi się zaangażować nawet, jeśli bardzo tego chcę. Przez to już kilka razy straciłam szansę na związek. Zawsze kończy się na tym, że robię chłopakowi nadzieję, a później go odrzucam. Na początku nie zwracałam na to uwagi, myślałam, że to chwilowe, ale to zaczyna się robić coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie teraz, kiedy poznałam wspaniałego chłopaka i bardzo bym chciała, żeby nam się udało. Jednak nie potrafię się przemóc, po prostu się boję. Nie wiem już, co mam robić, dlatego błagam pomóżcie.
Ola
Droga Olu,
To co prawda wchodzi bardziej w sferę psychologii, ale postaram się odpowiedzieć. Już na początku powinnaś się zastanowić czego tak właściwie się boisz. Czy jest to lęk przed zranieniem? Czym może lęk przed tym, ze ty zranisz? A może obawiasz się stracić swoją niezależność? W każdym z tych wypadków jest inny sposób poradzenia sobie z lękiem.
Ogólnie jest tak, że najczęściej boimy się zranienia. Często dziewczyny kiedyś zostały zranione i teraz boją się, że ktoś znów może je skrzywdzić. To dość typowa obawa i o niej często już pisałyśmy (np. http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2012/03/przez-byego-chopaka-boje-sie-ze-inny.html). Choć czasami zdarza się również, że słyszałyśmy od jakieś naszej koleżanki, jak ona została zraniona albo widziałyśmy taką sytuację w filmie, czy książce. W takich sytuacjach również działają metody podane w tamtym poście.
Ty nie pisałaś nic o poprzednich związkach, więc wnioskuję, że po prostu ich nie było, dlatego rozważę dokładniej pozostałe 2 wersje. Są to lęki, które towarzyszą nam przed pierwszym związkiem, kiedy nie wiemy jeszcze jak to wygląda. To właśnie wtedy boimy się utraty niezależności lub faktu, że my możemy zranić. Ta druga sytuacja dotyczy raczej dziewczyn, które mają o sobie nie najlepsze mniemanie. Uważają one, że lepiej będzie, gdy nie będą nikogo narażać na swoje towarzystwo i dlatego się od ludzi odsuwają. Często sobie (BŁĘDNIE!) wtedy wmawiają, że to dla dobra tej drugiej osoby. Pamiętajmy jednak, że jeśli kogoś kochamy, to się nawet podświadomie zmieniamy. Dla osoby kochanej potrafimy być o wiele przyjemniejsi niż dla otoczenia. W dodatku warto pamiętać, że ta druga osoba się w nas zakochała i ją nie obchodzi jakie jesteśmy, bo on nas kocha i z wadami, i z zaletami.
Jest też obawa przed utratą niezależności. Boimy się, że nie będziemy już mogły swobodnie rozmawiać z innymi chłopcami, bo jeszcze zrobimy coś, co może zostać odebrane jako flirt i nasz chłopak będzie zazdrosny lub po prostu będzie mu przykro. Jeśli boisz się, że nie będziesz umiała być wierną, to polecam przeczytanie tej notki: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2011/06/jak-byc-wierna.html To tylko taki przykład, bo tak naprawdę każda z nas boi się czegoś innego. Pamiętajmy jednak też o pozytywach bycia w związku. Osobiście myślę, że pozytywy znacznie przewyższają jakieś negatywy.
Jest jeszcze taka obawa, że boimy się, że nie będziemy wiedziały jak postępować. Wtedy radzę pamiętać, że tego nikt nie wie i to przychodzi naturalnie. Jeśli ci to pomoże, możesz powiedzieć chłopakowi, który chce z tobą być, o swoich obawach. Najprawdopodobniej okaże wsparcie. Decyzja o rozpoczęciu związku zawsze jest decyzją, której się boimy, ale pamiętajmy, że warto ryzykować! Kto nie ryzykuje, ten traci!
Sporo z tego co już napisałam, ale też trochę nowych rzeczy i możliwe, że ładniej ujętych jest tutaj- http://magazyntuiteraz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=205:boj-si-zwizkow&catid=44:ja-i-ludzie&Itemid=95. Polecam do przeczytania. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.
Czytam tego bloga od dawna i podoba mi się to, jak podchodzicie do problemów innych. Postanowiłam również poprosić o pomoc. Nie wiem jak dokładnie nazwać mój problem więc po prostu go opiszę. Kiedy poznaję jakiegoś chłopaka, wszystko jest dobrze dopóki jest to zwykła, luźna znajomość. W pewnym momencie on zaczyna dawać mi do zrozumienia, że chciałby czegoś więcej i tu zaczynają się schody. Jeszcze gorzej jest, jeśli mi zaczyna na kimś zależeć. Wtedy włącza się we mnie jakaś blokada, która nie pozwala mi się zaangażować nawet, jeśli bardzo tego chcę. Przez to już kilka razy straciłam szansę na związek. Zawsze kończy się na tym, że robię chłopakowi nadzieję, a później go odrzucam. Na początku nie zwracałam na to uwagi, myślałam, że to chwilowe, ale to zaczyna się robić coraz bardziej uciążliwe. Szczególnie teraz, kiedy poznałam wspaniałego chłopaka i bardzo bym chciała, żeby nam się udało. Jednak nie potrafię się przemóc, po prostu się boję. Nie wiem już, co mam robić, dlatego błagam pomóżcie.
Ola
Droga Olu,
To co prawda wchodzi bardziej w sferę psychologii, ale postaram się odpowiedzieć. Już na początku powinnaś się zastanowić czego tak właściwie się boisz. Czy jest to lęk przed zranieniem? Czym może lęk przed tym, ze ty zranisz? A może obawiasz się stracić swoją niezależność? W każdym z tych wypadków jest inny sposób poradzenia sobie z lękiem.
Ogólnie jest tak, że najczęściej boimy się zranienia. Często dziewczyny kiedyś zostały zranione i teraz boją się, że ktoś znów może je skrzywdzić. To dość typowa obawa i o niej często już pisałyśmy (np. http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2012/03/przez-byego-chopaka-boje-sie-ze-inny.html). Choć czasami zdarza się również, że słyszałyśmy od jakieś naszej koleżanki, jak ona została zraniona albo widziałyśmy taką sytuację w filmie, czy książce. W takich sytuacjach również działają metody podane w tamtym poście.
Ty nie pisałaś nic o poprzednich związkach, więc wnioskuję, że po prostu ich nie było, dlatego rozważę dokładniej pozostałe 2 wersje. Są to lęki, które towarzyszą nam przed pierwszym związkiem, kiedy nie wiemy jeszcze jak to wygląda. To właśnie wtedy boimy się utraty niezależności lub faktu, że my możemy zranić. Ta druga sytuacja dotyczy raczej dziewczyn, które mają o sobie nie najlepsze mniemanie. Uważają one, że lepiej będzie, gdy nie będą nikogo narażać na swoje towarzystwo i dlatego się od ludzi odsuwają. Często sobie (BŁĘDNIE!) wtedy wmawiają, że to dla dobra tej drugiej osoby. Pamiętajmy jednak, że jeśli kogoś kochamy, to się nawet podświadomie zmieniamy. Dla osoby kochanej potrafimy być o wiele przyjemniejsi niż dla otoczenia. W dodatku warto pamiętać, że ta druga osoba się w nas zakochała i ją nie obchodzi jakie jesteśmy, bo on nas kocha i z wadami, i z zaletami.
Jest też obawa przed utratą niezależności. Boimy się, że nie będziemy już mogły swobodnie rozmawiać z innymi chłopcami, bo jeszcze zrobimy coś, co może zostać odebrane jako flirt i nasz chłopak będzie zazdrosny lub po prostu będzie mu przykro. Jeśli boisz się, że nie będziesz umiała być wierną, to polecam przeczytanie tej notki: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com/2011/06/jak-byc-wierna.html To tylko taki przykład, bo tak naprawdę każda z nas boi się czegoś innego. Pamiętajmy jednak też o pozytywach bycia w związku. Osobiście myślę, że pozytywy znacznie przewyższają jakieś negatywy.
Jest jeszcze taka obawa, że boimy się, że nie będziemy wiedziały jak postępować. Wtedy radzę pamiętać, że tego nikt nie wie i to przychodzi naturalnie. Jeśli ci to pomoże, możesz powiedzieć chłopakowi, który chce z tobą być, o swoich obawach. Najprawdopodobniej okaże wsparcie. Decyzja o rozpoczęciu związku zawsze jest decyzją, której się boimy, ale pamiętajmy, że warto ryzykować! Kto nie ryzykuje, ten traci!
Sporo z tego co już napisałam, ale też trochę nowych rzeczy i możliwe, że ładniej ujętych jest tutaj- http://magazyntuiteraz.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=205:boj-si-zwizkow&catid=44:ja-i-ludzie&Itemid=95. Polecam do przeczytania. ;)
Pozdrawiam,
Cocalotte.
niedziela, 7 kwietnia 2013
Ćwiczenia wyszczuplające łydki i uda.
Droga Lullaby, piszę do Ciebie ponieważ Pysia, której zadałam to pytanie raczej skierowała mnie tutaj. Może po prostu przekleję pytanię, żebyś wiedziała o co dokładnie mi chodzi :)Cześć kochana! Piszę do Ciebie z dość pospolitym problem i myślę, że Twoja odpowiedź byłaby pomocna nie tylko mi (czego bardzo potrzebuje), ale i również wielu innym dziewczynom. Otóż zbliża się lato, krótkie szorty, stroje kąpielowe i generalnie bardziej skąpa część garderoby. Żebym mogła takowe krótkie spodenki bądź sukienkę założyć (a chciałabym to zrobić z prawdziwą przyjemnością, bez żadnego wstydu, a nie dlatego, że w długich spodniach mi będzie za gorąco) muszę doprowadzić moje nogi do porządku. Przez tyle lat próbowałam się osiągnąć choćby najmniejszy efekt, ale nigdy się nie udawało. Moje nogi nie należą do nóg marzeń, nie są ani długie do nieba, a wręcz przeciwnie bardzo krótkie, w dodatku krzywe (nie widać tego aż tak kiedy idę, ale kiedy stoję to tak) i rzecz najgorsza, z którą nie mogę sobie poradzić, to to, że są grube. Ćwiczyłam, najróżniejsze ćwiczenia i wszystko na nic, a to dlatego, że mam dosyć umięśnione łydki i przez to boję się ćwiczyć, żeby ich jeszcze bardziej nie rozbudować. A jeśli chodzi o uda to bardzo denerwuje mnie "mięsień" tuż nad kolanem, który gdy napnę nogę strasznie odstaje, jest po prostu okropny. Nie mam pojęcia co powinnam ćwiczyć, wszystkie ćwiczenia, które wykonywałam, były po prostu na "szczuplejsze" nogi, ale wiem, że ni mogę wykonywać wszystkich ćwiczeń. Mogłabyś podać kilka ćwiczeń na osobne parte nóg? Nie takie ogólne, tylko takie osobne na uda, osobne na łydki itp? :)Dziękuję - Ana.
Droga Ano.
Piękne nogi to podstawa ;). Zaprezentuję kilka ćwiczeń dla ciebie, oraz ogólnie dla dziewczyn. Jak zauważyłaś nie powinnaś wykonywać ćwiczeń na mięśnie, dlatego najlepszym rozwiązaniem będą niezbyt ciężkie ćwiczenia aerobowe i duuużo rozciągania. Ćwiczenia aerobowe nie angażują za bardzo mięśni. Używa się ich do poprawy samopoczucia, zwiększenia wytrzymałości czy odchudzenia wybranych partii ciała. Naszą wybraną partią są nogi, a więc kilka propozycji, wybierzcie coś dla siebie.
1. Biegi
Uf, kto tego nie próbwał? Biegi były już w podstawówce i nie każdy za nimi przepada, ale przed oczami obraz pięknych nóżek i już tłumaczę o co mi chodzi. Nie są to biegi długodystansowe, czy te krótkie na czas. Biegamy niezbyt szybko, przeplatając bieg marszem. Biegniemy na czas, a nie odległość. Głębokie oddechy i nic na siłę. Ciekawy program treningu przedstawia ta oto strona: biegaj40minut.pl, może warto zajrzeć i się zapoznać?
2. Rower
Nie ma się co tutaj rozpisywać, bo któż rowerem nie jeździł?
3. Pływanie
Najlepsze ćwiczenie na wszystko! Nie tylko poprawi jakoś nóg, ale ogólnie wysmukla ciało i poprawia proporcje między mięśniami.
4. Skakanka
Nie każdy lubi wychodzić z domu, prawda? Zawsze możemy wziąć starą, dobrą skakankę i do dzieła!
Pierwsze ćwiczonko, aby nie było nudno to ze skrzyżowanymi rękami. Najpierw 15 szybkich skoków, później 15 wolnych i tak ok. 45-60 skoków (czyli 2 serie szybkie i 1 wolna do 2 serii szybkich i 2 wolnych) i tak 3-4 razy z dwuminotowymi przerwami. Co trzeci skok zaś skrzyżuj ręce.
Drugie jest nieco mniej skomplikowane: przenosimy ciężar na jedną nogę (załóżmy prawą) i wybijając się z niej lądujemy na drugiej (lewej). Ćwiczenie robimy 3 razy po 40 powtórzeń z półminutowymi przerwami.
5. Aerobik
Jeżeli w okolicy są prowadzone zajęcia aerobiku, warto się zapisać. Jest kilka różnych rodzajów aerobiku, z różnymy ćwiczeniami. Ciekawy jest tak zwany Body Ball, czyli ćwiczenia z piłkami terapeutycznymi. Są dobre dla każdego, wzmacniają kręgosłup i modelują mięśnie. Coś bardziej na nogi to Step Aerobic , jednak nie poleca się ich osobom z problemami z kręgosłupem czy stawami kolanowymi. Warto wspomnieć też o Callaneics, któro wyszczupla nogi, uda, pośladki i brzuch. Jednak w twoim przypadku odrzuciłabym ostatni rodzaj aerobiku, ponieważ utwardza on mięśnie.
6. Ćwiczenia dodatkowe
Aby wzmocnić efekt, ale nie mięśnie, ćwiczenia na wyszczuplenie łydek (https://cwiczenia.org/cwiczenia-na-lydki/cwiczenia-na-szczuple-lydki). Należy je wykonywać tak jak jest to zalecane, czyli co 3 dni, aby nie rozbudować mięśni, co w Twoim przypadku jest nie wskazane.
Przed ćwiczeniami bardzo ważna jest rozgrzewka, aby jak to mówią, niczego sobie nie naciągnąć. Podczas niej należy pobudzić do działania wszystkie partie ciała i zwiększyć temperaturę. Cóż, nie będę wam pisać rozgrzewki, bo zapewne każda z was zna ją z lekcji w-f, szczególnie, że ćwiczenia aerobowe nie są zbyt wysiłkowe i nie musi być to jakaś bardzo skomplikowana rozgrzewka.
Po ćwiczeniach aerobowych poświęć czas na rozciąganie. W spisie znalazłam ćwiczenia rozciągające do szpagatu (link). Możesz ich użyć, ponieważ wpływają one na nogi.
Ćwiczenia na wyszczuplenie ud.
1. W leżeniu na plecach lub siedząc szybko wyrzucaj raz lewą raz prawą nogę w przód, mięśnie luźne. Stopniowo zwiększaj tempo i ilość powtórzeń, zacznij od 10 i dojdź do 100 razy.
2. W leżeniu na plecach, ręce ugięte w łokciach, dłonie pod pośladkami, nogi ugięte w kolanach uniesione w górę (podudzia równolegle do podłoża) – szybkie i luźne wyrzucanie obu nóg równocześnie w górę.
3. W pozycji stojącej, nogi skrzyżowane (prawa przed lewą) – skłon w dół z chwytem oburącz za kostki nogi lewej, przyciągnij mocno głowę do kolana. To samo ze zmianą nóg. Nogi cały czas proste.
4. Połóż się na prawym boku, pod głowę podłóż zgiętą w łokciu rękę, drugą podeprzyj się z przodu. (jak poniżej) Zegnij prawą nogę, lewą wyprostuj w kolanie, rytmicznie unoś ją i opuszczaj. Powtórz ćwiczenie 10 razy i zmień stronę.
5. Stań na czworaka, wyciągnij prawą nogę i skieruj stopę do podłogi. Unoś nogę, mocno napinając mięśnie uda i powoli powracaj do pozycji wyjściowej (tak by kolano znalazło się na linii bioder). Powtórz ćwiczenie 10 razy, odpocznij i zmień pozycję.
Podczas wykonywania ćwiczeń zarówno tych aerobowych jak i tych na uda staraj się nie angażować mięśni, chodzi o to aby wyszczuplić nogi, a nie jeszcze bardziej je rozbudować, prawda? Nie forsuj się, jeżeli czujesz, że już nie dajesz rady, to nie ćwicz (oczywiście wyłączając rozciąganie). Jak napisałam, unikaj pracy mięśniami.
Życzę powodzenia i duużo samozaparcia ;)
Lullaby
Droga Ano.
Piękne nogi to podstawa ;). Zaprezentuję kilka ćwiczeń dla ciebie, oraz ogólnie dla dziewczyn. Jak zauważyłaś nie powinnaś wykonywać ćwiczeń na mięśnie, dlatego najlepszym rozwiązaniem będą niezbyt ciężkie ćwiczenia aerobowe i duuużo rozciągania. Ćwiczenia aerobowe nie angażują za bardzo mięśni. Używa się ich do poprawy samopoczucia, zwiększenia wytrzymałości czy odchudzenia wybranych partii ciała. Naszą wybraną partią są nogi, a więc kilka propozycji, wybierzcie coś dla siebie.
1. Biegi
Uf, kto tego nie próbwał? Biegi były już w podstawówce i nie każdy za nimi przepada, ale przed oczami obraz pięknych nóżek i już tłumaczę o co mi chodzi. Nie są to biegi długodystansowe, czy te krótkie na czas. Biegamy niezbyt szybko, przeplatając bieg marszem. Biegniemy na czas, a nie odległość. Głębokie oddechy i nic na siłę. Ciekawy program treningu przedstawia ta oto strona: biegaj40minut.pl, może warto zajrzeć i się zapoznać?
2. Rower
Nie ma się co tutaj rozpisywać, bo któż rowerem nie jeździł?
3. Pływanie
Najlepsze ćwiczenie na wszystko! Nie tylko poprawi jakoś nóg, ale ogólnie wysmukla ciało i poprawia proporcje między mięśniami.
4. Skakanka
Nie każdy lubi wychodzić z domu, prawda? Zawsze możemy wziąć starą, dobrą skakankę i do dzieła!
Pierwsze ćwiczonko, aby nie było nudno to ze skrzyżowanymi rękami. Najpierw 15 szybkich skoków, później 15 wolnych i tak ok. 45-60 skoków (czyli 2 serie szybkie i 1 wolna do 2 serii szybkich i 2 wolnych) i tak 3-4 razy z dwuminotowymi przerwami. Co trzeci skok zaś skrzyżuj ręce.
Drugie jest nieco mniej skomplikowane: przenosimy ciężar na jedną nogę (załóżmy prawą) i wybijając się z niej lądujemy na drugiej (lewej). Ćwiczenie robimy 3 razy po 40 powtórzeń z półminutowymi przerwami.
5. Aerobik
Jeżeli w okolicy są prowadzone zajęcia aerobiku, warto się zapisać. Jest kilka różnych rodzajów aerobiku, z różnymy ćwiczeniami. Ciekawy jest tak zwany Body Ball, czyli ćwiczenia z piłkami terapeutycznymi. Są dobre dla każdego, wzmacniają kręgosłup i modelują mięśnie. Coś bardziej na nogi to Step Aerobic , jednak nie poleca się ich osobom z problemami z kręgosłupem czy stawami kolanowymi. Warto wspomnieć też o Callaneics, któro wyszczupla nogi, uda, pośladki i brzuch. Jednak w twoim przypadku odrzuciłabym ostatni rodzaj aerobiku, ponieważ utwardza on mięśnie.
6. Ćwiczenia dodatkowe
Aby wzmocnić efekt, ale nie mięśnie, ćwiczenia na wyszczuplenie łydek (https://cwiczenia.org/cwiczenia-na-lydki/cwiczenia-na-szczuple-lydki). Należy je wykonywać tak jak jest to zalecane, czyli co 3 dni, aby nie rozbudować mięśni, co w Twoim przypadku jest nie wskazane.
Przed ćwiczeniami bardzo ważna jest rozgrzewka, aby jak to mówią, niczego sobie nie naciągnąć. Podczas niej należy pobudzić do działania wszystkie partie ciała i zwiększyć temperaturę. Cóż, nie będę wam pisać rozgrzewki, bo zapewne każda z was zna ją z lekcji w-f, szczególnie, że ćwiczenia aerobowe nie są zbyt wysiłkowe i nie musi być to jakaś bardzo skomplikowana rozgrzewka.
Po ćwiczeniach aerobowych poświęć czas na rozciąganie. W spisie znalazłam ćwiczenia rozciągające do szpagatu (link). Możesz ich użyć, ponieważ wpływają one na nogi.
Ćwiczenia na wyszczuplenie ud.
1. W leżeniu na plecach lub siedząc szybko wyrzucaj raz lewą raz prawą nogę w przód, mięśnie luźne. Stopniowo zwiększaj tempo i ilość powtórzeń, zacznij od 10 i dojdź do 100 razy.
2. W leżeniu na plecach, ręce ugięte w łokciach, dłonie pod pośladkami, nogi ugięte w kolanach uniesione w górę (podudzia równolegle do podłoża) – szybkie i luźne wyrzucanie obu nóg równocześnie w górę.
3. W pozycji stojącej, nogi skrzyżowane (prawa przed lewą) – skłon w dół z chwytem oburącz za kostki nogi lewej, przyciągnij mocno głowę do kolana. To samo ze zmianą nóg. Nogi cały czas proste.
4. Połóż się na prawym boku, pod głowę podłóż zgiętą w łokciu rękę, drugą podeprzyj się z przodu. (jak poniżej) Zegnij prawą nogę, lewą wyprostuj w kolanie, rytmicznie unoś ją i opuszczaj. Powtórz ćwiczenie 10 razy i zmień stronę.
5. Stań na czworaka, wyciągnij prawą nogę i skieruj stopę do podłogi. Unoś nogę, mocno napinając mięśnie uda i powoli powracaj do pozycji wyjściowej (tak by kolano znalazło się na linii bioder). Powtórz ćwiczenie 10 razy, odpocznij i zmień pozycję.
Podczas wykonywania ćwiczeń zarówno tych aerobowych jak i tych na uda staraj się nie angażować mięśni, chodzi o to aby wyszczuplić nogi, a nie jeszcze bardziej je rozbudować, prawda? Nie forsuj się, jeżeli czujesz, że już nie dajesz rady, to nie ćwicz (oczywiście wyłączając rozciąganie). Jak napisałam, unikaj pracy mięśniami.
Życzę powodzenia i duużo samozaparcia ;)
Lullaby
Ćwiczenia pochodzą ze stron:
fit.pl
mamzdrowie.pl
biegaj40minut.pl
cwiczenia.org
mamzdrowie.pl
biegaj40minut.pl
cwiczenia.org
Subskrybuj:
Posty (Atom)