środa, 17 grudnia 2014

Prezenty

Z racji tego, że zbliżają się święta, trzeba zająć się prezentami. W tym roku mam mocno ograniczony budżet i potrzebuje tanich DIY dla rodziny i przyjaciół. Wiem, że są już podobne notki, ale już albo kiedyś wykorzystałam te pomysły, albo mnie nie przekonują. Liczę na w miarę szybką pomoc :)
Pozdrawiam,
Deadflower

Droga Deadflower!
Zastanawiałam się czy odpisać Ci w komentarzu czy stworzyć notkę, stwierdziłam jednak, że powinnam podsumować temat prezentów i jakoś go zakończyć.

Prezent można kupić w sklepie. Wchodzimy, wybieramy to co nam wpadło w oko, płacimy i koniec. Szybko i wygodnie - bo nie zawsze tanio. Mamy również do wyboru możliwość zrobienia prezentu - do tego trzeba jednak inspiracji.

Co do własnoręcznych prezentów można zrobić na prawdę wiele - trampki, koszulki, kolczyki, broszki, krem, ramkę itd. w dziale Zrób to Sama jest ogromna ilość notek, które nawiązują do prac własnoręcznych - można je wykorzystać jako prezent, tu coś zmienić, tam dodać i voila! Gotowe!
Dlatego polecam przejrzeć uważnie spis notek - być może akurat coś wpadnie Ci do głowy.
A teraz moja propozycja na prezenty świąteczne!

Napis:
Może to być jakieś słowo charakterystyczne dla tej osoby, bądź jej imię. Jak zrobić taki napis? Zapraszam po instrukcje tutaj. Poniżej parę inspiracji:


Szalik:
Jak wiadomo święta są zimą, a zimą jest zimno. Dlatego szalik byłby świetnym prezentem, a szalik własnoręcznie zrobiony - jeszcze lepszym. Tutaj znalazłam filmik, który może pomóc Ci stworzyć ten prezent.

 

Notatnik, Kalendarz:
Po świętach zbliża się kolejny rok, każdy będzie potrzebował kalendarza.
Szybko możesz zrobić coś sama - a prezent będzie bardzo przydatny.
Tutaj polecam przeczytanie notek:





Dobrze, myślę, że teraz pozostało mi nic innego jak podać linki do notek, które już powstały, bo którego pomysłu nie wymyślę, został już opisany. Być może nasze czytelniczki coś wymyślą:

- ciata i ciasteczka - kilka przepisów w Spisie Notek działu Zrób to Sama
- krem

Jak widzicie tych notek odnośnie prezentu powstało wiele i nie ma sensu ich powtarzać, dlatego inspirujcie się nimi i twórzcie własne prezenty dla najbliższych! Chyba zostały tutaj opisane wszystkie możliwe własnoręczne prezenty.
Pozdrawiam,
Miosza.

wtorek, 16 grudnia 2014

Organizacja zdjęć - zdjecia na ścianie i jako prezent

Hej!
Chciałabym zabrać się za wywoływanie zdjęć, z przyjaciółmi itp. Wiem, że powieszę je na ścianie, jednak nie mam pomysłu jak mogłabym je ułożyć. Może masz jakieś ciekawe inspiracje, na to jak je ułożyć? Nie wiem też na co je przyczepić, przyklejanie zwykłą taśmą tylu zdjęć trochę by zajęło. Jakie są inne sposoby? Do tego chciałam na prezent zrobić komuś taki zbiór naszych wspólnych zdjęć, nie chcę jednak dawać tego w zwykłą ramkę czy włożyć w album. Chciałabym żeby był to jakiś ciekawy, kreatywny i fajny pomysł, który by się wyróżniał. Może coś w formie plakatu? Nie wiem jak się za to zabrać, liczę że podsuniesz mi jakieś pomysły.
Julka

 Droga Julko!
Wywoływanie zdjęć w obecnej epoce cyfryzacji nie jest popularne - popieram Twój pomysł, sama jestem zwolenniczką tego formatu zdjęcia. Twoje pytanie jest tak jakby dwuczłonowe dlatego postaram się odpowiedzieć na nie po kolei - i co najważniejsze - podsunąć Ci parę pomysłów!

  
Zdjęcia na ścianie:
Sposobów w jakie można powiesić zdjęcia na ścianie jest całkiem sporo - a co najważniejsze, możesz je mieszać i wybierać z każdego to co najlepsze. Wszystko zależy od Twojej pomysłowości, dlatego gdy będziesz projektowała swoją ścianę proponuje mieć przy sobie smaczną przekąskę, picie i muzykę - to pobudzi Twoją wyobraźnie. A teraz inspiracje:

Napis:
Może to być napis ze zdjęć, w środku zdjęć, pod zdjęciami bądź nad - 
jest to dosyć fajny pomysł umiejscowienia ich!


Kształt:
Drzewo, serce, zegar, koło, prostokąt czy chaotyczne ułożenie.
Jeżeli masz pustą ścianę i nieco wyobraźni 
nic nie stoi na przeszkodzie by stworzyć kota czy psa. 


Sposób przyczepienia:
Tutaj znowu pole do popisu, pisałaś że wolałabyś nie bawić się w taśmę klejącą, jednak ona daje najlepsze efekty, ponieważ jeżeli coś nie wyjdzie jest łatwo się pozbyć złego zdjęcia. Dodatkowo możesz wykorzystać: liny i kable wraz ze spinaczami, klej zwykły bądź do tapet, specjalne nalepki dwustronne oraz pinezki.


To by było tyle na temat zdjęć na ścianie - a teraz zdjęcia jako prezenty: wspomniałaś o ramkach i albumach, rozumiem, że pomysł ten nie jest oryginalny jednak jeżeli znajdziesz interesujący album bądź ramkę może być to świetny prezent. Dodatkowo samodzielnie możesz przyozdobić te rzeczy - obkleić ramkę bądź w albumie dołożyć chmurki ze śmiesznymi powiedzonkami.
Oprócz tego mogę polecić Ci również:

Kolaż w antyramie:
Jedno zdjęcie większe, kilka mniejszych - to może być naprawdę dobry prezent.
 Dodatkowo antyramę można powiesić czy postawić i wygląda bardzo nowocześnie.

Wzór:
Jeżeli masz paczkę, która składa się z trzech bliskich koleżanek możesz zrobić taki projekt, który jest pod spodem dla trzeciej z was. Będzie miała ona świetną pamiątkę i zapamięta waszą przyjaźń na bardzo długo, dzięki temu prezentowi. Możesz również zrobić to sama dla wybranej osoby.


Plakat:
Wspomniałaś o tym w komentarzu, a ja postaram się do tego odnieść. Plakat jest dobrym pomysłem. Możesz zrobić typowy plakat jaki widujemy w gazetach typu bravo, możesz zrobić plakat filmowy - gdzie będzie wklejona jej twarz (może to być plakat z jej ulubionym aktorem itd) Może być to również plakat opisujący jej umiejętności np taniec, grę na instrumentach, wiedza o językach itp.


Dodatkowo polecam obejrzeć odcinek 5 sposobów na... Prezenty do 10 zł
Jeden z autorów tego kanału podaje sposób na fotograficzne klocki, które będą świetnym prezentem.
Możesz wstawić tam zdjęcia z waszych imprez bądź spotkań.
Fragment opisujący ten pomysł znajduje się w 0:26 sekundzie filmiku gdzie wszystko jest dokładnie wytłumaczone. 


Uff! Nie co się naszukałam, ale mam nadzieję, że Cię zainspirowałam - oraz inne czytelniczki. Powiem szczerze, że chyba zmienię układ fotografii na mojej ścianie po tej notce haha. Zachęcam do wypowiadania się na temat naszych notek, ponieważ jest to bardzo miłe gdy widzi się komentarze pod swoją pracą. No i oczywiście czekamy na inspiracje od czytelniczek.
Pozdrawiam,
Miosza.

KK: „Uprowadzona”

   Na wstępie chciałam poinformować o tym, że mój post ukazał się właśnie w takiej kategorii, ponieważ od dłuższego czasu nie mam żadnych pytań do swojego działu, a pomysł na jeden poradnik muszę jeszcze dokładnie przemyśleć, jak go zrobić, aby stał się przydatny dla innych.

Tytuł: Uprowadzona (Taken)
Gatunek: Sensacyjny
Czas trwania: około 90 minut
Reżyseria: Pierre Morel
Scenariusz: Luc Besson, Robert Mark Kamen
Rok produkcji: 2008
Produkcja: Francja, USA, Wielka Brytania

 Bryan Mills(Liam Nesson) były agent służb specjalnych musi ponownie użyć swoich możliwości. Pod wpływem nieostrożnej byłej żony Lenore(Framke Janssen) i chęci odnowienia relacji z córką, zgadza się na wyjazd siedemnastoletniej Kim(Maggie Grace) do Paryża. Już na początku czuję niebezpieczeństwo, dlatego stawia córce kilka zasad. Dziewczyna zapomina o nich i chwilę po przyjeździe do nowego domu, spotyka ją niechciany skutek swawolnej nieostrożności. Bryan musi wyruszyć do Paryża, aby odnaleźć swoją córkę. Ma tylko 96 godzin, aby znaleźć trop swojej córki i uchronić ją od albańskich handlarzy kobietami.

   Film polecił mi mój kumpel. Często zasypiam na filmach, ale przy tym nie potrafiłam, mimo że leżałam w łóżku, co u mnie wzmaga senność. Przede wszystkim spodobały mi się techniki, którymi posługiwał się Bryan, aby znaleźć córkę. Zachował zimną krew, co pozwoliło mu myśleć racjonalnie i nakłonić również do tego Kim, która wiedziała, że ma zostać uprowadzona. To pozwoliło mu uzyskać cenne informacje, dzięki którym ułatwia sobie znalezienie przestępcy.

    Pierre Morel doskonale ukazuje jaką nieostrożnością jest wysyłanie nastoletniego dziecka pod opieką koleżanki/kolegi do innego państwa. Jak często młodzież bagatelizuje różne nieostrożności z tym związane. Zachowanie matki Kim świadczy o tym, że kobieta woli rozpieszczać dziecko, niż je wychowywać. Wiek córki uważa za wystarczający na samodzielne decyzje i mieszkanie. Zwłaszcza, że okazuje się, iż Kim ma jechać także do innych krajów. Gdy wychodzą skutki jej nieostrożności, staje się bezradna i oczekuje od męża działań w kierunku znalezienia córki. Zauważa, że dbanie o bezpieczeństwo dziecka może dać tylko prawdziwe szczęście, a nie pieniądze, które dajemy na spełnienie marzeń.

   Bryan niejednokrotnie łamie prawo, pokazuje że córka jest dla niego ważniejsza niż przepisy. Nawet, kiedy dostaje ostrzeżenie od znajomego, że mogą go zatrzymać, bohater znieważa jego zdanie. Udowadnia przyjacielowi, że rodzina jest ważniejsza od posady, jaką się sprawuje. Stawia go pod presją, aby uzyskać od niego informacje, które są kluczowe do znalezienia Kim. Bryan nawet nie myśli, aby się poddać. Nawet jeżeli jego życie wisi na włosku i za kilka sekund ma zostać zabity. Nie zna słowo ulga, dla osób, które chcą spowolnić jego działania. Nie cofa się przed niczym. Musi szybko decydować o tym, co ma zrobić, bo każda sekunda jest ważna. Kolejna stracona może doprowadzić nawet do śmierci jego córki. A nietrafna decyzja zaprzepaścić jego cel.  

   Jedyne, co mi się nie podobało to zachowanie, jakie miała Kim. Nie oceniłabym jej na siedemnaście lat, a na trochę mniej. Jej rozkapryszenie i entuzjazm małego dziecka właśnie doprowadziły mnie do jej negatywnej oceny. Chociaż może twórcy filmu właśnie zażyczyli sobie taką bohaterkę...

  Oglądając ten film, uważam że nie można się nudzić. Zapewnia on naprawdę dużo dobrej akcji. Mogę go umieścić na liście moich ulubionych filmów, a jest ich niewiele. 

Bibliografia:
Informacje wstępne podane są na podstawie: http://www.filmweb.pl/film/Uprowadzona-2008-401089
Zdjęcie, które posłużyło do zaprezentowania filmu: http://www.mandayaim.com/images/filmy/taken1.jpg

poniedziałek, 15 grudnia 2014

KK: "Panna Młoda na Gwiazdkę"

Tytuł oryginalny: A Bride for Christmas
Czas trwania: 1 godz. 30 min.
Reżyseria: Gary Yates
Scenariusz: Barbara Kymlicka
Gatunek: Komedia romantyczna

Opis(mój autorski tym razem): Po kolejnych zerwanych zaręczynach Jessie decyduje, że nie będzie więcej angażowała się w poważne związki. Tymczasem pewny siebie i mający szczęście w życiu Aiden zakłada się z kolegami, iż uda mu się w ciągu 4 tygodni znaleźć dziewczynę, która przyjmie jego oświadczyny. Pech chce, że za namową przyjaciela, Aiden wybiera na zdobycz Jessie, o którą wciąż zabiega jej niedoszły mąż.

Moim zdaniem: Jestem osobą zdecydowanie przyzwyczajoną do ckliwych komedii romantycznych. Zazwyczaj przymykam oko na ich banał, ponieważ traktuję te filmy jedynie jako umilenie czasu. Po tej pozycji również nie spodziewałam się niczego specjalnego i miałam rację. Jest to typowa słodka opowieść o miłości, przyprawiona mieszanką trudności i pomyłek. Niestety, niepowalająca pomysłem, urokiem czy grą aktorską, co czyni z filmu średniej klasy widowisko. Idealne nadaje suę jako tło do pieczenia pierniczków czy sprzątania. Nawet jeśli oderwiemy się na 5 minut od ekranu to nic nie stracimy, a co więcej, prawdopodobnie nawet na chwilę nie zgubimy wątku.

Jednak największym minusem filmu nie była jego kiczowatość. Znalazłam coś co przeszkadzało mi o wiele bardziej. Mianowicie- brak klimatu. Patrząc na plakat i tytuł spodziewałam się czegoś co pozwoli mi jeszcze bardziej poczuć, wszechobecny już, świąteczny nastrój. Właśnie dlatego z całej mojej kinoteczki (od słowa biblioteczka) wybrałam tę pozycję. Muszę z bólem serca powiedzieć, że bardzo się zawiodłam. Jedynym bożonarodzeniowym akcentem, jak dla mnie, były dekoracje i to wyłącznie w ostatniej scenie filmu. Nie poczułam magii, której oczekuję od tego typu pozycji.

Jak już pisałam scenariusz jest oklepany i nudny. W pewnych momentach, aż bałam się o poziom cukru w moim krwioobiegu. Tym co zazwyczaj ratuje komedie romantyczne jest humor. Niestety w tym filmie jego również brak. Dialogi są drętwe. Postacie niezwykle powierzchowne, a ich uczucia widocznie udawane...

Już wiem!
 Znalazłam to czego szukałam pisząc tę recenzję!
Ten film jest poruszającym się obrazkiem z dekoracyjnej kuli ze śniegiem. Wiecie, chodzi mi o taką co się potrząsa i śnieżynki wirują w środku. Tym właśnie jest ta komedia. Piękną dekoracją, w której istnieje idealny świat. Tyle, że zamiast śnieżynek wirują serduszka. Żeby nie było tak świątecznie. Na tym skojarzeniu powinnam skończyć moją wypowiedź, ale  żeby nie wyjść na jędzę postaram się wyskrobać parę miłych zdań, w końcu zbliża się Gwiazdka.

Tym co mi się spodobało w tym filmie był główny bohater. Dokładniej grający go aktor. Taki typowy przystojniak, na którego miło popatrzeć. I tyle. Aktorka również jest całkiem ładna.Dzięki temu film był przynajmniej miły dla oka, zarówno pań jak i panów. Koniec miłych słów.

Ocena: 3/10


Tę recenzję wstawiłam aby ostrzec was przed tym filmem. Osobiście gdybym wiedziała na co się decyduję wolałabym obejrzeć "Kevina" po raz 20.

Wesołych Świąt,
Nieuchwytna

Korespondent wojenny

Hej dziewczyny ^^
Miałabym do was skromną prośbę czy mogłybyście jakoś przybliżyć mi zawód korespondenta wojennego? O samej pracy wiem mniej więcej, ale kompletnie nie mam pojęcia, jak stać się kimś takim i od czego zacząć. Aktualnie jestem w I LO i mam 16 lat.
Z góry dziękuję za pomoc ;*
Oluś

Droga Oluś!
Korespondent wojenny to starsza nazwa od obecnego reportera wojennego.  Jest to dziennikarz pracujący
dla prasy, radia, telewizji lub kronik filmowych, specjalizujący się w relacjonowaniu przebiegu konfliktów zbrojnych, przewrotów wojskowych lub rewolucji. Zajmuje się zbieraniem materiałów, najczęściej jako naoczny świadek, przeprowadza wywiady z osobami biorącymi udział w wydarzeniach, zbiera opinie wśród świadków wydarzeń. Często też robi fotoreportaż lub nagrywa materiał dla stacji telewizyjnej z terenu konfliktu.

Nim zacznę pisać o tym jak zostać kimś takim, chciałabym zaznaczyć, że ten zawód jest bardzo niebezpieczny. Często przebywa się na linii frontu i ten rodzaj dziennikarstwa nie jest zbyt polecany.

Polecam Ci również przeczytania wypowiedzi polskich reporterów np. Wojciecha Jagielskiego czy Ryszarda Kapuścińskiego, którzy jako korespondenci najlepiej wytłumaczą Ci ten zawód. Możesz również prześledzić ich karierę, by dowiedzieć się, w jaki sposób oni zostali reporterami.

Po pierwsze reporterem możesz zostać na własną rękę - jeżeli masz wystarczającą ilość pieniędzy, samozaparcia i ogólnej wiedzy możesz wyruszyć w podróż do kraju, w którym panuje wojna i zrobić tam reportaż, a następnie sprzedać go w kraju. Jest to najprostszy (ponieważ nie musisz się uczyć) sposób by zostać tą osobą.

Po drugie możesz iść na studia dziennikarskie i tam wybrać specjalizacje korespondenta wojennego. Napisałaś, że jesteś w LO dlatego jeżeli zdecydujesz się na tę drogę polecam Ci przeniesienie się na profil humanistyczny, gdyż na studia dziennikarskie polski, historia czy wos są bardzo przydatne, tak jak i w tym zawodzie. Tutaj jest dosyć przydatna notka: http://nasze-babskie-sprawy.blogspot.com.es/2014/07/jak-dorosne-zostane-dziennikarka.html

Po trzecie - szkoła wojskowa. Tam również możesz zrobić licencje na reportera wojennego. O tym jak zostać żołnierzem i o szkołach wojskowych została napisana już notka, którą znajdziesz w spisie notek w dziale Zrób to sama.

Dodatkowo cechy, który taki korespondent powinien posiadać to:
- umiejętność negocjacji,
- umiejętność wyciągania informacji,
- umiejętność zachowania własnych uczuć (wiele scen, które się tam rozgrywają sprawiają, ze chcemy uciec bądź płakać - jesteśmy reporterami i nie powinniśmy tego robić)
- umiejętności dziennikarskie i fotograficzne (jeżeli pracujesz sama)
- opanowanie, odwaga oraz samozaparcie.

Notka krótka - ale konkretna. Polecam poczytać opinie innych na ten temat nim zdecydujesz się na ten zawód. Prześledzenie drogi innych jest również dobrym pomysłem, również trzy drogi podałam Ci powyżej z opisem co powinnaś zrobić po LO i w liceum. Nie mogłam napisać nic konkretniej ponieważ nie wiem w jakiej części Polski się znajdujesz, o jakich szkołach myślisz itd. Tutaj zwracam się do czytelniczek i osób zadających pytania by podawały jak najwięcej szczegółów gdyż to na prawdę pomaga w pisaniu.
Mam nadzieję, że chociaż trochę Ci pomogłam.
Pozdrawiam,
Miosza.

niedziela, 14 grudnia 2014

WYJAZD NA OBÓZ - jak przekonać rodziców?

Załogo!


Ostatnio pani od j.angielskiego ogłosiła, że szkoła organizuje wyjazd na obóz z języka angielskiego, na 5 dni w sudety (mieszkam w Lublinie) za ok 320 zł, w co trzeba by wliczyć dojazd 100zł (50zł za pociąg w jedną strone) i 100 zł na różne rzeczy typu pamiątki, chusteczki itp, więc razem wychodzo ok 550 zł. Nie jestem najbogatsza, ale chciałam sprzedać kolczyki które dostałam na kominie i NIGDY ich nie założyłam bo nie podobały mi się,a wiem że ciocia dała za nie 700+ zł. Więc za 500zł min mogę je sprzedać + 150 które uzbierała bym w 50 dni z kieszonkowego. Ale... mama mi nie pozwala, taka okazja nigdy więcej się nie powtórzy a osoby które były 2 lata temu mówiły że jest tam bardzo fajnie. I w tym roku też jadą. Jestem dobra z angielskiego więc chciałabym trochę się poduczyć, ale nie wiem jak przekonać mame (tata i tak się zgodzi bo on kasy nie daje) żebym mogła tam jechać. Strasznie mi zależy, bardzo ale nie wiem co robić. Truje już jej głowę tym od prawie tygodnia, codziennie wieczorem gadamy o tym ok pół godziny lecz ona nadal nie da się przekonać. Próbowałam chyba wszystkiego. Pomocy! 

Z góry dziękuje. 

~ ELL




Droga ELL,

po pierwsze, przepraszam, że tak długo czekasz na odpowiedź. Mam nadzieję, że do tego czasu sprawa się wyjaśniła i udało Ci się wyjechać na obóz. Jeśli jednak nadal namawiasz mamę, spróbuję Ci pomóc.

Piszesz, że jesteś dobra z angielskiego i wyjazd na obóz językowy pomógłby Ci w podszkoleniu języka. Po drugie, będą tam znajome Ci osoby, więc obóz nabierze również towarzyskiego charakteru. 
Z Twojej wiadomości wynika, że naprawdę bardzo zależy Ci na wyjeździe i potrafisz podać dwa bardzo konkretne argumenty. Jesteś także świadoma kontrargumentu mamy, dotyczącego kosztu wyjazdu, na który znalazłaś rozwiązanie. 

Wspomniałaś, że podjęłaś już próby rozmów na temat wyjazdu, ale nie przynoszą żadnych skutków. Zastanów się, dlaczego. 

  • Czy podałaś mamie oba argumenty, które tu wymieniłaś? 

Jeśli tak, postaraj się stworzyć listę korzyści, które niesie za sobą wyjazd na obóz językowy. Kiedyś bardzo często używałam tego sposobu, aby jasno i czytelnie przedstawić rodzicom w formie schematu wszystkie argumenty. W ten sposób pokażesz, że masz bardzo konkretne powody do wyjazdu, a Twoja decyzja jest przemyślana. Obok wypisz wszelkie kontrargumenty, które podała mama i które przyjdą Ci do głowy, a obok nich Twoje rozwiązania problemów

  • W jaki sposób przeprowadzałaś rozmowy?

Pamiętaj, że jakiekolwiek dyskusje podejmowane w złości nie mają sensu. Ważne, aby zachować spokój i słuchać się nawzajem. Jeśli będziesz słuchała tego, co mówi druga osoba, większa szansa, że ona zacznie słuchać Ciebie. A skoro macie wspólny cel - rozwiązanie kwestii obozu korzystne dla wszystkich - i słuchacie się nawzajem, jesteście już w połowie drogi do sukcesu.

Podsumowując, spróbuj znaleźć wszystkie argumenty za, obalić te przeciw i wypisać wszystko na kartce. Z mamą porozmawiaj jeszcze raz, bardzo spokojnie i w odpowiednim momencie (kiedy obie będziecie wypoczęte). Bądź otwarta na to, co powie mama - ona na pewno nie chce dla Ciebie źle. Staraj się też nie używać zwrotów "bo ty zawsze"/"bo ty nigdy" ("nigdy mi nie pozwalasz", zawsze są problemy"- zamiast tego mów o swoich uczuciach ("jest mi przykro, że nie mogę wziąć w tym udziału"). Podkreśl, że nie winisz mamy za to, że nie macie na tyle środków finansowych. Poproś ją, żeby pomogła Ci rozwiązać ten problem w inny sposób. Właśnie tak do tego podejdź - nie "pozwól", ale "doradź mi, co mam zrobić w tej sytuacji". Wtedy jesteś postawiona na równi z mamą, a rozmowa jak partner z partnerem pozwala osiągnąć więcej (pod warunkiem, że będziesz pamiętała o spokoju i solidnej argumentacji).

Trzymam kciuki i koniecznie daj znać, jak potoczyła się sprawa!


Pozdrawiam,
Dominique
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x