czwartek, 7 listopada 2013

Podpaski i tampony

Hej, mam takie pytanie, nie wiem czy w dobrym dziale je umieszczam, ale nie mam pojęcia, gdzie je zadać... A nigdzie podobnego nie znalazłam.
Otóż, co zrobić, kiedy jest się w bardzo parszywym położeniu, tzn. ma się okres i w pobliżu nie ma żadnych podpasek/tamponów? Nie mówię o sytuacji, kiedy "wstydzę się powiedzieć mamie i będę się męczyć na własne życzenie". Chodzi mi raczej o takie sytuacje, kiedy w pobliżu nie ma sklepu, jest się samej w domu, albo w jakimś miejscu, gdzie nie ma szans kupić podpaskę... Albo w domu nie ma nic, jak się w takich sytuacjach ratować? Czym można zastąpić podpaskę, co nie przecieka tak szybko itp? Myślę, że wiele dziewczyn będzie wdzięczne za taki post.
Pozdrawiam

 Droga Koro!

Powiem szczerze, że problem, który poruszyłaś jest dosyć powszechny. Nie raz zdarzają się takie sytuacje. Spokojnie mogłabym odpisać Ci w komentarzu, jednak taka notka przyda się również innym.

Po pierwsze mogę poradzić, by zawsze starać się mieć w torbie jedną podpaskę, schowaną w jakiejś oddzielnej kosmetyczce w kieszonce torby/plecaka. Oszczędzi Ci to wielu nieprzyjemności, a schowana nie będzie tak rzucała się w oczy. W razie potrzeby zawsze możesz skorzystać.

Po drugie, każda z dziewczyn kiedyś dojrzewa. Możesz zapytać swoje koleżanki z klasy czy nie mają ze sobą "przyjaciółki" lub "prezentu od cioci". Tak u mnie dziewczęta określają podpaskę by panowie się nie domyślili, bo niestety jest to dosyć krępujące. Biorąc pod uwagę wiek (np.17 lat) a późniejszy stan mężczyzny, ma on różne poglądy na temat okresu. Możesz również zapytać pielęgniarkę/higienistkę w szkole - ona powinna mieć takie rzeczy.

Po trzecie, staraj się zawsze mieć w domu kilka podpasek. Widzisz, że Ci się kończą to znak, aby kupić kolejne opakowanie. W ten sposób zawsze będziesz coś miała. Wtedy np. wracając ze szkoły możesz wstąpić do sklepu i kupić, bo w domu miałaś kilka więcej i jakoś dałaś radę.

Po czwarte - co zrobić kiedy wyjścia na górze zawiodły i nie ma ani jednej podpaski/tamponu w domu?! Kiedyś kobiety (przed wynalezieniem podpasek) wkładały pod bieliznę zwitek materiału (kilka warstw). Jednak w zależności od siły krwawienia materiał może szybko przeciec i nie rozwiąże problemu. Kolejną metodą może być lignina, wata bądź waciki higieniczne. Przy dobrym, równomiernym i grubym nałożeniu nie powinno przeciekać. Chcę tylko zaznaczyć, ze są to rozwiązania "chwilówki" : zanim dostaniesz się do sklepu, szkoły. Nie polecam chodzić w nich cały okres.

 Polecam za to notki z innych działów dotyczące menstruacji: Dolegliwości przedmiesiączkowe ; Dolegliwości miesiączkowe ; Okres a higiena ; Krew miesiączkowa ; Podpaski czy tampony ; Wszystko o tamponach ;

Warto pamiętać o takich kobiecych sprawach i znaleźć dobry system organizacji potrzebnych "materiałów". W razie chwili zapomnienia mamy rozwiązania chwilówki. Są one niezbyt komfortowe, dlatego raczej na przyszłość zapamiętamy o kupnie podpasek.
Mam nadzieję, że chociaż nieco pomogłam.
Czekam w komentarzach na wsze rozwiązania.
Pozdrawiam,
Miosza.

wtorek, 5 listopada 2013

Nie chcę by się zagłodziła!

Cześć Olka !
Piszę to z powodu mojej przyjaciółki. A głownie jej problemu. Moja przyjaciółka no powiedzmy szczerze najchudsza nie jest. I naprawdę jeśli tylko chce coś zrzucić to ok nie mam nic przeciwko bo po co wpychać drożdżówki i słodycze. Jednak ona postanowiła zacząć głodówkę. Ja też wcale nie jestem z tych najchudszych, ale nie głodzę się! Nie je nic, mówi, że nic jej nie smakuje. Przecież jedną kanapką nie przeżyje -,- Rozmawiałam z nią, a ona wszystko obraca w żart. Od razu mówię, że nie zazdrości mi figury czy coś. Proponowałam jej dietę, czy jakieś ćwiczenia, a ona , że nie ma czasu i jej się nie chce. A jeszcze druga koleżanka cały czas ją dopinguje ! Nawet jej miała coś na odchudzanie przynieść ! Ja nie mam za dobrych relacji z tą koleżanką więc nie za bardzo mam jak z nią pogadać. Olka co poradzisz ? ;< Nie chcę by z mojej przyjaciółki został szkielet,a sama popadła w anemię czy anoreksję.
Ali.


Droga Ali!

Spróbuję Ci coś poradzić, bo problem jest dość poważny. Musisz jeszcze raz spróbować dziewczynie wytłumaczyć, że głodzenie się nie pomaga. Skoro mówi, że nic jej nie smakuje... nie wiem czy tak jest naprawdę, czy też tylko udaje. Przypomina się skutek bulimii, gdzie coś jemy, a później od razu się to wymiotuje. W ten sposób można doprowadzić do utraty apetytu, a powrót do odzyskania smaku jest trudny. Nigdy nie jadłam śniadań, bo nie smakowało mi z rana jedzenie. Potrzebowałam czasu, aby nie wymiotować i móc spokojnie zjeść, co dopiero w przypadku choroby, kiedy samemu się doprowadza do tego.

 Porozmawiaj z przyjaciółką. Spytaj czy za taką Cię uważa. Jeżeli odpowie, że tak, to zapytaj, dlaczego Cię nie słucha, skoro chcesz jej dobra? Wytłumacz jej, że głodzenie się nie pomaga. Ona nie schudnie dzięki temu. Pierwszym powód to taki, że kiedy znów zacznie jeść, wystąpi efekt jojo, czyli znów powróci do dawnej wagi. Drugi argument: nawet jeżeli by cały czas nie jadła, wspomnij o dzieciach w Afryce, gdzie brzuch wypełnia się powietrzem. Po trzecie nie dostarcza wtedy organizmowi odpowiednich witamin, przez co mogą wypadać włosy, mogą łamać się paznokcie, i jeszcze wiele innych. Jako czwarte: już wspomniałaś o anemii, anoreksji czy chociażby bulimii. Są to naprawdę poważne choroby, które mogą doprowadzić do śmierci. Sama wiem, jak to jest stracić bliską osobę, niech uwierzy, że nie chciałbyś, aby sama doprowadziła do swojej śmieci.


 Gdy rozmowa nie pomoże, przy jakimś spotkaniu z nią pokaż jej w gazecie jakiś temat o, którejś ze skutków choroby lub nawet w internecie. Jeżeli nie potrafi posłuchać Ciebie, powiedz, że pójdziesz do jej rodziców czy rodzeństwa, a nawet do psychologa. Nie można lekceważyć takiego zachowania. Powiedz o tym, że zależy Ci na niej, na tym, aby była zdrowa, a głodówką nic nie zdziała. Poszukajcie razem jakiejś dobrej diety w sprawdzonej gazecie, czy u którejś z Waszych mam. Być może macie wśród znajomych, rodziny kogoś, kto jest lekarzem? Może coś pomoże? Prawdopodobnie najlepszej porady udzielił by dietetyk, ale to już sprawa indywidualna, czy zechce się do takiego udać. Jeżeli chodzi o ćwiczenia, to jest to bardzo dobry pomysł. Dziewczyna nie tylko spali kalorie, ale lepiej się poczuje. Choć na początku może się jej to wydać katorgą. Jak to mówią: "w zdrowym ciele, zdrowy duch". Zaproponuj, że spróbujesz z nią, choćby pobiegać, czy robić jakieś ćwiczenia. Zawsze razem to lepiej i możesz ją wesprzeć, zmobilizować.


Co może Ci się przydać: diety glodówkowe, Anoreksja, Anemia, Zdrowe odżywianie, Bezpieczne odchudzanie. Znalazłam to na tym blogu w dziale: zdrowie. Możesz to również pokazać swojej przyjaciółce, żeby wiedziała, do czego to ją może doprowadzić albo, jak może zrzucić trochę kilo bez skrajnych metod. Niestety nie potrafię Ci więcej pomóc, bo ja nigdy się nie odchudzałam, a jedna z moich znajomych właśnie szła do takiego dietetyka.

Nie zapomnij, że musisz być dla niej wsparciem, choćby za wszelką cenę nie dopuść do głodzenia się. Możesz nawet użyć ostrzejszego tonu. Zagrozić w żarcie, że przyjdziesz do niej do domu na śniadanie, obiad, kolacje i będziesz pilnować, aby jadła. Niech poczuje, że Ci na niej zależy.

Pozdrawiam, Olka

piątek, 1 listopada 2013

Kontakt wzrokowy

Cześć! :) Mam nie tyle problem, co małe pytanie. Zawsze jak z kimś rozmawiam, to spoglądam mu prosto w oczy i nie mam z tym problemu. Ale czy to może rozmówcę np. przestraszyć? Bo czasem ktoś tak odwróci szybko wzrok i nie wiem czy to moja wina czy coś. Także na lekcji, powinno się spoglądać nauczycielowi w oczy jak coś tłumaczy? Męczy mnie to, mam nadzieję, że otrzymam odpowiedź :) Pozdrawiam, Kristy :)



Droga Kristy!
Nawet nie masz pojęcia, jak się cieszę, że zadałaś mi takie pytanie. Już tłumaczę, dlaczego. Kontakt wzrokowy jest częścią mowy ciała, tylko tej, której nie możemy za bardzo kontrolować (chodzi tu głównie o ruchy źrenic), a akurat ten zakres psychologii wręcz ubóstwiam. Przejdę więc od razu do konkretów.
Kontakt wzrokowy w rozmowie jest bardzo ważny i, o ile nie robisz tego nachalnie, jest on całkowicie na miejscu. Aby uspokoić też Twoje nerwy, opiszę, jak powinien wyglądać kontakt wzrokowy podczas rozmowy.
Gdy mówisz:
Patrz w oczy rozmówcy, ale nie cały czas. Odwracaj wzrok, aby zerknąć na chwilę w oczy swojego towarzysza i znów odwróć wzrok. To jest naturalny odruch – każdy tak robi. Zauważ, że jeśli ktoś, cały czas mówiąc, będzie się w Ciebie nieustannie wpatrywał, poczujesz dyskomfort, przestaniesz uważnie słuchać i przyjmiesz pozycję obronną. To naturalny odruch i u człowieka, i u zwierząt. To takie relacje napastnik-ofiara. Pamiętaj, że aby prowadzić ciekawą konwersację, rozmowa musi opierać się non stop o kontakt wzrokowy. Jeśli rozmówca nie patrzy Ci w oczy, gdy mówisz, znaczyć to może, że albo się wyłączył, albo go nudzimy. 
Gdy słuchasz:
Staraj się cały czas patrzeć na swojego rozmówcę, inaczej dasz mu do zrozumienia, że go nudzisz czy ignorujesz, co zdecydowanie nie jest miłe. I, przy spotkaniu, ważne jest także to, gdzie dokładnie patrzysz. Otóż wyróżniamy trzy typy spojrzeń: towarzyskie, intymne i władcze.
Spojrzenie towarzyskie zamyka się w trójkącie oczy-usta.  Jest to ten typ, którego używamy na co dzień, komunikując się ze swoimi znajomymi, nauczycielami czy rodzicami. Na ten fragment twarzy patrzymy, gdy nie czujemy żadnego zagrożenia względem tej drugiej osoby, czyli rozmówca uzna nas za osoby „nieagresywne” – a my jego. Tego właśnie spojrzenia radzę używać w kontaktach z przyjaciółmi.
Spojrzenie intymne to kolejny trójkąt, który zawiera się tym razem pomiędzy oczyma a dolną częścią ciała. Oczywiście przednią. Jest to pierwsze spojrzenie, które rzucamy nowopoznanej osobie. Wpierw zerkamy na twarz, aby ustalić, czy osoba jest dla nas atrakcyjna  - potem wzrokiem sięgamy w dół, aby ustalić płeć tej persony, a na końcu znów na twarz, aby potwierdzić, czy aby na pewno ta osoba jest dla nas atrakcyjna. Spojrzenie jest po to, aby okazać sobie wzajemne zainteresowanie. Badania wykazują, że każdy tak się zachowuje, i kobiety i mężczyźni, niezależni od statusu czy majątku – nawet zakonnice rzucają takie spojrzenia. Chyba nie trzeba wyjaśniać więc, w jakich sytuacjach używamy tego spojrzenia.
Spojrzenie władcze to kolejny trójkąt, tym razem między oczyma a środkiem czoła. Jego należy unikać, jeśli chce się mieć dobre relacje w danej sytuacji. Dlaczego? A dlatego, że wywiera ono nacisk i presję na naszego rozmówcę. Jego możemy używać, gdy bardzo chcemy, aby dana osoba coś nam zrobiła – ale wtedy zostanie do tego zmuszona, oczywiście, i nie będzie nas za bardzo lubiła.
Na razie to wszystko, co byłoby zgodne z tematem pytania. Dlatego mam nadzieję, że pomogłam, a od siebie dodam, że będę też w przyszłości pisała artykuły odnośnie mowy ciała.

Pozdrawiam,
Luna

czwartek, 31 października 2013

Brak mi słów.

Witam ! Nie wiem czy dobrze skierowałam to pytania na ten dział jednak chyba to właśnie od i ty mi pomożecie ; ) No więc, chodzę do 6 klasy i od pewnego czasu brakuje mi słów ! Wiem że to dziwne ale po prostu nie umiem się wysłowić, wiem co chcę powiedzieć, ale po prostu słowa plączą mi się jak kabelki. Gdy rozmawiam z nauczycielem lub odpowiadam na ocenę po,prostu nie umiem się dogadać.. Mówią , że kto jest nie oczytany ten nie ma zasobu słów, ale ja czytam więcej niż cała moja klasa razem wzięta i nie wiem z czego to się bierze. Gdy jestem bardzo podekscytowana np. gdy rozmawiam z koleżankami to aż się zapędzę i też zapomnę jakiś słów. Jednak gdy np. rozmawiam z przyjaciółką to jest nawet ok. Co poradzisz ? :)
Ciasteczko


 
Drogie Ciasteczko!

Twój problem jest dosyć skołowany. Piszesz, że wiele czytasz, więc Twoje słownictwo powinno mieć spory
zasób. Jednocześnie, jednak nie potrafisz się wypowiedzieć, co może wynikać bardziej ze stresu, który Cię ogarnia, niż z powodu analfabetyzmu.

Zahaczę o słownictwo - proponuje słownik wyrazów bliskoznacznych jako lekturę do poduszki. Dodatkowo, możesz wykorzystać do nauki słów wiele gier i zabaw np. scrable, literaki czy zabawę w pięć dwa trzy. Ta zabawa polega na tym, by każdego dnia wybrać jeden wyraz i z nim w ciągu dnia, w różnych sytuacjach ułożyć i wykorzystać pięć zdań, dwa pytania i trzy przeczenia.

Odpowiedź przed nauczycielem, przy całej klasie wymaga wiele odwagi i wprawy by bez zająknięcia sprostać temu czynowi. Idąc do tablicy pomyśl o czymś pozytywnym, nie przejmuj się jakimiś drobnymi błędami i gafami - zawsze można obrócić to w żart. Bądź pewna tego co umiesz i swojego zdania, a z czasem i praktyką nie będziesz miała problemu z odpowiedzią.

W rozmowach z koleżankami zazwyczaj staramy się nie popełniać błędów by być dobrze ocenionym i należeć do tej grupy. Może obawiasz się gafy i dlatego bardziej się skupiasz i zapominasz o tym, że to tylko rozmowa? Podejdź spokojnie, zastanów się nad ogólnym sensem wypowiedzi i daj się ponieść słowom.

Z przyjaciółką dogadujesz się najlepiej ponieważ jej ufasz. Wiesz, że drobne pomyłki jest w stanie Ci
wybaczyć. Nabierz zaufania do innych osób by się przed nimi otworzyć i lepiej dogadać.

Przemyśl swoje stanowisko jeżeli chodzi o muzykę, filmy itd. Kiedy będziesz pewna swojego zdania, łatwiej będzie Ci je przekazać innym i lepiej się z nimi dogadać. Nie stresuj się, śmiej się z pomyłek i nabierz pewności!

Mam wrażenie, że to pytanie powinno zostać zadane w dziale psychologia, gdyż koniec mojej wypowiedzi nieco już zahacza o tę dziedzinę. Mam nadzieję, że nieco Cię podbudowałam i pomogłam.

Pozdrawiam,
Miosza.

Domowa nauka śpiewu.

Hej Miosza :) Otóż, bardzo lubię śpiewać. Niestety strasznie fałszuję i nie mogę po prostu siebie słuchać. Co mogę zrobić aby mój głos był czystszy? Od razu dodam, że nie chcę zapisywać się na żadne lekcje śpiewu, ponieważ nie wiąże z tym przyszłości, robię to dla przyjemności, a rodziców nie chce obciążać dodatkowymi wydatkami za lekcje. Co powinnam robić, jak ćwiczyć? Mam nadzieję, że może Ty choć trochę mi podpowiesz. :) Pozdrawiam Ciebie i cała załogę.
Becia

 Droga Beciu!
Dziękuje w imieniu swoim i załogi za pozdrowienia. Teraz przejdźmy do Twojego problemu. Wiele z nas
śpiewa: w łazience, w pustym domu, przed lustrem. Niektóre z nas traktują to jako formę zabawy - inne jako plan na życie. Mówisz, że strasznie fałszujesz. Jednakże, może wcale nie jest tak źle jak Ci się wydaje, proponuje by ktoś kto np. gra na jakimś instrumencie (tacy ludzie mają wyrobiony słuch nieco bardziej od przeciętnego słuchacza) o opinie na ten temat. Może oceniasz siebie zbyt krytycznie?!

Jeżeli chodzi o lekcje śpiewu - to szlachetne z Twojej strony, że nie chcesz obarczać rodziców kosztami. Zastanów się jednak nad różnego rodzaju pracami drobnymi, które pozwolą zarobić Ci pieniądze na parę podstawowych lekcji, na których zapoznasz się dokładniej z typowymi ćwiczeniami głosu.

Ciekawym rozwiązaniem są też różnego rodzaju chóry np. kościelne lub cerkiewne. Na próbach można naprawdę dobrze wyrobić sobie głos, przy okazji zaznajomić się z paroma osobami.

Ćwicz przeponę - oddychaj nią gdy śpiewasz, wtedy dźwięk, który usłyszysz będzie głębszy.

Ciekawostką jest informacja o zjedzeniu surowego jajka. Podobno pomaga rozluźnić struny głosowe. Potraktuj jednak tą informacje jako ciekawostkę.

Odsyłam Cię do platformy Pro Pasja tam możesz poczytać o wokalu oraz o ćwiczeniach typowo domowych i konkretnych np. o oddychaniu.

Miałam problem z odpowiedzeniem na Twoje pytanie. Nie znalazłam żadnych typowych ćwiczeń na głos. Liczy się ilość czasu jaką poświęcisz na śpiewanie. Po prostu śpiewaj jak najczęściej i jak najdłużej, trening czyni mistrza. Traktuj to jako zabawę, skoro nie wiążesz z tym przyszłości, a na pewno sprawi Ci to wiele radości.
Pozdrawiam,
Miosza.

wtorek, 29 października 2013

Zmieniłam się na lepsze, ale nikt tego nie zauważa

Kochane... Od czego by tu zacząć? Hm, a więc pod koniec tamtego roku nieco posprzeczałam się z dwiema bliskim koleżankami z klasy. W skrócie poszło o to, że jestem pesymistyczna, negatywna, zrzędliwa itd. Postanowiłam się zmienić i po wakacjach wróciłam z optymizmem i uśmiechem na twarzy. Z jedną z dziewczyn - K. pogodziłam się, ona stwierdziła nawet, że mniej narzekam. Ale z drugą... Z. nie za bardzo. W tamtej klasie byłyśmy b.blisko. Bywały kłótnie (często o to, że wiele rzeczy sobie wmawiam, nadinterpretuje itd.), ale siedziałam z nią na wielu przedmiotach i głównie z nią się zadawałam. Teraz rozmawiamy bardzo rzadko, a jak już to są to takie rozmowy, że nie wiadomo co powiedzieć (i jakieś pierdoły typu szkoła). Smutno mi, że ona zaprzyjaźniła się teraz z K. i B., czyli dziewczynami dość mi bliskimi... No, przynajmniej były. Teraz trzymają się razem, zapraszają siebie na nocki. Ja często z nimi rozmawiam, ale to nie to samo co kiedyś. Ostatnio szły we trzy (+jeden chłopak z klasy, ich kumpel i moja bliższa koleżanka) na jakieś lody czy coś... A ja tak jakby zostałam pominięta. Tzn. może dlatego, że sama mówiłam, że nie idę na dwie ostatnie lekcje, a ta moja bliższa koleżanka mnie zapraszała wcześniej... Ale tylko ona, a ja nie chciałam się narzucać. Sęk w tym, że chciałabym, aby bardziej mnie lubiły, aby było tak jak dawniej, zwłaszcza z Z. Pewnie mi powiecie, że powinnam z nią porozmawiać, ale nieraz gadałyśmy na te tematy i kończyło się to tak, że ja obiecywałam zmianę (np. mniej wmawiania sobie negatywnych rzeczy), ale i tak kończyło się tak samo. Naprawdę, uważam że się zmieniłam, ale ostatnio K. i ten kolega a propos' cech charakteru uczniów naszej klasy stwierdzili, że jestem pesymistyczna i nawet nauczycielka (która przecież nie zna mnie tak bardzo) to potwierdziła! No to ja nie wiem, mam sobie uśmiech dokleić do twarzy? Już sam fakt w sumie, że o tym tu pisze świadczy o moim przejmowaniu się, ale... Naprawdę chcę z nimi rozmawiać na luzie, żeby wróciło to co dawniej. Staram się być miła, rozmowna, ale... Ale może właśnie za bardzo się staram? ;/
Proszę o pomoc,
Cocaine



Droga Cocaine!

Sama wiem, jakie męczące bywa kolegowanie się z osobą, która cały czas narzeka, nie uśmiecha się i znajdzie powód do smutku. Codziennie kłóciłam się z koleżanką, bo ona tak właśnie była, zawsze jej coś przeszkadzało. Muszę powiedzieć, że ja też do pewnego momentu strasznie marudziłam. Zrobiła jednak na mnie wrażenie wycieczka do mauzoleum, ale i na aleje Szucha, gdzie było więzienie dla osób w czasie drugiej wojny światowej. Stwierdziłam, że oni mieli powód do narzekania, nie ja. Wracając jednak do Ciebie, bo na tym powinnam się skupić, to dobrze, że się zmieniłaś. Nie wiem czy trafiłaś do nowej klasy, czy nie, ale jeżeli odpowiedź jest przecząca, to być może nauczycielka jak i klasy jeszcze nie zauważyły Twojej zmiany? Osoby, które nas uczą, też widzą jak się zachowujemy, ja np. usłyszałam, że robię dużo min, co w późniejszych latach powiedziały mi inne osoby. Nie trać wiary, że na nic są Twoje starania, bo o ile wiem minęły dwa miesiące szkoły i trudno uwierzyć, że ktoś od tak się zmienił, daj im trochę czasu ;). Pamiętaj, że już jesteś na dobrej drodze, bo z jedną dziewczyną się pogodziłaś. Przejmujesz się, bo Ci na kimś zależy, a to chyba raczej nie jest złe. O ile osoba jest godna Twojego starania. Mówisz, że jedna z dziewczyn Cię zapraszała, to chyba nie jest źle? Gorzej byłoby, gdyby żadna tego nie zrobiła. Przecież nie wszystkie muszą Cię zaprosić na to samo spotkanie. Możesz ewentualnie zapytać ich o zdanie, ale nie wiem czy odpowiedzi będą szczere.

Sposób słowny, ale po przemianie
  Mówisz, że rozmowa nie jest dobrym rozwiązaniem, bo uważasz, że nic nie da. Wydaję mi się, że tak uważasz, ponieważ jak sama piszesz nadszarpnęłaś ich zaufania. Postanowiłaś poprawę, a jej nie wykonałaś wcześniej. Możesz tym razem jeszcze raz spróbować. Obiecaj, że już nie będziesz narzekać, że od początku roku szkolnego się starasz. Jeżeli chcesz zapytaj, jak Ci to wychodzi. Ewentualnie dodaj coś w stylu, że gdyby znów zaczęła przejmować się następną kartkówką czy kolejnym deszczem, to po prostu mnie walnijcie/uszczypnijcie, dobra? Ostatnie zdanie ma może wprowadzić element rozluźnienia, ale i prośby o pomoc. Chyba warto spróbować?

Uśmiech, uśmiech, uśmiech i jeszcze raz brak marudzenia
  Nadal się staraj, poczekaj, aż Z jak i inni sami zauważą Twoją przemianę. Podchodź do niej, nie marudź. Porozmawiaj, choćby o tym, co robiłaś w wakacje (o ile to nie było coś, na co ochotę miałabyś ponarzekać). Mi wolne dni zawsze raczej kojarzą się z czymś, co warto wspominać, wrócić do tego, o ile nie mieliśmy jakichś przykrości w tym czasie. Zapytaj jej, jak spędziła te wolne dni. Możesz nauczyć się jakichś kawałów, które także Ciebie bawią i jej opowiedzieć.


Kółko teatralne lub przedstawienie
 To zależy od tego w jakiej jesteś szkole, ale może wystawiacie jakąś sztukę lub jest specjalne kółko? Na szkolnych przedstawieniach często jest wplatany humor, choćby w graniu jakiejś zabawnej postaci. Czyli pokazanie swojego poczucia humor. Tu też potrzebna jest odwaga, aby wystąpić przed całą szkołą, a nie wiem czy taką masz. Nie chodzi mi tu tylko o to, abyś pokazała innym, że mniej narzekasz, ale o to, że to będzie jakieś nowe zainteresowanie, które możesz rozwijać, ale i doda to Twojemu życiu radości, choćby z sukcesów tam, nowych znajomości, jeżeli zdecydujesz się na kółko. Będziesz miała o czym mówić.

Pomyśl, czy tak naprawdę masz na, co narzekać. Czy da Ci to coś? Czasem można, ale nie przesadzajmy. Aktywność fizyczna, jak i sam uśmiech już wytwarza w człowieku pozytywną energię. Nie wspominając o łaskotkach, ale tu już są wymuszone reakcje ;P.

Pozdrawiam, Olka
Szablon wykonała prudence. z Panda Graphics. Credits: x | x